poniedziałek, 23 czerwca 2014

Zajączek LV - Zgoda

Siedziałem na przystanku dla busów. Dalej nie mogłem się zdecydować co dalej. Kochałem Tochiego, ale na samą myśl o całej tej pracy, którą miałem u niego wykonywać dostawałem dreszczy. Wiedziałem, że to z mojej strony samolubne, ale nie mogłem inaczej. Nie byłem jak Tochi. Nie mogłem tak żyć.
*Nawet dla niego?* - Odezwał się głos w mojej głowie.
- Na pewno nie na dłuższą metę - Odpowiedziałem sam sobie.
*A na kilka dni?*
- Już kilka dni minęło.
*Ale to twoja wina, że teraz nie może radzić sobie sam. Zostawisz go tak? Przecież będzie cierpiał wykonując te wszystkie czynności, które od ciebie nie wymagają prawie wysiłku*
- Poradzi sobie.
*A co jeżeli ktoś inny mu pomoże? Na przykład dziewczyny ze wsi. Podobno jest dość popularny wśród dziewczyn*
Spojrzałem w stronę lasu i westchnąłem ciężko. Nienawidziłem, kiedy wszyscy wokół mieli racje oprócz mnie. Wziąłem moją torbę i ruszyłem z powrotem.
Tochi leżał na łóżku, karmiąc z ręki jakąś sowę. Rozbita szklanka ciągle leżała na ziemi. Pewnie nawet nie miał siły, by jej sprzątać. Ukląkłem i zacząłem zbierać resztki szkła.
- Przepraszam... - Powiedziałem cicho. Tochi odwrócił się. Jak zawsze uśmiechał się łagodnie. Fuku-chan zahuczał, wylatując przez otwarte okno. Tochi wyciągnął rękę w moją stronę.
- Chodź tutaj.
Wyrzuciłem odłamki szkła do kosza i obciążony poczuciem winy bez słowa wykonałem jego polecenie. Złapałem jego dłoń, pozwalając by zaciągnął mnie na łóżko. Ukląkłem na materacu, utrzymując bezpieczną odległość.
- Nic się nie stało. Nie musisz czuć się winny. Wymagałem od ciebie trochę za dużo, mimo, iż wiedziałem, że nie nadajesz się do takich prac. Więc zapomnijmy już o tym, zgoda?
Kiwnąłem głową. Myślałem, że ta rozmowa pójdzie dużo gorzej. Zwłaszcza, że spodziewałem się,  że Tochi będzie na mnie zły.
- Wiesz zajączku, myślę, że kiedy wrócę do formy, powinieneś zrobić sobie kilka dni wolnego. Będziesz mógł przy okazji odwiedzić swoją rodzinę.
Objął moją szyję i delikatnie przyciągnął moją twarz do swojej. Opuściłem spojrzenie, czując jak zaczynam się czerwienić.
- Nie wiem czy chcę ją odwiedzać...
- Powinieneś. Poza tym, pamiętaj, że twoje rodzeństwo cię kocha. Na pewno już się za tobą stęsknili.
Westchnąłem ciężko. Jakoś nie wydawało mi się, żeby rodzice nagle stwierdzili, że wszystko jest w porządku.
- Przepraszam, że ci o tym przypomniałem.
Popchnął mnie na plecy, schylając się nad moją twarzą.
- Cz-czekaj chwilę. Ciągle jesteś ranny.
- Daj spokój zajączku, stęskniłem się za tobą.
- Nie dam spokoju! Zrobisz jeszcze sobie krzywdę!
- Ale tak brakuje mi twojego dotyku - Szepnął, obejmując mój brzuch i smyrając nosem mój obojczyk.
- Trudno! Jesteś w złym stanie. Skoro aż tak ci na tym zależy to poczekaj, aż poczujesz się lepiej!
- Naprawdę? - Tochi odsunął się trochę, patrząc na mnie z góry. Zalałem się rumieńcem, kiedy w końcu zrozumiałem, co tak naprawdę powiedziałem.
- E...em... z-znaczy się... to nie tak. J-ja...
Tochi uśmiechnął się, składając na moich ustach pocałunek. Nie odepchnąłem go. Nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że stęskniłem się za jego pocałunkami. Objąłem jego szyję, oddając mu się całkowicie. Odepchnąłem go od siebie dopiero wtedy, czy zaczął wsuwać ręce pod moją bluzkę.
- Przes… przestań… - Wyszeptałem, oddychając ciężko.
- Wybacz zajączku, ale…
Nie dałem mu dokończyć. Nie chodziło tu teraz o mnie, ale o jego zdrowie.
- Żadnych ,,ale”! Masz przestać! Teraz!
Tochi odsunął się ode mnie. Całe szczęście, bo nie wiem, czy mógłbym dalej go od siebie odpychać.
- Pomyślałbyś trochę o sobie…
- Pomyślałem. Moje zdrowie nie jest tak ważne jak ty.
- A powinno. Masz trzymać łapy przy sobie.
- Zgoda. Niech ci będzie. Nie posunę się ani o krok dalej.
Kiwnąłem głową, uśmiechając się delikatnie.
- Ale pod warunkiem.
Nim zdążyłem zapytać, Tochi objął mnie i położył ze sobą na łóżku.
- Zostań tu ze mną… - Wyszeptał do mojego ucha, pieszcząc je oddechem. Zadrżałem delikatnie, starając się przypadkiem nie jęknąć.
- Niech ci będzie – Powiedziałem od niechcenia, wtulając się w jego pierś. Był ciepły.
*Proszę… zdrowiej szybko. Nie chcę się już o ciebie martwić.
 

4 komentarze:

  1. Jakie to słodkieee <3.<3 Cieszę się że jednak został z Tochim :) Życzę mnóstwo weny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Uhuhuu. Tyle czekania. Już od wtorku wchodziłam tyyyle razy z nadzieją, że pojawi się to trochę szybciej. ;)
    Co do samego rozdziału:
    SŁOOOOODKIE.~
    Jak Tochi powiedział, że zajączek jest ważniejszy od zdrowa, awwww. ^^
    No nic.
    Dużo, dużo weeeny. :))
    ~Kitsune

    OdpowiedzUsuń
  3. I TAK MA BYĆ DO CHOLERY! XD
    A NIE, ŻE USAGI JAKIEŚ CYRKI ODSTAWIA ! XD
    Słodki ten rozdział ^^
    Czekam na moment gdzie Zajączek w końcu przełamie swoją dumę i zacznie się zachowywać... czy ja wiem...? ... normalnie?
    Byłoby to urocze <3

    No, ale życzę Ci weny i czekam na next ^^

    *Hopie*

    OdpowiedzUsuń
  4. Yay~! Urooooooczeeee *^*
    Gomrne że nie pisałam wcześniej ale badania, papiery do szkoły, itp.. a po za tym hq wciągnęło mnie na tyle, żezapomniałam o całym śwocie D:
    Rozdział super-hiper-duper-ekstra zajebisty *rainbwnosebleed* urocze... nie mam ulubionych momentów, bo ten rozdział nim po prostu jest X3 tylko troche krótki qwq i nie nie przesadzam, uwieelbiam takie akcje~!
    Tak, że ten....>.> weeny i czekam na kolejny rozdział, mam nadzieje dłuższ :D

    OdpowiedzUsuń