niedziela, 7 kwietnia 2019

Lekcja życia LII - Lekcja ukrywania tajemnic


Małe ogłoszenie. 
Wiem, że mimo gwarancji powrotu, znowu zniknęłam. Cóż, moje życie teraz jest trochę zakręcone, ostatnie 3 miesiące spędziłam na wolontariacie za granicą i... jakoś tak nie miałam głowy do pisania. Spróbuję znowu zacząć wstawiać posty, ale możliwe, że zacznę to robić z mniejszą czestotliwościa. Na przykład raz na dwa tygodnie. Może to mi pomoże wrócić do systematyczności. 
I... mimo, że poprzednia książka, którą napisałam, nie ujrzała światła dziennego, to zaczęłam pracować nad inną, którą chciałabym wydać. Oczywiście BL i być może z tą mi się poszczęści.
No cóż, to koniec ogłoszeń. Dzisiaj znowu krótki rozdział, ale gdybym go nie skończyła w tym momencie, to miałby on 10 stron, co pewnie dla was nie byłoby problemem, ale dla mnie tak. xD
No cóż, to tyle. MIłego czytania. 
________________________________________________


- Cóż... przepraszam? - Sensei uśmiechnął się niepewnie do wstecznego lusterka. - Trochę mnie poniosło...
- "Trochę mnie poniosło" - mruknąłem, przedrzeźniając mężczyznę.
Leżałem na tylnym siedzeniu, uwięziony w pozycji na brzuchu, bo nie mogłem ani usiąść, ani nawet leżeć na plecach, przez piekące od klapsów pośladki i cóż... ogólny ból. Skąd sensei do cholery miał tyle siły?
- Nie mogę ci się czasami oprzeć. Myślisz, że ktoś będzie u ciebie w domu?
- Mam nadzieję, że nie. Znaczy rodziców nie będzie prawie na pewno. Bardziej się martwię co z siostrą.
- No tak, twoja siostra... dalej są z nią takie problemy?
- Cóż... nie wyrzuca mnie już z domu i nawet można powiedzieć, że się trochę dogadujemy. Kryje mnie przed rodzicami, pomogła mi też z tamtą malinką... - powiedziałem chłodno, patrząc z wyrzutem na odbicie senseia w lusterku.
- Ah, wtedy. Skoro przy tym jesteśmy... Myślałeś o tym, by zacząć nosić golfy?
Poczułem dreszcz niepokoju. Zerwałem się z miejsca i spojrzałem na siebie w lusterku kierowcy. Ku mojemu przerażeniu, szyję miałem w licznych czerwonych śladach.
- Senseiiii... ja cię chyba zabiję.
- Trochę mnie poniosło. - wzruszył ramionami.
- Ta, gdzieś to już słyszałem... dzisiaj.
- Przepraaaaszam. Wynagrodzę ci to, co ty na to?
- Wynagrodzisz? A jak moja rodzina to zobaczy?
- A co powiesz, na kino?
- Kino? - zapytałem z niedowierzaniem. Czy on naprawdę nie rozumiał, że tu chodziło o coś zupełnie innego?
- Wiem, że masz złe wspomnieia z kina. Najpierw ta... jak jej było?
- Chiko...
- Chiko, potem ten chłopak, który cię pocałował...
- Kuro.
- No właśnie. Trzeba ci stworzyć nowe, miłe wspomnienia. Odpoczniesz też nieco od szkoły, zapomnisz o rodzicach. Malinkami się nie przejmuj, uda ci się je zakryć.. a kino to też świetne miejsce na zbliżenie się do siebie.

- Ta... wiem...
- Och. Przepraszam, nie tak miało to zabrzmieć. Obiecuję, że nie będę ci się dobierał do spodni. Chyba, ze bardzo będziesz chciał. - W lusterku błysnęły białe zęby ukazane w złośliwym uśmieszku.
- ...sensei...
- Przepraszam, przepraszam. Wybierz jakiś film, może umówimy się jakoś w tygodniu.
- ...nie wiem, czy mogę sobie na to pozwolić. Wiesz, nauka...
- To też jest nauka. Trochę inna, ale też.
- Wiesz sensei... - Podniosłem się na łokciach, by spojrzeć, gdzie się znajduję. - Chodzi o naukę, którą moi rodzice by poparli. A za lekcje z tobą co najwyżej wyrzuciliby mnie z domu.
- E tam, możesz powiedzieć, że zrobiłeś coś niemoralnego tylko raz.
- Co? Jakim cudem tylko raz? - Przez chwilę miałem wrażenie, ze sensei po prostu ze mnie kpi i nabija się z kiepskich ocen, które dostałem ostatnio.
- Bo po trzech się zeruje. - Uśmiechnął się rozbawiony. Zerknął na mnie w lusterku, jednak widząc, że kompletnie nie rozumiem, stonował uśmiech. - Nieważne, zapomnij. Głupi żart. Jesteśmy.
Zaparkował pod moim domem i wyłączył samochód. Wysiadł nawet, by otworzyć mi drzwi, gdy ja z trudem wygramoliłem się na zewnątrz.
- Ale nie było ogólnie źle, co? - powiedział z przepraszającym uśmiechem, podając mi plecak. Spuściłem twarz, lekko się rumieniąc.
- ...nie było tragicznie.
- Myślisz, że przekonasz się do klapsów?
- ...nie wiem.
- Dobra. Zastanów się i dasz mi znać na kolejnych zajęciach, jasne? Najwyżej sprawdzimy to znowu, co ty na to?
- ...możemy.
- Dobrze, leć do domu i się połóż. A ja muszę zasuwać do pracy. Dawaj znać, jak się czujesz - Pochylił się, jakby miał mnie pocałować, ale nagle się zawahał. Przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Czułem bijące od niego ciepło i uderzenia serca i nagle przestałem odczuwać jakikolwiek ból. Ten jednak wrócił, gdy tylko opuściły mnie silne ramiona mężczyzny.
- Do zobaczenia.
- Na razie - Kiwnąłem głową i powłócząc nogami poszedłem do domu. Czułem, jak przy każdym kroku cierpię, ale musiałem to opanować. Szczególnie, gdy po jednym przekręceniu klucza w zamku poczułem opór. Więc Pai była w domu, cholera...
Wszedłem do środka najciszej, jak tylko mogłem, uważając przy każdym kroku. Zostawiłem buty i poszedłem w stronę schodów. Byle szybciej do pokoju, byle szybciej ukryć się przed wzrokiem kogokolwiek, nie pozwolić, by ktokolwiek zauważył, że coś jest ze mną nie tak.
- Kto to? - Zatrzymałem się gwałtownie, słysząc głos siostry. Serce gwałtownie mi przyspieszyło i przez jedną straszną chwilę, byłem całkowicie pewny, że zemdleję. Wiedziałem, że nie pytała o mnie.
- Korepetytor. - Zaskoczył mnie całkowicie spokój w moim głosie. Właściwie to czemu się przejmowałem? To był mój korepetytor.
- Czemu cię odwiózł? I to z samego rana?
- Miałem nocować u dziewczyny, ale się pokłóciliśmy. A że nie chciałem wracać po nocy do domu, nocowałem u niego. - Kłamstwa z taką łatwością przechodziły mi przez gardło, jakby były prawdą. Kiedy tak dobrze nauczyłem się kłamać?
- Coś poważnego? Po twojej szyi widzę, że przez jakiś czas dobrze się bawiliście, nim się pokłóciliście - prychnęła z rozbawieniem, a ja niemal od razu przyłożyłem dłoń do skóry naznaczonej malinkami. Gdyby nie sprecyzowała, że nie chodzi o senseia, byłbym pewny, że doskonale wie, że to z nim się... "spotykam"? - No dalej, zwierz się starszej siostrze, o co poszło?
Cholera, dlaczego akurat teraz musiała się zainteresować moim życiem? Nie miała lepszego momentu na to? Gdy nie umierałem ze zmęczenia i bólu? Musiałem szybko zakończyć ten temat i iść do siebie, nim Pai zauważy, jak z każdą chwilą coraz bardziej drżą mi nogi.
- Głupia sprawa. Chciała poznać moich rodziców - Ostatnio miałem z nimi sporą kłótnię, więc byli pierwszą rzeczą, która mogła niszczyć mi życie.
- Oh... no tak, laskom na tym zależy. Pewnie uznała, że nie bierzesz jej na poważnie, co?
- Cóż... chyba tak...
- Dam ci radę, bracie. Laski muszą wiedzieć, że bierzesz jej na poważnie. Jak będziesz izolował ją od swojego życia, będzie to wyglądało, jakbyś tylko się z nią zabawiał.
Poczułem ostrze wbijane w serce. Sensei nigdy nawet nie mówił o swojej rodzinie. Nie byliśmy parą, ale... czy on próbował trzymać mnie na dystans? Znaczy... było to zrozumiałe, w końcu był moim nauczycielem, ale myśl, że może prowadzić życie, do którego nigdy nie chciałby mnie wpuścić, z jakiegoś powodu okropnie mnie zabolała.
- Przesadzasz, Pai. Mogą być różne powody, czemu ludzie nie chcą przedstawiać swojej rodziny swoim bliskim.
- Mhmm... pewnie pomyślała, że albo ją oszukujesz, albo jest dla ciebie tylko zabawką. Też bym się obraziła.
- Ale... to nie jest prawda - powiedziałem oburzony.
- Hej, mnie tego nie mów. Oczywiście, że możesz mieć swoje powody, ale musisz zrozumieć, jak dziewczyny patrzą na świat. I jest za dużo facetów, którzy po prostu chcą seksu i ukrywają swoje prawdziwe życie. Musimy być ostrożne.
- Taaak... - Ale sensei taki nie był... na pewno. - Dzięki Pai, a teraz idę do siebie, jestem skonany.
Nie miałem ochoty jednocześnie skupiać się na tym, że Pai nie ma racji i jak nie paść na kolana ze zmęczenia.
Sensei nie mógł się mną bawić, na pewno się mną nie bawił. Zresztą... nie musiał, przecież tylko mnie uczył. Nie byliśmy parą, byliśmy... uczniem i jego nauczycielem i trochę przyjaciółmi. Nie musiałem znać jego życia, nawet jak on znał moje. Przecież mnie uczył... jakbym się nad tym zastanawiał, to mogłem powiedzieć, że to ja wykorzystywałem jego. Dawał mi dodatkowe lekcje zupełnie za darmo. W końcu nie płaciłem mu za te lekcje, a on i tak mnie uczył. I to ja na nie nalegałem. Więc... to po prostu była wspólna, obopólna relacja, na którą obaj się zgadzaliśmy.
Padłem na łóżko zmęczony po ostatniej nocy i dzisiejszym poranku. Położyłem się na brzuchu, bo pośladki wciąż piekły mnie nieznośnie, zresztą jak cały tyłek po dzisiejszym dniu. Lekcje z senseiem były... przyjemne, sporo się na nich uczyłem, ale bardziej męczące, niż być powinny. A tak naprawdę prawdziwe lekcje zaczęliśmy dopiero co... aż się bałem, co będzie potem, jak wejdziemy na wyższy poziom.
Mój wzrok padł na stertę kartek obok łóżka i przypomniałem sobie o tej dziwnej tabelce, którą dostałem. Mimo zapewnień senseia, byłem przekonany, że będzie zawiedziony, jeżeli nagle stwierdzę, że nie chcę robić tych rzeczy. A co najgorsze, wciąż nie napisałem, czego w sumie ja mógłbym chcieć spróbować... ale jak miałem tego chcieć? Przecież... te wszystkie rzeczy były takie żenujące.
W zrywie nagłego olśnienia, podniosłem twarz z poduszki, a oczy niemal mi zalśniły z euforii. A jeżeli... jeżeli zaproponuję mu coś, co nie jest żenujące? Przecież nie powiedział, że to wszystko musi dotyczyć seksu.
Nie zamierzałem ryzykować siadania na krześle. Oparłem się częściowo o ścianę, a na kolana położyłem laptop. Odpaliłem exela i przygotowałem podobną tabelkę jak sensei. Zastanowiłem się chwilę i zacząłem pisać.


3 komentarze:

  1. Omg, Katsumi, Ty żyjesz! ♥ Sprawdzałam co jakiś czas, czy wróciłaś, powoli traciłam nadzieję, a tu taka niespodzianka ♥
    Mam nadzieję, że w życiu Ci się układa i nie przejmuj się systematycznością aż tak bardzo c: Ważne, żebyś była szczęśliwa i usatysfakcjonowana tym, co piszesz, więc nie musisz się śpieszyć. Wiedz, że zawsze się znajdzie przynajmniej jedna osoba [ekhm, ja], która będzie cierpliwie czekać na kolejne rozdziały ♥
    Ten był krótki, ale czytało się miło c: Jak ja tęskniłam za tym opowiadaniem ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    kochana yo znów ja ;) no tak bardzo się cieszę jednak kontynujesz opowiadanie, a że rzadziej rozdział to co z tego... ja czytam i czytać będę dalej...
    Multum weny, czasu i chęci życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniale, och Sachi kłamanie Pai łatwo tobie poszło i te nagłe myśli, że może sensei się nim jednak bawi, ciekawe co wymyślił...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń