niedziela, 10 stycznia 2016

Zajączek CXIV - Rozpacz


- No proszę... to było niezłe - Rej był widocznie rozbawiony tą sytuacją. Usiadł na ziemi, trąc czerwony od uderzenia policzek policzek. - Możesz mi podać lód, proszę? Usagi? ...Usagi? Hej, Usagi - Podparł się o kanapę, zerkając w moją stronę.
Wciąż siedziałem na krześle, całkowicie sparaliżowany ze smutku, wstydu i złości. Wpatrywałem się w drzwi jak zahipnotyzowany. Nie mogłem się nawet ruszyć, pozwalając by łzy swobodnie spływały po moich policzkach.
- Hej, Usagi... - Zbliżył się do mnie, kładąc mi dłoń na ramieniu. Zadrżałem, otrząsając się na tyle, żeby wytrzeć łzy. - Daj spokój, nie płaczesz na serio, no nie? - W jego głosie usłyszałem prawie troskę.
- Ja... ja... - Jęknąłem żałośnie, zaciskając dłonie na krześle. - Ja... - Nie wytrzymałem. Rei niemal odskoczył, gdy nagle wybuchem głośnym płaczem. Nie próbowałem nawet się wstrzymywać. Miałem wrażenie, jakby moje serce pękło na milion kawałków. Nie dość, że skrzywdziłem Tochiego, to jeszcze właśnie go straciłem.
- Daj spokój, Zaj... Usagi. Przecież on... - Głośny szloch przerwał mu w pół zdania. Skuliłem się na krześle, chowając zapłakaną twarz między kolanami. Tochi... Tochi... przepraszam, oddałbym wszystko, żeby nie musieć być tutaj teraz...  wszystko... oprócz Hany...
- Będziesz teraz ryczeć? No dajże spokój... przecież nic się nie stało...
- On mi nigdy nie wybaczy! - Krzyknąłem, zalewając się dalej łzami. Na ramieniu ponownie poczułem dłoń, co niezbyt mi pomogło się opanować. Chwilowo przestało mi nawet przeszkadzać, jak bardzo w obecnej sytuacji się ośmieszam.
- Na pewno ci wybaczy... - Rei starał się mnie jakoś uspokoić, widocznie zaskoczony moim wybuchem. Jeżeli Tochi mi nie wybaczy, to Rei za to zapłaci.
- Nie widziałeś jego miny! - Krzyknąłem, nieudolnie starając się wytrzeć łzy, które wciąż i wciąż spływały po moich policzkach. - Złamałem mu serce! Nigdy mi tego nie wybaczy! - Przyjąłem od Reia chusteczkę, wycierając nią oczy i dość głośno wydmuchując w nos. Dostrzegłem lekki niesmak na jego twarzy, który szybko udało mu się stonować.
- Od razu złamałeś serce... przecież... - Zawahał się na wystarczająco długo, żebym ponownie wybuchł płaczem. - Przecież nic się nie stało.
- Jak to nie?! - Wybuchłem, patrząc na niego, wściekły. - Złamałem mu serce! Wyjechałem gdzieś w cholerę daleko z jego bratem! Przecież on nie przeżyje tego!
- Przeżyje. W końcu to nie pierwszy raz... - Zamilkł gwałtownie, gdy zdał sobie sprawę z tego, co powiedział. Spojrzałem na niego wielkimi oczami, pełnymi łez. W końcu dotarło do mnie, co własnie zrobiłem. Rei też zdał sobie z tego sprawę. Wyglądał, jakby wściekał się na siebie samego, że to powiedział.
- Ja... ja... - Jęknąłem, patrząc na swoje ręce, co najmniej, jakbym kogoś zabił. - Ja...zrobiłem dokładnie to samo co Kora! - wybuchłem ponownie. - Teraz Tochi na pewno mi nie wybaczy! Założę się, że mnie nienawidzi!
Czajnik zagwizdał, informując o zagotowanej wodzie. Po chwili Rei postawił przede mną kubek z herbatą.
- Na pewno nie nienawidzi... - Usiadł na sąsiednim krześle, gotowy na dalsze pocieszanie mnie, chociaż po jego minie widziałem, że jest już tym zmęczony. - Nie zrobiłeś tego samego co ona. Ona zostawiła Tochiego, żeby się umawiać ze mną. A ty...
- Za plecami Tochiego wyjechałem na tygodniowy wyjazd w góry z jego bratem - Załkałem, pociągając nosem. - Kory nienawidzi do teraz... mnie też na pewno już zaczął! - Krzyknąłem, chowając twarz między ramionami i opierając się na stole.
- To co innego - Znacząco podsunął herbatę w moją stronę. Wziąłem kilka łyków, z trudem przełykając napój przez zaciśnięte gardło. Ponownie wydmuchałem nos, rzucając chusteczkę na stół. - Ona po prostu go rzuciła.
- Ja... - Odłożyłem kubek na stół, wstając gwałtownie z krzesła. - Ja muszę mu wszystko wyjaśnić. Zanim...
- Nic nie będziesz tłumaczył - Powiedział ostro. Z jego wcześniejszej troski nie został ślad. Spojrzałem na niego załzawionymi oczami. - Szkoda mi, że ryczysz i tak dalej, ale tak się składa, że nie zamierzam z niczego rezygnować. Nie po to cię tutaj zaciągnąłem, żebyś uciekł, jak tylko o wszystkim dowie się Tochi - Patrzyłem na niego oszołomiony, pewny, że żartuje. Wszystko jednak wskazywało na to, że mówi serio. - Żeby było jasne, moim zamiarem było spędzić z tobą miło czas, a gdyby Tochi przypadkiem się dowiedział, to tylko dodatkowy plus, bo mogłem go odrobinę podręczyć.
- Ale...- Nasza umowa obowiązuje nadal. Jeżeli pójdziesz tam i się wygadasz, ja i Hana weźmiemy ślub. żeby tego uniknąć, musisz odczekać ten tydzień... i po powrocie nie możesz od razu do niego pojechać.
- C-co...? - Zapytałem, pociągając nosem. Rei uśmiechnął się złośliwie, rozwalając się na krześle.
- Nie możesz mu nic powiedzieć. Przynajmniej dopóki nie wyrażę na to zgody. Wiesz... uwielbiam znęcać się nad moim braciszkiem. Wybacz - Wzruszył ramionami, odwracając głowę w bok. Wyglądał, jakby mimo wszystko przejmował się moją rozpaczą.
- Ale...
- Oczywiście możesz odejść. W końcu twoje szczęście jest ważniejsze niż szczęście Hany, prawda?
- Ale... - Jęknąłem żałośnie, patrząc to na Reia, to na drzwi. Chciałem pobiec do Tochiego, wyjaśnić wszystko i przeprosić. Ale... co jeżeli mi nigdy nie wybaczy? Wtedy stracę i jego i Hanę. A przecież... przecież ona i tak już się wycierpiała. Ja mogłem być z osobą, którą kocham, a ona nigdy. Nie chciałem, żeby była zmuszona być z Reiem. Wtedy będzie nieszczęśliwa do końca swojego życia. A ja... jej szczęście powinno być dla mnie najważniejsze...
Pokonałem kilka chwiejnych kroków, rzucając się na łóżko i chowając twarz w poduszkę, żeby chociaż trochę stłumić głośny płacz.
- Nie martw się. Postaram się, żeby ten tydzień był naprawdę przyjemny.
Tochi... przepraszam. Kocham cię najbardziej na świecie, ale... nie mogę stracić mojej rodziny... proszę, błagam, wybacz mi...

4 komentarze:

  1. Omg biedny tochi i zajączek... ach jak mnie rei denerwuje bozee rozdział swietny ale za krótki 😖😢😢😢😢 czekam na kolejny! Weny!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Smuteczek...
    Nie mogę doczekać się happy end'u (^^ mam nadzieję że taki Masz w planach)
    Weny życzę! ♡ :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    i co teraz? Rei nie lubię, tak skrzywdził i cieszy się, że brat cierpi, Tochi powinien poznać prawdę...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń