Tak, tak. Żartowałam z tym zakończeniem bloga (znowu)
Chyba nie myśleliście, że opuszczę was tak łatwo? :D
Hope, Meo - Nie martwcie się, nie planowałam tak szybko zakończyć zajączka. Jeszcze tyle niezaczętych wątków mam napisanych, że może starczy do kolejnej rocznicy bloga :3
Iva Lavliet - Brawo za spostrzegawczość. P.S zawsze miło się czyta twoje wyrwane z kontekstu komentarze :D
Casjel: Gome ;_; Proszę, oszczędź (Ale to chyba dobrze, że żartowałam, prawda? :,D )
Jak ktoś z was ją zobaczy ^ biegnącą w stronę Warszawy z tasakiem bardzo proszę zabierzcie jej niedoszłe narzędzie zbrodni ;_; Jak mnie zabraknie kto będzie dodawał opowiadania?
******************************************
Mijały dni. Starałem się udawać, że żyję życiem takim jakie
prowadziłem, przed poznaniem Tochiego. Chodziłem na randki z Minako i chociaż
ze wszystkich sił starałem się unikać jakiegokolwiek bliższego kontaktu z nią,
wydawała się szczęśliwa. Rozmawialiśmy na różne tematy. O dziwo nikt nie
wspominał o Tochim. Domyśliłem się, że po prostu nie chcą mi o nim przypominać.
Uważali, że to będzie dla mnie za duży cios. W sumie było to tylko z korzyścią
dla mnie. Mogłem uniknąć niewygodnych pytań i irytujących prób ,,podniesienia
mnie na duchu".
Jednak z dnia na
dzień Tochi zaprzątał mój umysł coraz bardziej. Wyczekiwałem dni kiedy rodzice
w końcu dadzą mi wolność. Oczywiście tylko przez wzgląd na mnie nie mogli przestać
pracować. Pod całodobową obserwacją byłem dzięki licznej służbie i sprytnie ukrytym
ochroniarzom, oraz czujnikach, które wszczepili mi w telefon(kiedy już go
odzyskałem). Wyjątkowo trudno było mi się powstrzymać, przed pojechaniem do
Tochiego, ale wiedziałem, że mogę go przez to stracić na zawsze. Czekałem więc
spokojnie, aż odzyskam pełnie wolności i znowu będę mógł go spotkać. Tęskniłem
za nim... cholera tęskniłem za każdą rzeczą, którą razem robiliśmy a nawet za
tymi, które on robił mi. Najgorsze, że od pewnego czasu w ogóle nie dostawałem
od niego listów. Nie żebym od razu zakładał najgorsze. Mógł wypuścić
Fuuku-chana na wolność, albo nie chcieć go wymęczać. Mógł też nie mieć czasu,
albo zwyczajnie nie chciał, żeby jego list trafił w niepowołane ręce.
- Hej, Usagi... w porządku?
Potrząsnąłem głową, wracając myślami do dwuosobowego stolika
w ekskluzywnej restauracji. Minako powtórzyła pytanie, pochylając się lekko nad
stolikiem i patrząc mi w oczy.
*Cholera... muszę się uspokoić i przestać myśleć o Tochim.*
- Tak... przepraszam cię, mam ostatnio wiele rzeczy na
głowie. Szkoła i cała masa obowiązków... chyba rozumiesz.
Uśmiechnąłem się lekko, podnosząc kieliszek z bezalkoholowym
szampanem. Minako odwzajemniła uśmiech, uderzając swoim kieliszkiem o mój.
Gdybym nie wyrobił już sobie o niej opinii, pewnie uważałbym ją za atrakcyjną
dziewczynę. Gdyby nie fakt, że to ona mnie wydała przed moimi rodzicami i to
przez nią musiałem odgrywać całe to przedstawienie.
- Usagi... spotykamy się już jakiś czas... - Zaczęła
nieśmiało, nawijając jeden z loków na palec. Na pierwszy rzut oka wydawała się
nieśmiałą i wstydliwą dziewczyną, ale przy bliższym poznaniu poznawało się jej
skrytą, kokieteryjną część osobowości. Wyczuwałem do czego to zmierza i
bynajmniej mi się to nie podobało.
- Może... powinnam
znowu spróbować u ciebie spędzić noc? Ostatnio... miałeś coś innego na
głowie...
*Tak... tym czymś była osoba, którą kocham a która przez
ciebie została boleśnie pobita.*
Objąłem jej dłoń, leżącą na stole i ścisnąłem ją lekko,
chociaż najchętniej wylałbym na jej twarz czerwone wino albo atrament.
- Przepraszam cię Minako, ale obawiam się, że nie jestem na
to gotowy. Jeszcze nie tak dawno musiałem zapomnieć o osobie, na której mi
zależało, żeby ocalić nazwisko oraz rodzinę. Nie będę mógł tak łatwo zaangażować
się aż tak w kolejny związek.
Pokiwała głową, również ściskając moje ręce. Mimo ukrytej
aluzji nie domyśliła się, że chowam do niej jakąkolwiek urazę.
- Szkoda... moim zdaniem wyszedłeś na lepsze. Co mógłby ci
dać jakiś przeciętny leśniczy, w dodatku facet.
- Miłość...
Odpowiedziałem spokojnie, właściwie bez namysłu, z lekkim
uśmiechem, starając się nie uderzyć jej w twarz. W końcu wieczór się skończył.
Odprowadziłem ją do drzwi, na pożegnanie ucałowałem w dłoń i jak najszybciej
udałem się do domu. Całe szczęście udało mi się perfekcyjnie nauczyć kryć
emocje. Inaczej mój areszt domowy mógłby się ciągnąc aż do mojej śmierci.
- I jak randka?
Zapytała Hana, gdy tylko odwiesiłem płaszcz na wieszak i
zdjąłem buty.
- Normalnie. Zjedliśmy kolację, pogadaliśmy, odprowadziłem
ją do domu... w sumie nic ciekawego.
Dużo myślałem o tej całej sprawie i chociaż wyjątkowo mi się
to nie podobało, nie mogłem powiedzieć mojemu rodzeństwu prawdy. Jeszcze nie. Obiecałem
sobie jednak, że kiedy wszystko się unormuje, powiem im, że zawsze kochałem
Tochiego. Tak... zbiorę się na odwagę i powiem to nawet przy nim.
Udałem się do
pokoju. Siedziałem przez dłuższą chwilę przy oknie, czekając na Fuuku- chana.
Niestety tym razem też go nie było. Wstałem od okna i usiadłem przy biurku,
kiedy usłyszałem otwierane drzwi na dole. Jak sądziłem po chwili przyszli moi
rodzice, oczekując ode mnie raportu dotyczący randki z Minako. Opowiedziałem
dokładnie co się działo, streściłem mniej więcej rozmowę, pomijając ten
fragment dotyczący Tochiego.
- A co tam u tego leśniczego?
Zapytała beznamiętnie moja matka.
- U Tochiego? Nie mam pojęcia. Nie gadałem z nim od kiedy
wyciągnęliście mnie z jego domu.
- I ani razu nie miałeś ochoty się z nim skontaktować?
- Jasne, że miałem. Przez pierwsze kilka dni myślałem o nim
dniem i nocą. Jednak nie mogę własnymi uczuciami przesłaniać zdrowego rozsądku.
Wiem już, że postąpiłem niewłaściwie i nie mam zamiaru powtarzać tego błędu.
W moich oczach, mimice ani postawie nie było widać ani grama
smutku, tęsknoty czy wątpliwości. Widocznie to ostatecznie przekonało rodziców,
co do mojego wyboru. Pierwszy raz, od sprawy z Tochim moi rodzice się
uśmiechnęli. Były to te same uśmiechy, które dostawaliśmy poniekąd jako
prezenty za właściwe zachowanie na balach.
- Jesteśmy z ciebie dumni Usagi. - Powiedział mój ojciec. -
Cieszę się, że wreszcie zrozumiałeś jakimi obowiązkami jest obarczone bycie
dziedzicem rodu Takeda. Rozmawialiśmy z Minako, wydaje się, że przestałeś
wierzyć, że jeszcze kiedyś będziecie razem, ale miło wspominasz wasze wspólne
chwilę. Wydaje się to normalne, a nie możemy w sumie ci tego zabronić. A skoro
wykonujesz swoje obowiązki, myślę, że na nowo możemy ci zaufać. Od teraz masz
wolną rękę. Możesz na nowo wychodzić z domu, szlabany zostaną ci zdjęte a... i
będziemy musieli zobaczyć twój telefon.
Nie powiedział tego nawet z udawaną skruchą. Pokiwałem
głową, udając, że nie mam pojęcia, że wszczepili mi w telefon nadajnik, który
przesyłał do nich wszystkie wiadomości, które przychodziły na mój telefon.
- Nie muszę ci chyba tłumaczyć, że dalej oczekujemy od
ciebie nienagannej postawy i nie życzymy sobie, żebyś odwiedzał tego
leśniczego.
- To oczywiste.
Powiedziałem spokojnie. Gdy w końcu opuścili mój pokój,
musiałem się powstrzymać, żeby nie zacząć krzyczeć z radości. Sięgnąłem do
ukrytej szuflady, gdzie trzymałem listy od Tochiego i przytuliłem je do piersi.
- Już niedługo. Jeszcze tylko kilka dni, żeby się
przekonali, że ich nie oszukiwałem a wtedy będę całkowicie wolny. Jeszcze tylko
kila dni.
Wyszeptałem do listów, jakby przez to Tochi miał mnie
usłyszeć. Najchętniej wybiegłbym z domu i pojechał do niego, ale wiedziałem, że
muszę być cierpliwy.
*Jeszcze tylko trochę, jeszcze tylko trochę*
Powtarzałem sobie w głowie, tuląc do siebie przysłane przez
niego listy.
Foch. A ty sie nie martw ja mam swoje kontakty i przyjdzie po ciebie armia dark lolitek i yurista.
OdpowiedzUsuńNO DZIĘKI BOGU *U* A JUŻ SIĘ BAŁAM, ŻE ZAWIESZASZ BLOGA ::
OdpowiedzUsuńMORDKA MI SIĘ SAMA CIESZY JAK WIDZĘ NOWĄ NOTKĘ U CIEBIE *O*
NO PO PROSTU SZCZĘŚCIE NIEOPISANE <3 DZIĘKUJĘ I CZEKAM NA KOLEJNY ROOOZDZIAAAAŁ *U*
WENY ŻYCZĘ <3
*Hopie*
Tak! Wiec jednak zart to dobrze! Te opowiadanie pograza mnie w co raz wiekszy smutek :c Biedny Usagi mam nadzieje ze jednak bedzie z Tochim a Minako i jego rodzice zgjna smiercia tragiczna c:
OdpowiedzUsuń~Meo
Ojejku~~ Znowu zostałam wspomniana XD
OdpowiedzUsuńOch przestań bo się zarumienię!!~~ <3
Notka cudna :3 Szybko mu odpuścili Ci rodzice :O
Moje komy serio są aż tak nieogarnięte? O_o XD
No cóż nic na to nie poradzę :D
Tęsknie za Tochim ;______________________________________________;
JEstem pewna że Usagi również :3 Ale na pewno nie bardziej niż ja :'D <3
Moje wyrwane z kontekstu komentarze to moja wizytówka!!~~
Muszę się czymś wyróżniać w internetach. Ciężko tu zaistnieć wyłącznie błyskotliwymi komentarzami więc nadrabiam chaosem, nieogarnięciem i emotkami <333
Miłoszcz
PoZdRo~~ Postawiłam na bycie poyebanym i tego się trzymam. Trzeba określić sobie cele x'D