sobota, 8 września 2018

Lekcja życia XLI - Lekcja spełnionej obietnicy


Hej, tak jeszcze przed wrzuceniem rozdziału chciałam raz jeszcze podziękować wam za miłe komentarze i ciepłe przyjęcie. :D
*********************

Spokojnie... nie daj po sobie poznać, jak bardzo się boisz... nic złego nie zrobiłeś...
Powtarzałem sobie w myślach, pokonując kawałek drogi od samochodu do domu. Wciąż miałem problemy z chodzeniem i nawet sensei zaproponował, żebym posiedział u niego dłużej, ale nie chciałem robić kłopotu. Poza tym, Pai doskonale wiedziała, gdzie miałem być. Znaczy... nie do końca. Była pewna, że umawiam się z dziewczyną, ale efekt był podobny Pewnie teraz się nabijała, że tak dobrze się bawiłem.
Otworzyłem drzwi. W domu było cicho i spokojnie.. Jakby wszyscy byli w tej chwili zajęci... albo poza domem. Miałem nadzieję, że tak było, bo nawet nie byłem w stanie jeszcze normalnie chodzić.
Powoli pokonałem schody na górę i skierowałem się do pokoju. Jeszcze tylko kilka kroków...
- Wróciłeś? - Zamarłem, gdy za sobą usłyszałem głos starszej siostry. Powoli wypuściłem powietrze z płuc i kilka uderzeń serca później, stałem już odwrócony w stronę Pai z nieco przerażonym uśmiechem. Ona zaś spokojnie opierała się o ścianę i przyglądała mi się z rozbawieniem. Przylgnąłem plecami o balustradę, by nie okazać, że ledwo stoję na nogach. - Długo cię nie było. Jak się bawiłeś?
- Dobrze... - powiedziałem speszony, za wszelką cenę unikając jej wzroku. Naprawdę nie miałem ochoty rozmawiać o tym z Pai. Ba, nie miałbym ochoty o tym rozmawiać nawet gdybym rzeczywiście przespał się z dziewczyną, a nie z facetem. Moim nauczycielem... starszym ode mnie... - Muszę spadać - Rzuciłem i wszedłem do pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Wykonałem kilka kroków i usiadłem na skraju łóżka. Drzwi po chwili znowu się otworzyły.
- Czego chcesz?
- Ładnie tak się zwracać do siostry? - Skrzyżowała ręce na piersi. - Powinieneś być bardziej wyluzowany biorąc pod uwagę to, ile zabawiłeś u swojej dziewczyny.
Prychnąłem, próbując ukryć tym zażenowanie. Naprawdę nie chciałem o tym rozmawiać, szczególnie z Pai.
- Nie jestem tu, żeby cię przepytać. No dobra... trochę mnie to interesuje, ale tylko trochę. Kiedyś cię podpytam o tę twoją laskę. Tylko teraz mam ważniejsze sprawy na głowie. Miałeś mnie umówić z Kuro - Powiedziała lekko urażonym tonem i skrzyżowała ręce na piersi. Westchnąłem ciężko i przechyliłem się do tyłu, rozwalając się na łóżku.
- Na śmierć zapomniałem... przepraszam cię za to. Byłem...
- Zajęty. Domyśliłam się. Dziewczyny są taaaakie absorbujące – Przewróciła oczami. - Niemniej jednak, powinieneś dotrzymać słowa. Ja ci pomogłam, pamiętasz? To dzięki mnie rodzice nie zauważyli malinki na twojej szyi. Czas na rewanż.
- No wiem, wiem. Przepraszam, wypadło mi z głowy - Właściwie ostatnio jedyne co w niej było, to sam sensei. - Wiem, że mieliśmy się spotkać dzisiaj, ale jakoś tak się nie określiliśmy, czy się widzimy, czy nie. Napiszę do niego i spróbuję się umówić na jutro. Jak podpytam, jakie dziewczyny lubi, to wtedy będziemy kwita, tak?
- Nooo... zobaczymy. Wiesz, rodzice pewnie nie będą zachwyceni tym, że zamiast się uczysz, sprowadzasz sobie dziewczynę...
- Chwila - Usiadłem tak gwałtownie, że omal nie syknąłem z bólu. Dopiero po chwili ochłonąłem i przybrałem obojętny wyraz twarzy. - mieliśmy umowę. Jak się dowiem, jakie dziewczyny on lubi i go przekonam do randki z tobą, to wtedy będziemy kwita, tak?
Pai westchnęła ciężko.
- No dooobra... a mogłam się nie zgadzać. Ale słowo się rzekło. Umów mnie z nim na randkę i powiedz, co lubi. Ale na litość boską, pospiesz się trochę. Nim zostanę starą panną.
- Dobra, dobra. Napiszę do niego i umówię się na jutro, jak da radę. Pasuje?
- Jasne - Błysnęła uśmiechem i pozostawiła mnie samemu sobie. Świetnie... ledwo wczoraj miałem swój pierwszy raz, a teraz, zamiast myśleć tylko o tym, musiałem się umawiać na spotkanie z Kuro.
Przewróciłem się niechętnie na brzuch i sięgnąłem po telefon.
,,Hej Kuro. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. Miałbyś może czas i ochotę spotkać się jakoś w najbliższym czasie? Może jutro?" - O dziwo, napisanie tej wiadomości nie wymagało ode mnie żadnego wysiłku. Jak pisałem pierwsze wiadomości do senseia, to czytałem je po milion razy, a i tak ostatecznie byłem pewny, że brzmi to idiotycznie. Dlaczego pisząc do kogokolwiek innego tak nie miałem?
Ledwo odłożyłem telefon, usłyszałem, jak ten znowu dzwoni. Spojrzałem na wyświetlacz, gdzie pojawiła się mała koperta, pokazująca dostarczoną wiadomość.
,,Cześć. Bardzo chętnie gdzieś z tobą pójdę. Jutro jestem wolny. Pokażę ci fajny salon gier niedaleko. Dwunasta jutro ci pasuje?"
,,Jasne"
Odpisałem krótko i szybko, po czym znów położyłem się na plecach. Miałem nadzieję, że jutro będę w lepszym stanie fizycznym.


Kolejnego dnia wciąż bolał mnie tyłek, ale chociaż nogi aż tak okropnie mi nie drżały przy każdym kroku. Najchętniej zostałbym w łóżku jeszcze dzień, ale wciąż miałem świadomość, że muszę wstać i dotrzymać obietnicy złożonej Pai. Budzik ustawiony na dziesiątą był bezlitosny i nie dawał mi złudzeń, że mógłbym zostać w łóżku. Wstałem i ostrożnie podszedłem do szafy z ubraniami. Każdy krok wykonywało mi się coraz łatwiej, a na pewno łatwiej niż jeszcze wczoraj.
Czas mijał powoli, ja zbierałem się niechętnie i znowu przyzwyczajałem się do normalnego chodzenia.
- Za ile się z nim widzisz? - Pai wpadła do kuchni, gdy akurat jadłem śniadanie. Rodziców nie widziałem od rana i wcale nie potrzebowałem, żeby się to zmieniło.
- Jeszcze... - Spojrzałem na zegarek. - Mam jeszcze godzinę. Widzimy się o dwunastej w kinie...
- Dobra, to tak, zrobiłam ci listę, żebyś wiedział, o co pytać - Usiadła obok mnie i rozłożyła przed sobą wąską, ale długą kartkę. Westchnąłem ciężko. Wyglądało na to, że do śniadania dostanę przy okazji cały, długi wykład a propos dzisiejszego dnia. Zapowiadało się bardzo, bardzo, bardzo... interesująco. - Zresztą, masz, przeczytaj sobie - Położyła kartkę na stole i podsunęła mi niemal pod samą miskę. Spojrzałem na kawałek papieru, a wraz z kolejnymi czytanym punktami, coraz szerzej otwierałem oczy ze zdziwienia.
• Jaki typ dziewczyn lubi
• Czy przeszkadzają mu dziewczyny otyłe
• Pod jakim warunkiem by się umówił z dziewczyną nie w jego stylu
• Niech opisze charakter wymarzonej dziewczyny
• I wygląd wymarzonej dziewczyny
• I styl ubierania się wymarzonej dziewczyny. Czy woli rozkoszne sukienki, czy seksowne stroje
• Gdzie najchętniej chodzi na randki
• Jakie lubi klimaty
• Co robi w wolnym czasie
• W jakie gry gra?
• Jakiej muzyki słucha
• Jakie książki czyta.
• Ile do tej pory miał dziewczyn?
• Z iloma z nich poszedł do łóżka
- Co?! - Podniosłem wzrok na Pai. - Żartujesz sobie? Przesadzasz i to bardzo. Mam się go pytać, z iloma dziewczynami poszedł do łóżka? Błagam, powiedz, że to okropny żart.
- Nie, czemu? - Uśmiechnęła się z pewną satysfakcją, że oprócz dostania informacji, które chciała, będzie mogła mnie jeszcze podręczyć. - To bardzo ważne. Chcę wiedzieć, jak szybko zaciąga dziewczynę do łóżka. I czy dzięki temu mogę go przy sobie zatrzymać, czy go w sobie rozkochać, czy...
- Właśnie widzę. ,,Ile miałeś dziewczyn na jedną noc?", ,,Czy związki, w których szybko poszedłeś z dziewczyną do łóżka miały się lepiej, czy gorzej w stosunku do tych, gdzie późno poszedłeś do łóżka?". Co to za pytania?!
- Bardzo ważne. Wszystko, co muszę wiedzieć o nim. Uwierz mi, znam się na facetach. Tylko wiesz, zapytaj go o to i pozostałe rzeczy tak... subtelnie.
- Subtelnie? - Zmarszczyłem brwi. - Jak to sobie wyobrażasz? Nawet jeżeli będę go pytał przez cały czas, to nie dam rady zapytać go o to wszystko. I nie mam pojęcia, jak subtelnie mam to zrobić. ,,Hej, a tak w ogóle to ile czasu ci zajmuje zaciągnięcie dziewczyny do łóżka?"
- Zrób to jak chcesz. Najpierw się skup na tych najważniejszych, co lubi i jakie dziewczyny mu się podobają. O resztę możesz zapytać potem.
- Zaraz... jakie potem?
- No wiesz... dopóki nie zapytasz o te rzeczy, nie będziemy kwita.
- Ta lista ma kilkadziesiąt punktów... ile razy muszę się spotkać z Kuro, żebyś mi darowała pomoc przy tej jednej malince?
- Cóż... mogę pomóc czasami cię kryć, jak chcesz. I... obiecuję nie dopisywać kolejnych punktów.
- Dopisywać kolejnych punktów... co takiego? A w ogóle to planowałaś?
- Noo... zastanawiałam się nad tym, ale ostatecznie zrezygnowałam. Uznałam, że jak będziesz miał jednak mniej rzeczy do dowiedzenia się, to lepiej ci pójdzie. Ale masz zapytać go o wszystko. Możesz zapisywać odpowiedzi.
- No jasne, to w ogóle nie będzie dziwne, jak będę zapisywał każde jego słowo.
- To zapamiętaj odpowiedzi - Przewróciła oczami. - Jezu... ale ty masz problemy. Zrób to porządnie, a rodzice się nie dowiedzą, że masz dziewczynę i z nią sypiasz.
Spuściłem głowę, lekko zarumieniony. Jak dobrze, że Pai nie miała pojęcia o prawdzie... wtedy bym musiał chyba do końca życia pytać facetów, jakie dziewczyny im się podobają.
Dokończyłem śniadanie i już miałem się zbierać, gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Pai w tym czasie gdzieś się zmyła i raczej na pewno nie zamierzała schodzić na dół, by otworzyć naszemu gościowi.
Poszedłem do przedpokoju i otworzyłem drzwi.
- Kuro? - Spojrzałem zaskoczony na chłopaka za drzwiami. Wyglądał naprawdę... elegancko. Spod czarnej koszuli wystawały białe rękawy bluzki założonej pod spód. Włosy miał w eleganckim nieładzie, ale wyglądało to zupełnie inaczej, niż podczas kolacji z rodzicami. Jakby teraz robił to specjalnie, żeby dobrze wyglądać. Prawie byłem w stanie uwierzyć, że on... nie, to było głupie. To przecież nie była randka. Pokręciłem głową, pozbywając się natrętnej myśli, która nie wiem czemu, pojawiła się w mojej głowie.
- Hej, myślałem, że zobaczymy się na mieście – Powiedziałem lekko zaskoczony jego obecnością.
- Mieliśmy, ale pomyślałem, że wpadnę. Żebyś nie musiał błądzić i szukać tego miejsca. W ogóle to obok jest kino, to pomyślałem, że na coś skoczymy. Ile masz dzisiaj czasu?
- Umm... chyba cały dzień - Uśmiechnąłem się delikatnie. Nie wiedziałem, czy mam ochotę spędzić z Kuro cały dzień, ale skoro już proponował, głupio mi było go spławić. Zresztą... więcej czasu z nim oznaczało więcej czasu na odpowiedzenie na durne pytania Pai.
- Super. To skoczymy do kina, zobaczymy repertuar, czekając na film pogramy sobie na automatach, a potem... może obiad?
- Brzmi super - Kiwnąłem głową. Cały ten plan brzmiał trochę jak randka, ale to było niemożliwe. Kuro był... na sto procent hetero. Co prawda o senseiu też nigdy bym nie powiedział, że lubi facetów, ale... nie, to było głupie. Zresztą, Kuro by mi chyba powiedział, gdyby zamierzał mnie zabrać na randkę... prawda? Musiałem zapytać senseia, jak to wygląda w praktyce.
- Ekstra. Jesteś gotowy, czy jeszcze musisz się zebrać? W sumie mieliśmy wyjść za jakieś piętnaście minut, więc...
- Nie, jestem gotowy. Tylko skoczę po torbę, więc jakbyś mógł poczekać chwilę...
- Jasne, nie ma sprawy.
Wpuściłem go do środka i pobiegłem na górę, po torbę, gdzie miałem spakowany portfel, legitymacje i telefon. Miałem już wychodzić, gdy coś mnie zatrzymało. Spojrzałem w lustro. Nie przejmowałem się za bardzo ubraniem na dzisiaj, ale teraz, gdy zobaczyłem strój Kuro, poczułem się trochę dziwnie, że na sobie miałem tylko zwykły, czarny t-shirt z logo zespołu. Nawet nie wiedziałem, co to za zespół, tylko tyle, że grają coś w rodzaju metalu, czy rocka. Po prostu spodobała mi się koszulka. Przez chwilę myślałem, czy nie powinienem się przebrać, ale to by wyglądało dziwnie. Trudno, Kuro będzie musiał zaakceptować to, że ubrałem się mniej elegancko. Zresztą czym ja się przejmowałem? Przecież to było tylko koleżeńskie spotkanie. Pewnie chłopak nawet nie zauważył, że wygląda, jakby się starał. Bardzo możliwe, że wyciągnął ubrania z szafy, które były na wierzchu, a ja dorabiałem do tego swoje własne teorie. Chyba za bardzo brałem to do siebie. Od kiedy dowiedziałem się, że ludzie rzeczywiście bywają homo, stawałem się naprawdę przewrażliwiony.
Mimo moich dziwnych myśli, poprawiłem szybko włosy i zbiegłem na dół.
- Już jestem, możemy jechać - Powiedziałem, zmuszając się do lekkiego uśmiechu. W kieszeni wymacałem jeszcze kartkę od Pai. Póki byłem jej zakładnikiem, wolałem nie ryzykować i
wykonywać te głupie zadania. Wystarczyłoby, żeby powiedziała rodzicom, że mam "dziewczynę", a ci błyskawicznie by doszli do tego, że ta dziewczyna jest ode mnie dużo starsza i... tak jakby jest facetem. - Zadzwonić po taksówkę, czy..?
- Luz, wziąłem motor. Chodź, idziemy.
- Masz motor? - Wziąłem klucze i zamknąłem za sobą drzwi, nim poszliśmy w stronę ulicy. - Too... ile ty masz lat?
- W tym roku skończę dziewiętnaście.
- Serio? - Spojrzałem na niego zaskoczony. - I... nie przeszkadza ci spotykanie się ze mną? No wiesz, nie masz wrażenia, że jestem dziecinny, czy coś w tym rodzaju?
Z mojego doświadczenia wynikało, że osoby będące po osiemnastce traktowali ludzi w moim wieku, jak nic nie wiedzących o życiu gówniarzy. W teorii były to tylko trzy lata różnicy, ale w oczach wszystkich, których znałem, to były lata świetlne.
- Nie - Powiedział spokojnie, wzruszając ramionami. - Wydajesz się spoko. W przeciwieństwie do tych wszystkich zarozumiałych gówniaków, z którymi rodzice każą mi się spotykać.
- Na pewno nie jest aż tak źle... może powinieneś...
- Oh, daj spokój - Westchnął ciężko i odchylił głowę do tyłu. - Nie jestem naszymi rodzicami, nie musisz przy mnie udawać idealnego dzieciaka.
- Udawać? - Otworzyłem szerzej oczy, zerkając zaskoczony na Kuro. - Co masz na myśli?
- Będziesz próbował mi wmówić, że jesteś tym "idealnym" dzieciakiem ze spotkania? Przecież widzę, że tylko takiego udajesz. Nienawidzisz tych rodzinnych spotkań tak samo, jak ja, ale próbujesz przed wszystkimi udawać, że jest inaczej, żeby rodzice byli z ciebie dumni.
Spojrzał na mnie spokojnie, a jego spojrzenie niemal przeszywało mnie na wskroś. Jakby próbował zmusić mnie do tego, żebym przyznał mu racje. Zamiast odpowiedzieć, odwróciłem wzrok. Głupio było mi kłamać w tej sprawie, ale Kuro miał całkowitą rację, co jeszcze bardziej mnie niepokoiło.
- Jeździłeś kiedyś na motorze? - Zapytał, gdy wyszliśmy na ulicę. Spojrzałem na stojącą tam maszynę i trochę mnie zatkało. Domyślałem się, że prawdziwy motor to będzie coś innego niż mój skuter, ale różnica w nich była ogromna. Czarny motor z czerwonymi elementami wyglądał na naprawdę szybki i... dość niebezpieczny.
- Umm... nie. Czy to bezpieczne?
- Jak widzisz jeszcze żyję. Zapnij porządnie - Wziął jeden z dwóch kasków zawieszonych na kierownicy i rzucił w moją stronę.
Nie byłem przekonany co do jazdy motorem. Nigdy nie jeździłem na czymś tak szybkim, a Kuro nie wydawał się zbyt ostrożnym kierowcą. Mimo to, obiecałem coś Pai i musiałem dotrzymać słowa. Założyłem kask, jednak ten zamiast trzymać się na mojej głowie, huśtał się przy każdym ruchu głową.
- Poczekaj, pomogę ci - Kuro odłożył drugi kask i pomógł mi z zapięciem, ściągając go tak,żeby przytrzymywał się mojej głowy. - Powinno być okey. Raczej nie planuję żadnych wypadków, ale na wszelki wypadek jednak lepiej, żebyś miał kask.
- Chwila. Co znaczy "nie planuję".
- Wsiadaj - Założył drugi kask i usiadł na motorze. Odwrócił głowę w moją stronę i znacząco poklepał miejsce za sobą. Wciąż nie byłem przekonany, ale nie mając za bardzo wyboru, usiadłem tuż za Kuro. Nie wiedziałem za to, co dokładnie powinienem zrobić z rękoma. Szukałem miejsca, gdzie mógłbym je oprzeć, ale nie przywykłem do jeżdżenia nawet na skuterze jako pasażer. Dopiero Kuro chwycił stanowczo chwycił moje dłonie i oplótł nimi swój brzuch.
- Lepiej trzymaj się mocno.
Czy to już było podejrzanie? Czy ja byłem po prostu przewrażliwiony? Przykleiłem się do pleców chłopaka, ściskając go mocno. Maszyna warknęła i ruszyła do przodu z piskiem opon. Uderzył we mnie pęd i podmuch powietrza, którr na chwilę odebrały mi dech w piersi. Mocniej wtuliłem się w Kuro, który chociaż przyjmował na siebie cały pęd, nie wydawał się ani trochę tym przejmować.
Jechaliśmy szybko, przynajmniej takie miałem wrażenie, bo nie miałem odwagi nawet otworzyć oczu. Za to słyszałem warkot mijanych samochodów i świst wiatru, co pozwoliło mi wyobrazić sobie, jak szybko jedziemy.
W końcu Kuro zaczął zwalniać. Otworzyłem oczy z nadzieją, że zbliżamy się do celu, a nie są to kolejne światła. Na szczęście za ciemną szybką kasku zauważyłem wjazd do kina. Tego samego kina, w którym nie tak dawno byłem z Chiko i gdzie omal nie zostałem zmolestowany. Powrót nieprzyjemnych wspomnień sprawił, że na chwilę zapomniałem o tym, co tu robię. Otrząsnąłem się, gdy Kuro się zatrzymał i wyłączył motor. Odetchnąłem z ulgą.
- Wszystko w porządku? - Zapytał, gdy ściągnął kask. Pokiwałem głową, walcząc z mdłościami, gdy ściśnięty dotąd żołądek się rozluźnił. Odpiąłem kask, by złapać trochę powietrza.
- ...niedobrze mi...
- Będziesz wymiotował? Jak tak, to wyprowadzę cię na dwór... - rozejrzał się po parkingu. - Albo do jakiegoś śmietnika.
- Nie będę wymiotował. Trochę mi się kręci w głowie.
- Podobno masz skuter. Myślałem, że jakkolwiek jesteś przyzwyczajony do szybkiej jazdy.
- ...nie aż tak szybki...
- Cóż, sorki w takim razie. Wracając będziemy jechać wolniej - Podwinął rękaw i spojrzał na zegarek. - Ale teraz mamy więcej czasu, by grać na automatach. Do filmu zostało nam trochę czasu.
- Oh, to już wybrałeś na co idziemy? - Zapytałem, odzyskując spokój w żołądku. - Błagam, tylko powiedz, że nie film gangsterski.
Nie miałem ochoty na oglądanie żadnych głupich strzelanek po tym, co ostatnio mnie tutaj spotkało. Kuro spojrzał na mnie zaskoczony i lekko się uśmiechnął. Dziwnie wyglądał, gdy się uśmiechał. Na kolacjach rodzinnych mu się to nie zdarzało.
- Aż tak nie lubisz filmów gansterskich? Nie, żebym by zdziwiony. Wydajesz się zbyt delikatny na tego typu rzeczy.
- Jak to zbyt delikatny? - Zmarszczyłem brwi, zsiadając z maszyny. - Nie jestem delikatny.
- Oczywiście, że jesteś - Ruszyliśmy w stronę wejścia do kina. - Dlatego nie postawiłeś się rodzicom i dlatego udajesz idealnego dzieciaka.
- Chcę, żeby rodzice byli ze mnie dumni, to takie dziwne?
- I to działa? Są "dumni" z ciebie? - Spojrzał na mnie przez ramię, chowając ręce do kieszeni. We wszystkim co mówił i robił czuć było typową dla niego nonszalancję.
- Oczywiście, że tak. ...na swój sposób...
- Kłamiesz. - Przewrócił oczami. - Tylko takiego udajesz.
- Skoro tak, to czym się różnię od dzieci innych znajomych twoich rodziców?
- Jesteś zadufanym w sobie dupkiem?
- ...chyba nie...
- Szukasz sobie przyjaciół, kupując im różne rzeczy?
- Unikam tego jak tylko mogę.
- Targujesz się ze znajomymi, kto miał fajniejsze wakacje i droższe ciuchy?
- ...nie zadaję się z ludźmi z bogatych rodzin. Moi znajomi... póki jeszcze ich miałem, nie jeździli w ogóle na żadne wakacje.
- Widzisz? Nie pasujesz do tych wszystkich snobów z bogatych rodzin. Ty tylko próbujesz się do nich upodobnić. Z marnym skutkiem. Dlatego właśnie jesteś miękki.
Spuściłem głowę. Kuro wydawał się o mnie wiedzieć dużo więcej, niż bym chciał. A cała reszta, którą sobie dopowiadał, była nawet jeszcze gorsza.
- Rozmawiałeś z Pai o mnie? - Zapytałem niepewnie.
- Nie. Przysłuchiwałem się rozmowom przy stole. Rodzice się tobą chwalili, ale ty wydawałeś się tym speszony. Nie odzywałeś się prawie w ogóle, chociaż rodzice wychwalali cię pod niebiosa. Nie lubisz tych kolacji i tego, jak cię chwalą, ale robisz wszystko, by rodzice byli z ciebie dumni. No i widać po tobie, że jesteś miękki.
- ...planujesz iść na psychologię, czy coś?
- To jeden z moich planów.
- Rodzice pewnie nie są tym zachwyceni, prawda?
- Żartujesz? Specjalnie szukałem czegoś, co doprowadzi ich do szału - Uśmiechnął się pod nosem. - Ale raczej nic z tego nie wyjdzie. Odcięliby mnie całkowicie od kasy.
Pokiwałem głową. Narzekałem często na bogatych ludzi i ogólnie żałowałem, że jestem jednym z nich, ale wyobrażałem sobie, jak ciężkie byłoby życie, gdybym musiał nagle utrzymywać się całkowicie sam. Bez doświadczenia, wykształcenia, miałbym najgorszą możliwą pracę, a pensja z niej wystarczyłaby ledwo na przeżycie. Nie do takiego życia przywykłem.
- To co chcesz robić?
Kuro wzruszył ramionami. Nie wydawał się przejmować tym, że lada chwila będzie musiał pójść na studia i zdecydować, co będzie robił w życiu. Nie wydawał się skory, żeby dalej rozmawiać na ten temat, więc nie pytałem.
- A ty? - Spojrzał znowu w moją stronę. Gdy uświadomiłem sobie, jak bolesna i zgodna z założeniami Kuro, odwróciłem aż wzrok.
- ...pewnie to, czego będą oczekiwać ode mnie rodzice - Spodziewałem się jakiegoś komentarza, ale Kuro tylko pokiwał głową w zrozumieniu.
Weszliśmy do kina. Od razu uderzył we mnie zapach popcornu, soli i... cóż, samego kina. Szum ludzi mieszał się z dźwiękami automatów rozstawionych na parterze. Podeszliśmy do kas. Pracująca tam dziewczyna była całkiem ładna. Miała rude włosy i intensywnie zielone oczy, które lekko zalśniły, gdy podeszliśmy do kas.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - Zapytała z uśmiechem.
- Mamy rezerwacje - Oznajmił Kuro. Dziewczyna sprawdziła w komputerze i po chwili wydała nam bilety na film, którego tytuł kompletnie nic mi nie mówił. Chciałem zapytać ponownie, bo ostatecznie nie dowiedziałem się nawet, jaki to gatunek, ale nim zdążyłem, Kuro poprowadził mnie w stronę automatów.
- Mamy jakąś godzinę do seansu. To na czym chcesz zagrać? Mamy tu fajne strzelanki, jak chcesz. Zresztą... mam trochę biletów, zagramy na wszystkim.
Nie czekając na moją odpowiedź, podszedł do jednego z automatów i zaraz wcisnął mi w ręce jeden z karabinów.
Byłem zaskoczony tym, jak dobrze się bawiłem. Dawno nie miałem okazji spędzić czasu z kimś w moim wieku. Ostatnio jedyną osobą, z którą trzymałem był sensei. Nie spodziewałem się, że może być tak miło wyjść gdzieś z kolegą.

7 komentarzy:

  1. Uuu... czyżby Kuro coś ten tego do naszego niedoświadczonego dzieciaczka? :p
    Czekałam z niecierpliwością na tą postać, lubie jak sprawy się komplikują ^^

    Czeka na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyczuwam dramę :D Naprawdę lubię Kuro i jest taka strona mnie, która chciałaby, żeby to on znalazł się teraz na miejscu senseia.
    Z. U.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że wrocilaś.
    Nirana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, dzięki ^ ^
      Też się cieszę, że wróciłam. Jednak brakowało mi pisania dla was. ^ ^

      Usuń
  4. Hej,
    wspaniale, po prostu cudownie, czyżby Kuro traktował to wyjście jako randkę? ech Pai dłuższej listy pytań to się nie dało? i jeszcze dyskretnie zapytać dyskretnie, ciekawe jak?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    wspaniale, cudownie, czyżby Kuro traktował to wyjście jako randkę? Pai dłuższej listy pytań nie dałaś rady napisać? i jeszcze dyskretnie o to zapytać, no ciekawe jak?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, a czyżby Kuro traktował to wyjście jako randkę? Pai dłuższej listy pytań nie dałaś rady napisać? i jeszcze ma dyskretnie o to zapytać...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń