- Zwyczajnie zostawiłaś wszystko na ostatnią chwilę.
- Tak. Właśnie o to chodzi. Więc bardzo się spieszyłam, żeby zdążyć na dzisiaj. W dodatku, ponieważ historia znajduje się długo po ostatniej części z Akiego x Keia a zaczął się tam dość ciekawy wątek od razu mówię, że ta historia nie znajduje się w ramach czasowych dokładnie za ostatnią. Właściwie nie wiem w jakich ramach czasowych się znajduje, ale jest.
Skoro już was zanudzam to składam wam najserdeczniejsze życzenia, wesołych, spokojnych rodzinnych świąt,świetnych prezentów i wesołego nowego roku. Oby kolejny rok był jeszcze lepszy niż poprzedni :D
************************
- Hej, mały. Miałbyś ochotę się przejść? - Zagadnął Kei, gdy sprzątałem mieszkanie. Za oknem prószył śnieg i było dość zimno, więc nie miałem zbyt wielkiej ochoty, żeby wychodzić. - Jasne, czemu nie - Odpowiedziałem, odkładając mop i szybko się zebrałem. Na dworze było pięknie. Słońce zdążyło już zajść a wśród padającego śniegu błyszczały przeróżne światełka. Uwielbiałem tą porę roku. Oczywiście o jakichkolwiek prezentach, czy choince mogłem co najwyżej pomarzyć a zimne noce czasami powodowały u mnie wysoką gorączkę, gdy wyrzucali mnie na dwór, ale i tak lubiłem zimę. Zacząłem trzeć dłońmi o siebie, żeby nieco się rozgrzać. Kei kucnął przy mnie i dokładnie
opatulił moją twarz szalikiem.
- Lepiej?
Kiwnąłem głową i poszedłem za nim. Po mniej więcej dziesięciu minutach trafiliśmy do jakiejś restauracji. Kei wprowadził mnie do środka i zamówił stolik. Nareszcie mogłem ściągnąć kurtkę, bo w całym pomieszczeniu było ciepło. Oprócz tego unosił się jakiś słodki sapach. - Napijesz się gorącej czekolady? - Zapytał, ściągając kurtkę i siadając przy dwuosobowym stoliku. Kiwnąłem głową, zajmując miejsce przed nim. Z wdzięcznością przyjąłem gorącą czekoladę. Była mdląco słodka, ale przynajmniej ciepła. Piłem ją małymi porcjami, żeby znieść nadmierną ilość cukru. - Smakuje? - Tak, bardzo! Kei uśmiechnął się delikatnie i zamówił dla mnie szklankę wody. - Dziękuję, że mnie tu zabrałeś - Powiedziałem, gdy udało mi się już wypić moją czekoladę i zbieraliśmy się do wyjścia. Kei nic sobie nie zamówił, co mnie specjalnie nie zdziwiło. Było to pewnie dla niego za słodkie. - Dziękujemy za wizytę i wesołych świąt - Pożegnała nas kelnerka, gdy wychodziliśmy. Odpowiedzieliśmy tą samą, utartą frazą i ruszyliśmy do domu. - I co, mały? Jak się czujesz z myślą o spędzeniu pierwszych świąt bez rodziny? - Zagadnął po drodze. - Właściwie to... nie czuję się jakoś inaczej. U nas nigdy nie obchodziło się świąt. - Serio? Nie mieliście nawet choinki? Ani nawet prowizorycznych prezentów? - Nie... zwykle wtedy nawet nie mieliśmy jedzenia. Ludzie mają wtedy dobre humory, więc dawali moim rodzicom jakieś pieniądze. Wtedy pili jeszcze więcej. Zazwyczaj gdy kończył się alkohol krzyczeli i rzucali butelkami. Kiedyś próbowałem uciekać, ale w pewnym momencie zaczęli zamykać drzwi i robiłem im za tarczę... - Zacisnąłem usta, ściskając pięść na przedramieniu kurki Keia. Miękką rękawiczką, którą dostałem od niego, wytarłem łzy. Właściwie to uwielbiałem ten okres przed świętami, gdy wszystko było takie kolorowe i piękne. Gdy padał śnieg a ludzie byli mili i wszystkim życzyli wesołych świąt, ale sama wigilia była dla mnie koszmarem od zawsze. - Mały? - Podniosłem spojrzenie na Keia. Ten szybko rozejrzał się dookoła i pochylił się, żeby mnie pocałować. Serce zabiło mi mocniej a łzy nagle przestały cisnąć się do oczu. - Zapomnij o tym. Postaramy się o to, żeby zastąpić ci te wspomnienia, znacznie przyjemniejszymi, jasne? Przełknąłem ślinę i pokiwałem głową. Kei był taki kochany. Przytuliłem się do jego piersi, wycierając o nią resztki łez. Przez chwilę staliśmy tak razem, wtuleni w siebie, wśród padającego śniegu i świątecznych lampek. Dopiero po chwili Kei delikatnie mnie puszczając dał dyskretny znak, żebym zrobił to samo. Wytarłem resztki łez i uśmiechnąłem się szeroko. - Dziękuję Kei... za wszystko. Uśmiechnął się delikatnie, głaszcząc mnie po włosach i bez słowa ruszyliśmy dalej. Nie minęło kilka minut a poczułem ciepło, ogarniające moją prawą dłoń. Spojrzałem na Keia. Nawet na mnie nie patrzył. Wbił wzrok przed siebie, jakby chciał w ten sposób udawać, że to nic takiego. Ścisnąłem jego dłoń i stanąłem jeszcze bliżej. Dopiero gdy stanęliśmy przed drzwiami, Kei puścił moją rękę, żeby odnaleźć klucze. Zamarłem, gdy tylko otworzył przede mną drzwi na oścież. Tuż przy ścianie mieniła się wszystkimi kolorami przepięknie ozdobiona choinka, a pod nią stos prezentów. Gwałtownie spojrzałem na Keia. Patrzył na mnie spokojnie, z łagodnym uśmiechem. - Chłopcy się spisali... Z niedowierzaniem patrzyłem to na niego to na choinkę. Nigdy nawet nie dostałem nic ciepłego na święta... a teraz... coś tak... - Na razie mają święta w agencji. Wpadną jak tylko się skończą. Z trudem przełknąłem ślinę przez zaciśnięte gardło. Gdy tylko Kei zamknął za nami drzwi rzuciłem mu się na szyję. Jednocześnie miałem ochotę śmiać się i płakać. Objął mnie w pasie i delikatnie pocałował w policzek. - Wesołych świąt - Szepnął do mojego ucha. - Wesołych świąt - Wyszeptałem, przez zaciśnięte gardło i ze łzami w oczach. Nigdy bym nie pomyślał, że Kei zrobi coś takiego... dla mnie... - Wesołych świąt! - Gwałtowne trzaśnięcie drzwiami skutecznie mnie otrząsnęło. Puściłem szybko Keia i stanąłem twarzą do drzwi. Soichiro, oczywiście kompletnie nie przejęty zasadami wychowania wcisnął mi na głowę zieloną czapkę elfa a Keiowi wręczył czapkę Mikołaja. Domyśliłem się, że woli go nie irytować dzisiaj. - Witaj Aki, podoba się niespodzianka? - Zagadnął Shun, wchodząc do środka i zdejmując kurtkę. - Tak, nawet bardzo... - Tym lepiej. Włożyliśmy w to sporo wysiłku - Powiedział Kazuo. Za nim niepewnie wszedł Yuichi. - Dziękuję wam bardzo, ale... teraz jest mi trochę głupio, bo ja dla was nic nie mam... - Powiedziałem cicho, spuszczając głowę. Kiedy ją podniosłem Kei i Shun szarpali się z Soichiro, który ze wszystkich sił próbował się do mnie dobrać. - Naprawdę, Soichiro, czy ten jeden jedyny raz nie możesz się zająć swoim chłopakiem? - Rzucił spokojnie Kazuo. - Mamy w końcu święta. Mógłbyś te jeden raz odpuścić Akiemu. Poza tym, to praca Keia, żeby się do niego dobierać... - Wzruszył ramionami. Poczułem jak na policzki wstępuje mi rumieniec a Kei usilnie starał się zabić go spojrzeniem. W końcu Soichiro przestał się szarpać i mogliśmy wspólnie zasiąść do stołu. Nie było to co prawda łatwe w tyle osób, ale jakoś sobie poradziliśmy. Nigdy bym nawet nie pomyślał, że dzielenie się opłatkiem, które do tej pory wydawało mi się idiotyczną tradycją, może być tak miłe. Może nie samo łamanie opłatka, ale życzenia wtedy składane i to łagodne spojrzenie, kiedy słuchałem życzeń. Nawet kiedy chłopcy mnie przytulali czułem wszechogarniające ciepło, chociaż czułem się dziwnie, bo do tej pory Kei był jedynym, który mi to robił. Nawet gdy Soichiro mnie przytulił nie byłem tak przerażony jak zwykle. Było to niezwykle przyjemne. Potem wszyscy usiedliśmy przed choinką obładowaną prezentami. Soichiro zmusił wszystkich do założenia zabawnych czapek. Ja z Yuichim robiliśmy za elfy świętego Mikołaja. Kei i Kazuo dostali czapki Mikołajów a Sochiro z Shunem założyli różki reniferów. Zaczęliśmy rozdawać prezenty. Chyba każdy kupował po jakimś drobnym prezencie dla każdego plus jeden dla mnie i Yuichiego. Ja dostałem wielkiego, pluszowego misia, jakieś perfumy i zestaw do rysowania. W ostatnim, najmniejszym pudełeczku zobaczyłem... telefon. Nie mogłem uwierzyć, kiedy go zobaczyłem. W końcu była to rzecz bardzo droga. Nie dali mi jednak nic powiedzieć, bo wszyscy zaczęli rozmawiać o swoich prezentach i świętach. - Podoba się? - Zapytał Kei. - Oczywiście, ale... to trochę za dużo... zwłaszcza, że ja wam nic nie dałem... - Za rok się zrewanżujesz... - Pogłaskał mnie po włosach i przytulił do siebie. W pokoju było ciepło. Zapach świeżo upieczonych ciastek przyjemnie roznosił się po pokoju. Siedzieliśmy wspólnie bardzo długo, rozmawialiśmy, żartowaliśmy, nawet śpiewaliśmy kolędy. Sam byłem zaskoczony, ale od czasu, gdy usiedliśmy do obiadu nikt się nie kłócił. Kiedy tak siedziałem, wśród moich przyjaciół, wtulając się w osobę, którą kocham, nie mogłem uwierzyć w moje szczęście. Zawsze nienawidziłem świąt, a teraz... był to jeden z lepszych dni, jakie spędziłem.
Nie wiem, które opowiadanie kocham bardziej i nie będę próbowała się dowiedzieć ;w; <3 Super one shot, widać, że pracowałaś nad opisami ^,^
OdpowiedzUsuńWeny i wesołych świąt,
Alice
Dziękuję :3
UsuńTak, starałam się ^ ^
To było świetne! szkoda, że już tego.nie publikujesz.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś do tego wrócę, ale jak na razie nie mam pomysłu na dalszą fabułę.
UsuńBoooożeee, napisałam komentarz dwa dni temu, ale chyba się nie opublikował. ;_;
OdpowiedzUsuńSoichiro jak zwykle mnie rozwalił. xD Po raz pierwszy w życiu płakałam ze śmiechu przez opowiadanie na blogspocie XD
Wciąż jestem wierną fanką, choć, muszę przyznać, zaniedbałam Twojego bloga :c
Z powodu takiego jednego... Hmm, nieważne.
Piszesz świetnie, Aki x Kei nigdy się nie zestarzeją, w ogóle urocze jest to wszystko, kocham ich, jeju, zaraz się zapadnę pod ziemię, bo o Tobie zapomniałam.
Gomen nasai, gomen nasai, gomen nasai!!!
Poprawię się!
~Ivane
A już zaczęłam się zastanawiać czy żyjesz ^ ^
UsuńMiło wiedzieć, że jednak tak :D
Ktoś o mnie pamięta? *v*
UsuńMoje życie wreszcie nabrało sensu... ^o^
Pisałam to już chyba, ale powoli przyzwyczajam się do różnych dziwnych przezwisk typu 'króliczek' albo 'kochanie'. cx
Właściwie to pamiętam jakieś 90% osób, które dodały komentarze, bo czytanie ich sprawia mi wilką frajdę. Jednak od pewnego czasu zaczęło mi brakować twoich długich i nieco chaotycznych komentarzy ^ ^
UsuńHaha, cieszę się, bo innych, niestety, nie mam w ofercie. :D
UsuńJeśli chcesz, mogę komentować każdy post. Zacznę czytać 'Zajączka'.
A tak w ogóle, to strasznie mi się podoba Twój nick. Moje trzy ulubione sylaby w hiraganie ^-^ (oprócz 'n', 'na' i 'shi', ale to chyba mało ważne). Zawsze, jak go czytam, kojarzy mi się ze słowem 'lis'. (po japońsku 'kistune')
Nie mam pojęcia czemu, co ciekawe. :P
W ogóle to mam dziwne upodobania jeśli chodzi o yaoi, bo uwielbiam, kiedy bohater jest odrzucany, smutny, poniżany, skrzywdzony etc...
A potem ktoś go ratuje z dołka. XDD
(tak, też myślę, że to wymaga leczenia psychiatrycznego, ale wolę o tym nie myśleć).
A tak w ogóle, to ostatnio śnił mi się Kei i Aki. (tak, też myślę, że to też podchodzi pod chorobę)
Jak tam ferie? A raczej, kiedy je masz? Mnie właśnie się skończyły. (02.02)
~Ivane
WIęc musimy być z tych samych okolic, bo też właśnie wróciłam do domu ^ ^
UsuńTrochę miałam problemów z wstawianiem notek właśnie przez wyjazdy :D
Tak btw. to wybierając nick nie patrzyłam na żadne konkretne słowa. Znaczy Kasai byl wybrany(mam słabość do ognia) a Katsumi po prostu mi się spodobało :D
Witam,
OdpowiedzUsuńświetny tekst, ten spacer miał chyba na celu aby pozostali przygotowali niespodziankę dla Akiego...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia