sobota, 6 października 2018

Lekcja życia XLV - lekcja romantyczności


Cały ranek nie mogłem się skupić. Pakowałem się chyba z dziesięć razy, by się upewnić, że wszystko mam. Rodziców znowu miało nie być, więc zdecydowałem się od senseia pojechać prosto do szkoły... o ile oczywiście mi na to pozwoli.
Wziąłem więc książki, piżamę, ubrania na zmianę i kilka potrzebnych rzeczy. Zjadłem śniadanie, zebrałem się i wziąłem prysznic, ale wciąż było przeraźliwie wcześnie, a chociaż każdą chwilę przeznaczałem na myślenie o mojej pracy domowej, nie mogłem wymyślić absolutnie nic.
Była dwunasta, miałem jakieś pół godziny do wyjścia i absolutnie nic do roboty. W końcu spojrzałem na mój rysunek, leżący na biurku. Skoro i tak nie miałem co robić, równie dobrze mogłem go skończyć.
Usiadłem przy biurku. Na kartce miałem dwie postacie odwrócone do mnie tyłem, przypominające dwuwymiarowe cienie i coś, na czym siedziały. Początkowo chciałem zrobić z tego pomost, ale kompletnie nie umiałem stworzyć odpowiednich proporcji, więc narysowałem pod nimi coś na wzór półkola. Ostatecznie zauważyłem, że przypomina to urwisko, na którym byliśmy na samym początku z senseiem. Uśmiechnąłem się do siebie na to wspomnienie. Nawet nie wiedziałem wtedy, że skończymy... w taki sposób. Wtedy po prostu cieszyłem się chwilą. Urwiskiem, bliskością senseia i...
I...
Ołówek zatrzymał się nagle na niebie nad głowami średnio narysowanych postaci. Wzrok przeniosłem na zegar i dotarło do mnie, że minęło więcej czasu, niż bym chciał. Wspomnienia całkowicie mnie pochłonęły i nie zdałem sobie sprawy, że już kilka minut temu powinienem się zbierać.
Zerwałem się z krzesła, łapiąc po drodze plecak i wypadłem z pokoju. Przebiegłem obok Pai, uśmiechając się z ulgą. Pewnie nie rozumiała tego uśmiechu, ale nie miałem czasu o tym myśleć. Zbiegłem szybko po schodach i pobiegłem w stronę dworu, a potem skutera. Z trudem się opanowałem na tyle, by przestrzegać zasad ruchu drogowego i nie wpaść pod żaden samochód.
Na miejscu pobiegłem w stronę mieszkania senseia, pokonując po dwa schodki na raz. Docierając na właściwe piętro, zacząłem od razu pukać do drzwi.
- Idę, idę! Hej, ale jesteś zdyszany. Nie musiałeś się tak śpieszyć, masz jeszcze kilka minut do...
- Gwiazdy! - Powiedziałem, łapiąc ciężko oddech i spojrzałem na senseia, oczekując wyrazu aprobaty na jego twarzy. Zamiast tego zobaczyłem, jak jego oczy się otwierają szerzej, wpatrując we mnie z lekkim zaskoczeniem.
- Co? - Zapytał, nie kryjąc zaskoczenia. Po chwili znowu się uśmiechnął, przepuszczając mnie w drzwiach. - Wejdź proszę.
- Moja praca domowa - Wyjaśniłem z entuzjazmem, wchodząc do środka. Nagle poczułem się trochę głupio. Wcześniej "gwiazdy" wydawały mi się idealne, ale w tej chwili poczułem, że... może tak naprawdę nie? Pomijając fakt, że mogłem zacząć od wyjaśnienia, o co chodzi, niż na wstępnie krzyczeć jakieś dziwne słowa. 
- To jeszcze raz - Sensei zamknął za mną drzwi i odwrócił w moją stronę. - Jakie gwiazdy?
Spuściłem głowę i splotłem dłonie za plecami.
- Noo... myślałem nad moją pracą domowa i... przypomniało mi się, jak byliśmy nad tamtym kanionem i... było tam tyle gwiazd, więc pomyślałem, że to odnosi się do nas i w ogóle...
- Gwiazdy mówisz? - Sensei zastanowił się na chwilę. - Brzmi świetnie - Jego uśmiech roztopił moje serce i znowu poczułem spokój.
- Serio?
- Mhmm... nie spodziewałem się czegoś takiego. Ale podoba mi się. Będziemy mogli to wypróbować - Wyszeptał do mojego ucha, a ja poczułem kolejną falę zażenowania.
- P-perwers! Nie mów takich rzeczy - Prychnąłem.
- W końcu jestem twoim nauczycielem. Moim obowiązkiem jest nauczanie cię. Tak długo, jak tego zechcesz - Dodał szybko. - Po wielkości plecaka widzę, że planujesz zostać na noc. Możesz go rzucić na ziemię gdzieś w sypialni. Jesteś głodny? Pewnie niedawno jadłeś śniadanie, ale jeżeli chcesz mam trochę owoców. Niestety nie truskawek, ale mam winogrona. Nimi też się fajnie karmi - Mówił nieprzerwanie, biorąc ode mnie plecak, chociaż sam miałem go odłożyć, i odkładając na ziemię. Od razu się potem skierował do kuchni, by tam nałożyć kiść winogron do miski i postawić ją na stole w jadalni.
- To opowiadaj, co tam u ciebie - Podsunął do mnie miskę i usiadł na krześle obok. Ciężko mi było przyznać do tego przed sobą samym, ale im więcej czasu spędzałem z senseiem, tym bardziej za nim tęskniłem, gdy się nie widzieliśmy.
- Cóż... jak raz nie zdarzyło się za bardzo nic złego...
- Jak poszła randka? - O mało co nie zakrztusiłem się, słysząc tak swobodne pytanie. Przełknąłem owoc i spojrzałem na senseia.
- Jaka randka? To nie była randka, byłem tam z facetem - znaczący uśmiech dawał mi jednoznacznie znać, że dla senseia w niczym to nie przeszkadza. - Uch... no dobra, nie ustaliliśmy, że to randka, więc to chyba nie była randka, co?
- No wiesz, właściwie ciężko określić różnicę między randką a zwykłym spotkaniem. Zwłaszcza, że w obecnych czasach ludzie rzadko kiedy zastanawiają się, co jest randką, a co nie. Chyba, że poszliście do łóżka, albo się całowaliście, to wtedy dość jednoznacznie określa, że jest to randka - Zaśmiał się krótko.
Byłem niemalże przekonany, że żartuje, aczkolwiek wyrzuty sumienia dotarły do mnie szybciej, niż zdrowy rozsądek, rozlewając dowód winy na moich policzkach, niczym zalegający na nich rumieniec. Chciałem odwrócić głowę, ukryć się przed senseiem, nim wszystko wyczyta z mojej twarzy, ale było już za późno. Widziałem, jak jednym spojrzeniem na mnie już wie wszystko, co tylko mógłbym powiedzieć. Otworzył szerzej oczy i uśmiech na chwilę zszedł z jego ust. Nagle poczułem przemożną chęć wytłumaczenie się z tego jednego pocałunku.
- Żartujesz... - Przysunął się bliżej, a szok na jego twarzy mieszał się z czymś, czego za nic nie mogłem określić. Równie dobrze mogła to być duma, czy radość, jak i... nie odważyłem się dopuścić do siebie myśli, że to może jest zazdrość. - Poszliście do łóżka?
- Co? Nie, oczywiście, że nie! - Zaprzeczyłem natychmiast, nerwowo wymachując rękoma. - Nie poszliśmy do łóżka, nic z tych rzeczy. On tylko mnie pocałował, jak byliśmy w chińskiej restauracji, ale słowo, że tego nie chciałem. Usiadł obok mnie i tak nagle mnie pocałował, bez żadnego ostrzeżenia, ani niczego w tym rodzaju. Natychmiast go odepchnąłem i zacząłem tłumaczyć, że ja nie z tych, ale on był przekonany,że jestem gejem i w ogóle był zdziwiony, że nie kręcą mnie faceci. A mnie naprawdę nie kręcą faceci, zresztą, wiesz o tym, jesteś jedynym facetem, z którym cokolwiek mnie łączyło, ale to nie tak, że Kuro mi się podoba, czy coś, kompletnie nie. Gdyby mnie zapytał, to bym mu powiedział, że nie wolno mu mnie całować, ale on nawet nie zapytał, ani nic w tym rodzaju, od razu mnie pocałował. Nawet nie spodziewałem się, że to jest randka. Znaczy nie wiem, jak powinna wyglądać randka, ale i tak miałem wrażenie, że to tylko spotkanie znajomych. O rety, nawet nie wiedziałem, że on jest homo. Nawet nie tyle, że bi, tylko homo, a on w ogóle na takiego nie wygląda i...
- Sashi, Sashi, Sashi... - Przerwał mi nagle sensei, kładąc mi ręce na ramionach. Dopiero teraz przerwałem słowotok, łapiąc szybko oddech. - Spokojnie, weź głęboki wdech. I tak nie zrozumiałem większości słów, które wypowiedziałeś. Teraz po prostu kiwaj głową na tak i kręć na nie, dobra? To on cię pocałował, tak? - Pokiwałem gwałtownie głową. - I ty nie chciałeś, żeby cię całował, tak? - Ponownie pokiwałem głową.
- Ja nie...
- Ćśśś... nic nie mów. Po pierwsze, nic takiego się nie stało. A po drugie i najważniejsze, przecież nie musisz mi się tłumaczyć - Uśmiechnął się łagodnie, a ja poczułem, jak wielki kamień spada mi z serca. Z drugiej strony, poczułem lekki zawód, bo gdzieś w podświadomości liczyłem na to, że może będzie lekko zazdrosny. - Posłuchaj. Nawet gdybyś był w związku z kimkolwiek, to ta osoba nie ma prawa mieć do ciebie pretensji, że ktoś coś zrobił bez twojej woli.
- Ale... sam zgodziłem się na to spotkanie i...
- To nie twoja wina. Skąd mogłeś wiedzieć, że uważa to za randkę? Bardzo ciężko stwierdzić coś takiego. Szczególnie, że byłeś przekonany, że ten chłopak nie jest zainteresowany innymi chłopakami.
- ...nie jesteś zły?
Wyraz zaskoczenia, lekki uśmiech i pełne niezrozumienia oczy, były naprawdę urocze, ale serce biło mi zbyt szybko, żebym mógł się nad tym zastanowić.
- N-nie, jestem - Powiedział w końcu. - Bardziej się martwię. Wiesz, takie rzeczy mogą sprawić, że będziesz miał traumę, czy coś... z tobą wszystko w porządku?
- T-tak... - Słowa senseia sprawiły, że niebezpiecznie szybko bijące serce w końcu się uspokoiło. - Mi nic nie jest... Kuro źle mnie zrozumiał i... to było trochę upokarzające, bo nie wyglądam na geja, ani nic w tym rodzaju, a on był o tym święcie przekonany. Czy ja ci wyglądam na geja?
- Widzę, że spędzanie czasu ze mną dobrze na ciebie wpływa - Zaśmiał się nagle sensei, opierając ręce na moich kolanach. - Przestajesz potrzebować towarzystwa do prowadzania rozmowy, tak trzymaj.
- ...czy ty zmieniasz temat? - Zapytałem nagle, pchnięty dziwnym przeczuciem, że sensei za wszelką cenę próbuje nie odpowiedzieć na to pytanie. - Chwila... sam myślałeś, że lubię facetów... czy ja wyglądam na geja?
- A co powiesz na miskę lodów? - Zapytał, wstając z krzesła i poszedł do kuchni.
- Czyli wyglądam na geja? - Podbiegłem do kuchni, gdzie mężczyzna całkowicie unikał mojego wzroku,  nakładając coraz większą porcję lodów do dwóch misek. - Sensei!
- No dobra - Westchnął, odkładając łyżkę. Odwrócił się i oparł nonszalancko o blat. - Wyglądasz na geja, albo chociaż na bi.
- Ale... dlaczego?
- Sam nie wiem. Pewnie przez tę drobną posturę. Spokojnie, wyrośniesz z tego... prawdopodobnie.
- No nie wierzę...
- Nie przejmuj się tym, Sashi - Posłał mi szeroki uśmiech, wciskając mi do rąk miskę pełną lodów czekoladowych. - Jak dla mnie jesteś całkiem uroczy, taki... cóż... taki jak ty.
- ...dzięki... - Prychnąłem, bawiąc się lodami, by nieco je rozpuścić, nim zacznę jeść.
- Bez przesady, to nie jest tragedia. Jak dla mnie to duży plus, że tak wyglądasz.
- Ciekawe, jak ty byś się poczuł, jakbyś usłyszał, że nie jesteś męski...
- Wcale nie powiedziałem, że... znaczy wiesz, nie ma nic złego w trochę bardziej... zniewieściałym wyglądzie, wiesz? Mi się podobasz taki, jaki jesteś - Widząc moją naburmuszoną minę, sensei wziął krzesło i usiadł tuż przy mnie, stykając się ze mną kolanami. Tym usilniej wbiłem dłoń w miskę lodów, by nie dać się udobruchać jego kolejnym spojrzeniem.
Poczułem dłoń opartą na udzie. Nie zdążyłem się nawet odwrócić, gdy tuż przy uchu poczułem gorący oddech, pieszczący moją skórę.
- ...może chcesz, żebym ci to udowodnił?
- Sensei! - Odwróciłem głowę, by spojrzeć na mężczyznę z oburzeniem i odsunąłem się pod samą ścianę.
- Cóż miałem zrobić? Wydawałeś się oburzony, a najlepszym sposobem na kłótnie jest dobry seks.
- Cz-czy mógłbyś przestać? - Znowu wbiłem wzrok w miskę i włożyłem łyżeczkę lodów do ust.
- Mógłbym. Ale jesteś taki słodki, że ciężko mi się jest powstrzymać. Lubię patrzeć, jak się peszysz. Ale jeżeli nie będziesz się oburzał, mogę... odrobinę przystopować z perwersją - Oznajmił, wracając na swoje krzesło.
- Dupek... nienawidzę cię.
- I wzajemnie. A co z tym całym Kuro?
- ...mamy się przyjaźnić. To nie jest zła decyzja, prawda?
- Mi się wydaje, że to dobry pomysł. Niestety, ludzie często po czymś takim zrywają kontakt. A szkoda. Związek, czy uczucia nie powinny być czymś, co niszczy relacje... wręcz przeciwnie, powinny je wzmacniać. A tymczasem nieudany związek,czy nieodwzajemnione uczucie często są końcem czegoś, co mogłoby być naprawdę piękną relacją.
Sensei westchnął ciężko, a w jego oczach zobaczyłem znowu ten dziwny, głęboko skrywany smutek, gdy w zamyśleniu bawił się lodami.
- ...miałeś tak kiedyś?
Sensei potrząsnął głową, wyrywając się z zamyślenia.
- Ale się zrobiło smutno, co? - Znowu uśmiechnął się tym swoim rozbrajającym uśmiechem. - Cieszę się, że wszystko się wyjaśniło. Następnym razem możemy przerobić lekcję o nazwie: "Jak poznać, czy jesteś na randce i czy druga osoba na ciebie leci" - Powiedział z uśmiechem, unosząc palec wskazujący w górę. - Chyba, że chcesz pogadać o tym już teraz.
- Umm... nie wiem, chyba mam dość gadania o tym. Wiesz... - Usiadłem po turecku na krześle, biorąc kolejną łyżkę lodów. - Chciałem na chwilę zapomnieć o wszystkim i... po prostu posiedzieć z tobą.
- O rety, ale to było słodkie.
- N-nie nabijaj się teraz ze mnie...
- Nie nabijam, to naprawdę było słodkie. Aż miałbym wyrzuty, gdybym zaciągnął cię teraz do łóżka - Ponownie się zaśmiał, wprawiając mnie w zażenowanie.
- ...jesteś okropny. Tylko jedno ci w głowie.
- Jestem facetem. To oczywiste, że tylko jedno mi w głowie - Wzruszył ramionami. - I tak nie jestem aż taki zły, wiesz? Ze mną do liceum chodził jeden chłopak. Super facet, inteligentny, zabawny, szczupły i wysoki, chciał zostać psychologiem, więc doskonale znał się na ludziach. No i był przystojny jak cholera, sam na niego leciałem.
- Sensei...
- Tak, tak, wróćmy do tematu. Niestety gość był hetero. Niestety dla mnie, bo on chyba nie narzekał. A miał powodzenie. I miał też wiele zwykłych koleżanek, w tym jednego aseksa.
- Aseksa? - Otworzyłem szerzej oczy. - W sensie, że...
- Osoby, które nie są zainteresowane seksualnie nikim, ani niczym. Po prostu nie odczuwają pociągu. Ale mogą się zakochiwać. W każdym razie Mick, ten gość, miał ogromne powodzenie. No i jedna jego koleżanka była właśnie aseksualna. Co prawda Mick zawsze nam mówił, że to nie jest aseksualizm, tylko... kurcze, on miał na to jakieś fajne określenie. Ale chodziło o to, że dziewczyna była w jakiś sposób ograniczona i zwyczajnie brzydziła się dotyku. Nie umiała się do niego przekonać. Jej ciało było tak niewinne, jak... cóż, jak nikogo, kogo znam. Niepoprawna romantyczka, marzyła o tym, żeby pierwszy pocałunek zaliczyć przy zachodzie słońca... i pomyśleć, że taki niewinny aseks oddał swoje serce Mickowi... on uwielbiał spędzać z dziewczynami jedną noc, szybko się zakochiwał, ale jeszcze szybciej odkochiwał. Nie... to nie był facet do związków.
- I co z tą dziewczyną? - Musiałem przyznać, że historia senseia naprawdę mnie zaciekawiła. Brzmiało to trochę jak inna wersja Romea i Julii, ale zamiast rozdzieleni przez rodzinę i jej wymagania, tę dwójkę dzieliła ich własna seksualność. - ...to jakby dzielił ich mur z ich własnych ograniczeń?
- ...trochę tak - sensei smutno pokiwał głową.
- I co? Pewie Mick się nigdy nie dowiedział, co?
- Oj, dowiedział się. I to dość szybko. Dziewczyna sama mu powiedziała.
- Żartujesz...
- Nie. Wszyscy byliśmy w szoku, że się na to odważyła. Wiesz, ona nigdy nikogo nie miała, a trzymanie się z facetem za rękę to był dla niej już szok. A jednak... wyznała swoje uczucia komuś, komu zależy na ciele, które dla niej było niemalże tematem tabu. Straszne, co?
- Trochę... ale chyba Mick powinien dać jej szansę, co?
- Możliwe... kto wie. Przez długi czas się zastanawiał. Chyba wtedy byli bliżej, przynajmniej tak mówili ich wspólni znajomi. Podobno już zachowywali się częściowo jak para. A potem nagle on stwierdził, że nigdy nie mógłby się związać z kimś takim jak ona, bo jest aseksem - Obojętne wzruszenie ramion było trochę jak wyrok śmierci, ostatecznie kończący tę tragiczną historię miłosną.
- Serio? I tak to się skończyło? Po prostu.
- No wiesz, ona mówiła, że się może zmienić, że Mick może jej wszystko pokazać, a ona się nauczy być hetero... ale swoją drogą, Mick zawsze był dupkiem. Nie chciał na nią czekać i był zbyt niecierpliwy, by wszystkiego ją uczyć od nowa. Niby mieli zostać przyjaciółmi, ale nie wiem, jak się to dalej potoczyło. Nie kumplowałem się z nimi jakoś bardzo, a po tej akcji plotki o nich ucichły. Zabiorę naczynia - Wziął dwie puste miski i odniósł je do zlewu, pozostawiając mnie zaskoczonego i z lekkim ściskiem w sercu.
- To smutne... Mógłby jej dać szansę. Może mówiła prawdę z tym, że stałaby się hetero?
- Może... pytanie, czy byłaby w stanie to zrobić. Może tylko bardziej by ją skrzywdził, gdyby ona się nastawiła na związek romantyczny, a on nie byłby w stanie tego zaakceptować? Zresztą, to było lata temu, czy to ma jakiekolwiek znaczenie?
- Nie wiem, to jest trochę smutne... skąd znasz tę historię?
- Wiesz, wychowałem się w dość małym miasteczku. Wszyscy się tam znali, więc plotki szybko się rozchodziło. Wystarczyło, że kojarzyłem Micka, a dowiedzenie się całej reszty było banalne, właściwie nawet nie musiałem próbować. To była sensacja, że w wiosce takiej jak moja jest ktoś, kto jest orientacji innej niż hetero. Wszyscy tym żyli przez całe miesiące, gdy wyszło na jaw. Więc później taka akcja też stała się głośna. 
- Brzmi strasznie. Nie chciałbym żyć w miejscu, gdzie każdy wiedziałby o mnie wszystko.
- Prawda?
- To... pewnie jak wyszło, że lubisz facetów, to też była sensacja?
Na jego twarzy pojawił się kiepsko skrywany pod uśmiechem żal. Zamknął oczy, nie chcąc pozwolić mi dostrzec w nich zawodu i niepewności.
- Tak - Powiedział krótko, a ja tym bardziej poczułem, że nie powinienem o to pytać. - Dlatego wybrałem większe miasto. Tutaj spokojnie mogę obracać mojego ucznia i nikt nie będzie chciał mnie za to spalić na stosie - Wzruszył ramionami. - Więc widzisz? Wcale nie jestem aż taki zły. Ja byłem dość cierpliwy, by nauczyć cię wszystkiego krok po kroku.
- ...szkoda mi tej dziewczyny. Bo... to nie fair, gdy nie dostajesz szansy tylko dlatego, że nie spełniasz wszystkich oczekiwań drugiej osoby... przecież nikt nie jest idealny.
- Prawda? Ale cóż, życie jest okrutne. Szkoda, że nasz biedny aseks nie dostał swojej szansy, ale ciężko obwiniać chłopaka o to, że nie chciał dobrowolnie zrezygnować z seksu. Hej, nie dołuj się, Sashi - Położył dłoń na moim policzku i podniósł twarz, by spojrzeć mi w oczy. - Na każdego czeka druga połówka. Jeżeli osoba, którą kochasz, nie umie tego docenić, to znaczy, że to nie jest to osoba, na którą czekasz. A ta, która jest tobie przeznaczona... kto wie, może cierpi w tej samej chwili na złamane serce.
- Nie wiem... to musi boleć i tak...
- Dwa złamane serca mogą idealnie się uzupełniać, nie sądzisz? Nie dołuj się, z tą dziewczyną na pewno wszystko w porządku. Kogoś na pewno sobie znalazła. Swoją drogą, byłeś zaskoczony, gdy powiedziałem o aseksie, prawda? - W zamyśleniu pokiwałem głową. - No, to widzę, że to świetna okazja, żeby omówić różne romantyczności i seksualności. Wiesz, że może podniecać cię jedna płeć, a jednocześnie możesz się zakochać w kimś z innej płci? To się nazywa romantyczność. Moja koleżanka była aseksualna, ale heteroromantyczna... chyba. No, to seksualności jest więcej. Chodźmy na kanapę.
Ciężko mi było się skupić, wciąż wspominając historię senseia. Dlaczego życie było tak niesprawiedliwe? Każdy powinien dostać szansę na miłość. Próbowałem jednak oderwać myśli od tej historii i słuchałem tego, jak sensei opisuje różne, coraz bardziej wymyślne romantyczności i seksualności, o których w sporej części nawet nie miałem pojęcia, jak aromantyczność, czy demiseksualność.
Podczas tej lekcji, jedyne co mi pozostało w głowie, gdy słuchałem głosu mężczyzny, patrzyłem na gwiazdy w jego oczach, gdy opowiadał o czymś, co widocznie go interesowało, obserwowałem, jak się tym wszystkim ekscytuje, to jedyne o czym byłem w stanie myśleć, to jedno zdanie, jak na złość wypowiedziane właśnie przez osobę, o której najmniej chciałem myśleć.
"Zastanów się, czego naprawdę chcesz".
______________________________
fp - https://www.facebook.com/HistorieYaoi/
ask - https://ask.fm/account/wall
Jeżeli rozdział się podobał, zostawcie jakiś komentarz, to bardzo mnie motywuje

8 komentarzy:

  1. Odkąd wróciłaś do publikowania, piekielnie się cieszę z każdej nadchodzącej soboty ♥
    Czytając wręcz widziałam przed oczami wszelkie zażenowane i słodkie miny Sashiego ^w^ On i Sensei są po prostu przeuroczy i jestem bardzo ciekawa, do czego doprowadzą kolejne rozdziały. Mam nadzieję, że Sashi kiedyś stanowczo się zbuntuje i pokaże rodzicom pazurki. Zły Sashi to Sashi, którego zdecydowanie chcę zobaczyć.
    A nawiązując trochę bardziej do historii Senseia to przypomniało mi się, jak robiłam prezentację na biologię na temat aseksualizmu i różnych romantyczności. Bardzo niewiele osób w mojej grupie [o ile jakakolwiek] wiedziało, że coś takiego w ogóle istnieje. Cieszę się, że też o tym wspomniałaś, może dzięki Tobie ktoś nauczy się czegoś nowego.
    Dużo weny, Katsumi ♥ Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awww, dzięki. Naprawdę miło słyszeć to, że ktoś tęsknił za tym blogiem. ♥ I że nie wyszłam z wprawy w pisaniu. xD
      Co do historii, to niestety sama kilka razy się przekonałam, jak mało ludzie wiedzą o aseksualiźmie, nie mówiąc już o aromantyczności, czy jakichkolwiek innych orientacji, poza tymi trzema głównymi.
      I raz jeszcze dziękuję za ciepłe słowa. ^ ^

      Usuń
  2. Z wprawy nie wyszłaś. Wręcz mam wrażenie, że piszesz lepiej :) Uwielbiam to, jak sensei znęca się nad wstydliwym Sashimi :D Biedny się dowiedział, że wygląda na geja xD Ostatnio polubiłam Kuro. Mam nadzieję, że będzie miał chłopak swoje momenty.
    Weny, kochana! I czasu na pisanie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aw, dziękuję. ^ ^
      Przez ten rok, jak zawiesiłam bloga, prawie nie miałam czasu, żeby pisać, więc nie byłam przekonana, czy jakkolwiek się poprawiłam, ale miło słyszeć, że tak. :D
      Co do Kuro - też go lubię i mogę zdradzić, że będzie miał jeszcze swoje pięć minut. ^ ^

      Usuń
  3. Hej,
    wymyślił hasło, ale tak pięknie na nie wpadł i od razu krzyczy hasło bezpieczeństwa... och coś mi się wydaje, że nie miał łatwo...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, noni wymyślił hasło, ale tak pięknie na nie wpadł i od razu krzyczy hasło bezpieczeństwa...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, haha Sachi tutaj myśli o poważniejszych ramach ...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, o wymyślił hasło bezpieczeństwa i od razu krzyczy ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń