Hej, tak jeszcze przed wrzuceniem rozdziału chciałam raz jeszcze podziękować wam za miłe komentarze i ciepłe przyjęcie. :D
*********************
Spokojnie... nie daj po sobie poznać,
jak bardzo się boisz... nic złego nie zrobiłeś...
Powtarzałem sobie w myślach,
pokonując kawałek drogi od samochodu do domu. Wciąż miałem
problemy z chodzeniem i nawet sensei zaproponował, żebym
posiedział u niego dłużej, ale nie chciałem robić kłopotu. Poza
tym, Pai doskonale wiedziała, gdzie miałem być. Znaczy... nie do
końca. Była pewna, że umawiam się z dziewczyną, ale efekt był
podobny Pewnie teraz się nabijała, że tak dobrze się bawiłem.
Otworzyłem drzwi. W domu było cicho i
spokojnie.. Jakby wszyscy byli w tej chwili zajęci... albo poza
domem. Miałem nadzieję, że tak było, bo nawet nie byłem w stanie
jeszcze normalnie chodzić.
Powoli pokonałem schody na górę i
skierowałem się do pokoju. Jeszcze tylko kilka kroków...
- Wróciłeś? - Zamarłem, gdy za sobą
usłyszałem głos starszej siostry. Powoli wypuściłem powietrze z
płuc i kilka uderzeń serca później, stałem już odwrócony w
stronę Pai z nieco przerażonym uśmiechem. Ona zaś spokojnie
opierała się o ścianę i przyglądała mi się z rozbawieniem.
Przylgnąłem plecami o balustradę, by nie okazać, że ledwo stoję
na nogach. - Długo cię nie było. Jak się bawiłeś?
- Dobrze... - powiedziałem speszony,
za wszelką cenę unikając jej wzroku. Naprawdę nie miałem ochoty
rozmawiać o tym z Pai. Ba, nie miałbym ochoty o tym rozmawiać
nawet gdybym rzeczywiście przespał się z dziewczyną, a nie z
facetem. Moim nauczycielem... starszym ode mnie... - Muszę spadać -
Rzuciłem i wszedłem do pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi.
Wykonałem kilka kroków i usiadłem na skraju łóżka. Drzwi po
chwili znowu się otworzyły.
- Czego chcesz?
- Ładnie tak się zwracać do siostry?
- Skrzyżowała ręce na piersi. - Powinieneś być bardziej
wyluzowany biorąc pod uwagę to, ile zabawiłeś u swojej
dziewczyny.
Prychnąłem, próbując ukryć tym
zażenowanie. Naprawdę nie chciałem o tym rozmawiać, szczególnie
z Pai.
- Nie jestem tu, żeby cię przepytać.
No dobra... trochę mnie to interesuje, ale tylko trochę. Kiedyś
cię podpytam o tę twoją laskę. Tylko teraz mam ważniejsze sprawy
na głowie. Miałeś mnie umówić z Kuro - Powiedziała lekko
urażonym tonem i skrzyżowała ręce na piersi. Westchnąłem ciężko
i przechyliłem się do tyłu, rozwalając się na łóżku.
- Na śmierć zapomniałem...
przepraszam cię za to. Byłem...
- Zajęty. Domyśliłam się.
Dziewczyny są taaaakie absorbujące – Przewróciła oczami. -
Niemniej jednak, powinieneś dotrzymać słowa. Ja ci pomogłam,
pamiętasz? To dzięki mnie rodzice nie zauważyli malinki na twojej
szyi. Czas na rewanż.
- No wiem, wiem. Przepraszam, wypadło
mi z głowy - Właściwie ostatnio jedyne co w niej było, to sam
sensei. - Wiem, że mieliśmy się spotkać dzisiaj, ale jakoś tak
się nie określiliśmy, czy się widzimy, czy nie. Napiszę do niego
i spróbuję się umówić na jutro. Jak podpytam, jakie dziewczyny
lubi, to wtedy będziemy kwita, tak?
- Nooo... zobaczymy. Wiesz, rodzice
pewnie nie będą zachwyceni tym, że zamiast się uczysz,
sprowadzasz sobie dziewczynę...
- Chwila - Usiadłem tak gwałtownie,
że omal nie syknąłem z bólu. Dopiero po chwili ochłonąłem i
przybrałem obojętny wyraz twarzy. - mieliśmy umowę. Jak się
dowiem, jakie dziewczyny on lubi i go przekonam do randki z tobą, to
wtedy będziemy kwita, tak?
Pai westchnęła ciężko.
- No dooobra... a mogłam się nie
zgadzać. Ale słowo się rzekło. Umów mnie z nim na randkę i
powiedz, co lubi. Ale na litość boską, pospiesz się trochę. Nim
zostanę starą panną.
- Dobra, dobra. Napiszę do niego i
umówię się na jutro, jak da radę. Pasuje?
- Jasne - Błysnęła uśmiechem i
pozostawiła mnie samemu sobie. Świetnie... ledwo wczoraj miałem
swój pierwszy raz, a teraz, zamiast myśleć tylko o tym, musiałem
się umawiać na spotkanie z Kuro.
Przewróciłem się niechętnie na
brzuch i sięgnąłem po telefon.
,,Hej Kuro. Mam nadzieję, że nie
przeszkadzam. Miałbyś może czas i ochotę spotkać się jakoś w
najbliższym czasie? Może jutro?" - O dziwo, napisanie tej
wiadomości nie wymagało ode mnie żadnego wysiłku. Jak pisałem
pierwsze wiadomości do senseia, to czytałem je po milion razy, a i
tak ostatecznie byłem pewny, że brzmi to idiotycznie. Dlaczego
pisząc do kogokolwiek innego tak nie miałem?
Ledwo odłożyłem telefon, usłyszałem,
jak ten znowu dzwoni. Spojrzałem na wyświetlacz, gdzie pojawiła
się mała koperta, pokazująca dostarczoną wiadomość.
,,Cześć. Bardzo chętnie gdzieś z
tobą pójdę. Jutro jestem wolny. Pokażę ci fajny salon gier
niedaleko. Dwunasta jutro ci pasuje?"
,,Jasne"
Odpisałem krótko i szybko, po czym
znów położyłem się na plecach. Miałem nadzieję, że jutro będę
w lepszym stanie fizycznym.
Kolejnego dnia wciąż bolał mnie
tyłek, ale chociaż nogi aż tak okropnie mi nie drżały przy
każdym kroku. Najchętniej zostałbym w łóżku jeszcze dzień, ale
wciąż miałem świadomość, że muszę wstać i dotrzymać
obietnicy złożonej Pai. Budzik ustawiony na dziesiątą był
bezlitosny i nie dawał mi złudzeń, że mógłbym zostać w łóżku.
Wstałem i ostrożnie podszedłem do szafy z ubraniami. Każdy krok
wykonywało mi się coraz łatwiej, a na pewno łatwiej niż jeszcze
wczoraj.
Czas mijał powoli, ja zbierałem się
niechętnie i znowu przyzwyczajałem się do normalnego chodzenia.
- Za ile się z nim widzisz? - Pai
wpadła do kuchni, gdy akurat jadłem śniadanie. Rodziców nie
widziałem od rana i wcale nie potrzebowałem, żeby się to
zmieniło.
- Jeszcze... - Spojrzałem na zegarek.
- Mam jeszcze godzinę. Widzimy się o dwunastej w kinie...
- Dobra, to tak, zrobiłam ci listę,
żebyś wiedział, o co pytać - Usiadła obok mnie i rozłożyła
przed sobą wąską, ale długą kartkę. Westchnąłem ciężko.
Wyglądało na to, że do śniadania dostanę przy okazji cały,
długi wykład a propos dzisiejszego dnia. Zapowiadało się bardzo,
bardzo, bardzo... interesująco. - Zresztą, masz, przeczytaj sobie -
Położyła kartkę na stole i podsunęła mi niemal pod samą miskę.
Spojrzałem na kawałek papieru, a wraz z kolejnymi czytanym
punktami, coraz szerzej otwierałem oczy ze zdziwienia.
• Jaki typ dziewczyn lubi
• Czy przeszkadzają mu dziewczyny
otyłe
• Pod jakim warunkiem by się umówił
z dziewczyną nie w jego stylu
• Niech opisze charakter wymarzonej
dziewczyny
• I wygląd wymarzonej dziewczyny
• I styl ubierania się wymarzonej
dziewczyny. Czy woli rozkoszne sukienki, czy seksowne stroje
• Gdzie najchętniej chodzi na randki
• Jakie lubi klimaty
• Co robi w wolnym czasie
• W jakie gry gra?
• Jakiej muzyki słucha
• Jakie książki czyta.
• Ile do tej pory miał dziewczyn?
• Z iloma z nich poszedł do łóżka
- Co?! - Podniosłem wzrok na Pai. -
Żartujesz sobie? Przesadzasz i to bardzo. Mam się go pytać, z
iloma dziewczynami poszedł do łóżka? Błagam, powiedz, że to
okropny żart.
- Nie, czemu? - Uśmiechnęła się z
pewną satysfakcją, że oprócz dostania informacji, które chciała,
będzie mogła mnie jeszcze podręczyć. - To bardzo ważne. Chcę
wiedzieć, jak szybko zaciąga dziewczynę do łóżka. I czy dzięki
temu mogę go przy sobie zatrzymać, czy go w sobie rozkochać,
czy...
- Właśnie widzę. ,,Ile miałeś
dziewczyn na jedną noc?", ,,Czy związki, w których szybko
poszedłeś z dziewczyną do łóżka miały się lepiej, czy gorzej
w stosunku do tych, gdzie późno poszedłeś do łóżka?". Co
to za pytania?!
- Bardzo ważne. Wszystko, co muszę
wiedzieć o nim. Uwierz mi, znam się na facetach. Tylko wiesz,
zapytaj go o to i pozostałe rzeczy tak... subtelnie.
- Subtelnie? - Zmarszczyłem brwi. -
Jak to sobie wyobrażasz? Nawet jeżeli będę go pytał przez cały
czas, to nie dam rady zapytać go o to wszystko. I nie mam pojęcia,
jak subtelnie mam to zrobić. ,,Hej, a tak w ogóle to ile czasu ci
zajmuje zaciągnięcie dziewczyny do łóżka?"
- Zrób to jak chcesz. Najpierw się
skup na tych najważniejszych, co lubi i jakie dziewczyny mu się
podobają. O resztę możesz zapytać potem.
- Zaraz... jakie potem?
- No wiesz... dopóki nie zapytasz o te
rzeczy, nie będziemy kwita.
- Ta lista ma kilkadziesiąt punktów...
ile razy muszę się spotkać z Kuro, żebyś mi darowała pomoc przy
tej jednej malince?
- Cóż... mogę pomóc czasami cię
kryć, jak chcesz. I... obiecuję nie dopisywać kolejnych punktów.
- Dopisywać kolejnych punktów... co
takiego? A w ogóle to planowałaś?
- Noo... zastanawiałam się nad tym,
ale ostatecznie zrezygnowałam. Uznałam, że jak będziesz miał
jednak mniej rzeczy do dowiedzenia się, to lepiej ci pójdzie. Ale
masz zapytać go o wszystko. Możesz zapisywać odpowiedzi.
- No jasne, to w ogóle nie będzie
dziwne, jak będę zapisywał każde jego słowo.
- To zapamiętaj odpowiedzi -
Przewróciła oczami. - Jezu... ale ty masz problemy. Zrób to
porządnie, a rodzice się nie dowiedzą, że masz dziewczynę i z
nią sypiasz.
Spuściłem głowę, lekko
zarumieniony. Jak dobrze, że Pai nie miała pojęcia o prawdzie...
wtedy bym musiał chyba do końca życia pytać facetów, jakie
dziewczyny im się podobają.
Dokończyłem śniadanie i już miałem
się zbierać, gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Pai w tym czasie
gdzieś się zmyła i raczej na pewno nie zamierzała schodzić na
dół, by otworzyć naszemu gościowi.
Poszedłem do przedpokoju i otworzyłem
drzwi.
- Kuro? - Spojrzałem zaskoczony na
chłopaka za drzwiami. Wyglądał naprawdę... elegancko. Spod
czarnej koszuli wystawały białe rękawy bluzki założonej pod
spód. Włosy miał w eleganckim nieładzie, ale wyglądało to
zupełnie inaczej, niż podczas kolacji z rodzicami. Jakby teraz
robił to specjalnie, żeby dobrze wyglądać. Prawie byłem w stanie
uwierzyć, że on... nie, to było głupie. To przecież nie była
randka. Pokręciłem głową, pozbywając się natrętnej myśli,
która nie wiem czemu, pojawiła się w mojej głowie.
- Hej, myślałem, że zobaczymy się
na mieście – Powiedziałem lekko zaskoczony jego obecnością.
- Mieliśmy, ale pomyślałem, że
wpadnę. Żebyś nie musiał błądzić i szukać tego miejsca. W
ogóle to obok jest kino, to pomyślałem, że na coś skoczymy. Ile
masz dzisiaj czasu?
- Umm... chyba cały dzień -
Uśmiechnąłem się delikatnie. Nie wiedziałem, czy mam ochotę
spędzić z Kuro cały dzień, ale skoro już proponował, głupio mi
było go spławić. Zresztą... więcej czasu z nim oznaczało więcej
czasu na odpowiedzenie na durne pytania Pai.
- Super. To skoczymy do kina, zobaczymy
repertuar, czekając na film pogramy sobie na automatach, a potem...
może obiad?
- Brzmi super - Kiwnąłem głową.
Cały ten plan brzmiał trochę jak randka, ale to było niemożliwe.
Kuro był... na sto procent hetero. Co prawda o senseiu też nigdy
bym nie powiedział, że lubi facetów, ale... nie, to było głupie.
Zresztą, Kuro by mi chyba powiedział, gdyby zamierzał mnie zabrać
na randkę... prawda? Musiałem zapytać senseia, jak to wygląda w
praktyce.
- Ekstra. Jesteś gotowy, czy jeszcze
musisz się zebrać? W sumie mieliśmy wyjść za jakieś piętnaście
minut, więc...
- Nie, jestem gotowy. Tylko skoczę po
torbę, więc jakbyś mógł poczekać chwilę...
- Jasne, nie ma sprawy.
Wpuściłem go do środka i pobiegłem
na górę, po torbę, gdzie miałem spakowany portfel, legitymacje i
telefon. Miałem już wychodzić, gdy coś mnie zatrzymało.
Spojrzałem w lustro. Nie przejmowałem się za bardzo ubraniem na
dzisiaj, ale teraz, gdy zobaczyłem strój Kuro, poczułem się
trochę dziwnie, że na sobie miałem tylko zwykły, czarny t-shirt z
logo zespołu. Nawet nie wiedziałem, co to za zespół, tylko tyle,
że grają coś w rodzaju metalu, czy rocka. Po prostu spodobała mi
się koszulka. Przez chwilę myślałem, czy nie powinienem się
przebrać, ale to by wyglądało dziwnie. Trudno, Kuro będzie musiał
zaakceptować to, że ubrałem się mniej elegancko. Zresztą czym ja
się przejmowałem? Przecież to było tylko koleżeńskie spotkanie.
Pewnie chłopak nawet nie zauważył, że wygląda, jakby się
starał. Bardzo możliwe, że wyciągnął ubrania z szafy, które
były na wierzchu, a ja dorabiałem do tego swoje własne teorie.
Chyba za bardzo brałem to do siebie. Od kiedy dowiedziałem się, że
ludzie rzeczywiście bywają homo, stawałem się naprawdę
przewrażliwiony.
Mimo moich dziwnych myśli, poprawiłem
szybko włosy i zbiegłem na dół.
- Już jestem, możemy jechać -
Powiedziałem, zmuszając się do lekkiego uśmiechu. W kieszeni
wymacałem jeszcze kartkę od Pai. Póki byłem jej zakładnikiem,
wolałem nie ryzykować i
wykonywać te głupie zadania.
Wystarczyłoby, żeby powiedziała rodzicom, że mam "dziewczynę",
a ci błyskawicznie by doszli do tego, że ta dziewczyna jest ode
mnie dużo starsza i... tak jakby jest facetem. - Zadzwonić po
taksówkę, czy..?
- Luz, wziąłem motor. Chodź,
idziemy.
- Masz motor? - Wziąłem klucze i
zamknąłem za sobą drzwi, nim poszliśmy w stronę ulicy. - Too...
ile ty masz lat?
- W tym roku skończę dziewiętnaście.
- Serio? - Spojrzałem na niego
zaskoczony. - I... nie przeszkadza ci spotykanie się ze mną? No
wiesz, nie masz wrażenia, że jestem dziecinny, czy coś w tym
rodzaju?
Z mojego doświadczenia wynikało, że
osoby będące po osiemnastce traktowali ludzi w moim wieku, jak nic
nie wiedzących o życiu gówniarzy. W teorii były to tylko trzy
lata różnicy, ale w oczach wszystkich, których znałem, to były
lata świetlne.
- Nie - Powiedział spokojnie,
wzruszając ramionami. - Wydajesz się spoko. W przeciwieństwie do
tych wszystkich zarozumiałych gówniaków, z którymi rodzice każą
mi się spotykać.
- Na pewno nie jest aż tak źle...
może powinieneś...
- Oh, daj spokój - Westchnął ciężko
i odchylił głowę do tyłu. - Nie jestem naszymi rodzicami, nie
musisz przy mnie udawać idealnego dzieciaka.
- Udawać? - Otworzyłem szerzej oczy,
zerkając zaskoczony na Kuro. - Co masz na myśli?
- Będziesz próbował mi wmówić, że
jesteś tym "idealnym" dzieciakiem ze spotkania? Przecież
widzę, że tylko takiego udajesz. Nienawidzisz tych rodzinnych
spotkań tak samo, jak ja, ale próbujesz przed wszystkimi udawać,
że jest inaczej, żeby rodzice byli z ciebie dumni.
Spojrzał na mnie spokojnie, a jego
spojrzenie niemal przeszywało mnie na wskroś. Jakby próbował
zmusić mnie do tego, żebym przyznał mu racje. Zamiast
odpowiedzieć, odwróciłem wzrok. Głupio było mi kłamać w tej
sprawie, ale Kuro miał całkowitą rację, co jeszcze bardziej mnie
niepokoiło.
- Jeździłeś kiedyś na motorze? -
Zapytał, gdy wyszliśmy na ulicę. Spojrzałem na stojącą tam
maszynę i trochę mnie zatkało. Domyślałem się, że prawdziwy
motor to będzie coś innego niż mój skuter, ale różnica w nich
była ogromna. Czarny motor z czerwonymi elementami wyglądał na
naprawdę szybki i... dość niebezpieczny.
- Umm... nie. Czy to bezpieczne?
- Jak widzisz jeszcze żyję. Zapnij
porządnie - Wziął jeden z dwóch kasków zawieszonych na
kierownicy i rzucił w moją stronę.
Nie byłem przekonany co do jazdy
motorem. Nigdy nie jeździłem na czymś tak szybkim, a Kuro nie
wydawał się zbyt ostrożnym kierowcą. Mimo to, obiecałem coś Pai
i musiałem dotrzymać słowa. Założyłem kask, jednak ten zamiast
trzymać się na mojej głowie, huśtał się przy każdym ruchu
głową.
- Poczekaj, pomogę ci - Kuro odłożył
drugi kask i pomógł mi z zapięciem, ściągając go tak,żeby
przytrzymywał się mojej głowy. - Powinno być okey. Raczej nie
planuję żadnych wypadków, ale na wszelki wypadek jednak lepiej,
żebyś miał kask.
- Chwila. Co znaczy "nie planuję".
- Wsiadaj - Założył drugi kask i
usiadł na motorze. Odwrócił głowę w moją stronę i znacząco
poklepał miejsce za sobą. Wciąż nie byłem przekonany, ale nie
mając za bardzo wyboru, usiadłem tuż za Kuro. Nie wiedziałem za
to, co dokładnie powinienem zrobić z rękoma. Szukałem miejsca,
gdzie mógłbym je oprzeć, ale nie przywykłem do jeżdżenia nawet
na skuterze jako pasażer. Dopiero Kuro chwycił stanowczo chwycił
moje dłonie i oplótł nimi swój brzuch.
- Lepiej trzymaj się mocno.
Czy to już było podejrzanie? Czy ja
byłem po prostu przewrażliwiony? Przykleiłem się do pleców
chłopaka, ściskając go mocno. Maszyna warknęła i ruszyła do
przodu z piskiem opon. Uderzył we mnie pęd i podmuch powietrza,
którr na chwilę odebrały mi dech w piersi. Mocniej wtuliłem się
w Kuro, który chociaż przyjmował na siebie cały pęd, nie wydawał
się ani trochę tym przejmować.
Jechaliśmy szybko, przynajmniej takie
miałem wrażenie, bo nie miałem odwagi nawet otworzyć oczu. Za to
słyszałem warkot mijanych samochodów i świst wiatru, co pozwoliło
mi wyobrazić sobie, jak szybko jedziemy.
W końcu Kuro zaczął zwalniać.
Otworzyłem oczy z nadzieją, że zbliżamy się do celu, a nie są
to kolejne światła. Na szczęście za ciemną szybką kasku
zauważyłem wjazd do kina. Tego samego kina, w którym nie tak dawno
byłem z Chiko i gdzie omal nie zostałem zmolestowany. Powrót
nieprzyjemnych wspomnień sprawił, że na chwilę zapomniałem o
tym, co tu robię. Otrząsnąłem się, gdy Kuro się zatrzymał i
wyłączył motor. Odetchnąłem z ulgą.
- Wszystko w porządku? - Zapytał, gdy
ściągnął kask. Pokiwałem głową, walcząc z mdłościami, gdy
ściśnięty dotąd żołądek się rozluźnił. Odpiąłem kask, by
złapać trochę powietrza.
- ...niedobrze mi...
- Będziesz wymiotował? Jak tak, to
wyprowadzę cię na dwór... - rozejrzał się po parkingu. - Albo do
jakiegoś śmietnika.
- Nie będę wymiotował. Trochę mi
się kręci w głowie.
- Podobno masz skuter. Myślałem, że
jakkolwiek jesteś przyzwyczajony do szybkiej jazdy.
- ...nie aż tak szybki...
- Cóż, sorki w takim razie. Wracając
będziemy jechać wolniej - Podwinął rękaw i spojrzał na zegarek.
- Ale teraz mamy więcej czasu, by grać na automatach. Do filmu
zostało nam trochę czasu.
- Oh, to już wybrałeś na co idziemy?
- Zapytałem, odzyskując spokój w żołądku. - Błagam, tylko
powiedz, że nie film gangsterski.
Nie miałem ochoty na oglądanie
żadnych głupich strzelanek po tym, co ostatnio mnie tutaj spotkało.
Kuro spojrzał na mnie zaskoczony i lekko się uśmiechnął. Dziwnie
wyglądał, gdy się uśmiechał. Na kolacjach rodzinnych mu się to
nie zdarzało.
- Aż tak nie lubisz filmów
gansterskich? Nie, żebym by zdziwiony. Wydajesz się zbyt delikatny
na tego typu rzeczy.
- Jak to zbyt delikatny? - Zmarszczyłem
brwi, zsiadając z maszyny. - Nie jestem delikatny.
- Oczywiście, że jesteś - Ruszyliśmy
w stronę wejścia do kina. - Dlatego nie postawiłeś się rodzicom
i dlatego udajesz idealnego dzieciaka.
- Chcę, żeby rodzice byli ze mnie
dumni, to takie dziwne?
- I to działa? Są "dumni" z
ciebie? - Spojrzał na mnie przez ramię, chowając ręce do
kieszeni. We wszystkim co mówił i robił czuć było typową dla
niego nonszalancję.
- Oczywiście, że tak. ...na swój
sposób...
- Kłamiesz. - Przewrócił oczami. -
Tylko takiego udajesz.
- Skoro tak, to czym się różnię od
dzieci innych znajomych twoich rodziców?
- Jesteś zadufanym w sobie dupkiem?
- ...chyba nie...
- Szukasz sobie przyjaciół, kupując
im różne rzeczy?
- Unikam tego jak tylko mogę.
- Targujesz się ze znajomymi, kto miał
fajniejsze wakacje i droższe ciuchy?
- ...nie zadaję się z ludźmi z
bogatych rodzin. Moi znajomi... póki jeszcze ich miałem, nie
jeździli w ogóle na żadne wakacje.
- Widzisz? Nie pasujesz do tych
wszystkich snobów z bogatych rodzin. Ty tylko próbujesz się do
nich upodobnić. Z marnym skutkiem. Dlatego właśnie jesteś miękki.
Spuściłem głowę. Kuro wydawał się
o mnie wiedzieć dużo więcej, niż bym chciał. A cała reszta,
którą sobie dopowiadał, była nawet jeszcze gorsza.
- Rozmawiałeś z Pai o mnie? -
Zapytałem niepewnie.
- Nie. Przysłuchiwałem się rozmowom
przy stole. Rodzice się tobą chwalili, ale ty wydawałeś się tym
speszony. Nie odzywałeś się prawie w ogóle, chociaż rodzice
wychwalali cię pod niebiosa. Nie lubisz tych kolacji i tego, jak cię
chwalą, ale robisz wszystko, by rodzice byli z ciebie dumni. No i
widać po tobie, że jesteś miękki.
- ...planujesz iść na psychologię,
czy coś?
- To jeden z moich planów.
- Rodzice pewnie nie są tym
zachwyceni, prawda?
- Żartujesz? Specjalnie szukałem
czegoś, co doprowadzi ich do szału - Uśmiechnął się pod nosem.
- Ale raczej nic z tego nie wyjdzie. Odcięliby mnie całkowicie od
kasy.
Pokiwałem głową. Narzekałem często
na bogatych ludzi i ogólnie żałowałem, że jestem jednym z nich,
ale wyobrażałem sobie, jak ciężkie byłoby życie, gdybym musiał
nagle utrzymywać się całkowicie sam. Bez doświadczenia,
wykształcenia, miałbym najgorszą możliwą pracę, a pensja z niej
wystarczyłaby ledwo na przeżycie. Nie do takiego życia przywykłem.
- To co chcesz robić?
Kuro wzruszył ramionami. Nie wydawał
się przejmować tym, że lada chwila będzie musiał pójść na
studia i zdecydować, co będzie robił w życiu. Nie wydawał się
skory, żeby dalej rozmawiać na ten temat, więc nie pytałem.
- A ty? - Spojrzał znowu w moją
stronę. Gdy uświadomiłem sobie, jak bolesna i zgodna z założeniami
Kuro, odwróciłem aż wzrok.
- ...pewnie to, czego będą oczekiwać
ode mnie rodzice - Spodziewałem się jakiegoś komentarza, ale Kuro
tylko pokiwał głową w zrozumieniu.
Weszliśmy do kina. Od razu uderzył we
mnie zapach popcornu, soli i... cóż, samego kina. Szum ludzi
mieszał się z dźwiękami automatów rozstawionych na parterze.
Podeszliśmy do kas. Pracująca tam dziewczyna była całkiem ładna.
Miała rude włosy i intensywnie zielone oczy, które lekko zalśniły,
gdy podeszliśmy do kas.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? -
Zapytała z uśmiechem.
- Mamy rezerwacje - Oznajmił Kuro.
Dziewczyna sprawdziła w komputerze i po chwili wydała nam bilety na
film, którego tytuł kompletnie nic mi nie mówił. Chciałem
zapytać ponownie, bo ostatecznie nie dowiedziałem się nawet, jaki
to gatunek, ale nim zdążyłem, Kuro poprowadził mnie w stronę
automatów.
- Mamy jakąś godzinę do seansu. To
na czym chcesz zagrać? Mamy tu fajne strzelanki, jak chcesz.
Zresztą... mam trochę biletów, zagramy na wszystkim.
Nie czekając na moją odpowiedź,
podszedł do jednego z automatów i zaraz wcisnął mi w ręce jeden
z karabinów.
Byłem zaskoczony tym, jak dobrze się
bawiłem. Dawno nie miałem okazji spędzić czasu z kimś w moim
wieku. Ostatnio jedyną osobą, z którą trzymałem był sensei. Nie
spodziewałem się, że może być tak miło wyjść gdzieś z
kolegą.
Uuu... czyżby Kuro coś ten tego do naszego niedoświadczonego dzieciaczka? :p
OdpowiedzUsuńCzekałam z niecierpliwością na tą postać, lubie jak sprawy się komplikują ^^
Czeka na następny <3
Wyczuwam dramę :D Naprawdę lubię Kuro i jest taka strona mnie, która chciałaby, żeby to on znalazł się teraz na miejscu senseia.
OdpowiedzUsuńZ. U.
Dobrze, że wrocilaś.
OdpowiedzUsuńNirana
Hej, dzięki ^ ^
UsuńTeż się cieszę, że wróciłam. Jednak brakowało mi pisania dla was. ^ ^
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, po prostu cudownie, czyżby Kuro traktował to wyjście jako randkę? ech Pai dłuższej listy pytań to się nie dało? i jeszcze dyskretnie zapytać dyskretnie, ciekawe jak?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, cudownie, czyżby Kuro traktował to wyjście jako randkę? Pai dłuższej listy pytań nie dałaś rady napisać? i jeszcze dyskretnie o to zapytać, no ciekawe jak?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, a czyżby Kuro traktował to wyjście jako randkę? Pai dłuższej listy pytań nie dałaś rady napisać? i jeszcze ma dyskretnie o to zapytać...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza