*Aki*
Moi rodzice już nawet nie przychodzili do mnie żeby dać mi
coś do jedzenia albo wypuścić do toalety. Po pierwszej nocy, tuż
nad ranem, kiedy marzyłem już tylko o śmierci, przyszedł do mnie jakiś facet. Wyglądał na jakieś 20 lat, jego twarz była
spokojna, pozbawiona emocji. Jasne bląd włosy wydawały się prawie białe a niebieskie oczy nadawały mu jakiś taki godny zaufania wygląd. Nie był on ani nachalny, ani nie próbował
się do mnie podwalać, ale i tak go nie lubiłem z chwilą przekroczenia progu. Wszedł do mojego pokoju z miską i przyklęknął przy mnie.
-Powiedz ,,aaa"
Odwróciłem głowę w przeciwną stronę niż on siedział.
-Umierając z głodu nie zrobisz nikomu na złość.
-Tylko moim rodzicom, nie będą mieli już jak na mnie
zarabiać.
-Nie sądzisz że jednak jest ktoś kto by żałował twojego odejścia?
-Wolę umrzeć niż żyć przywiązany do łóżka i dawać się
gwałcić przez każdego kto zapłaci moim rodzicom.
Po co ja w ogóle z nim rozmawiałem? Chyba wszystko przestało się dla mnie liczyć. Ważna była tylko chwila wytchnienia, którą dostałem po wzejściu słońca.
Po co ja w ogóle z nim rozmawiałem? Chyba wszystko przestało się dla mnie liczyć. Ważna była tylko chwila wytchnienia, którą dostałem po wzejściu słońca.
-Niektórzy nie muszą płacić, jeżeli cię nakarmią i
zaprowadzą do toalety mają swoją godzinę na wasz koszt.
Spojrzałem na niego zaszklonymi oczami. Miałem nadzieję na chwilę spokoju aż do nocy, ale widocznie spokój nie był mi jeszcze dany. Wykorzystał to, że jestem odwrócony w jego stronę i chwycił mój podbródek.
Spojrzałem na niego zaszklonymi oczami. Miałem nadzieję na chwilę spokoju aż do nocy, ale widocznie spokój nie był mi jeszcze dany. Wykorzystał to, że jestem odwrócony w jego stronę i chwycił mój podbródek.
-Jak usiądziesz to będziesz miał przynajmniej pewność że się
nie udławisz.
Podniósł mnie do pozycji prawie siedzącej, opierając o poręcz łóżka, otworzył moje usta i włożył w nie łyżkę z jakąś papką. Chciałem złapać łyżkę żeby móc jeść samemu, ale nie dał mi takiej możliwości. Nabierał coraz nowe porcje i wkładał do moich ust. Kiedy miska była już całkowicie pusta odłożył ją na ziemię i wyjął z kieszeni klucz. Mała iskierka nadziei zapłonęła w moim sercu. Kiedy odczepiał mnie od łóżka udało mi się powiedzieć drżącym głosem.
Podniósł mnie do pozycji prawie siedzącej, opierając o poręcz łóżka, otworzył moje usta i włożył w nie łyżkę z jakąś papką. Chciałem złapać łyżkę żeby móc jeść samemu, ale nie dał mi takiej możliwości. Nabierał coraz nowe porcje i wkładał do moich ust. Kiedy miska była już całkowicie pusta odłożył ją na ziemię i wyjął z kieszeni klucz. Mała iskierka nadziei zapłonęła w moim sercu. Kiedy odczepiał mnie od łóżka udało mi się powiedzieć drżącym głosem.
-P-proszę... błagam... wypuść mnie... zrobię wszystko...
tylko pozwól mi odejść...
-Chciałbym, ale nie mogę. Musiałbym się tłumaczyć przed
twoimi rodzicami.
Postawił mnie na nogi i poprowadził przed drzwi do łazienki,
które znajdowały się w moim pokoju. Całe szczęście nie
wszedł tam ze mną, jednak to mi nie pomogło w odejściu bo z
łazienki jedynym wyjściem był powrót do pokoju. Zrezygnowany wziąłem dokładny prysznic, i skorzystałem z toalety, miałem zamiar
już wychodzić ale ręka wyciągnięta w stronę klamki zaczęła mi drżeć. Nie... nie mogłem tak dłużej żyć. Zacząłem
przeszukiwać wszystkie szafki, chciałem znaleźć jakieś leki, żyletki,
nóż... cokolwiek. Pod zlewem udało mi się znaleźć jakieś ostrze, przyłożyłem go do żył w lewej ręce, chciałem to zakończyć. Czułem się jak zwykła dziwka.. nie... czułem się o wiele gorzej, jak nic nie warta szmata, którą każdy może pieprzyć.
Chciałem to zrobić... chciałem się zabić. Przed szybkim przejechaniem po moim nadgarstku powstrzymywał mnie tylko
jeden obraz, jedna osoba... Kei... to on nadał mojemu życiu sens.
Nie mogłem przestać myśleć co by się stało gdyby to Kei miał umrzeć. Odrzuciłem ostrze i skuliłem się szlochając cicho.
-Dobry wybór.
Nie spojrzałem na chłopaka, który stał w drzwiach. Chyba zrobiło mu się mnie szkoda, bo postanowił mi pomóc.
-Drzwi zostają zamknięte na klucz za każdym razem kiedy ktoś
wchodzi lub wychodzi, nie uda ci się przez nie uciec. Jeżeli uwolnisz się z kajdanek spróbuj wyskoczyć przez okno. Zbierz
siły i ucieknij pod osłoną nocy. Nie dam ci klucza, to
byłoby zbyt proste, spróbuj się rozkuć przy pomocy tego. Włożył mi do ręki spinacz do papieru i zaciągnął na łóżko, a
potem... po prostu wyszedł, nic mi nie zrobił. Myślałem nad ucieczką od razu, ale zanim zdążyłem to przemyśleć, usnąłem wykończony koszmarną nocą.
Chyba zrobiło mu się mnie szkoda, bo postanowił mi pomóc.
OdpowiedzUsuńKurczę, spłyciło to cały sens. xD
Nie no, żart, nie spłyciło. Fajny chłopak. Szkoda, że Aki go więcej nie spotkał... ;/ Mogliby się zaprzyjaźnić. xD
Dobra, fantazje na bok, czas przeczytać kolejny rozdział.
Wenyyy i miłego dziionkkkaa! <3