poniedziałek, 30 grudnia 2013

Aki x Kei XXIV

Ohayo!
Ci, co czytają mojego fp wiedzą już, że dzisiaj mija pierwsza rocznica tego bloga. Yay!
Nie będę się rozpisywać, bo większość z tego co chciałam wam powiedzieć znajduje się na fb
https://www.facebook.com/HistorieYaoi/posts/592551527499221?notif_t=like
Wahałam się, czy na pewno dodać gratisowe opowiadanie z serii Aki x Kei bo pomimo moich usilnych chęci wyszło... raczej słabe. Ale skoro już napisałam to wstawię.
Bez przedłużania dzięki wszystkim za ten rok i obyście zostali ze mną jak najdłużej :D
************************************


-Nie jestem pewny, czy powinieneś ze mną iść.
Powiedział Kei, w drodze do baru, w którym zwykle się spotykał z Shunem, Soichiro i Kazuo. Dzisiaj wyjątkowo uparli się, żebym też szedł.
-Daj spokój. Niby czemu miałbym zostać? Wolę iść z tobą. Przynajmniej nie będę się nudził.
-Nie boisz się Soichiro? Pewnego dnia naprawdę może cię udusić.
Odwróciłem głowę w przeciwną stronę niż szedł Kei i wbiłem spojrzenie w ziemie.
-Przy tobie niczego się nie boję...
Powiedziałem ledwie słyszalnym szeptem. Mimo to, Kei chyba mnie usłyszał, bo zaśmiał się krótko i objął mnie ramieniem. Nie było to czułe objęcie, bardziej przyjacielskie. Nie mógł się przecież obnosić na ulicy, że chodzi z facetem. Kiedy dochodziliśmy do baru, zabrał rękę. W środku czekali już na nas Shun, Soichiro, Kazuo i Yuichi. Nie wiedziałem, że Soichiro go przyprowadzi. Cieszyłem się jednak, że przyszedł. Przynajmniej miałem okazję go poznać, a że był w moim wieku mogłem znaleźć z nim wspólny język. Kei zajął miejsce koło Kazuo a ja usiadłem przy nim. Po drugiej stronie stołu siedział Shun i Yuichi wtulony w Soichiro. No tak, przecież prawie nas nie znał. Musiał czuć się bardziej niekomfortowo niż ja.
-Widzimy, że jesteś już zdrowy. Cieszymy się.
Powiedział Shun spokojnym głosem. Nim zdążyłem się wypowiedzieć, wtrącił się Soichiro.
-Nie będziemy chyba gadać bez przegryzki ani picia? Czego się napijecie? Ja stawiam. Kei, Kazuo i Shun pewnie piwo. Aki? Yuichi? To samo?
Nie wiedziałem co powiedzieć, więc pokiwałem po prostu głową. Nie miałem pomysłu co innego mogłem wypić. Nie przepadałem za alkoholem, miałem z nim same złe wspomnienia. Ale chyba jedno piwo nie mogło mi zrobić krzywdy.
-Soichiro, przestań rozpijać nieletnich. Zamów im wodę, albo sok.
Powiedział Kei.
-Hei, Akiemu możesz dyktować co ma pić, ale to chyba moja sprawa czy rozpijam swojego chłopaka czy nie. Zresztą, mógłbyś odpuścić Akiemu. Niech chłopak też się napije, jak chce.
- Nie wpadłeś na to, że może nie chcieć?
- Oj, daj mu się raz w życiu napić. Nie musisz być taki zasadniczy.
- Jaa... - Wtrąciłem się nieśmiało. - Ja chyba jednak napiję się soku.
Kei kiwnął tylko głową z aprobatą.
- Aleś ty sztywny Kei.
- Odwal się Kazuo. Sam powiedział, że nie chce pić alkoholu.
- Bo ty tego od niego chciałeś. - Wtrącił się Soichiro.
- Może pilnuj swojego chłopaka, co? Jeżeli Aki nie chce pić, nie będzie.
- Jeżeli dalej się będziecie kłócić to nic nie wypijemy. - Powiedział spokojnie Shun. - Kazuo, Kei, Soichiro duże piwo, tak? Aki, Yuichi?
- Wystarczy mi sok jabłkowy. - Powiedziałem cicho.
- Yuichi?
Chłopak niepewnie zerknął na Soichiro, jakby pytał, czy może się odezwać, albo miał nadzieję, że ten mu powie, czego mógłby się napić. - Też chcesz piwo?
Zapytał spokojnie Kei, patrząc gdzieś w bok. Yuichi pokiwał gwałtownie głową. Chciałem mu trochę pomóc. Pamiętałem, jak ja na początku czułem się nieswojo w ich towarzystwie. Z tym, że ja miałem Keia, a Yuichi miał... Sochiro. Chwilę po zamówieniu na stół trafiło 5 kufli piwa i jedna szklanka soku. Zatopiłem się w swoim piciu, starając się nie przejmować się wszechogarniającą ciszą. Po krótkiej chwili odezwał się Kazuo:
- Aki, a ty kiedykolwiek próbowałeś alkoholu?
- Nie. Nigdy.
- To może rzeczywiście powinieneś spróbować? Od jednego łyka, nic ci się nie stanie. Spojrzałem na Keia. Westchnął ciężko, podsuwając mi swój kufel. Niepewnie wziąłem go do rąk, biorąc łyka. Było całkiem nienajgorsze nawet biorąc pod uwagę mój uraz do alkoholu. Oddałem Keiowi piwo dokładnie w tej samej chwili, w której kelner postawił kolejny kufel na stół.
- No dawaj, Aki. Bez alkoholu nie ma imprezy.
- Po pierwsze, Soichiro, nie przypominam sobie, żebyśmy urządzali jakąś imprezę, a po drugie zgodziłem się na łyka piwa, a nie cały kufel.
- Przestań zgrywać jego matkę, Kei. Każdy prawdziwy facet powinien się przynajmniej raz w życiu się spić do nieprzytomności.
Powiedział Kazuo, podniósł kufel do góry.
- Ale niekoniecznie w wieku 16 lat.
Siedziałem cicho, nie wtrącając się do rozmowy. Spojrzałem dyskretnie na Yuichiego. Wydawał się ściskać Soichiro jeszcze mocniej niż wcześniej. Wydawał się nieco poirytowany. Na chwilę podniósł na mnie spojrzenie, jednak obaj opuściliśmy je w tym samym czasie. Ja nie lubiłem zbytnio być w centrum uwagi, ale nie dziwiło mnie to, że Yuichi źle się czuje, kiedy jego chłopak go ignoruje, jednocześnie poświęcając uwagę mojej osobie. Dyskusja a propo mojej abstynencji ciągnęła się dalej.
- Ummm... ja... ja mogę to wypić. Chyba... nie powinniście się kłócić w takiej sprawie. W końcu już nie widujecie się tak często, od kiedy Kei się wyprowadził.
- Nie musisz się tym przejmować. - Powiedział Shun, biorąc łyka piwa i przytrzymując Soichiro, który już się szykował, żeby zacząć mnie dusić przez stół. - Nasze spotkania zawsze tak wyglądają. Jeżeli myślisz, że nasze zachowanie zmienia się w jakikolwiek sposób przy tobie, to nawet nie zdajesz sobie sprawy w jakim jesteś błędzie. Zawsze się kłócimy i to się nigdy nie zmieni. Taka cecha naszej przyjaźni.
- Co nie zmienia faktu, że jeżeli wypijesz to piwo, to zmienimy temat rozmowy. ¦
Soichiro uśmiechnął się szeroko, czekając najwidoczniej aż wypiję moje piwo. Spojrzenie całej czwórki padło na mnie. Oczywiście tylko wzrok Keia raczej mi odradzał wypicie tego. W końcu się przemogłem, wypijając cały kufel duszkiem, żeby mieć to już za sobą.
- No brawo, Aki. Od teraz jesteś facetem.
Powiedział Kazuo, pozbywając się swojego piwa. Zauważyłem, że Yuichi delikatnie ciągnie koszulkę Soichiro. Pewnie nie czuł się najlepiej, tak ignorowany przez wszystkich. Soichiro podniósł twarz kochanka, całując go namiętnie. Chciał chyba tym samym pokazać mu, że wcale nie zapomniał o jego obecności. Spuściłem zażenowany głowę. Nie przepadałem za patrzeniem jak ludzie okazują sobie czułość w miejscach publicznych. Yuichi też nie wyglądał na zachwyconego tym faktem, jednak wyglądało jakby mu ulżyło, że Soichiro tak chętnie pokazuje, co do niego czuje. Rozmowa ciągnęła się dalej, raz po raz zmuszając to mnie to Yuichiego do rozmowy. Oczywiście nie obyło się bez sporej dawki alkoholu.
                 *
- Może mi ktoś wyjaśnić, jak to się stało, że Aki jest już prawie nieprzytomny!
Krzyczał Kei, kiedy impreza osiągnęła kulminacyjny moment.
- Jak to ja... jak.. to... jak? - Wymamrotał Kazuo, podnosząc się nad stół i bujając się w przód i tył. - Wypił za duzso.... i...
- Domyślam się, że za dużo wypił, ale kiedy zdążyliście go rozpić?!
- Hmm... myszlę, że... kiedy kłóciłeś się ze mną, to zmuszał go Sochiro... a kiedy kłóciłeś się z Chiso... Soiochi... Sochiro... to rozpiłałem go ja... za to, kiedy dysputowałeś z Shunem... obaj zajmowaliśmy się twoim chłopakiem. Ma słabą głowę.. szybko poszło.
W obecnym momencie Kei był jedyną trzeźwą osobą. Yuichi zakręcił się jeszcze szybciej niż ja, przez ciągle polewającego mu Soichiro, za to reszta się spiła, kiedy zaczęli zamawiać z karty coraz to nowe trunki z coraz to większym procentem. Tylko Kei, który musiał się mną zajmować, wypił tylko kilka piw. Zastanawiało mnie, jak zachowywał się Shun po pijaku. Czy traci nieco ze swej dostojności. Jednak on tylko gapił się nieobecnym wzrokiem w podłogę, popijając alkohol. Wyglądał, jakby rozważał, czy podłoga jest wystarczająco wygodnym miejscem na drzemkę. Soichiro natomiast, korzystając z przełamania barier kochanka, lizał się z nim, bez skrępowania. W końcu zdecydował się odkleić od niego. Złapał chłopaka za rękę, z trudem stając na kanapie, na której wcześniej siedział.
- Uwaga ludzie! Mam dla was ogłoszenie!
- O nie... - Szepnął Kei. Posłałem mu pytające spojrzenie z policzkiem przyciśniętym do stołu. - Soichiro jak się upije uwielbia ogłaszać ludziom miłość. Nie masz pojęcia ile razy złamał tym serca różnym swoim kochankom, którzy byli tylko jednorazową przygodą.
Szepnął do mnie tak, żeby Yuichi tego nie usłyszał. Rzeczywiście po chwili Soichiro ogłosił całemu barowi dozgonną miłość do Yuichiego, po czym obaj opuścili bar. Mruknąłem coś po nosem, wyciągając rękę w stronę kufla z piwem.
- O nie, ty już nie pijesz. - Powiedział Kei, zabierając kufel piwa. - Wracamy do domu. Widzimy się potem. - Rzucił do chłopaków. - Postarajcie się dotrzeć do domu bez poważniejszych obrażeń.
Pokiwali tylko głowami, bez przesadnego przekonania. Nim zdążyłem zaprotestować, Kei postawił mnie na nogi, biorąc na barana. Objąłem jego szyję, opierając głowę na jego ramieniu. Dostrzegłem lekki rumieniec na jego policzkach. Musiał czuć się zażenowany tym, że musiał wynosić innego faceta z baru. Ciekawskie spojrzenia padające na naszą dwójkę bynajmniej nie pomagały.
- Jak mogłeś się tak załatwić.
Westchnął, kiedy wyszliśmy na ulice.
- Oni... są bardzo przekonujący...
Odparłem, mocniej obejmując jego szyję. Poprawił mnie na plecach, umacniając chwyt pod moimi kolanami.
- Taaa... zapłacisz za to jutro... o ile podniesiesz się z łóżka.
- Skutki alkoholu są niesamowite... - Powiedziałem cicho.
- ... widać...
Zostałem postawiony na ziemi, kiedy stanęliśmy pod drzwiami naszego mieszkania. Oparłem się o framugę, gdy Kei przekręcał klucz w zamku.
- Przypomnij mi, żebym nigdy nie pozwolił ci pić beze mnie. Jeszcze skończyłoby się to dla ciebie przymusową nocą z przypadkowym facetem. A tego bym nie przeżył.
Powiedział spokojnie, kładąc dłoń na moim policzku z czułością. Bez namysłu rzuciłem się na jego szyję, całując go delikatnie. Dostrzegłem w jego oczach zdziwienie oraz szok. Jednak nie namyślał się długo, kiedy objął mnie w pasie, przylegając moim ciałem do swojego. Wyraźnie poczułem jego spodnie, wyraźnie napinające się pod naporem. Opierając się o framugę i przyciągając mnie do siebie, wsunął kolano między moje uda, naciskając na rozpalone już krocze. Jęknąłem do jego ust, przyciągając go mocniej do siebie. Dopiero po chwili zamroczony piwem umysł stwierdził, że próg nie jest najlepszym miejscem na podobne ekscesy. Ciągle go całując, wciągnąłem go do środka. Kei, zatrzaskując drzwi za sobą, zaciągnął mnie na łóżko.
- Chyba upicie tego nie było jednak najgorszym z możliwych pomysłów.
Powiedział, ściągając z siebie bluzkę i rzucając ją na ziemię. Objąłem jego szyję, wpijając się w jego usta. Kei oparł się jedną ręką o łóżko a drugą rozpinał mi spodnie. Podniosłem się, popychając go na łóżko i siadając na jego biodrach. Spojrzał na mnie, jakby nie mógł uwierzyć w to, co robię. Samemu ciężko mi było w to uwierzyć, ale procenty w mojej głowie sprawiały, że nie miałem zahamowań. Kei zsunął swoje spodnie, umieszczając mnie nad swoim penisem. Opuściłem biodra, nadziewając się na niego. Nie próbowałem powstrzymywać jęków, kiedy czułem jak porusza się we mnie i wciąż na nowo mnie pobudza. Tej nocy uprawialiśmy seks co najmniej 5 razy. Zasnęliśmy późnym wieczorem. Zmęczeni i całkowicie wykończeni. Kolejnego dnia obudził mnie rwący ból głowy oraz całkowicie wyschnięte usta. Podniosłem się nieco, przecierając oczy. Poczułem dodatkowy ból w dolnych partiach ciała.
- Hej mały. Jak się czujesz?
Usłyszałem głos Keia. Średnio przytomny odwróciłem się w jego stronę. Podał mi szklankę z wodą, siadając na brzegu łóżka.
- Chyba umieram...
Odparłem, wypijając duszkiem wodę. Kei zaśmiał się, czochrając moje włosy.
- Przegiąłeś wczoraj z piwem. Nic dziwnego, że się źle czujesz. Pamiętasz w ogóle cokolwiek z wczoraj?
- Nie wiem... pamiętam jak wczoraj piliśmy... reszta wydaje się być rozmazanym snem. Co się stało?
Uśmiechnął sie tajemniczo, czochrając moje włosy.
- Może lepiej, żebyś nie pamiętał.
- Chyba jednak wolałbym wiedzieć.
Po raz kolejny się uśmiechnął, przysuwając tuż przed moją twarz.
- Zostańmy przy tym, że po alkoholu jesteś naprawdę niesamowity w łóżku.
Poczułem, jak zalewam się rumieńcem. Chyba jednak wolałbym tego nie wiedzieć.
- Oszczędzę ci szczegółów.
- Dzięki...
Objął mnie delikatnie. Oparłem głowę na jego ramieniu. Dziwne... wyglądał na szczęśliwego, cokolwiek zrobiłem w nocy. Skoro miało to go uszczęśliwiać, mógłbym nawet częściej się upijać do nieprzytomności.

6 komentarzy:

  1. Pierwsze co zauważyłam, to to, że opowiadanie jest... Podwójne. Dwa razy jest to samo. Notka jest naprawdę fajna, ale wydaje mi się, że gdzieś jest mały błąd, ale chyba mi się tylko wydaje. A poza tym... Nawet nie wiesz, jak bardzo tęskniłam za tym opowiadaniem, ale mimo to moim ulubionym jest "zajączek". A co do posta na facebooku.. Miałam małe problemy z zalogowaniem się i nie miałam jak napisać, że chciałabym abyś wrzuciła notkę. A co do komentarzy i pod Twoimi opowiadaniami - komentowanie dopiero od niedawna sprawia mi przyjemność (zwłaszcza gdy wiem, że moja opinia również jest ważna) i jak widzisz staram się zostawić komentarz pod każdą notką, ale nie zawsze mi się to udaje. Mimo to czytam każdą notkę ;>
    Bardzo, baaardzo serdecznie pozdrawiam i życzę udanego sylwestra ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Meh, dopiero zauważyłam, że pod koniec często powtarza się słowo "notka". Bardzo za to przepraszam, ale jestem strasznie zmęczona ;]

      Usuń
  2. No Kurama ma rację, tekst jest dwa razy...ale tak to fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ile ja się naczekałam na ten rozdział!
    Wybacz, że nie komentuję regularnie, czy chociażby czasami, ale moja nieśmiała osoba po prostu się boi.
    Pomijając fakt, że tekst jest podwojony, a ja to piszę o 1:35 i jestem trochę zmęczona to rozdział jest cudowny. Uwielbiam twoje opowiadania, są to jedne z niewielu, na które z przyjemnością czekam, bo wiem, że mnie nie zawiedziesz.
    Tęskniłam za tym opowiadaniem. Nie spodziewałam się, że do niego wrócisz i jest to dla mnie miła niespodzianka.
    Życzę weny i czekam na kolejne rozdziały "Zajączka".

    OdpowiedzUsuń
  4. Wielkie, wielkie przepraszam za dodanie dwa razy tego samego. Błąd został poprawiony. Dzięki, że zwróciliście na to uwagę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochaaam ich. <3
    Może to z sentymentu? (pomińmy to, że dopiero wczoraj tu weszłam xD)
    Jak przeczytam rodziały I-XIII oraz ten ostatni, najnowszy (może przeczytasz wreszcie kom dziewczynki zakompleksionej swoim brakiem umiejętności pisania i zaszczycisz ją nowym natchnieniem na opowiadanie o Akim i Keiu? :O)
    No dobra, zamykam się.
    Naprawdę? Według Ciebie było... słabe?
    Ja bym mu dała 200/10. ;_;
    Może dlatego, że od pół roku o nich nie pisałaś. (dobra, wiem, jest 2014, ale próbuję się wczuć xP)
    Ano... Czekam na dalsze dzieje!
    Przypominam. Jakbyś po następnym rozdziale nie miała pomysłu:
    Aki spotyka rodziców/ oblecha, Kei swojego (swoją? o.o) byłego (byłą? o.o) (chyba, że umarł/a, odeszła? o.o), Kei wyznaje mu swoją miłość, znów go ratuje i wszyscy (znów) są szczęśliwi.. Oprócz ich dwójki.
    Why not? x.x
    Dobra... Nie zamęczam Cię... Spałam dziś tylko... od 24 do 6:40. ;-; Druga rzecz, że się wyspałam i obudziłam sama z siebie. To pewnie przez tę pogodę.
    Natchnienia na Akei życzę! (nowe połączenie imion! Ha!)

    OdpowiedzUsuń