*Soichiro*
To takie urocze że Kei w końcu przyznał się do związku z
Akim. Od początku wiedziałem że coś między nimi będzie, możliwe że to dla tego
cały czas podpuszczałem Keia. W sumiee... ja już sobie kogoś znalazłem a Aki
jest zajęty. Hmm... i tak będę do niego zarywał, jest zbyt uroczy żebym mógł mu
się oprzeć.
-Przestaniesz wreszcie! Wszystkich, którzy tutaj przychodzą
tak traktujesz?!
Kiedy podchodziłem pod agencję usłyszałem uroczy głos, który
darł się, prawdopodobnie na Taro. Krzyczał tak głośno, że właściwie nie dało
się go nie słyszeć. Niestety Shun nie mógł mi dzisiaj towarzyszyć. Przez
odwiedzenie Kazuo, o mało co nie spóźnił się na spotkanie. Oparłem się o
framugę drzwi wsłuchując się w kłótnie Yuichiego oraz Taro.
-Jasne że wszystkich tak traktuję, myślisz że jakie mam
tutaj inne rozrywki?
-Naprawdę mnie to nie obchodzi. Mogę się spotkać z Soichiro?
-Jasne że byś mógł. Ale pod warunkiem.
-W-warunkiem?
-Ze szczegółami opowiesz mi jak wyglądała wasza wspólna noc.
Spojrzał na Yuichiego z prześmiewczym uśmiechem. Wielka
szkoda że nie mogłem mu patrzeć w twarz, musiał wyglądać uroczo, cały oblany
czerwienią.
-Jak już mówiłem, między nami kompletnie do niczego nie
doszło, więc nawet gdybym miał taki zamiar nie miałbym ci co opowiedzieć!
-Skoro tak... Soichiro tu nie ma, więc nawet gdybym miał
taki zamiar nie mógłbym ci powiedzieć gdzie jest.
-I dopiero po pół godziny ty mi to mówisz?!
W jego głosie była powściągana furia. Dalsze przysłuchiwanie
się kłótni nie miało sensu więc zaszedłem go od tyłu i zanim się spostrzegł,
przycisnąłem go do siebie.
-O Soichiro... nie zauważyłem cię wcześniej.
Odezwał się Taro, ewidentnie wyśmiewając się z Yuichiego,
który zdezorientowany i cały czerwony stał w moim uścisku.
-Taro. Przestań proszę się nabijać z klientów. Zwłaszcza
jeżeli jest to mój Yuichi.
Zarumienił się jeszcze bardziej na dźwięk słowa ,,mój".
Przycisnąłem go jeszcze mocniej do siebię, nie przerywając rozmowy z Taro.
-Jasne że mógłbym, ale nabijanie się z klientów jest
najciekawszą rozrywką dnia. Zwłaszcza z twojego chłopca, tak uroczo się
rumieni.
-No proszę Taro, myślałem że nie interesujesz się chłopcami.
Poza tym, ten tutaj, jak sam zauważyłeś, jest już mój.
-Nie interesuję się chłopcami, ale zabawnie wyglądają, kiedy
tutaj przychodzą. A zwłaszcza on.
-Miło się z tobą gadało, ale będę już się zbierać.
Powiedziałem powoli wycofując się z Yuichim w stronę drzwi,
prowadzących do korytarza sypialnego.
-Soichiro, jeszcze jedno. Blondynek mówił że kiedy został u
ciebie na noc do niczego między wami nie doszło. To prawda?
-Jasne że tak. Nic poza tym że ze sobą spaliśmy.
Uśmiechnąłem się serdecznie do recepcjonisty.
-H-hej... Soichiro! Przecież my wcale...
Zasłoniłem mu usta i zanim zdążył się uwolnić wyszliśmy poza
zasięg głosu Taro. Wtedy wyrwał się w mojego uścisku i patrząc na mnie z
wyrzutem powiedział.
-Czemu mu to powiedziałeś! Teraz nie będzie mi dawał
spokoju! Przecież my wcale nie...
-Jak to nie? Przecież spaliśmy ze sobą. Zostałeś wtedy u
mnie na noc, nie pamiętasz?
-No tak... ale my wtedy przecież...
-A kto powiedział że uprawialiśmy seks? Ja miałem tylko na
myśli że zasnąłeś na moim łóżku a ja żeby cię nie obudzić zasnąłem z tobą.
Uśmiechnąłem się do niego serdecznie i odwróciłem się w
stronę schodów.
-A-ale wiedziałeś przecież jak on to odbierze! Czemu więc mu
tak to powiedziałeś?!
Kiedy tylko do mnie podbiegł, złapałem go za bluzkę i
przyparłem do ściany, patrząc mu prosto w oczy.
-Bo kiedy się rumienisz wyglądasz uroczo.
Czułem jak jego serce mocno bije, wydawał się taki
rozkoszny, taki niewinny. Gdyby nie kłopoty, które bym przyniósł Shunowi
wziąłbym go na górę i... nie, musiałem się opanować. Odchyliłem delikatne bluzkę tak bym miał dostęp do jego szyi.
Odwrócił wzrok, cały się czerwieniąc. Nie mogąc już się powstrzymać zacząłem
przejeżdżać językiem od ramion aż do jego ust, wpijając się w nie.
-Cz-czekai... S-soichiro. Przes-przestań.
Powiedział kiedy odsunąłem się od niego delikatnie. Tak
bardzo chciałem całkowicie posiąść jego kruche ciałko.
-J-jesteśmy na korytarzu... P-puść mnie już... proszę.
Odsunąłem się od niego, chociaż z trudem. Dobrze że
aktualnie nikogo nie było w pobliżu. Złapałem Yuichiego za rękę i pociągnąłem
go za sobą na górę i do mojego pokoju. Kiedy tylko zamknąłem za nami drzwi
Yuichi zajął miejsce na moim łóżku.
-Właściwie to w jakim celu przyszedłeś?
Zapytałem odwracając się w jego stronę i opierając na
drzwiach.
-Ja... tylko chciałem cię zobaczyć, powiedziałem mojej
rodzinie że nie byłeś mną zainteresowany i spałem u kolegi. Pozwolili mi wrócić
do domu, ale... myślałem... pomyślałem że może... mógłbym dzisiaj... mógłbym
dzisiaj...
Odwrócił wzrok cały się czerwieniąc. Był taki słodki, ale
uznałem że będzie wyglądał jeszcze bardziej uroczo jeżeli niczego mu nie
ułatwię. Czekałem aż sam dokończy.
-...może... Mógłbym dzisiaj znowu u ciebie spać?!
Nie spojrzał na mnie wypowiadając te słowa. Przez to jego
twarz wydawała się jeszcze bardziej urzekająca.
-Niestety dzisiaj mam pracę... nie mogę spędzić nocy z tobą.
Wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać. Zastanawiałem się
co powiedzieć żeby się poczuł lepiej.
-Yuichi?
Spojrzał na mnie szklanymi oczami, do których już próbowały
napłynąć łzy.
-Nie mogę dzisiaj spędzić z tobą nocy ale jest dopiero
południe. Może chciałbyś pójść ze mną do restauracji albo kina?
-N-naprawdę? Znaczy się... czy... czy to będzie... jak...
jak...
-Nie... to nie będzie jak randka. To BĘDZIE randka.
W jego źrenicach pojawił się błysk. W mgnieniu oka zeskoczył
z łóżka i rzucił mi się na moją szyję. Nie byłem mu dłużny, przycisnąłem go do siebie.
Kawałek jego bladej skóry został odsłonięty, przez podwiniętą bluzkę.
Zastanawiałem się jak zniosę te dwa tygodnie bez dobrania się do niego. Coraz
bardziej miałem ochotę całkowicie go posiąść. Powoli zacząłem jeździć językiem
po jego delikatnej szyi, wsunąłem mu jednocześnie rękę pod bluzkę.
-S-Soichiro. C-co robisz? Przestań...
Nie pozwoliłem mu się odsunąć, przyciskając go mocniej do siebie.
-S-s-Soichiro! Przestań!
Odepchnął się ode mnie z całej siły, stracił równowagę i
upadł na ziemię. Nie powiem, byłem zdziwiony jego zachowaniem. Może i mnie
poniosło, ale wcześniej wydawał się całkowicie pewny tego co chce zrobić.
Usiadłem przy nim i przeczesując mu włosy powiedziałem:
-Przepraszam jeżeli przesadziłem, troszeczkę mnie poniosło.
Ale twoje delikatne ramiona i skóra sprawiły że nie mogłem się oprzeć.
Zarumienił się jeszcze bardziej i odwrócił wzrok by nie
patrzeć mi w oczy.
-To... to nie tak. Ja... nie chcę... nie mogę pozwolić żebyś
przeze mnie miał kłopoty.
-Jesteś taki uroczy. Chodźmy już na tę randkę.
Wstałem z podłogi i podszedłem do drzwi. Yuichi cały aż
promieniał ale wydawał się też mocno zdenerwowany. Nagle stanął jak wryty.
-Coś się stało?
-No bo... Taro...
-Nie martw się nim. Będę z tobą, nie pozwolę by się z ciebie
naśmiewał.
Już z trochę mniejszym zapałem poszedł za mną. Objąłem go
ramieniem i poprowadziłem w stronę schodów na dół.
-O, Soichiro. Nie powiesz mi chyba że tak szybko się nim
,,zająłeś"?
Kątem oka zobaczyłem jak mój towarzysz się rumieni.
-Nie widzę powodu żeby się nim zajmować. W końcu ma prawie
16 lat, to już nie jest dziecko... przynajmniej nie do końca.
-I powiedz mi jeszcze że ciągnie cię do jego kruchej
postaci.
-Jasne że tak. Widzisz przecież jaki jest słodki, i
doskonale wiesz jak ciężko mi się takim oprzeć.
-A właściwie gdzie się z nim wybierasz?
-Do hotelu. Dzisiaj mam w nocy pracę więc nie będę mógł
poświęcić mu czasu. To narazie.
W tej właśnie chwili wyciągnąłem Yuichiego na zewnątrz.
-Czemu mu to powiedziałeś? Dlaczego zawsze robisz wszystko
żeby mnie gnębił jak tylko przyjdę po ciebie?
-Bo jak się wstydzisz jesteś uroczy♥.
Odwrócił tylko głowę pomrukując coś i udając zdenerwowanie.
Złapałem go za rękę i pociągnąłem za sobą, chwilę potem zrównał ze mną krok
zarumieniony jak burak. Trzymałem go za rękę całą drogę do restauracji, szliśmy
powoli w całkowitej ciszy. Yuichi przez cały czas wpatrywał się w chodnik
robiąc wszystko by uniknąć spojrzeń przechodniów.
-S-Soichiro... mógłbyś może puścić już moją rękę? Ludzie
dziwnie się na nas patrzą.
-Nie zwracaj na nich uwagi. Kogo oni obchodzą.
-Ale... co jak ktoś z mojej rodziny nas zobaczy?
-Myślałem że chcesz iść na tę randkę.
-Jasne że chcę! Tylko...
-Wstydzisz się trzymać mnie za rękę? Jakie to słodkie.
Właśnie dotarliśmy do restauracji więc mogłem już go puścić.
Zajęliśmy miejsca przy ścianie żeby Yuichi czuł się pewniej. Kiedy zająłem
miejsce tuż przed nim i zamówiliśmy coś do jedzenia mogłem spokojnie przyglądać
się jego zawstydzonej twarzy. W przeciwieństwie do Keia, ja lubiłem być
rozrzutny. Często chodziłem do restauracji, kin, teatrów, kupowałem fajne
ubrania i tak dalej. Nie musiałem na nic zbierać ani za nic płacić więc miałem
całkiem sporo pieniędzy, których nie miałem na co wydać. W sumie... nie miałem
nic przeciwko żeby zacząć je wydawać na tego chłopaczka. Zabawne... sypiałem
już z wieloma chłopcami, ale żaden nie chciał się ze mną związać na stałe.
-Masz ochotę na loda?
Yuichi gwałtownie się wyprostował, zrobił się cały czerwony
i nerwowo ściskając poduszkę w krześle odpowiedział.
-C...co?
-Mają tu świetne lody, pomyślałem że może chciałbyś
spróbować zamiast obiadu.
-A.. tak, jasne. Emm... czemu nie... chętnie spróbuję.
Musiałem się strasznie starać żeby nie parsknąć śmiechem.
Wyglądał słodko kiedy się stresował, zwłaszcza kiedy dodatkowo się rumienił.
Kiedy podszedł do nas kelner zamówiłem dla nas na spółkę puchar lodowy. Yuichi
cały czas wydawał się zdenerwowany się po ,,złej" interpretacji tego co
powiedziałem.
-Hej Yuichi.
Pokazałem mu gestem żeby się nachylił. Oparł się o stół
zbliżając do mnie. Przysunąłem się do jego twarzy w wyszeptałem do ucha.
-Jeżeli jesteś zawiedziony, na twoje urodziny zafunduję ci
innego loda.
Uśmiechnąłem się na widok jego zawstydzenia. Wyglądał jakby
chciał wstać i opuścić tą restauracje ze wstydu. Zaczął się wycofywać z
powrotem na swoje miejsce ale objąłem ręką jego twarz zatrzymując go, spojrzałem w jego cudne zielone oczy, przez
krótką chwilę nie ruszał się wcale a potem zaczął przysuwać się do mnie. Nie
zastanawiałem się długo i zaraz połączyłem nasze usta. Yuichi chyba całkiem
zapomniał że jesteśmy w miejscu publicznym bo nie próbował się odsuwać.
-Przepraszam....
Dopiero głos kelnera zesłał go na ziemię. Odskoczył ode mnie
jak rakieta siadając gwałtownie na krześle.
-Życzę smacznego.
Rzucił kelner kładąc ogromny puchar lodowy na stole.
-Dziękujemy bardzo.
Powiedziałem z uśmiechem zanim odszedł przewracając oczami.
Puchar był ogromny, nałożone były tam co najmniej pięć gałek lodów na nich bita
śmietana z truskawkami a na niej... cztery pałeczki czekoladowe. Wziąłem jednał
z nich, zanurzyłem w truskawkowej gałce lodowych i przysunąłem do ust
Yuichiego.
-Masz, spróbuj.
Niepewnie i delikatnie otworzył usta. Wsunąłem w nie kawałek
pałeczki.
-To rzeczywiście jest pyszne.
-Mówiłem.
Przysunąłem kolejny kawałek do jego ust, lekko się
zaczerwienił.
-W-wiesz... ja chyba sam sobie poradzę z jedzeniem.
-Być może, ale nie będziesz wyglądał przy tym tak uroczo.
-Przestań już to powtarzać. Nie muszę w każdej sekundzie
wyglądać słodko czy uroczo, więc przestań robić wszystko żeby mnie zawstydzać.
-Ale ty wyglądasz uroczo w każdej sekundzie, więc robię wszystko
żebyś wyglądał chociaż trochę bardziej uroczo niż zwykle. Poza tym taki mam
charakter, zawstydzanie ludzi którzy mi się podobają należy do jego części.
Uśmiechnął się uroczo, spuszczając wzrok. Jego reakcja
prawdopodobnie była odpowiedzią na słowo ,,podoba". Otrząsnął się potem i
sięgnął do pucharu lodowego. Wziął jednał z pozostałych pałeczek i już miał
unieść ją do ust ale złapałem go za nadgarstek.
-Nakarm mnie.
Otworzyłem usta czekając na jego ruch. Niepewnym ruchem
podniósł smakołyk do góry i przysunął do moich ust. Wziąłem go i przegryzłem w
połowie. Wydaje mi się że już wtedy byłem do niego mocno przywiązany.
Swietna notka, podoba mi sie, ze soichiro tak ciagle zawstydza Yuichiego :) Wgl podoba mi sie jak piszesz, wczoraj "odkrylam" twoj blog i przeczytalam wszystkie notki xd Zycze weny :)
OdpowiedzUsuńPs. Fajnie, ze notki pojawiaja sie tak czesto i regularnie.
Zakochałam się. Siedzę chu wie o której w nocy inna strefa czasowa> i zamiast spać to mam banana na twarzy i się jaram jak poyebana (teraz będę uważana na wieki wieków amen za wariatkę xD> na szczęście jestem anonimowa )
OdpowiedzUsuńNo.
No i.... Ta no i mam tego banana. I cały czas w czasie czytania nie chciał zejść ;c co jest??? ;D Jak zawsze świetne. Już zdecydowałam. To mój ulubiony pairing :> :D
Muszę przyznać, że tak się uzależniłam od Akeia, (połączenie imion Kei i Aki) że przeleciałam po tym opowiadaniu wzrokiem. xD
OdpowiedzUsuńGłupie, wiem. Jak skończę czytać (po raz piąty, zapewne) opowiadanie o Akim i Keiem, to może się zagłębię w te 'inne'. xD