niedziela, 28 maja 2017

Lekcja życia XXXIII - Lekcja kumulowania problemów

- I jak? - Zapytał sensei. Odwróciłem wzrok, kiedy wyciągał białą od spermy dłoń z moich spodni. Słyszałem tylko charakterystyczne szuranie chusteczki wyciąganej z pudełka, ale nawet nie miałem odwagi, by się odwrócić.
- Okropnie... - Szepnąłem. Byłem okropnie zażenowany i skrępowany. Wyciągnąłem sam dłoń ze spodni. Cała była w białej wydzielinie, tak samo jak moje bokserki i spodnie.
- No cóż, przynajmniej teraz nie będziesz miał problemu, jak nagle się podniecisz. Przygotowując się do zajęć, czy czegoś w tym rodzaju - Zaśmiał się krótko i pocałował mnie w policzek. W brudną dłoń wcisnął mi chusteczkę, a sam wstał z łóżka. Wytarłem rękę z białej wydzieliny, a potem powoli wsunąłem ją do spodni, by zetrzeć ślady niedawnego spełnienia. Po chwili za sobą poczułem wchodzącego na łóżko senseia. Próbowałem nawet nie myśleć, jak okropnie to wygląda.
- Może chcesz się umyć? - Zapytał spokojnie. Jego głos zawsze był spokojny. Nawet jeżeli właśnie skończył mnie dotykać. - Znalazłem jakieś szorty, możesz je założyć i przepłukać swoje spodnie. Dotrzesz sam do łazienki?
- Dotrę... dzięki- Z lekkim niesmakiem naciągnąłem na siebie mokre spodnie. Ostrożnie wstałem z łóżka. Nogi trochę mi drżały, ale nie na tyle, żebym miał problem z chodzeniem. Sensei tylko odprowadził mnie wzrokiem. Wziąłem krótki, zimny prysznic. Nie tylko chciałem spłukać z siebie ślady niedawnej rozkoszy, ale przy okazji trochę ochłonąć. Jakim cudem facet tak łatwo doprowadzał mnie do takiego stanu?
Odwrociłem się szybko w stronę drzwi, gdy usłyszałem pukanie, a te chwilę potem się otworzyły. Przez półprzezroczystą zasłonkę od prysznica widziałem tylko cień senseia, który przeszedł przez łazienkę, zatrzymał się przy pralce i spojrzał w moją stronę.
- Zostawiam ci ręcznik i szorty. Nie wziąłeś ich z pokoju. Aha, spodenki przy okazji wrzucę do prania - poinstruował mnie i tak po prostu wyszedł. Trochę mi ulżyło, bo już myślałem, że będzie nalegał na wspólną kąpiel.
Umyłem się szybko i przebrałem w szorty senseia i koszulkę, która jako jedyna z moich rzeczy uchroniła się przed zabrudzeniem. Kiedy opuściłem łazienkę, niemal wpadłem na czekającego na mnie mężczyznę. Nie wiedziałem za bardzo co powiedzieć, więc tylko odwróciłem wzrok.
- Podobała ci się lekcja? - Rzucił nagle, uśmiechając się przy tym promiennie. Jak mógł tak swobodnie pytać o takie rzeczy?
- Ja... to... okropnie żenujące... - Wymamrotałem, rumieniąc się jeszcze bardziej. Cholera, przecież jestem facetem! Czemu się rumienię, słysząc głupie pytanie od innego faceta?
- Przynajmniej miałeś okazję czegoś więcej się nauczyć. Swoją drogą, to dziwne, że szesnastoletni chłopak jeszcze nigdy się nie dotykał.
- Nie chcę o tym słyszeć... - Byłem już wystarczająco upokorzony całą tą sytuacją... i naszymi zajęciami też.
- No dobrze, już nic nie mówię - Zrobił krok w moją stronę. Gdy dotknął mojej szyi, zadrżałem lekko, ale nie chciałem dać po sobie poznać, jak okropnie jestem speszony. - Jak dla mnie wygląda to nieźle. W domu będziesz nosił golfy, a w szkole może się od ciebie odczepią.
- ...a jeżeli nie? - Zapytałem nagle. Chciałbym, żeby tak było, ale... bałem się, że to nie za bardzo pomoże.
- To wtedy coś wymyślimy. Rodzice na pewną będą cię wspierać. Póki nie mają powodów, żeby uwierzyć tym głupim plotkom, na pewno będą po twojej stronie - Oparł dłonie na moich ramionach i spojrzał mi w oczy, ale nie byłem w stanie znieść tego spojrzenia, więc spuściłem głowę. - Słuchaj, w najgorszym wypadku zmienisz szkołę. Może rzeczywiście nie powinieneś tam chodzić? Muszą być szkoły, gdzie odnajdziesz się lepiej. A teraz... jesteś może głodny? - Pokiwałem tylko głową. - Super. Akurat dzisiaj nie spodziewałem się gości, ale mam jakieś zupki na szybko. Nie jest to homar, ale na pewno ci posmakują. Chodź - Uśmiechnął się i skierował do kuchni. - Oh... - Rzucił, gdy znalazł się w progu. - A co powiesz na shake czekoladowy po obiedzie? - Uśmiechnął się w moją stronę. Gdy wszedłem do kuchni, zauważyłem napoczętą miskę lodów, o której jakoś zapomniałem przez to wszystko... zresztą, chyba nie tylko ja. Sensei zabrał miskę i odłożył ją do zamrażalnika, żeby chociaż trochę się zmroziły.
Zająłem miejsce przy stole, zerkając w stronę krzątającego się senseia. Wyciągnął dwie saszetki, których zawartość wsypał do misek i zalał to wrzątkiem. Nie wyglądało to ani smacznie, ani zdrowo, ale nie chciałem narzekać, skoro sensei tyle dla mnie robił. Nie miałem prawa narzekać, że nie podaje mi tego, co bym chciał.
- Swoją drogą, jakiś czas temu zadałem ci pracę domową, pamiętasz? - Zapytał nagle. Wsypał do obu misek proszki, które były w paczce z zupą i przykrył miski małymi talerzykami. Obie zaniósł do stołu i odłożył obok nas. Sam nie sięgał po jedzenie, więc ja też czekałem.
- Ummm... chyba nie chodzi ci o to głupie pytanie, dlaczego warto umawiać się z facetami?
- A czemu nie? To naprawdę interesujący temat. Zresztą, jestem ciekawy twojego zdania.
- Ale... to głupie... - Sensei zerknął pod talerzyk, zabrał go i podsunął mi miskę z zupą. Spróbowałem. Nie smakowało to jakoś... ani trochę dobrze. Ot, wrzątek z makaronem i sproszkowanymi przyprawami, ale przynajmniej dało się to jeść.
- Co w tym głupiego? To normalne pytanie. To tak samo jakbym zapytał każdego faceta, dlaczego umawianie się z dziewczynami jest wartościowe.
- To akurat jest łatwe... - Mruknąłem, bawiąc się makaronem, który coraz bardziej pochłaniał wodę z zupy.
- Dobra, zacznijmy od tego. Dlaczego warto się umawiać z dziewczyną?
- No bo... wtedy nie jest się samotnym - Twarz senseia, znacząco oparta o dłoń, mówiła mi więcej niż jakiekolwiek słowa. Że to odnosi się nie tylko do umawiania się z kobietami, ale też mężczyznami. Zacząłem nerwowo się zastanawiać nad innymi powodami, które nie odnosiłyby się tylko do kobiet - Jest to bardziej normalne - Przewrócenie oczami jasno mi mówiło, że jest to głupi powód. W sumie... to akurat było głównie to, czego sensei chciał mnie oduczyć, jeżeli chodziło o gejów. Wbiłem wzrok w zupę i zacząłem się zastanawiać nad innymi powodami. - Z dziewczyną można normalnie wziąć ślub - Powiedziałem nagle, niemalże dumny z mojej odpowiedzi.
- Dobra, tu muszę ci przyznać racje. Co jeszcze?
- Z dziewczyną można mieć dziecko - Sensei kiwnął głową, zabierając się za jedzenie zupy. - Iiii... można iść z nią za rękę na ulicy, żeby nikt nie patrzył się na was dziwnie. No i dziewczyna może zajść w ciąże. Takiej rodziny nie stworzy dwóch facetów.
- Jest w tym sens. Ja nie mówię, że tylko związek dwóch facetów może być dobry. Oczywiście, dziewczyny mają całą masę cech, których faceci nie mają. Ale jakie plusy ma związek z facetem?
Wbiłem wzrok w zupę i zacząłem się zastanawiać. Próbowałem wyobrazić sobie jakie plusy miałby związek z senseiem, bo żadnego innego faceta jakoś nie wyobrażałem sobie za... mojego faceta.
- Nooo... mężczyzna łatwiej zrozumie mężczyznę? - Zacząłem niepewnie. Wzrok senseia, pełen aprobaty trochę mnie uspokoił, bo to oznaczało, że nie mówię kompletnych głupot. Zacząłem się zastanawiać nad wszystkimi stereotypami dotyczącymi kobiet, które mnie odrzucały. Najłatwiej było mi spoglądając na Pai, która była chodzącym stereotypem. - Nie ciąga cię godzinami po sklepach... faceci wydają mi się mniej zazdrośni. Będąc w gejowskim związku chyba nie jest się zazdrosnym o dziewczyny, więc nie ma aż tyle osób, z którymi można by zostać zdradzonym. Iiii... faceci mają podobne zainteresowania. Prędzej facet faceta zabierze na randkę na mecz, niż facet dziewczynę. No i facet faceta nie zmusi do oglądania komedii romantycznej - Próbowałem jeszcze coś wymyślić, ale powoli kończyły mi się pomysły.
- To wszystko jest racją... oczywiście częściowo. To zależy od człowieka, ale możemy na potrzebę lekcji zacząć generalizować i udawać, że kobiety nigdy nie oglądają meczów, a facetom nie zdarza się siedzieć godzinami na zakupach. Coś jeszcze? - Wbiłem wzrok w zupę, próbując wymyślić coś więcej. Ostatecznie tylko pokręciłem głową. - No to tak, jak dla mnie, najważniejsze jest to, że tylko facet może poczuć to samo co inny facet. Tak samo jak kobieta może tylko zrozumieć drugą kobietę. Dziewczyna nie zrozumie chociażby, jak wielką rozkosz może sprawić naciskanie prostaty. No i wiemy, które miejsca mogą sprawić najwięcej satysfakcji. Któregoś dnia ci pokażę.
- ...facet by mnie nie oskarżył o to, że coś ze mną nie tak, bo nie chciałem się z nim przespać - Westchnąłem cicho, a ze strony senseia usłyszałem rozbawione prychnięcie.
- Taaa... chciałbym to zobaczyć. No cóż, mógłby ci zarzucić bycie hetero, ale... jeszcze nie spotkałem się z tym, żeby gdziekolwiek to było piętnowane - Na jego twarzy pojawił się rozbawiony uśmiech. Pokręcił głową i znowu zabrał się za zupę. - Nie myśl już o tych dziewczynach, dobrze?
- Tobie łatwo mówić... ty masz szkołę za sobą...
- Ty też niedługo będziesz miał... nie przejmuj się tym ani trochę. Po prostu nie możesz dać się przez nich zniszczyć. Nie dawaj sobą gardzić. Gdy jutro pójdziesz do szkoły, pójdź do tej całej... jak jej było?
- Ady...
- Ady i powiedz wprost. Nie jesteś gejem, nie chciałeś, by ta druga...
- Chico...
- Chico zrobiła ci loda, bo masz dziewczynę. Po prostu nie możesz dać po sobie poznać, że się boisz. Nawet jeżeli tak będzie, jasne?
Nie patrzyłem na niego. Wzrok wbiłem w jedzenie, ale drugą rękę, która akurat nie trzymałem łyżki, miałem opartą na stole. Sensei to wykorzystał i delikatnie ścisnął moją dłoń. Był ciepły. Kiedy podniosłem na niego wzrok, nawet na mnie nie patrzył.
- Chciałbym być chociaż trochę tak pewny jak ty...
- Pewnego dnia możesz być. Słuchaj, przechodziłem niemal to co ty... no, może nie dokładnie to co ty, ale też przechodziłem męczarnie w szkole. Skończy się to wszystko, w najgorszym wypadku po zakończeniu szkoły.
- Serio? Potem ludzie przestaną patrzeć tylko na moje pieniądze? - Wymamrotałem. - I zaczną mnie traktować jak... jak jednego z nich?
- Myślę, że znajdziesz sobie kogoś takiego, prędzej czy później. Niepotrzebnie się zamykasz na tych kilku znajomych, których masz... o ile to dalej twoi znajomi. Słuchaj, na razie się tym nie przejmuj. Rozwiąż problem ze szkołą, potem wyjaśnij rodzinie skąd masz malinkę, a potem dopiero dołuj się przez kolegów, dobra? - Uśmiechnął się w moją stronę.
- Spróbuję - Chciałem się uśmiechnąć, ale z marnym skutkiem. Nie chciałem się tak dołować, kiedy sensei bez przerwy był tak pozytywny. Jego dłoń pojechała w górę, by mógł przyjacielsko poklepać mnie po ramieniu. Pogłaskał mnie po ręce, wciąż delikatnie się uśmiechając. Dopiero po kilku ruchach odchylił mój rękaw, a jego dłoń zamarła. Chwilę nie rozumiałem, co właściwie się stało, dopóki delikatnie, opuszkami palców nie zaczął gładzić mojej skóry, na której wyraźnie mógł wyczuć wypukłości po cięciu się. Poczułem się okropnie, że po raz kolejny to zauważył. Nawet nie miałem odwagi zareagować, gdy jeszcze wyżej podwinął mój rękaw, by spojrzeć na ledwo zakrzepnięte ślady po cięciu się.
- Kiedy? - Zapytał tylko.
- Wczoraj... - Usłyszałem głośne westchnienie, po czym sensei w końcu puścił mój rękaw. Najgorsze w tym wszystkim nie było to, że odkrył kolejną moją słabość, ale to, że musiał skojarzyć fakty. To właśnie tamtego dnia najpierw do mnie zadzwonił, żeby się upewnić, czy wszystko jest w porządku u mnie. Ja wiedziałem, że nic nie mógł na to poradzić, ale on...
- Czy to przez to, że nie mogłem ci odpisać? - Zapytał nagle. Tego bałem się najbardziej. Ze w jakiś głupi sposób połączy moje cięcie się i wiadomość, na którą nie mógł odpisać.
- Nie, oczywiście, że nie - Powiedziałem natychmiast. - To... dopiero po wszystkim chciałem z tobą porozmawiać.
- Ech... wiesz, że to nie jest dobre? - Poczułem jak ogromny kamień spada mi z serca, że przynajmniej nie próbuje mi wmówić, że to jego wina.
- Wiem... przepraszam...
- Nie przepraszaj... powiedz lepiej co się stało.
- Chce ci się słuchać o tym wszystkim? Ostatnio nie słuchasz ode mnie o niczym innym.
- Wiesz... wolę słuchać tego, co się u ciebie dzieje, niż patrzeć jak przychodzisz do mnie zdołowany. Teraz jest dużo lepiej niż kiedyś - Uśmiechnąłem się delikatnie. Na swój sposób to też było całkiem urocze. - No to co tym razem?
- Pitt - Westchnąłem ciężko. - Trochę... przyszedł i się trochę pokłóciliśmy. Powiedział... trochę niemiłych rzeczy... - Westchnąłem i zacząłem streszczać sytuacje z wczoraj. Kiedy skończyłem, czułem się jeszcze gorzej, że musiałem sobie to wszystko przypominać. - A najgorsze w tym wszystkim jest to, że to wszystko była prawda... - Dokończyłem znacznie ciszej. To co powiedział Pitt było okropne, ale nie mogłem zaprzeczyć, że chociaż częściowo mówił prawdę. Oprócz tej grupki nie miałem właściwie nikogo... myślałem, że to naprawdę byli moi przyjaciele... a okazali się tacy jak wszyscy... a może nawet jeszcze gorsi.
- Oj Sashi... mówiłem, że masz się nie przejmować takimi rzeczami. Po prostu... zapomnij o nich. Masz za dużo na głowie... gdybyś był pełnoletni powiedziałbym, że potrzebujesz ostrego seksu, ale obecnie mi nie wypada.
Zakrztusiłem się zupą, którą własnie próbowałem przełknąć. Zacząłem kaszleć, próbując odzyskać oddech. Sensei poklepał mnie po plecach. W oczach stanęły mi łzy, ale udało mi się odetkać układ oddechowy.
- Chyba nie powinienem mówić tego przy jedzeniu, co? - Zaśmiał się krótko.Zupełnie jakbym właśnie nie zwierzył mu się z kolejnych problemów. Chociaż... może chciał tak odwrócić moją uwagę?
- Jesteś okropny...
- Oh, mówisz tak, jakbyś nie wiedział. Przecież sam chcesz w końcu się ze mną przespać.
- A-ale... mówienie takich rzeczy... zresztą, to przecież właściwie zależy od ciebie... w sensie... kiedy dokładnie to się stanie...
- Najpierw musisz być do tego gotowy. A jak na razie nie jesteś - Odsunął od siebie pustą miskę i się rozciągnął. Zabrał nasze naczynia i zaniósł je do zlewu. Troszeczkę byłem zmęczony. Zwłaszcza przez to, że nagle z jednego problemu zrobiło się kilka. Przyłożyłem dłoń do śladu na szyi. Mógł rzeczywiście pomóc mi w tej sprawie w szkole, ale.. rodzinka jak to zobaczy, nie będzie zachwycona. Mógłbym znowu to wytknąć senseiowi, ale... szczerze mówiąc, po ostatnim razie mi się odechciało. Jeszcze znowu wylądowalibyśmy w sypialni...
Spojrzałem na senseia, który zabrał się za mycie naczyń. Byłem ciekawy... kiedy w końcu zdecyduje się ze mną przespać... niby mówił, że to zależy ode mnie, ale... wiedziałem, że akurat ja nie mam nic do gadania. Sam nie miałem odwagi niczego tak... ,,na serio" zainicjować, więc to sensei miał całkowitą władzę nad moim ciałem.

5 komentarzy:

  1. Hej, ładne te opowiadania.. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj!
    Jestem zachwycona twoim opowiadaniem ale chyba bardziej niż sama histori interesuje mnie styl twojego pisania! Jest naprawdę wspaniała i przejrzysta. Uważam że świetnie piszesz i rób to dalej! Nie mogę się doczekać by poznać dalsze losy bohaterów!
    Więcej weny pomysłów i czasu na tworzenie! Powodzenia i wiedz że na pewno wiele osób poza mną cię wspiera mimo że nie zawsze piszą pod postami!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    mam nadzieję; że plan wypali, bo patrząc na Sachiego i jego zawstydzenie to Ada może domyśleć się, że to wszystko ściema...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, mam nadzieję że ten plan jednak wypali, bo przyglądając się zachowaniu Sachiego i temu zawstydzeniu to Ada może domyśleć się, że to wszystko ściema...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, mam nadzieję że ten plan jednak wypali, bo przyglądając się zachowaniu Sachiego, to Ada może domyśleć się, że to wszystko ściema...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń