sobota, 17 listopada 2018

Lekcja życia XLIX - Lekcja umowy


- No dobrze, to skoro już wszystko ustaliliśmy, to powiedz mi, co cię trapi - Sensei położył przede mną herbatę i uśmiechnął się promiennie. Wcześniejsze napięcie, które nastało przy tamtej rozmowie, już zniknęło.
Chociaż miałem wrażenie, że obaj czujemy się nieco specyficznie w tej sytuacji... heh, jakby był ku temu powód.
- Skrzywiłeś się, gdy powiedziałem, że trójka to dla ciebie nie dość satysfakcjonująca ocena. Co się stało?
- ...myślisz, że robię to wszystko dla siebie?
- Że co? Co niby robisz dla siebie?
- No... to wszystko. Wszystkie te zajęcia. - Podniosłem wzrok, błagając wzrokiem senseia o odpowiedź, ale po wyrazie jego twarzy, kompletnie osłupiałym, nie mogłem nie wyczytać, że nic nie rozumie. Wziął łyka herbaty, by zebrać myśli i wziął głębszy wdech.
- A dla kogo niby miałbyś to robić?
- No nie wiem... ten kolega, z którym byłem na tamtym spotkaniu twierdzi, że mogę to wszystko robić dla moich rodziców. Że tak naprawdę tego oni ode mnie oczekują.
Oczy senseia rozszerzyły się w całkowitym zdumieniu. Pokręcił głową, by zebrać myśli, otworzył usta, zamknął je, wziął łyka herbaty, spojrzał na mnie i ponownie otworzył usta.
- Jeszcze raz... możesz mi powiedzieć, co właściwie robisz dla swoich rodziców?
- No... te wszystkie zajęcia, korepetycje, ciągłą naukę... i tak dalej. Myślisz, że nie warto? - zapytałem, widząc jego skołowanie.
- Co? Nie, nic w tym rodzaju. Przepraszam Sashi, trochę mnie zatkało, bo... myślałem, że mówisz o naszych drugich zajęciach i zdziwiłem się, czemu twoi rodzice mieliby chcieć, żebyś był gejem - Zaśmiał się nerwowo. - Może masz racje, że myślę tylko o jednym.
- Sensei...
- Tak, tak, przepraszam. Dobra, już jestem poważny. Powiedz mi, czemu myślisz, że to co robisz, robisz dla swoich rodziców?
- Przez tego chłopaka, z którym byłem na spotkaniu.
- Tamtej randce?
- To nie była randka! Ale... tak, chodzi o tamtego chłopaka. Ogólnie wiesz, to taki trochę rebel, moje zupełne przeciwieństwo. Nigdy nie słucha się nikogo i.. aż emanuje chłodem i spokojem i nic go nie obchodzi. I w sumie wiem, że jest on przesadzony, ale... może trochę ma racje? Może tak naprawdę nie chcę robić tego wszystkiego, co robię? Znaczy... wiem, że robię to tylko dla rodziców, znaczy nie tylko dla rodziców, ale też dla siebie, ale mam wrażenie, że wcale nie robię tego dla siebie, że to wszystko mnie nie obchodzi. Zastanawiam się, po co robię to wszystko. Po co te wszystkie korki, zajęcia, ciągła nauka. Może powinienem być taki jak Pai i Kuro? Mieć na wszystko wywalone, olać rodziców i po prostu żyć. Robić to, co ja chcę robić, a nie tylko ciągle spełniać oczekiwania innych. Ale czy ja tak naprawdę wiem, co chcę robić? Czy jest cokolwiek do czego się nadaję i w czym chcę się realizować? Bo do tej pory jedyne, w czym naprawdę byłem dobry i w czym czułem, że nie jestem kompletnie beznadziejny, to... spełnianie oczekiwań innych. Więc chciałbym robić to, czego ja chcę, a nie to, czego oczekują ode mnie rodzice, ale tak naprawdę ja nie wiem, czego tak dokładnie chcę i co chcę robić. Ale może powinienem spróbować się zbuntować? - Powiedziałem niemalże na jednym wydechu, nawet nie myśląc o tym, co właściwie mówię. I tak naprawdę liczyłem na to, że sensei i tak mimo to mnie zrozumie i powie wszystko, co chciałbym usłyszeć. Nie byłem pewny, czy zrozumiał. Słuchał mnie z uwagą i kiwał głową, gdy ja kontynuowałem wywód, w którym sam coraz bardziej się gubiłem. 
- Cóż... to dość konkretne spostrzeżenia. Hmm... wydajesz mi się całkiem rozdarty. Więc chciałbyś się uwolnić od rodziców i ich kontroli, ale z drugiej strony... jesteś grzecznym dzieciakiem. No i nie przywykłeś do myślenia samodzielnie, bo zawsze spędzałeś oczekiwania innych. Nasze wspólne lekcje to pewnie jedna z pierwszych rzeczy, na którą zadecydowałeś tam.
- Kuro mówi, że powinienem się zastanowić czego naprawdę chcę... ale skąd ja mam to wiedzieć?
- Jeszcze raz usłyszę o Kuro i poczuję się zazdrosny - powiedział zadziornie, z widocznym rozbawieniem, którego ewidentnie pożałował w chwili zakończenia zdania. - Przepraszam, to było nieodpowiednie. Słuchaj, ciężko stwierdzić, czego tak naprawdę się chce. Ludzie do tego dochodzą całe życie. Czasami nawet są pewni, że wiedzą, czego chcą, ale nagle odkrywają, że to wszystko było kłamstwo, całe ich życie się niszczy, wszystko się zmienia, a oni zostają sami i nie mają pojęcia, co ze sobą zrobić.
- ...mówisz teraz o mnie?
- Huh? Nie, przepraszam, tak tylko podawałem przykład. W każdym razie, nie musisz wiedzieć już teraz, czego tak dokładnie chcesz. Masz na to mnóstwo czasu - Położył dłoń na mojej twarzy i podniósł ją do góry, by spojrzeć mi w oczy. Jego czuły uśmiech sprawiał, że znowu zacząłem się roztapiać. - Na to mamy jeszcze bardzo dużo czasu. Ale jeżeli czujesz, że marnujesz życie, spełniając oczekiwania swoich rodziców, zawsze możesz trochę zwolnić. Zrezygnuj z części zajęć, jeżeli czujesz, że nie są ci potrzebne. Zwolnij trochę w szkole. Nie potrzebujesz samych piątek i szóstek. Zobacz, jak się będziesz z tym czuł. Oceny są ważne, ale nie możesz przekładać je nad swoje życie. Najpierw powinieneś myśleć o sobie, a dopiero potem o spełnianiu oczekiwań innych. Oczywiście to nie jest rada dla każdego, ale ty jesteś mądrym chłopcem. Wiem, że myślisz o przyszłości, dlatego możesz sobie pozwolić na lekki luz. Nawet jeżeli twoi rodzice... nie byliby z tego dumni. Ale tak długo, jak to twoje życie, masz prawo o nim decydować.
- Czyyyli... myślisz, że mogę odpuścić sobie część zajęć i szkołę?
- Jeżeli uważasz, że sobie z tym poradzisz... to jak najbardziej. Tylko uważaj z tym. Nie przegnij za bardzo. I mam nadzieję, że nie zrezygnujesz z naszych lekcji.
- Nie... akurat z Tobą lubię spędzać czas. Nie chciałbym Cię stracić - mruknąłem, spuszczając spojrzenie.
- Słodki jesteś - Uśmiechnął się uroczo i pocałował mnie krótko w policzek, a ja poczułem, jak serce zaczyna mi przyspieszać. - Czyli co? Problem zażegnany? Czujesz się już lepiej?
- Cóż... chyba tak. Rezygnuję z korków z matmy. I sprzedają gitarę, nie umiem na niej grać.
- Masz gitarę?
- Ostatnio miałem za dużo na głowie, żeby grać. W ogóle, to z zajęć dodatkowych zostawię sobie tylko angielski z tobą. Dzisiaj dzwonię do moich nauczycieli i...
- Poczekaj chwileczkę. Nie możesz przesadzić. Zacznij od ograniczenia zajęć, albo mniejszej ilości nauki. Łatwo zachłysnąć się wolnością. Rozumiesz, co mam na myśli?
- Czyli nie rzucać jeszcze zajęć z matmy?
- Na razie nie. Stopniowo zwiększaj sobie smycz. A na naszych dodatkowych zajęciach będę mógł ci ją stopniowo zmniejszać - Uśmiechnął się drapieżnie, unosząc moją głowę.
- Gh... sensei...
- Uwielbiam to robić. No, to ty zastanów się, czego tak naprawdę chcesz, a my siadamy do angielskiego, tak?
- Co?
- Siadamy do angielskiego.
- Nie, wcześniej.
- ...zastanów się, czego chcesz? Coś nie tak?
- Nie... ja tylko... - Pokręciłem głową. - Wybacz, skojarzyło mi się z moim znajomym. Tak, siadajmy do angielskiego.
Godzinę, dwa kubki herbaty i jedną wizytę w łazience później, zakończyliśmy zajęcia. Nawet nie zauważyłem, kiedy skończyłem, opierając się o pierś mężczyzny i z jego ręką przerzuconą przez moje ramię.
- Widzisz, szybko łapiesz. Kolejny egzamin pójdzie ci bez problemu, na pewno. Piątkę masz w kieszeni.
- Dzięki, sensei. Faktycznie, jest to dużo łatwiejsze, niż myślałem.
- Proszę bardzo. I nawet nie zajęło nam to tak dużo czasu. Chcesz jeszcze poprowadzić nasze drugie lekcje?
Spojrzałem na zegarek. Robiło się powoli późno, ale miałem jeszcze trochę czasu.
- Właściwie... powinienem już wracać. Mam jutro test z historii i chyba muszę trochę powtórzyć i... albo wiesz co? Chyba zostanę - Posłałem senseiowi przyjazny uśmiech. - Zasłużyłem na miły wieczór.
- I to jest świetny początek. Ale jutro masz szkołę, więc odstawiam cię do domu na... - Spojrzał na zegarek. - Dwudziestą najpóźniej. Chyba, że będziesz chciał wrócić wcześniej.
- Nie...jeżeli tobie to nie przeszkadza, to chciałbym zostać tak długo, jak będę mógł.
- Oczywiście, że tak. Wiesz, że cię uwielbiam. Siedź u mnie tak długo, jak zechcesz. Noo... do dwudziestej. Dla twojego własnego dobra.
- No dobra... wspominałeś o jakiejś ciekawej lekcji - Powiedziałem z entuzjazmem i za wszelką cenę próbowałem nie pozwolić sobie na uświadomienie sobie, że jednak mowa o seksie.
- O tak, będziesz zachwycony. ...chociaż może niekoniecznie. Daj mi chwilę, pójdę po to.
Odprowadziłem go wzrokiem i... poczułem się lekko zestresowany. Bo skoro to było coś "fajnego", to prawdopodobnie powinienem się tego obawiać. Szczególnie, jeżeli potrzebował czegoś, żeby mi udzielić tej lekcji.
- Wiesz, to bardziej formalna lekcja, ale myślę, że sporo nam to ułatwi.
W głowie pojawiło mi się wiele przerażających myśli, co takiego sensei chce mi pokazać i przed oczami przeleciały mi wszystkie te dziwne rzeczy, o których czytałem w ostatnim czasie.
Dlatego gdy sensei stanął w drzwiach z jakimiś papierami w dłoniach, serce momentalnie mi zamarło.
- O nie! - Zerwałem się z krzesła i wskazałem oskarżycielsko na senseia. - Czytałem o tym w jednej książce i to jest rzecz, na jaką absolutnie się nie zgodzę!
Sensei uniósł pytająco brwi, spojrzał na kartki w dłoniach, a potem znowu na mnie.
- Okey... a na co dokładnie się nie zgodzisz?
- Nie zgadzam się na żadną umowę, gdzie będę całkowicie ci poddany i będę robić wszystko, co tylko będziesz chciał. Nie piszę się na takie rzeczy, zamierzam do końca decydować, co chcę zrobić, a czego nie chcę zrobić, a nawet jak będę udawał, że czegoś nie chcę, to chcę móc przywołać te całe gwiazdy i w ten sposób powiedzieć nie... dlatego nie ma mowy.
Sensei patrzył na mnie z pewnym rozczuleniem, słuchając spokojnie mojego monologu.
- ...coś ciężko się dzisiaj z tobą rozmawia - Zaśmiał się. Podstawił mi krzesło i wskazał na nie, a ja posłusznie, chociaż niepewnie na nim usiadłem. - Oglądasz za dużo telewizji, wiesz? BDSM nie polega na żadnych umowach.
- ...nie?
- Oczywiście, że nie - Przewrócił oczami z wyraźnym rozbawieniem. - BDSM to przede wszystkim zaufanie. Jak masz ufać komuś, kto potrzebował twojego podpisu, by uprawiać z tobą seks, co? - Gdyby nie pauza, która nastąpiła, z pewnością bym uznał, że to pytanie retoryczne, ale sensei ewidentnie czekał na odpowiedź.
- Noo... chyba nie mogę.
- Właśnie. Więc zrobimy coś innego. Powiedzmy, że to niezapowiedziana karkówka... której nie możesz nie "zaliczyć".
- Sensei, ten żart był naprawdę okropny.
- Taaa... faktycznie, to było słabe. W każdym razie - Wziął krzesło i usiadł tuż obok mnie, kładąc na stole kartkę.
Przejechałem wzrokiem po całej nadrukowanej tabeli, czując coraz większe zażenowanie, czytając to, co było tam napisane. Na górze w rubryce napisane było po kolei: "absolutnie nie/wolałbym nie/raczej mógłbym/chciałbym/nie wiem", a w pionowej cała lista niepokojących, niesmacznych rzeczy.
"seks oralny, skuwanie kajdankami, seksowne stroje, podduszanie, bacik, klapsy, pończochy, klipsy na sutki, pasy, obroża, odgrywanie scenek"
Wpatrywałem się w te wszystkie nazwy coraz bardziej zażenowany i skonsternowany. Gdy skończyłem, podniosłem wzrok na senseia, a ten z uśmiechem podał mi długopis.
- ...na ile to jest zobowiązujące? - Zapytałem nieufnie, na co westchnął ciężko.
- W ogóle niezobowiązujące. Tłumaczę ci, że nie na tym polega BDSM. Słuchaj, możesz zaznaczyć na przykład, że bardzo chcesz spróbować podduszania, a jak zaczniemy, stwierdzisz, że w ogóle ci to nie pasuje i jest okropne i że nigdy więcej nie chcesz tego robić. Chodzi o to, żebyśmy obaj czerpali z tego przyjemność. Nie chcę niczego, czego ty mógłbyś nie chcieć. Ta kartka jest tylko po to, żebyśmy obaj wiedzieli o swoich potrzebach. Chcę wiedzieć, czego chciałbyś spróbować, a czego absolutnie nie zrobisz.
- A... jeżeli teraz powiem, że mógłbym czegoś spróbować, a potem nagle stwierdzę, że jednak nie chcę?
- To nie będziemy tego próbować. Nie bój się tego, tylko dlatego, że jest na papierze. To jakbym cię zapytał, czy chcesz czegoś spróbować, a ty byś powiedział, że tak, albo nie. Tak samo mógłbyś się z tego wypisać, kiedy tylko byś chciał. Więc przestań się tym aż tak przejmować i zastanów się, na co jesteś w stanie się zgodzić.
- Uch... te rzeczy są dość... zawstydzające.
- Zawsze możesz zacząć od powiedzenia, że nie chcesz tego robić, a potem spróbować się przekonać. Na razie zaznacz, czego chciałbyś, a czego nie chciałbyś spróbować, a potem zobaczysz, czy nie chcesz tego zmienić - Sensei sięgnął i z kolei podał mi teraz ołówek. - Tak na wypadek, gdybyś miał zmienić zdanie. pewnie będziesz się czuł bezpieczniej, co? - Zaśmiał się, a ja poczułem się odrobinę pewniej. Wziąłem głębszy wdech i próbując nie analizować tego, na co się piszę, mając świadomość tego, że zawsze będę mógł to zmienić, znowu spojrzałem na kartkę.
- Umm... sensei? Co to jest... seks oralny? - Zapytałem, pesząc się jeszcze bardziej. - W sensie... czy my już tego nie robiliśmy?
- Nie... znaczy tak. Częściowo. Normalny... w sensie seks, który uprawiamy, to seks analny. Oralny to, najprościej mówiąc, robienie loda - Wzruszył spokojnie ramionami, nawet odrobinę się nie pesząc. Jak on to robił, że to wszystko przychodziło mu tak naturalnie?
- ...czekaj, czyli ty... chcesz, żebym ja... - nie miałem odwagi zapytać o to wprost, bo nawet sobie nie wyobrażałem robienie czegoś takiego. Znaczy... nawet kiedy sensei mi to robił, to było to okropnie peszące. A gdybym ja miał to robić...
- Tylko nie zacznij panikować - Na ramieniu poczułem przyjazny, silny uścisk. - Pamiętaj, że są to tylko moje propozycje. Nie musisz na nic się zgadzać. Ale cóż, chyba każdy facet chciałby czasami dostać loda.
Wbijałem wzrok w kartkę i pierwsze dwa słowa i nie miałem odwagi nic zaznaczyć. Bo... sam czułem aż dreszcze na myśl o tym, że mógłbym zrobić coś takiego i nie potrafiłem sobie wyobrazić nic takiego, ale myślałem też o tym, że sensei byłby szczęśliwy i... nawet gdy nie widziałem jego twarzy, miałem wrażenie, że patrzy na mnie z wyczekiwaniem, aż zaznaczę pozytywną odpowiedź.
- Sashi - Westchnął po kilku nerwowych minutach. - Zaznacz to, co uważasz. Myślisz, że byłbyś w stanie to zrobić? - Wpatrzony w stół tylko pokręciłem głową. Sensei chwycił więc moją dłoń i postawił krzyżyk przy rubryce "absolutnie nie".
- I co? Ciężko było? - Krótki śmiech i rozbawienie w jego głosie sprawiło, że poczułem się trochę mniej niepewnie. Posłałem mu nawet krótki uśmiech pełen ulgi i o dziwo miałem wrażenie, że teraz pójdzie lepiej.
Skuwanie kajdankami - raczej mógłbym.
- ...seksowne stroje, w sensie..? - Podniosłem znowu spojrzenie znad kartki.
- Huh, faktycznie, trochę tego nie sprecyzowałem. Samolubnie pomyślałem o tym, byś ty się ładnie ubrał, ale może to też działać w drugą stronę.
- Umm... a jakie to miałyby być stroje? Znaczy... nie, żebym tego chciał, ale w razie czego...
- Coś byśmy wybrali. Nie ukrywam, że chętnie zobaczyłbym cię w jakimś skąpym stroju pielęgniarki, albo krótkiej sukieneczce... hej, nie patrz tak na mnie, po prostu lubię zniewieściałych facetów - Zaśmiał się, widząc mój wyraz twarzy. W jego oczach dostrzegłem błysk ekscytacji, gdy przysunął się i oparł na stole tuż obok mnie, przez co nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. W tym stanie praktycznie nie mogłem unikać jego wzroku. - A ty chciałbyś mnie zobaczyć w jakimś stroju?
Po całym ciele przebiegły mi lodowate dreszcze, a sam w jednej chwili cały się spiąłem i zaczerwieniłem.
- N-nie, nie nie chcę...
- Dooobra, jak zmienisz zdanie, to daj znać.
Gdy tylko się odsunął, wróciłem do mojego zadania.
Seksowne stroje - wolałbym nie.
Podduszanie - absolutnie nie.
Batowanie - nie wiem
Klapsy - raczej mógłbym
Pończochy - raczej mógłbym.
Klipsy na sutki - po wyjaśnieniach senseia ostatecznie zaznaczyłem nie wiem.
Pasy - nie wiem.
Obroża - mógłbym
Odgrywanie scenek - wolałbym nie.
Ulżyło mi, gdy w końcu skończyłem. Nawet nie sądziłem, że to będzie aż tak trudne. Każda kolejna propozycja wydawała mi się coraz bardziej żenująca. Nawet nie umiałem sobie wyobrazić, jak okropne będzie doświadczanie tego. Gdy w końcu skończyłem, podsunąłem kartkę senseiowi i odwróciłem wzrok. Czekałem kilka sekund, aż przeczyta moje odpowiedzi, jakby to faktycznie był test. Te chwile wydawały się trwać wiecznie, serce biło mi coraz szybciej, a dłonie, nawet zaciśnięte w pięści, nie chciały przestać drżeć.
- Nie zaznaczyłeś ani jednego "chciałbym". Szkoda, ale jakoś w ogóle mnie to nie dziwi. W sumie większości odpowiedzi się spodziewałem. ...posłuchaj, a jest coś, czego chciałbyś spróbować?
- Co?
- No wiesz... coś nietypowego, czego chciałbyś spróbować w łóżku. Oprócz samego seksu oczywiście.
- ...nie, nie sądzę.
- Oh daj spokój - sensei przysunął się bliżej, przylegając do mnie teraz całym sobą. - Sam nalegałeś na te lekcje, na pocałunki, a potem na seks. Musi być coś, czego jeszcze chciałbyś spróbować.
- Ja... nie wiem... myślałem, że pokażesz mi te wszystkie rzeczy. Nie sądziłem, że jeszcze będę musiał sam coś wymyślić.
- Wymyślić mówisz..? Dobry pomysł. Na kolejną lekcję pomyśl o rzeczach, które mógłbyś chcieć spróbować i zrób taką listę dla mnie.
- ...co?
Sensei zaśmiał się, obserwując mój kompletnie osłupiały wyraz twarzy.
- To twoja praca domowa na kolejną lekcję. Na pewno są rzeczy, których chciałbyś spróbować. Albo... których byłbyś skłonny spróbować. Albo chociaż jedna rzecz. Jestem niemal pewny, że czegokolwiek nie wymyślisz, będę się w stanie na to zgodzić. W każdym razie, masz już pracę domową na kolejną lekcję - Błysnął szerokim uśmiechem i pocałował mnie krótko w policzek, aż poczułem na nim przyjemne gorąco. - Tymczasem... co powiesz na to, by zostać u mnie na noc w piątek?
Odwróciłem głowę, wbijając wzrok w kartkę. Uśmiechnąłem się lekko i kiwnąłem głową.
- Tak... chciałbym - Uśmiechnął się z rozczuleniem i przyjaźnie zmierzwił mi włosy. - Ale... cholera, zrobiło się późno. Powinienem już wracać.
- No tak, musisz wrócić do szkoły i poprawić swoje naganne oceny, co? - Zaśmiał się.
- ...wolałbym zostać szczerze mówiąc - Westchnąłem. - A jak rodzice się dowiedzą o tej ocenie? I... i znowu dostanę pogadankę? Sensei... chyba nienawidzę mojego życia.
- Ojej, Saaachi - Westchnął rozczulony i przytulił mnie do siebie. Oparłem głowę o jego pierś i przymknąłem oczy. Chciałem, żeby nigdy mnie nie puszczał. Żebym mógł umrzeć, opleciony jego ramionami. - Nie mów tak. Twoje życie może nie jest idealne, ale jest całkiem dobre. Masz piękny dom, rodziców, którzy cię wspierają, chcą dla ciebie jak najlepiej... nawet jak trochę przesadzają. Może masz problemy z przyjaciółmi, ale kto ich nie ma w twoim wieku? Problemy miłosne to też norma.
- Co? - Podskoczyłem aż, słysząc ostatnie zdanie i momentalnie zalałem się rumieńcem. - J-jakie problemy miłosne?
- No wiesz, ta cała randka z... wybacz, zapomniałem już jej imienia. Tej dziewczyny, która okazała się być nasłana na ciebie przez inną dziewczynę. No i spotkanie z twoim kolegą, który okazało się, że na ciebie leci i cię pocałował - Wyjaśnił i chwycił mnie za dłonie, a ja z jakiegoś powodu poczułem niewypowiedzianą ulgę. - Może ci się wydawać, że te problemy nigdy się nie skończą i że nic nie ma sensu i że nigdy nie będzie lepiej - Podniosłem głowę. W oczach mężczyzny zamiast radości znowu dostrzegłem ten dziwny smutek. Ścisnął mocniej moje dłonie. - Że tak naprawdę wszyscy są przeciwko tobie. Ale to nieprawda. To tylko taki moment. Każdy przechodził przez coś takiego. I wiem, że jest ci ciężko, ale obiecuję, że wszystko się w końcu poprawi. Daj sobie tylko trochę czasu, dobrze? I nigdy nie mów, że nienawidzisz swojego życia. Bo czeka cię w nim jeszcze za dużo dobrego, żebyś mógł go nienawidzić.
- Nie czuję się przekonany...
- Wiem, że teraz tak jest. Ale zaufaj mi - objął dłonią moją twarz i podniósł ją. Teraz z jeszcze większą intensywnością patrząc mi w oczy. - Wszystko będzie dobrze - Uśmiechnął się delikatnie, roztapiając mnie tym swoim wzrokiem. - Dobrze?
- Dobrze... - kiwnąłem niepewnie głową. - Spróbuję...
- No, dzielny chłopiec - Chwycił moją twarz w silnym uścisku i pocałował mnie krótko w czoło. W miejscu, gdzie przyłożył usta, poczułem przyjemne mrowienie i ciepło, które rozeszło się po całym ciele niczym gorący prysznic. - A teraz wracaj do domu. Zobaczymy się jutro.
___________________________

fp - https://www.facebook.com/HistorieYaoi/
ask - https://ask.fm/account/wall
Jeżeli rozdział się podobał, zostawcie jakiś komentarz, to bardzo mnie motywuje
A może są jakieś lekcje, które sami chcielibyście, żebym napisała? Jakie sadystyczne rzeczy chcielibyście zrobić Sashiemu? A nóż sensei z tego skorzysta. ^ ^
(za wyjątkiem trójkącika z Kuro, bo na to czekamy wszyscy)

niedziela, 4 listopada 2018

Lekcja życia XLVIII - Lekcja zaufania


- Co tak wcześnie w domu? - Wyprostowałem się gwałtownie, gdy wchodząc do mieszkania, usłyszałem głos siostry. Podniosłem wzrok na Pai, opartą o framugę przedpokoju. Włosy miała rozczochrane, a na sobie tylko długą piżamę i krótkie spodenki... zbyt krótkie, biorąc pod uwagę jej tuszę. Spuściłem głowę, skupiony całkowicie na rozwiązywaniu butów, by ukryć poczucie zażenowania.
- Wypuścili nas wcześniej - Skłamałem, zbierając całą swoją energię, żeby nie dać po sobie poznać, jak jestem obolały.
Wstałem z ziemi. Ledwo podniosłem głowę, zobaczyłem przed sobą niebieską parę oczu, wpatrującą się we mnie uważnie. Te nagle roziskrzyły się entuzjazmem.
- Zwiałeś ze szkoły! - Zawołała, chwytając mnie za ramiona. - No proszę, najpierw uprawiasz seks, a potem zrywasz się ze szkoły? Może faktycznie jesteśmy rodzeństwem!
- N-nie zwiałem ze szkoły. Naprawdę wypuścili nas wcześniej.
Próbowałem kłamać, ale mój głos był zbyt roztrzęsiony, a twarz zbyt zawstydzona, żebym mógł mówić prawdę. Ona również musiała to zauważyć.
- Cholera, szesnaście lat, a zaczynasz dorastać. Jeszcze trochę i zaczniesz pić alkohol, albo - zachłysnęła się powietrzem. - NARKOTYKI. O mój Boże, jak któregoś dnia będziesz chciał spróbować marihuany, to daj mi znać. Chcę być przy tym.
Zacisnąłem pięści. Czułem się wystarczająco beznadziejnie, że uciekłem ze szkoły, Pai nie musiała mi uświadamiać, że zrobiłem coś złego.
- Nie zamierzam brać narkotyków - Powiedziałem stanowczo, odpychając siostrę od siebie. - I... i to był pierwszy i ostatni raz.
- Jaaasne. Wiedziałem, że twoja dziewczyna tak na ciebie zadziała. Jezu, w końcu zacząłeś się zachowywać jak normalny nastolatek. Myślałam, że nigdy do tego nie dojdzie.
- ...widzę, że humor masz lepszy - Prychnąłem, nerwowo poprawiając plecak. Panicznie próbowałem przypomnieć sobie, czy sensei całował mnie po szyi i jak namiętnie, czy nie zostawił przypadkiem śladów. Pokręciłem szybko głową, by pozbyć się tych myśli. To nie był czas na myślenie o nocy, którą spędziliśmy razem. Jeszcze tego by brakowało, żebym nagle...
- Oh, mówisz o tym przebrzydłym, obrzydliwym, ohydnym geju? - Powiedziała wściekła, a ja zamyślony przez chwilę byłem pewny, że mówi o senseiu. Dopiero po chwili wróciłem do rzeczywistości i wcześniejszego tematu. - Coś ty, odpuściłam go sobie. Ten dupek na mnie nie zasługuje. Stwierdziłam, że nie zamierzam się użalać, bo jeden facet i to w dodatku gej, mnie nie chce. Chociaż dalej uważam, że to chore, że poleciał na ciebie, zamiast na mnie - Prychnęła z irytacją i wróciła na kanapę. Myślałem, że to koniec rozmowy, ale ona, zamiast włączyć telewizję, przewróciła się na brzuch i oparła o podłokietnik. - Dlaczego poleciał na ciebie?
- Daj spokój, Pai, dla mnie to też nie jest zbyt komfortowe - Westchnąłem, starając się nie stracić spokoju i ustać na drżących nogach.
- Czyli byś się z nim nie umówił, tak? Chociażby po to, żeby zrobić mi na złość? - Odwróciłem głowę w stronę kanapy, gdzie siostra mierzyła mnie uważnym spojrzeniem. Dopiero gdy przekonałem się, że nie żartuje, odetkało mnie, żeby jej odpowiedzieć.
- Oczywiście, że bym odmówił! Oszalałaś? nie kręcą mnie faceci! To obrzydliwe. Zresztą, mam kogoś, jakbyś zapomniała. Koniec tematu, idę do siebie - Rzuciłem, idąc schodami na górę, do mojego pokoju. Musiałem zniknąć z widoku Pai, żeby rzucić się na łóżko i odpocząć. Ja i Kuro... jeszcze czego, przecież nie byłem gejem. 
...moje zajęcia z senseiem to było zupełnie coś innego i kompletnie nie homo. 
Usiadłem do biurka i wyciągnąłem książki z dzisiaj. Skoro nie mogłem być w szkole... nie byłem w szkole, musiałem nadrobić zaległości. Siedzenie jednak szybko sprawiło mi ból, więc podłożyłem sobie jeszcze poduszkę... po czym dołożyłem jeszcze jedną poduszkę i pochyliłem się nad matematyką.
Nie zdążyłem zrobić za wiele, gdy dźwięk telewizora zagłuszyło pukanie do drzwi.
- SASHI! Weź otwórz! - Krzyknęła z dołu Pai.
- Jesteś na dole, sama otwórz! Zresztą, to pewnie jeden z twoich gości! - Odpowiedziałem, odwracając się w stronę drzwi. Jasne, akurat miałem ochotę zbiegać na dół, by otworzyć drzwi jakiemuś przyjacielowi Pai, który wpadł na darmowy alkohol, albo... uch, miałem nadzieję, że to nie jest jakiś kolejny chłopak. Dostałbym chyba mdłości, gdybym musiał słuchać, jak moja siostra obściskuje się z jakimś gościem.
- ...a ty co tu robisz? - Usłyszałem donośny, damski głos z dołu. Jego rozmówca był na tyle spokojny i cichy, że nie umiałem go usłyszeć, nawet gdy z ciekawości zacząłem się przysłuchiwać.
- Słuchaj, nie musisz się silić na przeprosiny, mój przygłupi brat wszystko mi już powiedział i absolutnie nie ma szans, żebym... oh... - Westchnienie było ciche, ale wystarczająco wyraźne, żeby uniosło się w górę. Słysząc, że mowa o mnie, podszedłem do drzwi, by podsłuchać rozmowę, jednak ta widocznie się już skończyła, bo jedyne, co usłyszałem, to powoli zbliżające się kroki na schodach. Spanikowany wróciłem na krzesło i aż syknąłem, czując ból rozchodzący się po mojej miednicy. Ledwo zdążyłem przybrać obojętny wyraz twarzy, gdy ktoś cicho zapukał do drzwi. Nawet nie miałem chwili na zastanowienie się, kto i czemu miałby mnie odwiedzić, gdy nieśmiało weszła do pokoju jedyna osoba, która chciałaby mnie odwiedzać. 
Ubrany w czarną koszulkę z białą, trupią czaszką, rozlaną, jakby schodziła z niej farba i czarne spodnie, stanął przede mnie Kuro. Kiwnął głową, częściowo odgarniając grzywkę z oczu. Podświadomie spodziewałem się jego obecności, ale i tak poczułem się speszony, że się zjawił. Szczególnie po wcześniejszej rozmowie z Pai.
- Hejka - Rzucił, zamykając za sobą drzwi.
- Umm... cześć... - Odpowiedziałem niepewnie, poprawiając się na poduszkach, które w tej chwili wydawały się wyglądać zbyt podejrzanie.
- Mogę? - Oparł się nonszalancko o zamknięte drzwi. Miałem dziwne wrażenie, że jego wzrok padł na moje krzesło, ale zaraz potem ponownie podniósł je na mnie. Czując, jak intensywnie wpatruje mi się w oczy, z takim stoickim spokojem, czułem się aż dziwnie. Musiałem aż odwrócić wzrok na zadania z matematyki, bo bałem się, że ten zacznie czytać w moich myślach, niemalże tak jak sensei.
- Ta, jasne...
- Myślałem o tym naszym spotkaniu - Wskoczył nonszalancko na biurko i usiadł wygodnie na blacie, zakładając nogę na nogę. Nie podobało mi się to, że zachowuje się tak spokojnie, jeszcze po tym, jak stwierdził, że jestem gejem. - Chciałbym cię za to przeprosić.
- T-tak? - Wyprostowałem się, nieco zaskoczony. - Serio?
- Taa... zachowałem się jak palant. Bez względu na to, czy jesteś gejem, czy nie...
- Nie jestem gejem.
- Racja. Bez względu na to, czy byłbyś gejem, czy nie, nie miałem prawa cię całować bez twojej zgody. Źle odebrałem twoje intencje i myślałem, że też ci się podobam.
Poczułem, jak okropnie zaczynam się peszyć, słysząc te słowa. Odwróciłem głowę, ale i tak czułem, jak Kuro patrzy na mnie wyczekująco, czekając na odpowiedź.
- ...też? - Wymamrotałem, chociaż byłem pewny, że nie chcę znać odpowiedzi na to pytanie.
- Jesteś zdziwiony? - Usłyszałem zaskoczenie w jego głosie. - Myślisz, że zabrałbym na randkę chłopaka, który mi się nie podoba? Albo bym go pocałował?
- T-to nie była przecież randka...
- No tak, skoro ty tak tego nie dostrzegasz... ale myślisz, że pocałowałbym cię, gdybym nie był tobą zainteresowany.
- Kuro, ja nie chcę o tym słyszeć - Przyłożyłem dłoń do twarzy, by zakryć rumieniec.
- Sorki. W każdym razie, przepraszam za to. Nie chciałbym, żebyś nagle zmienił o mnie zdanie. Moglibyśmy któregoś dnia wyjść tak normalnie do salonu gier? Bez podtekstów, bez randek, po prostu jak kumple. Myślisz, że po tym wszystkim, mam jakiekolwiek szanse chociaż na przyjaźń?
Przez myśl mi przeszło, że gdybym był w innej sytuacji, powiedziałbym "nie". Gdyby Kuro zapytał o to jeszcze kilka tygodni temu, pewnie nie siedziałbym na krześle, tak blisko niego. Ba, wyszedłbym z restauracji zaraz po jego pocałunku, a potem wyrzuciłbym go z pokoju, gdyby przyszedł. Gdyby nie moje ostatnie lekcje, nie wyobrażałem sobie, że będę mógł mieć z nim normalne, przyjacielskie relacje.
Aż zbyt dobrze pamiętałem, jak bałem się senseia, gdy okazało się, że lubi chłopców.
- Myślę, że tak - Uśmiechnąłem się delikatnie. Czego by nie zrobił i kim nie był, lubiłem Kuro. Już teraz zasłużył na moją sympatię bardziej, niż wiele osób, którym ją obdarzyłem.
Chłopak również uśmiechnął się łagodnie, przez co jego twarz nabrała nagle przyjemniejszego wyrazu.
- Cieszę się. Szkoda byłoby stracić kontakt z jedną z bardziej ogarniętych osób... cóż, przynajmniej wśród znajomych moich rodziców. Zresztą, nie ukrywam, jestem całkiem ciekawy, co zamierzasz zrobić w końcu ze swoim życiem.
Uśmiechnąłem się niepewnie. Sam byłem ciekawy, jak rozwiążę sprawę z moimi rodzicami i czy w ogóle będę w stanie się im przeciwstawić.
- Zerwij się któregoś dnia z lekcji dodatkowych i wpadnij do mnie. Nauczę cię czegoś o życiu - Powiedział, odchylając się do tyłu, a w jego pewnym siebie uśmieszku i słowach dostrzegłem pewną ironię, o której zapewne sam nawet nie wiedział.

______________________________

- Sashi, a może ty? - Poderwałem głowę znad książki do angielskiego. Trochę się wyłączyłem i straciłem wątek tego, co mówił nauczyciel.
- Przepraszam, zamyśliłem się. Może pan powtórzyć?
Westchnął ciężko, poprawiając kwadratowe okulary. Uśmiechnąłem się przepraszająco, a on łaskawie powtórzył pytanie.
Byłem rozkojarzony, wiedziałem. Wszystko przez senseia... senseia, z którym dopiero co zacząłem uprawiać seks, jak i Kuro, który próbował zmienić w mojej głowie wartości, których trzymałem się całe życie. Przez to wszystko niemal zapomniałem o Adzie i jej kuzynce, które nie tak dawno tak intensywnie próbowały zniszczyć mi życie. Początkowo byłem pewny, że planują jakąś wyszukaną zemstę, ale im więcej czasu mijało, tym bardziej miałem wrażenie, że po prostu odpuściły, albo ograniczyły się do plotek na mój temat, co było bardziej prawdopodobne.
W szkole było jednak spokojnie. Tak spokojnie, jakbym nie miał tu żadnych problemów. Niesamowite, jak przyjemnie było być ignorowanym.
Cóż, był jeszcze jeden powód mojego podekscytowania. Dzisiaj miałem angielski z senseiem i zapowiedział mi w SMSie później "naprawdę ciekawą lekcję". Zastanawiałem się, co takiego mi pokaże. Kolejną... umm... pozycję? A może nawet... coś więcej?
Cholera, jak miałem się skupić na tych wszystkich czasach, kiedy jedyne o czym umiałem myśleć, to dzisiejszy wieczór?
- Na koniec jeszcze oddam wam wasze ostatnie testy - Nauczyciel uśmiechnął się do nas przyjaźnie, co widocznie przyszło mu z pewnym trudem. - Cóż, oceny są... nie dość satysfakcjonujące. Większość zdała, ale jak na tak elitarne liceum, powinniście jednak bardziej się postarać - Z klasy uniosło się kilka głębokich westchnień. Ludzie w mojej klasie i zapewne nie tylko mojej, byli już zmęczeni słuchaniem wciąż i wciąż tych samych tekstów. Że to bardzo dobre liceum, nasi rodzice wkładają wiele wysiłku, by zapewnić nam odpowiednią edukację i opłacić naukę tutaj i tak dalej... jak zacięta płyta. Było to tym bardziej irytujące, że ludzie tutaj dzielili się na tych, którzy faktycznie się starali i nie musieli być pouczani, oraz na tych, którzy i tak mieli wywalone na szkołę, a żadne upomnienia nie sprawiały, że to się zmieniło. A do tej szkoły chodzili tylko dlatego, że rodzice tego od nich oczekiwali.
- Sashi - Wstałem z ławki i podszedłem do biurka nauczyciela, by odebrać mój test. Skrzywiłem się lekko, widząc tylko trójkę, napisaną czerwonym długopisem i zacząłem przeglądać wszystkie zadania, które nauczyciel zakreślił, by pokazać, co zrobiłem źle.
Westchnąłem. Faktycznie, na zajęciach z senseiem ostatnio byłem... bardziej skupiony na tych naszych lekcjach życia, niż na angielskim. Chyba za bardzo się rozpraszałem innymi rzeczami. Cóż, pocieszałem się tylko myślą, że rodzice prawdopodobnie i tak nie będą o tym wiedzieć... chyba, że nagle się mną zainteresują, co było raczej mało prawdopodobne... i pierwszy raz miałem na to nadzieję.
***
- Hej Sashi... ojej, nie widzę tego błysku w oku. Co się stało? - Sensei uśmiechnął się na mój widok pokrzepiająco, wpuszczając mnie do środka. - Nie wyglądasz na zdołowanego, więc raczej nic poważnego się nie stało. Przynajmniej mm taką nadzieję.
- Nie, nic takiego... dostałem tróję z testu...
- Oh, rozumiem. Heh... to trochę moja wina, ostatnio straciliśmy trochę zajęć. To co, najpierw angielski, a potem... zobaczymy, jak nam pójdzie. Tylko wiesz, trója to nie jest zła ocena, ale znając ciebie wiem, ze to za mało. Jesteś naprawdę uroczo ambitny - Zmierzwił mi przyjaźnie włosy, wprowadzając do środka.
- Taaak... dla mnie to za mało... - powiedziałem cicho do samego siebie. Słowa Kuro, które tłukł mi do głowy tyle czasu sprawiły, że dużo częściej myślałem o tym, czego ja tak naprawdę chcę. Czy na pewno chcę tak ciężko pracować dla kogoś, dla kogo liczy się tylko reputacja?
- Sashi? Hej, Sashi... ziemia do gorącego szesnastolatka...
- Sensei! - poderwałem głowę i spojrzałem z wyrzutem na mężczyznę.
- O, dotarło. Nawet się nie spodziewałem. Zamierzasz być taki rozkojarzony całe zajęcia? Herbatki?
- Nie chcę się rozkojarzać... ale chętnie się napiję.
- Dobra, plan jest taki - Chwycił mnie za rękę i poprowadził do jadalni, gdzie posadził na krześle. - Nie masz dzisiaj więcej zajęć, prawda? - Pokręciłem głową.- Super się składa. Przedłużymy sobie trochę lekcje angielskiego, a jak starczy czasu, to zrobimy nasze dodatkowe zajęcia - Mówił do mnie z kuchni, nalewając wody do czajnika, szykując kubki i herbatę. - Ale najpierw powiedz mi, co cię trapi. Oh, kupiłem ciasteczka maślane, reflektujesz? - Nawet nie czekał na moją odpowiedź, od razu przyszedł z napoczętym pudełkiem z ciastkami. Usiadł na krześle naprzeciwko i zaczął wpatrywać się we mnie wyczekująco. - A teraz mów, co jeszcze cię męczy. Bo na pewno nie tylko ta trója. 
 Zawahałem się, czy na pewno chcę mu to mówić. Co prawda mówiłem mu o wszystkim, ale...
Uciekałem chwilę spojrzeniem od oczu mężczyzny, ale te z takim uporem się we mnie wpatrywały, że nie umiałem robić tego dłużej niż kilka sekund.
- Sensei, to naprawdę nic takiego.
- Jak wszystkie twoje problemy. Słuchaj Sashi, nie jestem tylko twoim nauczycielem, chyba nawet ty to zauważyłeś - Otworzyłem szerzej oczy, a serce nagle zabiło mi znacznie szybciej. Nim dotarł do mnie sens słów, które powiedział sensei, poczułem, jak cały się rumienię.
- N-nie?
Sensei wzdrygnął się i dłoń, którą wyciągał w stronę mojej dłoni, nagle się cofnęła. Widziałem, jak uśmiecha się niepewnie i nagle sam zaczął unikać mojego wzroku. Trwało to jakieś dwie przerażająco długie sekundy, gdy znowu spojrzał na mnie, w moje roziskrzone i wyczekujące oczy. Uśmiechnął się czule i wyciągnąć ręce, by ścisnąć moje dłonie.
- Nie - Powtórzył i przysunął się bliżej. Nie miałem pojęcia, co ma na myśli, ani... właściwie czemu tak mnie to cieszy, ale nie umiałem stonować szerokiego uśmiechu, który cisnął mi się na usta. - Sashi, jesteś świetnym chłopakiem. Uroczym, inteligentnym, bystrym i kochanym. I oprócz tego, że cię uczę... różnych rzeczy, czasami nie do końca moralnych, ale oprócz tego wspieram cię i słucham chętnie, cokolwiek by się nie działo. Jestem twoim nauczycielem, ale oprócz tego też twoim przyjacielem.
Widziałem niepewność na jego twarzy, gdy mówił ostatnie słowo. Nie byłem pewny, co dokładnie poczułem. To było kochane i urocze, że sensei mówi, że jest moim przyjacielem. Tym bardziej nie rozumiałem, dlaczego mimo wszystko poczułem coś w rodzaju zawodu. Pewnie... pewnie to zaskoczenie, że nie traktuje mnie tylko jako ucznia, a jako przyjaciela.
Wstałem bez słowa, szarpany sprzecznymi uczuciami. Sensei podniósł się szybko i oparł ręce na moich ramionach. Nie zdążył nic powiedzieć, gdy podszedłem i wtuliłem się w niego.
- Dziękuję sensei. To... naprawdę wiele dla mnie znaczy.
- Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć Sashi - Ścisnął mnie jeszcze mocniej. - ...teraz chcesz mi opowiedzieć co się stało?
Zamknąłem oczy. Cieszyłem się z jego ciepła i bliskości. Miałem wrażenie, że gdy mnie przytulał, niczym innym nie musiałem się przejmować.
We wspólnym uścisku, opleciony ramionami senseia, wsparty o jego pierś i słuchający bicia serca, starałem się wyrzucić z głowy to dziwne, nieprzyjemne uczucie, że...
Może oczekiwałem trochę czegoś innego?
______________________________________________
fp - https://www.facebook.com/HistorieYaoi/
ask - https://ask.fm/account/wall
Jeżeli rozdział się podobał, zostawcie jakiś komentarz, to bardzo mnie motywuje