Po długim dniu spędzonym na użalaniu się nad moją głupotą powoli zaczął morzyć mnie sen. Na dole usłyszałem głosy Raito i Enmy. Chyba wybrali się dzisiaj na jakąś wycieczkę. Zdecydowanie spędzili cały dzień razem, bo Raito z płaczem skarżył się na coś co powiedziała bądź zrobiła jego bliźniaczka. Nawet miałem ochotę go zawołać, ale drzwi i tak były zamknięte a ja nie miałem nawet ochoty, żeby żyć a co dopiero mówić o rozmowie. Przytuliłem do siebie poduszkę. Ciekawe, czy jeżeli zgodzę się na ten ślub, będę mógł jeszcze kiedyś zobaczyć Tochiego. Pewnie w końcu zorientuje się, że coś jest nie tak. Tylko, czy wtedy nie będzie już za późno? Cholera jasne, że będzie! Będę miał żonę... przecież ja mam dopiero 16 lat! Nie jestem gotowy na tak poważny związek! Nie umiałem powiedzieć ,,tak" osobie, którą kocham nad życie, jak mam powiedzieć to dziewczynie, której nie znoszę i to jeszcze pełnoprawnie? To jest wyjątkowo niesprawiedliwe. Co zrobiłem, że czekał mnie taki los?
Szybko wytarłem oczy i podszedłem do mojej torby. Spakował mi ją Tochi, gdy mieliśmy jechać do jego rodziny, więc przepełniał ją jego delikatny zapach. Zacząłem przerzucać moje ubrania. Na dnie torby leżała książka, którą kiedyś dostałem od Tochiego. Książka w twardej okładce z narysowaną różą. Nigdy dotąd nie miałem okazji jej przeczytać, jednak teraz wydawała się odpowiednia okazja. Przewróciłem sztywną okładkę. Na pierwszej stronie napisana była tylko dedykacja.
,,Kochany zajączku.
Wręczam ci tę oto książkę z roślinami, jako lekcję wyrażania uczuć. Napisałem tam najważniejsze informacje o kwiatach, na wypadek, gdyby cię to interesowało. Najważniejsze jednak są przypisy na samym dole opisu. Piszą one, co oznacza dany kwiat. Dzięki temu będziesz mógł wyrazić mi co czujesz w sposób inny niż mówienie tego wprost, bo obaj wiemy, że w tym jesteś równie beznadziejny, jak ja beznadziejny jestem w byciu prawnikiem.
Pod opisem był odręczny rysunek kilku kwiatów. Tochi zadał sobie nawet trud ich pokolorowania. Znajdowała się tam czerwona róża, niezapominajka, czerwony tulipan i frezja czerwona.
Przerzuciłem stronę. Na samym początku narysowana była róża. Pod krótkim jej opisem znajdowało się kilka linijek przerwy i starannie wykaligrafowany napis.
Róża - bezgraniczna miłość. Kiedy chcę ci powiedzieć, że kocham cię najmocniej na świecie.
Zagryzłem zęby, czując jak się rumienię. On zawsze musiał pisać tak żenujące rzeczy? Mimo to uśmiechnąłem się delikatnie. To również przez to tak go kochałem.
Czytałem książkę, całkowicie ignorując opisy i skupiając się na tym, co one oznaczają.
niezapominajka - wieczna pamięć. Żebyś nigdy o mnie nie zapomniał.
czerwony tulipan - symbol miłości. Bo jedno powiedzenie ci ,,kocham cię" to znacznie za mało.
Żółty tulipan - Którego nigdy ode mnie nie dostaniesz, bo oznacza jednostronną miłość.
Ferezja czerwona - Cieszy mnie twoja obecność. Kwiat, który najchętniej dawałbym ci codziennie, bo każdy dzień z tobą jest dla mnie spełnieniem marzeń.
Ferezja różowa - prośba o flirt, obdarz mnie miłością. Szkoda, że nie znalazłem różowej frezji na początku naszej znajomości, bo znacznie wcześniej mógłbyś wiedzieć co do ciebie czuję i moglibyśmy być razem o ten cenny dzień dłużej.
Żonkil - Nienawidzę tego kwiatu. Jest przykry, bo chociaż oznacza zazdrość, jest też symbolem miłości bez wzajemności.
Tego typu przypisy znajdowały się na każdej stronie. Widać było, że włożył w nie całe swoje serce. Najchętniej teraz bym go przytulił. Szybko starłem łzę, która prawie skapnęła na książkę. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym ją zniszczył.
Ostatnia strona była starannie pokolorowana na czerwono. I tylko czarny napis się na niej wyróżniał.
Czerwony - Ogólnie czerwień jest symbolem miłości. Czerwone kwiaty zwykle dawane są osobie, którą najbardziej się kocha. Gdybym tylko mógł, podarowałbym ci cały, czerwony świat.
Kocham cię zajączku. Bądź ze mną do końca życia."
Zamknąłem książkę, przytulając ją do swojej piersi. Zagryzłem mocno zęby, żeby nie zacząć łkać. Chciałem krzyczeć z żalu i wściekłości. Dlaczego zawsze musiałem zachowywać się jak idiota? Dlaczego nie mogłem mieć normalnego życia... z Tochim? Dlaczego akurat ja musiałem mieć takie życie? Tak bardzo chciałem być już przy nim. Chciałem go przytulić, pocałować... zobaczyć jego uśmiech, poczuć jego dłonie i usłyszeć głos. Nie mogłem uwierzyć, że prawdopodobnie, gdy spotkamy się następnym razem, o ile będzie kolejny raz, będę miał już żonę. Tak bardzo tego nie chciałem... Położyłem się na łóżko, przytulając książkę do siebie. Skuliłem się i zamknąłem oczy. Modliłem się, żebym obudził się w mieszkaniu Tochiego, przy nim.
Kolejnego dnia oczywiście siedziałem w pokoju. Kilka godzin spędziłem na siedzeniu na parapecie i patrzeniu w ziemię. Miałem ochotę skoczyć i zakończyć to wszystko.
Już raz próbowałem odebrać sobie życie. Było to zaraz po tym, gdy dowiedziałem się prawdy o moich rodzicach. Mało brakowało a rozjechałby mnie samochód. Gdyby Tochi mnie wtedy nie uratował już dawno byłbym martwy. Zresztą, to tylko jego zasługa, że i tym razem nie skusiłem się na skok z okna.
Kilkukrotnie w ciągu dnia słyszałem pukanie do drzwi i głos któregoś z mojego rodzeństwa. Nie odpowiedziałem ani razu. Nawet wtedy, gdy za drzwiami rozległ się głos Raito. Naprawdę nie miałem siły z nimi rozmawiać. Skoro nie mogli mi pomóc nie wiedziałem o czym innym mógłbym z nimi rozmawiać. Tylko nieudolnie próbowaliby mnie pocieszyć i przekonywać, że to jeszcze nie koniec świata. Świata może i nie ale mojego życia na pewno.
Nie wiem ile minęło minut, godzin lub dni, gdy w końcu usłyszałem dźwięk otwieranego zamka. Nawet nie podniosłem się z łóżka, gdy weszli moi rodzice.
- Jak się czujesz? - Zapytał bez cienia emocji mój tata.
- Jak ktoś, którego właśni rodzice szantażują, żeby ożenił się z dziewczyną, której nienawidzi.
- Czyli nie poprawiło ci się ani trochę. Szkoda... może kilka dni w zakładzie psychiatrycznym da ci do myślenia. Samochód już czeka.
Podniosłem się gwałtownie. Moi rodzice byli kompletnie nie wzruszeni. Spojrzałem w stronę okna. Stał za nim biały van. Nie był w żaden sposób oznakowany, ale ludzie, którzy koło niego stali bynajmniej nie byli kimś, kto bez powodu wjeżdżałby na naszą posesje.
- Obawiamy się, że masz pomieszanie zmysłów, Usagi. Ale nie martw się, zadbamy, byś miał należytą opiekę.
- Nie zrobicie mi tego...
- Wybacz Usagi. Naprawdę nie chcemy twojej krzywdy. To dla twojego dobra.
- Oddacie mnie do szpitala psychiatrycznego, bo nie chcę żyć tak, jak wy mi każecie?
- Bo to, co robisz nie jest normalne.
Zacisnąłem ręce na kolanach. Do oczach napłynęły mi łzy.
- Miałeś dzień na przemyślenie. Media czekają tylko na wieści o waszym ślubie. Wolelibyśmy przekazać im pozytywne wiadomości, ale myślę, że sępy medialne nie pogardzą wieścią o twojej niepełnosprawności umysłowej.
- Nienawidzę was! Nie macie prawa mi tego robić!
- Decyduj. Panowie ze szpitala nie będą czekać cały dzień.
Ręce mi drżały a w gardle stanęła wielka gula. W końcu pokiwałem głową, z trudem przełykając łzy.
- Zgoda... ożenię się z Minako...
Uśmiechnęli się tylko z wyższością, opuszczając mój pokój.
- Tochi... - Szepnąłem, wtulając zapłakaną twarz w poduszkę - Tak strasznie cię przepraszam. Błagam... błagam zabierz mnie stąd. Jeżeli mnie stąd zabierzesz przyrzekam, że powiem ci ,,tak". Powiem ci cokolwiek tylko będziesz ode mnie wymagał. Tylko błagam... zabierz mnie z tego piekła.
OBOŻEMATKOBOSKAPRZENAJŚWIĘTSZAKURWAMAĆJAPIERDOLĘJAKTOCHINIEPRZYJDZIEPOUSAGIEGOTOCHYBAGOZAJEBIE AADSDFGHJKLKJGHFSASDGHJ </3 I niech Usagi powie "Tak" to chyba wylecę przez okno ze szczęścia XD
OdpowiedzUsuńWeny,
Alice
no... ja chce więcej ;D to jest fenomenalne ;D
OdpowiedzUsuńWybacz Katsumi, ale mogę powiedzieć tylko:
OdpowiedzUsuńOJAPIERDOLEKURWAMAĆCOSIĘDZIEJENIECHBĘDZIEDOBRZETOCHIGDZIETYJESTEŚ?
Hmm, tak to tyle. ._.
-Kitsune
Nieee :/ Już lepiej niech popełni samobójstwo :c
OdpowiedzUsuńświetne opowiadania! <3
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńTochi naprawdę się postarał tworząc ta książkę o znaczenie kwiatów dla Usagi'ego, włożył w nią całe swoje serce... zastanawia mnie czemu jeszcze Tochi się nie odezwał, albo nie wysłał jakiegoś zwierzątka tak jak kiedyś... mam nadzieję, że do tego ślubu nie dojdzie i Usagi będzie z Tochim...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Ja się załamię... D: CZEMU?!CZEMU TO TAK JEST?!PROSZĘ!NIEEEEE!!!HELP!!!a tak serio to to opowiadanie jest boskie<3<3 tylko proszę niech to będzie miało happy end!
OdpowiedzUsuń