Sorki za tygodniową obsuwę, ale wiecie jak to bywa pod koniec roku ze szkołą ^ ^
Dzisiejszy post dodaję dzień wcześniej, żebyście nie musieli siedzieć całą sobotę przed komputerami czekając na to, co było dalej. Jutro wybieram się na cosplay walk, więc byłabym dopiero pod wieczór. A nie chcę wam kazać tyle czekać... znowu :3
***********************
- Co ty tutaj robisz? - Tochi wyglądał na zdecydowanie niezadowolonego niespodziewaną wizytą. Prawie tak bardzo jak ja. Zacisnąłem pięści, oparte o blat kuchenny, żebym mógł utrzymać równowagę. Spojrzałem w stronę otwartych drzwi i powoli zacząłem przesuwać się w ich stronę. Na tyle spokojnie, żeby przypadkiem się nie przewrócić, ale dość szybko, żeby zaraz znaleźć się przy Tochim.
- Myślałam, że się ucieszysz, że mnie widzisz - Powiedziała Kora, z wyrzutem. Doszedłem do Tochiego, opierając się o jego ramię. Jego eks spojrzała na mnie nieprzyjemnie i odwróciła głowę w stronę Tochiego. Ubrana była w długą, zwiewną sukienkę w kwiaty a na to czarny sweter. Na głowie miała słomiany kapelusz, przepasany jasno-żółtą wstążką a na twarzy delikatny makijaż. Nie mogłem pozbyć się wrażenia, że wybrała ten strój tylko dla Tochiego.
- Prosiłem cię, żebyś sobie odpuściła.
- No wieesz... - Rzuciła niepewnie, pochylając się nieznacznie do przodu. Dekolt jej sukienki zsunął się się nieznacznie, odsłaniając jasno-różowy stanik, który miała pod spodem. Odwróciłem głowę, żeby nie musieć na to patrzeć. Tochi zaś ani na chwilę nie przerwał kontaktu wzrokowego. - Chciałam cię zobaczyć. No i jestem po całej ten podróży taaaka zmęczona... - Wyprostowała się i oparła o framugę drzwi, przysłaniając wierzchem dłoni czoło w teatralnym geście.
- Skąd masz mój adres? - Zapytał zimno, nie zwracając uwagi na jej grę.
- Rei był taki uprzejmy - Uśmiechnęła się ukazując rząd białych zębów. Nie znosiłem jej. Zachowywała się tak, jakby byli z Tochim co najmniej przyjaciółmi. Miałem ochotę zatrzasnąć jej drzwi przed nosem, ale nie chciałem zachowywać się jak dziecko, albo zazdrosna dziewczyna. Nawet jeżeli miałem do tego pełne prawo...
- Zabije go... - Wyszeptał, odwracając głowę na bok.
- No więc... - Kontynuowała, poruszając ramieniem, aż zsunęło się z niego ramiączko sukienki. Czy naprawdę ona nie dostrzegała mojej obecności? - Mam za sobą długą podróż i byłoby świetnie, gdybyś mógł mnie przenocować - Zatrzepotała rzęsami, posyłając mu powłóczyste spojrzenie. Teraz naprawdę miałem ochotę zatrzasnąć jej drzwi przed nosem. Jeżeli Tochi się zgodzi to...
- W mieście na pewno są jakieś wolne hotele - Odparł niemal od razu. Jej uśmiech nieco przygasł, ale nie przerywała swojej gry.
- No wiesz... trochę kiepsko u mnie z pieniędzmi... - Podniosła wzrok, patrząc na niego z nadzieją.
- Tym bardziej nie powinnaś tu przyjeżdżać - Pokiwałem ochoczo głową, opierając się o jego ramię. Jak mogła być aż tak bezczelna? Nie widziała, że nikt jej tutaj nie chce?
- No wiem... ale tak bardzo się za tobą stęskniłam - Zatrzepotała rzęsami, uśmiechając się ponownie. Zacząłem się zastanawiać, czy nie ma problemów ze wzrokiem, albo pamięcią. Albo z jednym i drugim, bo albo nie pamiętała, że teraz to ja chodzę z Tochim, albo zwyczajnie mnie nie widziała. Tak czy tak nie miałem zamiaru dłużej się przyglądać jak mnie ignoruje.
- Bardzo mi przykro - Powiedziałem w końcu, robiąc krok do przodu. Nogi mi zadrżały, jednak na szczęście Tochi złapał mnie za ramiona, zanim straciłem równowagę. - Ale niestety będziesz zmuszona znaleźć inny nocleg.
Spojrzała na mnie z nieukrywaną pogardą, jakbym to ja nagle tutaj wparował i próbował uwieść jej chłopaka a nie na odwrót.
- Nie przypominam sobie, żebym ciebie o cokolwiek pytała. Gadam z Tochim.
- Zajączek ma rację - Całe szczęście, że nie zdążyłem sam zareagować, bo czułem, że Hana nie byłaby zachwycona, gdyby usłyszała, co właściwie chciałem jej odpowiedzieć. - Będzie znacznie lepiej, jeżeli już pójdziesz.
- Zajączek? - Pochyliła się nieznacznie w jego stronę. - Naprawdę dalej zamierzasz ciągnąć ten cyrk? Tak cię naprawdę nazywa? - Zwróciła się tym razem do mnie. - I pewnie czujesz się wyjątkowo, co? Nazywa cię tak, jak nikt wcześniej cię nie nazywał i w ogóle jest troskliwy i czuły. A z pewnością zapomni o tobie, kiedy tylko...
- Kora, daj już spokój. Wiesz doskonale jak to było. Gdybyś nie zostawiła mnie dla Reia z pewnością potoczyłoby się to zupełnie inaczej.
- Jasne. Bylibyśmy teraz razem. A ty nie umawiałbyś się teraz z nim.
- Bardzo możliwe - O dziwo to stwierdzenie sprawiło, że coś ostrego wbiło się w moje serce. Niby to wiedziałem, ale... zwyczajnie ten fakt był bolesny. - Ale to ty zdecydowałaś, że to koniec. Już dawno nic nas nie łączy, a ja kocham jego - Jeszcze mocniej ścisnął moje ramiona, jakby chciał upewnić mnie w tym, że rzeczywiście tak jest. - Więc proszę, odpuść już sobie. Mówiłem chyba dobitnie, że z nami koniec.
- Ale...
- Kora - Jego głos był tak lodowaty, że przeszył mnie dreszczem. - To koniec.
Jej oczy zrobiły się szklane, ale nie straciła ani trochę pewności siebie. Podniosła głowę, zadzierając dumnie nos.
- Teraz to Kora, co? Kiedyś inaczej mnie nazywałeś...
- To stare dzieje. Zapomnij o tym i zostaw nas w spokoju.
- Ciebie i tego twojego zajączka, co? Ciekawe ile minie czasu zanim jego też zaczniesz nazywać po imieniu. Kiedyś byłam twoim kwiatkiem a teraz zwyczajnie nazywasz mnie Korą. Nie sądzisz, że to niesprawiedliwe?
Kolejne ukłucie bólu. Nienawidziłem samego siebie za to, że tak mnie to rusza. Przecież skoro ze sobą chodzili to oczywiste, że mógł mówić na nią zdrobniale. Co nie zmieniało faktu, że irytował mnie fakt, że kogokolwiek innego kiedykolwiek wcześniej kochał. Wziąłem głęboki oddech, żeby się uspokoić i zacisnąłem dłoń na drzwiach.
- Myślę, że powinnaś już iść. Ciebie i Tochiego nic już nie łączy. To co między wami było skończyło się dawno temu. Nie wiem, dlaczego nie możesz tego zrozumieć.
Profilaktycznie zrobiła krok do tyłu, więc bez przeszkód mogłem zatrzasnąć drzwi.
- To się tak nie skończy, Tochi - Dotarło do nas zza drzwi. - Będę o ciebie walczyć! Ten twój nowy chłopak nie może dać ci tego, czego ja. Możesz sobie wmawiać, że go kochasz, ale żaden facet nie da ci tego co dziewczyna. Jakkolwiek byś tego nie chciał, nie będzie was łączyć nigdy nic więcej niż związek - Kiedy przez dłuższą chwilę nie odpowiadaliśmy, w końcu sobie poszła. I całe szczęście, bo nie wiem, czy zniósłbym jeszcze więcej bólu. Niby mówiła oczywiste rzeczy i o tym doskonale wiedziałem, ale uświadomienie mi tego było okrutne.
- Zajączku? - Podniosłem głowę, żeby spojrzeć na Tochiego. Dopiero teraz poczułem, że z oczu cieknął mi łzy. Wcześniej w ogóle tego nie zauważyłem. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że jestem aż tak smutny, żeby płakać.
Szybko je starłem, żeby Tochi nie musiał się o mnie martwić. Czy ona to widziała? Czy to jej ostatnie słowa doprowadziły mnie do takiego stanu?
Przecież nigdy nie chciałem czegoś więcej niż związku. W zupełności mi wystarczało chodzenie z Tochim, więc dlaczego tak się przejąłem, że nigdy nie połączy nas nic więcej? A może to chodziło tylko o to, że podświadomie bałem się, że mimo wszystko Tochi woli kobiety?
Poczułem oplatające mnie ramiona i delikatny pocałunek w czubek głowy.
- Przepraszam... - Wyszeptał, a ja tylko pokręciłem głową, starając się uspokoić. Nie tylko zacząłem płakać, ale w moim gardle pojawiła się wielka gula, która za nic nie chciała zniknąć. Otworzyłem usta, żeby powiedzieć, że nic się nie stało, że w ogóle się nie przejąłem... ale z moich ust wydobył się tylko krótki szloch.
Co się ze mną działo? Nawet się nią nie przejąłem, nie miałem dlaczego płakać. A mimo to zachowywałem się jak małe dziecko.
- No już, nie przejmuj się - Pokręciłem głową, chcąc mu przekazać, że naprawdę się nie przejmuję, ale słowa uparcie nie chciały wydobyć się z moich ust. W końcu odwróciłem się przodem do Tochiego i pozwoliłem mu się przytulić. Miałem nadzieję, że to mnie uspokoi, ale jeszcze bardziej zachciało mi się płakać.
- Wiesz, że kocham tylko ciebie, prawda? - Pokiwałem głową, wtulony w jego koszulę. - I wiesz, że to, co powiedziała Kora nie ma dla mnie żadnego znaczenia? - Ponownie pokiwałem głową. Chyba wtedy Tochi zrozumiał, że nic nie mogę poradzić na to, jak reaguje moje ciało, bo tylko ścisnął mnie mocniej, wplatając palce w moje włosy.
Wtuliłem się w jego koszulę, rozkoszując się jego ciepłem. Całe szczęście nic więcej nie powiedział, tylko pociągnął mnie w stronę łóżka, kładąc się przy mnie. Pocałował mnie tylko delikatnie w czoło, dalej przytulając do siebie.
- Kocham cię - Wyszeptał, a ja odpowiedziałem kiwnięciem głowy. Miało to znaczyć mniej więcej tyle, że o tym wiem, ale nie umiałem tego powiedzieć.
Przecież doskonale wiedziałem, że mnie kocha. Wiedziałem, że Kora to dawne dzieje, że już jej na niej nie zależy. Nie ma się co dziwić, po tym, co zrobiła. Ciężko byłoby komukolwiek to wybaczyć. Mimo to, moje serce dalej wydawało się krwawić. Dlaczego nie mogłem być pierwszą osobą, którą pokochał? Mielibyśmy wtedy o ten jeden problem mniej.
W końcu złośliwe łzy przestały spływać po moich policzkach. Uspokoiłem się i podniosłem do siadu, wyrywając z uścisku Tochiego.
- Sorki... - Rzuciłem niepewnie, wycierając twarz.
- Nie masz za co przepraszać - Powiedział, siadając za mną i przytulając mnie do siebie. - Przecież nic się nie stało. Zwłaszcza, że to wszystko to moja wina. Mogłem powiedzieć Reiowi, żeby nie podawał jej mojego adresu.
Odwróciłem się na bok, opierając głowę na jego piersi. Czułem się głupio, że dałem się tak ponieść emocjom.
- To... to nie tak... jakoś tak samo mi pociekło...
- Nie ma w tym nic złego, Zajączku - Pocałował mnie w policzek, ściskając mocniej moją szyję. - Czasami tak już po prostu jest. A teraz uspokój się i ładnie się do mnie uśmiechnij, dobrze? Kocham twój uśmiech.
Zmusiłem się do lekkiego uśmiechu, zerkając na niego. Odpowiedział mi również uśmiechem, całując mnie w czoło.
- Już dobrze?
- Chyba... - Wstałem z łóżka, żeby nieco odsunąć się od Tochiego. - Jeszcze raz sorki za moje zachowanie. Nie wiem co się ze mną stało.
- Nie masz kompletnie czym się martwić. No chodź tutaj - Przytulił mnie ponownie, a ja nie miałem siły, żeby go odepchnąć. Uspokoiłem się jednak na tyle, żeby przekonać samego siebie do przewrotu oczami.
- Skoro już ci lepiej, możemy spokojnie dokończyć śniadanie a potem porobić coś razem - Oparł czoło na moim ramieniu, oddychając w nie delikatnie. - Musimy pozbyć się wszelkich wątpliwości jakie czujesz, prawda?
Delikatnie wsunął dłoń pod moją bluzkę. Odsunąłem się od niego gwałtownie, odwracając się do niego przodem.
- Nie mam żadnych wątpliwości - Odparłem natychmiast. Wolałem nie ryzykować kolejnego maratonu, pokrzepionego specjalną herbatą dziadka Tochiego. - Słowo, zero wątpliwości.
- Na pewno? - Pochylił się nade mną, jakby ostrzegawczo. Pokiwałem gwałtownie głową, opierając się o stół za mną. - Cieszę się.
Kiedy odsunął się na bezpieczną odległość, zmusiłem się do delikatnego uśmiechu. Miło było widzieć, jak bardzo Tochi się stara, żeby poprawił mi się humor.
- Tochi... naprawdę ci na niej tak zależało? - Zapytałem, siadając na krześle i przyglądając mu się uważnie.
- Tak, zależało - Jego stwierdzenie mnie zabolało, chociaż tego się spodziewałem. - Tym bardziej zabolała mi jej zdrada. Ale ona przekreśliła wszystko, co kiedykolwiek nas łączyło. Więcej więc się nią nie przejmuj, dobrze?
- Ale... wiesz... - Odwróciłem twarz, lekko się czerwieniąc. - Ona jest dziewczyną... - Zagryzłem dolną wargę, za wszelką cenę unikając jego spojrzenia, oraz ironicznego uśmiechu.
- No i? - Zapytał spokojnie, biorąc krzesło i siadając koło mnie. Głupek. Doskonale wiedział, że nie jestem w stanie powiedzieć tego wprost. Na całe szczęście nie zmuszał mnie do tego. Wziął mnie za rękę i delikatnie ścisnął. - Nie przejmuj się tym. Kocham cię za to kim jesteś i nic tego nie zmieni. I wiesz co? - Wstał i pochylił się nad moim uchem, opierając ręce na oparciu mojego krzesła. - Nawet nie chciałbym, żebyś był dziewczyną.
Odchyliłem głowę do tyłu, zerkając w jego oczy. Uśmiechnął się, zamykając oczy oczy.
- Jeszcze trochę i zacznę się zastanawiać nad twoją orientacją.
- Nie musisz. Zależy mi wyłącznie na tobie - Uśmiechnął się szeroko, ponownie mnie całując.
Miałem nadzieję, że było to prawdą. Przez cały ten czas zdałem sobie sprawę, że wpadłem po uszy. Nie umiałem już bez niego żyć. Całkowicie mnie zniewolił.
Już myślałam, że coś Ci się stało, że nie dodałaś rozdziału... ;__; Ale przynajmniej masz świadomość, że nawet Twoi czytelnicy się o Ciebie martwią ;3
OdpowiedzUsuńKora była jedyną osobą, której się tam nie spodziewałam. Myślałam sobie, że to może Mita, czy nawet ten kelner przyszedł, żeby wyznać Zajączkowi miłość, czy coś. Fajnie, że teraz historia nie kręci się tylko wokół Usagiego, bo Tochi też potrzebuje swoich pięciu minut :3
Wiesz o co mi chodzi, prawda? ;-; Wieesz, na pewno wiesz c:
Zdaje mi się, że Kora to typ takiej dziewczyny, która nie zważa na uczucia innych tylko prze do przodu i nic jej nie powstrzyma :/ Mam tylko nadzieję, że nie skrzywdzi ani Zajączka, ani Tochiego ;-;
Wiesz co, mam pomysł. Niech oni powiedzą Korze, że Tochi jest już gejem. I żeby spie*dalała. I żeby zostawiła ich w spokoju. I żeby Rei nie mieszał się do ich życia. I żeby... no kurde no, żeby nie mieli już problemów! :C Ale wtedy "Zajączek" by się skończył, a tego nikt zdecydowanie nie chce C:
A tak się zapytam, a co mi szkodzi: znasz może datę, godzinę i miejsce dodania Akiego i Kei'a? :> Bo niezwykle mnie ciekawi, co będzie się działo dalej :o
O kurde, teraz naszedł mnie pomysł, żeby zrobić sobie tarczę do rzutek ze znienawidzonymi postaciami. Będzie łatwiej wyładować emocje i takie tam. *łamie linijkę na pół* Oczywiście Kora też by tam trafiła, a jakże.
I tak nadal czekam na to, jak Zajączek powie Tochiemu takie zwykłe, proste "kocham cię". :> Ogólnie wyobrażam to sobie tak:
"- Kocham cię, zajączku.
A ja nareszcie potrafię mu odpowiedzieć.
- Też cię kocham, Tochi."
I następuje koniec opowiadania :> Ale to tylko takie moje fantazje, ciii >.<
No i czekam też na spełnienie fantazji/marzeń/fetyszy Tochiego o seksie na łonie natury *.*
No nic, to tylko takie tam moje pobożne życzenia :>
świetnie opisujesz emocje, uwielbiam cię za to *-*
Czekaaaam na następny <333
Miło, że się o mnie martwicie. Będę pamiętać, żeby w testamencie napisać, żeby ktoś wstawił tutaj notę o mojej niespodziewanej śmierci, co byście się nie musieli martwić :3
UsuńCo do Akiego i Keia to znam tylko miejsce pojawienie się, ale nie sądzę, żeby kogokolwiek to zaskoczyło. :D
Jeżeli zas zaproponujecie jakąś ważną datę w komentarzach(nwm, międzynarodowy dzień tęczy czy coś takiego xD) to postaram się wtedy dodać, a jeżeli nie to standardowo w jakieś najbliższe święto, do którego się wyrobię. Może rozpoczęcie wakacji czy coś takiego.
Co do tych dwóch magicznych słów, jak to ujęłaś to spokojnie, mam już na to pomysł. I mogę nawet zdradzić, że nastąpi to po bardzo dużej aferze, pełnej intryg i knowań ^ ^
I oczywiście wielkie dzięki za czytanie mojego bloga :3
Narodowe święto poniedziałku 24.05 xD
UsuńMasz datę >///<
Aha, u mnie poniedziałek jest w niedziele xDDD
UsuńMiałam małą nadzieje, że dodasz rozdział trochę wcześniej :D Akurat siedziałam i przeglądałam fb i jak zobaczyłam posta to od razu rzuciłam się żeby szybko sprawdzić nowy rozdział C;
OdpowiedzUsuńMyślałam, że to będzie ktoś inny, a tu Kora powraca.Jezu..jak ona mnie denerwuję swoim zachowaniem i....wszystkim.Niech jak najszybciej sobie odpuści bo mój laptop wyleci przez okno XD. Najlepiej będzie jak wróci do Rei'a.Są siebie warci.
Mam nadzieje, że Usagi naprawdę nie będzie miał wątpliwości co do orientacji Tochi'ego. Szkoda mi go, ponieważ musiał się tyle nasłuchać i nacierpieć.Taki biedny :c Gdyby pominąć fakt, że był przygnębiony to podobał mi się taki, bo tak chętnie się przytulał i wgl.^^
Tochi...Tochi T.T Kocham go takiego opiekuńczego.Zawsze stara się pocieszyć i wywołać uśmiech na twarzy zajączka :3 Kocham go też jak jest taki oschły dla np. Rei'a, a za chwile taki milutki dla Zajączka ^^
Zgadzam się, że świetnie opisujesz emocje :D
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :33
Jinnie
Chciałam nawet raz napisać komentarz z zapytaniem o rozdział, ale stwierdziłam, że nie będę poganiać, bo ja na przykład nienawidzę poganiania ;-;
OdpowiedzUsuńI chyba jeszcze bardziej znielubiłam Korę. Jeny no, jak tak można ;_; Chociaż jakby się zastanowić, to jest bardzo... "ludzką" postacią, tzn ma typowe zachowanie typowej kobiety. Co z tego, zabij już ją D:
I zachowanie zajączka w tym rozdziale było takie akjdglaoa <3 Ja sie dziwię Tochi'emu, że nie zgwałcił go jak tak uroczo się popłakał. Ja tam bym już go wciągnęła do łóżka i nie wypuszczała. Bo jestem jego seme. Mam 175 cm wzrostu, muszę być od niego wyższa B)))
I niech Tochi zabije Rei'a. Zaczyna mnie już porządnie wkurzać =.=
Weny,
Alice
Awwwwwwww!! >///<
OdpowiedzUsuńA już się zaczęłam martwić, że coś Ci się stało :c Gdy rozdzialik się nie pojawi wstaw jakąś notkę bo na serio się strasznie martwiłam :"(
Co do rozdziału:
Wiedziałam, że to ona xDD Ja to czułam :D Bardzo ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Od pewnego czasu się zastanawiam jak się zakończy Zajączek. Ja jestem typem człowieka który koooocha (w op., anime i mangach oczywiście :3 ) jak bohater umiera, nwm czemu xD Psychiczna jestem :> Ale może jest to spowodowane tym, że nie lubię zakończeń "I żyli długo' i szczęśliwie". A jak nie będzie to uzupełnia to w części psełdo "rodzice" Zajączka czy (dotychczas) samotne życie Tochiego. Kocham smutne historie >///<
A więc standardowo:
Weny, szczęścia i weny xD
~Invicta :>
Tak mnie oświeciło...
OdpowiedzUsuń1 czerwca = dzień dziecka
Dzień dziecka = specjalna okazja
specjalna okazja = Aki x Kei!!!!!!!!
Autorko moja kochana, mam nadzieje, że weźmiesz to pod uwagę :3
R.
Faktycznie :o
UsuńNie pomyślałam o tym, ale by było milutko >\\\<
~Invicta SWAG (nie chciało mi się zmieniać konta bo już mnie to denerwuje xDD )
Hej,
OdpowiedzUsuńa więc to Kora się pojawiła w domku Tochiego, po co w ogóle Rei dawał jej adres Tochiego, pewnie gdyby To hi powiedział, że ma nie dawać, ten i tak by to zrobił, tak na złość… Usagi jest bardzo wrażliwy
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia