niedziela, 23 kwietnia 2017

Lekcja życia XXVIII - Wyjaśnienie


Siedziałem na łóżku, oparty o ścianę, popijając małymi łykami herbatę. Sensei siedział obok, przyglądając mi się z uśmieszkiem. Uwielbiał się we mnie lampić, gdy byłem najbardziej zażenowany.
- Jeżeli chcesz coś powiedzieć, to po prostu to powiedz! - Nie wytrzymałem w końcu. Jak długo zamierzał się we mnie gapić, powodując u mnie coraz większe zażenowanie?
- Nic nie chcę powiedzieć. Po prostu lubię na ciebie patrzeć. - Prychnąłem i odwróciłem się tyłem do niego - Wszystko w porządku? Jeżeli stało się coś złego to...
- Nie zrobiłeś nic złego... - Wiedziałem, że muszę to powiedzieć. W innym razie sensei czułby się winny... a ja nie mogłem pozwolić na to, żeby czuł się winny. Sam tego chciałem... tego i jeszcze dużo więcej. - Ja po prostu... czuję się dziwnie... i źle, że tak reagowałem...
- Sashi - Za sobą usłyszałem krótkie prychnięcie śmiechu i objęły mnie ciepłe ramiona. - To nic złego, wiesz o tym? Są rzeczy, których po prostu nie możemy powstrzymać. To całkowicie naturalne reakcje. Podczas seksu będzie jeszcze gorzej. Co zrobisz z tą dziewczyną? - Ostatnie zdanie dodał ewidentnie po to, żeby nie peszyć mnie aż tak.
Westchnąłem ciężko. Nie chciałem w ogóle o tym myśleć. Z drugiej strony, w końcu musiałem stanąć z Chiko twarzą w twarz.
- Nie wiem... chyba trochę się boję. Co ty byś zrobił?
Nastąpiła cisza. Prawdopodobnie sensei potrzebował chwili, żeby się zastanowić.
- Cóż, to nie jest łatwa sprawa. Zastanawiam się co ta dziewczyna planowała, bo nie wydaje się kimś, kto musi zaciągać niezainteresowanych nią facetów do kina, żeby się z jakimś przespać. Najlepiej będzie, jeżeli po prostu z nią porozmawiasz. Jakoś na samotności i w cztery oczy. Dorwij ją przed czy po lekcjach i wyjaśnij, że byłeś w ciężkim szoku, że nie tego chciałeś i... coś wymyślisz. Wierzę w ciebie - Zaśmiał się i przyjaźnie zmierzwił mi włosy. Na policzki wstąpił mi rumieniec, ale pozwoliłem sobie na oparcie się o jego pierś.
- Czuję się okropnie... nie chcę iść do szkoły... a jak ona mnie wyśmieje?
- Daj spokój, na pewno tak nie będzie. Rozluźnij się i wszystko jej wyjaśnij. Będzie dobrze - Objął mnie ramionami i przytulił do siebie. - Jeszcze tylko kilka lat i będziesz wolny - Prychnąłem. Łatwo było mu mówić... on już skończył szkołę. - A potem tylko studia. Tam nie będziesz miał takich problemów.
- Serio? - W moich oczach pojawiło się coś w rodzaju nadziei. Studia brzmiały jak raj, zwłaszcza dla nudnych kujonów, którzy nie mieli za bardzo znajomych.
- Jasne. Studia są super. Podobno najlepsze lata w życiu każdego człowieka.
- Nie wiem, czy w moim wypadku też tak będzie działać. Musiałbym być bardziej... sam nie wiem, otwartym. A ja jestem.... no cóż, nie jestem za bardzo ekstrawertyczną osobą...
- Gwarantuję ci, że na studiach znajdziesz sobie kogoś w twoim guście. Jak wybierzesz jakiś interesujący cię kierunek, to na pewno będziesz bardzo lubiany. Kto wie, może nawet znajdziesz sobie dziewczynę, albo chłopaka?
W sercu poczułem nieprzyjemne ukłucie. Tylko... dlaczego? Sensei tylko mnie uczył. Nic nas nie łączyło poza tymi lekcjami. Nawet jeżeli nie chciałem, żeby z kimś innym się umawiał. Nie rozumiałem, skąd to nieprzyjemne uczucie.
- A może powinienem się z nią jeszcze raz umówić? - Powiedziałem niepewnie. Miałem cichą nadzieję, że może mnie przekona, żebym tego nie robił... cholera, chciałem, żeby zaprzeczył. I nie rozumiałem, czemu właściwie.
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł - Zagryzłem dolną wargę, żeby nie uśmiechnąć się zbyt szeroko. Dlaczego uśmiechałem się jak debil z tak idiotycznego powodu? - Wiesz, jeżeli zaprosiła cię do kina i od razu rzuciła ci się do spodni to pewnie znaczy, że chciała ci tylko wykorzystać. To nie jest dziewczyna, z którą warto się wiązać.
- Tak, ale... do tej pory nikt inny mnie nie zechciał... - Westchnąłem ciężko i spuściłem głowę, wpatrując się w kołdrę narzuconą na moje nogi. Kto by chciał się umawiać z kimś takim jak ja?
- A wiesz co? - Poczułem, jak coś napiera na mój podbródek, zmuszając mnie do spojrzenia w górę. Nade mną, niepokojąco blisko mojej twarzy znajdowała się twarz senseia. Czułem, że się rumienię, ale dzielnie patrzyłem w jego oczy, nie dając się zawstydzić... nie tym razem. - Mówiłem ci, że ja bym mógł, prawda?
- Ale ty się nie liczysz... - Wymamrotałem i odwróciłem wzrok. - Jesteś gejem...
- No wiesz co? - Nad sobą usłyszałem melodyjny, uroczy śmiech. - To już było okrutne. Nie jestem gejem, jestem bi. I to nie znaczy, że od razu rzucam się na każdego. A ty serio jesteś uroczy. Gdybyś chciał, mógłbyś sobie kogoś znaleźć. Wiesz ilu facetów pewnie by chciało się na ciebie rzucić?
Prychnąłem, jeszcze bardziej zażenowany.
- Ale... ale ja nie chcę, żeby lecieli na mnie faceci... wolałbym mieć dziewczynę... - Westchnąłem. Na policzku poczułem delikatny, czuły pocałunek, który sprawił, że aż zadrżałem.
- Jasne, dziewczyny są super. Ale wiesz dlaczego faceci są lepsi? - Pod koszulą poczułem zwinne, zimne palce, którymi przejechał po mojej skórze. Zadrżałem delikatnie.
- Nie wiem...
- Więc to pytanie na kolejną lekcje.
- Chwila, chcesz zrobić ze mnie geja? - Spojrzałem na niego z lekkim oburzeniem. - To jest okropnie niepedagogiczne.
Sensei uśmiechnął się, odsłaniając białe zęby, zagryzł je na dolnej wardze, a w końcu nie wytrzymał i zaśmiał się krótko. Miał naprawdę cudny śmiech. Serdeczny i melodyjny, w jakiś dziwny sposób przyprawiał moje serce o szybsze bicie.
- Wcale nie chcę zrobić z ciebie geja. Pokazuje ci tylko, że to nic złego. Gdybym był dziewczyną, pewnie bym też udzielał ci lekcji - Zadziornie pstryknął mnie w nos. Próbowałem wyobrazić sobie senseia jako dziewczynę i szybko stwierdziłem, że to niemożliwe. Jakoś nie mogłem wyobrazić sobie żadnej kobiety, jednocześnie tak dumnej, czułej, ale też zadziornej i zabawnej. Może to było seksistowskie, ale byłem przekonany, że gdyby sensei był kobietą, nie byłby taki sam.
- Nie umiem wyobrazić sobie ciebie jako dziewczyny... - Powiedziałem na głos to, co chodziło mi po głowie. Sensei znowu się zaśmiał.
- Ja też nie wyobrażam sobie siebie jako dziewczyny. Mimo, że wtedy mógłbym umawiać się legalnie z facetami. Chociaż wtedy nie byłoby pewnie to takie fajne. Zresztą, wtedy byłbym skazany na uległość w stosunku do każdego faceta.
Uniosłem usta w lekkim uśmiechu. Tak, sensei byłby okropną kobietą.
- A gdybym ja był dziewczyną? - Zapytałem nagle. Było to o tyle żenujące pytanie, że odwróciłem znowu głowę. - Zainteresowałbyś się mną?
- Nie wiem. Twój największy urok to to, że jesteś chłopcem z taką dziewczęcą urodą.
To było zabawne. Słuchałem jego komplementów, gdy trzymał dłonie na mojej nagiej skórze, leżąc praktycznie całkowicie na jego piersi, a jednak najgorsze we wszystkim było to, co mówił.
- Zostaniesz na obiad? Robię lasagne.
- Nie... powinienem wrócić i się pouczyć - Chciałbym zostać... ale nie czułem się zbyt dobrze z faktem, że ciągle siedziałem mu na głowie. - Kiedy mogę przyjść znowu? - Spojrzałem na senseia maślanym wzrokiem. Wstydziłem się o to pytać. W końcu siedziałem u niego praktycznie bez przerwy. Milczał chwilę i tylko patrzył na mnie z góry. Znosiłem to dzielnie, ale w końcu zażenowany spuściłem wzrok.
- Kiedy tylko będziesz miał chwilę. Przerobimy kolejną lekcje. Zaczniemy od tematu: ,,dlaczego warto umawiać się z facetem". Przemyśl to. A teraz do domu. Dasz radę wstać?
Zarumieniłem się jeszcze bardziej. Jakbym nie czuł się dostatecznie zażenowany tym, że...
- A może chcesz jeszcze pogadać o tym, co zrobiłem? - Zapytał nagle. Nie, nie chciałem o tym rozmawiać. Chciałem właściwie najlepiej zapomnieć o tym, że mi to zrobił. Pokręciłem głową.
- Nie chcę o tym rozmawiać - Powiedziałem stanowczo. - Zresztą... nie wiem czy jest o czym.
- Na pewno?
- Tak! Na pewno! Zresztą, spieszę się do domu - Wstałem gwałtownie, zbyt gwałtownie. Nogi lekko mi drżały, więc zaraz straciłem równowagę i wylądowałem w ramionach senseia.
- To całkiem urocze, że się tak tego wstydzisz, ale...
- To normalne, wiem! Wiem, że wszystko co robię jest normalne, ale nie zmienia faktu, że jest to cholernie żenujące! Wracam do domu!
Nie chciałem słuchać tych żałosnych tekstów. Przeszedłem do przedpokoju, gdzie zacząłem zakładać buty. Po chwili znowu poczułem na sobie to spojrzenie...
- Odwieźć cię?
- Nie... jestem skuterem. Wrócę sam.
- Coś musimy zrobić z tą twoją nieśmiałością. Na kolejnej lekcji będziemy robić bardzo żenujące rzeczy.
Zatrzymałem się tuż przy drzwiach. Już teraz się bałem, co takiego wymyśli.
- Nie wiem czy chcę...
- Zadeklarowałem się ciebie uczyć i będę to robić. A teraz znikaj - Nagle znalazł się tuż za mną. Objął mnie jedną ręką, a drugą sięgnął do zamka. Poczułem ugryzienie na uchu i jęknąłem krótko. Ten dźwięk niesamowicie mnie zaskoczył. Gdy tylko drzwi się otworzyły, niemal wybiegłem na klatkę schodową.
____________________
Wybaczcie, że nie udało mi się wrzucić nic zaraz po świętach, ale od paru tygodni nie mam praktycznie chwili dla siebie. Gdybym nie miała napisanych rozdziałów na zapas, możliwe, że musiałabym zawiesić bloga. Dlatego nie zawsze mam czas, żeby wszystko idealnie poprawić. Potrwa to jeszcze kilka tygodni, ale potem powinnam już wrócić do normalnego trybu życia. Przynajmniej mam taką nadzieję.

5 komentarzy:

  1. To życie, z nim nie wygrasz. To całkiem normalne, że takie okresy się zdarzają. Nikt nie ma prawa mieć ci tego za złe.
    Tyle w tym temacie.

    Co do rozdziału...
    Sashi jest taaaaki słodki! Nie ma co, Tetsui ma niezły ubaw z tych jego niewinnych reakcji. Jak ja uwielbiam, kiedy młodego prowokuje :D W ogóle, mam wrażenie, że jak dojdzie co do czego, to Sashi podczas seksu gotów zawału dostać xD I tego nie mogę się doczekać! *.*
    Znaczy, nie zawału, tylko reakcji młodego na seks. Jestem sadystką, ale nie do tego stopnia :P

    No, niech ci się sytuacja poprawi, wstawiaj rozdziały i piiiiiiisz! Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż.... Różnie bywa w życiu różne są sytuacje, a czasami może i potrzeba posiedzieć i przez pół godziny popatrzeć na ścianę i odpocząć od wszystkiego.
    Mam nadzieję, że będzie lepiej.
    A co do. Rozdziału to Sashi jest taki słodki z tą swoją nieśmiałościa i zazenowaniem.
    Czekam na ten wielki dzień i tą wielką chwilę....
    Nirana

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    następna lekcja zapowiada się bardzo ciekawie, zastanawiam się czy ta dziewczyna naprawdę chciała się spotkać z Sachim czy tylko go upokorzyć...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniale, następna lekcja zapowiada się bardzo interesująco, zastanawiam się czy ta dziewczyna naprawdę chciała się spotkać z Sachim czy tylko go upokorzyć, bo na przykład jakiś zakład...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    cudnie, och następna lekcja zapowiada się interesująco, zastanawiam mnie czy ta dziewczyna chciała naprawdę spotkać się z Sachim czy go upokorzyć...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń