piątek, 1 września 2017

Lekcja życia XL - Lekcja przeżytych wrażeń

Witajcie po kolejnej długiej przerwie xD
Co prawda dzisiaj nie ma ani soboty, ani rocznicy powstania tego opowiadania(jeszcze 2 dni), ale postanowiłam coś dzisiaj wrzucić. Wakacje jednak ze mną wygrały i nie miałam za bardzo czasu na pisanie, dlatego nic się nie pojawiało. Teraz niestety czeka mnie kolejny wyjazd i pewnie noty(o ile będę dalej prowadzić tego bloga) zacznę regularnie dodawać jakoś w październiku.
Ale na osłodę pierwszego dnia szkoły, dla tych, którzy jeszcze jej nie skończyli, podsyłam kolejny rozdział ,,Lekcji życia".

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Kiedy się obudziłem, było już jasno. Słońce wdzierające się przez zamknięte powieki było pierwszą zarejestrowaną przeze mnie rzeczą. Zaraz potem poczułem okropny ból w okolicy bioder. Otworzyłem oczy. Dopiero,gdy zobaczyłem pokój senseia, przypomniałem sobie, co wczoraj zaszło. Poczułem, jak robi mi się gorąco.
Zrobiliśmy to... przespałem się z senseiem.
 Spodziewałem się, że to będzie bolesne, ale... chyba już powinno przestać. Chciałem się poruszyć, ale wtedy zdałem sobie sprawę, że nie mogę się ruszyć i otacza mnie coś... gorącego.
Odwróciłem głowę. Tuż za mną leżał sensei, tuląc mnie do siebie. Oplatał mnie tak ciasno ramionami, że praktycznie nie mogłem się ruszyć. Zacząłem ostrożnie wysuwać się z jego uścisku. Sensei wymamrotał coś i mocniej mnie przytulił. Cholera, musiałem się od niego uwolnić. Czułem, że po tym, co się wczoraj stało, bardzo potrenuję wziąć prysznic. Powinienem to zrobić wczoraj, ale po niedawnym uniesieniu w ogóle nie miałem na to siły.
Chwilę się wiłem na łóżku, ale sensei widocznie nie zamierzał dawać mi jakiejkolwiek ulgi. Nawet przez sen trzymał mnie mocno, jakby nigdy miał mnie nie puszczać. Odwróciłem się w jego stronę i oparłem dłonie na jego piersi. Zacząłem się delikatnie odpychać, ale niewiele to dawało. Zacząłem odczuwać lekkie poirytowanie przez to, że nie mogę się uwolnić. Postanowiłem się szarpnąć tak gwałtownie, żeby nie udało mu się mnie przytrzymać. Przysunąłem się tak blisko jak mogłem i oparłem dłonie w miarę stabilnie o pierś mężczyzny. Jeden... dwa...
- Za grosz romantyzmu - Niemal podskoczyłem, gdy nad sobą usłyszałem głos senseia. W jednej chwili zamarłem całkowicie i zalałem się rumieńcem. Sensei tylko westchnął teatralnie. - Zamiast leżeć, wtuleni w siebie, ty za wszelką cenę starasz się uciec.
- Nie... ja tylko...
- Przecież żartuję - Zaśmiał się krótko i w końcu mnie puścił. - Jak się spało? Szybko padłeś.
- Ja...tak, dobrze... a tobie? - Zapytałem niepewnie, podnosząc wzrok. Nawet, gdy patrzyłem na senseia od dołu, był bardzo przystojny. Pewnie miał duże powodzenie...
- Rewelacyjnie. Chociaż nie ukrywam, że wziąłbym szybki prysznic - Usiadł na łóżku i się przeciągnął. Na sobie miał same spodnie, a jego naga klata lśniła od resztek potu. Przetarł oczy i zgarnął włosy z twarzy. Potem przeniósł wzrok na mnie. Nagle się uśmiechnął chytrze. - Może wspólny prysznic?
Zrobiłem się jeszcze bardziej czerwony. Co prawda kąpaliśmy się już wspólnie, ale na samą myśl o prysznicu poczułem się jeszcze bardziej speszony. W końcu był to jeszcze większy poziom zażyłości niż do tej pory... nawet nie mogłem liczyć na zasłonę z piany.
- Ja... nie wiem czy...
- Uznaj to za kolejną lekcję. Przespaliśmy się ze sobą, a ty dalej się mnie wstydzisz. Coś trzeba na to poradzić - Uśmiechnął się delikatnie. Wstał z łóżka i wyciągnął rękę w moją stronę. To nie było pytanie. Nawet nie brał pod uwagi odpowiedzi takiej jak ,,nie". Więc nie próbowałem nawet protestować. Lekko drżącą dłonią chwyciłem jego rękę. Poprawiłem koszulę, by zakryć nagie nogi, nim sensei ściągnął mnie z materaca.
Ledwo stanąłem na ziemi, ból w biodrach pojawił się ponownie, ale spotęgowany chyba ze sto razy. Nogi miałem jak z waty, a kolana same się pode mną ugięły. Wszystko stało się tak nagle. W jednej chwili wstawałem z łóżka, a w drugiej klęczałem na ziemi, z dłońmi desperacko zaciśniętymi na spodniach senseia, który bezradnie trzymał mnie za ramiona, tak słabe, że nawet nie był w stanie ich przytrzymać.
- Ja... - Zacząłem niepewnie. Nie wiedziałem, czy bardziej byłem speszony moim stanem, czy tym, że po raz kolejny lądowałem przed nim w tak żenującej sytuacji. Odruchowo ścisnąłem pięści i nieco bezradnym wzrokiem spojrzałem w górę. Zauważyłem lekko uśmiechniętego senseia i fakt, że... desperacko trzymane przeze mnie spodnie, w tej chwili miał zsunięte lekko z bioder. Jeszcze kilka centymetrów i te całkowicie by spadły, pozostawiając senseia całkiem nagiego.
Szybko puściłem jego dresy i niemal odskoczyłem, jednocześnie wyrywając się z jego uścisku. Usiadłem na ziemi i aż syknąłem. Łzy zażenowania i bólu zakręciły mi się w oczach. Nagle nabrałem ochoty, żeby się gdzieś ukryć. Wspomnienie wczorajszej nocy wróciło do mnie tak gwałtownie, jakbym przeżywał to teraz.
- Hej, Sashi - Powiedział nagle sensei. Wyglądał na lekko przerażonego moim stanem. Szybko poprawił spodnie i klęknął przede mną. - Spokojnie, nic się nie stało - Zagryzłem dolną wargę, żeby przypadkiem nie wybuchnąć płaczem. Jakbym już nie dość był zażenowany. Sensei patrzył na mnie chwilę bezradnie, a w końcu chwycił mnie za twarz i przysunął się szybko, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku. Całował mnie chwilę, szybko, ale jednocześnie czule. W końcu odsunął się powoli i spojrzał mi w oczy.
- Jak się czujesz? - Zapytał cicho. Dziwne, ale ten jeden pocałunek odgonił w jednej chwili całe zażenowanie i strach.
- ...obolały... - Szepnąłem i spuściłem głowę. - I... nie mam siły, żeby chodzić... to... tak powinno być, czy... czy to ja... - Znowu spuściłem wzrok. Bałem się, że to wszystko jest teraz moją winą.
- Nie, nie nie nie nie, to nie jest twoja wina. Absolutnie. Przepraszam, nie uprzedziłem cię o takich sprawach. To normalne, że jesteś obolały. Pierwszy raz zawsze jest bardzo bolesny. Twój... umm... trochę nadwyrężyłem części twojego ciała, do czego nie byłeś przyzwyczajony. Dodatkowo, użyłeś podczas ostatniej nocy mięśni, których normalnie nie używasz. Dlatego ciężko ci się chodzi. Ale to wszystko jest jak najbardziej naturalne. Nie stresuj się tym - Chwycił mnie za ręce i uśmiechnął się czule. Wciąż czułem się źle, ale odrobinę mniej niż wcześniej.
- Chodź, pomogę ci dojść do łazienki. Chwyć mnie za szyję. Tak, dokładnie tak - Chwyciłem się senseia i już szykowałem się do tego, by podnieść się na nogi, kiedy nagle straciłem całkowicie pod nimi grunt. Pytająco spojrzałem na mężczyznę, ale ten bez słowa, trzymając mnie na rękach, poszedł do łazienki. Nerwowo obciągnąłem koszulkę, by ukryć fakt, że nie mam na sobie spodni, ani bokserek.
Zostałem postawiony na dnie wanny w łazience, ale nogi dalej mi się za bardzo trzęsły, żebym mógł ustać. Sensei na szczęście trzymał mnie tak mocno, że nie mogłem nawet osunąć się na ziemię. Dopiero on ostrożnie pomógł mi usiąść na dnie wanny i wtedy mnie puścił.
- Chciałem cię zaraz odwieźć do domu, ale patrząc na twój stan, to chyba jednak zostaniesz u mnie trochę dłużej - Oparł się o brzeg wanny i pochylił nade mną. - Jeszcze bardziej nerwowo obciągnąłem koszulkę. - Nie sądziłem, że będziesz aż tak obolały. Wiesz...to przez to, że w jakimś sensie to też był mój... ,,pierwszy raz" - Uśmiechnął się szeroko. Wyglądał na całkiem dumnego z siebie, że jakiś swój pierwszy raz przeżył ze mną. A ja... chociaż brzmiało to okropnie żenująco, też czułem się trochę lepiej z faktem, że nie ja jeden byłem w jakimś chociaż stopniu niedoświadczony w tej sytuacji.
- Nic się nie stało... - Powiedziałem cicho, wciąż wpatrując się w swoje nogi. - Ale... taka reakcja... jest normalna, tak?
- Jak najbardziej - Nie czułem się komfortowo, gdy mi się tak przyglądał z góry, siedząc na skraju wanny. - Jeżeli chcesz pogadać o wczoraj to...
- Nie chcę - Powiedziałem natychmiast. Wszystkie moje lekcje z senseiem były żenujące, ale rozmawianie o tym, jak my... ,,to" robiliśmy, było zupełnie innym poziomem wstydu.
- Skoro tak... zrobimy coś podobnie żenującego. Ręce do góry.
Wzdrygnąłem się nagle, gdy sensei chwycił za moją koszulkę i pociągnął ją do góry. Szybko ją chwyciłem i znowu ściągnąłem na nogi. - Oh, daj spokój. Przecież muszę cię umyć. Zaproponowałbym kąpiel, ale biorąc pod uwagę to, jak bardzo spoceni jesteśmy i ile mamy na sobie różnych płynów, pływanie w tym wszystkim... no wiesz, w pocie, spermie...
- No dobrze, dobrze! - Przerwałem mu gwałtownie, żeby nie słuchać tego wywodu dalej. - Gh... niech będzie prysznic... - Wymamrotałem i z niechęcią podniosłem ręce, by sensei mógł w końcu pozbawić mnie koszulki.
- Eh Sashi... musisz w końcu przełamać tę twoją nieśmiałość. Znaczy, na swój sposób jest naprawdę urocza - Speszyłem się jeszcze bardziej. - Ale byłoby łatwiej, gdybyś miał więcej odwagi.
Nie odpowiedziałem. Byłem zbyt zażenowany, siedząc nagi w wannie, żeby z nim rozmawiać. Nagle poczułem za sobą czyjeś ciepło. Zerknąłem przez ramię na nagiego senseia. On w ogóle nie wydawał się speszony. Wziął słuchawkę prysznica i odkręcił wodę.
- ...to okropnie żenujące...
- Wiem. I właśnie dlatego to robimy - Powiedział łagodnie i zaczął polewać mnie wodą. To co? Chcesz porozmawiać? Mogę zacząć robić ci wykład, ale to będzie jeszcze gorsze - Objął mnie jedną ręką i przyciągnął do siebie. To było okropne, gdy wylądowałem między jego nogami.
- Nie wiem... nawet nie wiem jak miałbym to opisać...
- Wszystko co ci się nie podobało... albo wręcz przeciwnie.
Potrzebowałem chwili, żeby się zastanowić. Wciąż nie mogłem sobie poradzić ze wstydem, który jeszcze wczoraj niemal mnie paraliżował, a dzisiaj... wcale nie było dużo lepiej. Wziąłem głęboki wdech i spuściłem głowę.
- No... nie wiem... znaczy... to było... najpierw bolesne, ale potem... przyjemne - Szepnąłem speszony.
- Cóż, to chyba dobrze - Zaśmiał się krótko. - Rodzice nie będą mieli nic przeciwko, jeżeli zostaniesz do obiadu? Nie chciałbym cię odsyłać w takim stanie do domu. Jeszcze by się twoi rodzice domyślili i co wtedy?
- ...dzięki...
- Cholera. Zastanawiam się, co zrobić z tym twoim zażenowaniem. Nie chcę, żebyś się peszył, czegokolwiek bym nie zrobił. Aż prawie nie chcę ci robić tego, co muszę zrobić.
Zaskoczony odwróciłem się w jego stronę. Jego uśmiech tylko mi mignął, gdy nagle zostałem pchnięty do przodu. W ostatniej chwili podparłem się rękoma, żeby nie wpaść twarzą do wody. Poczułem, jak sensei chwyta mnie za biodra i kompletnie wbrew mnie podnosi je do góry. Zobaczyłem tylko swoją czerwoną, speszoną twarz w tafli wody, nim nie zacisnąłem z całej siły powiek.
- Nie stresuj się, muszę cię tylko umyć. Mieliśmy prezerwatywę, ale trzeba pozbyć się z ciebie resztek lubrykantu i trochę... innych płynów.
- Proszę, nie mów tego... - Powiedziałem cicho, speszony zarówno tą pozycją, jak i tym, co mówił.
- Wybacz - Zaśmiał się krótko. Dupek... uwielbiał mnie wprawiać w zażenowanie... - Rozluźnij się, będzie lepiej, niż wcześniej - Kiwnąłem głową. Chwilę potem poczułem w sobie palec mężczyzny. Jęknąłem krótko z bólu, gdy moje mięśnie same się zacisnęły. Czułem, jak porusza palcem, wbrew mojemu ciału, które za nic nie chciało się rozluźnić, tak jak wczoraj. Oddychałem szybko i płytko, wpatrzony w falującą wodę przed moją twarzą.
- No już, już. Dobrze ci idzie. Gdybym doszedł w tobie, byłoby dużo gorzej.
- Ja... gh... nie chcę tego słuchać... - Prychnąłem, z trudem się w ogóle odzywając przez odczuwany dyskomfort.
Sensei na szczęście się już nie odzywał. Powoli poruszał palcem, jednocześnie polewając mnie wodą z prysznica. Wsuwał się i wysuwał, powoli wydostawając ze mnie wszystkie płyny i resztki lubrykantu. W końcu wyciągnął palec.
- I co? Było tak strasznie?
- Tak... - Znowu usiadłem na dnie wanny.
- Wolałbyś to zrobić sam?
Spuściłem głowę. Wolałem nie odpowiadać. Na szczęście nie musiałem. Sensei nie napierał na mnie z odpowiedzią. Skończyliśmy się myć, po czym wyszedł z wanny. Przepasał się w pasie ręcznikiem, nim wyciągnął do mnie ręce, by pomóc mi wstać. Czułem, jak nawet siedząc, moje nogi okropnie drżą, więc chwilę się wahałem. Gdybym stracił równowagę i znowu wpadł na senseia... zaczerwieniłem się na samą myśl o tym. Dopiero po dłuższej chwili chwyciłem go za ręce i dałem się podnieść. Zamknąłem oczy. Miałem nadzieję, że skoro ja mam zamknięte oczy i nie widzę swojej nagości, to w jakiś dziwny, pokręcony sposób, sensei też nie będzie mnie widział. Puścił jedną moją dłoń i wolną ręką oplótł moją talię. Przytrzymał mnie na tyle mocno, żebym nie bał się za bardzo, że zaraz się przewrócę.
Kiedy puścił moją druga rękę i jeszcze mocniej mnie objął, poczułem się, z jakiegoś powodu, bardzo, bardzo źle. Nie wiedziałem teraz, co powinienem zrobić z rękoma. Chciałem zarzucić je mu na szyję, ale uznałem, że to byłoby zbyt dziwne. Ostatecznie tylko zacisnąłem je w pięści i oparłem na piersi mężczyzny. Ten jednym ruchem wyciągnął mnie z wanny i postawił na zamkniętej desce. Całkowicie nagi i zażenowany siedziałem tylko przez chwilę, bo zaraz potem na moje biodra rzucony został biały ręcznik. Trochę mi ulżyło. Byłem przekonany, że sensei będzie się nabijał, albo będzie rzucał jakimiś złośliwymi komentarzami. Kto by pomyślał, że zachowa się z taką... wyrozumiałością.
- Przyniosę ci twoje ubrania. Wytrzyj się w tym czasie - Rzucił i wyszedł, zostawiając mnie samego.
Odetchnąłem z ulgą, gdy znalazłem się sam. Przetarłem włosy i wytarłem się starannie ręcznikiem. Trochę nie mogłem w to uwierzyć... miałem za sobą swój pierwszy raz. I to nie byle jaki pierwszy raz... przespałem się z facetem. I to nie byle jakim facetem... z moim korepetytorem. Sam nie byłem pewny, czy to dobrze. To była tylko lekcja... nic złego. Nawet jeżeli teoretycznie powinienem kochać osobę, z którą mam swój pierwszy raz... Nie. Przecież jestem facetem. Powinienem po prostu przejść przez to bez większych uczuć. Ba, niektórzy faceci przecież tracili prawictwo z prostytutkami, albo dziewczynami na jedną noc. A sensei... tylko mi pokazywał, jak to wygląda.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Poczułem się trochę lepiej, gdy to sobie uświadomiłem. No i... mimo całego mojego stresu, oprócz początkowego bólu, to wszystko było naprawdę przyjemne. Aż dziwne, że coś, co brzmi tak okropnie, może rzeczywiście sprawiać rozkosz.
Pukanie do drzwi wyrwało mnie tak gwałtownie z zamyśleń, że aż podskoczyłem i poczułem bolesne ukłucie w dolnych okolicach. Jęknąłem z bólu.
Drzwi jekko się otworzyły i sensei rzucił mój plecak na ziemię.
- Domyślam się, że masz tam coś na zmianę. W razie czego mogę ci dać na razie coś mojego, ale tak czy tak, jak będziesz wracał do domu, będziesz musiał się przebrać w swoje rzeczy.
- Wziąłem rzeczy na zmianę, ale dzięki za troskę.
- Jak się ubierzesz, możesz mnie zawołać. W razie czego będę w kuchni. Zrobię nam śniadanie. Jest coś, na co masz ochotę?
- Chyba nie... zjem cokolwiek.
- Głodny?
- Całkiem.
- To dobrze. Przygotuję nam coś pysznego.
Powiedział i zniknął zza drzwi. To było naprawdę miłe, że tak się mną przejmował. Mógł po wszystkim wyrzucić mnie do domu, albo po prostu odwieźć i się nie przejmować moim stanem. W końcu był tylko moim nauczycielem. Dawał mi lekcje, ale przecież nie byliśmy parą, ani nic w tym rodzaju. Chyba, że tego typu opieka to też część lekcji.
Sięgnąłem po plecak i ostrożnie się ubrałem. Nie sądziłem, że siedzenie może sprawiać taki ból. Naciągnąłem na siebie bokserki, spodenki, koszulkę i skarpetki, nim spróbowałem się podnieść. Było to jeszcze trudniejsze, niż samo siedzenie, więc chwilę mi zajęło stanięcie na nogach i to opierając się o klamkę.
- Jak chcesz, to połóż się w sypialni! Nie będę cię katował siedzeniem na krześle - Usłyszałem głos z kuchni. Trochę mi ulżyło, bo byłem niemal pewny, że siedzenie sprawi, że umrę z bólu. Wszedłem do salonu i obejrzałem się na kuchnię. Senseia nie widziałem, więc nieco bezpieczniejszy, już na klęczkach, dotarłem do sypialni i wczołgałem się na łóżko. Odetchnąłem z ulgą. Byłem tak obolały po wczorajszej nocy, że chyba tylko cudem udawało mi się ustać na nogach. Jak miałem dotrzeć do domu w takim stanie? I może jeszcze udawać, że wszystko jest w porządku ze mną? Jasne, już to widziałem...
Nie minęło dużo czasu, gdy do pokoju wszedł sensei. Jak zwykle z szerokim uśmiechem, a w dłoniach trzymał dużą, żółtą tacę pełną jedzenia. Były tam jajka sadzone, kiełbaski, tosty z masłem i sok pomarańczowy. Obok stał słok dżemu i dwie podłużne szklanki.To wszystko położył na moich kolanach.
- Łał... sporo tego - Powiedziałem, nieco zaskoczony. Nie sądziłem, że przygotuje tyle pysznych dań. Znaczy... tyle dań. Jajka były lekko przypalone, kiełbasy tłuste, a chleb wydawał się stać w chlebaku już kilka dni. Ale to i tak było miłe. No i w tej chwili byłem naprawdę głodny.
- Po seksie zawsze się jest głodnym. Uzupełnił siły, przyda ci się.
Uśmiechnąłem się delikatnie. Zabrałem się za jedzenie. Wbrew pozorom, nie był aż tak niesmaczny, jak normalne jedzenie senseia. Chociaż może to przez to, że byłem taki głodny? A może... to chyba jednak przez to, o czym mówił sensei. On zresztą też wydawał się bardzo głodny, bo nawet mnie przeganiał w jedzeniu.
- Skoro mamy chwilę - Powiedział, smarując kromkę chleba dżemem. - Możesz już chodzić?
- ...niezbyt... to normalne, tak? - Zapytałem. co prawda sensei mi to już tłumaczył, ale musiałem się upewnić. Ten uśmiechnął się przyjaźnie.
- Tak jak wspominałem, zwyczajnie używałeś mięśni, których na co dzień nie używasz. Dlatego są przemęczone i... masz małe problemy z chodzeniem. Chyba nie muszę tłumaczyć, dlaczego bolą cię... hmmm... inne części ciała?
- ...nie musisz... nie jestem idiotą.
- Cieszy mnie to - Błysnął uśmiechem. Znowu zalęgła między nami cisza. Taca powoli się opróżniała, a mnie coraz bardziej dręczyło jedno pytanie.
- I co teraz?