sobota, 16 kwietnia 2016

Zajączek CXXVI - Idealny dzień, wieczór

Cholera, jak ja was nienawidzę xD
Dzięki za głosy w ankiecie, ale biorąc pod uwagę fakt, że tyle samo osób chce kontynuować zajączka i zacząć nową serię, to średnio mi to pomogło xD
Ankietę przedłużam o tydzień, więc jeżeli jeszcze ktoś z was nie zagłosował, zachęcam do zrobienia tego teraz
***********************


- Naprawdę mi się to nie podoba... - Jęknąłem niezadowolony, gdy Tochi związywał moje nadgarstki za moimi plecami.
- Ale mi bardzo. Zresztą, wyglądasz, jakbyś był urodzony do wiązania.
- Twoje perwersje czasami mnie przerażają... - Prychnąłem, zarumieniony.
- To nie są perwersje... na razie. Gdybym cię przywiązał do łóżka, to jeszcze rozumiem, ale do krzesła?
- Samo to, że chcesz mnie wiązać jest straszne! - Krzyknąłem, odwracając się przez ramię, na tyle, na ile pozwoliły mi skrępowane za plecami nadgarstki.
- Tylko dzisiaj... jeszcze kilka godzin i będziesz miał spokój - Uśmiechnął się, składając na moim policzku pocałunek. Ustawił drugie krzesło tuż przede mną, koło stołu, na którym stała parująca porcja świeżo zrobionych pierogów.
- Czas na spróbowanie naszego wspólnego dzieła - Uśmiechnął się promiennie.
- Zgoda, zgoda - Przewróciłem oczami. - Ale wyjaśnij mi proszę jedną rzecz. Dlaczego tak bardzo chcesz mnie upokorzyć?
Uśmiechnął się rozczulony, przyglądając mi się uważnie, z pewną perwersją przyglądając się mojemu ciału.
- Po prostu uwielbiam się tobą opiekować. Wyglądasz wtedy jeszcze bardziej uroczo.
Prychnąłem,, opuszczając głowę. Najchętniej zapadłbym się teraz pod ziemię. Że też dałem się wrobić w coś takiego... mogłem mu powiedzieć, że się nie zgadzam! Wszystko ma swoje granice, a przywiązywanie mnie do krzesła, żeby mógł mnie karmić, zdecydowanie je przekraczało.
- No, a teraz ładnie powiedz ,,aaa"
- Gh... wiesz, że nienawidzę tego robić... dla ciebie to nie jest dziwne, że traktujesz mnie jak dziecko? - Zmusiłem się, żeby podnieść na niego całkowicie czerwoną twarz. Tochi przyglądał mi się chwilę, z rocaz większym rozczuleniem, malującym się na jego twarzy.
- Nadrobi się wieczorem - Powiedział w końcu, z perwersyjnym uśmieszkiem, z satysfakcją przyglądając się mojej reakcji. - A teraz powiedz ślicznie ,,aaa". - Nadział jednego pieroga na widelec i przysunął go do moich ust. Skrzywiłem się. Naprawdę, nie chciałem tego robić, zwłaszcza, że to ,,danie" wcale nie wyglądało smacznie.
Niepewnie otworzyłem usta, czerwieniąc się jeszcze bardziej. Tochi z szerokim uśmiechem wsunął do nich jedzenie. Nie miało to co prawda porównania z jedzeniem z domu, ale jak na możliwości Tochiego, było to całkiem niezłe.
Jakimś cudem udało mi się przeżyć ten żenujący obiad, chociaż z trudem. Czułem się jak jakiś niewolnik, ale Tochi wyglądał na szczęśliwego, więc jakoś to zniosłem. W końcu miał to być jego idealny dzień... jutro go ochrzanię za to wszystko.
Gdy zjedliśmy, zbliżał się już wieczór. Tochi przepakował plecak, umieszczając tam między innymi koc, pozostałe pudełko z jagodami, oraz ciastka, które dla niego kupiłem.
- Może już zakończymy ten dzień? Nie wycierpiałem się już dość dzisiaj?
- Ojej, daj spokój. Jeszcze tylko jedna rzecz i masz spokój - Uśmiechnął się  promiennie, wyciągając rękę w moją stronę.
- Będziemy musieli spać w lesie? - Zapytałem niechętnie, ściskając jego dłoń.
- Nie dłużej, niż to będzie konieczne - Uśmiechnął się, ciągnąc mnie na zewnątrz. Przewróciłem tylko oczami, idąc za nim.
Ciągnął mnie przez las i miałem pewne obawy, że doskonale wiem, gdzie w tej chwili idziemy.
W końcu wyszliśmy na polanę. Dookoła niej posadzone były kwiaty, ale miały całkowicie zwyczajny, niebieski kolor i wszystkie były zamknięte. Całe to miejsce nijak nie przypominało tego, które pamiętałem.
Patrzyłem nieco zaskoczony na Tochiego, który rozkładam nam koc i kładł na nim pudełko z naszymi ciastkami i jagodami.
- Jesteś pewny, że tu chciałeś mnie zabrać?
- A co? Zawiedziony? - Błysnął uśmiechem, siadając na kocu. Prychnąłem, dosiadając się obok.
- Niby dlaczego miałbym być zawiedziony? Po prostu... po prostu tego nie rozumiem.
- Chciałbyś posłuchać o kwiatach? - Spojrzałem na niego zaskoczony. - A właściwie o tych konkretnych kwiatach? - Kiwnął głową w stronę kwiatów, otaczających polanę. Miałem niejasne podejrzenia, że planuje coś złego, więc kiwnąłem głową, żeby tylko się dowiedzieć, o co dokładnie tutaj chodzi. Tochi przysunął się do mnie, pochylając się nad moim uchem. - To taka prawie gra wstępna - Szepnął, sprawiając, że poczułem się jeszcze bardziej zażenowany.
- Głupek! - Prychnąłem, odpychając go od siebie. Zaśmiał się tylko, widząc moją reakcję.
- Ale to prawda. Akurat te kwiaty otwierają się nocą, uwalniając coraz więcej i więcej pyłu. Dlatego działają jak gra wstępna - Jakby nigdy nic, sięgnął po pudełko i wyjął z niego zapakowane wcześniej ciastka karmelowe.
- A teraz...
- O nie! Już raz dzisiaj mnie karmiłeś! Nie zgadzam się na to po raz drugi - Powiedziałem stanowczo. Nie było absolutnie żadnej mowy, żebym po raz kolejny dawał się karmić.
- Ostatni raz - Uśmiechnął się czule, przysuwając ciastko do moich ust. - Jak będziesz chciał, sam będziesz mógł mnie nakarmić.
- Nie będę chciał!
Bez słowa przysunął ciastko do moich ust. Nadąłem niezadowolony policzki, wpatrując się w niego chłodno. Nacisnął na moje usta. Wahałem się dłuższą chwilę, nim z mocnym wahaniem rozchyliłem usta. Zacisnąłem powieki, pozwalając się ostatecznie nakarmić. Ciastko miało mocno słodki smak, aż zbyt słodki. Odsunąłem rękę Tochiego, sięgając po butelkę wody.
- Za słodkie... - Powiedziałem cicho, biorąc kilka łyków.
- Serio? A mi tam smakuje - Uśmiechnął się, biorąc drugie ciastko i wgryzając się w nie.
Robiło się coraz ciemniej. Otaczające nas kwiaty zaczęły mienić się delikatnym, niebieskim blaskiem, powoli rozkładając swoje płatki. Delikatny dreszcz przebiegł po moich plecach. Przetarłem zmarznięte ramiona.
Na szyi poczułem delikatny oddech Tochiego. Zerknąłem na niego przez ramię. Odpowiedział mi delikatnym uśmiechem, całując moją szyję. Przyjemne dreszcze przebiegły wzdłuż mojego ciała, gdy ręce Tochiego wsunęły się pod moją koszulkę. Drżałem coraz bardziej i bardziej, z coraz większym niepokojem wpatrując się w zachodzące słońce. Zamknąłem oczy na krótką chwilę, nie protestując, gdy Tochi przejeżdżał opuszkami palców po mojej skórze. Gdy otworzyłem oczy, polanę rozświetlał intensywny, niebieski blask.
- W porządku? - Szepnął, przysuwając się do mojego ucha. Wcale nie wiedziałem, czy jest w porządku. Mój umysł był całkowicie otępiały. Gdy zerknąłem na Tochiego przez ramię, moje serce gwałtownie przyspieszyło. Uśmiechnął się, gdy zobaczył, jak bardzo jestem zażenowany. Jęknąłem, nim padłem na plecy, lądując na drapiącym, nieprzyjemnym kocu, dysząc na nim ciężko. Mój stan dodatkowo pogarszał fakt, że Tochi wyglądał niesamowicie przystojnie, gdy otaczały go niebieskawe pyłki rosnących kwiatów. Jego twarz była delikatnie czerwona, ale z pewnością nie aż tak, jak moja.
- Jesteś słodki...
- Zamknij się - Jego wzrok przeszywał mnie na wskroś. Ledwo byłem w stanie wymawiać słowa. Serce waliło mi jak oszalałe. Z trudem się poruszyłem, gdy ściągał ze mnie koszulkę.
- W porządku?
- Nienawidzę... tego... - Wydyszałem z trudem, poruszając się niespokojnie pod Tochim. Jęknąłem, gdy jego ręce znalazły się na moich spodniach, delikatnie je rozpinając. Ścisnąłem jego dłonie, powstrzymując go przed rozebraniem mnie.
- Ciągle... ciągle jesteś zły? - Wydyszałem.
- Nie jestem - Uśmiechnął się czule, składając na moich ustach pocałunek. - Zresztą, czy mógłbym się na ciebie gniewać? Przecież cię kocham.
- Ja... ja... - Przełknąłem nerwowo ślinę, poruszając się niespokojnie na kocu. - Cieszę się... - Jęknąłem tylko. Tochi uśmiechnął się uroczo, całując mnie w czoło. Jęknąłem, odurzony zapachem kwiatów za bardzo, żeby mieć możliwość stawiania się. Zostałem pozbawiony spodni i bokserek. Drżałem przerażony i podniecony, całkowicie oddany woli Tochiego.
- Tochi... - Jęknąłem, gdy powoli zaczął obcałowywać moje ciało. - Ja... kocham cię... - wydusiłem z siebie, coraz bardziej i bardziej nieprzytomny.
- Wiem - Zaśmiał się krótko, przytulając mnie do siebie.

9 komentarzy:

  1. Rzeczywiśćie idealny wieczór Tochi musiał być zadowolony,a te kwiatki to chyba skądś kojarzę...Byłam jedną z osób,które chciały nową serię,dlatego mam nadzieję,że tak się stanie,bo nie chcę,żebyś przedłużała zajączka na siłę.
    Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Krótkie, ale urocze. Ech, takie rozdziały mogłabym czytać godzinami i rekompensowałoby mi to jego długość. Cóż, nic dodać, nic ująć - wszystko skończyło się happy endem. Znaczy nie wiem, czy to już definitywny koniec, ale mógłby się tak zakończyć. Wiesz, Usagi w końcu, po wielu trudach wyznał Tochiemu miłość, mogłoby się zdawać, że całe opowiadanie zmierzało tylko do tego (bo pewnie tak było). Kurczę, chyba przeczytam "Zajączka" od samego początku. Znów.
    A, wiesz co jest fajne? Że z każdym kolejnym rozdziałem widać było to, że uczysz się na własnych błędach, że opowiadanie jest coraz lepsze. Rozwijałaś się wraz ze swoimi bohaterami i według mnie jest to najlepsza z możliwych opcji pisania opowiadań.
    Czy to brzmi jak pożegnanie? Możliwe. Ale nie byłoby fajnie, gdybyśmy się żegnały. Jak dla mnie możesz zaczynać nowe opowiadanie, ponieważ raczej nie dodałabyś nowych wątków, skoro było ich już tak dużo. Ale po Tobie można spodziewać się wszystkiego, dlatego pozostaje mi tylko czekać na przyszłą sobotę i... no właśnie. Czekać.
    Ja kończę komentarz, bo padam na ryj, więc kończąc go w moim stylu:
    Pozdrawiam i życzę weny na nexta. ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. zajączek! ankieta- zajączek


    Tj przynajmniej kwestie:
    Reia
    kory
    rodziców zajączka
    tego gdzie zamieszkają
    no i gdzie jest wiewiór !
    Pozdrawiam i życzę dużo weny! !;*

    OdpowiedzUsuń
  4. no to cudne zakończenie idealnego dnia:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. ehhh i brak wpisu przestaje z czasem zaskakiwać... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zwłaszcza, że autor mimo wszystko nie jest maszyną, która całe dnie tylko pisze posty na bloga, ale człowiekiem, który ma trochę innych spraw na głowie, w tym pisaną książkę, którą stara się wydać ^ ^
      Swoją drogą zazwyczaj o opóźnieniach piszę na moim fp. Tam również napisałam, że post nie pojawi się w weekend, ale w poniedziałek.
      https://www.facebook.com/HistorieYaoi/?fref=ts

      Usuń
  6. Hej,
    och pięknie, tak, tak Tochi ty to uwielbiasz zarumienionego Usagiego i to bardzo...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń