niedziela, 31 marca 2013

Aki x Kei XII- Powrót

Przepraszam was o opóźnienie, ale chyba rozumiecie- święta i tak dalej. Cudem udało mi się dostać Internet. Oprócz tego mam ostatnio braki w wenie twórczej. Ale liczy się efekt, ważne że opóźnienie nie było zbyt duże.
**********************************************

*Aki*
-Hej mały, nie zasypiaj mi tu.
Otrząsnąłem się z zamysłu i spojrzałem na Keia.
-Poprosiłeś mnie o zabranie cię na coś słodkiego, skoro już tu jesteśmy to nie odpływaj.
-A... przepraszam. Po prostu... ja...
-Nigdy nie zamyślasz się bez powodu. Stało się coś?
-Właściwie nic... zobaczyłem parę przypominającą moich rodziców i... jakoś tak wyszło.
-Wyglądali na szczęśliwych?
Byłem pewny że Kei będzie narzekał na to że rozpamiętuję przeszłość, że powinienem zapomnieć, że pamiętanie o nich nie ma sensu. Nie spodziewałem się że powie coś takiego.
-Tak... wyglądali na szczęśliwych.
Uśmiechnął się. Odwróciłem głowę w stronę okna myśląc o przeszłości. Myślałem co by było gdyby moja rodzina była normalna. Czy byłbym bardziej szczęśliwy niż teraz z Keiem? Wątpiłem, ale ostatnio myślałem nad tym jak to by było mieć prawdziwą rodzinę.
-Będziesz to jadł?
Spojrzałem na puchar lodowy stojący przede mną, podniosłem łyżkę do ust i spróbowałem lodów o smaku miętowym.
-I jak?
-Są rewelacyjne, Soichiro miał racje.
-Podobno był tu na pierwszej randce ze swoim chłopakiem.
-Na pierwszej? To ile już ich mieli?
-Dwie, gdybyś nie zmywał się za każdym razem jak zapowiada wizytę to byś wiedział. Wiedziałbyś wszystko co jest związane z jego chłopakiem.
-Wybacz, ale... mimo wszystko wolę go unikać.
-Myślisz że mimo że kogoś ma będzie próbował cię molestować?
-Emm... tak.
-Bardzo słusznie.
Wyrwał mi z ręki łyżkę i zanurzył ją w lodach truskawkowych.
-Rzeczywiście dobre.
Odebrałem mu moją łyżkę i wbiłem ją w kolejną gałkę lodową. Mieszkałem z nim już cały tydzień, moje początkowe obawy że wszystko się zmieni po tym jak... zaczęliśmy ze sobą sypiać, były bezpodstawne. Nie przeszkadzała mi nawet już jego praca.
-Wychodzisz dzisiaj do pracy?
Zapytałem biorąc kolejną łyżkę lodów do ust.
-Tak, w nocy pracuję. Wrócę gdzieś nad ranem.
-Przygotować ci śniadanie?
-Jasne, będziesz potrzebować pieniędzy?
-Nie... nie trzeba. Mam trochę oszczędności, kupię coś na śniadanie.
-Wiesz że nie musisz zarabiać?
-Wiem, ale wolę mieć własne oszczędności. Poza tym, pracując zabijam czas.
Uśmiechnął się tylko w odpowiedzi, opierając głowę na rękach i wpatrując się we mnie. Odwróciłem wzrok czując jak na moje policzki wstępuje delikatny rumieniec.
-Dobra, skoro już zjadłeś wracajmy.
Powiedział Kei jak tylko skończyłem jeść. Wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę naszego mieszkania. Po drodze niepewnie zbliżyłem się jak najbliżej niego. Jego ciepła dłoń złapała moją rękę. Szliśmy tak w całkowitej ciszy. Jego bliskość to było wszystko o czym mogłem marzyć. Może oprócz... dziecięcych marzeń o prawdziwej rodzinie. Kiedy wyszliśmy z zakrętu prowadzącego pod dom zobaczyliśmy jak przed drzwiami stał policjant, miał koło 30 lat, brązowe oczy i czarne włosy schowane pod policyjną czapką. Odruchowo odsunęliśmy się od siebie.
-Ty jesteś Aki?
Kiwnąłem niepewnie głową.
-Od dawna cię szukamy. Twoi rodzice się o ciebie martwią. Nieźle się schowałeś, gdyby nie zbieg okoliczności nie znalazłbym cię. A teraz wracaj do domu.
-Nigdzie nie idę!
Wybuchłem gniewem i przytuliłem się do ramienia Keia. Wiem, że jeżeli Kei kiedykolwiek mi to wypomni umrę ze wstydu ale teraz to nie było ważne. Funkcjonariusz spojrzał na mnie zdziwiony a potem powiedział.
-Rozumiem że pokłóciłeś się z rodzicami, ale oni się na ciebie nie gniewają, możesz spokojnie wrócić do domu, czekają na ciebie. Nie ma powodu żebyś musiał się ukrywać tutaj.
-Ja się nie ukrywam. Ja tu mieszkam. Nie wracam do domu, zostaję z Keiem.
-Słuchaj, dopóki nie skończysz 18 lat nie możesz mieszkać bez rodziców. Dlatego proszę, wróć grzecznie do domu żeby nie narobić mi więcej pracy.
-Powiedziałem że nigdzie nie idę! Teraz to jest mój dom, tu mieszkam i nie mam zamiaru wracać do domu w którym ciągle byłem upokarzany i bity!
-Posłuchaj. Dom, w którym mieszkałeś może i jest mały ale nie ma tam ani kropli alkoholu, a twoi rodzice rozpaczają, od kiedy zniknąłeś.
-M-moi rodzice za mną tęsknią? I-i w domu nie ma alkoholu?
-Bez względu na kłótnie, przez które przeszliście twoi rodzice cię kochają i chcą żebyś został z nimi i żebyście stworzyli prawdziwą rodzinę.
Prawdziwa rodzina? Nigdy się z tym nie spotkałem. Czy naprawdę aż tak wiele mógłby się zmienić? Żeby patologia w której żyłem stała się ciepłą, rodzinną atmosferą? Dłuższa chwila mojego zawahania widocznie sprawiła że Kei uznał, że chcę wrócić do rodziny.
-Możesz go zabrać. Niech wraca do rodziny.
-Kei...
To nie tak że chciałem go opuścić. Kochałem go, ale... myśl że mógłbym mieć rodzinę o której zawsze marzyłem, sprawiała że... czułem się rozdarty. Kei stanął przede mną, i spojrzał mi w oczy łapiąc mnie za oba ramiona.
-Mały, to o czym zawsze marzyłeś to była prawdziwa rodzina, rodzina która cię nie bije, nie pije całymi dniami i nie wystawia twojego ciała na sprzedaż. Widzę przecież jak zaświeciły ci się oczy na wieść o tym że możesz mieć prawdziwą rodzinę. Jeżeli zdecydujesz się wrócić, nie będę miał ci tego za złe. Przecież jakbyś został to codziennie być myślał o tym co mogłeś stracić zostając tutaj. Wybór miejsca gdzie zamieszkasz zależy od ciebie.
-Kei... Będę mógł cię odwiedzać?
Spojrzałem w ziemię czując jak do oczu napływają mi łzy.
-Jasne że tak, wpadaj kiedy zechcesz. Miło będzie pogadać z kimś normalnym dla odmiany.
Rzuciłem się na jego pierś mocząc mu łzami całą koszulkę.
-Widzę że już się pożegnałeś, więc na nas czas.
Powiedział policjant, odsunąłem się od Keia zawstydzony, całkowicie zapomniałem o tym że on tu jest.
-Uważaj na siebie mały.
Przytulił mnie jeszcze do siebie zanim zostałem zabrany do domu... chociaż nie wiedziałem czy natrafię tam na dom o którym śniłem.

piątek, 22 marca 2013

Cierpliwość III- pierwsza randka


*Soichiro*
To takie urocze że Kei w końcu przyznał się do związku z Akim. Od początku wiedziałem że coś między nimi będzie, możliwe że to dla tego cały czas podpuszczałem Keia. W sumiee... ja już sobie kogoś znalazłem a Aki jest zajęty. Hmm... i tak będę do niego zarywał, jest zbyt uroczy żebym mógł mu się oprzeć.
-Przestaniesz wreszcie! Wszystkich, którzy tutaj przychodzą tak traktujesz?!
Kiedy podchodziłem pod agencję usłyszałem uroczy głos, który darł się, prawdopodobnie na Taro. Krzyczał tak głośno, że właściwie nie dało się go nie słyszeć. Niestety Shun nie mógł mi dzisiaj towarzyszyć. Przez odwiedzenie Kazuo, o mało co nie spóźnił się na spotkanie. Oparłem się o framugę drzwi wsłuchując się w kłótnie Yuichiego oraz Taro.
-Jasne że wszystkich tak traktuję, myślisz że jakie mam tutaj inne rozrywki?
-Naprawdę mnie to nie obchodzi. Mogę się spotkać z Soichiro?
-Jasne że byś mógł. Ale pod warunkiem.
-W-warunkiem?
-Ze szczegółami opowiesz mi jak wyglądała wasza wspólna noc.
Spojrzał na Yuichiego z prześmiewczym uśmiechem. Wielka szkoda że nie mogłem mu patrzeć w twarz, musiał wyglądać uroczo, cały oblany czerwienią.
-Jak już mówiłem, między nami kompletnie do niczego nie doszło, więc nawet gdybym miał taki zamiar nie miałbym ci co opowiedzieć!
-Skoro tak... Soichiro tu nie ma, więc nawet gdybym miał taki zamiar nie mógłbym ci powiedzieć gdzie jest.
-I dopiero po pół godziny ty mi to mówisz?!
W jego głosie była powściągana furia. Dalsze przysłuchiwanie się kłótni nie miało sensu więc zaszedłem go od tyłu i zanim się spostrzegł, przycisnąłem go do siebie.
-O Soichiro... nie zauważyłem cię wcześniej.
Odezwał się Taro, ewidentnie wyśmiewając się z Yuichiego, który zdezorientowany i cały czerwony stał w moim uścisku.
-Taro. Przestań proszę się nabijać z klientów. Zwłaszcza jeżeli jest to mój Yuichi.
Zarumienił się jeszcze bardziej na dźwięk słowa ,,mój". Przycisnąłem go jeszcze mocniej do siebię, nie przerywając rozmowy z Taro.
-Jasne że mógłbym, ale nabijanie się z klientów jest najciekawszą rozrywką dnia. Zwłaszcza z twojego chłopca, tak uroczo się rumieni.
-No proszę Taro, myślałem że nie interesujesz się chłopcami. Poza tym, ten tutaj, jak sam zauważyłeś, jest już mój.
-Nie interesuję się chłopcami, ale zabawnie wyglądają, kiedy tutaj przychodzą. A zwłaszcza on.
-Miło się z tobą gadało, ale będę już się zbierać.
Powiedziałem powoli wycofując się z Yuichim w stronę drzwi, prowadzących do korytarza sypialnego.
-Soichiro, jeszcze jedno. Blondynek mówił że kiedy został u ciebie na noc do niczego między wami nie doszło. To prawda?
-Jasne że tak. Nic poza tym że ze sobą spaliśmy.
Uśmiechnąłem się serdecznie do recepcjonisty.
-H-hej... Soichiro! Przecież my wcale...
Zasłoniłem mu usta i zanim zdążył się uwolnić wyszliśmy poza zasięg głosu Taro. Wtedy wyrwał się w mojego uścisku i patrząc na mnie z wyrzutem powiedział.
-Czemu mu to powiedziałeś! Teraz nie będzie mi dawał spokoju! Przecież my wcale nie...
-Jak to nie? Przecież spaliśmy ze sobą. Zostałeś wtedy u mnie na noc, nie pamiętasz?
-No tak... ale my wtedy przecież...
-A kto powiedział że uprawialiśmy seks? Ja miałem tylko na myśli że zasnąłeś na moim łóżku a ja żeby cię nie obudzić zasnąłem z tobą.
Uśmiechnąłem się do niego serdecznie i odwróciłem się w stronę schodów.
-A-ale wiedziałeś przecież jak on to odbierze! Czemu więc mu tak to powiedziałeś?!
Kiedy tylko do mnie podbiegł, złapałem go za bluzkę i przyparłem do ściany, patrząc mu prosto w oczy.
-Bo kiedy się rumienisz wyglądasz uroczo.
Czułem jak jego serce mocno bije, wydawał się taki rozkoszny, taki niewinny. Gdyby nie kłopoty, które bym przyniósł Shunowi wziąłbym go na górę i... nie, musiałem się opanować. Odchyliłem delikatne  bluzkę tak bym miał dostęp do jego szyi. Odwrócił wzrok, cały się czerwieniąc. Nie mogąc już się powstrzymać zacząłem przejeżdżać językiem od ramion aż do jego ust, wpijając się w nie.
-Cz-czekai... S-soichiro. Przes-przestań.
Powiedział kiedy odsunąłem się od niego delikatnie. Tak bardzo chciałem całkowicie posiąść jego kruche ciałko.
-J-jesteśmy na korytarzu... P-puść mnie już... proszę.
Odsunąłem się od niego, chociaż z trudem. Dobrze że aktualnie nikogo nie było w pobliżu. Złapałem Yuichiego za rękę i pociągnąłem go za sobą na górę i do mojego pokoju. Kiedy tylko zamknąłem za nami drzwi Yuichi zajął miejsce na moim łóżku.
-Właściwie to w jakim celu przyszedłeś?
Zapytałem odwracając się w jego stronę i opierając na drzwiach.
-Ja... tylko chciałem cię zobaczyć, powiedziałem mojej rodzinie że nie byłeś mną zainteresowany i spałem u kolegi. Pozwolili mi wrócić do domu, ale... myślałem... pomyślałem że może... mógłbym dzisiaj... mógłbym dzisiaj...
Odwrócił wzrok cały się czerwieniąc. Był taki słodki, ale uznałem że będzie wyglądał jeszcze bardziej uroczo jeżeli niczego mu nie ułatwię. Czekałem aż sam dokończy.
-...może... Mógłbym dzisiaj znowu u ciebie spać?!
Nie spojrzał na mnie wypowiadając te słowa. Przez to jego twarz wydawała się jeszcze bardziej urzekająca.
-Niestety dzisiaj mam pracę... nie mogę spędzić nocy z tobą.
Wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać. Zastanawiałem się co powiedzieć żeby się poczuł lepiej.
-Yuichi?
Spojrzał na mnie szklanymi oczami, do których już próbowały napłynąć łzy.
-Nie mogę dzisiaj spędzić z tobą nocy ale jest dopiero południe. Może chciałbyś pójść ze mną do restauracji albo kina?
-N-naprawdę? Znaczy się... czy... czy to będzie... jak... jak...
-Nie... to nie będzie jak randka. To BĘDZIE randka.
W jego źrenicach pojawił się błysk. W mgnieniu oka zeskoczył z łóżka i rzucił mi się na moją szyję. Nie byłem mu dłużny, przycisnąłem go do siebie. Kawałek jego bladej skóry został odsłonięty, przez podwiniętą bluzkę. Zastanawiałem się jak zniosę te dwa tygodnie bez dobrania się do niego. Coraz bardziej miałem ochotę całkowicie go posiąść. Powoli zacząłem jeździć językiem po jego delikatnej szyi, wsunąłem mu jednocześnie rękę pod bluzkę.
-S-Soichiro. C-co robisz? Przestań...
Nie pozwoliłem mu się odsunąć, przyciskając go mocniej do siebie.
-S-s-Soichiro! Przestań!
Odepchnął się ode mnie z całej siły, stracił równowagę i upadł na ziemię. Nie powiem, byłem zdziwiony jego zachowaniem. Może i mnie poniosło, ale wcześniej wydawał się całkowicie pewny tego co chce zrobić. Usiadłem przy nim i przeczesując mu włosy powiedziałem:
-Przepraszam jeżeli przesadziłem, troszeczkę mnie poniosło. Ale twoje delikatne ramiona i skóra sprawiły że nie mogłem się oprzeć.
Zarumienił się jeszcze bardziej i odwrócił wzrok by nie patrzeć mi w oczy.
-To... to nie tak. Ja... nie chcę... nie mogę pozwolić żebyś przeze mnie miał kłopoty.
-Jesteś taki uroczy. Chodźmy już na tę randkę.
Wstałem z podłogi i podszedłem do drzwi. Yuichi cały aż promieniał ale wydawał się też mocno zdenerwowany. Nagle stanął jak wryty.
-Coś się stało?
-No bo... Taro...
-Nie martw się nim. Będę z tobą, nie pozwolę by się z ciebie naśmiewał.
Już z trochę mniejszym zapałem poszedł za mną. Objąłem go ramieniem i poprowadziłem w stronę schodów na dół.
-O, Soichiro. Nie powiesz mi chyba że tak szybko się nim ,,zająłeś"?
Kątem oka zobaczyłem jak mój towarzysz się rumieni.
-Nie widzę powodu żeby się nim zajmować. W końcu ma prawie 16 lat, to już nie jest dziecko... przynajmniej nie do końca.
-I powiedz mi jeszcze że ciągnie cię do jego kruchej postaci.
-Jasne że tak. Widzisz przecież jaki jest słodki, i doskonale wiesz jak ciężko mi się takim oprzeć.
-A właściwie gdzie się z nim wybierasz?
-Do hotelu. Dzisiaj mam w nocy pracę więc nie będę mógł poświęcić mu czasu. To narazie.
W tej właśnie chwili wyciągnąłem Yuichiego na zewnątrz.
-Czemu mu to powiedziałeś? Dlaczego zawsze robisz wszystko żeby mnie gnębił jak tylko przyjdę po ciebie?
-Bo jak się wstydzisz jesteś uroczy.
Odwrócił tylko głowę pomrukując coś i udając zdenerwowanie. Złapałem go za rękę i pociągnąłem za sobą, chwilę potem zrównał ze mną krok zarumieniony jak burak. Trzymałem go za rękę całą drogę do restauracji, szliśmy powoli w całkowitej ciszy. Yuichi przez cały czas wpatrywał się w chodnik robiąc wszystko by uniknąć spojrzeń przechodniów.
-S-Soichiro... mógłbyś może puścić już moją rękę? Ludzie dziwnie się na nas patrzą.
-Nie zwracaj na nich uwagi. Kogo oni obchodzą.
-Ale... co jak ktoś z mojej rodziny nas zobaczy?
-Myślałem że chcesz iść na tę randkę.
-Jasne że chcę! Tylko...
-Wstydzisz się trzymać mnie za rękę? Jakie to słodkie.
Właśnie dotarliśmy do restauracji więc mogłem już go puścić. Zajęliśmy miejsca przy ścianie żeby Yuichi czuł się pewniej. Kiedy zająłem miejsce tuż przed nim i zamówiliśmy coś do jedzenia mogłem spokojnie przyglądać się jego zawstydzonej twarzy. W przeciwieństwie do Keia, ja lubiłem być rozrzutny. Często chodziłem do restauracji, kin, teatrów, kupowałem fajne ubrania i tak dalej. Nie musiałem na nic zbierać ani za nic płacić więc miałem całkiem sporo pieniędzy, których nie miałem na co wydać. W sumie... nie miałem nic przeciwko żeby zacząć je wydawać na tego chłopaczka. Zabawne... sypiałem już z wieloma chłopcami, ale żaden nie chciał się ze mną związać na stałe.
-Masz ochotę na loda?
Yuichi gwałtownie się wyprostował, zrobił się cały czerwony i nerwowo ściskając poduszkę w krześle odpowiedział.
-C...co?
-Mają tu świetne lody, pomyślałem że może chciałbyś spróbować zamiast obiadu.
-A.. tak, jasne. Emm... czemu nie... chętnie spróbuję.
Musiałem się strasznie starać żeby nie parsknąć śmiechem. Wyglądał słodko kiedy się stresował, zwłaszcza kiedy dodatkowo się rumienił. Kiedy podszedł do nas kelner zamówiłem dla nas na spółkę puchar lodowy. Yuichi cały czas wydawał się zdenerwowany się po ,,złej" interpretacji tego co powiedziałem.
-Hej Yuichi.
Pokazałem mu gestem żeby się nachylił. Oparł się o stół zbliżając do mnie. Przysunąłem się do jego twarzy w wyszeptałem do ucha.
-Jeżeli jesteś zawiedziony, na twoje urodziny zafunduję ci innego loda.
Uśmiechnąłem się na widok jego zawstydzenia. Wyglądał jakby chciał wstać i opuścić tą restauracje ze wstydu. Zaczął się wycofywać z powrotem na swoje miejsce ale objąłem ręką jego twarz zatrzymując go,  spojrzałem w jego cudne zielone oczy, przez krótką chwilę nie ruszał się wcale a potem zaczął przysuwać się do mnie. Nie zastanawiałem się długo i zaraz połączyłem nasze usta. Yuichi chyba całkiem zapomniał że jesteśmy w miejscu publicznym bo nie próbował się odsuwać.
-Przepraszam....
Dopiero głos kelnera zesłał go na ziemię. Odskoczył ode mnie jak rakieta siadając gwałtownie na krześle.
-Życzę smacznego.
Rzucił kelner kładąc ogromny puchar lodowy na stole.
-Dziękujemy bardzo.
Powiedziałem z uśmiechem zanim odszedł przewracając oczami. Puchar był ogromny, nałożone były tam co najmniej pięć gałek lodów na nich bita śmietana z truskawkami a na niej... cztery pałeczki czekoladowe. Wziąłem jednał z nich, zanurzyłem w truskawkowej gałce lodowych i przysunąłem do ust Yuichiego.
-Masz, spróbuj.
Niepewnie i delikatnie otworzył usta. Wsunąłem w nie kawałek pałeczki.
-To rzeczywiście jest pyszne.
-Mówiłem.
Przysunąłem kolejny kawałek do jego ust, lekko się zaczerwienił.
-W-wiesz... ja chyba sam sobie poradzę z jedzeniem.
-Być może, ale nie będziesz wyglądał przy tym tak uroczo.
-Przestań już to powtarzać. Nie muszę w każdej sekundzie wyglądać słodko czy uroczo, więc przestań robić wszystko żeby mnie zawstydzać.
-Ale ty wyglądasz uroczo w każdej sekundzie, więc robię wszystko żebyś wyglądał chociaż trochę bardziej uroczo niż zwykle. Poza tym taki mam charakter, zawstydzanie ludzi którzy mi się podobają należy do jego części.
Uśmiechnął się uroczo, spuszczając wzrok. Jego reakcja prawdopodobnie była odpowiedzią na słowo ,,podoba". Otrząsnął się potem i sięgnął do pucharu lodowego. Wziął jednał z pozostałych pałeczek i już miał unieść ją do ust ale złapałem go za nadgarstek.
-Nakarm mnie.
Otworzyłem usta czekając na jego ruch. Niepewnym ruchem podniósł smakołyk do góry i przysunął do moich ust. Wziąłem go i przegryzłem w połowie. Wydaje mi się że już wtedy byłem do niego mocno przywiązany.

sobota, 16 marca 2013

Aki x Kei XI- Kocham...?

Zanim zacznę chciałam podziękować jednej osobie. Praca pisarza jest zwykle nic nie warta kiedy nikt jej nie czyta. Więc nawet najlepsze powieści, o ile nikt ich nie przeczyta, są nic nie warte. Artyści czują największe spełnienie jeżeli wiedzą że ich praca ma sens. Jeżeli ktoś ją ogląda i mu się podoba. Dlatego dziękuję Kamiko, twoje komentarze i świadomość tego że moje powieści się komuś podobają, wiele dla mnie znaczy =3
****************************************************
 
 
-To ja pójdę do łazienki.
Szybko wstałem i na sztywnych nogach poszedłem szybko do łazienki.
-Emmm... a ja się przejdę.
Usłyszałem głos Keia przez zamknięte drzwi łazienki.
-No proszę Kei, kto by się spodziewał... znaczy oprócz nas.
Powiedział Soichiro. Widziałem oczyma wyobraźni jego triumfalny uśmiech.
-Dobra, daruj już sobie.
-Oooo.. Kei, nie próbujesz wszystkiemu zaprzeczyć? Ale wiesz co? Nie tylko ty znalazłeś już sobie kogoś wyjątkowego, zgadnij co za uroczy chłopiec na zabój się we mnie zakochał.
-Ktokolwiek cię zechciał? A to ci niespodzianka.
-Okrutny jesteś Kei. Ale tak, pewien uroczy braciszek jednej z naszych klientek.
Gwałtownie otworzyłem drzwi do łazienki.
-Ten którego molestowałeś na przyjęciu?
-Dokładnie tak. Okazało się że zakochał się we mnie na zabój zaraz po przyjęciu z którego mnie wyrzucono. Nawiasem mówiąc, uroczo wyglądasz Aki.
Soichiro rzucił się na nasze łóżko patrząc na mnie z uśmiechem. Czułem jak na policzki występuje mi rumieniec, odruchowo chciałem zamknąć się znowu w łazience, ale kiedy spróbowałem, zauważyłem że Kazuo przytrzymuje drzwi. Zastanawiałem się jak wymigać się od tej niekomfortowej sytuacji.
-Wiesz Aki, nie ładnie się ukrywać, kiedy przychodzą w odwiedziny goście, nie sądzisz?
Powiedział nachylając się do mnie.
-Cz-cześć Kazuo... Shun... Soichiro, więc co z tym chłopakiem?
-Masz na myśli chłopaka mojego braciszka, czy Keia?
Powiedział Shun, siadając na kanapie, naprzeciwko łóżka.
-Kei, Aki, Shun, Kazuo. Nie żebym ja się nie ekscytował tym że w końcu nasz przyjaciel rozkochał w sobie Akiego, ale wolałbym rozmawiać o mnie.
-Wież mi Soichiro, też wolałbym rozmawiać o tobie.
Powiedział Kei, opierając się o jedną ze ścian. W przeciwieństwie do mnie, on teraz wydawał się niesłychanie spokojny.
-A może wolelibyście żebyśmy was zostawili w spokoju?
-N-nie żebym chciał być niemiły Kazuo, ale ja bym chętnie was opuścił.
-Okrutny jesteś Aki. Chcesz nas opuścić tylko dlatego że naśmiewamy się z związku twojego i Keia?
Powiedział Kazuo, obejmując mnie za szyje i przyciskając do siebie. Właściwie to miałem nadzieję że Kei nie przyjdzie mi z pomocą, mogłoby to jeszcze bardziej nakręcić całą trójkę, więc sam musiałem się obronić.
-Hej Kazuo, nie wypominałeś aby Soichiro molestowania?
-No właśnie. Dlaczego Kazuo może molestować Akiego a ja nie?
-Mówiłeś że już sobie kogoś znalazłeś Soichiro.
Powiedział Kei.
-To że kogoś sobie znalazłem nie znaczy że będę w stanie się oprzeć słodkim chłopcom. Zresztą tak samo jak ty nie mam zamiaru rzucać mojej pracy. Chyba że dla Akiego masz zamiar znaleźć sobie uczciwą pracę?
Cała trójka wbiła wzrok w Keia, wyglądał jakby już w ogóle się nie przejmował tą sytuacją, ale czułem że czuje się równie upokorzony jak ja. Nie sądziłem że Soichiro pytał na poważnie, ale wszyscy najwidoczniej czekali na odpowiedź Keia.
-Nie macie nic lepszego do roboty?
-Niestety nie, i właśnie dlatego przyszliśmy do ciebie. Sądziliśmy że będziemy mieli okazję ponaśmiewać się z dwuznaczności sytuacji w jakiej was zastaniemy ale nie spodziewaliśmy się aż takiego efektu.
Powiedział Soichiro. Nie mogłem się doczekać aż to upokarzające przedstawienie się skończy. Wtedy się odezwał Kei.
-A właśnie, jak tutaj weszliście? Drzwi były zamknięte.
Zaraz potem nastąpiła nieznośna cisza. Wszyscy stali jak zamurowani, zwłaszcza że spojrzenie Keia świadczyło o tym, że zabije całą trójkę jeżeli się okaże że zabrali mu klucze.
-Nie żebyśmy mieli dosyć waszego towarzystwa ale pozwolimy wam nacieszyć się sobą. Nie wymęcz naszego Akiego, Kei.
Odezwał się spokojnie Shun wstając z kanapy i wycofując się w stronę drzwi.
-A tak przy okazji, ładnie się urządziłeś Kei. Wpadniemy jeszcze kiedyś.
Dodał Kazuo, chwilę potem cała trójka zniknęła. Odetchnąłem z ulgą kiedy zatrzasnęły się za nimi drzwi. Chwilę potem poczułem ciepłe ręce czochrające mi włosy. Spojrzałem w góre na Keia. Miał wbity wzrok w drzwi. Patrząc na jego twarz serce zaczęło mi bić mocniej. Coś w jego spojrzeniu sprawiało że nogi się pode mną uginały. Przez całe życie jedyne uczucia których doświadczałem to był ból i strach, dlatego nie byłem pewny co to za uczucie, które czułem od kiedy go poznałem, ale jedno wiedziałem na pewno. Byłem gotów na wszystko by pozostać z nim. Kiedy odwrócił wzrok w moją stronę spojrzałem zarumieniony w podłogę. Usłyszałem stłumione parsknięcie ze strony Keia a potem poczułem obejmujące mnie ramiona. Podniosłem głowę do góry czując jak coraz bardziej się czerwienie. Przybliżył swoją twarz do mojej i połączył nasze usta. Chwilę potem straciłem grunt pod nogami, kiedy Kei wziął mnie na ręce. Gdy spojrzał mi w oczy zażenowany opuściłem wzrok. Zaraz potem zostałem upuszczony na miękki materac. Schylił się nade mną i zaczął jeźdźić językiem po mojej szyi. Jęknąłem cicho, odwracając twarz i zamykając oczy.
-W porządku mały?
Kiwnąłem tylko głową nie odwracając się. Ciepłe ręce Keia zaczęły się wsuwać pod moją bluzkę i dotykać moich sutków. Pojedyncze, ciche jęki wbrew mojej woli zaczęły się wydobywać z moich zaciśniętych ust. Wtedy Kei wyjął ręce spod mojej bluzki i powoli zsuwał moje spodnie zjeżdżając jednocześnie językiem od mojego podbrzusza w dół.
-N...nnn.
Chwyciłem się pościeli starając się pohamować emocje. Kiedy Kei zsunął mi spodnie do kolan zaczął lizać mojego członka wzdłuż długości. Odruchowo złączyłem nogi, ale rozchylił je jeszcze bardziej niż wcześniej żeby mieć do mnie łatwiejszy dostęp. Wziął moje przyrodzenie w całości do ust. Czułem jak nabrzmiewam.
-K..kei... nie... n-nnnn.. ja... ja... aaach.
Podniecenie nie pozwoliło mi dokończyć zdania, chwilę potem doszedłem w ustach Keia. Usiadł wtedy na moich biodrach, ściągając ze mnie bluzkę i zaczął delikatnie przejeżdżać językiem po mojej piersi. Złapałem się jego koszuli jęcząc w spazmach. Chwilę potem poczułem jak wkłada we mnie palce.
-Ach... ał. Nie...
-Mały, rozluźnij się, spokojnie.
Odwróciłem zaczerwienioną twarz w stronę ściany. Cieszyłem się że Kei nie zmuszał mnie do patrzenia mu w twarz, chociaż po tym wszystkim co zrobiliśmy powinienem przy nim się trochę mniej wstydzić. Zszedł ze mnie i podciągnął mnie do siebie, powoli nadziewając mnie na swojego członka. Jęki bólu oraz rozkoszy rozchodziły się po całym mieszkaniu.
-Spokojnie, oddychaj powoli. Zaraz się przyzwyczaisz.
Powiedział ocierając łzy spływające po moich policzkach, jednocześnie odsuwając i przyciągając mnie do siebie. złapałem się jego koszuli starając się pohamować emocje ale nie byłem w stanie. Po dłuższym czasie poczułem jak się we mnie wytryskuje, przestając mną poruszać. Oparłem twarz na jego piersi przytulając się do niego kurczowo i oddychając szybko. Serce biło mi tak szybko jak wtedy gdy szedłem do domu pani Higashiyamy, tylko że tym razem było to przyjemne uczucie. Jego ciepłe ramiona przycisnęły mnie mocniej do siebie.
-Hej mały...
spojrzałem w górę, prosto w brązowe oczy, których widok jeszcze kilka dni temu mnie onieśmielał. Uśmiechnął się patrząc na moją twarz, wiedziałem że jestem cały czerwony ale powstrzymałem się przed odwróceniem wzroku. Nagle jego twarz przybrała poważny wyraz.
-Nie próbuj nigdy ode mnie uciec. Odwróciłeś moje życie do góry nogami, teraz będziesz za to płacił do końca życia.
Nie sądziłem... że kiedykolwiek usłyszę od niego coś takiego. Kiwnąłem tylko głową uśmiechając się, a potem przytuliłem się do niego twarzą i powiedziałem.
-Też cię kocham Kei.
Te słowa były instynktowne i nieprzemyślane ale nie żałowałem że je wypowiedziałem. Może nie znałem go zbyt długo ale byłem pewien tego co czułem. Dopiero po krótkiej chwili zauważyłem że Kei nawet się nie oderwał. Oderwałem się od jego koszuli, schodząc z niego.
-A... ja... znaczy się...
Nie wiedziałem że tak na to zareaguje. Byłoby lepiej gdybym jednak siedział cicho i się nie odzywał. Co jeżeli po moim wyznaniu Kei uznał że to się dzieje za szybko? A jak właśnie zniszczyłem szanse na bycie z nim? Jednak ręka Keia mierzwiąca moje włosy odgoniła moje wątpliwości. Nic nie dodał, nie odpowiedział, ale jego czułe gesty wydawały się mówić więcej od słów. Byłem gotowy poświęcić wszystko żeby być przy nim i go wspierać.
 

sobota, 9 marca 2013

Aki x Kei X- wydana tajemnica

-To ja pójdę do łazienki.
Szybko wstałem i na sztywnych nogach poszedłem szybko do łazienki.
-Emmm... a ja się przejdę.
Usłyszałem głos Keia przez zamknięte drzwi łazienki.
-No proszę Kei, kto by się spodziewał... znaczy oprócz nas.
Powiedział Soichiro. Widziałem oczyma wyobraźni jego triumfalny uśmiech.
-Dobra, daruj już sobie.
-Oooo.. Kei, nie próbujesz wszystkiemu zaprzeczyć? Ale wiesz co? Nie tylko ty znalazłeś już sobie kogoś wyjątkowego, zgadnij co za uroczy chłopiec na zabój się we mnie zakochał.
-Ktokolwiek cię zechciał? A to ci niespodzianka.
-Okrutny jesteś Kei. Ale tak, pewien uroczy braciszek jednej z naszych klientek.
Gwałtownie otworzyłem drzwi do łazienki.
-Ten którego molestowałeś na przyjęciu?
-Dokładnie tak. Okazało się że zakochał się we mnie na zabój zaraz po przyjęciu z którego mnie wyrzucono. Nawiasem mówiąc, uroczo wyglądasz Aki.
Soichiro rzucił się na nasze łóżko patrząc na mnie z uśmiechem. Czułem jak na policzki występuje mi rumieniec, odruchowo chciałem zamknąć się znowu w łazience, ale kiedy spróbowałem, zauważyłem że Kazuo przytrzymuje drzwi. Zastanawiałem się jak wymigać się od tej niekomfortowej sytuacji.
-Wiesz Aki, nie ładnie się ukrywać, kiedy przychodzą w odwiedziny goście, nie sądzisz?
Powiedział nachylając się do mnie.
-Cz-cześć Kazuo... Shun... Soichiro, więc co z tym chłopakiem?
-Masz na myśli chłopaka mojego braciszka, czy Keia?
Powiedział Shun, siadając na kanapie, naprzeciwko łóżka.
-Kei, Aki, Shun, Kazuo. Nie żebym ja się nie ekscytował tym że w końcu nasz przyjaciel rozkochał w sobie Akiego, ale wolałbym rozmawiać o mnie.
-Wież mi Soichiro, też wolałbym rozmawiać o tobie.
Powiedział Kei, opierając się o jedną ze ścian. W przeciwieństwie do mnie, on teraz wydawał się niesłychanie spokojny.
-A może wolelibyście żebyśmy was zostawili w spokoju?
-N-nie żebym chciał być niemiły Kazuo, ale ja bym chętnie was opuścił.
-Okrutny jesteś Aki. Chcesz nas opuścić tylko dlatego że naśmiewamy się z związku twojego i Keia?
Powiedział Kazuo, obejmując mnie za szyje i przyciskając do siebie. Właściwie to miałem nadzieję że Kei nie przyjdzie mi z pomocą, mogłoby to jeszcze bardziej nakręcić całą trójkę, więc sam musiałem się obronić.
-Hej Kazuo, nie wypominałeś aby Soichiro molestowania?
-No właśnie. Dlaczego Kazuo może molestować Akiego a ja nie?
-Mówiłeś że już sobie kogoś znalazłeś Soichiro.
Powiedział Kei.
-To że kogoś sobie znalazłem nie znaczy że będę w stanie się oprzeć słodkim chłopcom. Zresztą tak samo jak ty nie mam zamiaru rzucać mojej pracy. Chyba że dla Akiego masz zamiar znaleźć sobie uczciwą pracę?
Cała trójka wbiła wzrok w Keia, wyglądał jakby już w ogóle się nie przejmował tą sytuacją, ale czułem że czuje się równie upokorzony jak ja. Nie sądziłem że Soichiro pytał na poważnie, ale wszyscy najwidoczniej czekali na odpowiedź Keia.
-Nie macie nic lepszego do roboty?
-Niestety nie, i właśnie dlatego przyszliśmy do ciebie. Sądziliśmy że będziemy mieli okazję ponaśmiewać się z dwuznaczności sytuacji w jakiej was zastaniemy ale nie spodziewaliśmy się aż takiego efektu.
Powiedział Soichiro. Nie mogłem się doczekać aż to upokarzające przedstawienie się skończy. Wtedy się odezwał Kei.
-A właśnie, jak tutaj weszliście? Drzwi były zamknięte.
Zaraz potem nastąpiła nieznośna cisza. Wszyscy stali jak zamurowani, zwłaszcza że spojrzenie Keia świadczyło o tym, że zabije całą trójkę jeżeli się okaże że zabrali mu klucze.
-Nie żebyśmy mieli dosyć waszego towarzystwa ale pozwolimy wam nacieszyć się sobą. Nie wymęcz naszego Akiego, Kei.
Odezwał się spokojnie Shun wstając z kanapy i wycofując się w stronę drzwi.
-A tak przy okazji, ładnie się urządziłeś Kei. Wpadniemy jeszcze kiedyś.
Dodał Kazuo, chwilę potem cała trójka zniknęła. Odetchnąłem z ulgą kiedy zatrzasnęły się za nimi drzwi. Chwilę potem poczułem ciepłe ręce czochrające mi włosy. Spojrzałem w górę na Keia. Miał wbity wzrok w drzwi. Patrząc na jego twarz serce zaczęło mi bić mocniej. Coś w jego spojrzeniu sprawiało że nogi się pode mną uginały. Przez całe życie jedyne uczucia których doświadczałem to był ból i strach, dlatego nie byłem pewny co to za uczucie, które czułem od kiedy go poznałem, ale jedno wiedziałem na pewno. Byłem gotów na wszystko by pozostać z nim. Kiedy odwrócił wzrok w moją stronę spojrzałem zarumieniony w podłogę. Usłyszałem stłumione parsknięcie ze strony Keia a potem poczułem obejmujące mnie ramiona. Podniosłem głowę do góry czując jak coraz bardziej się czerwienie. Przybliżył swoją twarz do mojej i połączył nasze usta. Chwilę potem straciłem grunt pod nogami, kiedy Kei wziął mnie na ręce. Gdy spojrzał mi w oczy zażenowany opuściłem wzrok. Zaraz potem zostałem upuszczony na miękki materac. Schylił się nade mną i zaczął jeździć językiem po mojej szyi. Jęknąłem cicho, odwracając twarz i zamykając oczy.
-W porządku mały?
Kiwnąłem tylko głową nie odwracając się. Ciepłe ręce Keia zaczęły się wsuwać pod moją bluzkę i dotykać moich sutków. Pojedyńcze, ciche jęki wbrew mojej woli zaczęły się wydobywać z moich zaciśniętych ust. Wtedy Kei wyjął ręce spod mojej bluzki i powoli zsuwał moje spodnie zjeżdżając jednocześnie językiem od mojego podbrzusza w dół.
-N...nnn.
Chwyciłem się pościeli starając się pochamować emocje. Kiedy Kei zsunął mi spodnie do kolan zaczął lizać mojego członka wzdłuż długości. Odruchowo złączyłem nogi, ale rozchylił je jeszcze bardziej niż wcześniej żeby mieć do mnie łatwiejszy dostęp. Wziął moje przyrodzenie w całości do ust. Czułem jak nabrzmiewam.
-K..kei... nie... n-nnnn.. ja... ja... aaach.
Podniecenie nie pozwoliło mi dokończyć zdania, chwilę potem doszedłem w ustach Keia. Usiadł wtedy na moich biodrach, ściągając ze mnie bluzkę i zaczął delikatnie przejeżdżać językiem po mojej piersi. Złapałem się jego koszuli jęcząc w spazmach. Chwilę potem poczułem jak wkłada we mnie palce.
-Ach... ał. Nie...
-Mały, rozluźnij się, spokojnie.
Odwróciłem zaczerwienioną twarz w stronę ściany. Cieszyłem się że Kei nie zmuszał mnie do patrzenia mu w twarz, chociaż po tym wszystkim co zrobiliśmy powinienem przy nim się trochę mniej wstydzić. Zszedł ze mnie i podciągnął mnie do siebie, powoli nadziewając mnie na swojego członka. Jęki bólu oraz rozkoszy rozchodziły się po całym mieszkaniu.
-Spokojnie, oddychaj powoli. Zaraz się przyzwyczaisz.
Powiedział ocierając łzy spływające po moich policzkach, jednocześnie odsuwając i przyciągając mnie do siebię. złapałem się jego koszuli starając się pohamować emocje ale nie byłem w stanie. Po dłuższym czasie poczułem jak się we mnie wytryskuje, przestając mną poruszać. Oparłem twarz na jego piersi przytulając się do niego kurczowo i oddychając szybko. Serce biło mi tak szybko jak wtedy gdy szedłem do domu pani Higashiyamy, tylko że tym razem było to przyjemne uczucie. Jego ciepłe ramiona przycisnęły mnie mocniej do siebie.
-Hej mały...
spojrzałem w górę, prosto w brązowe oczy, których widok jeszcze kilka dni temu mnie onieśmielał. Uśmiechnął się patrząc na moją twarz, wiedziałem że jestem cały czerwony ale powstrzymałem się przed odwróceniem wzroku. Nagle jego twarz przybrała poważny wyraz.
-Nie próbuj nigdy ode mnie uciec. Odwróciłeś moje życie do góry nogami, teraz będziesz za to płacił do końca życia.
Nie sądziłem... że kiedykolwiek usłyszę od niego coś takiego. Kiwnąłem tylko głową uśmiechając się, a potem przytuliłem się do niego twarzą i powiedziałem.
-Też cię kocham Kei.
Te słowa były instynktowne i nieprzemyślane ale nie żałowałem że je wypowiedziałem. Może nie znałem go zbyt długo ale byłem pewien tego co czułem. Dopiero po krótkiej chwili zauważyłem że Kei nawet się nie odezwał. Oderwałem się od jego koszuli, schodząc z niego.
-A... ja... znaczy się...
Nie wiedziałem że tak na to zareaguje. Byłoby lepiej gdybym jednak siedział cicho i się nie odzywał. Co jeżeli po moim wyznaniu Kei uznał że to się dzieje za szybko? A jak właśnie zniszczyłem szanse na bycie z nim? Jednak ręka Keia mierzwiąca moje włosy odgoniła moje wątpliwości. Nic nie dodał, nie odpowiedział, ale jego czułe gesty wydawały się mówić więcej od słów. Byłem gotowy poświęcić wszystko żeby być przy nim i go wspierać.

sobota, 2 marca 2013

Aki x Kei IX- Nagła zmiana


*Kei*
Nie umiem opisać co wtedy czułem. Byłem pewny że Aki, chcąc mi pomóc postanowił zacząć się sprzedawać. Nie wiem co bym zrobił, gdyby zaczął sypiać z obcymi osobami. Czy to oznaczało że... się w nim zakochałem? Zresztą nie to było wtedy ważne, ulżyło mi, że tylko sprzedawał obrazy, widziałem jak rysuje, więc nie dziwiłem się że ludzie kupowali te jego rysunki. Kiedy na niego spojrzałem, trząsł się stojąc między moimi ramionami i patrzył na mnie przepraszająco. Może trochę przesadziłem z reakcją, ale... tak ciężko mi było to opisać, po prostu nie chciałem żeby ktokolwiek go dotykał. Spojrzał w podłogę zawstydzony i przerażony.
-Przepraszam cię Aki, nie powinienem był się tak wściekać.
Oderwał się od ściany i oparł na mojej klatce piersiowej.  Niepewnie go objąłem, poczułem wtedy, że zabiłbym kogokolwiek kto by się do niego zbliżył.


*Aki*
Jego bliskość była taka ciepła. Kiedy mnie obejmował czułem się bezpieczny. Wiem że mógł być zły, kiedy myślał że się sprzedawałem, ale nie miał powodów żeby mnie o to podejrzewać. Chwyciłem się kurczowo jego koszuli, opierając się twarzą na jego piersi. Nagle poczułem jak łapie mnie za podbródek i podnosi twarz do góry. Przybliżył swoją twarz do mojej. Kiedy był jakiś centymetr od moich ust, zatrzymał się. Chyba nie wiedział co ja o tym sądzę. Zrobiłem się czerwony ale przysunąłem się do niego. Chwilę potem połączyliśmy się w pocałunku. Kiedy się odsunął pociągnął mnie za bluzkę za sobą, wycofując się w stronę łóżka.


Kolejnego dnia, obudziłem się z mocnym bólem w okolicy bioder. Coś mnie tknęło kiedy przypomniałem sobie co się stało poprzedniej nocy. Chciałem pójść do łazienki ale zdałem sobie sprawę że nie dość że znowu spałem na klatce Keia, to jeszcze tym razem obejmował mnie, przyciskając do siebie. Jeszcze spał, więc nie wstawałem żeby go nie obudzić. Czułem się dziwnie, jednocześnie chciałem być blisko niego i nawet się cieszyłem z tego co się stało ale... to było takie dziwne. Chociaż... raczej byłem szczęśliwy, zażenowany ale szczęśliwy. Chwyciłem się jego koszuli zamykając jeszcze na chwilę oczy. Jakiś czas potem ciepłe ręce, które mnie obejmowały nagle zniknęły. Spojrzałem w górę, na twarz Keia, rozciągnął się i włożył ręce za głowę. Dopiero potem zauważył że nie śpię.
-Wstałeś już? Jest jeszcze dosyć wcześnie.
Powiedział trąc oczy i patrząc na zegarek stojący przy nocnej szafce. Natychmiast się podniosłem z niego i usiadłem. Wtedy zauważyłem że nie mam na sobie żadnych ubrań. Wszystkie moje rzeczy leżały na podłodze koło łóżka. Odruchowo zakryłem się kołdrą, cały czerwony, zamykając oczy i spuszczając głowę.
-Hej mały, w porządku?
Wyciągnął rękę w moją stronę, czochrając mi włosy. Kiwnąłem tylko głową. Nie za bardzo wiedziałem jak mam się zachować, kiedy poprzednim razem z nim spałem to zaraz po nastaniu dnia mogłem odebrać pieniądze i iść sobie.
-..Pójdę wziąć prysznic... Potem przygotuję nam śniadanie. Z-zastanów co byś zjadł.
Uznałem że najlepszym wyjściem w tej sytuacji było uspokojenie się w łazience. Otuliłem się cały kołdrą i wstałem z łóżka. Zrobiłem dwa kroki w stronę łazienki, kiedy poczułem szarpnięcie i zostałem pociągnięty z powrotem na łóżko. Spojrzałem na Keia. Podpierał się jedną ręką o kolano i patrzył na mnie z beznamiętną miną.
-C-coś się stało?
-Raczej ja powinienem o to zapytać. Próbujesz mnie teraz unikać?
Gwałtownie pokręciłem głową. Nie chciałem go unikać tylko nie wiedziałem jak się zachować. Znowu poczochrał mi włosy, a potem wstał i poszedł do kuchni. Zrozumiałem że jednocześnie dał mi zgodę na pójście do łazienki. Przechodząc przez pokój zwróciłem uwagę że na ślady spermy raz krople krwi na poszewce łóżka. Wszedłem pod prysznic i odkręciłem ciepłą wodę. Przez głowę przelatywały mi obrazy z poprzedniej nocy. Po mniej więcej 10 minutach usłyszałem pukanie do drzwi, chwile potem zauważyłem jak się otwierają. Odruchowo chwyciłem ręcznik wiszący na haku.
-Przyniosłem ci czyste ubrania.
W progu staną Kei, trzymając w rękach trochę ubrań.
-Dz-dziękuję Kei, a-ale czy mógłbyś wyjść?
Uśmiechnął się lekko. Chyba specjalnie wszedł do łazienki kiedy się myłem żeby sprawdzić jak zareaguję.
-Rozumiem że wcześniej mogłeś się wstydzić, ale po dzisiejszej nocy spodziewałem się że będziesz odrobine mniej skrępowany moją obecnością. Chyba że- odwrócił głowę a na jego policzkach dostrzegłem niepewność i delikatny rumieniec- uważasz że to co się stało było błędem.
-Nie, to nie tak, tylko... nie za bardzo wiem jak mam się teraz zachowywać... jak mam cię traktować. Wiesz... ty masz już doświadczenie.
Cały czerwony odwróciłem wzrok. Kei uśmiechnął się, opierając się o framugę.
-Traktuj mnie tak jak wcześniej.
Podszedł wtedy do mnie, objął mnie w pasie przyciskając do siebie i pocałował. Cieszyłem się że mogę być blisko niego, ale bałem się że mimo wszystko nasze relacje całkowicie się zmieniał. Chwile potem mnie puścił i wyszedł z łazienki. Skończyłem prysznic ubrałem się i  wyszedłem. Na stole leżało już gotowe śniadanie. Kei przygotował dla nas płatki z mlekiem.
-Robisz coś dzisiaj?
-Dzień mam wolny, ale w nocy mam klientkę.
Zaczerwieniłem się, spuszczając wzrok z irytacją.
-W porządku, mały?
Czasem spostrzegawczość Keia, była koszmarnie irytująca. Potrafił dostrzec wszystko co mnie irytowało lub smuciło.
-W porządku.
-Kłamiesz, przecież widzę.
-Nie przejmuj się mną.
-Słuchaj mały, nie wiem czemu aż tak się tym przejmujesz, ale moje wszystkie klientki są tylko pracą.
-A ja nią nie byłem?
Powiedziałem cicho, bardziej do siebie niż do niego. Czułem się głupio przez to że po jednej nocy zachowywałem się tak, jakbyśmy byli parą.
-Słuchaj mały... wiesz przecież że wszystko co robiłem w tej firmie to była dla mnie tylko zleceniami. Jedyne co zrobiłem z własnej woli, bez najmniejszego przymusu to było oddanie ci pieniędzy po naszym pierwszym spotkaniu, uratowanie cię od twojego ojca, zaopiekowanie się tobą i to co się stało wczoraj. Więc nie musisz być zazdrosny o moją prace.
-Jasne, ale...
Nie zdążyłem odpowiedzieć bo pochylił się nade mną patrząc mi w oczy.
-Słyszałeś mały jak wszystkim, których dotąd spotkałeś mówiłem że nie jestem gejem? Myślisz że od tak bym to zaprzepaścił?
-Ja... przepraszam cię Kei.
Uśmiechnął się tylko i złączył nasze usta. Potem postawił mnie na nogi i popchnął do tyłu w stronę łóżka. Czułem oblewający mnie rumieniec, kiedy zostałem położony na materacu. Odwróciłem wzrok kiedy poczułem jak wsuwa mi rękę do spodni. Jeżdżąc ręką po moim przyrodzeniu jednocześnie zaczął jeździć językiem po mojej szyi. Wbrew sobie zacząłem pojękiwać cicho.
-Keeei! AAAki!
Znieruchomiałem kiedy nagle drzwi się otworzyły z hukiem i stanął w nich Shun, Soichiro oraz Kazuo. Kei natomiast w sekundę oderwał się ode mnie i wstał z łóżka. Niestety nie dość szybko, bo cała trójka wpatrywała się na nas z niedowierzaniem.