*Aki*
Przez niewielkie okna sączyły się promienie słońca,
oświetlając pokój. Spało mi się zbyt wygodnie, żebym miał już wstać. Chwyciłem
się mocniej poduszki, tuląc do niej swoją twarz. Po kilkunastu sekundach
gwałtownie się podniosłem. To co uznałem za poszewkę poduszki to była bluzka
Keia, w nocy musiałem niechcący znowu się na nim położyć. Najgorsze było to, że
on już nie spał. Kiedy zobaczył jak gwałtownie się zrywam odwrócił wzrok od
sufitu i spojrzał na mnie. Prawdopodobnie nie spał już od dłuższego czasu, ale
nie wstawał bo nie chciał mnie obudzić. Czułem jak cały poczerwieniałem, kiedy
tylko na mnie spojrzał.
-O, widzę że już wstałeś.
-A...ja... przepraszam cię Kei!
Szybko spuściłem głowę, wpatrując się w materac.
-Nic się nie stało. Nie musisz mnie przepraszać za każdym
razem kiedy niechcący się na mnie położysz.
-Jasne, przepraszam.
Westchnął tylko i poczochrał mnie po włosach. Jego ciepło
było takie przyjemne. Marzyłem wtedy o tym, by móc się do niego przytulić.
Powstrzymywała mnie przed tym chyba tylko myśl, że to mogłoby zdradzić co do
niego naprawdę czuję.
-Mam nadzieję że dasz sobie dzisiaj radę sam. Mam dzienną
prace, wrócę tak pod wieczór.
-Jasne, zajmę się sobą.
Starałem się udawać że to naprawdę nic wielkiego, chociaż
tak naprawdę wolałem żeby został. Może to idiotyczne, ale byłem zazdrosny o
wszystkie dziewczyny, z którymi sypiał. Wiem że one, tak samo jak ja były dla
niego tylko pracą, ale i tak czułem się zazdrosny. Kei poszedł pod prysznica
potem ubrał się wyszedł. Kiedy
zatrzasnął za sobą drzwi, coś zaczęło kłuć mnie w sercu, tak strasznie chciałem
żeby wrócił, żeby przytulił mnie do siebie i powiedział że jestem dla niego
kimś wyjątkowym. Położyłem się na łóżku, przyciskając do siebie poduszkę. Bicie
mojego serca wydawało mi się zagłuszać jakiekolwiek inne dźwięki. Kiedy
wreszcie otworzyłem oczy zobaczyłem przed sobą twarz Kazuo, patrzył na mnie z
zaniepokojoną miną. Odruchowo odskoczyłem do tyłu, zobaczyłem wtedy również
Shuna i Soichiro, stojących za Kazuo, który widząc że się obudziłem, odezwał
się.
-Witaj Aki, jak ci się spało? Wyglądasz na zmęczonego, Kei
nie dawał ci w nocy spać?
-Eee.. witajcie. Po prostu nie mogłem w nocy zasnąć. A...jak
się tu dostaliście?
-Wiesz Aaaki, prawie pomyślałem że nie chciałbyś nas tu
widzieć. Okazało się że właściciel miał jeszcze jedną parę kluczy, zdecydował
się je wrzucić do skrzynki na listy. Chyba przyznasz że byłoby grzechem nie
skorzystać z takiej okazji.
- Chyba powinieneś oddać Keiowi te klucze, Soichiro.
-Może i masz racje, ale wiesz co? Zaczynasz się
czerwienić...
Jak na rozkaz, czułem oblewający mnie rumieniec. Rzecz jasna
Soichiro tylko na to czekał. Uwielbiał patrzeć jak się rumienię. Zanim Shun lub
Kazuo zdążyli go złapać, rzucił się na mnie, przygniatając mnie do łóżka...
znowu.
-S...Soichiro, puść mnie, proszę.
-Nie mogę, kiedy mówisz tym swoim niewinnym głosem. Twoja
niewinność i delikatność jest taka urocza.
-S-Shun? Kazuo? Moglibyście go zabrać? Proszę?
-Aż tak mnie nienawidzisz?
Powiedział odrywając się ode mnie i patrząc na mnie wzrokiem
zbitego psa.
-N-nie... po prostu... czuję się nieswojo kiedy mnie dusisz.
Blondyn przez chwilę patrzył na moją zaczerwienioną twarz, a
potem znowu mnie przydusił do materaca. Dopiero Kazuo stanął w mojej obronie.
-Dobrze, wypuść go Soichiro. Wiesz Aki, właściwie mieliśmy nadzieję zastać was razem.
-Niestety, Kei wyszedł przed chwilą, gdybyście przyszli
kilka minut wcześniej pewnie mielibyście okazję z nim pogadać.
-Nie do końca mnie zrozumiałeś, miałem nadzieję spotkać
waszą dwójkę razem i mieć okazję do ponabijania się z Keia.
-N-nie do końca rozumiem.
-Niechcący się wsypał że ze sobą spaliście, kiedy wczoraj
się z nami spotkał. Dlatego mieliśmy nadzieję że spotkamy was z dwuznacznej
sytuacji i będziemy mogli się z niego ponaśmiewać.
Myślałem żeby coś powiedzieć ale czułem się zbyt zażenowany.
Odwróciłem wzrok. kiedy poczułem jak cały się czerwienie. Dobrze że Shun
trzymał Soichiro, który z całych sił próbował się wyrwać i na mnie rzucić.
-Spokojnie. Tak się składa że z nabijania się z ciebie nie
ma żadnej frajdy, gdyby był to Kei to byłoby o wiele bardziej zabawne. -Przynajmniej dla większości z nas nie ma
żadnej frajdy.
Powiedział Shun, z trudem przytrzymując Soichiro, to
oczywiście jego miał na myśli.
-Cóż, skoro nie ma Keia, to nic tu po nas, niestety my
również jesteśmy dziś zajęci, więc musisz zostać sam. Ale we czwórkę chodzimy
czasem na piwo czy pizzę. Poproś kiedyś Keia żeby pozwolił ci iść.
Powiedział Kazuo, wstając i skierował się w stronę drzwi.
Shun tylko kiwnął głową na pożegnanie i wyszedł ciągnąc za sobą szarpiącego się
Soichiro. Jak zacząłem się nad tym zastanawiać, to każdy z nich miał jakąś
swoją rolę w ich paczce. Tylko Kazuo wydawał się nie mieć stałego miejsca, raz
był poważny i skakał sobie z Keiem do gardła, raz naśmiewał się z niego, jak z najlepszego
przyjaciela, a raz wydawał się zwykłym, sympatycznym nastolatkiem.
Zastanawiałem się jaki jest naprawdę, ale przestałem szybko o tym myśleć. Może
i spotkanie z nimi niosło za sobą całą masę upokorzeń, ale pozwoliło mi nie
myśleć o Keiu, chociaż przez chwilę. Wstałem z łóżka i szybko się zebrałem.
Zastanawiałem się co będę robił całymi dniami, kiedy Kei będzie w pracy.
Mógłbym znaleźć jakąś pracę, żeby odciążyć go chociaż trochę, nigdzie nie
zarobię tyle ile on, ale mógłbym za zarobione pieniądze kupować chociaż
jedzenie... albo gotować obiady. Gdybym wiedział że na coś się przydaję, na
pewno nie martwił bym się że Kei będzie chciał mnie wyrzucić. Zacząłem
przeszukiwać szafki i szuflady, żeby znaleźć coś z czego mógłbym później zrobić
obiad. Jedzenia tam wiele nie było ale poprzedni właściciel zostawił książkę
kucharską, z dosyć łatwymi do przygotowania daniami. Mógłbym coś przygotować,
ale nie miałem żadnych składników, a nie chciałem szperać po szufladach i
zabierać Keiowi pieniądze. Zastanawiałem się, czy nie wziąć pracy kelnera, ale
nie byłem pewny czy przyjmą 16 latka do tej pracy. Ostatecznie, jedyne co na
pewno mógłbym robić to sprzedawać obrazy. Nie byłem jakimś świetnym malarzem,
ale rysowanie to właściwie jedyne co robiłem w domu, przez 16 lat, więc coś tam
umiałem narysować. Pamiętam setki nieprzespanych nocy, kiedy jako dziecko przez
obolałe ciało, nie mogłem zasnąć. Rysowałem wtedy naszą rodzinę, szczęśliwą,
taką jaką chciałem zawsze ją widzieć. Odgoniłem złe wspomnienia z przeszłości,
wziąłem kilka kartek, ołówki i gumki, które kupiłem wczoraj, oraz twardą podkładkę
do rysowania i składane krzesło, które szczęśliwym trafem znalazłem w domu.
Świetnie się składa że Kei zostawił wcześniej klucze na wierzchu. Wyszedłem na
ulice przy naszym domu. Zwykle była tam rozstawiona cała masa handlarzy.
Usiadłem na krześle czekając na to aż ktoś przyjdzie. Planowałem rysować
portrety, ale zanim ktokolwiek przyszedł udało mi się narysować kilka całkiem
ładnych krajobrazów.
-O, witaj chłopcze, pięknie rysujesz. Pewnie chcesz zarobić
na słodycze, prawda?
Dopiero kiedy usłyszałem kobiecy głos, podniosłem twarz znad
kartki, stała nade mną dorosła kobieta, przyglądając się moim rysunkom.
-Właściwie chciałem zarobić na... chciałem zarobić na wyjazd
na wakacje.
Nie żebym był nieufny wobec ludzi ale opowiadanie całego
mojego życia człowiekowi poznanemu na ulicy nie było zbyt mądre.
-To urocze że sam zarabiasz na przyjemności. Wiesz, naprawdę
masz talent. Kupię od ciebie ten piękny krajobraz gór.
Wskazała na rysunek, który właśnie skończyłem. Trochę
niepewnie wyciągnąłem go w jej stronę.
-Ile kosztuję?
-Emm... czy 20 to nie za dużo?
-Za taki rysunek? Jasne że nie za dużo, proszę.
Wręczyła mi pieniądze, wzięła rysunek, podziękowała i
poszła. Tego dnia udało mi się sprzedać jeszcze 2 rysunki. Wracając byłem z siebie
bardzo dumny, szkoda że trochę się zasiedziałem, więc nie miałem już czasu by
kupić jedzenie, nie wspominając o ugotowaniu czegokolwiek.
-Mały! Jesteś wreszcie! Martwiłem się kiedy wróciłem a
ciebie nie było! Byłem pewny że nawet jeżeli gdzieś byś chciał wyjść to
wróciłbyś wcześniej!
Gdy tylko przekroczyłem próg usłyszałem Keia. Wyglądał na
zdenerwowanego, zupełnie jakby... martwił się o mnie?
-P-prze-przepraszam Kei. Ja...chciałem jakoś ci pomóc.
Wyciągnąłem w jego stronę pieniądze, które dzisiaj
zarobiłem. Myślałem że doceni to że próbowałem mu pomóc, ale zamiast tego,
złapał mnie za ramiona i przycisnął do ściany.
-Jak zarobiłeś te pieniądze?
-Ja... sprzedawałem obrazy.
Wcześniej Kei miał przerażoną i wściekłą minę, po moich
słowach zaczął się uspokajać. Odetchnął z ulgą, puścił mnie i oparł głowę o
ścianę, oddychając głęboko. Położył jednocześnie ręce o ścianę, uniemożliwiając
mi odejście.
-K-Kei..? W-w porządku?
-Tak...w porządku... przepraszam... trochę przesadziłem...
byłem pewny że...
-Przecież bym tego nie zrobił. Ja przecież...
*Chcę być tylko z tobą Kei* Głos w mojej głowie prawie
krzyczał te słowa, ale nie byłem w stanie ich wypowiedzieć.