wtorek, 18 września 2018

Lekcja życia XLII - Lekcja przyjacielskich relacji

Wybaczcie kilkudniowe opóźnienie, ale zatrucie żołądkowe przykuło mnie na kilka dni do łóżka. Miałam już sobie odpuścić post na ten tydzień, ale stwierdziłam, że skoro dopiero co wróciłam, to powinnam dawać posty jak najbardziej regularnie.
******************

Po grze na automatach udaliśmy się do kina.
Film okazał się dużo ciekawszy, niż ostatni, na którym byłem w kinie. A co najważniejsze, Kuro nie rzucił się nagle do mojego rozporka.
Historia opowiadała o mężczyźnie, który żeby ocalić swoją narzeczoną, musiał skakać po linii czasowej i powstrzymywać kolejne niebezpieczeństwa, które zabijały jego ukochaną. Ostatecznie zdał sobie sprawę z tego, że nie da rady nic zmienić, a jego decyzje szkodzą wszystkim innym i pogodził się z rzeczywistością. Zdążył tylko spotkać się ze swoją konającą dziewczyną i się z nią pożegnać, nim odeszła.
Gdy zapaliło się światło, poczułem lekki niedosyt i zawód. Nie byłem fanem filmów romantycznych, ale kibicowałem tej dwójce i żałowałem, że im się ostatecznie nie udało.
- Co myślisz? - Kuro oparł się o mój podłokietnik i spojrzał na mnie, nie przejmując się tłumem, powoli pełznącym do wyjścia.
- Zakończenie było smutne - Stwierdziłem.
- Mi się podobało.
- Serio? Przecież... no wiesz, bohater cały film dążył do czegoś, a na końcu się okazało, że to wszystko nie miało sensu. To po co w ogóle to wszystko?
- Po to, by coś pokazać.
Zastanowiłem się chwilę, szukając rzeczywiście głębszego sensu w filmie, którego w pierwszej chwili mogłem nie zauważyć.
- Masz na myśli to, że nie zmienimy nic w życiu i trzeba się pogodzić z tym, co nas czeka? Bez względu na to, jak bolesne by to nie było?
- Nie - Kuro wstał i zarzucił swój plecak na ramię. - Że życie ssie i nie ma w nim happy endów, a ostatecznie i tak wszyscy umrzemy.
Otworzyłem szerzej oczy, podnosząc wzrok na chłopaka. Ten stał z dumnie uniesioną głową i patrzył na mnie z góry, aż nie prychnąłem śmiechem.
- To było mroczne.
- Pewnie tak. Zgłodniałem, chodźmy coś zjeść. Obok jest dobra chińska knajpka.
Kuro był dziwny, ale w zupełnie inny sposób niż sensei. Właściwie miałem wrażenie, że jest jego całkowitym przeciwieństwem. Spokojny, pełen chłodu i zimna i do bólu szczery, jakkolwiek nie byłoby to bolesne. Sensei był kochany, czuły i delikatny, a chociaż równie szczery, to w całkowicie inny sposób. I nigdy nie powiedziałby nic, co by mogło kogokolwiek skrzywdzić.
- Nie sądziłem, że lubisz tego typu filmy - Powiedziałem, gdy odebraliśmy nasze jedzenie, za które dla odmiany ja zapłaciłem, by było sprawiedliwie. W końcu Kuro płacił za kino.
- Że sci-fi?
- Nie, że takie bardziej... dające do myślenia. Nie tak łatwo było się połapać w tej fabule i która rzecz zmieniała którą czasoprzestrzeń.
- Mhmm... myślałeś, że jak jestem w podobnej sytuacji jak ty, to muszę być skończonym idiotą, który ogląda durne seriale bez fabuły? - Uniósł pytająco brwi, a ja poczułem rosnące we mnie zażenowanie.
- Co? Nie, nie to miałem na myśli. Po prostu... niewiele osób lubi filmy, które wymagają myślenia.
- Ja akurat lubię. Chociaż zdarza mi się oglądać też bardziej odmóżdżające rzeczy, gdy chcę się odprężyć.
Byłem zaskoczony tym, jak dobrze się bawiłem z Kuro. Zwłaszcza, że początkowo szedłem tu tylko dlatego, że Pai mnie o to poprosiła...
Cholera, prawie zapomniałem o tym, co obiecałem Pai! Bawiłem się tak dobrze, że nawet nie myślałem o liście tych idiotycznych pytań, które miałem zadać Kuro.
- Too... lubisz sci fi?
- Hmm... nie wiem, czy jest jakakolwiek tematyka, którą bym wybitnie lubił, albo nie lubił. Nie przepadam za romansami i komediami romantycznymi... i cóż, lubię horrory. A tak to wszystko zależy od fabuły.
Pokiwałem głową. Zapomniałem już większości pytań, ale wyraźnie pamiętałem, że miałem się dowiedzieć, co Kuro lubi i jaki typ dziewczyn. Wziąłem łyka coli i odłożyłem szklankę na bok.
- A jak z tobą? Co lubisz robić? Oprócz spełniania zachcianek rodziców? - Zapytał, nim ja zdążyłem to zrobić.
- Ej, lubię się uczyć. Nie robię tego tylko dla rodziców - Uniesione brwi Kuro i obojętne spojrzenie wydawało się krzyczeć "kłamca", więc odwróciłem od niego wzrok. - ...lubię czytać książki.
- Pasjonujące... a coś bardziej oryginalnego?
- Nie musisz być dupkiem - oskarżycielsko wskazałem na niego pałeczkami. - Może nie jestem zbyt oryginalną osobą? Sorki, że nie interesuję się za bardzo grami, jak ty i Pai.
- Nie o tym mówię. Od początku widać po tobie, że czytasz książki. Chciałbym się dowiedzieć czegoś, czego nie wiedziałem od pierwszej chwili, gdy stanąłeś w drzwiach.
Miałem nadzieję, że Kuro chociaż odrobinę podchwyci temat gier, czy samej Pai ale on nawet się nie zająknął na ten temat.
- Cóż... interesowałem się wieloma pracami ręcznymi, ale jakoś ostatnio nie mam na nie czasu. Zresztą, we wszystkich byłem słaby.
- Prace ręczne, serio? Jakie na przykład?
- Malowałem, rysowałem... lepiłem rzeczy z modeliny... ogólnie lubiłem próbować różnych rzeczy, ale to był slaby poziom.
- Cóż, trzeba się bez końca czemuś oddać, by być w tym naprawdę dobry - Powiedział spokojnie, biorąc kolejny kawałek kurczaka w sosie słodko kwaśnym. - Chcesz spróbować? - Przełknąłem to, co miałem w ustach i kiwnąłem głową. Zacząłem przeszukiwać talerz Kuro w poszukiwaniu kurczaka wśród całego tłumu warzyw, ale nim zdążyłem, przysunął trzymany w pałeczkach kawałek mięsa do moich ust. Zawahałem się. Wyglądało to dość... specyficznie. Jak wtedy, gdy sensei mnie karmił, żeby pokazać, że pary tak robią. Jednak twarz Kuro miała tak spokojny i beznamiętny wyraz, że to nie mogło być nic dwuznacznego. Odrzuciłem dziwne myśli i wziąłem jedzenie z pałeczek chłopaka.
- Niezły. Faktycznie dobra ta knajpka. I wiesz, teraz skupiłem się głównie na lekcjach. Mam mało czasu na szkolenie się w tak wielu rzeczach, z których z żadnej z nich nie jestem dobry.
- Mógłbyś się zbuntować i zostać malarzem. To by dopiero wkurzyło twoich rodziców - Uśmiechnął się z rozbawieniem, jakby co najmniej mówił o swoich rodzicach. Bo do moich chyba nie mógł mieć żadnych zastrzeżeń. Byli dla niego nikim.
- Nie... nie umiem rysować. Znaczy, coś tam bazgrzę, ale to nic wielkiego. Nie mam jakoś do tego ręki. Dla przyjemności mogę próbować, ale zawodowo... nie ma szans.
- Jasne, dużo lepiej jest podążać ślepo za swoimi rodzicami.
- Nie musisz być takim dupkiem, wiesz? To nie jest miłe.
- Obawiam się, że muszę. Ktoś powinien ci pokazać, że świat nie kręci się wokół oczekiwań innych.
Spuściłem wzrok, by na spokojnie przemyśleć to, co powiedział, nie popędzany jego spojrzeniem. Nie sądziłem, że w kimś jego pokroju zobaczę kogoś, kim... może nawet chciałbym być? Kuro się nie bał być sobą, niczego nie ukrywał. Nawet w senseiu widziałem ukryte obawy i smutek, a on? Aż nazbyt emanował tym, co myśli o wszystkim i wszystkich.
- ...dobra, może i trochę masz rację. Ale... rodzice chcą dla mnie jak najlepiej. Wiem to i dlatego robię to, czego ode mnie oczekują.
- Ale nie możesz całego swojego życia podporządkowywać pod ich zachcianki. Wybór studiów, no niech im będzie, jakieś zajęcia pozalekcyjne... no, w granicach normy. Ale oni ci mówią dokładnie taki, jak ma być. Każda godzina ma być taka, jak oni sobie tego życzą, każde zajęcie, godziny pozalekcyjne, ba, nawet przyjaciół ci próbują dobierać. Chcesz się ich koniecznie słuchać? Proszę, ale z jakąkolwiek głową.
- Cholera, to takie skomplikowane... - Oparłem dłoń na stole, a drugą podparłem głowę, która zaczęła mnie boleć od myśli, którym nigdy nie poświęcałem czasu.. Kuro obszedł stół i usiadł tuż obok mnie.
- Zmiana życia i sposobu myślenia nie jest łatwa, wiem to. Ale jeżeli nie chcesz zostać marionetką do końca życia, powinieneś to przemyśleć.
- Uch... za dużo informacji na raz... od czego miałbym zacząć? Nie mogę się nagle zbuntować we wszystkim... nawet nie wiem, czy chcę...
- A to akurat proste - Wzdrygnąłem się, czując jak zaciska dłoń na mojej dłoni. Podniosłem wzrok na Kuro, ale jego twarz pozostała tak spokojna, jak do tej pory. - Możesz zacząć od pokazania im, kim jesteś - Szepnął. Nie zdążyłem zareagować. Siedział blisko mnie i nie dając mi żadnej szansy na zareagowanie, przysunął się i wpił się w moje usta. Zszokowany otworzyłem szerzej oczy, tak niesamowicie zszokowany i niezdolny nawet do reakcji. Kuro patrzył mi spokojnie w oczy przez te kilka sekund, aż oprzytomniałem i odskoczyłem do tyłu, niemalże spadając z krzesła. Przyklejony plecami do ściany patrzyłem na chłopaka z kompletnym niezrozumieniem, szokiem i zażenowaniem. Kuro za to, spokojny jak zawsze, jedynie uniósł brwi zaskoczony moją reakcją.
- No co? - Zapytał spokojnie.
- Jak to co? To chyba ja powinienem o to zapytać? Co to było?
- Pocałunek. Nie całowałeś się nigdy?
- Akurat tak się składa, że całowałem - Prychnąłem, czerwieniąc się jeszcze bardziej. - Ale... co to miało być?
- Myślałem, że do tego już doszliśmy
- Ale... dlaczego mnie pocałowałeś? - Ściszyłem głos, by nie zwracać dalej na siebie uwagi. Szczególnie, że widziałem już i tak posyłane nam spojrzenia ludzi, którzy dostrzegli ten pocałunek.
- Wyglądałeś, jakbyś sam o to prosił.
- Co? - Uniosłem się, ale ponownie stonowałem głos. - Odbiło ci? Oczywiście, że nie.
- Nie mówiłeś, że kogoś masz.
- B-bo nie mam... - Zaskoczyło mnie z jakim trudem wypowiedziałem te słowa. Szybko jednak uświadomiłem sobie, że nie mam czemu, bo przecież... z senseiem nie byliśmy parą.
- Więc jaki problem? Przecież jesteś jednym z nas.
- Jednym... z was? - Spojrzałem na niego zaskoczony, nie rozumiejąc ani słowa z tego, co mówi.
- No gejem - Wyjaśnił spokojnie. Wciąż był opanowany, ale na jego twarzy malowało się lekkie zaskoczenie. Szerzej otwartymi oczami lustrował moje reakcje, jakby to autentycznie było dziwne, że nie kręcą mnie faceci.
- Jesteś gejem? - Zapytałem, będąc w szoku.
- Nie, całuję facetów, bo jestem w stu procentach hetero - Przewrócił oczami. Jak mógł żartować w tak niekomfortowej chwili?
- No nie wiem, mógłbyś być bi... nie wyglądasz na geja.
- Zaskoczę cię, ale geje nie zawsze chodzą w rurkach, przylizanych włosach i obcisłych koszulkach. Naprawdę nie jesteś gejem, skoro nie wiesz takich rzeczy...
- No nie, nie jestem gejem. Skąd w ogóle ten pomysł?
- No nie wiem... wyglądasz trochę jak gej i... w sumie się tak zachowywałeś i miałem wrażenie, że mnie podrywasz...
- Że co? Nie robiłem nic takiego. I próbujesz mi wmówić, że sytuacja to moja wina, bo wyglądam, jakbym był gejem?
- Tego nie powiedziałem - Widząc moją irytację, Kuro ewidentnie spuścił z tonu. Wyglądał nawet tak, jakby minimalnie się zmieszał. - Czyli jesteś bi?
- Oczywiście, że nie. Nie interesują mnie faceci. Kompletnie. W najmniejszym stopniu - Spuściłem nagle wzrok, gdy przed oczami pojawił mi się sensei, jego uśmiech, jego głos. Nie interesował mnie jako facet, a tylko nauczyciel. Nawet jeżeli spaliśmy ze sobą, to... to przecież nic nas tak naprawdę nie łączyło. A jednak ta myśl, pojawiająca się na sekundę w mojej głowie sprawiła, że poczułem się winny wypowiedzianych słów.
- Oooooh, rozumiem... - Kuro pokiwał spokojnie głową, obserwując mnie uważnie.
- C-co niby rozumiesz? - Nie powiedział nic złego, ale nagle poczułem się atakowany. Jakby sugerował coś, czego tak naprawdę nie zasugerował.
Patrzyłem, jak spokojnie sięga po szklankę leżącą po drugiej stronie stołu i bierze łyka coli.
- Kim on jest?
- K-kim jest kto? - Speszyłem się jeszcze bardziej. Nie wiedziałem,co ma na myśli, ale z jakiegoś powodu byłem przekonany, że jakoś wie o senseiu. Mimo, że nie miał prawa o nim wiedzieć.
- Ten facet.
- J-jaki facet? N-nie mam pojęcia, o czym mówisz.
Uniósł brwi i spojrzał na mnie wzrokiem pełnym dezaprobaty.
- Mhmm... no dobra, więc tak to wygląda.
- Przestań mówić tak, jakbyś czytał mi w myślach. Nie ma żadnego faceta, o którym mógłbym myśleć.
- Jasne... nie pomyślałeś teraz o żadnej konkretnej osobie, mój błąd - Brzmiał tak, jakby mówił poważnie, nie uśmiechał się i nie usłyszałem w jego głosie ani grama sarkazmu, a tylko całkowitą obojętność.
- Mówię całkowicie serio, nie myślałem o żadnym facecie, jestem w stu procentach hetero.
- Skoro tak twierdzisz - Wzruszył ramionami. - Kim ja jestem, żeby mówić, o kim teraz myślałeś?
- O nikim nie myślałem!
- No tak, tak. O nikim nie myślałeś. Twierdzisz więc, że jesteś hetero, tak?
- Jestem hetero - Prychnąłem oburzony, że Kuro wciąż próbuje mi wmówić, że jest inaczej. Odwróciłem głowę. Znowu byłem zaskoczony. Wstyd i wściekłość po niedawnym pocałunku mieszały się we mnie, powodując w moim umyśle istny chaos. Jak Kuro mógł mnie tak po prostu pocałować? I w ogóle... skoro tak, to czy zaprosił mnie tu na randkę? Czy to w ogóle była randka? I czy... w takim razie Kuro na mnie leciał?
Ta myśl speszyła mnie jeszcze bardziej i nagle poczułem się jeszcze gorzej. Nie dość, że sam zostałem zmolestowany i wprowadzony w taką sytuacje, to... jeszcze mogłem skrzywdzić Kuro. A nie chciałem tego... w końcu był dla mnie miły. Nawet to jeżeli przez to, że był gejem, nie zasłużył na to, żeby być dla niego wrednym.
- Umm... hej Kuro - Odezwałem się drżącym głosem, usilnie unikając wzroku chłopaka. - Sorki za to nieporozumienie...
- Ty mnie przepraszasz? - Odsunął szklankę od ust, a jego oczy wyraźnie się powiększyły ze zdziwienia. - To chyba ja powinienem cię przeprosić. Za wzięcie cię za geja i w ogóle. Przyznaję, nie byłem zbyt subtelny. No i za pocałunek.
- Cóż... chyba nic się nie stało... - Pewnie byłbym dużo bardziej oburzony, gdyby był to mój pierwszy pocałunek, ale... robiłem już dużo gorsze rzeczy, niż to. - A umm... t-ty jesteś... gejem, czy bi?
- Zdecydowanie gejem. Laski kompletnie mnie nie pociągają, a próbowałem być z wieloma.
- Oh... - znowu spuściłem wzrok. Świetnie, czyli teraz wychodziło na to, że cało to spotkanie było kompletnie bez sensu... Pai na pewno będzie zachwycona, gdy o tym usłyszy.
- To coś zmienia? - Zapytał. Obaj wiedzieliśmy, że to mogło zmienić wszystko, ale jego głos, został tak spokojny, jakby nic go to nie obchodziło.
- ...dla mnie niewiele...
- ...zrobiło się trochę niezręcznie. Chcesz, żebym odwiózł cię do domu?
- Umm... skoro już skończyliśmy jeść... ale wiesz, mi wcale nie przeszkadza, że jesteś gejem. Znaczy... możemy się dalej kumplować - Mimo tego, że Kuro właśnie się do mnie kleił, to jednak ten dzień był... fajny. No i nie chciałem stracić jedynego kolegi, którego teraz miałem. Straciłem prawie wszystkich, a Kuro mimo wszystko wydawał się mnie rozumieć.
Chłopak wydawał się dość zaskoczony moim wyznaniem. Patrzył na mnie chwilę, nim uśmiechnął się ze spokojem i kiwnął głową.
- Jeżeli ci to nie przeszkadza... jasne, możemy zostać kumplami. Nawet będąc... "hetero" jesteś spoko.
- "Hetero"? - Zapytałem z pewną irytacją, naśladując gest cudzysłowia, który wykonał Kuro. - Jestem hetero, a nie "hetero".
- Jak tam uważasz - Przewrócił oczami. - Ale jakbyś kiedyś zmienił zdanie - Objął mnie ramieniem i przysunął się do mojej twarzy z lekko perwersyjnym uśmieszkiem - To masz mój numer.
- Nie zmienię... ale możemy czasami wyskoczyć do salonu gier, od czasu do czasu - Strąciłem jego dłoń z ramienia. Mimo wszystko postanowiłem, że lepiej byłoby zachować bezpieczny dystans między nami. Przynajmniej tak długo, jak ewidentnie na mnie leciał.
- Będę pamiętać... przyda mi się trochę normalności po tych wszystkich formalnych obiadkach. A wracając do naszej wcześniejszej rozmowy, chyba sam powinieneś się zastanowić, czego właściwie chcesz. Zbierajmy się.
Wstał z krzesła i podszedł do drzwi, chwilowo pozostawiając mnie w lekkim osłupieniu. Czego... właściwie chcę? Miałem wrażenie, że to pytanie ma dużo więcej ukrytego przekazu, niż tylko to, że powinienem żyć własnym życiem. Znaczy... Kuro niemalże na pewno o to chodziło, w końcu o co niby innego?
Mimo chęci miałem wrażenie, że mózg wciąż i wciąż podsuwa mi obraz senseia i... wszystkiego, co między nami zaszło.
________________
fp - https://www.facebook.com/HistorieYaoi/
ask - https://ask.fm/account/wall

5 komentarzy:

  1. Kolejny wspaniały rozdział, oby było ich więcej❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    wspaniały rozdział, och Sachi wmawiaj sobie, wmawiaj że jesteś hetero :) Pai nic z tego Kuro nigdy nie spojrzy na ciebie jak na potencjalną partnerkę...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, Sachibjak chcesz to dalej sobie wmawiaj że jesteś hetero :) Pai nic z tego Kuro nigdy nie spojrzy na ciebie jak na potencjalną partnerkę... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, Sachi jak tak bardzo chcesz to dalej sobie wmawiaj że jesteś hetero :) oh Pai daj sobie spokój, nic z tego... Kuro nigdy nie spojrzy na ciebie jak na potencjalną partnerkę... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń