*Nawet dla niego?* - Odezwał się głos w mojej głowie.
- Na pewno nie na dłuższą metę - Odpowiedziałem sam sobie.
*A na kilka dni?*
- Już kilka dni minęło.
*Ale to twoja wina, że teraz nie może radzić sobie sam. Zostawisz
go tak? Przecież będzie cierpiał wykonując te wszystkie czynności, które od
ciebie nie wymagają prawie wysiłku*
- Poradzi sobie.
*A co jeżeli ktoś inny mu pomoże? Na przykład dziewczyny ze
wsi. Podobno jest dość popularny wśród dziewczyn*
Spojrzałem w stronę lasu i westchnąłem ciężko. Nienawidziłem,
kiedy wszyscy wokół mieli racje oprócz mnie. Wziąłem moją torbę i ruszyłem z
powrotem.
Tochi leżał na łóżku, karmiąc z
ręki jakąś sowę. Rozbita szklanka ciągle leżała na ziemi. Pewnie nawet nie miał
siły, by jej sprzątać. Ukląkłem i zacząłem zbierać resztki szkła.
- Przepraszam... - Powiedziałem cicho. Tochi odwrócił się.
Jak zawsze uśmiechał się łagodnie. Fuku-chan zahuczał, wylatując przez otwarte
okno. Tochi wyciągnął rękę w moją stronę.
- Chodź tutaj.
Wyrzuciłem odłamki szkła do kosza i obciążony poczuciem winy
bez słowa wykonałem jego polecenie. Złapałem jego dłoń, pozwalając by zaciągnął
mnie na łóżko. Ukląkłem na materacu, utrzymując bezpieczną odległość.
- Nic się nie stało. Nie musisz czuć się winny. Wymagałem od
ciebie trochę za dużo, mimo, iż wiedziałem, że nie nadajesz się do takich prac.
Więc zapomnijmy już o tym, zgoda?
Kiwnąłem głową. Myślałem, że ta rozmowa pójdzie dużo gorzej.
Zwłaszcza, że spodziewałem się, że Tochi
będzie na mnie zły.
- Wiesz zajączku, myślę, że kiedy wrócę do formy, powinieneś
zrobić sobie kilka dni wolnego. Będziesz mógł przy okazji odwiedzić swoją
rodzinę.
Objął moją szyję i delikatnie przyciągnął moją twarz do
swojej. Opuściłem spojrzenie, czując jak zaczynam się czerwienić.
- Nie wiem czy chcę ją odwiedzać...
- Powinieneś. Poza tym, pamiętaj, że twoje rodzeństwo cię
kocha. Na pewno już się za tobą stęsknili.
Westchnąłem ciężko. Jakoś nie wydawało mi się, żeby rodzice
nagle stwierdzili, że wszystko jest w porządku.
- Przepraszam, że ci o tym przypomniałem.
Popchnął mnie na plecy, schylając się nad moją twarzą.
- Cz-czekaj chwilę. Ciągle jesteś ranny.
- Daj spokój zajączku, stęskniłem się za tobą.
- Nie dam spokoju! Zrobisz jeszcze sobie krzywdę!
- Ale tak brakuje mi twojego dotyku - Szepnął, obejmując mój
brzuch i smyrając nosem mój obojczyk.
- Trudno! Jesteś w złym stanie. Skoro aż tak ci na tym
zależy to poczekaj, aż poczujesz się lepiej!
- Naprawdę? - Tochi odsunął się trochę, patrząc na mnie z
góry. Zalałem się rumieńcem, kiedy w końcu zrozumiałem, co tak naprawdę
powiedziałem.
- E...em... z-znaczy się... to nie tak. J-ja...
Tochi uśmiechnął się, składając na moich ustach pocałunek.
Nie odepchnąłem go. Nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że stęskniłem się
za jego pocałunkami. Objąłem jego szyję, oddając mu się całkowicie. Odepchnąłem
go od siebie dopiero wtedy, czy zaczął wsuwać ręce pod moją bluzkę.
- Przes… przestań… - Wyszeptałem, oddychając ciężko.
- Wybacz zajączku, ale…
Nie dałem mu dokończyć. Nie chodziło tu teraz o mnie, ale o
jego zdrowie.
- Żadnych ,,ale”! Masz przestać! Teraz!
Tochi odsunął się ode mnie. Całe szczęście, bo nie wiem, czy
mógłbym dalej go od siebie odpychać.
- Pomyślałbyś trochę o sobie…
- Pomyślałem. Moje zdrowie nie jest tak ważne jak ty.
- A powinno. Masz trzymać łapy przy sobie.
- Zgoda. Niech ci będzie. Nie posunę się ani o krok dalej.
Kiwnąłem głową, uśmiechając się delikatnie.
- Ale pod warunkiem.
Nim zdążyłem zapytać, Tochi objął mnie i położył ze sobą na
łóżku.
- Zostań tu ze mną… - Wyszeptał do mojego ucha, pieszcząc je
oddechem. Zadrżałem delikatnie, starając się przypadkiem nie jęknąć.
- Niech ci będzie – Powiedziałem od niechcenia, wtulając się
w jego pierś. Był ciepły.
*Proszę… zdrowiej szybko. Nie chcę się już o ciebie martwić.
Jakie to słodkieee <3.<3 Cieszę się że jednak został z Tochim :) Życzę mnóstwo weny i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńUhuhuu. Tyle czekania. Już od wtorku wchodziłam tyyyle razy z nadzieją, że pojawi się to trochę szybciej. ;)
OdpowiedzUsuńCo do samego rozdziału:
SŁOOOOODKIE.~
Jak Tochi powiedział, że zajączek jest ważniejszy od zdrowa, awwww. ^^
No nic.
Dużo, dużo weeeny. :))
~Kitsune
I TAK MA BYĆ DO CHOLERY! XD
OdpowiedzUsuńA NIE, ŻE USAGI JAKIEŚ CYRKI ODSTAWIA ! XD
Słodki ten rozdział ^^
Czekam na moment gdzie Zajączek w końcu przełamie swoją dumę i zacznie się zachowywać... czy ja wiem...? ... normalnie?
Byłoby to urocze <3
No, ale życzę Ci weny i czekam na next ^^
*Hopie*
Yay~! Urooooooczeeee *^*
OdpowiedzUsuńGomrne że nie pisałam wcześniej ale badania, papiery do szkoły, itp.. a po za tym hq wciągnęło mnie na tyle, żezapomniałam o całym śwocie D:
Rozdział super-hiper-duper-ekstra zajebisty *rainbwnosebleed* urocze... nie mam ulubionych momentów, bo ten rozdział nim po prostu jest X3 tylko troche krótki qwq i nie nie przesadzam, uwieelbiam takie akcje~!
Tak, że ten....>.> weeny i czekam na kolejny rozdział, mam nadzieje dłuższ :D