****
- Dzień dobry - Blask bijący od
senseia niemal oślepiał, gdy stanął w drzwiach z tacą pełną
jedzenia. Przymknąłem oczy, wciąż zbyt zaspany, żeby na niego
patrzeć.
- Wiesz, że nie musisz mi przynosić
śniadania do łóżka? Do jadalni dałbym radę dojść - Podniosłem
się, jednak nie miałem siły, by całkowicie usiąść. Oparłem
się o kość ogonową, bo siedzenie sprawiało mi trochę bólu.
- Kolejna lekcja. Jak kochanek przynosi
ci śniadanie do łóżka i mówi "dzień dobry" wypadałoby
odpowiedzieć tym samym.
- Dzień dobry - powiedziałem,
przewracając oczami. - Nie musisz mi przynosić śniadania do łóżka,
wiesz?
- Może i nie muszę, ale chce. Taka
nagroda dla dobrego ucznia - Usiadł przy mnie na łóżku. Na tacy
były dwa duże kubki kakao i talerz z bułkami z samym masłem,
które kiedyś już jedliśmy.
- Smacznego - Wziął jedną z bułek i
zamoczył w kubku.
- Smacznego. Dzięki.
- Wiesz, po seksie zawsze warto zjeść
coś odżywczego. Dla zregenerowania sił.
- Uważasz, że bułka z masłem, mleko
i słodkie kakao jest odżywcze? - Zapytałem, unoszą pytająco
brwi, z lekkim rozbawieniem.
- Cóż... nie jestem dietetykiem.
Nigdy też nie byłem dobry z biologii. Ale moja babcia zawsze
mówiła: jeżeli coś jest dobre, nie może zaszkodzić.
Prawie się zakrztusiłem ze śmiechu,
gdy usłyszałem tak niedorzeczne zdanie.
- Naprawdę?
- No tak... ty nigdy nie słyszałeś
takich rzeczy od dziadków? Wiesz... gdy dzieciaki dorastają,
rodzice zaczynają tęsknić za czasem, gdy te były dziećmi i kiedy
znów mają dzieci, zaczynają się ekscytować i chcą dla nich jak
najlepiej. Znaczy... w teorii.
- Nie... z dziadkami mam średni
kontakt. Rodzice rzadko mieli dla nich czas, a i oni nie są zbyt
towarzyscy. - Sensei uśmiechnął się tylko i spuścił wzrok.
Znowu zobaczyłem w jego oczach tę niepewność i żal, która
czasami się pojawiała tak nagle, jak nagle znikała. - A ty?
- Ja? - Otrząsnął się nagle i
podniósł na mnie spojrzenie. W sensie?
- No wiesz... jaka jest twoja rodzina?
- Umm... zwyczajna - Powiedział z
zaskakującą obojętnością. - Dziadkowie uwielbiali mnie jako
dzieciaka, byłem ich oczkiem w głowie.
- Aha... a teraz? - W oczach mężczyzny
dostrzegłem niepokojący błysk, jakby czegoś się obawiał. W
zastanowieniu przymknął powieki, więc nie mogłem dokładnie
stwierdzić, skąd ten wyraz twarzy.
- Cóż, dorosłem. Teraz zachwycają
się prawnukami mojego rodzeństwa.
- Oh, masz rodzeństwo?
- Mhmm... - Przytaknął krótko. -
Dwójkę. Młodszego brata i siostrę.
Gdy się tak zastanowiłem, zdałem
sobie sprawę, że sensei w sumie nigdy mi nie opowiadał o swoim
życiu. A on o mnie wiedział prawie wszystko.
- I oboje już mają dzieci?
- Taa... siostra wpadła mając
siedemnaście lat, a brat jakieś dwa lata temu dorobił się
potomka.
- Więc tylko ty nie masz nikogo na
stałe? B-bo... nie masz nikogo na stałe? - Zapytałem nagle, ścięty
wątpliwościami i strachem, że może jednak sensei umawia się z
kimś. Co prawda zaczęliśmy ze sobą sypiać, ale... co jeżeli
jednak stwierdził, że chce być w prawdziwym związku, a nie tylko
nauczać mnie, jak związek wygląda?
Sensei spojrzał na mnie, na moje
pytające spojrzenie, niemal błagające, by zaprzeczył i zaśmiał
się krótko.
- Nie, nie mam nikogo na stałe. Miałem
kilka przelotnych znajomości, zresztą wiesz, ale w tej chwili nie
mam kompletnie nikogo. Za bardzo zająłem się zajęciami z tobą,
żeby sobie szukać kogokolwiek.
Uśmiechnąłem się niepewnie, czując,
jak serce mi przyspiesza. To była ogromna ulga, że nikogo nie miał.
Chociaż... nawet nie wiem, czemu.
- Ale... to nie przeze mnie? W
sensie... nie chciałbym, żebyś przeze mnie miał z czegokolwiek
rezygnować...
- Przestań się tak wszystkim
przejmować, Sashi - Przewrócił oczami, podając mi kolejna bułkę.
- Jestem już dużym chłopcem, robię to co chcę. Gdyby nasze
lekcje miały mi jakkolwiek przeszkadzać, to bym ich nie
przeprowadzał. A gdybym chciał się z kimś związać, to... -
Chwycił mnie za dłoń i spojrzał mi w oczy. Jego skóra była
ciepła, niemal gorąca. Miałem wrażenie, że jego dotyk mnie pali,
ale nie chciałem cofać ręki. Nie mogłem odwrócić nawet wzroku,
zahipnotyzowany jego spojrzeniem.
- ...to? - zapytałem niepewnie,
oczekując odpowiedzi i trochę się jej bojąc.
- To... - Zaczął, ale zawahał się.
Jakby... sam nie był pewny tego, co miał powiedzieć. W końcu
jednak uśmiechnął się łagodnie i przysunął bliżej. Czując
jego oddech na ustach i mając przed sobą to paraliżujące
spojrzenie, ledwo mogłem myśleć. - To możesz być pewny, że bym
sobie kogoś znalazł.
- Oh... czyli... nie przeszkadzam ci?
- W najmniejszym stopniu - Jego oczy
zalśniły i nim zdążyłem zareagować, na ustach poczułem słodki
smak pocałunku. Niemal odruchowo objąłem szyję mężczyzny,
wpijając się w jego usta.
- Ale... - Cofnąłem się nagle. -
Powiesz mi, gdy nasze lekcje zaczną ci przeszkadzać?
- Powiem, obiecuję - Przewrócił
oczami. Odłożył tacę z naszym śniadaniem na bok i ponownie wpił
się w moje usta. A ja, zatopiony w bezgranicznym zaślepieniu, nawet
nie chciałem, by mnie puszczał.
Jej, jest rozdział ♡
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu dość niedawno i od razu pokochałam to opowiadanie. Więc, gdy zobaczyłam nowy rozdział, to aż mi się humor poprawił.
Sashi jest słodki. Aż nie mogę się doczekać, kiedy zrozumie co czuje do Senseia.
Dziękuję za rozdział. ♡
Z niecierpliwością czekam na dalszą część ich historii.
Życzę dużo, dużo weny.
Super❤...kiedy następny?
OdpowiedzUsuńCieszy mnie że w końcu pojawił się rozdział szkoda że taki króciutki....pisz szybko następny ❤❤
OdpowiedzUsuńHejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, trochę poznaliśmy senseia coś mi się zdaje że rodzice się go wyparli po tym jak wyznał że jest gejem... a Sachi coś za bardzo przejmuje sie czy przypadkiem nie usłyszy że jest zajęty... pewnie sporo czasu minie jak Sachi się zorientuje jakimi uczuciami darzy senseia...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia