Ci, co czytają mojego fp wiedzą już, że dzisiaj mija pierwsza rocznica tego bloga. Yay!
Nie będę się rozpisywać, bo większość z tego co chciałam wam powiedzieć znajduje się na fb
https://www.facebook.com/HistorieYaoi/posts/592551527499221?notif_t=like
Wahałam się, czy na pewno dodać gratisowe opowiadanie z serii Aki x Kei bo pomimo moich usilnych chęci wyszło... raczej słabe. Ale skoro już napisałam to wstawię.
Bez przedłużania dzięki wszystkim za ten rok i obyście zostali ze mną jak najdłużej :D
************************************
-Nie jestem pewny, czy powinieneś ze mną iść.
Powiedział Kei, w drodze do baru, w którym zwykle się
spotykał z Shunem, Soichiro i Kazuo. Dzisiaj wyjątkowo uparli się, żebym też
szedł.
-Daj spokój. Niby czemu miałbym zostać? Wolę iść z tobą.
Przynajmniej nie będę się nudził.
-Nie boisz się Soichiro? Pewnego dnia naprawdę może cię
udusić.
Odwróciłem głowę w przeciwną stronę niż szedł Kei i wbiłem
spojrzenie w ziemie.
-Przy tobie niczego się nie boję...
Powiedziałem ledwie słyszalnym szeptem. Mimo to, Kei chyba
mnie usłyszał, bo zaśmiał się krótko i objął mnie ramieniem. Nie było to czułe
objęcie, bardziej przyjacielskie. Nie mógł się przecież obnosić na ulicy, że
chodzi z facetem. Kiedy dochodziliśmy do baru, zabrał rękę. W środku czekali
już na nas Shun, Soichiro, Kazuo i Yuichi. Nie wiedziałem, że Soichiro go
przyprowadzi. Cieszyłem się jednak, że przyszedł. Przynajmniej miałem okazję go
poznać, a że był w moim wieku mogłem znaleźć z nim wspólny język. Kei zajął
miejsce koło Kazuo a ja usiadłem przy nim. Po drugiej stronie stołu siedział
Shun i Yuichi wtulony w Soichiro. No tak, przecież prawie nas nie znał. Musiał
czuć się bardziej niekomfortowo niż ja.
-Widzimy, że jesteś już zdrowy. Cieszymy się.
Powiedział Shun spokojnym głosem. Nim zdążyłem się
wypowiedzieć, wtrącił się Soichiro.
-Nie będziemy chyba gadać bez przegryzki ani picia? Czego
się napijecie? Ja stawiam. Kei, Kazuo i Shun pewnie piwo. Aki? Yuichi? To samo?
Nie wiedziałem co powiedzieć, więc pokiwałem po prostu
głową. Nie miałem pomysłu co innego mogłem wypić. Nie przepadałem za alkoholem,
miałem z nim same złe wspomnienia. Ale chyba jedno piwo nie mogło mi zrobić
krzywdy.
-Soichiro, przestań rozpijać nieletnich. Zamów im wodę, albo
sok.
Powiedział Kei.
-Hei, Akiemu możesz dyktować co ma pić, ale to chyba moja
sprawa czy rozpijam swojego chłopaka czy nie. Zresztą, mógłbyś odpuścić Akiemu.
Niech chłopak też się napije, jak chce.
- Nie wpadłeś na to, że może nie chcieć?
- Oj, daj mu się raz w życiu napić. Nie musisz być taki
zasadniczy.
- Jaa... - Wtrąciłem się nieśmiało. - Ja chyba jednak napiję
się soku.
Kei kiwnął tylko głową z aprobatą.
- Aleś ty sztywny Kei.
- Odwal się Kazuo. Sam powiedział, że nie chce pić alkoholu.
- Bo ty tego od niego chciałeś. - Wtrącił się Soichiro.
- Może pilnuj swojego chłopaka, co? Jeżeli Aki nie chce pić,
nie będzie.
- Jeżeli dalej się będziecie kłócić to nic nie wypijemy. -
Powiedział spokojnie Shun. - Kazuo, Kei, Soichiro duże piwo, tak? Aki, Yuichi?
- Wystarczy mi sok jabłkowy. - Powiedziałem cicho.
- Yuichi?
Chłopak niepewnie zerknął na Soichiro, jakby pytał, czy może
się odezwać, albo miał nadzieję, że ten mu powie, czego mógłby się napić. - Też
chcesz piwo?
Zapytał spokojnie Kei, patrząc gdzieś w bok. Yuichi pokiwał
gwałtownie głową. Chciałem mu trochę pomóc. Pamiętałem, jak ja na początku
czułem się nieswojo w ich towarzystwie. Z tym, że ja miałem Keia, a Yuichi
miał... Sochiro. Chwilę po zamówieniu na stół trafiło 5 kufli piwa i jedna szklanka
soku. Zatopiłem się w swoim piciu, starając się nie przejmować się
wszechogarniającą ciszą. Po krótkiej chwili odezwał się Kazuo:
- Aki, a ty kiedykolwiek próbowałeś alkoholu?
- Nie. Nigdy.
- To może rzeczywiście powinieneś spróbować? Od jednego
łyka, nic ci się nie stanie. Spojrzałem na Keia. Westchnął ciężko, podsuwając
mi swój kufel. Niepewnie wziąłem go do rąk, biorąc łyka. Było całkiem nienajgorsze
nawet biorąc pod uwagę mój uraz do alkoholu. Oddałem Keiowi piwo dokładnie w
tej samej chwili, w której kelner postawił kolejny kufel na stół.
- No dawaj, Aki. Bez alkoholu nie ma imprezy.
- Po pierwsze, Soichiro, nie przypominam sobie, żebyśmy
urządzali jakąś imprezę, a po drugie zgodziłem się na łyka piwa, a nie cały
kufel.
- Przestań zgrywać jego matkę, Kei. Każdy prawdziwy facet
powinien się przynajmniej raz w życiu się spić do nieprzytomności.
Powiedział Kazuo, podniósł kufel do góry.
- Ale niekoniecznie w wieku 16 lat.
Siedziałem cicho, nie wtrącając się do rozmowy. Spojrzałem
dyskretnie na Yuichiego. Wydawał się ściskać Soichiro jeszcze mocniej niż
wcześniej. Wydawał się nieco poirytowany. Na chwilę podniósł na mnie
spojrzenie, jednak obaj opuściliśmy je w tym samym czasie. Ja nie lubiłem
zbytnio być w centrum uwagi, ale nie dziwiło mnie to, że Yuichi źle się czuje,
kiedy jego chłopak go ignoruje, jednocześnie poświęcając uwagę mojej osobie.
Dyskusja a propo mojej abstynencji ciągnęła się dalej.
- Ummm... ja... ja mogę to wypić. Chyba... nie powinniście
się kłócić w takiej sprawie. W końcu już nie widujecie się tak często, od kiedy
Kei się wyprowadził.
- Nie musisz się tym przejmować. - Powiedział Shun, biorąc
łyka piwa i przytrzymując Soichiro, który już się szykował, żeby zacząć mnie dusić
przez stół. - Nasze spotkania zawsze tak wyglądają. Jeżeli myślisz, że nasze
zachowanie zmienia się w jakikolwiek sposób przy tobie, to nawet nie zdajesz
sobie sprawy w jakim jesteś błędzie. Zawsze się kłócimy i to się nigdy nie
zmieni. Taka cecha naszej przyjaźni.
- Co nie zmienia faktu, że jeżeli wypijesz to piwo, to
zmienimy temat rozmowy. ¦
Soichiro uśmiechnął się szeroko, czekając najwidoczniej aż
wypiję moje piwo. Spojrzenie całej czwórki padło na mnie. Oczywiście tylko
wzrok Keia raczej mi odradzał wypicie tego. W końcu się przemogłem, wypijając
cały kufel duszkiem, żeby mieć to już za sobą.
- No brawo, Aki. Od teraz jesteś facetem.
Powiedział Kazuo, pozbywając się swojego piwa. Zauważyłem,
że Yuichi delikatnie ciągnie koszulkę Soichiro. Pewnie nie czuł się najlepiej,
tak ignorowany przez wszystkich. Soichiro podniósł twarz kochanka, całując go
namiętnie. Chciał chyba tym samym pokazać mu, że wcale nie zapomniał o jego
obecności. Spuściłem zażenowany głowę. Nie przepadałem za patrzeniem jak ludzie
okazują sobie czułość w miejscach publicznych. Yuichi też nie wyglądał na
zachwyconego tym faktem, jednak wyglądało jakby mu ulżyło, że Soichiro tak
chętnie pokazuje, co do niego czuje. Rozmowa ciągnęła się dalej, raz po raz
zmuszając to mnie to Yuichiego do rozmowy. Oczywiście nie obyło się bez sporej
dawki alkoholu.
*
- Może mi ktoś wyjaśnić, jak to się stało, że Aki jest już
prawie nieprzytomny!
Krzyczał Kei, kiedy impreza osiągnęła kulminacyjny moment.
- Jak to ja... jak.. to... jak? - Wymamrotał Kazuo,
podnosząc się nad stół i bujając się w przód i tył. - Wypił za duzso.... i...
- Domyślam się, że za dużo wypił, ale kiedy zdążyliście go
rozpić?!
- Hmm... myszlę, że... kiedy kłóciłeś się ze mną, to zmuszał
go Sochiro... a kiedy kłóciłeś się z Chiso... Soiochi... Sochiro... to
rozpiłałem go ja... za to, kiedy dysputowałeś z Shunem... obaj zajmowaliśmy się
twoim chłopakiem. Ma słabą głowę.. szybko poszło.
W obecnym momencie Kei był jedyną trzeźwą osobą. Yuichi
zakręcił się jeszcze szybciej niż ja, przez ciągle polewającego mu Soichiro, za
to reszta się spiła, kiedy zaczęli zamawiać z karty coraz to nowe trunki z
coraz to większym procentem. Tylko Kei, który musiał się mną zajmować, wypił
tylko kilka piw. Zastanawiało mnie, jak zachowywał się Shun po pijaku. Czy
traci nieco ze swej dostojności. Jednak on tylko gapił się nieobecnym wzrokiem
w podłogę, popijając alkohol. Wyglądał, jakby rozważał, czy podłoga jest
wystarczająco wygodnym miejscem na drzemkę. Soichiro natomiast, korzystając z przełamania
barier kochanka, lizał się z nim, bez skrępowania. W końcu zdecydował się
odkleić od niego. Złapał chłopaka za rękę, z trudem stając na kanapie, na
której wcześniej siedział.
- Uwaga ludzie! Mam dla was ogłoszenie!
- O nie... - Szepnął Kei. Posłałem mu pytające spojrzenie z
policzkiem przyciśniętym do stołu. - Soichiro jak się upije uwielbia ogłaszać
ludziom miłość. Nie masz pojęcia ile razy złamał tym serca różnym swoim
kochankom, którzy byli tylko jednorazową przygodą.
Szepnął do mnie tak, żeby Yuichi tego nie usłyszał.
Rzeczywiście po chwili Soichiro ogłosił całemu barowi dozgonną miłość do
Yuichiego, po czym obaj opuścili bar. Mruknąłem coś po nosem, wyciągając rękę w
stronę kufla z piwem.
- O nie, ty już nie pijesz. - Powiedział Kei, zabierając
kufel piwa. - Wracamy do domu. Widzimy się potem. - Rzucił do chłopaków. -
Postarajcie się dotrzeć do domu bez poważniejszych obrażeń.
Pokiwali tylko głowami, bez przesadnego przekonania. Nim
zdążyłem zaprotestować, Kei postawił mnie na nogi, biorąc na barana. Objąłem
jego szyję, opierając głowę na jego ramieniu. Dostrzegłem lekki rumieniec na
jego policzkach. Musiał czuć się zażenowany tym, że musiał wynosić innego
faceta z baru. Ciekawskie spojrzenia padające na naszą dwójkę bynajmniej nie
pomagały.
- Jak mogłeś się tak załatwić.
Westchnął, kiedy wyszliśmy na ulice.
- Oni... są bardzo przekonujący...
Odparłem, mocniej obejmując jego szyję. Poprawił mnie na
plecach, umacniając chwyt pod moimi kolanami.
- Taaa... zapłacisz za to jutro... o ile podniesiesz się z
łóżka.
- Skutki alkoholu są niesamowite... - Powiedziałem cicho.
- ... widać...
Zostałem postawiony na ziemi, kiedy stanęliśmy pod drzwiami
naszego mieszkania. Oparłem się o framugę, gdy Kei przekręcał klucz w zamku.
- Przypomnij mi, żebym nigdy nie pozwolił ci pić beze mnie.
Jeszcze skończyłoby się to dla ciebie przymusową nocą z przypadkowym facetem. A
tego bym nie przeżył.
Powiedział spokojnie, kładąc dłoń na moim policzku z
czułością. Bez namysłu rzuciłem się na jego szyję, całując go delikatnie.
Dostrzegłem w jego oczach zdziwienie oraz szok. Jednak nie namyślał się długo,
kiedy objął mnie w pasie, przylegając moim ciałem do swojego. Wyraźnie poczułem
jego spodnie, wyraźnie napinające się pod naporem. Opierając się o framugę i
przyciągając mnie do siebie, wsunął kolano między moje uda, naciskając na
rozpalone już krocze. Jęknąłem do jego ust, przyciągając go mocniej do siebie.
Dopiero po chwili zamroczony piwem umysł stwierdził, że próg nie jest
najlepszym miejscem na podobne ekscesy. Ciągle go całując, wciągnąłem go do
środka. Kei, zatrzaskując drzwi za sobą, zaciągnął mnie na łóżko.
- Chyba upicie tego nie było jednak najgorszym z możliwych
pomysłów.
Powiedział, ściągając z siebie bluzkę i rzucając ją na
ziemię. Objąłem jego szyję, wpijając się w jego usta. Kei oparł się jedną ręką
o łóżko a drugą rozpinał mi spodnie. Podniosłem się, popychając go na łóżko i
siadając na jego biodrach. Spojrzał na mnie, jakby nie mógł uwierzyć w to, co robię.
Samemu ciężko mi było w to uwierzyć, ale procenty w mojej głowie sprawiały, że
nie miałem zahamowań. Kei zsunął swoje spodnie, umieszczając mnie nad swoim
penisem. Opuściłem biodra, nadziewając się na niego. Nie próbowałem
powstrzymywać jęków, kiedy czułem jak porusza się we mnie i wciąż na nowo mnie
pobudza. Tej nocy uprawialiśmy seks co najmniej 5 razy. Zasnęliśmy późnym
wieczorem. Zmęczeni i całkowicie wykończeni. Kolejnego dnia obudził mnie rwący
ból głowy oraz całkowicie wyschnięte usta. Podniosłem się nieco, przecierając
oczy. Poczułem dodatkowy ból w dolnych partiach ciała.
- Hej mały. Jak się czujesz?
Usłyszałem głos Keia. Średnio przytomny odwróciłem się w
jego stronę. Podał mi szklankę z wodą, siadając na brzegu łóżka.
- Chyba umieram...
Odparłem, wypijając duszkiem wodę. Kei zaśmiał się,
czochrając moje włosy.
- Przegiąłeś wczoraj z piwem. Nic dziwnego, że się źle
czujesz. Pamiętasz w ogóle cokolwiek z wczoraj?
- Nie wiem... pamiętam jak wczoraj piliśmy... reszta wydaje
się być rozmazanym snem. Co się stało?
Uśmiechnął sie tajemniczo, czochrając moje włosy.
- Może lepiej, żebyś nie pamiętał.
- Chyba jednak wolałbym wiedzieć.
Po raz kolejny się uśmiechnął, przysuwając tuż przed moją
twarz.
- Zostańmy przy tym, że po alkoholu jesteś naprawdę niesamowity
w łóżku.
Poczułem, jak zalewam się rumieńcem. Chyba jednak wolałbym
tego nie wiedzieć.
- Oszczędzę ci szczegółów.
- Dzięki...
Objął mnie delikatnie. Oparłem głowę na jego ramieniu.
Dziwne... wyglądał na szczęśliwego, cokolwiek zrobiłem w nocy. Skoro miało to
go uszczęśliwiać, mógłbym nawet częściej się upijać do nieprzytomności.