piątek, 7 kwietnia 2017

Lekcja życia XXVII - Lekcja sprawiania rozkoszy

Witajcie,
Cóż, muszę przyznać, że jestem lekko zawiedziona. Miałam nadzieję, że więcej niż jedna osoba zacznie podejrzewać, że porzucam bloga, a to całe nieporzucenie go to właśnie żart xD. Cóż, widocznie nie jestem tak dobra w żartowaniu jak myślałam xD Nie martwcie się, w przyszłym roku uśmiercę wszystkie możliwe postacie, a potem zniknę na parę lat. To będzie dobry kawał ^ ^
Mam nadzieje, że brak ,,smutnych" wieści na moim blogu nieco ułatwiładnie wam zniesienie tego dnia xD
_______________________________


- No dobrze, to teraz opowiadaj, co się stało - Powiedział senei, stawiając przede mną parujący kubek herbaty.
- Ja... to trochę krępujące. Nie wiem czy...
- Hej, chyba mi ufasz nie? - Jego uśmiech, łagodny, przyjazny i czuły wydawał się teraz wszystkim, czego potrzebowałem. - No dawaj.
- Ale... obiecaj, że nie będziesz się śmiać - Łagodne spojrzenie mówiło mi, że oczywiście, że nie będzie się śmiał. Wziąłem głęboki wdech i spojrzałem na herbatę przede mną. - ...uciekłem, bo zaczęła dobierać się do moich spodni, kiedy byliśmy w kinie - Powiedziałem na jednym oddechu i schowałem twarz w dłoniach, czekając na wybuch śmiechu. Gdy po paru chwilach nie usłyszałem nic, odważyłem się podnieść głowę. Sensei trzymał nogę na nodze, subtelnie zakrywając dłonią usta, ale i tak zobaczyłem, jak zagryza z rozbawieniem dolną wargę.
- Ekhm... i tylko tym się przejąłeś? - Zapytał, gdy już się opanował.
- TYLKO?! W jakim sensie tylko? Wiesz jakie to było upokarzające?! I co ona sobie teraz o mnie myśli? Ale... nie mogłem stamtąd nie uciec... po prostu... kompletnie się nie spodziewałem, że ona tak po prostu zacznie dobierać się do moich spodni...
- Gadaliście po raz drugi, prawda? - Zapytał w końcu. Dalej musiał zakrywać usta dłonią, żeby nie okazać rozbawienia. - No cóż, dziewczyna rzeczywiście musi mieć klasę - Pozwolił sobie na prychnięcie rozbawienia, ale uspokoił się zaraz potem, jak spojrzałem na niego lodowato. - Przepraszam, nie śmieję się z ciebie. Po prostu bawią mnie tego typu dziewczyny, które uważają się za dorosłe, a próbując to udowodnić, tylko się ośmieszają. Po pierwsze, nie zrobiłeś absolutnie nic złego. Miałeś całkowite prawo powiedzieć ,,nie". Masz to prawo nawet jako chłopak. A może nawet bardziej, bo z jakiegoś powodu niektórzy myślą, że facet nie może odmówić ładnej dziewczynie. A może, tak samo jak może to zrobić każda dziewczyna. I nie ma w tym nic, czego powinieneś się wstydzić, jasne?
Prawie miałem ochotę się uśmiechnąć, ale dalej byłem zdołowany tym, że teraz mogłem stać się ośmieszeniem. Sensei patrzył z punktu widzenia dorosłego, ale... jak myślały osoby w moim wieku?
- Nie mogę uwierzyć, że moja pierwsza randka tak wyglądała - Westchnąłem ciężko i osunąłem się na krześle. Kątem oka dostrzegłem łagodny, przyjazny uśmiech senseia. Wyglądał na jednocześnie rozbawionego i lekko rozczulonego. I patrzył z taką czułością, jak nie patrzył na mnie nikt inny. - Do bani...
- Wiesz, technicznie rzecz biorąc to właściwie druga.
- Ale to z tobą to była tylko lekcja... nie liczy się.
- Faktycznie... ty to masz pecha. Ciągle trafiasz na jakieś dziwadła - Zerknąłem na niego. Nie mogłem pozbyć się wrażenia, że do tych ,,dziwadeł", zalicza także siebie. - Mam nadzieję, że to rzeczywiście była jakaś dziwna dziewczyna, a nie okrutny podstęp.
Też miałem taką nadzieję. Nie wiedziałem co dokładnie mogłoby się stać, gdyby to rzeczywiście był okrutny żart, ale wolałem się nad tym nie zastanawiać. Może sama będzie zbyt zażenowana, żeby kiedykolwiek komukolwiek o tym powiedzieć?
- Zdejmij koszulkę - Podniosłem głowę na stojącego nade mną senseia. Patrzyłem na niego, całkowicie stanowczego i spokojnego i nie rozumiałem o co mu chodzi. Zresztą, sensei wydawał się świetnie bawić, gdy ze mną pogrywał. - Muszę ją uprać. Jak wrócisz w takim stanie do domu, to twoi rodzice nie będą zachwyceni.
Dopiero gdy wypowiedział te słowa, zdałem sobie sprawę, że troszeczkę się ośmieszyłem. Ale jak miałem mu ufać po tym wszystkim, co o nim wiedziałem? Spuściłem głowę i zacząłem rozpinać guziki koszuli.
- Rozkoszny jesteś, kiedy mi nie ufasz, wiesz?
- Ciekawe jak mam ci ufać? Nigdy nie wiem, co ci chodzi po głowie.
- I słusznie. To daje związkowi dreszczyku emocji. Poza tym - Wskazującym palcem uniósł moją brodę. Cholera, kiedy patrzył na mnie z góry, wyglądał naprawdę przystojnie. Ten spokojny, opanowany wzrok, lekko przymknięte oczy, chytry uśmieszek... dlaczego aż drżałem, gdy patrzyłem na niego z dołu? Przełknąłem ślinę. Miałem wrażenie, że moje ciało porusza się wbrew mojej woli, gdy ściągałem z siebie koszulkę. Trzymałem ją w łączonych dłoniach przed sobą, aż na nich nie poczułem delikatnego dotyku senseia. Wciąż patrzył mi w oczy, przez co nawet nie mogłem zaprotestować, gdy zabierał ode mnie koszulę. Nie odszedł jednak, a odłożył ją na stół.
- Sensei... - Moje słowa wydawały się ginąć, zagłuszone przez głośne picie serca. Mimo to, doskonale wiedziałem, że sensei mnie słyszy... z jakiegoś powodu doskonale to wiedziałem. - Dziwnie się czuję... - Nie wiedziałem co to było. Jednocześnie czułem się świetnie i okropnie, jednocześnie moje ciało płonęło i przechodziły mi przez ciało lodowate dreszcze, a w głowie miałem taki chaos, że kompletnie niczego nie byłem pewny. No może oprócz tego, że sensei  całą pewnością będzie wiedział, co takiego mi dolega.
- To nic - Szepnął i pocałował mnie krótko. Nie próbował jednak nic mi wyjaśniać. Uwolnił moje oczy od swojego spojrzenia i odwrócił się, idąc do łazienki. Tak po prostu... zostawiając mnie w kompletnym osłupieniu. Jeszcze przez kilka sekund patrzyłem na niego nieobecnym wzrokiem.
- Mogę zostać na noc? - Zapytałem tak nagle, że zaskoczyłem tym sam siebie. Sensei jednak nie zatrzymał się, nie wydał się nawet zaskoczony.
- Jasne - Rzucił tylko przez ramię, nim wrzucił moją koszulkę od łazienki. - Ale twoi rodzice muszą o tym wiedzieć. I pytanie... - Wrócił, oparł się nonszalancko o framugę i znowu na mnie spojrzał. Tym razem spojrzałem na mój kubek, żeby jakoś oprzeć się jego wzrokowi. - Czy jesteś gotowy w takim stanie znieść kolejną lekcję?
Spodziewałem się szczerze mówiąc takiego pytania. I... nawet chyba byłem gotów na... kolejną lekcję.
- A co dokładnie dzisiaj będziemy przerabiać?
- Cóż... myślę, że ci się spodoba. Myślisz, że jesteś gotowy na coś... bardziej?
- B-bardziej? - Ściągnąłem brwi i odsunąłem się nieznacznie na krześle.
- Jeszcze nie seks, ale coś już... bardziej jak to. Oczywiście tylko jeżeli jesteś na to gotowy. Wystarczy jedno słowo i...
- Chcę - Sensei najpierw spojrzał na mnie lekko zdziwiony, a potem nawet delikatnie się uśmiechnął.
- Jesteś całkowicie pewny?
- Już chyba powiedziałem, że tak. Cokolwiek.. czegokolwiek nie chciałbyś mnie dzisiaj nauczyć.
- Dzielny chłopiec. Napisz do rodziców. Swoją drogą, jadłeś obiad? - Pokręciłem głową. Coraz bardziej miałem wrażenie, że sensei traktuje mnie trochę jak dziecko. - To ja coś zamówię. Czy chciałbyś coś ugotować? Ostatnio było naprawdę miło, gdy robiliśmy pizze. A może kolejny piknik. Oh, zjadłbym truskawki i bitą śmietanę. Albo jakieś inne owoce. A może nauczę cię grać w pocky games? Wiem, zjemy chińszczyznę. Jest pycha. Ja wezmę kurczaka w sosie słodko - kwaśnym, a ty?
Uwielbiałem, kiedy sensei prowadził monolog sam ze sobą. Był przy tym naprawdę... zabawny. Nie pozwalając mi powiedzieć ani słowa całkowicie odwrócił moją uwagę od poprzedniego tematu.
Jak tylko zamówił jedzenie, kazał mi zadzwonić do rodziców. Nie chciałem do nich dzwonić, ale w końcu się przemogłem.
- Halo? Sashi, jestem trochę zajęta - Rozbrzmiał głos w telefonie. No tak... dlaczego miałaby mieć dla mnie czas? Dobrze, że nie potrzebowałem jej ani ojca wsparcia po tym, co stało się w kinie.
- Chciałem tylko zapytać... mogę dzisiaj nocować u kolegi?
- Powiedziałam, że macie odłożyć akta tej sprawy w widocznym miejscu! Czy naprawdę sama muszę tu wszystko robić?!
- Umm... mamo?
- Ah, tak, przepraszam, coś w firmie. Chodzi o tego kolegę, z którym byłeś w kinie? - Z oczywistych powodów nie powiedziałem jej prawdy, że idę na ,,randkę".
- Tak, u tego.
- Jasne. Baw się dobrze. A teraz ja muszę znikać - Rzuciła i się rozłączyła. Tak po prostu... uwielbiałem czuć, że się mną przejmują. Oboje.
 Zgodzili się - Powiedziałem, wchodząc do sypialni, gdzie sensei robił coś na komputerze.
- W porządku. Za jakieś pół godziny powinno przyjść jedzenie. Możemy do niego coś obejrzeć, ale potem będę musiał popracować nad kilkoma rzeczami, żeby mieć wolny wieczór. Posiedzisz chwilę sam, prawda? - Zachłysnąłem się już powietrzem, żeby się odezwać, ale nie zdążyłem powiedzieć ani słowa. - I nie, nie przeszkadzasz mi. To też ważne w związku, żeby wiedzieć, że nie przeszkadza się drugiej osobie, bez względu na wszystko, nie sądzisz? - Oparł się o podłokietnik i uśmiechnął w moją stronę. Lekko się speszyłem przez jego wzrok i energicznie pokiwałem głową. Tylko na tyle mogłem się zdobyć w tej chwili. Nienawidziłem tego, jak bardzo potrafił mną manipulować i to w tak banalny sposób. Nie miałem za bardzo wyboru, więc zająłem się sam sobą, biorąc jakąś książkę.
Po mniej więcej pół godzinie dostawca przywiózł jedzenie. Zjedliśmy przy jakimś kabarecie, który sensei odpalił na swoim komputerze, a potem wrócił do pracy, a ja zgarnąłem jakąś książkę. Tym razem opowiadała o chłopaku, który przeniósł się do świata fantastycznego, żeby odnaleźć martwą matkę, której głos usłyszał. Podczas podróży poznawał coraz więcej postaci, które były przekształceniem postaci z bajek. Gdy w pewnym momencie dowiedział, się, że postać, którą poznał jest gejem, miałem ochotę rzucić książkę o ścianę, ale na szczęście nie nawiązało się między nimi żadne głębsze uczucie.
Czas mijał w przyjemnym klimacie. Nawet kiedy nie leżałem tuż przy senseiu i tak rozkoszowałem się jego obecnością. Czas mijał, a ja przyłapałem się na tym, że coraz częściej, coraz bardziej poddenerwowany zerkam w stronę zegara. Chyba jednocześnie się bałem i nie mogłem się doczekać kolejnej lekcji z senseiem. Zwłaszcza, że nie miałem pojęcia na czym właściwie ma ona polegać. Niby powiedział, że się ze mną nie prześpi, ale... w takim razie co innego chciał ze mną robić?
W końcu nadszedł zachód. Słońce powoli znikało za horyzontem, zostawiając wielobarwne smugi na niebie. Gdyby spojrzeć w drugą stronę, pewnie dałoby się już zobaczyć gwiazdy. Parę stron później nie mogłem dalej czytać, bo było za ciemno, a mi nie chciało się wstawać i zapalać światła.
- Może pójdę wziąć prysznic? - Powiedziałem bardziej po to, żeby zwrócić na siebie uwagę, niż żeby rzeczywiście poprosić o pozwolenie.
- Mhmm... - Wymamrotał sensei, nie odwracając wzroku od monitora. Musiał robić coś ważnego, więc wolałem już więcej się nie odzywać. - Ręczniki są w szafce, weź sobie jeden. Aha i Sashi? - Zatrzymałem się w progu i odwróciłem się. - Będę czekał w sypialni - Powiedział to z takim czułym, perwersyjnym uśmieszkiem, że aż przeszły mnie dreszcze. Musiałem czym prędzej zniknąć, nim całkowicie spaliłem się od rumieńca.
Pod prysznicem siedziałem dłużej niż chciałem. Z przerażenia i zażenowania nie mogłem nawet się zmusić, żeby wyjść. Musiałem długo stać pod zimną wodą, nim ta w końcu troszeczkę uspokoiła dziwnie rozpalone ciało.
Kiedy wróciłem do sypialni, przebrany w szarą, luźną koszulkę i szorty, oczywiście pożyczone, sensei już na mnie czekał. Rozsiadł się wygodnie na łóżku i przyglądał mi się, gdy wchodziłem. Jego wzrok był tak przeszywający, że nagle nabrałem ochotę nałożyć na siebie jeszcze co najmniej kilka warstw ubrań.
- To co będziemy dzisiaj przerabiać..? - Mój głos wydał mi się dziwny i zdecydowanie zbyt przerażony. Na niemy rozkaz senseia wszedłem na łóżko.
- Ale ty potrafisz być słodki, gdy się boisz - Zaśmiał się nagle i objął mnie ciepłymi ramionami. - Jesteś zimny. Nie mów mi, że pod prysznicem próbowałeś ochłonąć - Palcami delikatnie odgarnął kosmyk moich włosów za ucho.
- Przepra...
- Głupi. Nawet nie próbuj przepraszać mnie za taką głupotę. Ale mam nadzieję, że nie przemarzłeś za bardzo. Na pewno chcesz przeprowadzić kolejną lekcję?
- Tak, chcę - Z jakiegoś powodu te dwa słowa sprawiły, że lekko zadrżałem. - Powiedz mi tylko co ja mam zrobić...
- Ty? Dzisiaj absolutnie nic. Powiem ci coś o związkach. Czasami najważniejsze jest nie to, co ty czujesz, ale to co czuje osoba, na której ci zależy. I sprawianie jej przyjemności, niezależnie od tego, czy tobie też to sprawia przyjemność, czy nie.
Serce zabiło mi trochę mocniej. Czego oczekiwał teraz ode mnie sensei? Czyżby... przed oczami zobaczyłem filmik, który oglądałem i... to co jeden chłopak robił drugiemu.
- Ummm... t-to znaczy, że ja...
- Nie bój się, nie będę niczego od ciebie wymagał - Odsunął mnie nagle od siebie i popchnął na materac, do którego przygwoździł ramionami. Spojrzałem w górę na jego pewny siebie uśmieszek i jednocześnie zrobiło mi się gorąco i zimno. - Tylko mi zaufaj dobrze? Dam ci dzisiaj przedsmak raju - Pokiwałem tylko głową. Poczułem jak dłoń senseia wślizguje się do moich spodni i aż wzdrygnąłem się przerażony.
- Dalej jesteś pewny, że chcesz to zrobić? - Nerwowo pokiwałem głową. Chwilę później poczułem dreszcze na całym ciele, gdy sensei chwycił mocno mojego penisa. Z ust wyrwał mi się krótki jęk i wygiąłem się w łuk. Zaskoczony tym dziwnym dźwiękiem, natychmiast zatkałem usta. TERAZ dopiero byłem przerażony. Ale nawet nie samym faktem, że sensei się do mnie dobierał, ale bardziej tym, jak dziwnie reagowało moje ciało. Zaraz... dokładnie to chciała chyba mi zrobić dzisiaj Chiko... więc czemu teraz nawet nie próbowałem protestować?
Zrobiło mi się dziwnie gorąco, a z każdym ruchem senseia, wydawałem z siebie coraz to kolejne jęki. Na szyi poczułem delikatne pocałunki. Między jękami zacząłem jakoś tak dziwnie oddychać. Nie rozumiałem tego kompletnie. I bałem się.
- Oddychaj spokojnie, nie denerwuj się... - Szeptał mi do ucha sensei, poruszając dłonią po mojej męskości. Próbowałem coś odpowiedzieć, ale gdy tylko otworzyłem usta, znowu zacząłem jęczeć.
- To... dziwne... - Jęknąłem przez łzy. Dlaczego płakałem?
- Nie bój się. Te wszystkie dźwięki są normalne. Pozwól im płynąć. I oddaj się całkowicie rozkoszy.
Chciałem znowu zatkać usta, ale wolną ręką sensei chwycił moje nadgarstki i położył je na pościeli. Nie miałem za bardzo jak wyładować kumulującej się przyjemności, więc zacisnąłem z całej siły pięści
Nagle pocałunki zaczęły schodzić coraz niżej. Sensei podwinął moją koszulkę i zaczął zjeżdżać ustami coraz niżej, a jego włosy przyjemnie łaskotały moją nagą skórę. Jęknąłem żałośnie, gdy moje bokserki zostały zsunięte. Zacisnąłem z całej siły uda, ale to nic nie dało. Dalej czułem, że cały byłem rozpalony.
- ACH! - Kolejny dziwny dźwięk wyrwał mi się z ust, gdy mój penis otoczony został przez coś ciepłego i mokrego. Odrzuciłem głowę do tyłu i wygiąłem się w łuk. Każda cząsteczka mnie wydawała się błagać o więcej. Z oczu popłynęły mi gorące łzy, prawie tak gorące jak usta senseia. Jakim cudem to mogło być aż tak przyjemne? Wiłem się po prześcieradle i za wszelką cenę starałem się nie spłonąć z rozkoszy.
- ACH! S-sensei! Ja... ja... - Każde słowo i każdy dźwięk, który tylko wydobywał się w moich ust, tylko coraz bardziej i bardziej wprawiał mnie w zażenowanie. Płakałem i jęczałem na zmianę i nawet nie wiedziałem co się dzieje. - Ja za chwilę... wybuchnę... - Jęknąłem, próbując powstrzymać łzy. Sensei nic nie powiedział, dalej na różne sposoby mi dogadzając. Wygiąłem się nagle w łuk i doszedłem. Wśród głośnego, nierównego oddechu usłyszałem tylko głośne przełknięcie... czegoś. Wolałem nawet nie wiedzieć czego. Kiedy znowu spojrzałem w górę, nade mną znowu pochylał się sensei, patrząc na mnie z jakąś dziwną satysfakcją.
- N-nie patrz na mnie... - Jęknąłem i przyłożyłem dłoń do twarzy.
- Nie chowaj się - Usłyszałem, a pomimo moich sprzeciwów, moja twarz została całkowicie odsłonięta, a dłonie przyciśnięte do materaca. - Jesteś śliczny.
- Nie chcę tego słyszeć...
Byłem okropnie zażenowany. Sobą, swoim ciałem i... tym co się stało. Więc dlaczego... dlaczego czułem się tak dobrze? Na policzku poczułem czuły, delikatny pocałunek. Sensei całował mnie już wiele razy, ale w tej chwili jego usta przypominały rozżarzony metal. A może dlatego, że już teraz moje ciało było tak wrażliwe?

8 komentarzy:

  1. Awwwww.... Pierwszy stosunek Sashiego i senseia <3 Wiedziałam że kiedyś to się stanie xDD *lenny*
    Kofffam twoje opowiadania całym serduszkiem i nie mogę się doczekać następnej części.

    Wenny..... Od Julki :-P


    Weny.... :-P

    OdpowiedzUsuń
  2. Sorry autokorekta napisała mi dwa razy weny xD

    OdpowiedzUsuń
  3. "Z ust popłynęły mi gorące łzy" Co???XD Czyli tak bardzo się ślinił czy jak? Świetny rozdział. Pozdrawiam i czekam na więcej ;*

    Mercy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rety, nie mam pojęcia jak mogłam to przeoczyć, przy edytowaniu tekstu xD
      Wielkie dzięki za zwrócenie uwagi, już poprawione

      Usuń
  4. Dobry,
    Rozdział genialny. Chcę się więcej...
    Dzieki za napisanie go.
    I życzę Wesołych Świąt Wielkanocnych :)
    Nirana

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    och coraz gorętsze są te lekcje, w ogóle matka Sachiego nie zareagowała smutne... czy wie coś na temat tamtego kolegi?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    cudownie, och coraz bardziej gorące są te lekcje, ech matka Sachiego nawet nie zareagowała...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    wspaniale, coraz bardziej rozpalające są te lekcje, amatka Sachiego nawet nie zareagowała...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń