Wybaczcie obsuwę, ale dopiero co wróciłam z majówki, wcześniej nie miałam szansy dodać nowej noty.
P.S skoro już zaczęłam pisać, chciałam was zdopingować do ponownego dodawania komentarzy. Jest już prawie 1000 wyświetleń i z tej okazji, o ile wyrazicie taką chęć dodam jakiś bonusowy post ;3
*****************************************************************
Z ciemności wyłoniła się para obłąkanych oczu, potem czarne
włosy, i sarkastyczny uśmiech. Na sam widok zrobiło mi się niedobrze.
-Widzimy się ponownie mały. Wybacz że musisz siedzieć w
takim miejscu jak to. Ale w sumie... jeżeli będziesz grzeczny może będziesz
mógł sypiać w sypialni. Jak na razie musisz znosić niewygodę.
-G-gdzie ja jestem?
-Jak to gdzie? W moim domu. Jesteś teraz moją własnością.
-Nie... to niemożliwe... p-przecież... ja uciekłem.
-Myślisz że ten twój żałosny chłopaczek byłby w stanie cię
ochronić? Już nigdy go nie zobaczysz, teraz będziesz sypiał tylko ze mną.
Zaczął brutalnie zdzierać ze mnie ubrania. Protestowałem,
krzyczałem ale on tylko się śmiał.
-Lepiej przywyknij. Przecież teraz będziemy to robić
codziennie. Rozluźnij się mały... mały... mały..
-Mały! Obudź się!
Otworzyłem oczy, zobaczyłem przed nimi Keia.
-W porządku?
Rzuciłem się na niego, przytuliłem się do jego piersi i
zacząłem płakać. Musiałem krzyczeć przez sen, skoro go obudziłem.
-Kei... tak się boję. Boje się spać, boje się że kiedy
otworzę oczy będę znowu przywiązany do łóżka, że znowu będą przychodzić do mnie
ci wszyscy faceci, boje się że zaraz się okaże że tak naprawdę nie ma ciebie
przy mnie.
Przycisnął mnie do siebie.
-Wiem że się boisz, ale nie pozwolę już cię nigdy
skrzywdzić.
Dalej płakałem. Chciałem żeby wszystko wróciło do normy,
żebym mógł spać z nim bez lęku, żebyśmy mogli chodzić razem na lody i żeby
znowu uśmiechał się do mnie. Odsunął się kawałek ode mnie i spojrzał mi w oczy.
Zacisnąłem powieki kiedy przysunął swoją twarz do mojej.
*To przecież Kei, to on, osoba którą kocham*
Myślałem kiedy połączył nasze usta. Chwilę potem poczułem
pod sobą pościel, kiedy przewrócił mnie na plecy. Zacząłem się bać że zechce
się posunąć dalej. I tak ledwo znosiłem jego pocałunki. Ale on tylko położył
się przy mnie i przytulił. Bałem się... ale czułem się bezpiecznie.
-Spróbuj zasnąć.
Nic więcej nie dodał, przytuliłem się więc do niego i
zamknąłem oczy. Tej nocy budziłem się jeszcze kilkanaście razy, na szczęście
nie budząc już Keia. Za każdym razem upewniałem się że drzwi i okna są
zamknięte. Nie chciałem już potem zasypiać przy nim, jego dotyk przypominał mi
o tych wszystkich facetach, dlatego też odsuwałem się od niego tak bardzo jak
to możliwe. Na szczęście nic nie trwa wiecznie. Tamta noc się skończyła a ja
odetchnąłem z ulgą kiedy mogłem wstać. Postanowiłem zrobić dla nas śniadanie,
co prawda nie umiałem gotować, ale z pomocą zostawionej u nas książki
kucharskiej mogłem przygotować coś smacznego. Kiedy skończył ustawiać na stole
talerze, obudził się Kei.
-Wcześnie dzisiaj wstałeś mały.
-Nie mogłem zasnąć.
-Miałem okazję się o tym przekonać.
Rozciągnął się na łóżku i wstał. Kiedy poszedł do mnie
złapał mnie za rękę i chciał pocałować. Odruchowo zacisnąłem powieki i zacząłem
mimowolnie się trząść. Kiedy po kilku sekundach nie poczułem ust Keia,
otworzyłem oczy patrząc na niego.
-Ciągle nie czujesz się najlepiej, prawda?
Kiwnąłem tylko głową opuszczając wzrok. To takie żenujące że
nie mogę okazać moich uczuć osobie którą kocham.
-Nie musisz się przejmować. Będę na ciebie czekał tak długo,
jak to konieczne.
Poczochrał mnie po włosach i przycisnął moją głowę do
siebie. Chciało mi się płakać. Czemu go wtedy opuściłem? Gdybym z nim został
wszystko byłoby dobrze.
-Hej, mały. Spójrz na mnie.
Podniósł moją twarz, tak jak zawsze gdy chciał mnie zmusić
do spojrzenia mu w oczy.
-Spotkało cię coś strasznego i ja to rozumiem. Wiem jak jest
ci ciężko, ale nic co się stało to nie twoja wina. Przestań się o wszystko
obwiniać, dobrze?
Kiwnąłem tylko lekko głową. Wtedy drzwi otworzyły się z
gwałtownym hukiem.
-Keeei! Miło cię widzieć. Co tam u... AAAKIII!♥ Wróciłeś,
stęskniliśmy się za tobą!
Tym razem z Soichiro przyszedł tylko Shun. Oczywiście blondyn, jak tylko mnie zobaczył
rzucił się w moją stronę.
-NIE ZBLIŻAJ SIĘ DO MNIE!
Nie chciałem nakrzyczeć na Soichiro, to wyrwało się samo.
Wtedy pierwszy raz się mnie posłuchał. Właściwie wszyscy w pokoju
znieruchomieli, patrząc na mnie zszokowani.
-Aaa.. ja...
Nie wiedziałem co powiedzieć więc wybiegłem jak najszybciej
z mieszkania, prawie potrącając Shuna w drzwiach. Co prawda byłem w samej
piżamie, ale pobiegłem w boczną uliczkę, którą i tak nikt nie przechodził,
dalej bolała mnie kostka ale nawet wtedy o tym nie myślałem. Skuliłem się,
opierając się o mur i chowając twarz w kolanach zacząłem płakać. Ostatnio
miałem wrażenie że zrażam do siebię ludzi. Najpierw odsunąłem się od Keia,
teraz nawrzeszczałem na Soichiro i w dodatku prawie przewróciłem Shuna. Niby
miałem prawo być zdenerwowany, ale i tak czułem się okropnie. Boże... czemu
jestem taki rozdarty? Chciałem żeby ktoś mnie oblał zimną wodą i sprowadził na
ziemię.
-Wyluzuj mały, powiedziałem Sochiro że pokłóciłeś się z
rodzicami i jesteś zdenerwowany. Zrozumiał i sobie poszedł, powinien być teraz
przez najbliższe kilka dni delikatniejszy.
Powiedział Kei, zajmując miejsce koło mnie i obejmując mnie
ramieniem.
-Wszystko niszczę, prawda?
-O czym ty mówisz?
-Zostawiłem cię, a teraz nie możesz się nawet do mnie
zbliżyć i nakrzyczałem na Soichiro. Jak tak dalej pójdzie to zrażę do siebie
wszystkich.
-Wyluzuj, mały. Inni zachowują się znacznie gorzej od ciebie
tylko dlatego że mają gorszy dzień. Nikt nie ma ci za złe że jesteś
roztrzęsiony. Ale nie powinieneś się martwić każdą błahostką. Przecież wiesz że
w razie czego możesz na mnie liczyć.
-Wiem, ale...
Żadnego ,,ale" nie ma powodu byś się nad sobą użalał.
Przynajmniej nie przypominam sobię żebym ci na to pozwalał.
W ten sposób, Kei próbował mnie pocieszyć. W sumie... to mu
się udało, bo miałem chociaż pewność że należę do niego i do nikogo innego.
-No już, wstawaj z ziemi, mały. Jeszcze się przeziębisz i
będziemy mieli problem.
Podał mi rękę i postawił na nogi. Ruszył w stronę domu, ale
zatrzymałem go, łapiąc go za rękaw. Odwrócił się do mnie a wtedy gwałtownym
ruchem złapałem go za ramiona i przyciągnąłem do siebie. Kiedy połączyłem nasze
usta, przez krótką chwilę zauważyłem jak bardzo był zdziwiony moją
stanowczością. Jednak zaraz potem uspokoił się i położył obie ręce na mojej
tali, ścisnąłem tylko dłonie, dalej położone na jego ramionach. Nie odczuwałem
przyjemności, jaką czułem za każdym razem gdy mnie całował. Czułem tylko strach
trzepoczący się w moim sercu. Zrobiłem to tylko dlatego, żeby mu udowodnić że
dalej go kocham. Nawet jego ręce oparte na moich biodrach paliły nieznośnym
ogniem. Dopiero po kilku minutach odkleiłem się od niego i spojrzałem mu w
oczy.
-Nie żeby coś, ale trochę głupio stać tak tutaj na ulicy, w
samych piżamach, nie sądzisz?
Powiedział Kei, dalej opierając dłonie na mojej tali.
Uśmiechnąłem się, lekko się czerwieniąc.
-Ch-chyba masz racje.
Objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę domu. Tak bardzo
chciałem się już go nie bać i być z nim tak blisko jak kiedyś.
*Kei*
Naprawdę martwiłem się o tego dzieciaka. Z każdą chwilą
widziałem coraz więcej niepokojących jego zachowań. Po tym co przeszedł nie ma
co się dziwić. Gdyby nie to, że był taki roztrzęsiony gdy opowiadał mi co się
stało, pobiegłbym od razu do jego rodziny i ich zabił. Na samą myśl tego co mu
zrobili cały się trząsłem ze złości. Chciałem dorwać tą jego niby rodzinę, ale
teraz nie mogłem zostawić Akiego samego. Musiałem się nim zaopiekować do czasu
aż znowu będzie mógł normalnie funkcjonować.
*tę rodzinę :)
OdpowiedzUsuńPoza tym <3 <3 <3
A poza tym tym (XD) to z jakiegoś powodu najbardziej podobał mi się moment jak Aki-chan krzyknął o.o To było do niego tak niepodobne, że aż podkreśliło..? Tak... podkreśliło to co przeszedł... Podkreśliło "tragizm sytuacji" xD Wiem to brzmi dziwnie, ale wydaje mi się, że trafiłam w sedno tego, co miałam na myśli ;D
nie wiem skąd bierzesz pomysły na te historie ale są swietne. wspaniała historia i bohaterowie. wspieram cie i kocham <3 xD
OdpowiedzUsuńKuso. Stałam się uzależniona. Te same wątki czytam po parę razy. Chore. xD
OdpowiedzUsuńPrzemówiły do mnie (jak zwykle) (najbardziej) momenty, w których nie dawał rady okazywać Keiemu swoich uczuć. (trząsł się etc.) Krzyk też był 'niezwykły', dało się w nim 'wyczytać' (jeśli wiesz, o co mi chodzi) to, co przeszedł. W końcu przez tamte dwie noce ciągle pewnie myślał 'Nie zbliżaj się do mnie! Odejdź! Wypuść mnie!'
Genialny rozdział. :)