sobota, 27 października 2018
Lekcja życia XLVII - Lekcja bezwstydności
Ze snu wybudziła mnie głośna, irytująca melodia. Odruchowo wyciągnąłem rękę w stronę dźwięku, żeby wyłączyć budzik. Z zaskoczeniem stwierdziłem, że nie czuję szafki obok łóżka. Nieco rozbudzony poczułem przylegające do mnie ciepło, które nagle przylgnęło do mnie jeszcze mocniej. Otworzyłem oczy i obejrzałem się przez ramię, chociaż doskonale wiedziałem, kogo za sobą zobaczę.
Nagle zdałem sobie sprawę, że oprócz koca, którym przykryci byliśmy obaj, nie miałem na sobie kompletnie nic. Momentalnie zrobiłem się cały czerwony. Seks to było jedno, ale... spanie w takiej pozycji, kiedy byłem całkiem nagi, to był nowy poziom wstydu. Miałem nadzieję, ze zdążę się wymknąć niepostrzeżenie, nim senseia obudzi budzik. Nie zdążyłem jednak nic zrobić, gdy nagle uścisk jeszcze bardziej się wzmocnił.
- Olej dzisiaj szkołę... zostań ze mną... - Wyszeptał niskim, spokojnym głosem, który sprawił, że aż po kręgosłupie przeszyły mnie dreszcze, a serce przyspieszyło.
- Nie mogę.... muszę iść do szkoły - Chciałem wyślizgnąć się z jego uścisku, ale wtedy nieświadomie zacząłem napierać na... cóż, jego biodra.
- To olej pierwszą lekcję... jest tak miło... - Mruknął, ściskając mnie mocniej.
- Gh... co z ciebie za nauczyciel? Nie powinieneś mnie namawiać do opuszczania szkoły.
- No wieeeeeeeem... jeszcze pięć minut... - Jęknął.
- Uch, sensei... - Podparłem się o kanapę i miałem się podnieść, gdy poczułem pod dłonią coś śliskiego i kleistego. Zamarłem w jednej chwili i powoli podniosłem rękę, teraz całą w czymś białym.
Nagle wróciły do mnie wspomnienia wczorajszej nocy i świadomość tego, że zasnąłem tak nagle po wszystkim, jeszcze na brudnej kanapie. Szarpnąłem się, w jednej chwili wyrywając się z uścisku senseia i spadając z łóżka razem z kocem.
- No wiesz co? A było tak miło... - Westchnął. Gdy na niego spojrzałem, opierał się łokciem o kanapę, patrząc na mnie spokojnym, lekko zaspanym spojrzeniem. Wydawał się nie dostrzegać, jak brudna jest jego kanapa, oraz aż nazbyt widocznych, białych śladów, które miał na piersi.
- Uch... muszę wziąć prysznic. Nie wierzę, że nie zrobiłem tego wczoraj... - Panicznie zacząłem rozglądać się za ubraniami, rzuconymi gdzieś wczoraj podczas namiętnego szału.
- W sumie fakt, przydałoby się... ale było zbyt miło. Nie wiem, czy puściłbym cię pod prysznic wtedy.
- Uch... teraz na pewno spóźnię się do szkoły - Starałem się za bardzo nie siadać, bo wciąż czułem, jak wszystko mnie boli po wczorajszym seksie. Opatulając się kocem, sięgnąłem po koszulkę i bokserki, które szybko nałożyłem. Tyle mi wystarczyło, bym mógł dźwignąć się na kolana i chwiejnie pójść do łazienki, podpierając się o ścianę, by nie upaść na ziemię.
- Pomóc ci się umyć?
- OBEJDZIE SIĘ! - Krzyknąłem, zatrzaskując za sobą drzwi do łazienki.
Na wszelki wypadek postanowiłem się zamknąć na zamek. Tak gdyby sensei stwierdził, że jednak chce mi pomóc w prysznicu. Wystarczyło, że zrobił to już jeden raz. To było wystarczająco upokarzające, żebym był pewny, że nie chcę mu na to pozwolić nigdy więcej... no dobra, biorąc pod uwagę fakt, jakie rzeczy mamy jeszcze robić, to pewnie i tak się zgodzę, ale... po tym, co dopiero się stało, wolałem jednak trochę odpocząć od... dłoni senseia i jego... bliskości, ciepła...
Pokręciłem głową. To nie był czas, by się nim ekscytować. Musiałem wziąć zimny prysznic i zapomnieć o tym, co stało się wczoraj... cholera, jak miałem się skupić na czymkolwiek, kiedy tak naprawdę dopiero co uprawiałem seks?
Wszedłem do wanny, opłukując się zimną wodą. Czułem się brudny, cały w pocie i spermie. Dobrze chociaż, że sensei używał prezerwatyw. Nie wyobrażałem sobie wymywanie się... uch, od środka. Opłukiwanie się z lubrykantu i... i tego wszystkiego, było wystarczająco okropne.
Miałem mało czasu, ale nie dbałem o to. Dużo ważniejsze dla mnie było, żebym nie czuł na sobie śladów wczorajszej nocy, niż żeby zdążyć do szkoły.
Wszystko mnie bolało. Byłem przekonany, że po drugim razie będę mniej obolały. Nie spodziewałem się, że tak samo ledwo będę chodzić, a teraz nawet wyjście z wanny sprawiało mi ból.
- Chcesz zjeść w łóżku, czy na kanapie? - Zapytał sensei, gdy tylko wyszedłem z łazienki. Rozczuliło mnie to, że od razu założył, że nie usiedzę na krześle. Chciałem powiedzieć, że zjem na kanapie, bo ta była bliżej, ale uświadomiłem sobie, że cała jest brudna i nagle odechciało mi się na niej jeść.
- ...w łóżku - Powiedziałem w końcu, opierając się o klamkę drzwi łazienkowych. Sensei wyszedł z kuchni z tacą w rękach i zmierzał mnie uważnym wzrokiem. Starałem się pewnie stanąć na nogach, by mężczyzna nie zauważył, jak bardzo drżą. Jeszcze byłby gotów kazać mi zostać w domu, a tego nie mogłem zrobić. Rodzice by pytali, czemu nie było mnie w szkole, a gdyby tylko Pai się o tym dowiedziała, mogłaby znowu zacząć mnie szantażować. Szczególnie, że ostatecznie nie pomogłem jej związać się z Kuro. Kto wie, w co wrobiłaby mnie znowu, gdyby tylko sobie o tym przypomniała.
- Dasz radę dojść do sypialni? - Zapytał. Wydawał się nie dostrzegać moich starań, żeby zachowywać się normalnie. Widział w jakim jestem stanie, nawet jeżeli stałem przed nim całkowicie prosto, prawie nawet nie drżąc.
- Tak, dam radę... idź przodem...
Uśmiechnął się rozczulająco, a ja poczułem, jak serce bije mi mocniej.
"Czego naprawdę chcesz?"
Pokręciłem głową, by pozbyć się z głowy słów Kuro. Jak długo te zamierzały mnie śledzić? Dlaczego ciągle mi się one przypominały? Jeszcze w tak niefortunnych okolicznościach? Przecież Kuro mówił wtedy o mojej rodzinie, a ja przypominałem to sobie tylko wtedy, gdy byłem z senseiem... kompletnie bez sensu.
Gdy mężczyzna zniknął z mojego pola widzenia, a co za tym idzie, on również mnie nie widział, ostrożnie powlokłem się do sypialni. Było lepiej, niż za pierwszym razem, ale dalej każdy krok sprawiał mi ból, a nogi drżały.
Ostatecznie dowlokłem się jakoś do salonu, a przed drzwiami sypialni zebrałem całą swoją siłę, by dojść do łóżka i nie przewrócić się przy tym. Gdy tylko usiadłem i oparłem się o ścianę, sensei położył na moich kolanach tacę z jedzeniem. Na śniadanie składały się tosty w kształcie trójkątów i herbata.
- Odpuść sobie dzisiaj szkołę - Usiadł tuż przy mnie i objął mnie ramieniem.
- Powiedziałem, że nie mogę - Prychnąłem, zabierając się szybko za tosty, póki jeszcze miałem czas. - muhe ihc do fkoły...
- W takim stanie? Wyglądasz, jakbyś miał zaraz umrzeć.
- Rodzice mnie zabiją, jeżeli opuszczę szkołę, jeszcze po tym, jak wyszedłem na całą noc.
- ...a zauważyli to?
Zamilkłem, przeżuwając śniadanie. W końcu przełknąłem to, co miałem w ustach i westchnąłem ciężko.
- ...nie zauważyli.
- To czym się przejmujesz?
- Bo na pewno zauważą, że nie poszedłem do szkoły. Będą wkurzeni...
- Zawsze możesz powiedzieć, że się rozchorowałeś. Od nadmiaru zajęć dodatkowych - Zaśmiał się krótko z własnego żartu. Sensei był... naprawdę niemożliwy. Odwróciłem głowę w stronę okna, by ukryć uśmiech, który pojawił się na mojej twarzy. - Nie daj się prosić. W tym stanie pewnie i tak nie mógłbyś się za bardzo skupić. Posiedzisz u mnie kilka godzin, a potem podwiozę cię do domu.
- Nie powinienem...
- Nie powinieneś, to w takim stanie iść na zajęcia. Tylko będziesz się stresował przez cały dzień, że nie możesz się skupić. I co ci po tym? A zresztą, dam ci dobrą radę. Jeżeli będziesz miał problemy z siedzeniem w ławce, mogą zacząć coś podejrzewać - Objął mnie i zaległ na mojej piersi, przygniatając mnie do łóżka.
- ...serio tak myślisz? W sensie... że zaczną coś podejrzewać?
- Wszyscy już wiedzą, że masz kogoś, ale gdybyś nagle miał widoczne problemy z ruszaniem się, to co bardziej złośliwi mogliby zacząć rozpuszczać plotki. Zostań ze mną...
- Sensei... wiedziałeś, że nie będę mógł iść dzisiaj do szkoły? - Zapytałem oschle, pokładając się znowu na łóżku.
- Cóż... podejrzewałem. Ale skoro już chciałeś się czegoś nauczyć, to nie miałem serca ci odmówić.
- Uch... świetnie, naprawdę świetnie. To wszystko twoja wina.
- To nie ja chciałem uprawiać z tobą seks. ...no dobra, właściwie chciałem - Zaśmiał się, wtulając we mnie mocniej, a ja odwróciłem głowę, żeby nie widział, jak znowu się rumienię. - Ale to ty tu przyszedłeś do mnie. Więc nie miej do mnie pretensji. Szczególnie, że było miło...
- Gh... nie mów tak...
- Mhmmm, tak, jasne. Twoje serce bije tak szybko...
- A ty nie musisz przypadkiem pracować? Przecież jesteś odpowiedzialnym dorosłym i tak dalej.
- Korki mam dopiero po południu, a z pracą tłumacza się wyrabiam się całkiem dobrze. Więc spokojnie, nie masz się czym martwić. Połóż się, weź głęboki wdech i wyluzuj... porozmawiajmy sobie.
- O czym chcesz niby rozmawiać?
- Chciałbym, żebyś w końcu się przełamał i nie wstydził się aż tak przy seksie... i po seksie. Szczególnie, że mamy robić duuużo gorsze rzeczy, niż tylko to. Gdy tylko będziesz na to gotowy. To co? Jak się podobało?
- Uch... nie wiem, nie chcę o tym rozmawiać...
- No daaaawaj, nie wstydź się. Na tym to polega - Podniósł się i spojrzał mi w oczy. - Powiedz mi, co czułeś.
Nienawidziłem, gdy tak na mnie patrzył. Tymi oczami, pełnymi naiwności i całkowitej ufności. Lśniącymi tak bardzo, że nie mogłem odwrócić od nich wzroku, ale nie mogłem też dalej na nie patrzeć, przez co czułem się okropnie niekomfortowo.
- N-nie patrz tak na mnie...
- Odpowiedz... - Przysunął się jeszcze bliżej. Tak bardzo, że poczułem jak nosem dotyka mojego nosa. Za blisko, za blisko...
- Ja nie... ja naprawdę nie chcę...
- Ale z ciebie niewiniątko - Zaśmiał się i trącił mnie złośliwie w nos. - Jak chciałbyś przejść do kolejnych lekcji, skoro wstydzisz się mi się powiedzieć, czy było ci dobrze? Nawet teorii nie wytrzymasz, bo zaraz spłoniesz ze wstydu. Dosłownie i w przenośni - Tym razem skorzystał z tego, że usilnie odwracam od niego wzrok i dźgnął mnie palcem w rozpalony ze wstydu policzek. - Jak się grzecznie spiszesz, dostaniesz złotą gwiazdkę.
- ...przestań mnie traktować jak dziecko...
- To przestań się tak zachowywać. I powiedz mi, jak podobała ci się wczorajsza noc.
- Uch... dlaczego ja muszę odpowiadać? Też nic nie powiedziałeś o tej nocy...
Zapanowała nieco niekomfortowa cisza. Zaskoczony, dlaczego sensei nagle zamilkł, odwróciłem się w jego stronę. Patrzył na mnie ze zdziwieniem i lekkim rozbawieniem.
- Chcesz posłuchać, jak mi się podobał wczorajszy seks?
Dopiero teraz dotarło do mnie, jak bzdurną i absurdalną rzecz powiedziałem. Wzdrygnąłem się i panicznie zacząłem uciekać wzrokiem od senseia.
- Nie, n-nie to miałem na myśli. Znaczy się... chodziło mi o to, że to nie fair, że ja muszę o tym opowiadać, bo ty tego nie robisz, ale... nie chcę wiedzieć.
- Bardzo chętnie ci opowiem.
- Nie będę o tym słuchał.
- Teraz to już za późno - Gwałtownym szarpnięciem odsunął mnie od ściany, zmuszając do położenia się na łóżku.
- H-hej, sensei, co ty...
Usiadł mi na biodrach i przycisnął moje ramiona do materaca. Spojrzałem w górę i poczułem przejeżdżające po moim kręgosłupie dreszcze, gdy patrzyłem z dołu na mężczyźnie. Z roztrzepanymi włosami po nocy i nagą klatą wyglądał naprawdę przystojnie. Jeszcze patrzył na mnie z tym szerokim, spokojnym uśmiechem, jego mięśnie poruszały się, gdy ja próbowałem się wyszarpnąć, by docisnąć mnie do łóżka. Był taki szczupły, że ciężko mi było uwierzyć, że może być tak silny. Gdy na niego patrzyłem, serce coraz bardziej mi przyspieszało.
Otworzył nagle szerzej oczy i spuścił wzrok na moje biodra, na których siedział. Spiąłem się i zarumieniłem jeszcze bardziej.
- J-ja nie...
- No proszę... możnaby pomyśleć, że po wczorajszym wieczorze masz dość - Spojrzał na mnie, ale widząc, jak okropnie jestem zażenowany i wściekły, nieco spuścił z tonu. - Przepraszam, to nie było zbyt dojrzałe. Nie martw się, w twoim wieku to się zdarza - Pochylił się. Chciałem się odwrócić, ale nie dał mi na to szansy, całując mnie gorąco. Jęknąłem i zamknąłem oczy, a podniecenie między moimi nogami rosło coraz bardziej.
- Wczoraj było bosko - Szepnął, puszczając moje usta, ale wciąż pozostając blisko. Niemalże czułem jak jego oddech miesza się z moim w tej niewielkiej przestrzeni między naszymi wargami.
- Mówiłem, że... nie chcę tego słuchać.
Uśmiechnął się. Puścił moje ramię i jedną ręką zaczął zjeżdżać w dół, po mojej skórze. Jęknąłem i zagryzłem dolną wargę, gdy opuszki jego palców przejeżdżały po moim brzuchu w stronę spodni.
- Rozluźnij się. Zajmiemy się twoim "problemem". Jesteś świetny, wiesz? Uwielbiam obserwować, jak się peszysz, czegokolwiek bym nie zrobił. Chociaż uwielbiam też obserwować twoją bezwstydną twarz, gdy wijesz się z rozkoszy i już o nic nie dbasz.
- Sens... ach! - Wygiąłem się w łuk, gdy chwycił moje przyrodzenie i zaczął je dotykać.
- Wczoraj było naprawdę wspaniale. Byłeś taki gorący i ciasny.
- N-nie mów tego! Ach!
Zaczął obcałowywać moją szyję, a korzystając z tego, że nie mam już siły się rzucać, puścił drugą moją rękę i podwinął mi koszulę.
- Tak słodko dyszałeś, tracąc oddech przy każdym moim ruchu, twoje ciało jest takie delikatne i słodkie, gdy wijesz się z rozkoszy, takie piękne, gdy lśni od potu...
- Prze... ah! ah... przestań... - Wyjęczałem. Nie mogłem tego słuchać. Ale nie potrafiłem teraz po prostu go uciszyć, czy iść sobie. Przytłaczała mnie taka rozkosz, że nie umiałem nawet myśleć.
- Każesz mi przestać, ale czuję, że ci się to podoba. Cały wręcz płoniesz.
- Nie...
- Nie wstydź się, w podnieceniu nie ma nic złego. Szczególnie w twoim wieku. Wiesz, hormony buzują i takie tam. Zaufaj mi i pozwól sprawić sobie przyjemność. Nie myśl o tym.
Odchyliłem głowę do tyłu. Nie mogłem myśleć, ogarnięty rozkoszą. Oddychałem szybko i płytko, zaciskając dłonie na prześcieradle. Dłoń senseia poruszała się miarowo, odbierając mi całkowicie zmysły. Poruszałem się nerwowo, jęcząc cicho. Trwało to chwilę, gdy zacząłem czuć znajome pulsowanie.
- Sensei...
- Śmiało - Mocniej ścisnął mojego penisa, a po kilku kolejnych wprawnych ruchach, wybuchłem z rozkoszy. Zamarłem na kilka sekund, cały spięty, nim padłem zmęczony na łóżko.
- ...nienawidzę cię... - Szepnąłem, przenosząc wzrok na mężczyznę. Ten uśmiechnął się złośliwie i uniósł dłoń, całą w białej wydzielinie. - Obrzydliwe... weź to ode mnie.
- Jak to obrzydliwe? To symbol twojej rozkoszy... ciekawe, czy jest tak słodkie, jak ty... - Wystawił złoślwie język, a ja poczułem, że mam ochotę zwymiotować.
- Nawet się nie waż tego zlizywać... - Wydyszałem, poprawiając szybko spodnie.
- A odpowiesz mi, jak było wczoraj? Ja już powiedziałem.
- Mówiłem, że nie chcę tego słuchać...
- Ale powiedziałem. To jak? - Przysunął dłoń do twarzy, prawie dotykając językiem spermy.
- No dobra, dobra! Uch, naprawdę cię nienawidzę - Sensei odsunął dłoń od twarzy, ale byłem przekonany, że może wrócić do dręczenia mnie w każdej chwili, jeżeli nie będę z nim współpracować.
- umm... b-było ok... - Mruknąłem, odwracając wzrok w stronę okna.
- Tylko ok? Czuje się zawiedziony... - Spojrzałem na mężczyznę. Nagle widocznie zmarkotniał i chociaż jego oczy dalej iskrzyły entuzjazmem, to przybrał zdołowany wyraz.
- Uch, znaczy się... było... uch... było dobrze...
- I?
- I przyjemnie...
- I?
Wiedziałem, że sensei nie da mi spokoju. Zbyt dobrze go znałem. Pojedyncze słowa z całą pewnością by nie wystarczyły. Chwyciłem kołdrę i zawinąłem się w kokon, by odciąć się od senseia i całego świata. Otoczony i tak już ciemnością, dodatkowo zamknąłem oczy i udawałem, że jestem w pokoju sam.
- N-na początku trochę bolało. Czułem się źle, gdy w...wkładałeś we mnie palce. Czułem, że to nie jest naturalne i chociaż... jakoś tego chciałem, to nie mogłem się do końca przekonać. Moje ciało jakoś tak... dziwnie na ciebie reagowało - Skuliłem się jeszcze bardziej. Chciałem się ukryć przed całym światem, który tylko mógłby usłyszeć to, co mówię.
- A potem... potem już przestałem myśleć o czymkolwiek. Całkowicie odpłynąłem, przestałem się kontrolować... to było straszne...
Przez grubą kołdrę ledwo poczułem, jak sensei przytula mnie od tyłu i przyciska do siebie.
- Świetnie ci poszło, jestem z ciebie naprawdę dumny - Milczałem. Byłem zbyt zażenowany, żeby na to odpowiedzieć. - Wiesz? - Delikatnie próbował ściągnąć ze mnie koc, ale tylko mocniej go zacisnąłem. - Popracujemy jeszcze nad tym. Złamię ten twój wstyd w końcu. Chcesz posiedzieć trochę pod kołdrą? - Pokiwałem głową. Przez materiał ciężko było to zobaczyć, ale poruszyłem się wystarczająco, żeby sensei to zauważył. - W takim razie ja idę popracować. Jak przejdzie ci zażenowanie i będziesz chciał skończyć śniadanie, to zostawiam je na szafce nocnej.
Gdy sensei odszedł, a ja leżałem w całkowitej ciemności, bezpieczny uśmiechnąłem się lekko do siebie. Sensei był... był... naprawdę kochany. Tak się o mnie troszczył...
Zastanawiałem się tylko, czemu nagle myślenie o tym, sprawiało, że czułem dziwny dyskomfort gdzieś w sercu?
______________________________________________
fp - https://www.facebook.com/HistorieYaoi/
ask - https://ask.fm/account/wall
Jeżeli rozdział się podobał, zostawcie jakiś komentarz, to bardzo mnie motywuje
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Było rozkosznie jak zawsze ♥ Naprawdę bardzo podoba mi się Twój styl i mam nadzieję, że będziesz miała czas i ochotę kontynuować bloga jak najdłużej ♥
OdpowiedzUsuńAw, dzięki wielkie. ^ ^
UsuńCieszę się, że mój ci się podoba. Też liczę na to, że jak najdłużej będę mogła go prowadzić.
Witam,
OdpowiedzUsuńkochana ja przybywam do Ciebie teraz z taką mała prośbą, bo właśnie teraz zauważyłam to, cóż może mi potem okazać się, że nie przeczytałam rozdziału, bo jest tak „rozdział 45- lekcja romantyczności” i „lekcja 45 – lekcja drugiego razu”, no a teraz jest jeszcze „rozdział 46 – lekcja bezwstydności”, cóż ten powinien być „47”, może się to potem mi pomieszać, bo nie zauważam, a komentuję też z opóźnieniem, w porównaniu do tego co przeczytałam..., bo na przykład teraz mam skomentować 21 rozdział, a już mam przeczytanie do 26...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Cześć. Wielkie dzięki za zwrócenie uwagi, faktycznie, źle je ponumerowałam, już to poprawiłam.
UsuńPewnie też niedługo będę musiała nadrobić zaległości i wrzucić zaległe rozdziały do spisu treści, to na pewno będzie łatwiej je wtedy znaleźć.
Swoją drogą, zawsze czytam twoje komentarze. Dzięki, że chce ci się komentować posty, nawet jeżeli pojawiły się kilka miesięcy temu. Ogromnie mnie to motywuje. ^ ^
Hej,
OdpowiedzUsuńczyżby nasz sensei coś czuł do Sachiego, bo tak nagle zasmucił się, och będzie ciężka praca nad pozbyciem się tego zawstydzenia, ale no cóż z drugiej strony to jest urocze...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, nasz sensei coś czuje do Sachiego, bo tak nagle zasmucił się, bardzo ciężka praca będzie nad pozbyciem się tego zawstydzenia, ale no cóż z drugiej strony to jest urocze...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga