Małe ogłoszenie.
Wiem, że mimo gwarancji powrotu, znowu zniknęłam. Cóż, moje życie teraz jest trochę zakręcone, ostatnie 3 miesiące spędziłam na wolontariacie za granicą i... jakoś tak nie miałam głowy do pisania. Spróbuję znowu zacząć wstawiać posty, ale możliwe, że zacznę to robić z mniejszą czestotliwościa. Na przykład raz na dwa tygodnie. Może to mi pomoże wrócić do systematyczności.
I... mimo, że poprzednia książka, którą napisałam, nie ujrzała światła dziennego, to zaczęłam pracować nad inną, którą chciałabym wydać. Oczywiście BL i być może z tą mi się poszczęści.
No cóż, to koniec ogłoszeń. Dzisiaj znowu krótki rozdział, ale gdybym go nie skończyła w tym momencie, to miałby on 10 stron, co pewnie dla was nie byłoby problemem, ale dla mnie tak. xD
No cóż, to tyle. MIłego czytania.
________________________________________________
- Cóż... przepraszam? - Sensei
uśmiechnął się niepewnie do wstecznego lusterka. - Trochę mnie
poniosło...
- "Trochę mnie poniosło" -
mruknąłem, przedrzeźniając mężczyznę.
Leżałem na tylnym siedzeniu,
uwięziony w pozycji na brzuchu, bo nie mogłem ani usiąść, ani
nawet leżeć na plecach, przez piekące od klapsów pośladki i
cóż... ogólny ból. Skąd sensei do cholery miał tyle siły?
- Nie mogę ci się czasami oprzeć.
Myślisz, że ktoś będzie u ciebie w domu?
- Mam nadzieję, że nie. Znaczy
rodziców nie będzie prawie na pewno. Bardziej się martwię co z
siostrą.
- No tak, twoja siostra... dalej są z
nią takie problemy?
- Cóż... nie wyrzuca mnie już z domu
i nawet można powiedzieć, że się trochę dogadujemy. Kryje mnie
przed rodzicami, pomogła mi też z tamtą malinką... - powiedziałem
chłodno, patrząc z wyrzutem na odbicie senseia w lusterku.
- Ah, wtedy. Skoro przy tym jesteśmy...
Myślałeś o tym, by zacząć nosić golfy?
Poczułem dreszcz niepokoju. Zerwałem
się z miejsca i spojrzałem na siebie w lusterku kierowcy. Ku mojemu
przerażeniu, szyję miałem w licznych czerwonych śladach.
- Senseiiii... ja cię chyba zabiję.
- Trochę mnie poniosło. - wzruszył
ramionami.
- Ta, gdzieś to już słyszałem...
dzisiaj.
- Przepraaaaszam. Wynagrodzę ci to, co
ty na to?
- Wynagrodzisz? A jak moja rodzina to
zobaczy?
- A co powiesz, na kino?
- Kino? - zapytałem z niedowierzaniem.
Czy on naprawdę nie rozumiał, że tu chodziło o coś zupełnie
innego?
- Wiem, że masz złe wspomnieia z
kina. Najpierw ta... jak jej było?
- Chiko...
- Chiko, potem ten chłopak, który cię
pocałował...
- Kuro.
- No właśnie. Trzeba ci stworzyć
nowe, miłe wspomnienia. Odpoczniesz też nieco od szkoły, zapomnisz
o rodzicach. Malinkami się nie przejmuj, uda ci się je zakryć.. a
kino to też świetne miejsce na zbliżenie się do siebie.
- Ta... wiem...
- Och. Przepraszam, nie tak miało to
zabrzmieć. Obiecuję, że nie będę ci się dobierał do spodni.
Chyba, ze bardzo będziesz chciał. - W lusterku błysnęły białe
zęby ukazane w złośliwym uśmieszku.
- ...sensei...
- Przepraszam, przepraszam. Wybierz
jakiś film, może umówimy się jakoś w tygodniu.
- ...nie wiem, czy mogę sobie na to
pozwolić. Wiesz, nauka...
- To też jest nauka. Trochę inna, ale
też.
- Wiesz sensei... - Podniosłem się na
łokciach, by spojrzeć, gdzie się znajduję. - Chodzi o naukę,
którą moi rodzice by poparli. A za lekcje z tobą co najwyżej
wyrzuciliby mnie z domu.
- E tam, możesz powiedzieć, że
zrobiłeś coś niemoralnego tylko raz.
- Co? Jakim cudem tylko raz? - Przez
chwilę miałem wrażenie, ze sensei po prostu ze mnie kpi i nabija
się z kiepskich ocen, które dostałem ostatnio.
- Bo po trzech się zeruje. -
Uśmiechnął się rozbawiony. Zerknął na mnie w lusterku, jednak
widząc, że kompletnie nie rozumiem, stonował uśmiech. - Nieważne,
zapomnij. Głupi żart. Jesteśmy.
Zaparkował pod moim domem i wyłączył
samochód. Wysiadł nawet, by otworzyć mi drzwi, gdy ja z trudem
wygramoliłem się na zewnątrz.
- Ale nie było ogólnie źle, co? -
powiedział z przepraszającym uśmiechem, podając mi plecak.
Spuściłem twarz, lekko się rumieniąc.
- ...nie było tragicznie.
- Myślisz, że przekonasz się do
klapsów?
- ...nie wiem.
- Dobra. Zastanów się i dasz mi znać
na kolejnych zajęciach, jasne? Najwyżej sprawdzimy to znowu, co ty
na to?
- ...możemy.
- Dobrze, leć do domu i się połóż.
A ja muszę zasuwać do pracy. Dawaj znać, jak się czujesz -
Pochylił się, jakby miał mnie pocałować, ale nagle się zawahał.
Przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Czułem bijące od niego
ciepło i uderzenia serca i nagle przestałem odczuwać jakikolwiek
ból. Ten jednak wrócił, gdy tylko opuściły mnie silne ramiona
mężczyzny.
- Do zobaczenia.
- Na razie - Kiwnąłem głową i
powłócząc nogami poszedłem do domu. Czułem, jak przy każdym
kroku cierpię, ale musiałem to opanować. Szczególnie, gdy po
jednym przekręceniu klucza w zamku poczułem opór. Więc Pai była
w domu, cholera...
Wszedłem do środka najciszej, jak
tylko mogłem, uważając przy każdym kroku. Zostawiłem buty i
poszedłem w stronę schodów. Byle szybciej do pokoju, byle szybciej
ukryć się przed wzrokiem kogokolwiek, nie pozwolić, by ktokolwiek
zauważył, że coś jest ze mną nie tak.
- Kto to? - Zatrzymałem się
gwałtownie, słysząc głos siostry. Serce gwałtownie mi
przyspieszyło i przez jedną straszną chwilę, byłem całkowicie
pewny, że zemdleję. Wiedziałem, że nie pytała o mnie.
- Korepetytor. - Zaskoczył mnie
całkowicie spokój w moim głosie. Właściwie to czemu się
przejmowałem? To był mój korepetytor.
- Czemu cię odwiózł? I to z samego
rana?
- Miałem nocować u dziewczyny, ale
się pokłóciliśmy. A że nie chciałem wracać po nocy do domu,
nocowałem u niego. - Kłamstwa z taką łatwością przechodziły mi
przez gardło, jakby były prawdą. Kiedy tak dobrze nauczyłem się
kłamać?
- Coś poważnego? Po twojej szyi
widzę, że przez jakiś czas dobrze się bawiliście, nim się
pokłóciliście - prychnęła z rozbawieniem, a ja niemal od razu
przyłożyłem dłoń do skóry naznaczonej malinkami. Gdyby nie
sprecyzowała, że nie chodzi o senseia, byłbym pewny, że doskonale
wie, że to z nim się... "spotykam"? - No dalej, zwierz
się starszej siostrze, o co poszło?
Cholera, dlaczego akurat teraz musiała
się zainteresować moim życiem? Nie miała lepszego momentu na to?
Gdy nie umierałem ze zmęczenia i bólu? Musiałem szybko zakończyć
ten temat i iść do siebie, nim Pai zauważy, jak z każdą chwilą
coraz bardziej drżą mi nogi.
- Głupia sprawa. Chciała poznać
moich rodziców - Ostatnio miałem z nimi sporą kłótnię, więc
byli pierwszą rzeczą, która mogła niszczyć mi życie.
- Oh... no tak, laskom na tym zależy.
Pewnie uznała, że nie bierzesz jej na poważnie, co?
- Cóż... chyba tak...
- Dam ci radę, bracie. Laski muszą
wiedzieć, że bierzesz jej na poważnie. Jak będziesz izolował ją
od swojego życia, będzie to wyglądało, jakbyś tylko się z nią
zabawiał.
Poczułem ostrze wbijane w serce.
Sensei nigdy nawet nie mówił o swojej rodzinie. Nie byliśmy parą,
ale... czy on próbował trzymać mnie na dystans? Znaczy... było to
zrozumiałe, w końcu był moim nauczycielem, ale myśl, że może
prowadzić życie, do którego nigdy nie chciałby mnie wpuścić, z
jakiegoś powodu okropnie mnie zabolała.
- Przesadzasz, Pai. Mogą być różne
powody, czemu ludzie nie chcą przedstawiać swojej rodziny swoim
bliskim.
- Mhmm... pewnie pomyślała, że albo
ją oszukujesz, albo jest dla ciebie tylko zabawką. Też bym się
obraziła.
- Ale... to nie jest prawda -
powiedziałem oburzony.
- Hej, mnie tego nie mów. Oczywiście,
że możesz mieć swoje powody, ale musisz zrozumieć, jak dziewczyny
patrzą na świat. I jest za dużo facetów, którzy po prostu chcą
seksu i ukrywają swoje prawdziwe życie. Musimy być ostrożne.
- Taaak... - Ale sensei taki nie był...
na pewno. - Dzięki Pai, a teraz idę do siebie, jestem skonany.
Nie miałem ochoty jednocześnie
skupiać się na tym, że Pai nie ma racji i jak nie paść na kolana
ze zmęczenia.
Sensei nie mógł się mną bawić, na
pewno się mną nie bawił. Zresztą... nie musiał, przecież tylko
mnie uczył. Nie byliśmy parą, byliśmy... uczniem i jego
nauczycielem i trochę przyjaciółmi. Nie musiałem znać jego
życia, nawet jak on znał moje. Przecież mnie uczył... jakbym się
nad tym zastanawiał, to mogłem powiedzieć, że to ja
wykorzystywałem jego. Dawał mi dodatkowe lekcje zupełnie za darmo.
W końcu nie płaciłem mu za te lekcje, a on i tak mnie uczył. I to
ja na nie nalegałem. Więc... to po prostu była wspólna, obopólna
relacja, na którą obaj się zgadzaliśmy.
Padłem na łóżko zmęczony po
ostatniej nocy i dzisiejszym poranku. Położyłem się na brzuchu,
bo pośladki wciąż piekły mnie nieznośnie, zresztą jak cały
tyłek po dzisiejszym dniu. Lekcje z senseiem były... przyjemne,
sporo się na nich uczyłem, ale bardziej męczące, niż być
powinny. A tak naprawdę prawdziwe lekcje zaczęliśmy dopiero co...
aż się bałem, co będzie potem, jak wejdziemy na wyższy poziom.
Mój wzrok padł na stertę kartek obok
łóżka i przypomniałem sobie o tej dziwnej tabelce, którą
dostałem. Mimo zapewnień senseia, byłem przekonany, że będzie
zawiedziony, jeżeli nagle stwierdzę, że nie chcę robić tych
rzeczy. A co najgorsze, wciąż nie napisałem, czego w sumie ja
mógłbym chcieć spróbować... ale jak miałem tego chcieć?
Przecież... te wszystkie rzeczy były takie żenujące.
W zrywie nagłego olśnienia,
podniosłem twarz z poduszki, a oczy niemal mi zalśniły z euforii.
A jeżeli... jeżeli zaproponuję mu coś, co nie jest żenujące?
Przecież nie powiedział, że to wszystko musi dotyczyć seksu.
Nie zamierzałem ryzykować siadania na
krześle. Oparłem się częściowo o ścianę, a na kolana położyłem
laptop. Odpaliłem exela i przygotowałem podobną tabelkę jak
sensei. Zastanowiłem się chwilę i zacząłem pisać.