sobota, 22 września 2018

Lekcja życia XLIII - Lekcja rodzeństwa


Kuro podwiózł mnie motorem pod sam dom i pożegnał mnie lekkim, trochę niepewnym przez wcześniejszy pocałunek uśmiechem, tak rzadko widzianym na jego twarzy. Mimo to, a może właśnie dlatego, miał w sobie jakiś szczególny wygląd. Co prawda nie równał się z uśmiechem senseia, ale i tak był całkiem ładny.
Chwila...
Czy ja właśnie porównywałem sposób, w jaki uśmiechało się dwóch facetów? I to gejów? To było już cholernie niepokojące. Szybko odrzuciłem tę myśl i szybkim krokiem poszedłem w stronę domu.
- Sashi?! To ty?! - Usłyszałem natychmiast, gdy tylko przekroczyłem próg. Głos dochodził z góry i był naprawdę niezdrowo podekscytowany. Westchnąłem ciężko. Dzisiejszy dzień nie zapowiadał się najlepiej, ale rozmowa, która mnie czekała, zapowiadała się dużo gorzej.
- To ja!
Rozbrzmiał szybki tupot, gdy ktoś zbiegał szybko po schodach. Nim zdążyłem zamknąć drzwi i zdjąć buty, do przedpokoju wpadła zdyszana Pai.
- I jak? Ile się dowiedziałeś? Jakie lubi dziewczyny?
- ...żadnych... - Westchnąłem, odkładając buty na szafkę. Po tym, co się stało, nie miałem siły bawić się w podchody i być delikatny. 
- Żartujesz? Nie odpowiedziałeś na żadne z pytań, które ci dałam? Ale czegoś się musiałeś dowiedzieć w tym czasie. Wiesz jakie lubi chociaż filmy, czy gry? Albo... no nie wiem, nie gadałeś z nim o jego wcześniejszych związkach? Nie mogłeś aż tak zawalić sprawy. 
- Pai - Wyprostowałem się, by spojrzeć jej w oczy. Przybrałem jak najbardziej poważny wyraz twarzy - Pytałem go o różne rzeczy. To "żadnych" odnosiło się do... dziewczyn, które lubi...
Siostra wyprostowała się i otworzyła szerzej oczy. Zamrugała kilka razy w konsternacji, milcząc zszokowana na tyle długo, że sam poczułem się zażenowany. Jakbym przyznając, że Kuro lubi chłopców, jednocześnie mówił, że na mnie leci i mnie pocałował, a Pai w tej chwili łączyła po prostu wszystkie wątki.
- ...jest gejem? - Kiwnąłem głową. - ...kpisz sobie, prawda? Niemożliwe, żeby był gejem. Jest... męski i przystojny, taki wyluzowany i w ogóle... co prawda nie leciał na mnie, ale... oooo, to by wiele wyjaśniało. Ale... uch, no nie wierzę! Kurde, znalazłam sobie taką partię i okazało się, że jest gejem?! Co jest ze mną nie tak?! - Zaczęła histeryzować i jęczeć, chodząc w kółko po małym przedsionku. Mimo irytacji, którą sam czułem, w rozhisteryzowanym głosie Pai było coś naprawdę smutnego. Szczególnie, gdy wyszła poszła do salonu i rzuciła się na kanapę, by wypłakać się w poduszkę.
Westchnąłem ciężko. Dziewczyny były dziwne... przecież ona nawet nie lubiła Kuro, a zachowywała się tak, jakby ją dogłębnie zranił.
Zostawiłem rzeczy w pokoju i podszedłem za siostrą. Przysiadłem na skraju kanapy, ledwo się mieszcząc obok ciężko dyszącej Pai.
- ...daj spokój... - Powiedziałem łagodnie, ale dość niepewnie. Wyciągnąłem dłoń, ale zaraz ją cofnąłem, nie dość pewny, żeby ją dotknąć. - Przecież ostatecznie nic was nie łączyło - Jęk niezadowolenia świadczył o tym, że pocieszanie średnio mi wychodziło. - Na całe szczęście dowiedziałaś się, nim się zaangażowałaś...
- Ale ja serio myślałam, że będziemy razem! - Jęknęła, ale jej głos częściowo został stłumiony przez poduszkę, do której przyciskała twarz. - Wszystko już zaplanowałam! Zmieniłabym się dla niego! Pomyślałam, że przefarbuję włosy na blond, albo coś, albo nie wiem, zacznę je prostować... mogłabym się ubierać na ciemno, jak... jak ten gej!
- ...nie warto się zmieniać dla jakiegoś faceta, Pai... szczególnie takiego, który jest gejem.
- Ale i tak... dlaczego zawsze ja mam takiego pecha?! Raz jeden znalazłam naprawdę porządnego faceta, któremu nie chodzi tylko o to, by się ze mną przespać!
- No wiesz... on nie chciał się z tobą przespać głównie dlatego, że nie interesują go dziewczyny, więc...
Głośny ryk przerwał mi mówienie, a Pai mocniej przyłożyła twarz do poduszki, by zdusić jęk. Skrzywiłem się lekko, sam dostrzegając, jak beznadziejne było to pocieszenie. 
- Tak naprawdę wcale go nie znasz... to straszny dupek swoją drogą. Naprawdę niewart twoich łez. Jest... no na siłę próbuje być fajny i niczym się nie przejmuje. Nawet nie wie do końca, czy będzie pracował w jakimś sensownym zawodzie. Mówił, że na złość rodzicom chce zostać psychologiem, chociaż nie zdziwiłbym się, gdyby stwierdził, że rzuca to wszystko i zostaje malarzem, albo zacznie grać na ulicy - Trochę przesadzałem, Kuro tak samo jak my, przywykł do bogatego życia za bardzo, żeby z niego zrezygnować, ale Pai nie musiała o tym wiedzieć.
Pociągnęła nosem jeszcze kilka razy i spojrzała na mnie przez ramię. Była cała czerwona, a jej oczy lśniły przez łzy. Kobiety serio tak łatwo się rozklejały? Czy po prostu Pai była taka dziwna?
- ...to nic nie zmienia... - Wymamrotała. - Zresztą, ty tego nie zrozumiesz, twoja dziewczyna nie stwierdziła nagle, że lubi dziewczyny... jeszcze gdyby kolegowała się ze mną, to...
Jej oczy nagle się rozszerzyły. Odwróciła się na plecy i usiadła gwałtownie, przysuwając się do mojej twarzy. Obserwowała mnie z bliska wielkimi, lśniącymi oczami, szukając na mojej twarzy odpowiedzi na jakieś pytanie, którego nie byłem świadomy.
- Sashi... skoro Kuro leci na facetów... - Zaczęła, a ja już byłem pewny, co chce powiedzieć. Czułem, jak moje mięśnie spinają się z nerwów, ramiona unoszą się, usta zaciskają, a policzki zaczynają się lekko czerwienić. Pai aż otworzyła usta ze zdziwienia i na wcześniej zrozpaczonej twarzy dostrzegłem szok i niedowierzanie. - ...nie...
- Nie wiem, o czym mówisz... - Odwróciłem głowę, niejako tym samym przyznając się do "winy"... jakbym zrobił rzeczywiście coś złego.
- ...pierdolisz...
- Przecież nic nie mówię!
- ... o cholera, powiedz, że żartujesz!
- Nic nie powiedziałem! - Z każdą chwilą robiłem się coraz bardziej czerwony.
- Ja nie mogę... - Pai westchnęła.
Co się stało?! Nagle wszyscy otaczający mnie ludzie czytali mi w myślach?! Nawet jeżeli w tej sytuacji Pai dodała po prostu dwa do dwóch i obserwowała moje, aż nazbyt widoczne, reakcje, to i tak było straszne.
- No cholera... - Znowu rzuciła się na kanapę, przyciskając dłonie do twarzy. - Facet się mną nie zainteresował, bo poleciał na mojego brata... boże, pogodziłabym się ze wszystkim, ale... poleciał na ciebie?! YCHHHHHH.
- Hej, to... zabolało.
- Oh daj spokój, spójrz na siebie - Wskazała na mnie oskarżycielsko. Zmarszczyłem brwi.
- Co to niby znaczy?
- Jesteś niski, wątły, delikatny, wyglądasz prawie jak dziewczyna!
- ...to nie było miłe, Pai.
- Oh daj spokój, jak powiedziałeś, że masz dziewczynę, to się zastanawiałam przez chwilę, czy ona wie, że jesteś facetem, czy jest lesbą. Nawet jeżeli leci na ciebie chłopak, to... jeszcze gorzej. W takim razie mógłby lecieć też na mnie.
- Dobra, nie będę tutaj siedział i dawał się obrażać. Ostatni raz próbuję cię pocieszyć - Prychnąłem, wstając z kanapy. 
- Pfff, łaski bez. I tak jesteś beznadziejnym pocieszycielem... nie umówiłeś się z nim ponownie, prawda? - spojrzała na mnie oskarżycielsko.
- Co? Odbiło ci? Nie jestem gejem i mam dziewczynę. Nie umówiłbym się z facetem za nic w świecie - Ponownie się zawahałem, a przed oczami zauważyłem uśmiech senseia. Pokręciłem głową, by mężczyzna nie zajmował mi dłużej myśli.
- Mam nadzieję. Nie możesz się umawiać z facetem, który mi się podoba.
- Nie umówiłbym się z żadnym facetem! Zresztą, jeżeli dalej zamierzasz zarzucać mi homoseksualizm, to ja idę do siebie.
Nie przejmowałem się dłużej jej stanem. Próbowałem pomóc Pai, a ona... zachowała się dokładnie jak Pai. Odwróciłem się i poszedłem na górę. Naprawdę ten dzień był beznadziejny... chociaż do pewnego momentu było fajnie. Gdyby tylko Kuro nie powiedział mi, że tak naprawdę jest gejem, wszystko byłoby lepiej. 
...niestety...
Stało się to, co się stało.
Czy mogłem jakoś temu zapobiec? Czy gdybym dał Kuro jakieś wyraźne znaki, by zrozumiał? Może sam się źle zachowywałem, bo dawałem mu sygnały?
Położyłem się na łóżku i wbiłem wzrok w okno. Musiałem porozmawiać z senseiem. Po tym... poczułem rumieńce na policzkach, co się stało ostatnio, nie wiedziałem dokładnie, czego powinienem się spodziewać po naszych lekcjach. Może... powinienem zapytać senseia o to, jak zachować się w takiej sytuacji?
Usiadłem gwałtownie. Przez całą tę... całe to spotkanie z Kuro zapomniałem o mojej "pracy domowej". Miałem się zastanowić nad tym... jak określił to sensei? "Słowem bezpieczeństwa"? Chyba jakoś tak. Niby jeszcze miałem kilka dni... chyba. Te lekcje życia były naprawdę nieregularne. Równie dobrze mogłem już wieczorem siedzieć u senseia i... kto wie, do czego by doszło.
Powoli zbliżał się wieczór, a moja głowa robiła się ciężka od myśli.
Byłem zmęczony dzisiejszym dniem.
Byłem zmęczony spotkaniem z Kuro, rozmową z Pai i... i tym, że po prostu za dużo się działo.
Chciałem spotkać się z senseiem...


3 komentarze:

  1. Hej,
    och jaka rozhisteryzowana Pai i co to znaczy, że Sachi nie może spotykać się z Kuro bo on jej się podoba...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, och jaka rozhisteryzowana Pai i co to ma znaczć, że Sachi nie może spotykać się z Kuro bo on jej się podoba...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, rozhisteryzowana Pai piękny widok... a co to ma znaczć, Sachi nie może spotykać się z Kuro bo on jej się podoba...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń