niedziela, 4 listopada 2018

Lekcja życia XLVIII - Lekcja zaufania


- Co tak wcześnie w domu? - Wyprostowałem się gwałtownie, gdy wchodząc do mieszkania, usłyszałem głos siostry. Podniosłem wzrok na Pai, opartą o framugę przedpokoju. Włosy miała rozczochrane, a na sobie tylko długą piżamę i krótkie spodenki... zbyt krótkie, biorąc pod uwagę jej tuszę. Spuściłem głowę, skupiony całkowicie na rozwiązywaniu butów, by ukryć poczucie zażenowania.
- Wypuścili nas wcześniej - Skłamałem, zbierając całą swoją energię, żeby nie dać po sobie poznać, jak jestem obolały.
Wstałem z ziemi. Ledwo podniosłem głowę, zobaczyłem przed sobą niebieską parę oczu, wpatrującą się we mnie uważnie. Te nagle roziskrzyły się entuzjazmem.
- Zwiałeś ze szkoły! - Zawołała, chwytając mnie za ramiona. - No proszę, najpierw uprawiasz seks, a potem zrywasz się ze szkoły? Może faktycznie jesteśmy rodzeństwem!
- N-nie zwiałem ze szkoły. Naprawdę wypuścili nas wcześniej.
Próbowałem kłamać, ale mój głos był zbyt roztrzęsiony, a twarz zbyt zawstydzona, żebym mógł mówić prawdę. Ona również musiała to zauważyć.
- Cholera, szesnaście lat, a zaczynasz dorastać. Jeszcze trochę i zaczniesz pić alkohol, albo - zachłysnęła się powietrzem. - NARKOTYKI. O mój Boże, jak któregoś dnia będziesz chciał spróbować marihuany, to daj mi znać. Chcę być przy tym.
Zacisnąłem pięści. Czułem się wystarczająco beznadziejnie, że uciekłem ze szkoły, Pai nie musiała mi uświadamiać, że zrobiłem coś złego.
- Nie zamierzam brać narkotyków - Powiedziałem stanowczo, odpychając siostrę od siebie. - I... i to był pierwszy i ostatni raz.
- Jaaasne. Wiedziałem, że twoja dziewczyna tak na ciebie zadziała. Jezu, w końcu zacząłeś się zachowywać jak normalny nastolatek. Myślałam, że nigdy do tego nie dojdzie.
- ...widzę, że humor masz lepszy - Prychnąłem, nerwowo poprawiając plecak. Panicznie próbowałem przypomnieć sobie, czy sensei całował mnie po szyi i jak namiętnie, czy nie zostawił przypadkiem śladów. Pokręciłem szybko głową, by pozbyć się tych myśli. To nie był czas na myślenie o nocy, którą spędziliśmy razem. Jeszcze tego by brakowało, żebym nagle...
- Oh, mówisz o tym przebrzydłym, obrzydliwym, ohydnym geju? - Powiedziała wściekła, a ja zamyślony przez chwilę byłem pewny, że mówi o senseiu. Dopiero po chwili wróciłem do rzeczywistości i wcześniejszego tematu. - Coś ty, odpuściłam go sobie. Ten dupek na mnie nie zasługuje. Stwierdziłam, że nie zamierzam się użalać, bo jeden facet i to w dodatku gej, mnie nie chce. Chociaż dalej uważam, że to chore, że poleciał na ciebie, zamiast na mnie - Prychnęła z irytacją i wróciła na kanapę. Myślałem, że to koniec rozmowy, ale ona, zamiast włączyć telewizję, przewróciła się na brzuch i oparła o podłokietnik. - Dlaczego poleciał na ciebie?
- Daj spokój, Pai, dla mnie to też nie jest zbyt komfortowe - Westchnąłem, starając się nie stracić spokoju i ustać na drżących nogach.
- Czyli byś się z nim nie umówił, tak? Chociażby po to, żeby zrobić mi na złość? - Odwróciłem głowę w stronę kanapy, gdzie siostra mierzyła mnie uważnym spojrzeniem. Dopiero gdy przekonałem się, że nie żartuje, odetkało mnie, żeby jej odpowiedzieć.
- Oczywiście, że bym odmówił! Oszalałaś? nie kręcą mnie faceci! To obrzydliwe. Zresztą, mam kogoś, jakbyś zapomniała. Koniec tematu, idę do siebie - Rzuciłem, idąc schodami na górę, do mojego pokoju. Musiałem zniknąć z widoku Pai, żeby rzucić się na łóżko i odpocząć. Ja i Kuro... jeszcze czego, przecież nie byłem gejem. 
...moje zajęcia z senseiem to było zupełnie coś innego i kompletnie nie homo. 
Usiadłem do biurka i wyciągnąłem książki z dzisiaj. Skoro nie mogłem być w szkole... nie byłem w szkole, musiałem nadrobić zaległości. Siedzenie jednak szybko sprawiło mi ból, więc podłożyłem sobie jeszcze poduszkę... po czym dołożyłem jeszcze jedną poduszkę i pochyliłem się nad matematyką.
Nie zdążyłem zrobić za wiele, gdy dźwięk telewizora zagłuszyło pukanie do drzwi.
- SASHI! Weź otwórz! - Krzyknęła z dołu Pai.
- Jesteś na dole, sama otwórz! Zresztą, to pewnie jeden z twoich gości! - Odpowiedziałem, odwracając się w stronę drzwi. Jasne, akurat miałem ochotę zbiegać na dół, by otworzyć drzwi jakiemuś przyjacielowi Pai, który wpadł na darmowy alkohol, albo... uch, miałem nadzieję, że to nie jest jakiś kolejny chłopak. Dostałbym chyba mdłości, gdybym musiał słuchać, jak moja siostra obściskuje się z jakimś gościem.
- ...a ty co tu robisz? - Usłyszałem donośny, damski głos z dołu. Jego rozmówca był na tyle spokojny i cichy, że nie umiałem go usłyszeć, nawet gdy z ciekawości zacząłem się przysłuchiwać.
- Słuchaj, nie musisz się silić na przeprosiny, mój przygłupi brat wszystko mi już powiedział i absolutnie nie ma szans, żebym... oh... - Westchnienie było ciche, ale wystarczająco wyraźne, żeby uniosło się w górę. Słysząc, że mowa o mnie, podszedłem do drzwi, by podsłuchać rozmowę, jednak ta widocznie się już skończyła, bo jedyne, co usłyszałem, to powoli zbliżające się kroki na schodach. Spanikowany wróciłem na krzesło i aż syknąłem, czując ból rozchodzący się po mojej miednicy. Ledwo zdążyłem przybrać obojętny wyraz twarzy, gdy ktoś cicho zapukał do drzwi. Nawet nie miałem chwili na zastanowienie się, kto i czemu miałby mnie odwiedzić, gdy nieśmiało weszła do pokoju jedyna osoba, która chciałaby mnie odwiedzać. 
Ubrany w czarną koszulkę z białą, trupią czaszką, rozlaną, jakby schodziła z niej farba i czarne spodnie, stanął przede mnie Kuro. Kiwnął głową, częściowo odgarniając grzywkę z oczu. Podświadomie spodziewałem się jego obecności, ale i tak poczułem się speszony, że się zjawił. Szczególnie po wcześniejszej rozmowie z Pai.
- Hejka - Rzucił, zamykając za sobą drzwi.
- Umm... cześć... - Odpowiedziałem niepewnie, poprawiając się na poduszkach, które w tej chwili wydawały się wyglądać zbyt podejrzanie.
- Mogę? - Oparł się nonszalancko o zamknięte drzwi. Miałem dziwne wrażenie, że jego wzrok padł na moje krzesło, ale zaraz potem ponownie podniósł je na mnie. Czując, jak intensywnie wpatruje mi się w oczy, z takim stoickim spokojem, czułem się aż dziwnie. Musiałem aż odwrócić wzrok na zadania z matematyki, bo bałem się, że ten zacznie czytać w moich myślach, niemalże tak jak sensei.
- Ta, jasne...
- Myślałem o tym naszym spotkaniu - Wskoczył nonszalancko na biurko i usiadł wygodnie na blacie, zakładając nogę na nogę. Nie podobało mi się to, że zachowuje się tak spokojnie, jeszcze po tym, jak stwierdził, że jestem gejem. - Chciałbym cię za to przeprosić.
- T-tak? - Wyprostowałem się, nieco zaskoczony. - Serio?
- Taa... zachowałem się jak palant. Bez względu na to, czy jesteś gejem, czy nie...
- Nie jestem gejem.
- Racja. Bez względu na to, czy byłbyś gejem, czy nie, nie miałem prawa cię całować bez twojej zgody. Źle odebrałem twoje intencje i myślałem, że też ci się podobam.
Poczułem, jak okropnie zaczynam się peszyć, słysząc te słowa. Odwróciłem głowę, ale i tak czułem, jak Kuro patrzy na mnie wyczekująco, czekając na odpowiedź.
- ...też? - Wymamrotałem, chociaż byłem pewny, że nie chcę znać odpowiedzi na to pytanie.
- Jesteś zdziwiony? - Usłyszałem zaskoczenie w jego głosie. - Myślisz, że zabrałbym na randkę chłopaka, który mi się nie podoba? Albo bym go pocałował?
- T-to nie była przecież randka...
- No tak, skoro ty tak tego nie dostrzegasz... ale myślisz, że pocałowałbym cię, gdybym nie był tobą zainteresowany.
- Kuro, ja nie chcę o tym słyszeć - Przyłożyłem dłoń do twarzy, by zakryć rumieniec.
- Sorki. W każdym razie, przepraszam za to. Nie chciałbym, żebyś nagle zmienił o mnie zdanie. Moglibyśmy któregoś dnia wyjść tak normalnie do salonu gier? Bez podtekstów, bez randek, po prostu jak kumple. Myślisz, że po tym wszystkim, mam jakiekolwiek szanse chociaż na przyjaźń?
Przez myśl mi przeszło, że gdybym był w innej sytuacji, powiedziałbym "nie". Gdyby Kuro zapytał o to jeszcze kilka tygodni temu, pewnie nie siedziałbym na krześle, tak blisko niego. Ba, wyszedłbym z restauracji zaraz po jego pocałunku, a potem wyrzuciłbym go z pokoju, gdyby przyszedł. Gdyby nie moje ostatnie lekcje, nie wyobrażałem sobie, że będę mógł mieć z nim normalne, przyjacielskie relacje.
Aż zbyt dobrze pamiętałem, jak bałem się senseia, gdy okazało się, że lubi chłopców.
- Myślę, że tak - Uśmiechnąłem się delikatnie. Czego by nie zrobił i kim nie był, lubiłem Kuro. Już teraz zasłużył na moją sympatię bardziej, niż wiele osób, którym ją obdarzyłem.
Chłopak również uśmiechnął się łagodnie, przez co jego twarz nabrała nagle przyjemniejszego wyrazu.
- Cieszę się. Szkoda byłoby stracić kontakt z jedną z bardziej ogarniętych osób... cóż, przynajmniej wśród znajomych moich rodziców. Zresztą, nie ukrywam, jestem całkiem ciekawy, co zamierzasz zrobić w końcu ze swoim życiem.
Uśmiechnąłem się niepewnie. Sam byłem ciekawy, jak rozwiążę sprawę z moimi rodzicami i czy w ogóle będę w stanie się im przeciwstawić.
- Zerwij się któregoś dnia z lekcji dodatkowych i wpadnij do mnie. Nauczę cię czegoś o życiu - Powiedział, odchylając się do tyłu, a w jego pewnym siebie uśmieszku i słowach dostrzegłem pewną ironię, o której zapewne sam nawet nie wiedział.

______________________________

- Sashi, a może ty? - Poderwałem głowę znad książki do angielskiego. Trochę się wyłączyłem i straciłem wątek tego, co mówił nauczyciel.
- Przepraszam, zamyśliłem się. Może pan powtórzyć?
Westchnął ciężko, poprawiając kwadratowe okulary. Uśmiechnąłem się przepraszająco, a on łaskawie powtórzył pytanie.
Byłem rozkojarzony, wiedziałem. Wszystko przez senseia... senseia, z którym dopiero co zacząłem uprawiać seks, jak i Kuro, który próbował zmienić w mojej głowie wartości, których trzymałem się całe życie. Przez to wszystko niemal zapomniałem o Adzie i jej kuzynce, które nie tak dawno tak intensywnie próbowały zniszczyć mi życie. Początkowo byłem pewny, że planują jakąś wyszukaną zemstę, ale im więcej czasu mijało, tym bardziej miałem wrażenie, że po prostu odpuściły, albo ograniczyły się do plotek na mój temat, co było bardziej prawdopodobne.
W szkole było jednak spokojnie. Tak spokojnie, jakbym nie miał tu żadnych problemów. Niesamowite, jak przyjemnie było być ignorowanym.
Cóż, był jeszcze jeden powód mojego podekscytowania. Dzisiaj miałem angielski z senseiem i zapowiedział mi w SMSie później "naprawdę ciekawą lekcję". Zastanawiałem się, co takiego mi pokaże. Kolejną... umm... pozycję? A może nawet... coś więcej?
Cholera, jak miałem się skupić na tych wszystkich czasach, kiedy jedyne o czym umiałem myśleć, to dzisiejszy wieczór?
- Na koniec jeszcze oddam wam wasze ostatnie testy - Nauczyciel uśmiechnął się do nas przyjaźnie, co widocznie przyszło mu z pewnym trudem. - Cóż, oceny są... nie dość satysfakcjonujące. Większość zdała, ale jak na tak elitarne liceum, powinniście jednak bardziej się postarać - Z klasy uniosło się kilka głębokich westchnień. Ludzie w mojej klasie i zapewne nie tylko mojej, byli już zmęczeni słuchaniem wciąż i wciąż tych samych tekstów. Że to bardzo dobre liceum, nasi rodzice wkładają wiele wysiłku, by zapewnić nam odpowiednią edukację i opłacić naukę tutaj i tak dalej... jak zacięta płyta. Było to tym bardziej irytujące, że ludzie tutaj dzielili się na tych, którzy faktycznie się starali i nie musieli być pouczani, oraz na tych, którzy i tak mieli wywalone na szkołę, a żadne upomnienia nie sprawiały, że to się zmieniło. A do tej szkoły chodzili tylko dlatego, że rodzice tego od nich oczekiwali.
- Sashi - Wstałem z ławki i podszedłem do biurka nauczyciela, by odebrać mój test. Skrzywiłem się lekko, widząc tylko trójkę, napisaną czerwonym długopisem i zacząłem przeglądać wszystkie zadania, które nauczyciel zakreślił, by pokazać, co zrobiłem źle.
Westchnąłem. Faktycznie, na zajęciach z senseiem ostatnio byłem... bardziej skupiony na tych naszych lekcjach życia, niż na angielskim. Chyba za bardzo się rozpraszałem innymi rzeczami. Cóż, pocieszałem się tylko myślą, że rodzice prawdopodobnie i tak nie będą o tym wiedzieć... chyba, że nagle się mną zainteresują, co było raczej mało prawdopodobne... i pierwszy raz miałem na to nadzieję.
***
- Hej Sashi... ojej, nie widzę tego błysku w oku. Co się stało? - Sensei uśmiechnął się na mój widok pokrzepiająco, wpuszczając mnie do środka. - Nie wyglądasz na zdołowanego, więc raczej nic poważnego się nie stało. Przynajmniej mm taką nadzieję.
- Nie, nic takiego... dostałem tróję z testu...
- Oh, rozumiem. Heh... to trochę moja wina, ostatnio straciliśmy trochę zajęć. To co, najpierw angielski, a potem... zobaczymy, jak nam pójdzie. Tylko wiesz, trója to nie jest zła ocena, ale znając ciebie wiem, ze to za mało. Jesteś naprawdę uroczo ambitny - Zmierzwił mi przyjaźnie włosy, wprowadzając do środka.
- Taaak... dla mnie to za mało... - powiedziałem cicho do samego siebie. Słowa Kuro, które tłukł mi do głowy tyle czasu sprawiły, że dużo częściej myślałem o tym, czego ja tak naprawdę chcę. Czy na pewno chcę tak ciężko pracować dla kogoś, dla kogo liczy się tylko reputacja?
- Sashi? Hej, Sashi... ziemia do gorącego szesnastolatka...
- Sensei! - poderwałem głowę i spojrzałem z wyrzutem na mężczyznę.
- O, dotarło. Nawet się nie spodziewałem. Zamierzasz być taki rozkojarzony całe zajęcia? Herbatki?
- Nie chcę się rozkojarzać... ale chętnie się napiję.
- Dobra, plan jest taki - Chwycił mnie za rękę i poprowadził do jadalni, gdzie posadził na krześle. - Nie masz dzisiaj więcej zajęć, prawda? - Pokręciłem głową.- Super się składa. Przedłużymy sobie trochę lekcje angielskiego, a jak starczy czasu, to zrobimy nasze dodatkowe zajęcia - Mówił do mnie z kuchni, nalewając wody do czajnika, szykując kubki i herbatę. - Ale najpierw powiedz mi, co cię trapi. Oh, kupiłem ciasteczka maślane, reflektujesz? - Nawet nie czekał na moją odpowiedź, od razu przyszedł z napoczętym pudełkiem z ciastkami. Usiadł na krześle naprzeciwko i zaczął wpatrywać się we mnie wyczekująco. - A teraz mów, co jeszcze cię męczy. Bo na pewno nie tylko ta trója. 
 Zawahałem się, czy na pewno chcę mu to mówić. Co prawda mówiłem mu o wszystkim, ale...
Uciekałem chwilę spojrzeniem od oczu mężczyzny, ale te z takim uporem się we mnie wpatrywały, że nie umiałem robić tego dłużej niż kilka sekund.
- Sensei, to naprawdę nic takiego.
- Jak wszystkie twoje problemy. Słuchaj Sashi, nie jestem tylko twoim nauczycielem, chyba nawet ty to zauważyłeś - Otworzyłem szerzej oczy, a serce nagle zabiło mi znacznie szybciej. Nim dotarł do mnie sens słów, które powiedział sensei, poczułem, jak cały się rumienię.
- N-nie?
Sensei wzdrygnął się i dłoń, którą wyciągał w stronę mojej dłoni, nagle się cofnęła. Widziałem, jak uśmiecha się niepewnie i nagle sam zaczął unikać mojego wzroku. Trwało to jakieś dwie przerażająco długie sekundy, gdy znowu spojrzał na mnie, w moje roziskrzone i wyczekujące oczy. Uśmiechnął się czule i wyciągnąć ręce, by ścisnąć moje dłonie.
- Nie - Powtórzył i przysunął się bliżej. Nie miałem pojęcia, co ma na myśli, ani... właściwie czemu tak mnie to cieszy, ale nie umiałem stonować szerokiego uśmiechu, który cisnął mi się na usta. - Sashi, jesteś świetnym chłopakiem. Uroczym, inteligentnym, bystrym i kochanym. I oprócz tego, że cię uczę... różnych rzeczy, czasami nie do końca moralnych, ale oprócz tego wspieram cię i słucham chętnie, cokolwiek by się nie działo. Jestem twoim nauczycielem, ale oprócz tego też twoim przyjacielem.
Widziałem niepewność na jego twarzy, gdy mówił ostatnie słowo. Nie byłem pewny, co dokładnie poczułem. To było kochane i urocze, że sensei mówi, że jest moim przyjacielem. Tym bardziej nie rozumiałem, dlaczego mimo wszystko poczułem coś w rodzaju zawodu. Pewnie... pewnie to zaskoczenie, że nie traktuje mnie tylko jako ucznia, a jako przyjaciela.
Wstałem bez słowa, szarpany sprzecznymi uczuciami. Sensei podniósł się szybko i oparł ręce na moich ramionach. Nie zdążył nic powiedzieć, gdy podszedłem i wtuliłem się w niego.
- Dziękuję sensei. To... naprawdę wiele dla mnie znaczy.
- Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć Sashi - Ścisnął mnie jeszcze mocniej. - ...teraz chcesz mi opowiedzieć co się stało?
Zamknąłem oczy. Cieszyłem się z jego ciepła i bliskości. Miałem wrażenie, że gdy mnie przytulał, niczym innym nie musiałem się przejmować.
We wspólnym uścisku, opleciony ramionami senseia, wsparty o jego pierś i słuchający bicia serca, starałem się wyrzucić z głowy to dziwne, nieprzyjemne uczucie, że...
Może oczekiwałem trochę czegoś innego?
______________________________________________
fp - https://www.facebook.com/HistorieYaoi/
ask - https://ask.fm/account/wall
Jeżeli rozdział się podobał, zostawcie jakiś komentarz, to bardzo mnie motywuje

3 komentarze:

  1. Przyjacielem, jasne ♥
    Rozdział świetny jak zawsze, życzę weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    no, no Sachi trójka z testu, i co za załamanie, ale sensei go wspiera, bardzo cieszy mnie fakt że wciąż chce się przyjaznić z Kuro, ale podjął tą decyzję po usłyszeniu tamtej historii...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, Sachi trójka z testu, i jakie załamanie, ale sensei go wspiera, bardzo cieszy mnie fakt że wciąż chce się przyjaznić z Kuro...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń