Minęło jeszcze kilka dni. Łaziłem ze znajomymi do kina,
chodziłem samotnie na spacery, ciągle umawiałem się z Minako. Od Tochiego
ciągle nie było odpowiedzi. Niby byłem już wolny, ale widziałem te podejrzliwe
spojrzenia pomocy domowej, za każdym razem, gdy gdzieś wychodziłem. Po tych
kilku dniach jednak się uspokoili. To oczywiste, że mnie śledzili. Nie
wiedziałem tylko, czy z wyraźnych rozkazów moich rodziców czy mając nadzieję na
podwyżkę. Idąc na samotne spacery, oglądałem się za siebie. Nikt mnie nie śledził,
więc chyba rzeczywiście byłem wolny. Po ostatnim takim spacerze usiadłem na
ławce gdzieś w mieście, pisząc wiadomość do Tochiego. Wcześniej się upewniłem,
że wiadomości ani rozmów z mojego telefonu nikt nie śledzi.
,,Cześć Tochi
Trochę się nie odzywałem, ale wreszcie jestem wolny. Dopiero
odzyskałem zaufanie rodziców, więc wolę nie wyjeżdżać gdzieś dalej. Jutro o 12
masz pociąg. Nie martw się, zarezerwuję ci bilety przez internet. Spotkajmy się
około 15-16 w moim domku.
Dozobaczenia"
Uśmiechnąłem się, patrząc na wyświetlacz, gdzie mała koperta
leciała w lewym górnym ekranie przeleciała na drugą stronę i zamigotała na
zielono. Schowałem telefon i wróciłem do domu. Perfekcyjnie ukryłem uśmiech
przed resztą domowników, idąc do pokoju.
*
Obudziłem się około 12. Wcześnie… zdecydowanie za wcześnie.
Ubrałem się powoli i zszedłem na śniadanie. Nie miałem na dzisiaj żadnych
planów a większość służby miało wolne, więc nic mnie nie powstrzymywało przed
spotkaniem się z Tochim.
- Dobry...
Powiedziałem, schodząc na dół, gdzie zajmując się swoimi
sprawami siedziało moje rodzeństwo.
- Dobry, Nichan.
Pogłaskałem Raito po włosach, siadając przy stole. Jedyna
pomoc jaka została, wiekowa kucharka podała mi na śniadanie grzanki z cukinią i
kubek herbaty. Pokiwałem głową dziękująco i zatopiłem zęby w pysznej kanapce.
- Masz na dzisiaj jakieś plany?
Zapytała Hana, podnosząc głowę znad zeszytu, który usilnie
studiowała. Zerkając na niego mogłem wywnioskować, że jest to jakaś
skomplikowana melodia na skrzypce. Zapewne miała wkrótce jakiś występ na
imprezie znajomych rodziców, na której nawet ich nie będzie.
- Tak. Na 16 umówiłem się do kina. Potem pewnie połażę
trochę po mieście. Daje mi to natchnienie na malowanie.
- Szkoda. Miałam nadzieję, że spędzimy trochę czasu razem.
- Nie dzisiaj. Obiecuję, że następnym razem nie ucieknę.
Uśmiechnęła się miło, wracając do studiowania nut. Kątem oka
zobaczyłem Kashikoia, stojącego przy sztaludze i szkicując krój ubrania. Patrzył
na mnie, z powątpiewaniem. Nie dałem po sobie poznać, że to zauważyłem i
odwróciłem się w stronę Raito, rysującego coś w swoim notesie, wolną ręką
starając się wpakować grzankę do buzi. Skończyłem jeść i wziąłem z pokoju
najpotrzebniejsze rzeczy.
- O której będziesz, braciszku?
- Sam nie wiem. Może około 17-18. Będę cały czas pod
telefonem, więc w razie czego dzwońcie.
Wyszedłem z domu, starając się nie wybudzać podejrzeń. Serce
mi waliło jak oszalałe a ręce drżały. Idiotyczne... czułem się jak smarkacz,
szykujący się na swoją pierwszą randkę. Wziąłem głęboki oddech i ruszyłem
ścieżką w stronę bramy. Przez godzinę włóczyłem się po mieście, przechadzając
się po parkach i sklepach. Nie chciałem siedzieć sam. W końcu udałem się do
mojego domku. Wiedziałem, że mam jeszcze co najmniej godzinę przed przyjściem
Tochiego, ale znudziło mi się łażenie po mieście. Poszedłem do biblioteki, jednak
nie mogłem się skupić na słowach i zdaniach. Litery wydawały się zlewać w
jedno. Chyba byłem zbyt zdenerwowany by czytać. Ręce mi drżały, więc malowanie,
rysowanie czy inne prace plastyczne odpadały.
- Muszę jakoś ochłonąć.
Powiedziałem do siebie, rozwalając się na łóżku. Wtedy mnie olśniło. Jedyne co obecnie mogłem
zrobić, czekając na Tochiego, to pójść na basen. Wziąłem moje bokserki z szafki
i zszedłem do piwnicy, gdzie znajdował się kryty, oświetlany basen. Miał on
nietypowy, ale bardzo przyjemny klimat. Ponieważ nie było tam okien, musiał być
naprawdę mocno oświetlony. Zwłaszcza lubiłem to oświetlenie pod wodą.
Niebiesko-zielone światła sprawiały, że nurkując czułem się jak w jakimś innym
świecie. Założyłem okulary i zacząłem pływać. Pod wodą traciłem poczucie czasu.
Tykanie zegara było wolniejsze, ale mimo to, czas płynął szybciej. Po
przepłynięciu kilkunastu basenów, na wstrzymanym oddechu w końcu poczułem
zmęczenie. Podpłynąłem do brzegu, siadając na ziemi i patrząc na
zielono-niebieską wodę. Zdjąłem okulary i przetarłem zmęczone oczy. Poczułem
ciepły ręcznik, na moich ramionach. Odwróciłem się gwałtownie.
- Jeżeli będziesz siedział tak w samych bokserkach, to się przeziębisz,
zajączku.
Otworzyłem usta, jednak z szoku i szczęścia nie byłem w
stanie wykrztusić z siebie ani słowa. Dopiero teraz dotarło do mnie jak długo
go nie widziałem. Ostatecznie uśmiechnąłem się tylko. Miałem wrażenie, że zaraz
się rozpłaczę ze szczęścia. Tochi położył dłoń na moim ramieniu, uśmiechając
się szeroko. Doskonale wiedziałem co ma w planach. Chciał mnie sprowokować do
pocałunku, żebym to ja wykonał pierwszy krok. Doskonale o tym wiedziałem,
ale... nie myślałem nawet o tym. Wystarczyła chwila, żebym wymiękł. Rzuciłem mu
się na szyję, wpijając się w jego usta. Objął mnie bez wahania, jednak impet, z
jakim się na niego rzuciłem, wystarczył, żeby stracił równowagę i upadł plecami
na ziemię. A ponieważ ciągle mnie obejmował, ja razem z nim. Żaden z nas się
tym nie przejął. Tochi tylko mocniej mnie ścisnął, wsuwając język do moich ust
i poruszając nim zwinnie. Tak strasznie za tym tęskniłem.
Szybkim ruchem zamienił nas miejscami, przez
co to ja wylądowałem na ziemi. Ręcznik opadł na kafelki, wchłaniając kałużę
wody. Nie dałem Tochiemu odsunąć się i powiedzieć coś, co zapewne znowu by mnie
zażenowało. Cały czas wpijałem się w jego usta, mocno go obejmując.
- Tęskniłem za tobą.
Powiedział tylko, na chwile, odrywając się na chwilę ode
mnie. Chciałem mu odpowiedzieć, ale z jakiegoś powodu byłem w stanie tylko
oddychać i to z niemałym trudem. Uśmiechnął się, najwyraźniej i tym razem
rozumiejąc więcej z tego co się ze mną dzieje, niż ja. Przeczesał moje włosy delikatnym
ruchem. Byłem pewny, że za chwilę będzie kazał mi przyznać, się, że też
tęskniłem, ale nie zrobił tego. Pewnie zdecydował się tym razem mnie nie
ośmieszać. Nie wiem co się wtedy ze mną działo. Zwykle po początkowej euforii
odzyskiwałem zdrowy rozsądek i czułem się głupio, że tak się zachowywałem.
Teraz jednak zamiast zarumienić się i odsunąć od niego, chwyciłem się jego
koszuli, przyciągając do siebie. Przez chwilę wyglądał na zdziwionego, jednak
nie długo. Usiadł, podnosząc mnie tak, że siedziałem mu na kolanach okrakiem.
Aktualnie mi to jednak nie przeszkadzało. Jedyne co mi przeszkadzało to
uczucie... uczucie, które już znałem. Towarzyszyło mi bowiem tej nocy, kiedy
pierwszy raz się z nim przespałem. Opierałem się na jego torsie coraz bardziej
i bardziej, tracąc siłę, żeby samemu się utrzymywać. Niestety ostatecznie
stracił on równowagę, a że siedział tyłem do basenu, obaj do niego wpadliśmy. W
sumie ochłonąłem dopiero w kontakcie z chłodną wodą.
- W porządku zajączku?
Zapytał, kiedy wypłynął z wody, poprawiając mokre włosy.
- Tak. Przepraszam…
- Nie szkodzi. I tak byłem już cały mokry.
Uśmiechnął się szeroko, czochrając mi włosy. No tak. Na
śmierć zapomniałem, że dopiero co wyszedłem z basenu, kiedy się na niego
rzuciłem. Odwróciłem twarz, czując jak początkowa euforia powoli mija. Tochi
wyszedł z basenu, wyciągając rękę w moją stronę. Podpłynąłem do krawędzi
basenu, ignorując jego dłoń, jednak nim wyszedłem, Tochi objął moją twarz,
ponownie mnie całując. Nie wyrywałem się tym razem. Podciągnąłem się nieco do
góry, pomagając mu nieco w całowaniu mnie. Jedną dłonią przejechał od mojej
szyi aż do linii bokserek. Delikatnie wyciągnął mnie z wody, kładąc na ziemi.
Przyssał się do mojej szyi, następnie językiem zjeżdżając coraz niżej.
- T-tochi... poczekaj chwilę... jesteśmy na basenie.
- Przestań udawać zajączku. Wiem, że tego chcesz. Widzę
przecież, jak bardzo jesteś podniecony.
- Wcale, że nie!
Podniosłem się na łokciach, czując jak się czerwienię.
Przysunął się do mojej twarzy, kładąc dłoń na moich bokserkach, które były już
napięte. Uśmiechnął się jednoznacznie. Odwróciłem wzrok, nie chcąc patrzeć mu w
oczy. Teraz żałowałem, że poszedłem popływać. Nie podobało mi się, że byłem
wyłącznie w bokserkach.
- Wiesz co zajączku, jesteś niesamowicie uroczy, kiedy sam
prosisz się o seks, ale to właśnie takiego jaki jesteś teraz naprawdę kocham.
- P-przestań mówić takie żenujące rzeczy. I kiedy niby się o
to proszę?!
- Kiedy jesteś taki uroczy i się na mnie rzucasz.
- N-nie moja wina!
- Tak, tak, wiem. Po prostu się za mną stęskniłeś. A, że
mnie kochasz, nie mogłeś się oprzeć.
- Nieprawda! Przestań sobie wszystko dopowiadać!
Nie odpowiedział, zaczynając pieścić moje sutki. Delikatnie
wsunął palce pod gumkę moich bokserek, zsuwając je do ud.
- Cz-czekaj! Jesteśmy na basenie! Przestań!
- A co za różnica, gdzie to jest? Chyba, że chciałbyś to
zrobić w jakimś szczególnym miejscu.
Całe szczęście nie oczekiwał odpowiedzi. Zsunął moje
bokserki aż do kolan, zaczynając lizać mojego penisa. Jęknąłem przeciągle.
Naprawdę nie chciałem robić ,,tego" na tutaj, ale... to było takie
przyjemne. Nawet nie byłem w stanie próbować go powstrzymać. Umiałem tylko
cicho protestować.
- Nie... przestań... po-poczekaj... aaach...
Po chwili z jękiem doszedłem w jego ustach. Zawstydzony,
złączyłem nogi. Kiedy byłem na łóżku mogłem się chociażby zakryć kołdrą. Po
chwili nawet moje bokserki zostały rzucone gdzieś na płytę basenu.
- Tochi... poczekaj chwilę...
Nie poczekał. Delikatnym ruchem obrócił mnie na brzuch.
Podniosłem się na kolana, co okazało się słabym pomysłem. Objął mnie w pasie,
wsuwając we mnie jeden palec. Wkrótce potem doszedł drugi. Poruszał nimi
zwinnie, całując mnie w kark. Pochylił się, scałowując łzę, która zakręciła się
w moim oku. Po chwilowym przygotowaniu wyjął ze mnie palce. Opuściłem głowę,
chowając ją między ramionami. Chłodna dłoń przejechała po moim kręgosłupie,
powodując u mnie dreszcze. Nieświadomie wygiąłem się w łuk. Poczułem jak Tochi
bardzo powoli i delikatnie zaczyna się we mnie wsuwać. Zagryzłem wargi, lecz
mimo to wydobył się z nich jęk bólu i przyjemności. W miarę jak się poruszał
jęki te stawały się coraz głośniejsze. Tochi namiętnie pocałował moją szyję,
przyciskając palec wskazujący i środkowy mojej dolnej wargi.
- Nie tłum głosu zajączku. Chcę cię wyraźnie słyszeć.
Z tonu jego głosu jednoznacznie rozumiałem, że nie mogę się
sprzeciwić. Już zamienił się w wilka. Nacisnął na moje usta, wsuwając do nich
palce. Posłusznie, chociaż z wahaniem rozsunąłem wargi. Urywane jęki roznosiły
się głośno po całym basenie. W końcu poczułem wytrysk w sobie.
- N-nie mogę już więcej...
Powiedziałem słabym głosem, zanim ponownie zaczął się we
mnie poruszać. Ucałował tylko moją szyję, wysuwając się ze mnie. Ponownie
obrócił mnie na plecy, pochylając się nad moją twarzą. Uśmiechał się szeroko,
jak to miał w zwyczaju.
- Jesteś uroczy, zajączku.
- Głupek. N- nie mów takich rzeczy w... takiej sytuacji...
- Czemu? Przeszkadza ci to?
- Tak! Przeszkadza!
Usiadłem gwałtownie. Byłem czerwony jak burak , w dodatku
nie miałem nawet jak się zakryć.
- No dobrze, przepraszam.
Zdjął z siebie bluzkę, zakładając mi ją, zanim zdążyłem
odpowiedzieć. Obciągnąłem koszulę najniżej jak byłem w stanie. Nie patrzyłem
już na niego. Odwróciłem twarz, rumieniąc się coraz bardziej. Moje serce biło
irytująco szybko. Objął mnie, całując we włosy.
- Kocham cię.
- Tak, wiem. Skończ z mówieniem tak irytujących rzeczy.
Zaśmiał się, wstając z ziemi i podnosząc mnie do góry. Całe
szczęście, że nosił długie koszule. Ponownie przytulił mnie do siebie,
ściskając mocno. Wtuliłem twarz w jego klatkę piersiową. Otworzyłem usta.
Chciałem mu powiedzieć, że go kocham... chciałem, ale… nie mogłem. Choćbym nie
wiem jak bardzo bym chciał, nie umiałem mu tego powiedzieć.
Przecudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńJeeeejku :3 Aż mi się miło robi jak czytam Twoje opowiadaniaaaa :*
Chcę tylko żeby Usagi w końcu przyznał, że kocha Tochiego, no !
Weny życzę ^^
Świetny rozdział ! *_* Wielbię Twoje opka <3 ^^ . Dopiero wczoraj, znalazłam tego bloga... Czytałam go do 2:00. No nie mogłam się powstrzymać ! Z niecierpliwością czekam na kolejną część <333
OdpowiedzUsuńYEEEEEEEEEEEEEEEEY
OdpowiedzUsuńJaka seksiasta nota >^< (może być seksiasta? Dobra uznajmy to za słowotwórstwo... Widzisz jaka jam jest kreatywna?)
Basem to supcio pomysł a opo jak zawsze zayebiste.
Staram się zawsze dawać komentarze, ale jak jakiś wpis mi ucieknie to gome ;-;
Kiedy BĘDĄ mogli być razem???!!!??? Buuuuuuuuuu..... Tak mi ich żal ;-;
A Usagi jest mega słodziachny :3333
Normalnie nic tylko schrupać zajączka na Wielkanoc X'D PEwnie jest z czekolady... Inaczej nie mógłby być taki słodziutki <3