niedziela, 15 grudnia 2013

Zajączek XIX - Bal


 

Był środek nocy. Skrzypienie otwieranych drzwi wybudziło mnie z głębokiego snu. Byłem pewny, że to znowu Raito nie może zasnąć i przyszedł do mnie. Wyciągnąłem rękę w jego stronę, żeby mógł się do mnie przytulić. Jednak zamiast się we mnie wtulić, jakieś ciało, za wielkie, żeby to był Raito położyło się za mną, przytulając do siebie. Odwróciłem się gwałtownie, patrząc prosto na twarz... Tochiego. Wyrwałem się z jego objęć z taką gwałtownością, że o mało nie spadłem z łóżka. Tochi złapał mnie w ostatniej chwili.

-Co ty tu robisz?!

Powiedziałem głośnym szeptem podnosząc się do pozycji siedzącej.

-Nie mogłem zasnąć...

-Wynocha z mojego łóżka!

-Co ci przeszkadza, że tu jestem?

-W każdej chwili może tu ktoś przyjść, a ja nie mam zamiaru się tłumaczyć, dlaczego śpimy w jednym łóżku.

-Zaraz sobie pójdę. Poleż ze mną  jeszcze kilka minut.

Nie czekając na moją odpowiedź, Tochi przytulił mnie i pociągnął za sobą na łóżko.

-Nie. Żadne 5 minut. Puszczaj w tej sekundzie!

-Nichan?

Zamarłem, kiedy usłyszałem głos mojego braciszka. Raito stał w drzwiach, ściskając w rękach pluszowego misia i trąc oczy. Nie mogłem pozwolić, żeby domyślił się, że sypiam z facetem! Gdyby nie panika, która mnie ogarnęła, wściekłbym się na Tochiego.

-A... Raito...

-Czemu śpisz z panem Tochim, Nichan?

-Widzisz... widzisz... to.. to dlatego, że...

Poczułem jak robi mi się słabo a serce bije nienaturalnie szybko. Wtedy Tochi położył dłoń na moim ramieniu.

-Ja mu powiem.

Odwróciłem twarz w jego stronę. Nawet mimo ciemności musiał zauważyć łzy, kręcące się w moich oczach.

-Spokojnie... zaufaj mi...

Szepnął mi do ucha Tochi, zanim wstał i podszedł do Raito. Uklęknął przed nim i pochylił się, ściszając głos.

-Chciałbym ci powiedzieć, ale to tajemnica.

-Ja umiem dotrzymywać tajemnic.

-Wiesz... gdyby to się wydało to mógłbym mieć kłopoty.

-Nic nie powiem... obiecuję.

-Widzisz... bo ja...

*Błagam Tochi, tylko nie mów mu prawdy*

-Nie mogę spać w miejscu, którego nie znam. Potrzebuję czegoś znajomego, żeby zasnąć. A Usagi był tak miły, że się zgodził mi pomóc. Ale nie chcę by ktoś o tym wiedział.

-Ou... nie wiedziałem... obiecuję, że nikomu nie powiem.

-Dziękuję Raito. Ale obawiam się, że nie mam prawa zabierać ci braciszka. Postaram się zasnąć samemu.

-Na pewno? Bo ja... nie muszę spać z Nichanem.

-Nie trzeba. Zasnę u siebie. Dobranoc.

Zanim wyszedł z pokoju odwrócił się do mnie i mrugnął. Uśmiechnąłem się i kiwnąłem głową w podziękowaniu. Całe szczęście, że umiał kłamać. Chociaż nabrał tylko dziecko.

-Pan Tochi zaśnie sam?

Zapytał mnie Raito, włażąc na moje łóżko.

-Myślę, że sobie poradzi. Chodźmy już spać, jutro w końcu wielki dzień.

Raito wtulił się we mnie i zasnął. Mnie również wkrótce zmorzył sen.

 

 

 

-Paniczu Usagi, paniczu Raito. Paniczu Usagi, Paniczu Raito. Czas wstawać.

Otworzyłem oczy. Pokojówka stała nad moim łóżkiem, trzymając w rękach kartkę z planami na obecny dzień. Odsunąłem od siebie Raito, budząc go i usiadłem na łóżku.

-Jakie mam na dzisiaj plany?

-Za pół godziny zostanie podane śniadanie. Proszę się ubrać swobodnie. Po śniadaniu odbędzie się kontrola sali balowej, menu, oraz waszych strojów. Przy kontroli obowiązkowo musicie się zjawić wszyscy. Potem będzie miał panicz przyśpieszone lekcje. O 16 zaczną się ostatnie przygotowania do balu a o 18 rozpocznie się sam bal. Jeżeli chodzi o Panicza Raito to w pokoju panicza czeka już ktoś z panicza listą zadań.

Raito pokiwał głową, zwlókł się z mojego łóżka i udał do siebie. Ja podziękowałem pokojówce i zacząłem się ubierać. Śniadanie szybko minęło i zaczęła się ostateczna inspekcja. Zawsze przed balem wszyscy braliśmy w tym udział. Każdy miał ocenić, czy wszystko jest idealnie. Jak zwykle tylko Enma narzekała, że wszystko jest do bani. Potem udałem się na lekcje. Było to szybkie objaśnienie większości rzeczy, które mnie ominęły gdy byłem u Tochiego. Wiedziałem jakie to jest ważne, więc próbowałem nie rozkojarzać się zbytnio. Później nareszcie zaczęły się ostateczne przygotowania do balu.

-I pamiętajcie. Przynieście dumę naszemu domowi. Bez żadnych wygłupów i bądźcie mili dla gości. Wiecie przecież jakie to ważne.

-Tak. Oczywiście.

Odpowiedzieliśmy chórem. Jasne, że wiedzieliśmy. Powtarzali nam to co roku. Jednak tym razem nie byłem do tego przekonany. Czułem się jak głupia figurka, postawiona tylko po to, by goście mieli się czym zachwycać ,,o rety jak wasze dzieci są pięknie ubrane" ,,cóż za wyrafinowanie. I to w tak młodym wieku" i tak dalej. A to wszystko po to, żeby zachwycić obcych ludzi. No nic. Musiałem to jakoś przeboleć i starać się tak, jak co roku. Przywitałem się grzecznie z wszystkimi gośćmi i zabawiałem towarzystwo ciekawymi anegdotami na różne tematy.

-Usagi, pozwól proszę do nas.

Zawołał mnie mój ojciec, mniej więcej po dwóch godzinach trwania balu. Przeprosiłem grzecznie grupkę starszych, obrzydliwie bogatych pań i podszedłem do moich rodziców. Stali przy szefie korporacji obuwniczej i jego córce. W tym czasie Hana opowiadała jakieś anegdoty synowi firmy produkującej materiały. Nie spodziewałem się po tym niczego dobrego.

-Tak?

Zapytałem grzecznie.

-Usagi, poznaj proszę Minako. To jej pierwsze przyjęcie, więc mógłbyś ją zaznajomić z otoczeniem? Musimy omówić z jej ojcem kilka spraw.

-Ależ oczywiście. To będzie dla mnie zaszczyt.

Uśmiechnąłem się, wyciągając lewą rękę w stronę Minako. Miałem wielką nadzieję, że skończy się na tym, że będę ją niańczył na tym balu. W sumie była całkiem ładna. Miała na sobie różową sukienkę z falbankami, podkreślającą jej błękitne oczy. A łagodne rysy twarzy okalałe czarne, proste, długie włosy.

-Witaj Minako. Nazywam się Usagi. Może chciałabyś się czegoś napić? Kelner podaje świetną lemoniadę.

-Bardzo chętnie.

Powiedziała dźwięcznym głosem. Uśmiechnęła się i poszła za mną. Podałem jej lemoniadę z tacy kelnera i sam wziąłem szklankę. Kątem oka zobaczyłem jak moi rodzice oraz ojciec Minako przy rozmowie zerkają na nas dyskretnie. To zły znak. Uśmiechałem się jednak dalej, starając się zachować spokój i nie myśląc o Tochim.

-To musi być niesamowite być dziedzicem rodu Takeda, prawda?

-Tak... niesamowite do dobre słowo. Ale przecież twój ojciec ma ogromną firmę z wpływami na cały świat. W rzeczywistości nasze rodziny tak bardzo się nie różnią, prawda?

Powiedziałem, siląc się na zwyczajny ton. Nie miałem ochoty na zwierzanie się tej dziewczynie.

-Racja. Te same zasady, ta sama szkoła, tradycje. Tylko, że wy macie większe wpływy.

Taa... w tym społeczeństwie liczyły się tylko zyski. Zacząłem powoli żałować, że ten świat na zawsze będzie moim światem. Przez resztę balu trzymałem się z Minako. Kiedy rozmawiałem z innymi, zgodnie uznali, że tworzylibyśmy wspaniałą parę. Tak, bardzo ciekawe, ale ja już kogoś miałem. Kochałem Tochiego. Krótko po północy oznajmiłem rodzicom, że jestem już zmęczony i grzecznie przeprosiłem gości. Potem dyskretnie wymknąłem się z domu i udałem się do mojej rezydencji.

5 komentarzy:

  1. Co do tej dziewczyny mam złe przeczucia... A nawet nie tyle co do niej, jak do rodziców jej i zajączka. Pewnie będą chcieli ich zaręczyć ; - ; (Tochi będzie zazdrosny - o ile zajączek mu powie) . Uh! Przerwałaś w takim momencie! Ja tu się dopiero rozkręcam, a tu koniec : < . Ale to tylko tydzień. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam to opowiadanie ♥ Chciałabym tylko, żeby zajączek był bardziej uległy.. Heeh xD Wiesz, codziennie sprawdzam czy jest nowy post, tak mnie to wciągnęło :D Dobra nie zanudzam, czekam na następnego posta i Pozdrawiam :3
    Nekosia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki za motywacje :D
      Od razu mi się lepiej pisze, kiedy wiem, że moje opowiadania się komuś podobają. :3
      Co do postów, to dodaję je zawsze w weekendy, chyba, że mam jakieś problemy z dodawaniem postów.

      Usuń
  3. No nieeee... Nie przerywaj tak ;-; 3 dni zajęło mi przecztanie bloga od a do z i nadal mi mało *-* Genialnie piszesz! Ja ze swoimi opowiadaniami mogę się pod dywan schować co najwyżej. Czekam na głodzie zajączkowym na kolejny rozdział *-* i kolejny i kolejny... Nie obiecuje, że pod każdym pojawi sie muj komentarz, ale wiedz że na 100% będę czytać co tylko mi tu podasz bo aż mnie roznosi od nadmiaru emocji :3! Hi hi...
    -Yume no petto. W skrócie Yume ;)

    =^.^=/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oww... dzięki :3
      Mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą ci się podobać tak samo jak dotychczasowe.

      Usuń