EDIT: W międzyczasie dobiliście do 150.000 wejść, więc odrobinę zmieniłam post.
Po pierwsze małe ogłoszenie - dzisiejszy post jest 200 postem na moim blogu! :D Zauważyłam to oczywiście za późno i nic nie przygotowałam z tej okazji, ale postanowiłam i tak się wam pochwalić, bo jestem z siebie naprawdę dumna, że tak długo to ciągnę(jeszcze jakieś pół miesiąca i stukną 4 lata. Jak macie jakieś pomysły na gratisowe posty to piszcie) zwłaszcza, że były chwilę, gdy było naprawdę ciężko.
No i dzisiaj właśnie stuknęło nam 150.000 wejść xD Kurcze, rzeczywiście mogłam się przygotować, ale ciężkie jest życie pisarza ^ ^
Tak czy tak - ogromnie wam wszystkim dziękuję, że jesteście ze mną, że mnie wspieracie i po prostu to czytacie, bo gdyby nie wy, pewnie w ogóle nie miałabym motywacji, żeby tworzyć. Zdradzę wam, że parę razy kompletnie nie miałam weny ani ochoty chociażby żyć, nie mówiąc już nawet o pisaniu. Byłam bardzo zdołowana, nie wierzyłam, że umiem pisać i czułam, że się do tego nie nadaję. Ale wiecie co? Zawsze wtedy wchodziłam na wasze komentarze i z trudem powstrzymywałam łzy radości i wzruszenia. Każdy miły komentarz potrafił zmusić mnie do działania i podnieść na nogi. Bo wiedziałam już, że nie robię tego dla siebie, tylko dla was i to właśnie zmuszało mnie do pracy. Tak więc wielkie dzięki za wszystko i mam nadzieję, że zostaniecie ze mną jeszcze długo :3
________________________________________
Obudziły mnie promienie słońca, wpadające do pokoju przez wielkie okna, tuż przy łóżku. Przetarłem zaspany oczy i odwróciłem się na drugi bok. Przed sobą poczułem jakąś przeszkodę. Dziwnie ciepłą i miękką. Nie mogła to być ściana, ani poduszka, więc...
Powoli podniosłem wzrok. Śpiąca twarz senseia tylko w pierwszej chwili była dla mnie szokiem. Zaraz potem przypomniałem sobie wczorajszą noc, dlaczego się tu znalazłem i poczułem jednocześnie wściekłość, zażenowanie i smutek. Wtuliłem się w pierś senseia, jakby jego ciepło miało oddalić wszystkie złe wspomnienia. Jednak sekundy mijały, a ja czułem się coraz gorzej, wraz z wracającymi wspomnieniami z wczorajszej nocy.
- Ktoś mawiał, że poranek świadczy o tym, jaki będzie cały dzień - Usłyszałem nagle nad sobą znajomy głos. Nie spodziewałem się, że sensei może już nie spać, więc zarumieniłem się lekko, że zaraz po obudzeniu widział mnie w tak żałosnym stanie. - Z drugiej strony, to mawia się też, że znaczący na poranek ma poprzedni wieczór... więc to w sumie błędne koło. No nic, jak się dzisiaj czujesz? - Mówił cały czas tym swoim spokojnym głosem, nawet jakby był trochę rozbawiony. Chociaż... miałem wrażenie, że chodzi głównie o to, żeby to mi poprawić humor.
- Szczerze? Okropnie - Odezwałem się cicho. Odsunąłem się od senseia i usiadłem na łóżku. Przyciągnąłem kolana do swojej piersi i objąłem je ramionami. - Znaczy... to co się wczoraj stało... jakoś nie mogę o tym zapomnieć... no i znowu cię obudziłem w środku nocy... - Wymamrotałem. Lubiłem senseia i wiedziałem, że zawsze mogę na niego liczyć, ale w chwilach takich jak ta, nie wiedziałem, czy powinienem bardziej się przejmować wczorajszym dniem, czy tym, że po raz kolejny przyszedłem do niego w środku nocy i go obudziłem.
- Oh proszę cię, nie mogę się przecież na ciebie gniewać za coś takiego. Sam nie miałbym ochoty siedzieć w domu na twoim miejscu. No i przy okazji, możemy przerobić kolejne lekcje - Powiedział z uśmiechem i zaczepnie pstryknął mnie w nos. - Wieczorem odwiozę cię do domu, a co powiesz na to, żebyśmy dzisiaj coś przećwiczyli? To dobra okazja. Na dzisiaj nie mam żadnych planów, mogę poświęcić trochę czasu mojemu wyjątkowemu uczniowi. - Uśmiechnął się promiennie. Wyglądał naprawdę przystojnie w takiej pozie, rozczochrany, lekko zaspany, gdy promienie słońca padały na jego nagą skórę. Nie jarali mnie faceci, ale całkiem obiektywnie musiałem przyznać, że sensei jest naprawdę przystojny. Pewnie mógłby robić za modela na zajęciach artystycznych. - Nie przygotowałem się do tak długiej lekcji, ale myślę, że zaczniemy od wspólnego śniadania, na pewno razem coś ugotujemy na obiad, spędzimy trochę czasu razem... jak będziesz miał jakiś pomysł to się nie krępuj.
- Na pewno to nie jest problem? - Czegokolwiek sensei nie mówił, czułem się źle, że tak go wykorzystywałem... nawet jeżeli były to tylko lekcje. A on nawet nie myślał, żeby wyrzucić mnie wcześniej - Bo... nie czuję się zbyt dobrze z tym, że zajmuję ci tyle czasu... nawet mi nie powiedziałeś ile mam ci płacić za tę lekcje...
- Rozliczymy się przy okazji - Machnął niedbale ręką i zaczął grzebać w swojej szafie. Wyciągnął z niej szorty na gumkę i szary T-shirt, które rzucił w moją stronę. - Nie wziąłeś chyba ciuchów na zmianę co? Na razie załóż to, jak będę cię odwozić, to założysz swoje wcześniejsze ubrania. A teraz się pośpiesz, robi się późno, a im wcześniej zjemy śniadanie, tym więcej dnia będziemy mieli dla siebie. No, hop, hop, wstajemy, ruszaj się. Mamy dzisiaj sporo pracy.
I po prostu wyszedł, zostawiając mnie w całkowitym osłupieniu. Niesamowite, że człowiek potrafił być aż tak wspaniały. Przebrałem się w ubrania senseia, które były na mnie zdecydowanie dużo za duże, koszula wisiała na mnie jak worek, a gdyby nie ściągacz w spodniach, te zsuwałyby mi się do kolan. Przy okazji wyglądałem i czułem się jak jakieś bezdomne dziecko. Gdyby nie to, że w moich ubraniach już spałem, na pewno bym się nie zdecydował na te rzeczy.
Chwilę potem dotarłem do kuchni, gdzie już krzątał się sensei. Zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów, jak podczas początku naszej... ,,dziwnej" znajomości.
- M-mógłbyś proszę nie oceniać mnie jak jakiś towar z wystawy? - Zapytałem nieśmiało, na co on tylko uśmiechnął się promiennie.
- Do twarzy ci w moich ciuchach, wiesz? A teraz chodź, pomożesz mi.
- W sensie... w gotowaniu? - Nawet zignorowałem jego uwagę. Szok, że oczekuje ode mnie zdolności gotowania, był zbyt wielki. - Ale... ja nie umiem...
- To proste danie. A do tego pyszne. Słuchaj, jedyne co musisz zrobić, to pokroić bułki na pół, posmarować masłem i jeszcze raz przekroić na pół. Dasz radę, prawda? Oczywiście, że dasz - Uśmiechnął się, a ja miałem wrażenie, że teraz traktuje mnie jak małe dziecko. Podszedłem niepewnie do blatu, a sensei zmierzwił mi przyjaźnie włosy, wlał mleko do garnka, do niego dodał kakao i zaczął gotować. Mi podał tacę, nóż do krojenia bułek i drugi, znacznie mniejszy, do ich smarowania, plus siatkę bułek i masło. Stanął obok mnie i zaczął robić dokładnie to, co ja powinienem. Patrzyłem chwilę na jego ręce, zwinnie i szybkie, przecinające pieczywo na pół, a potem smarujące je masłem. W końcu ostrożnie sam zabrałem się za gotowanie. Nie pamiętałem, kiedy ostatnio zrobiłem coś takiego. W ogóle nigdy chyba nie gotowałem i szczerze mówiąc spodziewałem się, że nawet krojenie bułek przekraczało moje możliwości.
- Naprawdę... rodzice porobili z was kaleki życiowe. Musimy popracować trochę nad gotowaniem - Stwierdził nagle.
- Na naszych... lekcjach? - Zapytałem, podnosząc na niego wzrok.
- Dokładnie. Ktoś musi udzielić ci naprawdę poważnych lekcji życia - Uśmiechnął się pewnie i odłożył kolejną z bułek na całą ich stertę, którą układał na talerzu. Spojrzałem na swoje kanapki w zastanowieniu, rozważając to, co powiedział. Lekcji życia... chyba wcześniej użył tego określenia, ale dopiero teraz zacząłem się nad tym zastanawiać. ,,Lekcje życia". Brzmiało to naprawdę nieźle. W każdym razie znacznie lepiej niż moje pomysły, jak nazwać nasze wspólne zajęcia.
- Nie będzie ci to przeszkadzać? No wiesz... że będziesz musiał mnie uczyć tego wszystkiego...
- Od tego są nauczyciele. A ja jako dobry nauczyciel będę cię uczył. Nie musisz tak cienko smarować masłem. Im grubiej tym lepiej, wiesz mi.
Spojrzałem na całą piramidę kanapek. W tej chwili sensei brał je i przekrajał na pół. Jeszcze zanim ja zdążyłem pokroić i posmarować masłem chociażby kilka bułek.
- Co my właściwie... - Spojrzałem jeszcze raz na to, co w tej chwili przygotowywaliśmy. - ,,Gotujemy"?
- Ten sarkazm to mógłbyś sobie oszczędzić - Zaśmiał się krótko. - Może to nie jest jakieś bardzo wyszukane danie, ale przyda się, gdy będziesz musiał robić coś na szybko. Nauczył mnie tego mój ojciec - Zerknąłem na niego kątem oka. Uśmiechał się promiennie, ale w tym uśmiechu było coś... smutnego. Nie umiałem tego dokładnie określić, ale tak samo jak zawsze czułem, że z jakiegoś powodu wspominanie tego sprawia mu ból. Chciałem zapytać, ale stwierdziłem, że nie jest to zbyt stosowne... tego jeszcze nie przerabialiśmy, ale miałem dziwne wrażenie, że jeszcze nie powinienem pytać go o takie sprawy... może później. Na razie zanotowałem sobie, żeby nie poruszać tematu rodziny.
Po chwili wcisnął mi w ręce talerz z bułkami i gestem wskazał na stół. Odniosłem tam piramidę bułek z masłem. Po chwili pojawił się tam sensei, niosąc dwa duże kubki pełne kakao, na dwóch małych talerzykach. Cóż, ja sam śniadaniem bym tego nigdy nie nazwał. Tym bardziej byłem zaskoczony, gdy sensei wziął jedną bułkę i zanurzył ją w kubku. Kiedy ta nasiąknęła kakao, uśmiechnął się w moją stronę i tak po prostu zaczął to jeść... ja sam musiałbym się długo wahać, nim wziąłbym coś takiego do ust. Patrzyłem jak je... albo raczej pochłania, bo po trzech gryzach, po bułce nie było ani śladu, poza brązowymi kroplami, które spływały senseiowi po twarzy.
- Poczęstuj się - Kiwnął głową na talerz, ale jakoś nie mogłem się przekonać, żeby chociaż spróbować. Spojrzałem na stół i skrzywiłem się. Nie... lubiłem proste jedzenie, ale... coś takiego nie mogło być dobre. - Skoro tak... - Sensei wstał ze swojego krzesła, obszedł stół, podstawił swoje krzesło tuż przy mnie i usiadł. - Pokażę ci jak radziłem sobie z niesfornym rodzeństwem.
Spojrzałem na niego zaskoczony, od razu się rumieniąc. Miał mnie uczyć o randkach, a nie bawić się w mojego opiekuna...
- C-co... chwila, nie takich rzeczy miałeś mnie uczyć... i zamiast traktować mnie jak dziecko, nauczyć mnie czegoś... - Nim skończyłem, uciszony zostałem krótkim pocałunkiem, a gdy sensei go przerwał, byłem zbyt zaskoczony i zażenowany, żeby dalej się z nim sprzeczać.
- Wystarczająco dorośle? - Uśmiechnął się przyjaźnie i przechylił głowę nieznacznie w bok. Wyglądał przy tym naprawdę przystojnie. Patrzyłem na niego i czułem się coraz bardziej zażenowany, a serce mi waliło jak opętane. W końcu zdobyłem się na kiwnięcie głową. - Świetnie. To teraz dla wyrównania... - Wziął jedną połówkę swojego ,,specjału", zanurzył w kubku i przysunął do mnie. Wolną rękę trzymał pod spodem, żeby nie usyfić ani mnie, ani niczego dookoła. Przytknął jedzenie do moich ust, na co tylko mocniej się skrzywiłem i mocniej zacisnąłem usta. - No dobrze... słuchaj, jest to takie małe przygotowanie do kolejnej lekcji - Spojrzałem na niego zaskoczony. Zastanawiałem się co to mogłaby być za lekcja, do której zamierzał mnie przygotować. - Posłuchaj, po prostu zamknij oczy i otwórz usta, dobra? Jeżeli ci to nie zasmakuje, to nie będziesz przełykał, dobrze? I zrobię coś, co zaspokoi twoje wymagania.
Nie miałem ochoty tego jeść, ale uśmiech senseia skutecznie mnie przekonał, że powinienem chociaż spróbować. Postanowiłem być grzeczny i pomimo obrzydzenia, zacisnąłem z całej siły powieki i otworzyłem niepewnie usta. Poczułem na nich rozmiękłą, miękką bułkę, wręcz ociekająca obrzydliwym kakaem. Odgryzłem kawałek, przygotowany na coś naprawdę obrzydliwego. Tym bardziej zaskoczony byłem, kiedy jedzenie okazało się... może nawet nie smaczne, ale całkiem zjadliwe. Aż byłem zdziwiony.
- I jak? - Uśmiechnął się przyjaźnie, zamoczył bułkę w moim kubku i sam wziął kolejnego gryza. - Całkiem smaczne, co?
- No... nie aż tak paskudne...
- Tak myślałem. Wiesz, pewnie normalnie bym ci tego nie dawał, ale ponieważ czasami jesz bardziej... ,,ludzkie" - Uśmiechnął się szeroko. - Jedzenie, to stwierdziłem, że może ci to nawet zasmakować. Przydatne, kiedy nie masz ochoty nic robić, a w domu jest niewiele rzeczy - I znowu to samo. Mówił niby miłym, przyjaznym głosem, prawie takim samym jak zawsze, a jednak coś w nim kazało mi myśleć, że jednak jest w jego słowach coś więcej, niż tylko ciekawostka. Spojrzałem na senseia, gdy z szerokim uśmiechem wsunął mi bułkę do ust. Wyglądał zupełnie tak samo jak zawsze. Szeroko się uśmiechał, patrzył na mnie z taką pewnością siebie i wyglądał na zdecydowanie bardziej wesołego niż ktokolwiek, kogo znałem. A jednak, im więcej czasu z nim spędzałem, tym bardziej dostrzegałem w tym jego uśmiechu rzeczywiście coś smutnego.
- Raczej mi się nie przyda... ale dzięki. Myślałem, że będzie bardziej paskudne.
- Dobrze, że ci smakuje. Zobaczysz co planuję na obiad - Poczułem nieprzyjemny dreszcz na samą myśl o tym, że znowu będę musiał spróbować jakiegoś wymyślnego dania. Sensei musiał zauważyć moją minę, bo zaraz potem zaśmiał się krótko. - Spokojnie, to akurat ci się spodoba, gwarantuję.
Ponownie zmierzwił mi przyjaźnie włosy, a ja z jakiegoś powodu aż się uśmiechnąłem. Czułem się znacznie lepiej w jego towarzystwie, nawet jeżeli ogólnie miałem beznadziejny humor.
Zjedliśmy śniadanie, po którym sensei na szczęście posprzątał, bo mnie mdliło na sam widok talerzy pełnych masła i oblane kakao.
- No dobrze, czyli wspólne gotowanie mamy za sobą - Powiedział, zajmując się zmywaniem naczyń. - Skoro dzisiaj mamy czas dla siebie, to przerobimy jeszcze jeden rodzaj randki, lekcję jak spędzać razem czas i... jeszcze zobaczymy. Jak się zmęczysz to odpalę ci telewizor, albo dam jakąś książkę do czytania, cokolwiek zechcesz. O której podrzucić cię do domu?
- Sam nie wiem... dziesiąta? Albo wcześniej, jeżeli chcesz... bo nie chcę ci przeszkadzać.
- Oj daj spokój, powiedziałem ci już, że mi nie przeszkadzasz. W końcu od tego tu jestem - Uśmiechnął się przyjaźnie, wracając do jadalni. - Czuj się jak u siebie w domu. Chodź, posiedzisz sobie w salonie, albo sypialni - Oparł dłoń na moim ramieniu i poprowadził do salonu. Chodziłem tutaj na zajęcia od lat, ale pierwszy raz rozejrzałem się po książkach, którymi obładowane były półki. Właściwie, to niemal uginały się pod ich ciężarem.
- Fantastyka? - Przez chwilę nie zauważyłem, że mówi do mnie. Dopiero przyjazne szarpnięcie za ramię uświadomiło mi, że pytanie rzeczywiście skierowane były do mnie.
- Słucham?
- Co lubisz czytać. Będę musiał chwilę zająć się sobą, więc wybierz sobie coś od roboty. Może być fantastyka?
- Umm... właściwie... wszystko mi jedno... - Powiedziałem po chwili. Sensei rozejrzał się po półkach i wziął mi jakąś książkę. Okładka przedstawiała dom jak z horroru, wielką, mroczną budowlę w gotyckim stylu. Strzeliste wieże sięgały niemal nieba - jedynego względnie pogodnego miejsca. Było lekko zachmurzone, słońce właśnie zachodziło, albo wschodziło, nie byłem pewny. Teoretycznie było tam jakieś światło, ale mimo tego cały obraz był z jakiegoś powodu niepokojący.
- To horror? - Zapytałem niepewnie. Nie byłem specjalnym fanem horrorów. Głównie filmów, po tego typu książki jeszcze nie sięgnąłem, ale ogólnie nie lubiłem się bać.
- Nie, fantastyka. Myślę, że ci się spodoba. Jak chcesz to możesz poczytać u mnie w sypialni. Będzie ci wygodniej - Poczochrał mnie po włosach i udał się do sypialni. Czułem się okropnie zażenowany, ale poszedłem tam za nim. Żeby nie czuć się jeszcze bardziej zażenowany, całkowicie skupiłem się na okładce książki. Pod tytułem i nazwą autora: ,,Kasai Katsumi" znajdował się mały znaczek z podpisem: ,,BL". Nie do końca to rozumiałem, ale szczerze mówiąc nigdy specjalnie nie przejmowałem się wszystkimi tymi dziwnymi oznaczeniami. Każde wydawnictwo robiło coś takiego i jakoś niezbyt mnie to obchodziło.
Wszedłem do sypialni, tym usilniej wbijając wzrok w książkę. Usłyszałem koło siebie rozbawione prychnięcie, co speszyło mnie jeszcze bardziej. Wbiłem wzrok w okładkę książki, jakbym co najmniej doszukiwał się w niej jakiegoś ukrytego przekazu. Nim po raz setny przeczytałem wszystko co mogłem na okładce, książka została mi delikatnie zabrana z rąk. Straciłem już możliwość unikania jego wzroku, ale nie podniosłem głowy.
- Hej, Sashi, nie wstydź się. To, że jesteś w mojej sypialni, nie oznacza, że od razu rzucę się na ciebie, tak? Nie masz się czym krępować - Kiwnąłem nieśmiało głową. Na policzku poczułem krótki, czuły pocałunek i sensei w końcu mnie puścił. Kątem oka dostrzegłem, że podszedł do biurka, więc nieco bardziej pewny siebie, zająłem miejsce na jego łóżku.
- Czym będziesz się zajmował? - Zapytałem cicho, teraz przyglądając się pierwszej stronie książki, ale nie mogłem się zebrać, żeby przeczytać chociaż stronę.
- Wiesz, trochę papierkowej roboty. Bardzo nudne, dorosłe sprawy. Pewnego dnia cię nauczę. A teraz bądź grzecznym chłopcem i zajmij się chwilę sobą - Powiedział z szerokim uśmiechem. Prychnąłem krótko z oburzeniem, że znowu mnie traktuje jak dziecko. Nawet jeżeli wiedziałem, że powiedział to tylko po to, żebym się oburzył i nie powiedział już ani słowa.
Jeszcze zerknąłem na tył książki. Opis brzmiał dość ciekawie, chociaż nie mogłem pozbyć się wrażenia, że z tą książką jest coś nie tak.
,,W świecie, w którym nie ma miejsca na magię i niezwykłe stworzenia, żyje szesnastoletni Shiro - typowy racjonalista. Nie wierzy w nic, czego nie da się naukowo udowodnić, więc całkowicie ignoruje plotki krążące o wyspie, na którą wybiera się z rodzicami. Podobno znajduje się tam przejście do zupełnie innego świata, gdzie żyją niezwykłe stworzenia. Zdarzenia, które postawi przed nim los mogą jednak dość mocno zachwiać jego wiarę w rzeczywistość".
Opis brzmiał całkiem obiecjąco, więc zabrałem się za czytanie. Książka była dość ciekawa, zwłaszcza od momentu, w którym główny bohater rzeczywiście dotarł do świata fantastycznego na tamtej wyspie i spotkał się z tymi wszystkimi magicznymi stworzeniami. Wciągałem się coraz bardziej, aż nie pojawiło się coś dziwnego. Jedna z postaci zaczęła zachowywać się dość niepokojąco w stosunku do Shiro. Może nie strasznie w takim typowo horrorowym stylu, ale bardziej jak... ciężko mi było to określić. Przytulał go, obejmował, mówił jakieś dziwne komplementy... to było niepokojące, ale nie aż tak bardzo, jak którejś nocy poszli razem do pokoju i...
,,Było mi okropnie gorąco. Jak dotyk faceta mógł być aż tak przyjemny? Jego ręce przejeżdżały po moim ciele, a ja nawet nie mogłem spróbować go powstrzymać. Każda sekunda sprawiała, że robiło mi się coraz goręcej. Moje ciało drżało pod jego dotykiem, a ja nawet nie miałem siły, żeby złapać oddech.
- Już dobrze... - Szepnął do mojego ucha, powodując u mnie przyjemne dreszcze. - Teraz się rozluźnij. Może zaboleć.
Poczułem, jak coś rozrywa mnie od wewnątrz. Wypełnił mnie..."
Cały czerwony zatrzasnąłem książkę z głośnym hukiem. Zażenowany wbijałem wzrok w kołdrę, bo nawet nie miałem odwagi, żeby spojrzeć na senseia.
- Chyba wiem, do którego momentu dotarłeś - Usłyszałem spokojny głos. W ogóle się nie przejmował tym, jakiego rodzaju książkę mi dał?!
- Ale... to jest jakaś książka o...
- O gejach - Dokończył sensei. Gdy na niego spojrzałem, notował coś na komputerze chwilę, nim zamknął dokument i z uśmiechem odwrócił się w moją stronę. - Coś z tym nie tak?
- Oczywiście, że tak. To... to było okropne... Pisać o tym, jak dwóch facetów... uch, jak można w ogóle czytać coś takiego? Okropne...
- A ja lubię takie książki - Oparł łokieć o biurko, położył twarz na dłoni, nogę na nogę i w tej pozycji wpatrywał się we mnie. Wyglądał przy tym tak doniośle, że speszyłem się jeszcze bardziej. - To prawie jak oglądanie pornoli, tylko bardziej edukacyjne. To, że powiedziałem, że masz chwilę odpoczynku wcale nie znaczy, że nie zmuszę cię do nauki. Ciekawostka - Wyciągnął w moją stronę rękę z wyciągniętym wskazującym palcem. - Istnieją gejowskie książki, w których dokładnie, chociaż nieco w sposób podkoloryzowany, pokazany jest gejowski seks. Powinieneś się do tego przyzwyczajać, nie sądzisz?
- N-nie sądzę... to okropne... kto to w ogóle czyta? Już... samo robienie to przez dwóch facetów brzmi jak coś okropnego, a jeszcze opisywanie tego...
- Oj tam, przesadzasz. Ludzie od zawsze czytali erotyki. Nie gejowskie, ale zawsze.
- Ale... tam ten facet...
- Chciałeś się uczyć jak to wygląda, prawda? A więc bądź grzeczny i dokończ scenę.
- NIe będę tego czytał... - Zabrzmiałem trochę jak zirytowane dziecko, ale i tak podkreśliłem to, krzyżując ręce na piersi i nadymając niezadowolony policzki. Sensei niespecjalnie przejął się moją pozą, bo tylko zaśmiał się krótko.
- No dobrze, znajdź sobie coś innego. Tylko uważaj na oznaczenia ,,BL" na książkach. Nie mogłeś wiedzieć, ale oznacza to ,,Boys Love". Tak na przyszłość - Uśmiechnął się szeroko, ukazując białe zęby i puścił mi oczko. - Wbrew temu, co ci się może wydawać, mam tu też normalne książki. Rozgość się.
Machnął ręką w stronę salonu, a sam wrócił do pracy. Świetnie, musiałem zaczynać książkę od nowa... pewnie nim akcja się rozkręci, sensei skończy pracować.
- I jeszcze jedno - Zatrzymałem się w progu i zerknąłem na senseia. Zerknął na mnie kątem oka i uśmiechnął się delikatnie. - Jak będziemy zbliżać się do końca lekcji, będziesz czytał takie książki z przyjemnością.
Postanowiłem tego nie komentować i tylko prychnąłem ostentacyjnie, opuszczając pokój. Postanowiłem nie wracać do sypialni, więc chwyciłem jakąś książkę, która opisana była jako fantasy, ale na niej, nawet po starannym przejrzeniu okładki i stron wewnątrz, nie zauważyłem żadnego oznakowania w stylu ,,BL". Przy okazji zakodowałem sobie w głowie, żeby uważać na to oznaczenie.
Wiłem się po kanapie, szukając jakiejś wygodnej pozycji. Ostatecznie utknąłem z całym ciałem na kanapie, oprócz nóg, które położyłem na oparciu i połowę z nich trzymałem poza nią. Nie była to może najwygodniejsza pozycja do czytania, ale dość wygodna do samego siedzenia.
Nie zdążyłem przeczytać nawet kilku rozdziałów, gdy do pokoju wszedł sensei. Podniosłem nieznacznie głowę, żeby dać mu miejsce na kanapie. Co dziwne, zamiast usiąść na miejscu obok mnie, wsunął się idealnie pod moją głowę, a potem delikatnym ruchem ręki zachęcił mnie, żebym oparł głowę na jego kolanach. Nieco zażenowany, podniosłem na niego wzrok. W jednej ręce trzymał książkę, którą ja dopiero co odrzuciłem. Nawet na mnie nie zerknął. Dopiero po dłuższej chwili, gdy wpatrywałem się w niego, spuścił na mnie wzrok i uśmiechnął się delikatnie.
- Kolejna lekcja. Jak spędzać czas razem, ale i oddzielnie - Powiedział z całkiem uroczym uśmiechem. Wolną rękę wplótł w moje włosy i zaczął przejeżdżać po nich delikatnie. Poczułem przyjemne dreszcze, co naprawdę mnie zaskoczyło. - Nie sądzisz, że to całkiem przyjemne? Siedzieć tak razem, a jednak trwać w dwóch różnych światach. Za to uwielbiam też książki. Pozwalają przenieść się do zupełnie innego świata. Jak chcesz to potem możemy też obejrzeć film.
- Umm... jasne... - Kiwnąłem głową. Sensei dalej się uśmiechał i bawił się moimi włosami, co było zaskakująco przyjemne. Wróciłem do swojej lektury, ale coraz trudniej było mi się na niej skupić. Dotyk senseia całkowicie absorbował moje myśli. Ciągle wyobrażałem sobie jego dłonie, tak zwinnie przejeżdżające po mojej głowie. Naprawdę był niesamowitym nauczycielem. Zastanawiałem się, czy gdyby nie on, poznałbym te wszystkie rzeczy. W końcu, gdybym nawet znalazł jakąś dziewczynę, pewnie chodzilibyśmy jak normalna para. Kino, drogie restauracje... pewnego dnia jakiś hotel... na pewno nie siedzenie z książką i wspólne czytanie. Przynajmniej tak by to wyglądało z dziewczynami, które znam. No i raczej nie leżałbym na jej kolanach. Zresztą... związek z dziewczyną raczej nie przypominałby tego, co robię z senseiem. No cóż... w końcu miał mi pokazać jak wyglądają związki z facetami... na tym to w końcu musi polegać...
__________________________
_______________________________________________________________
fp - https://www.facebook.com/HistorieYaoi/?fref=ts
ask - http://ask.fm/Historieyaoi
Oto mamy zwykły dzień z życia wzięty. Chociaż to jedzenie... Ja też nie jestem przekonana do niego. Jadłam już kanapki z kakao (w sensie bułka czy chleb posmarowany masłem i na to kakao w proszku), ale takiej papki nie....
OdpowiedzUsuńJa tam nie rozumiem jego reakcji na ten fragment książki... Ale co ja tam mogę wiedzieć, skoro nie takie rzeczy się już czytało. Jednak sensei ma rację... Będzie je czytać z przyjemnością.
I się zastanawiam skąd sensei bierze tyle cierpliwości do tego dzieciaka, co nic nie wie o życiu. Przynajmniej widać, że te lekcje potrzebne są mu...
I gratuluję statystyk.
Nirana
kiedy rozdział 16 ? :) świetne opowiadanie
OdpowiedzUsuńPOsty zwykle dodaję w sobotę, oprócz tygodni, gdy coś mi wypadnie, nie mam czasu, albo nie mam dostępu do internetu :) Ale w takich wypadkach niemal zawsze informuję na moim fanpage :3
OdpowiedzUsuńok dzięki :) będę czekać
OdpowiedzUsuńTen wstęp był słodziachny, a że jestem osobą którą dość łatwo rozczulić, to czuję potrzebę wyściskania cię >///< Też ci dziękuję bardzo za to, że nie przestałaś pisać mimo ciężkich momentów i mam nadzieję, że nie przestaniesz szybko!
OdpowiedzUsuńAch... Rozdział był słodki i ujmujący, taki w sam raz na odstresowanie się po ciężkim dniu. Mam wrażenie, że sensei umie leczyć serca <3
Hej,
OdpowiedzUsuńo tak razem spędzany czas, już sobie wyobrażałam, że myśli o rękach Tochiego na swoim ciele ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, cudownie, razem spędzają czas, bardzo miło...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejka,
OdpowiedzUsuńno cudownie po prostu bardzo miło spędzają czas...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza