poniedziałek, 1 kwietnia 2019

Lekcja LI - Lekcja rodzinnych powiązań.

Cóż... szczęśliwego pierwszego kwietnia? xD
****



- Dzień dobry - Blask bijący od senseia niemal oślepiał, gdy stanął w drzwiach z tacą pełną jedzenia. Przymknąłem oczy, wciąż zbyt zaspany, żeby na niego patrzeć.
- Wiesz, że nie musisz mi przynosić śniadania do łóżka? Do jadalni dałbym radę dojść - Podniosłem się, jednak nie miałem siły, by całkowicie usiąść. Oparłem się o kość ogonową, bo siedzenie sprawiało mi trochę bólu.
- Kolejna lekcja. Jak kochanek przynosi ci śniadanie do łóżka i mówi "dzień dobry" wypadałoby odpowiedzieć tym samym.
- Dzień dobry - powiedziałem, przewracając oczami. - Nie musisz mi przynosić śniadania do łóżka, wiesz?
- Może i nie muszę, ale chce. Taka nagroda dla dobrego ucznia - Usiadł przy mnie na łóżku. Na tacy były dwa duże kubki kakao i talerz z bułkami z samym masłem, które kiedyś już jedliśmy.
- Smacznego - Wziął jedną z bułek i zamoczył w kubku.
- Smacznego. Dzięki.
- Wiesz, po seksie zawsze warto zjeść coś odżywczego. Dla zregenerowania sił.
- Uważasz, że bułka z masłem, mleko i słodkie kakao jest odżywcze? - Zapytałem, unoszą pytająco brwi, z lekkim rozbawieniem.
- Cóż... nie jestem dietetykiem. Nigdy też nie byłem dobry z biologii. Ale moja babcia zawsze mówiła: jeżeli coś jest dobre, nie może zaszkodzić.
Prawie się zakrztusiłem ze śmiechu, gdy usłyszałem tak niedorzeczne zdanie.
- Naprawdę?
- No tak... ty nigdy nie słyszałeś takich rzeczy od dziadków? Wiesz... gdy dzieciaki dorastają, rodzice zaczynają tęsknić za czasem, gdy te były dziećmi i kiedy znów mają dzieci, zaczynają się ekscytować i chcą dla nich jak najlepiej. Znaczy... w teorii.
- Nie... z dziadkami mam średni kontakt. Rodzice rzadko mieli dla nich czas, a i oni nie są zbyt towarzyscy. - Sensei uśmiechnął się tylko i spuścił wzrok. Znowu zobaczyłem w jego oczach tę niepewność i żal, która czasami się pojawiała tak nagle, jak nagle znikała. - A ty?
- Ja? - Otrząsnął się nagle i podniósł na mnie spojrzenie. W sensie?
- No wiesz... jaka jest twoja rodzina?
- Umm... zwyczajna - Powiedział z zaskakującą obojętnością. - Dziadkowie uwielbiali mnie jako dzieciaka, byłem ich oczkiem w głowie.
- Aha... a teraz? - W oczach mężczyzny dostrzegłem niepokojący błysk, jakby czegoś się obawiał. W zastanowieniu przymknął powieki, więc nie mogłem dokładnie stwierdzić, skąd ten wyraz twarzy.
- Cóż, dorosłem. Teraz zachwycają się prawnukami mojego rodzeństwa.
- Oh, masz rodzeństwo?
- Mhmm... - Przytaknął krótko. - Dwójkę. Młodszego brata i siostrę.
Gdy się tak zastanowiłem, zdałem sobie sprawę, że sensei w sumie nigdy mi nie opowiadał o swoim życiu. A on o mnie wiedział prawie wszystko.
- I oboje już mają dzieci?
- Taa... siostra wpadła mając siedemnaście lat, a brat jakieś dwa lata temu dorobił się potomka.
- Więc tylko ty nie masz nikogo na stałe? B-bo... nie masz nikogo na stałe? - Zapytałem nagle, ścięty wątpliwościami i strachem, że może jednak sensei umawia się z kimś. Co prawda zaczęliśmy ze sobą sypiać, ale... co jeżeli jednak stwierdził, że chce być w prawdziwym związku, a nie tylko nauczać mnie, jak związek wygląda?
Sensei spojrzał na mnie, na moje pytające spojrzenie, niemal błagające, by zaprzeczył i zaśmiał się krótko.
- Nie, nie mam nikogo na stałe. Miałem kilka przelotnych znajomości, zresztą wiesz, ale w tej chwili nie mam kompletnie nikogo. Za bardzo zająłem się zajęciami z tobą, żeby sobie szukać kogokolwiek.
Uśmiechnąłem się niepewnie, czując, jak serce mi przyspiesza. To była ogromna ulga, że nikogo nie miał. Chociaż... nawet nie wiem, czemu.
- Ale... to nie przeze mnie? W sensie... nie chciałbym, żebyś przeze mnie miał z czegokolwiek rezygnować...
- Przestań się tak wszystkim przejmować, Sashi - Przewrócił oczami, podając mi kolejna bułkę. - Jestem już dużym chłopcem, robię to co chcę. Gdyby nasze lekcje miały mi jakkolwiek przeszkadzać, to bym ich nie przeprowadzał. A gdybym chciał się z kimś związać, to... - Chwycił mnie za dłoń i spojrzał mi w oczy. Jego skóra była ciepła, niemal gorąca. Miałem wrażenie, że jego dotyk mnie pali, ale nie chciałem cofać ręki. Nie mogłem odwrócić nawet wzroku, zahipnotyzowany jego spojrzeniem.
- ...to? - zapytałem niepewnie, oczekując odpowiedzi i trochę się jej bojąc.
- To... - Zaczął, ale zawahał się. Jakby... sam nie był pewny tego, co miał powiedzieć. W końcu jednak uśmiechnął się łagodnie i przysunął bliżej. Czując jego oddech na ustach i mając przed sobą to paraliżujące spojrzenie, ledwo mogłem myśleć. - To możesz być pewny, że bym sobie kogoś znalazł.
- Oh... czyli... nie przeszkadzam ci?
- W najmniejszym stopniu - Jego oczy zalśniły i nim zdążyłem zareagować, na ustach poczułem słodki smak pocałunku. Niemal odruchowo objąłem szyję mężczyzny, wpijając się w jego usta.
- Ale... - Cofnąłem się nagle. - Powiesz mi, gdy nasze lekcje zaczną ci przeszkadzać?
- Powiem, obiecuję - Przewrócił oczami. Odłożył tacę z naszym śniadaniem na bok i ponownie wpił się w moje usta. A ja, zatopiony w bezgranicznym zaślepieniu, nawet nie chciałem, by mnie puszczał.

4 komentarze:

  1. Jej, jest rozdział ♡
    Trafiłam tu dość niedawno i od razu pokochałam to opowiadanie. Więc, gdy zobaczyłam nowy rozdział, to aż mi się humor poprawił.
    Sashi jest słodki. Aż nie mogę się doczekać, kiedy zrozumie co czuje do Senseia.
    Dziękuję za rozdział. ♡
    Z niecierpliwością czekam na dalszą część ich historii.
    Życzę dużo, dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super❤...kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszy mnie że w końcu pojawił się rozdział szkoda że taki króciutki....pisz szybko następny ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka,
    wspaniale, trochę poznaliśmy senseia coś mi się zdaje że rodzice się go wyparli po tym jak wyznał że jest gejem... a Sachi coś za bardzo przejmuje sie czy przypadkiem nie usłyszy że jest zajęty... pewnie sporo czasu minie jak Sachi się zorientuje jakimi uczuciami darzy senseia...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń