- Nie moja wina. Tak się spieszyłam, żeby wyrobić się na dzisiaj, że nie mogłam dłużej czekać na pomysły ;-; Więc wykorzystałam pierwszą prośbę, która pojawiła się już pod postem z okazji 30.000 wejść. Gdybym miała więcej czasu...
- Lub pomyślała o tym wcześniej
- Lub pomyślała o tym wcześniej na pewno bym napisała to, o co mnie prosili. W końcu jeszcze 5.000 wejść i będzie ich aż 40.000 a wtedy napiszę to, co chcą moi fani :D
- Ta, jasne...
- -.-
Tak czy tak, liczę na to, że początek szkoły nie będzie taki zły. Na pocieszenie, Aki i Kei (chociaż prędzej Kei) wracają do pracy.
P.S dzięki za pomysł Ivane. :3
Niedługo pojawi się kolejna ankieta na blogu. Będzie dotyczyła paringu, o którym chcecie przeczytać z okazji 40.000 wejść(tym razem na serio) Pod tym postem możecie pisać swoje pomysły. Wiem, że na razie są 2 prośby o Love stage, jedna o shizaye i NezumixShion.
- Ciągle masz zamiar nauczyć się pływać?
Pokiwałem głową, biorąc od niego lody. Ze względu na moje bezpieczeństwo od teraz nasze ,,lekcje pływania" odbywały się za dnia. Znałem już podstawy, więc aż tak nie wstydziłem się uczyć wśród innych ludzi.
- Wiem, że mnie uratujesz, jak będę się topił.
Kei się uśmiechnął, głaskając mnie po włosach.
- Jak będziesz chciał, będziemy mogli czasem pójść na basen, jak już wrócimy.
- Chętnie - Uśmiechnąłem się szeroko i zacząłem jeść lody. Kei był naprawdę kochany. Wszystko co robił, robił z myślą o mnie. Szkoda tylko, że było tu tyle ludzi, bo nie mogłem nawet się do niego przytulić.
- Wiesz, skoro jutro wracamy do domu, jest coś jeszcze, co chciałbyś zrobić?
Zastanowiłem się chwilę. Przebywanie z Keiem było jedyną rzeczą, jaką tak naprawdę chciałem. Zresztą z tego co wiedziałem, w okolicy nie było nic specjalnie ciekawego.
- Właściwie... chciałbym jeszcze popływać w świetle księżyca...
Kei spojrzał na srebrny, wodoodporny zegarek, który dostał w ramach bonusu od jednej ze swoich klientek. Poczułem ukłucie zazdrości. Wkurzało mnie, gdy dostawał prezenty od dziewczyn, z którymi sypiał. Tym bardziej, że ja nic mu nie mogłem zapewnić. Nie byłem jednak w stanie mu tego powiedzieć.
- Za kilka godzin zajdzie słońce. Jak chcesz możemy nawet zrobić sobie tutaj piknik. Podobno ma być dzisiaj piękny księżyc.
- Brzmi świetnie.
- Dobra, ubieraj się. Pójdziemy coś kupić na wieczór.
Naciągnąłem na siebie spodnie, bluzkę, klapki i wziąłem nasze ręczniki. Kei wziął torbę i poszliśmy do hotelu.
Przed zachodem słońca wszystko było gotowe. Kei kupił picie oraz jedzenie a ja przygotowałem nam kanapki.
- Jesteś gotowy? - Zapytał Kei, pakując ręczniki, bluzę i portfel do plecaka.
- Prawie. Muszę tylko zapakować kanapki - Ostrożnie położyłem dopiero co przygotowane kanapki do piknikowego koszyka, który też kupiliśmy dzisiaj. Przekąski spakowałem już wcześniej a picie zapakował Kei. - Możemy już iść.
Wyszliśmy na plażę akurat wtedy, gdy zrobiło się ciemno.
- Szkoda tylko, że słońce zachodzi z drugiej strony - Rzucił Kei, odwracając się w stronę przeciwną niż morze, patrząc na ostatnie promienie słońca, chowające się za drzewami.
- Ale z okien naszego domu widać wschód słońca - Rzuciłem szybko. Nie chciałem, żeby Kei chociaż przez chwilę myślał, że coś było nieidealne. - Poza tym, będziemy widzieć wschód księżyca. To musi wyglądać pięknie, gdy jego blask odbija się od tafli wody.
Kei się zaśmiał, kręcąc głową.
- Jesteś naprawdę uroczy mały.
Pogłaskał mnie po włosach, zatrzymując się na środku plaży. Wypakował kupioną wcześniej colę i rozłożył ręczniki.
- Może najpierw popływamy, a zjemy dopiero potem?
Pokiwałem głową. Nawet lubiłem pływać. Chociaż lubiłbym je o wiele bardziej, gdybym nie musiał się pokazywać tym samym Keiowi w samych bokserkach.
- Nie... zastanawiam się, kiedy to minęło.
- Proszę proszę.... kogo my tutaj mamy? Ile to minęło?
Wzdrygnąłem się gwałtownie, słysząc już znajomy głos. Strach, ból i upokorzenie wróciły z mocą wielkiej fali. Nagle poczułem się jeszcze bardziej nago niż do tej pory a moje bokserki stały się przerażająco łatwe do zdarcia.
Kei się odwrócił. Zacisnął pięści a jego spojrzenie zrobiło się zimne. Mimo to, zachował spokój. Bez pośpiechu wyjął swoją bluzę z plecaka i zarzucił ją na moje ramiona.
- Co tam mały? Nie poznajesz starych klientów?
Nie... nie, tylko nie on. Ze wszystkich możliwych ludzi, na jakich mogłem trafić musiał to być akurat Meiji. Ostatnio widziałem go, gdy przed kinem Kei rozwalił mu nos za to, że chciał mnie wykupić na własność.
- Czego chcesz? - Zapytał zimno Kei, stając między mną a nim. Skuliłem się w jego bluzie, starając się udawać, że nie istnieję.
- Przepraszam, ale chyba pomyłka. Nie mówiłem do ciebie.
- No to masz problem, bo mały nie chce z tobą rozmawiać.
- Jak tak, niech sam mi to powie.
Zamknąłem oczy. Tak bardzo chciałem zamienić się w szary, trzęsący się kamień, na który nikt nie zwraca uwagi. Nastąpiła chwila ciszy. Odwróciłem niepewnie głowę, zerkając na nich. Mierzyli się morderczymi spojrzeniami. Przełknąłem ślinę, czując szybsze bicie serca. Kei, niższy o pół głowy od Meijiego i to w samych bokserkach wyglądał znacznie mniej pewnie.
- Zdecydowałeś się na mnie spojrzeć - Powiedział Meiji, zerkając przez ramie Keia. - I co? Wracają wspomnienia? Serce nie zaczęło ci bić szybciej?
Tak, zaczęło... ale z przerażenia. Kei złapał za przód luźnej koszuli mężczyzny.
- Nie radzę ci mnie bić - Powiedział lodowato. - Chyba nie chciałbyś, żeby mały mieszkał sam, jak ty trafisz do więzienia za pobicie?
Ręce Keia się trzęsły, ale powoli go puścił i cofnął się o krok. Podniosłem się z ziemi i stanąłem za Keiem, trzymając się jego ramienia.
- Nawet się ze mną nie przywitasz? Co za rozczarowanie... i to jeszcze po tym wszystkim co nas łączyło?
Zatrząsnąłem się, zaciskając powieki. Nie chciałem, żeby tu był. Nie chciałem go widzieć. Nie chciałem go znać.
Kei wziął głęboki oddech, patrząc na niego morderczo.
- Tak trudno powiedzieć ,,cześć"? Chyba nie masz zajętych ust? Tak jak wtedy, gdy...
- Zamknij się! - Krzyknąłem, dalej ściskając ramie Keia. - Nie mów ani słowa więcej!
- Czyli jednak możesz mówić.
Ręce Keia się trzęsły. Widziałem, jak bardzo ma ochotę go walnąć.
- Chodźmy już... - szepnąłem, patrząc w piasek.
Meiji nic nie powiedział. Stał spokojnie uśmiechając się przerażająco. Czuł satysfakcje z tego, że tak naprawdę nic nie możemy mu zrobić. Jeżeli Kei by go uderzył, mógł trafić do aresztu, a gdyby policja odkryła, jaką profesją się zajmuje, mogłem go nie widzieć przez kilka lat. A ja nie umiałem żyć bez niego.
Kei naciągnął dresowe spodnie na bokserki i złapał swój plecak. Ja wziąłem koszyk i w samej bluzie i kąpielówkach pobiegłem za nim. Meiji ciągle tam stał. Bezczelnie się na mnie gapił.
- Nie bój się, mały - Wyszeptał do mnie Kei, obejmując mnie ramieniem. - Nie pozwolę cię skrzywdzić.
- Kei... ja...
- Przecież wiem, że to nie twoja wina. Zapomnij już o tym.
- Ciągle tam stoi... - Odwróciłem głowę. Meiji nie poruszył się na krok.
- Zignoruj go.
Starałem się stawiać równe kroki, ale tak się trząsłem, że ledwo byłem w stanie ustać na nogach. W końcu dotarliśmy do pokoju. Z każdą chwilą coraz bardziej chciało mi się płakać.
- Co on tutaj robi? - Wyszeptałem, siadając ciężko na łóżku.
- Pewnie sam przyjechał na wakacje. To musi być zbieg okoliczności, nie przejmuj się - Kei pogłaskał mnie po włosach. - Idę wziąć prysznic, a ty się uspokój. I tak zaraz będziemy jechać do domu.
- A... ale...
- Nic ci nie zrobi. Dopilnuję tego, obiecuję.
Podszedł do drzwi łazienki i się zatrzymał. Wahał się przez chwilę.
- Idziesz się kąpać?
- N-nie... poczekam.
Wzruszył ramionami i wszedł do łazienki. Odechciało mi się tych wakacji. Marzyłem już tylko o tym, żeby wrócić do domu.
Ktoś zadzwonił do drzwi. Wzdrygnąłem się gwałtownie, całkowicie się spinając. Przynajmniej dopóki nie usłyszałem głosu zza drzwi.
- Obsługa hotelowa.
Odetchnąłem z ulgą. Zaczynałem mieć paranoję.
- Dzień dobry - Powiedziałem, otwierając drzwi. Pani z obsługi wręczyła mi mały pakunek.
- Co to?
- Prezent od jednego z gości. Kazał przynieść do tego pokoju.
- Dobrze. Dziękuję...
Wziąłem od niej paczkę i zamknąłem za sobą drzwi.
- Kto to był? - Zapytał Kei zza drzwi łazienki.
- Obsługa hotelowa...
- Kto taki? - Wyszedł z łazienki. Miał na sobie tylko dresowe spodnie i właśnie wycierał włosy ręcznikiem. - Co to za paczka?
Wzruszyłem ramionami, otwierając wieko. Spodziewałem się, że może być to od Mejiego, ale nie mogłem się oprzeć, żeby to sprawdzić.
Zaraz pod pokrywką była kartka z napisem ,,Za przeszłe i przyszłe wspomnienia". Przełknąłem ślinę, szykując się na najgorsze.
- Jesteś pewny, że chcesz to otwierać?
Spojrzałem na pudełko. Nie, nie byłem pewny. Właściwie byłem przerażony. Mimo to, zdjąłem karteczkę. Wzdrygnąłem się i upuściłem pudełko. Kilka paczek prezerwatyw wypadło na ziemię.
- Kei...
- Nie przejmuj się tym. To tylko głupi żart.
Obróciłem się do niego i wtuliłem się w jego pierś. Chciało mi się płakać.
- Kei... ja... ja przecież tego nie chciałem. Dlaczego ciągle muszę cierpieć przez jeden, głupi błąd? Tak bardzo chciałbym o tym zapomnieć.
Moim ciałem wstrząsnął szloch. Ile ja bym oddał, żeby to wszystko się nie wydarzyło... chciałem, żeby Kei był moim jedynym...
- Przepraszam - Powiedziałem cicho. - Przepraszam, przepraszam, przepraszam...
- Mały...
- Przepraszam, że wtedy odszedłem. Przepraszam, że teraz musisz znosić to wszystko tylko dlatego, że byłem głupi.
- Przestań płakać, mały. Przecież doskonale wiesz, że to nie jest twoja wina.
- A-ale teraz... i on... nawet wie, w którym pokoju mieszkamy...
- I tak jutro wyjeżdżamy. A jeżeli spróbuje się do ciebie zbliżyć to gorzko tego pożałuje.
- Powiedział, że cię pozwie, jeżeli go pobijesz... a wtedy zostanę całkiem sam...
- To... w najgorszym wypadku wrzucimy go do morza i powiemy, że zjadł go kraken.
Prawie chciałem się zaśmiać, ale byłem zbyt przerażony. Cały się trząsłem.
- Posłuchaj mały, ja to wyrzucę, zadzwonię do recepcji, żeby go nie wpuszczali a ty weź prysznic i się uspokój, dobrze?
Pokiwałem głową, wycierając rękawami bluzy łzy, które zakręciły mi się w oczach.
Wziąłem szybki, ciepły prysznic. Cały czas czułem się obserwowany. Bałem się, że Meiji skądś mnie obserwuje, albo nawet nagrywa. Było to idiotyczne, ale nie mogłem pozbyć się paranoi.
Chciałem się jak najszybciej ubrać. Założyłem piżamę i wyszedłem z łazienki. Kei siedział na dywanie koło okna. Rozłożył koło siebie kanapki, przekąski i dwa kieliszki. W ręce trzymał szampana. Serce zabiło mi mocniej a na usta wypełzł uśmiech.
- Skąd masz szampana?
- Pomyślałem, że skoro jutro wracamy to możemy dzisiaj zaszaleć. A skoro nie mogliśmy posiedzieć na plaży, to pomyślałem, że zrobimy sobie piknik tutaj.
Miałem ochotę rzucić mu się na szyję.
- Dzięki, Kei...
Poklepał miejsce koło siebie. Szybko je zająłem, wtulając się w niego.
- Kei... kocham cię.
- Wiem mały, wiem... - Podniósł moją twarz i połączył nasze usta.
- Przepraszam, że... - Chciałem powiedzieć, że przepraszam, że nie był moim jedynym, ale uciszył mnie momentalnie, zatykając pocałunkiem moje usta.
- Tak...
- To zbieraj się. Zaraz mamy autobus.
- Kei... a co jeżeli spotkamy Meijiego?
- Rzucimy go na pożarcie krakenowi. Nie martw się, nikt taki jak on nie będzie jeździł autobusami.
- Ale...
- Co będzie to ma być. Będę cię bronił, nie martw się.
Rozciągnąłem się na łóżku i wstałem. Nogi trochę mi się trzęsły, ale byłem w stanie chodzić. Wyszedłem za Keiem i poszliśmy na autobus. Nawet się poświęcił, łamiąc swoją zasadę nie okazywania uczuć w miejscu publicznym i objął mnie ramieniem.
- Cześć mały. Tak mi się wydawało, że będziecie tutaj dzisiaj.
Schowałem się za Keiem, gdy tylko natknęliśmy się na Meijiego. Czy on naprawdę nie miał nic lepszego do roboty niż śledzenie mnie i zamienienie mojego życia w piekło?
- Powiedziałem ci przecież, że masz go zostawić. Czego od niego chcesz?
- Należy do mnie. Moja sprawa, czego od niego chcę.
- Powtórz, że do ciebie należy jeszcze raz a pożałujesz.
- Spróbuj mi coś zrobić. Mały będzie bardzo samotny, kiedy trafisz do paki.
- Jeżeli już chcesz się bawić w zasłanianie się sądem, myślisz, że gwałt i handel ludźmi nie jest karalny?
- Ja się wykupię, a ty? Pobicie, porwanie małoletniego oraz prostytucja.
- Słyszałeś o tym, że trupy nie mogą składać zeznań?
- Nie chcę, żebyś miał kłopoty... - Wyszeptałem zza pleców Keia, nie podnosząc wzroku.
- Hej, mały nie chciałbyś może pójść na kompromis? Mógłbyś przestać sprawiać kłopoty swojemu Keiowi
Wychyliłem się lekko, niepewnie zerkając na niego. Miałem cichą nadzieję, że będę mógł się go pozbyć na stałe. A przy okazji przestać sprawiać Keiowi kłopoty.
- Zatrudnię cię do siebie. Będziesz uczciwie pracował, a nawet dostawał wynagrodzenie. Gdy zarobisz tyle, ile za ciebie zapłaciłem, będziesz wolny i przestanę cię dręczyć. Może być?
Nie zdążyłem nawet naiwnie się zastanowić, gdy Kei szarpnął za przód jego koszuli.
- Nie waż się do niego zbliżać, bo bez względu na konsekwencje, zabiję cię, jasne?
Meiji uśmiechnął się złowieszczo. Zaraz jednak został odepchnięty na bok.
- Idziemy - Powiedział do mnie Kei, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w stronę autobusu. Zerknąłem do siebie. Mężczyzna dalej się uśmiechał. Chyba cieszył go fakt, że się zastanowiłem nad jego propozycją.
- Nawet nie próbuj się zastanawiać nad tym, czy by się u niego nie zatrudnić. Wiesz doskonale, na czym będzie to polegać.
- Na tym samym co ty robisz..?
Kei spojrzał na mnie zimno. Szybko odwróciłem wzrok. Po chwili westchnął i przytulił mnie do siebie.
- Jutro wracasz do pracy?
- Pojutrze. Jutro możemy iść na basen, jak chcesz.
- Gdziekolwiek, bylebym mógł iść z tobą - Szepnąłem, wtulając się w jego pierś.
Dobra, widzę, że jesteś. (piszę tydzień po dodaniu posta >v<)
OdpowiedzUsuńWybacz, że nie skomentowałam od razu, szkoła, dawne przyjaźnie, nauczyciele i takie tam... ;_;
----------
Nie ma za co, do usług. ^-^ Szczerze mówiąc, kilka razy wyobrażałam sobie to ich ponowne spotkanie w myślach... Zrobiłaś to sto razy lepiej, niż ja w mojej głowie. (może dlatego,że to Ty stworzyłaś tych bohaterów)
A właśnie, jeśli czytasz wszystkie komentarze (a co za tym idzie- wszystkie, które ja napisałam), to wybacz, ja mam to do siebie, że jestem strasznie gadatliwa. ;-; No niestety. A jak się kogoś uczepię! Nie daję mu spokoju. =D
------------------
Rozdzialik świetny. ^-^ Kei jak zwykle kochany, Aki jak zwykle jak 'małe dziecko', a ja *pomińmy, że to chore* jak zwykle mam reakcję na szok (po spotkaniu) w postaci nerwowego uśmiechu. x.x
Jeśli kiedykolwiek jeszcze przyjdzie Ci na myśl, żeby przestać o Nich pisać, to... to przyjdę do Ciebie w nocy! (czyt. w komentarzu zaspamuję Ci pomysłami wymyślonymi przez moją chorą głowę)
O, chcesz zrobić opowiadanie o Shionie i Nezumim? Nigdy o nich nie czytałam (Szczerze mówiąc, to ten rozdział mangowy 'Kiss x Kiss' czy jak to tam było, jakoś nie przypadł mi do gustu xd), może u Ciebie nabierze ono sensu.
ALE PAMIĘTAJ.
To tylko tak przy okazji jakby co, tak na dokładkę obok Akiego i Keia. (Zadziwia mnie ta moja determinacja)
***
A tak poważnie, to jeśli chcesz, żebym Ci podrzuciła jeszcze jakiś (chory bądź dziwny xd) pomysł, to służę pomocą. *mam kilka w zanadrzu, w chwilach wolnych robię kontynuację :D*
Teraz uwaga, taka mała aluzja.
Ciekawe, że tak mało było o byłej dziewczynie Keia. Ciekawe, czy była chora psychicznie. *i to piszę serio, I want to know*
Koniec małej aluzji.
O, właśnie.
Dlaczego nikt tu nie dodał jeszcze komentarza? ._. Bezczelność, no po prostu nie wierzę, jak można? D:
Miłego dnia i dużo idei! :)
Jam~
Dzięki za miłą lekturę. Zdecydowanie bardziej wolę czytać komentarze od fanów niż książki xD
UsuńCieszę się, że rozdział sprostał twoim wymaganiom. Tak jak pisałam, seria Aki x Kei jak na razie jest przerwana, ale nie pogardzę żadnymi ciekawymi pomysłami(np. Do dodatkowych postów)
(Jeśli chodzi o pomysła)
UsuńEgkhemem. (powaga. Mam chrypę, rozrypało mi się troszkę. Zbyt mnie ta szkoła denerwuje)
1. Nigdy nie było żadnej akcji z rodzicami Keia (może by wreszcie zaczął się zachowywać troszkę bardziej dziecinnie)
2. Szkoda, że nie za wiele wspominałaś o przeszłości innych bohaterów (nie za wiele- dla mnie 'w miarę dużo' to jeden post >v<)
3. Zastanawiałam się, co by było, gdyby ktoś się wmieszał pomiędzy ich 'związek'. :D (takie np. kolejne 'dziecko' typu Akiego, aczkolwiek ukrywające swoją sadystyczną naturę.
Serio. Zawsze chciałam przeczytać o diable, który udaje anioła. D:)
4. A kierowcą tego autobusu, którym jechali, był ojciec Akiego (Haha, dobra, przedobrzyłam XDD Dobra, to był żart)
5. Właściwie, to moja wena twórcza się wyczerpała... (uwaga, teraz historia z mojego życia: skończy się gwiazdkami)
*********************************************
Tak więc dziś sobie czytam o japońskim (takie pierdoły, typu ilość znaków kanji). Wiedziałam już oczywiście, ile ich jest (trochę ponad 2000 obowiązkowych), ale i tak to nie ostudziło mojego entuzjazmu. No i ten blog zniszczył wszystko:
http://jugyouchuu.blogspot.com/2013/08/poradnik-dla-samouka.html
Właśnie się dowiedziałam, że anime może 'pokaleczyć' nasz japoński (w moim przypadku- moje podstawy japońskiego), że 'kursy online' typu benkyo i japonka.pl są na poziomie N5 (a nawet nie do końca- niszczycie mi marzenia) oraz że autorka bloga nigdy w życiu nie przeczytała niczego na wikibooks, co tylko pogrąża mnie w niewiedzy i nadziei na to, że są na niej kursy bardzo dobre.
Poza tym moja główka przyswoiła do wiadomości (a jest to niezwykle trudne, gdyż jestem chora i co chwila kaszlę boleśnie/ dmucham nos), iż aby nauczyć się języka japońskiego należy:
- chodzić na kursy/ kupować książki (genialnie wprost)
- uczyć się przy jakiejś osobie, której poziom zaawansowania jest większy niż nasz (i tu aż mi się nasunęło na myśl, żeby ukatrupić moją koleżankę, która 'uczy się japońskiego od kilku lat', a napisała znak 'Japonia'- właściwie to dwa znaki- niepoprawnie.
I tu, za przeproszeniem, wtrącę swoje dwa grosze: żeby tak spierniczyć *gomene* dwa znaki, które są jednymi z pierwszych?! I jeszcze przez to, że żyłam w nieświadomości, teraz trudność sprawia mi pisanie tego poprawnie),
- gadać z Japończykami przez Skype/ pisać z Japończykami przez Skype (ratuj mnie boziu!
1. Nie znoszę gadać przez komunikatory.
2. Nie znoszę gadać z osobami, których nie znam.
3. Nie znoszę gadać w języku, którego nie ogarniam)
- uczyć się systematycznie (co ja, robot jestem? Nie potrafię tak...)
- uczyć się jakąś godzinę dziennie (jakiś tam koleś w miesiąc wkuł wszystkie kanji- wraz z on-yomi, kun-yomi, znaczeniem oraz stawianiem kresek- ćwicząc po dziesięć godzin dziennie, ale... ja to geniuszem nie jestem. Więc najpierw jakieś... Hmm... 50 godzin uczenia się gramatyki, wymowy etc., a potem ponad 300 godzin wkuwania kanji... mi to zajmie. Kuso, genialnie. Wprost genialnie. Odsyłam do doktorka od genetyki, mam słabe nerwy i jestem niecierpliwa ._.)
- mieć kontakt ze znakami (OK, to akurat najmniejszy problem. Jakieś tam artykuły w necie po japońsku, recenzje anime i takie tam... ale bez przesady.)
Tak więc... Moje ambicje zostały zniszczone prawie doszczętnie. Jedyną perspektywą dla mnie są teraz strony 'wikibooks', 'wikipedie' i ich siostry, a także tłumacz google oraz google grafika. Same genialne źródła.)
KONIEC 'małego' WYKŁADU.
******************************************************
Ekghemghem.
Tak więc..
Uwielbiam ten paring, stawiam Twojego bloga na pierwszym miejscu z '~Szukając Szczęścia' oraz... może zacznę czytać tego zajączka z nudów, bo nie mam co robić (oprócz nauki rysowania, japońskiego, czytania ciekawostek, uczenia się, odrabiania prac domowych, spania, słuchania muzyki oraz czytania książek~ dop. aut.)
Miłego dnia :)
SPAMUJĘ CI.
OdpowiedzUsuńWiem to.
Załamuje mnie to, że tyle osób woli Zajączka. *nie, nie poddaję Twojego talentu w wątpliwość! Po prostu wolę to wcześniejsze opowiadanie- być może większość tych osób nie czytała tego opowiadania/ nie zrozumiała go.* No, i wiesz...
Jeśli faktycznie napisałaś to tylko dlatego, że napisałam pierwszy komentarz pod notką z okazji 30.000 wejść, to przestanę pisać *Alleluja, cieszmy się i radujmy*, bo Twoi inni fani mnie ukatrupią *aczkolwiek nie przeczę, że uważam się za jedną z największych*, no i poza tym... tak jakoś dziwnie.. Doesn't matter.
Zaczęłam czytać zajączka.
Jakoś nie mogę się *ta, wiem. wciąż.* przestawić na to 'zajączku, zajączku' a także 'zajączku'... o.o
(a teraz pytanie: w jakim stopniu irytują Cię moje wstawiane masowo komentarze? W skali od 1 do 10.)
W jakim stopniu? Jeżeli uznać, że 10 to maksimum to...
Usuńzdecydowanie 0. Zawsze chętnie czytam odpowiedzi od fanów. Przynajmniej wiem czego ode mnie oczekują, mam okazję zmienić to, co nie najlepiej mi wychodzi no i przede wszystkim podbudowuję swoje ego czytając wszystkie miłe komentarze :D
Tak, napisałam ten głównie dzięki tobie, ale cieszę się za ten pomysł. Przynajmniej nie musiałam wstawiać kolejnego zaczętego i nigdy nie skończonego opowiadania :D
Poza tym, z tego co mi wiadomo Aki x Kei też jest bardzo lubiany przez fanów (Nie wiem czy bardziej czy mniej od zajączka, bo nikt nie robi list, które z moich opowiadań jest najfajniejsze)
A jeżeli chodzi o to, że Tochi ciągle nazywa Usagiego ,,zajączkiem" przypominam, że Kei też nigdy(Lub prawie nigdy) nie zwrócił się do Akiego po imieniu. Prawie zawsze mówił mu ,,mały" :D
No tak, ale 'mały' brzmi tak uroczo *zajączek oczywiście też, jednak... 'mały' mimo wszystko lepiej mi się kojarzy z jakiegoś powodu*.
UsuńAle to poważnie mnie trochę dezorientuje *na początku myślałam, że 'Zajączek' to naprawdę jest zajączek, którego tamten znalazł... Głupia sytuacja*