- Pieprz się Rei - Prychnąłem zarumieniony. Rei wyglądał na co najmniej rozbawionego moim zawstydzeniem. On nie miał takich problemów i od kilku minut w samych bokserkach pływał sobie w jeziorze. Sam nie mogłem się przemóc, żeby zdjąć chociażby koszulę, nie mówiąc już o spodniach.
- Daj spokój, trochę popływamy, będzie fajnie. Chyba, że mam cię wciągnąć i rozebrać w wodzie - Uśmiechnął się perwersyjnie, stając tuż przy brzegu stawu. Oparł się o ziemię przyglądając mi się uważnie z dołu.
- Perwers... - Prychnąłem zimno. Ponieważ jednak przez dłuższy czas dalej przeszywał mnie spojrzeniem, w końcu musiałem ulec. - O-odwróć się... - Mruknąłem.
Rei o dziwo spełnił moją prośbę. Nim się odwrócił, na jego twarzy dostrzegłem uśmieszek satysfakcji. Walczyłem ze sobą chwilę, ale w końcu stwierdziłem, że rozebranie przez niego będzie znacznie gorsze. Powoli ściągnąłem z siebie koszulkę i zsunąłem spodnie, niechętnie pozostając w samych, czarnych kąpielówkach, które sięgały mi do kolan kąpielówkach. Specjalnie wybrałem taką ich długość, żeby nie odkrywały tyle, ile mogłyby odkrywać, na co ten pieprzony perwers na pewno liczył.
- No proszę... - Rei aż zachłysnął się powietrzem, gdy zobaczył mnie w takim stanie.
- Dupek... - Prychnałem, cały się czerwieniąc. - Nie gap się na mnie!
- Nie gapię się na ciebie - Przewrócił oczami, uważnie obserwując moje ciało, które usilnie starałem się zasłonić rękoma. - Gapię się na to - Wynurzył się z wody i przyłożył wskazujący palec do mojej szyi. Spojrzałem na niego pytająco, ale nie mogłem dostrzec na co niby się gapi. - I to i to i to - Mówił, przykładając palec do moich obojczyków, piersi i brzucha. Dopiero kiedy opuściłem spojrzenie dostrzegłem kilka już blednących, ale jednak wciąż dość widocznych malinek. Prychnąłem, odwracając czerwoną twarz. - Widzę, że nieźle się zabawiacie z moim braciszkiem - Uśmiechnął się szeroko, wiercąc mnie spojrzeniem.
- T-to... - Wypaliłem, cały czerwony, spuszczając wzrok. - To wcale nie tak...
- Oh, daj spokój - Przewrócił oczami. - Jestem dużym chłopcem, wiem, co robią ,,dorośli" za zamkniętymi drzwiami - Prychnął rozbawiony, uważnie lustrując moje ciało. - A Tochi też ma jakieś ciekawe ślady? - Zagadnął, z perwersyjnym uśmieszkiem.
- Gh... to nie jest twoja sprawa! - Nie mogłem tego znieść, już nie dość mu było zawstydzania mnie? I tak ta sytuacja była dość żenująca.
- No już, już, chodź ochłoń trochę, nim się spalisz ze wstydu.
Ignorowałem go chwilę, aż całkowicie mi to uniemożliwił, wpychając mnie nagle do jeziora.
- Hej! - Krzyknąłem, nim zachłysnąłem się wodą. Poderwałem się gwałtownie na nogi, a moim ciałem natychmiast wstrząsnął kaszel, gdy próbowałem wykaszleć wodę z płuc. - Idiota! Nie wrzucaj mnie tak nagle do wody!
- Chciałem po dobroci. Nie moja wina, że nie chciałeś się na to zgodzić - Zaśmiał się, wskakując do wody tuż koło mnie.
- Kretyn - Prychnąłem, ochlapując go wodą. Ten tylko zasłonił sobie twarz, uśmiechając się do mnie z perfidnym uśmieszkiem.
- No już, nie irytuj się. Czeka nas bardzo, bardzo przyjemny tydzień - Uśmiechnął się szeroko, obejmując mnie ramieniem. Prychnąłem zimno, odwracając głowę. Miałem naprawdę dość tego tygodnia, chociaż właściwie ledwo co się zaczął.
- Powiedz mi, czym się interesujesz? - Zagadnął nagle, po dość długim droczeniu się ze mną na najróżniejsze sposoby.
- A co cię to obchodzi? - Odpowiedziałem kurtuazyjnie. Rei nie docenił mojej uprzejmości. Jego wzrok stał się zimny, gdy patrzył na mnie beznamiętnie z góry. Sama jego postawa mówiła znacząco, że ma nade mną całkowicie władzę. Westchnąłem więc ciężko, odwracając wzrok.
- Lubię malować... - Powiedziałem cicho. - W domu organizują nam zajęcia i...
- Nie - przerwał mi nagle. - Pytam co ty lubisz robić. Nie to, co inni każą ci robić - Podniosłem wzrok, zerkając na niego pytająco. - Wiem przecież jak działają takie rodziny jak twoja - Przewrócił oczami, rozwalając się wygodnie w wodzie i opierając o ziemię. - ,,Ucz się tego, co chcemy, żebyś się uczył" - Powiedział, przewracając oczami. - ,,bądź dla nas chlubą" i tak dalej i tak dalej. Dlatego nie zapytałem co zwykle robisz w wolnym czasie, tylko co lubisz robić. Oboje wiemy, że to nie to samo. Więc?
Jego pytanie mnie zaskoczyło. Co to za różnica? Jeżeli coś lubiłem, znaczyło, że lubię to robić. Widząc moją konsternacje, Rei zaśmiał się głośno.
- No oczywiście. Sławetne posłuszeństwo rodu Takeda. Przecież wy nigdy nie postępowaliście wbrew rodzinie. Wśród ludzi się o tym nie mówi, ale ludzie na podobnym stanowisku słyszą różne ciekawe historyjki. Na przykład o miłości mojej narzeczonej - Uśmiechnął się, gdy zobaczył moje poirytowanie tym, jak nazywa moją siostrę. - Stąd wielka niesubordynacja Usagiego Takedy wzbudziła głośne rozmowy nie tylko wśród gazet, ale też na wszystkich balach. ,,Och, przecież Takeda zawsze byli tacy zgodni i posłuszni. Co to się stało?" - Złączył dłonie, udając jedną z tych rozhisteryzowanych pań z przyjęć, po czym parsknął śmiechem. - Nie to co my... to co, nigdy nie pomyślałeś, żeby zrobić coś, co lubisz?
Patrzyłem przez chwilę na niego zaskoczony. Mówił dokładnie tak, jakby mnie znał, ale przecież nic o mnie nie wiedział. Dopiero po chwili ochłonąłem na tyle, żeby odpowiedzieć na jego pytanie, a raczej zacząć się zastanawiać nad odpowiedzią. Przyłożyłem zgięty palec wskazujący do ust, zastanawiając się przez chwilę.
- Lubie robić rzeczy, do których mnie namawiali... - Powiedziałem w końcu. - Zarówno projektowanie jak i malowanie uważam za naprawdę fajne.
- Ah, więc to tak... - Pokiwał głową z nieco współczującym uśmieszkiem. - Nigdy nie robiłeś nic innego, co? Nic, czego nie wymagali od ciebie rodzice?
- Dobra, do czego zmierzasz? - Zapytałem chłodno. Nie wiedziałem, do czego zmierza, ale już mi się to nie podobało.
- Że Takeda to idealne dzieci, które zawsze robią to, co im każą, nie ważne, jakim kosztem. Dlatego właśnie wszyscy macie dokładnie takie same hobby. Malowanie, szycie, czytanie książek... nie łączy was ta sama pasja? - Jego uśmiech stał się jeszcze bardziej triumfujący, gdy zobaczył wyraz mojej twarzy, jak powoli zaczęło do mnie docierać, jak schematycznie postępowała cała nasza piątka.
- Gh... no i...
- Tak, tak, jesteście podobni i to bardzo, to widać, nawet jeżeli się różnicie z zachowania i usposobienia - Przerwał mi w pół słowa.
- No dobra, ale...
- Nie ma w tym nic złego - Ponownie się odezwał, ignorując to, że coś mówiłem. - a ja nie twierdzę, że tak. Po prostu uznałem, że to zabawne, że nikt z was tego nie widzi. Chociaż ty się odrobinę wyłamujesz, właśnie przez to, co zrobiłeś. No i właśnie do tego zmierzam. Jak myślisz, dlaczego tak lubisz mojego brata i chodzenie z nim po lesie? - Spojrzałem na niego nieufnie. Co on takiego teraz knuł?
- Bo... Tochi jest dla mnie ważny, a spacerowanie z nim...
- Nie - Rei przerwał mi gwałtownie. Zabawne, bo nim zacząłem mu odpowiadać, nie kwapił się zbytnio, żeby cokolwiek mówić. - Bo nigdy tego nie doznałeś. Bogaty ród Takeda, zapatrzony w swoich idealnych rodziców i wypełniający każde ich polecenie, nawet jeżeli osobiście wydają je raz do roku nigdy nie zdobyłby się na to. Podobno zakazany owoc smakuje najlepiej, kiedy dostajesz go do ręki po latach samego marzenia o nim.
- No dobra, ale do czego zmierzasz? - Zapytałem w końcu. Rei bez przerwy coś kręcił. Nie podobało mi się to i to bardzo. Tego, do czego zmierzał, nie spodziewałbym się jednak nigdy.
- O tym, że nigdy nie zakochałbyś się w moim bracie, gdyby ci na to pozwalali - Zamarłem, słysząc coś takiego. Jak... jak w ogóle śmiał coś takiego insynuować? Przecież... Tochi tyle dla mnie zrobił i... i... - Nigdy nawet nie byłeś tak blisko z facetem, prawda? A jakiś czas temu nagle pojawił się ktoś, kto był zupełnie inny niż reszta. Zbliżył się do ciebie bardziej niż ktokolwiek inny. W dodatku był kimś, w kim nie miałeś prawa się zakochać. Jak mógłbyś nie skorzystać z takiej okazji?
Ręce zaczęły mi delikatnie drżeć. Nie... nawet jeżeli w słowach Reia był jakiś sens, nie mogłem mu pozwolić bawić się moimi myślami.
- Nie próbuj mi mieszać w głowie! - Krzyknąłem, odzyskując świadomość. Chciał po prostu sprawdzić, jak zareaguję na coś takiego, nie mógł sam w to wierzyć.
- Irytujesz się - Przechylił głowę, przyglądając mi się z pewną satysfakcją. - Znaczy, że zaczynasz to dostrzegać.
- Nie, nic nie dostrzegam! Poza tym... na cholerę mi to wszystko mówisz? Masz jakąś chorą satysfakcje z mieszania mi w głowie?
Uśmiechnął się, gdy otwarcie przyznałem, że miesza mi w głowie.
- Powiedzmy, że mam w tym jakiś cel. A jest nim uświadomienie ci, że tak najbardziej nie lubisz ani łazić po lesie, ani nie kochasz Tochiego, a jedynie to, że jest to największa zbrodnia przeciwko twoim rodzicom, jaką mógłbyś popełnić.
Zacisnąłem dłonie w pięści, przyglądając mu się z nienawiścią. Dlaczego aż tak mnie irytowało to, co mówił? Przecież wiedziałem, że to nie prawda. Kochałem Tochiego. Kochałem za to co zawsze dla mnie robił... i... i... i kochałem za to, że zawsze był przy mnie... kiedy ja porzucałem dla niego moją rodzinę... i zawsze tak się starał... dla mnie... jak nikt wcześniej...
Nie! To nie mogło być tak! Rei tylko mieszał mi w głowie! Nie mogłem się w Tochim zakochać tylko dlatego, że tego absolutnie nie wolno mi było tego robić i dlatego, że traktował mnie inaczej! Nie mogłem, nie mogłem!
Bez słowa wyszedłem z wody, kierując się do chatki. Nie miałem ochoty kontynuować tej rozmowy. Bałem się, że jeszcze bardziej zamiesza mi w głowie.
Seriously, nie rozumiem zachowania Usagiego. Owszem, troszczy się o swoją rodzinę, o Hanę, żeby nie wyszła za mąż za tego dupka, jednak na jego miejscu rzuciłabym Reia w pizdu i poszła do Hany, by wytłumaczyć, czemu nie może za niego wyjść. No chyba, że tak nie można, i że czegoś nie doczytałam.
OdpowiedzUsuńWierzę, że Zajączek nie da się Reiowi i nie zwątpi w swoją miłość do Tochi'ego. Raaany, aż się chce powrócić do wcześniejszych rozdziałów!
A, no i mam pytanie - będziesz opisywać cały tydzień ich wypadu, dzień po dniu, czy może zrobisz jakiś time skip i Usagi wróci do domu, błagając Tochi'ego o wybaczenie? To tylko taka sugestia.
Pozdrawiam i życzę weny na nexta!
Początkowo planowałam ogólnie przewinąć cały tydzień, ale kiedyś jak podobnie zrobiłam, kilka osób mówiło, że powinnam to opisać. Planuję więc dokończyć ten mini wątek i przewinąć tydzień.
UsuńNo ja się podpisuje pod w/w
OdpowiedzUsuńMożesz już skończyć ten tydzień?
OdpowiedzUsuńTzn. Już te poszczególne dni stają się nudnawe ponieważ wszyscy czekamy na to co będzie potem...
:3 weny ♡
Hej,
OdpowiedzUsuńco tak naprawdę Rei kombinuje, miesza, zasiewa wątpliwości, niech ten tydzień się skończy w końcu...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia