- Sashi, dzwoniła do nas twoja
nauczycielka. - Siedziałem na krześle w jadalni, otoczony zimną
bielą i jasnym światłem, niemalże jak na przesłuchaniu. I w
sumie niewiele się to różniło od przesłuchania. Robiło
się późno, zbliżała się północ, ale rodzice dopiero co
wrócili. - Wiesz, że bardzo na ciebie liczymy, nie możesz
sobie pozwalać na tak złe oceny i to z tak ważnego przedmiotu. -
Kontynuowała matka surowym tonem.
- ...trójka to nie jest taka zła
ocena...
- Dwójka w teorii też nie, z nią też
się zdaje, ale na jakie studia ty chcesz się dostać z takimi
ocenami? - dodał chłodno ojciec. - Myślałem, że też chciałbyś
do czegoś dojść w życiu, jak ja i mama.
- ...chciałbym.
- Więc jak chcesz to osiągnąć,
skoro w ogóle się nie starasz?
- ...ale ja się staram. Cały czas się
staram. To tylko jedna zła ocena.
- I mamy nadzieję, że ostatnia. Może
potrzebujesz nowego nauczyciela...
- Nie! - Zerwałem się z krzesła,
ściągając na siebie zaskoczone spojrzenie rodziców, ale
przerażenie, że mogę stracić mojego senseia sprawiło, że
zareagowałem, nim zdążyłem pomyśleć. - Ekhm... znaczy się,
nie. Sensei jest naprawdę świetnym nauczycielem i lekcje z nim
wiele mi dają.
Rodzice wymienili się spojrzeniami,
nim ukryli zaskoczenie, by wrócić do ochrzaniania mnie.
- No nie wiem... ta ostatnia ocena
naprawdę nas martwi.
- Poprawię się, naprawdę. To tylko
jedna zła ocena. Przecież tak to mam same piątki.
- Od jednej zawsze się zaczyna - dodała matka. - Mam nadzieję, że się poprawisz. I nie chcemy
więcej dostawać informacji od nauczycieli o tym, jakie masz złe
oceny, tak?
- ...tak...
- Nie rób takich min, Sashi - odezwał
się znowu ojciec. - Robimy to dla twojego dobra. Przecież nie
chcesz skończyć pod mostem, prawda? Chciałbyś żyć na takim
samym poziomie, jak teraz, prawda? - Pokiwałem głową. - Cieszę
się. Możesz iść do pokoju.
Wychodząc z kuchni musiałem przejść
między rodzicami. Miałem wrażenie, że otaczają mnie, jak jacyś
strażnicy więzienni. Przygnieciony ich spojrzeniem i oczekiwaniami,
straciłem pewność siebie, jaką dawały mi rozmowy z Kuro i
senseiem. Myślałem, że mógłbym żyć własnym życiem, nie
dbając o ich oczekiwania, ale... gdy znowu poczułem się jak na
przesłuchaniu, przytłoczony ich wyrzutami, zdałem sobie sprawę,
że nie umiałbym umyślnie ich zawieść. Chyba nie zniósłbym
psychicznie kolejnych takich rozmów. Po prostu nie potrafiłbym
sobie z czymś takim poradzić.
Więc chyba wróciłem do punktu
wyjścia... póki tak naprawdę nie wiedziałem, czego mógłbym
chcieć, nie potrafiłem ani się zdecydować, ani przeciwstawić
rodzicom.
O ile była to jakakolwiek różnica.
***
- Hej Sashi, słuchaj jest sprawa. -
Ledwo się powstrzymałem, żeby nie olać i nie ochrzanić chłopaka
z mojej klasy, za zatrzymanie mnie, gdy lekcje się już skończyły.
Miałem lepsze rzeczy do roboty. Chciałem spotkać się z senseiem,
a nie siedzieć w głupiej szkole chociaż minutę dłużej,
szczególnie po ostatnim dzwonku. Wstrzymałem się jednak i zmusiłem
do uśmiechu.
- Tak?
- Idziemy z kumplami na kręgle do
centrum, a potem na piwo i myśleliśmy, że mógłbyś pójść z
nami.
To było takie typowe. Nawet nie pamiętałem
imienia chłopaka przede mną, a on zapraszał mnie na kręgle. Kilka
razy się nawet na to nabrałem, ale ostatecznie po kolejnym
wieczorze stawiania drinków praktycznie obcym mi ludziom, zdałem
sobie sprawę, że takie przyjaźnie chyba nie są dla mnie.
- Przepraszam, jestem dzisiaj zajęty. -
Zapiąłem plecak i zarzuciłem go sobie na ramię.
- Oh, no daj spokój. - Chłopak nie
dawał mi spokoju, idąc za mną aż na korytarz. - Co takiego
robisz, że nie masz czasu? Wiem,że ciągle zakuwasz, ale czasami
trzeba się wyrwać.
Czułem, że to może jeszcze potrwać,
a ja naprawdę nie miałem ochoty tłumaczyć, tak jak jeszcze kilka
miesięcy temu, że nauka jest dla mnie ważna. Zatrzymałem się i
odwróciłem w stronę chłopaka.
- Mam dzisiaj randkę z moją
dziewczyną - To zdanie dziwnie brzmiało w moich ustach, ale
odrzuciłem szybko wyobrażenie senseia, jako mojej dziewczyny. Na
twarzy chłopaka dostrzegłem kiepsko ukrywane zaskoczenie i niemalże
niechęć. Najzabawniejsze jest to, że jej powodem była osoba,
która tak naprawdę nie istniała.
- No super, masz dziewczynę i od razu
wszyscy kumple przestają się liczyć - powiedział, przewracając
oczami.
- Przepraszam, może następnym razem.
Mamy już rezerwacje w restauracji, czekałem stolik dwa tygodnie. -
Nie było to potrzebne kłamstwo, ale poczułem iskrę satysfakcji,
gdy dałem do zrozumienia, że zamiast kupować im alkohol przez cały
wieczór, wydam dużo pieniędzy na elegancką restaurację. Czy to
było okrutne? Może trochę, ale sprawiało mi to ogromną
satysfakcje.
Odwróciłem się, by ukryć lekko
sadystyczny uśmieszek i szybkim krokiem poszedłem na szkolny
parking. W sumie... dlaczego miałbym oszukiwać kolegę z klasy?
Wróciłem do domu, na całe szczęście
pustego, jak zawsze i zabrałem się za pakowanie. Wziąłem ubrania
na jutro i piżamę i kilka najważniejszych rzeczy, a potem szybko
sprawdziłem listę jakichś dobrych restauracji. Niedaleko trasy,
którą musiałem pokonać miałem restauracje z chińskimi
pierożkami. Nie wiedziałem, czy sensei je lubi, ale miałem ogromną
nadzieję, że tak. Zresztą, wydawało mi się, że sensei nie
należy do osób, którym cokolwiek by nie smakowało.
Ożywiony chwyciłem plecak i zbiegłem
na dół. Powinienem się przejmować tym, że rodzice się wkurzą,
że wychodzę z domu, kiedy dopiero co dostałem trójkę z testu,
ale miałem nadzieję, że jak zwykle nawet nie zauważą mojej
nieobecności. A może w ogóle nie wrócą do domu? To w ogóle by
mi nie przeszkadzało.
Jadąc w stronę baru z pierożkami,
rozmyślałem o tym, jak fajnie byłoby mieszkać samemu. W jakimś
skromnym, czteropokojowym mieszkanku, z dużą jadalnią i salonem i
pokojem gościnnym i może też pokojem artystycznym? Wtedy może w
końcu mógłbym spróbować wyżyć się artystycznie? Z
jakimkolwiek skutkiem? No i wtedy mógłbym odwiedzać senseia kiedy
tylko bym chciał, a rodzice nie mieliby na to wpływu. I nie
zastanawiałbym się, kiedy i czy wrócą na noc. I może nawet
sensei mógłby czasem mnie odwiedzać? Jego mieszkanie było fajne i
przytulne, ale wciąż, miło byłoby spotkać się w jakichś
bardziej eleganckich warunkach.
W restauracji nie mogłem się
zdecydować, co dokładnie wziąć, więc wziąłem pięć pierożków
z kurczakiem i kimchi, pięć z wołowiną i bazylią, pięć z
kaczką i przyprawami i pięć z szpinakiem i serem, gdyby sensei miał
ochotę na coś bezmięsnego. Stanąłem przy barze i czekałem na
zamówienie, przy okazji kontrolując czas w telefonie.
Właśnie... fajnie byłoby kiedyś
pójść we dwójkę do jakiejś eleganckiej restauracji... oczywiście
w ramach lekcji, lub podziękowań. Tylko... to wyglądałoby
dziwnie. Nie chciałbym, żeby ludzie myśleli, że nas coś łączy.
Dwójka facetów w eleganckiej restauracji wyglądałoby trochę
dziwnie... albo to ja już miałem paranoję, bo wiedziałem, że
sensei jest gejem i że zaskakująco dużo chłopaków w moim
otoczeniu lubi innych chłopaków. W sumie równie dobrze moglibyśmy
być braćmi, albo cokolwiek...
Odebrałem zamówienie i wsiadłem na
skuter. Przez tę knajpkę byłem lekko spóźniony, ale w
międzyczasie wysłałem krótką wiadomość, że będę chwile po
czasie. Całe szczęście nie było korków na mieście, więc długo
nie musiał na mnie czekać.
Ożywiony przeskakiwałem kilka stopni
na raz, by w końcu stanąć przed drzwiami mężczyzny. Wziąłem
głębszy wdech i szybko poprawiłem lekko potargane włosy, nim
zadzwoniłem do drzwi. Gdy tylko te się otworzyły, uderzył mnie
zapach ciepłego jedzenia, a serce mocniej mi zabiło.
- Oh, świetnie, że jesteś, bo
właśnie... - sensei zamarł, ze wzrokiem wbitym w siatkę, którą
trzymałem i od której na kilometr uderzał zapach jedzenia.
Spojrzeliśmy na siebie. Chwile mijały,
a my patrzyliśmy sobie w oczy z mieszaniną wstydu, niepewności i
speszenia i dokładnie w tej samej chwili obaj wybuchliśmy śmiechem.
- Cóż... dobrze się składa, że jestem głodny. Mam nadzieję, że
ty tak samo. Wejdź proszę. - Przepuścił mnie w drzwiach. W jadalni
rozłożone zostały już talerze, a pomiędzy nimi leżał głęboki
talerz, pełen spaghetti i drugi z sosem.
- A ty co upichciłeś? - Zapytał
rozbawiony.
- Chińskie pierożki - powiedziałem
jednocześnie speszony i rozbawiony sytuacją.
- Coż, niezbyt pasuje do spaghetti,
ale... zawsze możemy to jakoś połączyć. A to co zostanie,
pójdzie na śniadanie, albo luch, albo... nie wiem, podzielimy na
pół.
Obiad nie był zbyt wyszukany, głównie
przez połączenie dwóch tak rożnych kuchni, ale nie mogłem
narzekać. Makaron, który zrobił sensei był bardzo dobry, a ja
uważałem, by nabrać go na tyle, by zjeść chociaż część
pierożków. Ostatecznie zostało nam pół porcji z obu dań.
- Swoją drogą - zacząłem, odsuwając
od siebie ledwo wyczyszczony talerz. - ...dostałem reprymendę od
rodziców za tamtą ocenę.
- Oho... było bardzo źle? -
Skrzywiłem się lekko i pokiwałem głową. - No dobra, opowiadaj -
Przysunął krzesło bliżej, by stykać się ze mną ramionami.
- Cóż... ja chyba nie umiałbym
odpuścić sobie za bardzo. Nie zniósłbym tego ich wzroku częściej.
Patrzyli na mnie, jakbym co najmniej trafił na policję, a nie
dostał trójkę z głupiego przedmiotu. Prawie zmienili mi
nauczyciela od korków, ale powiedziałem, że absolutnie nie.
- Uznam to za komplement - Uśmiechnął
się.
- I... sam nie wiem. Może nie
powinienem nawet próbować być inny? Posłusznie robić to, co mi
każą i jak mi każą? Wtedy wszystko będzie lepiej...
- Sashi... - Westchnął i oparł dłoń
na moim kolanie. - Ja wiem, że jesteś w ciężkim wieku i to
wszystko jest dla ciebie trudne, ale pamiętaj, że to twoi rodzice.
Surowi czy nie, ale chcą dla ciebie i twojej siostry jak najlepiej.
Wiesz, wykształcenie jest bardzo ważne, dlatego tak na nie
naciskają. Może trochę przesadzają, ale trochę się z nimi
zgadzam, że edukacja jest bardzo ważna. Co prawda mogliby trochę
odpuścić. Najlepiej by było, gdybyś znalazł złoty środek.
Uczył się, miał dobre oceny, ale bez przesady.
- ...a jak znowu będą mi robić
wymówki, że muszę się lepiej uczyć?
- Próbowałeś z nimi porozmawiać na
ten temat?
- Uch... z nimi się nie da rozmawiać...
jak próbuję się tłumaczyć, to mówią, że nie powinienem się
tłumaczyć, bo to nie jest przesłuchanie... a ja się tak czuję.
Nie wolno mi się nawet bronić. Mogę tylko słuchać, przepraszać
i potakiwać, bo na nic innego mi nie wolno.
- Fakt, brzmi strasznie... a gdybyś
powoli przygotowywał ich do tych ocen? Zacznij może od kilku
czwórek i poczekaj, aż to zaakceptują. Tak na dobry początek. A
potem zobaczysz, będzie tylko lepiej - Położył dłoń na moim
ramieniu i przyjaźnie go ścisnął. - Zawsze po burzy pojawia się
słońce. A razem z nim gejowska tęcza.
- Jesteś niemożliwy - Zaśmiałem
się, rozbawiony jego idiotycznym żartem. - Wszystko ci się kojarzy
z gejostwem?
- Jak każdemu dorosłemu facetowi.
- A czy przypadkiem nie powinieneś już
z tego wyrosnąć? Nie jesteś już w gimnazjum chyba.
- Wyrzucili mnie z gimnazjum. Podobno
"nie spełniałem wymagań intelektualnych". Więc poziom
gimnazjum to krok do przodu - Wzruszył ramionami, a ja aż musiałem
zatkać usta dłonią, żeby się nie zaśmiać.
- Ale ty jesteś głupi.
- No wiem, wiem. Jestem okropny -
Przysunął się i pocałował mnie krótko w szyję. Uśmiechnąłem
się, gdy po ciele rozprzestrzeniło mi się przyjemne ciepło.
Zamknąłem oczy, gdy sensei całował
mnie coraz dłużej. Jego usta były mokre i gorące, gdy przejeżdżał
nimi po mojej szyi, coraz wyżej i wyżej. Delikatnie przygryzł moje
ucho, a ja aż zadrżałem z rozkoszy.
- Jak się czujesz?
- N-nie wiem... - szepnąłem,
odchylając szyję.
- Powiedz mi.
- Nie wiem!
Wsunął rękę pod moją koszulkę i
opuszkami palców zaczął jechać w górę, do moich sutków.
Otworzyłem usta, oddychając szybko.
- J-jest... - wydukałem, rumieniąc
się. - przyjemnie.
- Na to czekałem - Chwycił moje
kolano i pociągnął je w swoją stronę, sadzając okrakiem na
swoich biodrach. Speszyłem się jeszcze bardziej, lądując w taki
sposób na nim. Pocałunek jednak szybko okradł mnie ze wszystkich
sił. Zamknąłem oczy, pozwalając się porwać emocjom. Sensei
pochwycił mnie za uda i ścisnął, boleśnie i... niesamowicie
podniecająco. Nie zwalniając pocałunku, zjechał dłońmi niżej,
aż do moich pośladków, które zaczął bezwstydnie dotykać.
- Odrobiłeś pracę domową? - Zapytał
nagle, puszczając moje usta.
- Co?
- Miałeś wmyślić jedną rzecz,
którą sam chciałbyś spróbować.
- T-teraz?
- A czemu nie? Może nawet z tego
skorzystamy? - Błysnął tym szerokim, czułym uśmiechem, a mi aż
mocniej zabiło serce.
- N-nie patrz na mnie w ten sposób...
- Mruknąłem, odwracając wzrok.
- Oh? Czyżbyś czuł się - Mocniej
ścisnął moje pośladki, aż jęknąłem. - Niekomfortowo?
- T-trochę...
- No dalej, musi być coś, czego
chciałbyś spróbować.
- ...nie sądzę.
- No dawaj, nie chciałbyś niczego
spróbować? Czegokolwiek? - Rozluźnił i wzmógł uścisk na moich
pośladkach, a na szyi poczułem gorąco jego języka. - Powiedz,
żebyśmy mogli kontynuować.
Blefował. Byłem niemal pewny, że nie
przerwie w tej chwili, choćby nie wiem co. Mimo to, miałem
wrażenie, że potrafi być bardziej opanowany niż ja.
- Pomyśl, na pewno jest coś, czego
byś chciał... - Szepnął mi prosto do ucha i lekko je nadgryzł.
- Powiedz. Coś, cokolwiek.
Przeszukałem w umyśle wszystkie
możliwe filmy pornograficzne, które widziałem. Czułe pocałunki
senseia i jego dotyk, ściskający moje pośladki i napierający na
mnie, nie pozwalał mi zebrać myśli. Nie byłem psychicznie gotowy
na zrobienie loda, a głupio mi było zaproponować to senseiowi.
- Uch... klapsy? - Rzuciłem pierwszą
myśl, która pojawiła się w mojej głowie i wcale nie była aż
tak żałosna.
Sensei zamarł i odsunął się od
mojej szyi, a ja odwróciłem głowę. Najchętniej cofnąłbym te
słowa, mając wrażenie, że powiedziałem coś skrajnie głupiego,
ale nie mogłem się teraz przecież wycofać.
- Chcesz... żebym dał ci klapsa? -
Zapytał niepewnym głosem, a ja odwróciłem zarumienioną twarz.
- N-nie... zapomnij o tym. Nic nie
mówiłem.
- Nie, nie, to świetny pomysł - powiedział, uśmiechając się podekscytowany. - Naprawdę tego chcesz, czy
rzuciłeś tak tylko po to, by cokolwiek powiedzieć?
- ...chciałeś, żebym coś
powiedział... - speszyłem się jeszcze bardziej. Wciąż nie czułem
się pewny jeżeli chodziło o te nasze lekcje. Proszenie o cokolwiek
było znacznie powyżej moich możliwości. - Ale... m-mógłbym
spróbować... - wymamrotałem, naśladując tekst, który najczęściej
zaznaczałem w tamtej całej ankiecie.
- Hej, klapsy to świetna gra wstępna
- Powiedział z szerokim uśmiechem, unosząc wskazujący palec do
góry. - I dobry wstęp do bardziej zaawansowanego sado-maso.
- Ale... brzmi trochę żenująco...
jakbym był małym dzieckiem, czy coś?
- Więc pewnie się zdziwisz, gdy ci
powiem, że są ludzie, którzy mówią do partnerów "tatusiu",
co? - Zaśmiał się, widząc, jak się krzywię.
- To... dziwne...
- Prawda? Ale ludziom się to podoba.
- To... to jakby sypiać z ojcem...
ohyda.
- Wiesz, myślę, że jednak ludzie
rzadko kiedy odbierają to jako formę zwracania się do rodziców.
Raczej nikt nie mówi w ten sposób do ojca, czy matki - Mówił
tonem znawcy, wtulając się w moją pierś. Palce wsunęły się pod
moją koszulkę i zaczęły delikatnie jeździć po mojej skórze. - A
dodaje to zwykle pikanterii w łóżku. Kto wie, może kiedyś ci to
pokażę? A na razie.
Zachłysnąłem się powietrzem, nagle
złapany za tyłek i podniesiony. Spojrzałem zaskoczony na senseia.
Ten pewnie niewiele widział, gdy niósł mnie na rękach, więc
szedł niepewnie, uważając, by nie uderzyć mną o ściany, czy
meble. Nie zawahał się też, by perfidnie macać mnie po
pośladkach.
Nogą otworzył drzwi do sypialni i
delikatnie położył mnie na łóżku. Wessał się namiętnie w
moje usta, od razu całując mnie gorąco i namiętnie. Od razu
wpadłem w wir namiętności... lekcji. Kolejnej lekcji. Objąłem
mężczyznę i niepewnie zacząłem oddawać pocałunek, wpijając się w
jego usta.
- Wiesz co? - zapytał, odsuwając się
minimalnie. Poczułem, jak sięga do moich spodni, niecierpliwie je
rozpinając. - Z każdym dniem całujesz coraz lepiej.
- Perw... mmmm... - Jęknąłem,
uciszony kolejnym pocałunkiem. Nerwowo złączyłem uda, gdy
poczułem jak przeszywa je nieprzyjemny chłód, po zdjęciu ze mnie
spodni.
Mężczyzna odsunął się i zgrabnym
ruchem przewrócił mnie na brzuch. Nerwowo zacisnąłem dłonie na
pościeli i schowałem w niej czerwona ze wstydu twarz.
- ...boję się... i wstydzę... - wyszeptałem. Nie wiedziałem, czy bardziej zażenowany jestem tym,
że zaraz mam dostać klapsy, czy bardziej wypowiadaniem tych słów.
- Hej, spokojnie - Na pośladkach
poczułem jego dłoń, głaskającą spokojnie moją skórę,
przez cienki materiał bokserek. - Jesteś naprawdę dzielny, wiesz?
Świetnie sobie radzisz z tymi naszymi wszystkimi lekcjami. W razie
czego, w każdej chwili możesz użyć swojego słowa bezpieczeństwa.
Dobrze?
Jego głos był niski i ciepły.
Momentami nie mogłem uwierzyć, że należał do tak spaczonej i
perwersyjnej osoby.
- Ych - Jęknąłem, odrzucając głowę
do tyłu, gdy poczułem bolesne pieczenie na pośladku, a po pokoju
rozniósł się głośny plask klapsa. Skóra piekła mnie przez
chwilę, gdy sensei czekał na moją reakcję i...
Ból przeszył kolejny pośladek. Gdy
piekł nieprzyjemnie, sensei chwilę gładził moją skórę. Uderzył
znowu. Ból mieszał się... nawet nie tyle z przyjemnością, co...
z ekscytacją. Uderzenia następowały raz za razem, mocniejsze i
lżejsze, w większych odstępach czasowych, czasem mniejszych.
Między kolejnymi klapsami, sensei delikatnie gładził wrażliwą
skórę.
- Pamiętasz o słowie bezpieczeństwa,
co?
- ...tak... - Gdy się odezwałem,
usłyszałem, że mój głos dziwnie, nienaturalnie drży. Nie byłem
podniecony, nie bardziej niż wcześniej, ale... w jakiś dziwny,
niezrozumiały sposób, było to całkiem... przyjemne.
- Wyglądasz, jakby ci się podobało...
- ...nie wiem... - Szepnąłem,
chowając twarz w pościeli. Nie chciałem, by sensei widział, jak
bardzo jestem czerwony, ani patrzył na mój wyraz twarzy. Tyłek
okropnie mnie piekł, ale nie wiedziałem, czy jest to jakkolwiek
nieprzyjemne.
- Hmm... skoro tak... wiem, co na pewno
ci się spodoba.
Przeszły mnie przyjemne dreszcze, gdy
na karku poczułem delikatne pocałunki.
Dłonie chwilę pieściły moją pierś,
nim zjechały w dół, do bokserek, pod które wsunęły się
zwinnie.
- Ah... sensei... - Zimne ręce dziwnie
kontrastowały z rozpalonymi pośladkami, na których dopiero co
spadła lawina klapsów.
Gorąco przeszywało całe moje ciało, nie mogłem nawet myśleć. Światło księżyca wpadające przez okno tak cudownie oświetlało wilgotną od potu, nagą pierś senseia. Nie umiałem oderwać od niego wzroku, gdy mocno trzymając mnie za uda, poruszał się do przodu i do tyłu. A i on nawet na chwilę nie odwracał wzroku od mojego ciała. Poruszał się we mnie tak szybko i gwałtownie, że nie mogłem nawet złapać oddechu. Uciszał mnie momentami, wyładowując podniecenie na gorących, delikatnych ustach, albo wpijając się namiętnie w moją szyję. Płakałem z rozkoszy i podniecenia, zwalczając w sobie absurdalną, irracjonalna myśl, że mógłbym chcieć spędzić z tym facetem resztę życia.
Gdy przytulał mnie całował, gdy kochaliśmy się na dużym, miękkim łóżku, a on trzymał mnie tak mocno, jakby nie chciał nigdy więcej mnie puszczać, momentami prawie zapominałem, że to tylko mój nauczyciel.
Gorąco przeszywało całe moje ciało, nie mogłem nawet myśleć. Światło księżyca wpadające przez okno tak cudownie oświetlało wilgotną od potu, nagą pierś senseia. Nie umiałem oderwać od niego wzroku, gdy mocno trzymając mnie za uda, poruszał się do przodu i do tyłu. A i on nawet na chwilę nie odwracał wzroku od mojego ciała. Poruszał się we mnie tak szybko i gwałtownie, że nie mogłem nawet złapać oddechu. Uciszał mnie momentami, wyładowując podniecenie na gorących, delikatnych ustach, albo wpijając się namiętnie w moją szyję. Płakałem z rozkoszy i podniecenia, zwalczając w sobie absurdalną, irracjonalna myśl, że mógłbym chcieć spędzić z tym facetem resztę życia.
Gdy przytulał mnie całował, gdy kochaliśmy się na dużym, miękkim łóżku, a on trzymał mnie tak mocno, jakby nie chciał nigdy więcej mnie puszczać, momentami prawie zapominałem, że to tylko mój nauczyciel.
___________________________
fp - https://www.facebook.com/HistorieYaoi/
ask - https://ask.fm/account/wall
Jeżeli rozdział się podobał, zostawcie jakiś komentarz, to bardzo mnie motywuje
ask - https://ask.fm/account/wall
Jeżeli rozdział się podobał, zostawcie jakiś komentarz, to bardzo mnie motywuje