- No dobrze, to skoro już wszystko
ustaliliśmy, to powiedz mi, co cię trapi - Sensei położył przede
mną herbatę i uśmiechnął się promiennie. Wcześniejsze
napięcie, które nastało przy tamtej rozmowie, już zniknęło.
Chociaż miałem wrażenie, że obaj
czujemy się nieco specyficznie w tej sytuacji... heh, jakby był ku
temu powód.
- Skrzywiłeś się, gdy powiedziałem,
że trójka to dla ciebie nie dość satysfakcjonująca ocena. Co się
stało?
- ...myślisz, że robię to wszystko
dla siebie?
- Że co? Co niby robisz dla siebie?
- No... to wszystko. Wszystkie te
zajęcia. - Podniosłem wzrok, błagając wzrokiem senseia o
odpowiedź, ale po wyrazie jego twarzy, kompletnie osłupiałym, nie
mogłem nie wyczytać, że nic nie rozumie. Wziął łyka herbaty, by
zebrać myśli i wziął głębszy wdech.
- A dla kogo niby miałbyś to robić?
- No nie wiem... ten kolega, z którym
byłem na tamtym spotkaniu twierdzi, że mogę to wszystko robić dla
moich rodziców. Że tak naprawdę tego oni ode mnie oczekują.
Oczy senseia rozszerzyły się w
całkowitym zdumieniu. Pokręcił głową, by zebrać myśli,
otworzył usta, zamknął je, wziął łyka herbaty, spojrzał na
mnie i ponownie otworzył usta.
- Jeszcze raz... możesz mi powiedzieć,
co właściwie robisz dla swoich rodziców?
- No... te wszystkie zajęcia,
korepetycje, ciągłą naukę... i tak dalej. Myślisz, że nie
warto? - zapytałem, widząc jego skołowanie.
- Co? Nie, nic w tym rodzaju.
Przepraszam Sashi, trochę mnie zatkało, bo... myślałem, że
mówisz o naszych drugich zajęciach i zdziwiłem się, czemu twoi
rodzice mieliby chcieć, żebyś był gejem - Zaśmiał się nerwowo.
- Może masz racje, że myślę tylko o jednym.
- Sensei...
- Tak, tak, przepraszam. Dobra, już
jestem poważny. Powiedz mi, czemu myślisz, że to co robisz, robisz
dla swoich rodziców?
- Przez tego chłopaka, z którym byłem
na spotkaniu.
- Tamtej randce?
- To nie była randka! Ale... tak,
chodzi o tamtego chłopaka. Ogólnie wiesz, to taki trochę rebel,
moje zupełne przeciwieństwo. Nigdy nie słucha się nikogo i.. aż
emanuje chłodem i spokojem i nic go nie obchodzi. I w sumie wiem, że
jest on przesadzony, ale... może trochę ma racje? Może tak
naprawdę nie chcę robić tego wszystkiego, co robię? Znaczy...
wiem, że robię to tylko dla rodziców, znaczy nie tylko dla
rodziców, ale też dla siebie, ale mam wrażenie, że wcale nie
robię tego dla siebie, że to wszystko mnie nie obchodzi.
Zastanawiam się, po co robię to wszystko. Po co te wszystkie korki,
zajęcia, ciągła nauka. Może powinienem być taki jak Pai i Kuro?
Mieć na wszystko wywalone, olać rodziców i po prostu żyć. Robić
to, co ja chcę robić, a nie tylko ciągle spełniać oczekiwania
innych. Ale czy ja tak naprawdę wiem, co chcę robić? Czy jest
cokolwiek do czego się nadaję i w czym chcę się realizować? Bo
do tej pory jedyne, w czym naprawdę byłem dobry i w czym czułem,
że nie jestem kompletnie beznadziejny, to... spełnianie oczekiwań
innych. Więc chciałbym robić to, czego ja chcę, a nie to, czego
oczekują ode mnie rodzice, ale tak naprawdę ja nie wiem, czego tak
dokładnie chcę i co chcę robić. Ale może powinienem spróbować
się zbuntować? - Powiedziałem niemalże na jednym wydechu, nawet
nie myśląc o tym, co właściwie mówię. I tak naprawdę liczyłem
na to, że sensei i tak mimo to mnie zrozumie i powie wszystko, co
chciałbym usłyszeć. Nie byłem pewny, czy zrozumiał. Słuchał mnie z uwagą i kiwał głową, gdy ja kontynuowałem wywód, w którym sam coraz bardziej się gubiłem.
- Cóż... to dość konkretne
spostrzeżenia. Hmm...
wydajesz mi się całkiem rozdarty. Więc chciałbyś się uwolnić
od rodziców i ich kontroli, ale z drugiej strony... jesteś
grzecznym dzieciakiem. No i nie przywykłeś do myślenia
samodzielnie, bo zawsze spędzałeś oczekiwania innych. Nasze
wspólne lekcje to pewnie jedna z pierwszych rzeczy, na którą
zadecydowałeś tam.
- Kuro mówi, że powinienem się
zastanowić czego naprawdę chcę... ale skąd ja mam to wiedzieć?
- Jeszcze raz usłyszę o Kuro i
poczuję się zazdrosny - powiedział zadziornie, z widocznym
rozbawieniem, którego ewidentnie pożałował w chwili zakończenia
zdania. - Przepraszam, to było nieodpowiednie. Słuchaj, ciężko
stwierdzić, czego tak naprawdę się chce. Ludzie do tego dochodzą
całe życie. Czasami nawet są pewni, że wiedzą, czego chcą, ale
nagle odkrywają, że to wszystko było kłamstwo, całe ich życie się niszczy, wszystko się zmienia, a oni
zostają sami i nie mają pojęcia, co ze sobą zrobić.
- ...mówisz teraz o mnie?
- Huh? Nie, przepraszam, tak tylko
podawałem przykład. W każdym razie, nie musisz wiedzieć już
teraz, czego tak dokładnie chcesz. Masz na to mnóstwo czasu -
Położył dłoń na mojej twarzy i podniósł ją do góry, by
spojrzeć mi w oczy. Jego czuły uśmiech sprawiał, że znowu
zacząłem się roztapiać. - Na to mamy jeszcze bardzo dużo czasu.
Ale jeżeli czujesz, że marnujesz życie, spełniając oczekiwania
swoich rodziców, zawsze możesz trochę zwolnić. Zrezygnuj z części
zajęć, jeżeli czujesz, że nie są ci potrzebne. Zwolnij trochę w
szkole. Nie potrzebujesz samych piątek i szóstek. Zobacz, jak się
będziesz z tym czuł. Oceny są ważne, ale nie możesz przekładać
je nad swoje życie. Najpierw powinieneś myśleć o sobie, a dopiero
potem o spełnianiu oczekiwań innych. Oczywiście to nie jest rada
dla każdego, ale ty jesteś mądrym chłopcem. Wiem, że myślisz o
przyszłości, dlatego możesz sobie pozwolić na lekki luz. Nawet
jeżeli twoi rodzice... nie byliby z tego dumni. Ale tak długo, jak
to twoje życie, masz prawo o nim decydować.
- Czyyyli... myślisz, że mogę
odpuścić sobie część zajęć i szkołę?
- Jeżeli uważasz, że sobie z tym
poradzisz... to jak najbardziej. Tylko uważaj z tym. Nie przegnij za
bardzo. I mam nadzieję, że nie zrezygnujesz z naszych lekcji.
- Nie... akurat z Tobą lubię spędzać
czas. Nie chciałbym Cię stracić - mruknąłem, spuszczając spojrzenie.
- Słodki jesteś - Uśmiechnął się
uroczo i pocałował mnie krótko w policzek, a ja poczułem, jak
serce zaczyna mi przyspieszać. - Czyli co? Problem zażegnany?
Czujesz się już lepiej?
- Cóż... chyba tak. Rezygnuję z
korków z matmy. I sprzedają gitarę, nie umiem na niej grać.
- Masz gitarę?
- Ostatnio miałem za dużo na głowie,
żeby grać. W ogóle, to z zajęć dodatkowych zostawię sobie tylko
angielski z tobą. Dzisiaj dzwonię do moich nauczycieli i...
- Poczekaj chwileczkę. Nie możesz
przesadzić. Zacznij od ograniczenia zajęć, albo mniejszej ilości
nauki. Łatwo zachłysnąć się wolnością. Rozumiesz, co mam na
myśli?
- Czyli nie rzucać jeszcze zajęć z
matmy?
- Na razie nie. Stopniowo zwiększaj
sobie smycz. A na naszych dodatkowych zajęciach będę mógł ci ją
stopniowo zmniejszać - Uśmiechnął się drapieżnie, unosząc moją
głowę.
- Gh... sensei...
- Uwielbiam to robić. No, to ty
zastanów się, czego tak naprawdę chcesz, a my siadamy do
angielskiego, tak?
- Co?
- Siadamy do angielskiego.
- Nie, wcześniej.
- ...zastanów się, czego chcesz? Coś
nie tak?
- Nie... ja tylko... - Pokręciłem
głową. - Wybacz, skojarzyło mi się z moim znajomym. Tak, siadajmy
do angielskiego.
Godzinę, dwa kubki herbaty i jedną
wizytę w łazience później, zakończyliśmy zajęcia. Nawet nie
zauważyłem, kiedy skończyłem, opierając się o pierś mężczyzny i z jego ręką przerzuconą przez moje ramię.
- Widzisz, szybko łapiesz. Kolejny
egzamin pójdzie ci bez problemu, na pewno. Piątkę masz w kieszeni.
- Dzięki, sensei. Faktycznie, jest to
dużo łatwiejsze, niż myślałem.
- Proszę bardzo. I nawet nie zajęło
nam to tak dużo czasu. Chcesz jeszcze poprowadzić nasze drugie
lekcje?
Spojrzałem na zegarek. Robiło się
powoli późno, ale miałem jeszcze trochę czasu.
- Właściwie... powinienem już
wracać. Mam jutro test z historii i chyba muszę trochę powtórzyć
i... albo wiesz co? Chyba zostanę - Posłałem senseiowi przyjazny
uśmiech. - Zasłużyłem na miły wieczór.
- I to jest świetny początek. Ale
jutro masz szkołę, więc odstawiam cię do domu na... - Spojrzał
na zegarek. - Dwudziestą najpóźniej. Chyba, że będziesz chciał
wrócić wcześniej.
- Nie...jeżeli tobie to nie
przeszkadza, to chciałbym zostać tak długo, jak będę mógł.
- Oczywiście, że tak. Wiesz, że cię
uwielbiam. Siedź u mnie tak długo, jak zechcesz. Noo... do
dwudziestej. Dla twojego własnego dobra.
- No dobra... wspominałeś o jakiejś
ciekawej lekcji - Powiedziałem z entuzjazmem i za wszelką cenę
próbowałem nie pozwolić sobie na uświadomienie sobie, że jednak
mowa o seksie.
- O tak, będziesz zachwycony.
...chociaż może niekoniecznie. Daj mi chwilę, pójdę po to.
Odprowadziłem go wzrokiem i...
poczułem się lekko zestresowany. Bo skoro to było coś "fajnego",
to prawdopodobnie powinienem się tego obawiać. Szczególnie, jeżeli
potrzebował czegoś, żeby mi udzielić tej lekcji.
- Wiesz, to bardziej formalna lekcja,
ale myślę, że sporo nam to ułatwi.
W głowie pojawiło mi się wiele
przerażających myśli, co takiego sensei chce mi pokazać i przed
oczami przeleciały mi wszystkie te dziwne rzeczy, o których
czytałem w ostatnim czasie.
Dlatego gdy sensei stanął w drzwiach
z jakimiś papierami w dłoniach, serce momentalnie mi zamarło.
- O nie! - Zerwałem się z krzesła i
wskazałem oskarżycielsko na senseia. - Czytałem o tym w jednej
książce i to jest rzecz, na jaką absolutnie się nie zgodzę!
Sensei uniósł pytająco brwi,
spojrzał na kartki w dłoniach, a potem znowu na mnie.
- Okey... a na co dokładnie się nie
zgodzisz?
- Nie zgadzam się na żadną umowę,
gdzie będę całkowicie ci poddany i będę robić wszystko, co
tylko będziesz chciał. Nie piszę się na takie rzeczy, zamierzam
do końca decydować, co chcę zrobić, a czego nie chcę zrobić, a
nawet jak będę udawał, że czegoś nie chcę, to chcę móc
przywołać te całe gwiazdy i w ten sposób powiedzieć nie...
dlatego nie ma mowy.
Sensei patrzył na mnie z pewnym
rozczuleniem, słuchając spokojnie mojego monologu.
- ...coś ciężko się dzisiaj z tobą
rozmawia - Zaśmiał się. Podstawił mi krzesło i wskazał na nie,
a ja posłusznie, chociaż niepewnie na nim usiadłem. - Oglądasz za
dużo telewizji, wiesz? BDSM nie polega na żadnych umowach.
- ...nie?
- Oczywiście, że nie - Przewrócił
oczami z wyraźnym rozbawieniem. - BDSM to przede wszystkim zaufanie.
Jak masz ufać komuś, kto potrzebował twojego podpisu, by uprawiać
z tobą seks, co? - Gdyby nie pauza, która nastąpiła, z pewnością
bym uznał, że to pytanie retoryczne, ale sensei ewidentnie czekał
na odpowiedź.
- Noo... chyba nie mogę.
- Właśnie. Więc zrobimy coś innego.
Powiedzmy, że to niezapowiedziana karkówka... której nie możesz
nie "zaliczyć".
- Sensei, ten żart był naprawdę
okropny.
- Taaa... faktycznie, to było słabe.
W każdym razie - Wziął krzesło i usiadł tuż obok mnie, kładąc
na stole kartkę.
Przejechałem wzrokiem po całej nadrukowanej tabeli,
czując coraz większe zażenowanie, czytając to, co było tam
napisane. Na górze w rubryce napisane było po kolei: "absolutnie
nie/wolałbym nie/raczej mógłbym/chciałbym/nie wiem", a w
pionowej cała lista niepokojących, niesmacznych rzeczy.
"seks oralny, skuwanie kajdankami,
seksowne stroje, podduszanie, bacik, klapsy, pończochy, klipsy
na sutki, pasy, obroża, odgrywanie scenek"
Wpatrywałem się w te wszystkie nazwy
coraz bardziej zażenowany i skonsternowany. Gdy skończyłem,
podniosłem wzrok na senseia, a ten z uśmiechem podał mi długopis.
- ...na ile to jest zobowiązujące? -
Zapytałem nieufnie, na co westchnął ciężko.
- W ogóle niezobowiązujące. Tłumaczę
ci, że nie na tym polega BDSM. Słuchaj, możesz zaznaczyć na
przykład, że bardzo chcesz spróbować podduszania, a jak
zaczniemy, stwierdzisz, że w ogóle ci to nie pasuje i jest okropne
i że nigdy więcej nie chcesz tego robić. Chodzi o to, żebyśmy
obaj czerpali z tego przyjemność. Nie chcę niczego, czego ty
mógłbyś nie chcieć. Ta kartka jest tylko po to, żebyśmy obaj
wiedzieli o swoich potrzebach. Chcę wiedzieć, czego chciałbyś
spróbować, a czego absolutnie nie zrobisz.
- A... jeżeli teraz powiem, że
mógłbym czegoś spróbować, a potem nagle stwierdzę, że jednak
nie chcę?
- To nie będziemy tego próbować. Nie
bój się tego, tylko dlatego, że jest na papierze. To jakbym cię
zapytał, czy chcesz czegoś spróbować, a ty byś powiedział, że
tak, albo nie. Tak samo mógłbyś się z tego wypisać, kiedy tylko
byś chciał. Więc przestań się tym aż tak przejmować i zastanów
się, na co jesteś w stanie się zgodzić.
- Uch... te rzeczy są dość...
zawstydzające.
- Zawsze możesz zacząć od
powiedzenia, że nie chcesz tego robić, a potem spróbować się
przekonać. Na razie zaznacz, czego chciałbyś, a czego nie
chciałbyś spróbować, a potem zobaczysz, czy nie chcesz tego
zmienić - Sensei sięgnął i z kolei podał mi teraz ołówek. -
Tak na wypadek, gdybyś miał zmienić zdanie. pewnie będziesz się
czuł bezpieczniej, co? - Zaśmiał się, a ja poczułem
się odrobinę pewniej. Wziąłem głębszy wdech i próbując nie
analizować tego, na co się piszę, mając świadomość tego, że
zawsze będę mógł to zmienić, znowu spojrzałem na kartkę.
- Umm... sensei? Co to jest... seks
oralny? - Zapytałem, pesząc się jeszcze bardziej. - W sensie...
czy my już tego nie robiliśmy?
- Nie... znaczy tak. Częściowo.
Normalny... w sensie seks, który uprawiamy, to seks analny. Oralny
to, najprościej mówiąc, robienie loda - Wzruszył spokojnie
ramionami, nawet odrobinę się nie pesząc. Jak on to robił, że to
wszystko przychodziło mu tak naturalnie?
- ...czekaj, czyli ty... chcesz, żebym
ja... - nie miałem odwagi zapytać o to wprost, bo nawet sobie nie
wyobrażałem robienie czegoś takiego. Znaczy... nawet kiedy sensei
mi to robił, to było to okropnie peszące. A gdybym ja miał to
robić...
- Tylko nie zacznij panikować - Na
ramieniu poczułem przyjazny, silny uścisk. - Pamiętaj, że są to
tylko moje propozycje. Nie musisz na nic się zgadzać. Ale cóż,
chyba każdy facet chciałby czasami dostać loda.
Wbijałem wzrok w kartkę i pierwsze
dwa słowa i nie miałem odwagi nic zaznaczyć. Bo... sam czułem aż
dreszcze na myśl o tym, że mógłbym zrobić coś takiego i nie
potrafiłem sobie wyobrazić nic takiego, ale myślałem też o tym,
że sensei byłby szczęśliwy i... nawet gdy nie widziałem jego twarzy, miałem wrażenie, że patrzy na mnie z wyczekiwaniem, aż zaznaczę
pozytywną odpowiedź.
- Sashi - Westchnął po kilku
nerwowych minutach. - Zaznacz to, co uważasz. Myślisz, że byłbyś
w stanie to zrobić? - Wpatrzony w stół tylko pokręciłem głową.
Sensei chwycił więc moją dłoń i postawił krzyżyk przy rubryce
"absolutnie nie".
- I co? Ciężko było? - Krótki
śmiech i rozbawienie w jego głosie sprawiło, że poczułem się
trochę mniej niepewnie. Posłałem mu nawet krótki uśmiech pełen
ulgi i o dziwo miałem wrażenie, że teraz pójdzie lepiej.
Skuwanie kajdankami - raczej mógłbym.
- ...seksowne stroje, w sensie..? -
Podniosłem znowu spojrzenie znad kartki.
- Huh, faktycznie, trochę tego nie
sprecyzowałem. Samolubnie pomyślałem o tym, byś ty się ładnie
ubrał, ale może to też działać w drugą stronę.
- Umm... a jakie to miałyby być
stroje? Znaczy... nie, żebym tego chciał, ale w razie czego...
- Coś byśmy wybrali. Nie ukrywam, że
chętnie zobaczyłbym cię w jakimś skąpym stroju pielęgniarki,
albo krótkiej sukieneczce... hej, nie patrz tak na mnie, po prostu
lubię zniewieściałych facetów - Zaśmiał się, widząc mój wyraz
twarzy. W jego oczach dostrzegłem błysk ekscytacji, gdy przysunął
się i oparł na stole tuż obok mnie, przez co nasze twarze dzieliło
tylko kilka centymetrów. W tym stanie praktycznie nie mogłem unikać
jego wzroku. - A ty chciałbyś mnie zobaczyć w jakimś stroju?
Po całym ciele przebiegły mi lodowate
dreszcze, a sam w jednej chwili cały się spiąłem i
zaczerwieniłem.
- N-nie, nie nie chcę...
- Dooobra, jak zmienisz zdanie, to daj
znać.
Gdy tylko się odsunął, wróciłem do
mojego zadania.
Seksowne stroje - wolałbym nie.
Podduszanie - absolutnie nie.
Batowanie - nie wiem
Klapsy - raczej mógłbym
Pończochy - raczej mógłbym.
Klipsy na sutki - po wyjaśnieniach
senseia ostatecznie zaznaczyłem nie wiem.
Pasy - nie wiem.
Obroża - mógłbym
Odgrywanie scenek - wolałbym nie.
Ulżyło mi, gdy w końcu skończyłem.
Nawet nie sądziłem, że to będzie aż tak trudne. Każda kolejna
propozycja wydawała mi się coraz bardziej żenująca. Nawet nie
umiałem sobie wyobrazić, jak okropne będzie doświadczanie tego.
Gdy w końcu skończyłem, podsunąłem kartkę senseiowi i
odwróciłem wzrok. Czekałem kilka sekund, aż przeczyta moje
odpowiedzi, jakby to faktycznie był test. Te chwile wydawały się trwać wiecznie, serce biło mi
coraz szybciej, a dłonie, nawet zaciśnięte w pięści, nie chciały
przestać drżeć.
- Nie zaznaczyłeś ani jednego
"chciałbym". Szkoda, ale jakoś w ogóle mnie to nie
dziwi. W sumie większości odpowiedzi się spodziewałem.
...posłuchaj, a jest coś, czego chciałbyś spróbować?
- Co?
- No wiesz... coś nietypowego, czego
chciałbyś spróbować w łóżku. Oprócz samego seksu oczywiście.
- ...nie, nie sądzę.
- Oh daj spokój - sensei przysunął
się bliżej, przylegając do mnie teraz całym sobą. - Sam
nalegałeś na te lekcje, na pocałunki, a potem na seks. Musi być
coś, czego jeszcze chciałbyś spróbować.
- Ja... nie wiem... myślałem, że
pokażesz mi te wszystkie rzeczy. Nie sądziłem, że jeszcze będę
musiał sam coś wymyślić.
- Wymyślić mówisz..? Dobry pomysł.
Na kolejną lekcję pomyśl o rzeczach, które mógłbyś chcieć
spróbować i zrób taką listę dla mnie.
- ...co?
Sensei zaśmiał się, obserwując mój
kompletnie osłupiały wyraz twarzy.
- To twoja praca domowa na kolejną
lekcję. Na pewno są rzeczy, których chciałbyś spróbować.
Albo... których byłbyś skłonny spróbować. Albo chociaż jedna
rzecz. Jestem niemal pewny, że czegokolwiek nie wymyślisz, będę
się w stanie na to zgodzić. W każdym razie, masz już pracę
domową na kolejną lekcję - Błysnął szerokim uśmiechem i
pocałował mnie krótko w policzek, aż poczułem na nim przyjemne
gorąco. - Tymczasem... co powiesz na to, by zostać u mnie na noc w
piątek?
Odwróciłem głowę, wbijając wzrok w
kartkę. Uśmiechnąłem się lekko i kiwnąłem głową.
- Tak... chciałbym - Uśmiechnął się
z rozczuleniem i przyjaźnie zmierzwił mi włosy. - Ale... cholera,
zrobiło się późno. Powinienem już wracać.
- No tak, musisz wrócić do szkoły i
poprawić swoje naganne oceny, co? - Zaśmiał się.
- ...wolałbym zostać szczerze mówiąc
- Westchnąłem. - A jak rodzice się dowiedzą o tej ocenie? I... i
znowu dostanę pogadankę? Sensei... chyba nienawidzę mojego życia.
- Ojej, Saaachi - Westchnął
rozczulony i przytulił mnie do siebie. Oparłem głowę o jego pierś
i przymknąłem oczy. Chciałem, żeby nigdy mnie nie puszczał.
Żebym mógł umrzeć, opleciony jego ramionami. - Nie mów tak.
Twoje życie może nie jest idealne, ale jest całkiem dobre. Masz
piękny dom, rodziców, którzy cię wspierają, chcą dla ciebie jak
najlepiej... nawet jak trochę przesadzają. Może masz problemy z
przyjaciółmi, ale kto ich nie ma w twoim wieku? Problemy miłosne
to też norma.
- Co? - Podskoczyłem aż, słysząc
ostatnie zdanie i momentalnie zalałem się rumieńcem. - J-jakie
problemy miłosne?
- No wiesz, ta cała randka z...
wybacz, zapomniałem już jej imienia. Tej dziewczyny, która okazała
się być nasłana na ciebie przez inną dziewczynę. No i spotkanie
z twoim kolegą, który okazało się, że na ciebie leci i cię
pocałował - Wyjaśnił i chwycił mnie za dłonie, a ja z jakiegoś
powodu poczułem niewypowiedzianą ulgę. - Może ci się wydawać,
że te problemy nigdy się nie skończą i że nic nie ma sensu i że
nigdy nie będzie lepiej - Podniosłem głowę. W oczach mężczyzny
zamiast radości znowu dostrzegłem ten dziwny smutek. Ścisnął
mocniej moje dłonie. - Że tak naprawdę wszyscy są przeciwko
tobie. Ale to nieprawda. To tylko taki moment. Każdy przechodził
przez coś takiego. I wiem, że jest ci ciężko, ale obiecuję, że
wszystko się w końcu poprawi. Daj sobie tylko trochę czasu,
dobrze? I nigdy nie mów, że nienawidzisz swojego życia. Bo czeka
cię w nim jeszcze za dużo dobrego, żebyś mógł go nienawidzić.
- Nie czuję się przekonany...
- Wiem, że teraz tak jest. Ale zaufaj
mi - objął dłonią moją twarz i podniósł ją. Teraz z jeszcze
większą intensywnością patrząc mi w oczy. - Wszystko będzie
dobrze - Uśmiechnął się delikatnie, roztapiając mnie tym swoim
wzrokiem. - Dobrze?
- Dobrze... - kiwnąłem niepewnie
głową. - Spróbuję...
- No, dzielny chłopiec - Chwycił moją
twarz w silnym uścisku i pocałował mnie krótko w czoło. W
miejscu, gdzie przyłożył usta, poczułem przyjemne mrowienie i
ciepło, które rozeszło się po całym ciele niczym gorący
prysznic. - A teraz wracaj do domu. Zobaczymy się jutro.
___________________________
fp - https://www.facebook.com/HistorieYaoi/
ask - https://ask.fm/account/wall
Jeżeli rozdział się podobał, zostawcie jakiś komentarz, to bardzo mnie motywuje
A może są jakieś lekcje, które sami chcielibyście, żebym napisała? Jakie sadystyczne rzeczy chcielibyście zrobić Sashiemu? A nóż sensei z tego skorzysta. ^ ^ask - https://ask.fm/account/wall
Jeżeli rozdział się podobał, zostawcie jakiś komentarz, to bardzo mnie motywuje
(za wyjątkiem trójkącika z Kuro, bo na to czekamy wszyscy)