poniedziałek, 5 czerwca 2017
Lekcja życia XXXIV - Lekcja spostrzegawczości
Od rana dręczył mnie ból brzucha. Malinka na mojej szyi wydawała się piec, ale nie przez to, że sensei zassał się na mojej skórze, ale bardziej dlatego, że wiedziałem, że od tego jednego, małego, czerwonego śladu może zależeć, czy będę miał jakiekolwiek życie w szkole... dobrze, ze rodzice tego nie zauważyli. W sumie mogłem się tego spodziewać. Gdy wróciłem do domu, ci byli jeszcze w pracy... przynajmniej co do ojca miałem pewność. Po tym, jak do matki przyszedł jej... ,,kolega" nie czułem się tak pewny jeżeli chodzi o nią. W każdym razie w ogóle ich nie widziałem. Pai tak samo, pewnie siedziała u swojego nowego chłopaka... o ile relację opartą na wzajemnym wykorzystywaniu się można nazwać ,,związkiem".
Po dzwonku budzika jeszcze dłuższa chwilę wpatrywałem się w sufit. Mogłem uciec... olać szkołę i w trybie ekspresowym się przenieść, ale wtedy nikt by nie miał wątpliwości, że jestem gejem... wiadomości szybko się rozchodzą, w końcu dotarłoby do każdej szkoły, w której bym się znalazł.
Wstałem z łóżka. Wziąłem szczotkę i podszedłem do lustra, żeby uczesać niesforne włosy. W odbiciu malinka na mojej szyi wydawała się wręcz bić po oczach. Sensei był dorosły... powinien wiedzieć co robi, ale... co jeżeli to tylko pogorszy sytuacje?
Postanowiłem nie myśleć o tym więcej, niż jest to konieczne. Odłożyłem szczotkę i poszedłem do łazienki. Co będzie to będzie. W najgorszym wypadku zapłacę Adzie za milczenie, albo zgodę na to, żebym mógł odejść... do innej szkoły, jakiejkolwiek. Nawet mógłbym iść dokładnie tam, gdzie uczy się Pai. Mógłbym pójść do jakiejkolwiek, nawet najbardziej wymagającej i prestiżowej szkoły, byleby nie żyć w ciągłym strachu.
Na szczęście miałem na dziewiątą do szkoły. Rodzice już wyszli, a Pai... pewnie spała, chyba, że rodzice osobiście ją odwieźli, żeby na pewno nie opuściła kolejnego dnia szkoły.
Pogoda była ładna, więc zdecydowałem się pojechać skuterem. Ale nim zdążyłem na niego wsiąść, mój telefon rozbrzmiał znajomą melodią, informując mnie o smsie. Serce na chwilę mi stanęło, gdy zobaczyłem na wyświetlaczu imię Chiko.
,,Wczoraj uciekłeś. Rozumiem, że chciałeś sobie wszystko przemyśleć. Mam nadzieję, że nie uciekasz. Ada będzie na ciebie czekała po szkole. Masz jedną szansę, nie schrzań tego"
Schowałem telefon. Serce gwałtownie mi przyspieszyło, ale próbowałem o tym nie myśleć. Wjechałem na ulicę i ruszyłem do szkoły. W głowie kłębiło mi się setki myśli - a co, jeżeli zaczną się nabijać z malinki? Albo stwierdzą, że to mi zrobił chłopak? Albo nikt mi nie uwierzy?
Zajechałem pod szkołę. Dalej było mi niedobrze, ale postanowiłem chociaż udawać pewnego siebie. Wszedłem do środka. Mimo tego, czego się spodziewałem, nagle wzrok wszystkich nie padł na mnie. Wręcz przeciwnie, parę osób na mnie zerknęło, ale zajęci byli swoimi sprawami. Trochę mnie to uspokoiło. Przynajmniej nagle nie stałem się sensacją... większą niż kiedyś.
Gdy znalazłem się pod salą, poczułem się już minimalnie gorzej. Paru chłopaków, których znałem bardziej z wyczytywania listy w klasie, niż rzeczywistej znajomości, wydawali się zerkać w moją stronę.
Spoko Sashi, nie stresuj się... przecież to nic, zawsze na ciebie patrzą. Przestań myśleć o tym!
Wziąłem głęboki wdech i całkowicie skupiłem się na książce. Ciągle się balem, zwłaszcza spotkania z Adą, ale stając twarzą w twarz z lękiem, ten wydawał mi się jakoś odrobinę mniej przerażający. Gdy rozbrzmiał dzwonek, wstałem z miejsca i ruszyłem w stronę klasy z szybko bijącym sercem. Zobaczy mnie? Czy w ogóle przyszła dzisiaj do szkoły? A może zdecydowała się w ogóle olać zajęcia, bo teraz ja mogłem ją utrzymywać. A do końca liceum pewnie zdobędzie kasę, by się utrzymać, aż znajdzie sobie nowego sponsora. A znajdzie z pewnością, z takimi atrybutami.
Rozejrzałem się po klasie. Było tu już trochę osób, ale wśród nich nie było Ady. Trochę mnie to uspokoiło. I przeraziło jednocześnie. Wiedziałem, że teraz tak naprawdę jedyne o czym będę myślał, to o tym, czy Ada przyjdzie i kiedy.
- No dobrze klaso, otwórzcie podręczniki i zeszyty, dzisiaj zabierzemy się za... - Zaczął nauczyciel, a ja, próbując nie myśleć o niczym i nie zerkając w stronę drzwi, skupiłem się na lekcji. Rozwiązywałem kolejne zadania z matematyki. Po kilkunastu minutach udało mi się nawet prawie całkowicie myśleć o rachunku prawdopodobieństwa. Mniej więcej w połowie lekcji poczułem szturchanie w plecy. Obejrzałem się przez ramię na siedzącego za mną chłopaka, który dopiero co dźgał mnie ołówkiem. Spojrzałem na nauczyciela, ale ten całkowicie skupił się na rozpisywaniu zadania na tablicy, więc mogłem zwrócić się do chłopaka.
- Hej Sashi, mam sprawę - Szepnął cicho, żeby nie zwrócić niczyjej uwagi. - Wiesz, jest jedna laska... - Moje serce na krótką chwilę się zatrzymało. Mówił o Chiko? Adzie? Cholera, już teraz rozpuściła plotkę, że jestem gejem?! - Chodzi do równoległej klasy, raczej nie znasz - Serce znowu ruszyło, ale biło znacznie szybciej. Ani Ada ani Chiko nie chodziły do równoległej klasy, a mimo to się bałem, że chodzi o jedną z nich. - To moja znajoma. I... słuchaj, nie będę owijać w bawełnę. Leci na ciebie. Od jakiegoś czasu. I nawet chciała zagadać, ale nie miała śmiałości - Wielki kamień spadł mi z serca. Czyli nie chodziło o tę sprawę z kinem. Poczułem taką ulgę, że o mało co nie odetchnąłem ciężko.
- Oh, serio? - Zapytałem zaskoczony. Jakkolwiek miłe to nie było, w tej chwili nie miałem najmniejszej ochoty na związki. Zwłaszcza, po ostatniej akcji w kinie. - Too... całkiem miłe.
- No tak i nawet chciała zagadać. Ale teraz... muszę zapytać cię, zanim pozwolę mojej koleżance się ośmieszyć. Masz dziewczynę?
Uśmiechnąłem się delikatnie. TAK! Sensei, po prostu cię kocham!
- Umm... t-tak... przepraszam, od kilku tygodni spotykam się z jedną dziewczyną - Powiedziałem z przepraszającym uśmiechem, chociaż wewnątrz niemal skakałem z radości i byłem gotów krzyczeć.
- Coś na poważnie? - Nie byliśmy kolegami, więc chyba po prostu chciał się upewnić, że jego koleżanka nie ma u mnie szans.
- Noo... chyba tak. To nie jest długo, ale bardzo mi na niej zależy. Dlatego... przeproś ode mnie swoją koleżankę...
- Taaa - Westchnął. - Obawiała się, że usłyszy taką odpowiedź. No nic, powodzenia.
- Dzięki - Rzuciłem i wróciłem do lekcji. Miałem wrażenie, jakby wielki kamień spadł mi z serca. Jedna osoba już wiedziała, że ,,mam dziewczynę". A znając realia szkoły czułem, że lada chwila cała szkoła się dowie, że któraś dziewczyna mnie usidliła. Pewnie większość i tak stwierdzi, że poleciałem na laskę, która będzie ze mnie robiła bankomat, ale to i tak było lepsze, niż kłamstwa Chiko.
Lekcja minęła szybko i wyszedłem na korytarz. Byłem tak cholernie szczęśliwy. Nie spodziewałem się, że to wszystko pójdzie tak łatwo. Musiało chodzić o malinkę na szyi. Inaczej nikt by nie podejrzewał, że mogę mieć dziewczynę. I to subtelne ,,ale teraz", które rzucił chłopak. Nie miałem najmniejszej wątpliwości, że chodziło o ślad na mojej szyi.
Gdy znalazłem się daleko poza salą, wyciągnąłem telefon. Od razu wyświetlił mi się komunikat o dostarczonej wiadomości. Oczywiście od senseia.
,,I jak? Aga jest w szkole? Dręczyła cię? Koniecznie powiedz, jak rozwinęła się sytuacja"
,,Ada, nie Aga. I nie, jeszcze jej nie ma. Mamy się spotkać po szkole. Ale chyba zadziałało. W szkole naprawdę myślą, że to dziewczyna zrobiła mi malinkę. Myślę, że wszystko się ułoży. Dam ci znać po szkole"
Schowałem telefon i poszedłem pod salę. Zauważyłem na korytarzu chłopaka, który do mnie zagadał na lekcji. Siedział w grupie innych chłopaków i miałem wrażenie, że wszyscy zerkają w moją stronę. Telefon znowu zawibrował. Spojrzałem na ekran, na którym wyświetliła się kolejna wiadomość.
,,Super, trzymam kciuki. Pamiętaj, chociaż udawaj pewnego siebie. Wbrew pozorom, dziewczyny nie wyczuwają strachu. Nie dawaj po sobie poznać, że się boisz i będzie dobrze. Powodzenia"
Uśmiecnąłem się. Sensei był naprawdę niesamowity. Niby nie chciałem chodzić na randki, ani nic w tym rodzaju, ale lekcje z senseiem to było coś innego. On mnie uczył. I nie zaprzepaściłbym tych lekcji za żadne skarby.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oawwww.... Taka troche kałajaśna ta część z senseiem aż się na serduszku ciepło robi <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny tydzień....... Weny *-*
Hej,
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że się wszystko uda, a sensei fajnie że martwi się tym wszystkim...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, mam jednak nadzieję, że się wszystko uda, a sensei fajnie że martwi się tym wszystkim...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, mam nadzieję, że się wszystko uda, a sensei martwi się tym wszystkim...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza