- Mhmmm... - Mruknąłem, tuląc do siebie poduszkę. Byłem całkiem wykończony i czułem mrowienie na całym ciele. W dodatku złośliwy rumieniec na moich policzkach od dłuższego czasu nie chciał zniknąć. Czułem, że nie szybko będę w stanie normalnie chodzić. Nie sądziłem, że podczas robienia tego mogę czuć się aż tak dobrze.
- Wyglądasz na zadowolonego - Uśmiechnął się, kładąc na moich plecach.
- Zamknij się...
Objął moją szyję i delikatnie pocałował w policzek.
- Wiesz, że cię kocham?
- Powtarzasz mi to codziennie - Przytuliłem do siebie poduszkę i zamknąłem oczy. Przez chwilę między nami panowała cisza.
- ...jak dotąd nikogo.
- No dobra, co jest grane? - Odwróciłem się w jego uścisku i podniosłem się do półsiadu. - Coś się stało i chcę wiedzieć co.
- Nic, tylko... myślałem o dzisiejszym wieczorze.
Westchnąłem głośno, padając na materac. Znowu wspominał o tym, co się stało między mną a tym dupkiem?
- Przecież wszystko ci wyjaśniłem! To nie była moja wina! To on się do mnie dobierał!
- No tak... wybaczam - Pocałował mnie w usta i przytulił do siebie. Już chciałem zapytać o co tak naprawdę chodzi, ale nie zdążyłem.
- Kończcie się zabawiać! - Drzwi trzasnęły, kiedy do pokoju wparował Rei. - Nie mówcie mi tylko, że jeszcie się sobą nie nacieszyliście. Myślałem, że dałem wam wystarczająco dużo czasu.
Ścisnąłem kołdrę, pod którą leżałem, jakby lada chwila miała mi zostać wyrwana. Całe szczęście, że miałem na sobie przynajmniej koszulę Tochieg.
- Byliśmy pewni, że nie wrócisz na noc - Odpowiedział zimno, odwracając się w jego stronę.
- Ja nie potrzebuję aż tyle czasu, żeby kogoś przelecieć - Odpowiedział z pogardą i złośliwym uśmiechem.
- Dlaczego nie wynająłeś sobie osobnego pokoju?
- Była tylko dwójka i trójka.
- Czemu nie wziąłes pokoju z dziewczynami?
- Pokoju z dziewczynami? Toż to nie wypada. Mimo wszystko są to damy.
- Jeżeli wolno mi się wtrącić... - rzuciłem. - Damy nie powinny się przebierać w samochodzie przy obcych ludziach.
- Nie mów mi, że nie robiliście gorszych rzeczy w samochodzie - Uśmiechnął się złośliwie, dokładnie w tym samym momencie, w którym zalałem się rumieńcem.
- Daj mu spokój Rei.
- Cudowny rycerz w lśniącej zbroi. Twój zajaczek nie umie sam odpowiedzieć?
- Zamknij sie już. Muszę dbać o mojego chłopaka.
Zacisnąłem pięści na pościeli. Nie musiał od razu używać tego swormuowania. Jasne, byliśmy parą, ale nie czułem się komfortowo, gdy to mówił.
- Jesteście tak uroczy, że aż mdli. Prawie ci zazdroszczę, Tochi. Tak bardzo, że aż nie wiem, czy nie spróbuję ci go odebrać.
- Masz się trzymać od niego z daleka, chyba już ci to mówiłem - Tochi objął mnie ramieniem, przyciskając do siebie. Już nawet nie protestowałem. Włączanie się do ich kłótni było męczące i żenujące. Najchętniej bym się już położył.
- A jeżeli nie będę się trzymał od niego z daleka? Tak jak od...
- Zamknij się, Rei.
- Co? Usagi tego też nie wie?
- Obiecałem mu powiedzieć jutro.
- Zabawny zbieg okoliczności, prawda? Że ona...
- Powiedziałem, zamknij się. Wszystko mu wyjaśnię.
- Tak jak z twoim nazwiskiem.
- Planowałem mu wszystko powiedzieć.
- Kiedy?
- Jutro.
Miałem już dość ich kłótni. W dodatku było już późno. Wyrwałem się z uścisku Tochiego i jeszcze szczelniej przykryłem kołdrą.
- Możecie już dać sobie spokój? Nie wierzę, że te sprzeczki was nie męczą.
Obaj spojrzeli na mnie spokojnie. Następnie wymienili się spojrzeniami, ale żaden nic nie powiedział. Rej spokojnie wziął swoje rzeczy i poszedł do łazienki. Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że coś mnie ominęło. Może rzeczywiście byli zmęczeni, ale żaden nie chciał pierwszy ustąpić?
Odwróciłem się tyłem do Tochiego i oparłem się plecami o jego bark.
- Czekają cię jutro bardzo nieprzyjeme wyjaśnienie, wiesz o tym?
- Tak, wiem - Objął mnie ramieniem i przygniótł do łóżka swoim ciężarem.
- Tochi, zejdź ze mnie. Jesteś ciężki.
Mruknął coś tylko niewyraźnie. Już zdążył zasnąć? Albo zwyczajnie mnie ignorował. Z drugiej strony, mnie również zaczął morzyć sen. Zamknąłem oczy, rozkoszując się jego bliskością, zapachem i.. przyjemnym ciężarem.
Rei. Nie. Waż. Się. Nawet. Dotknąć. Zajączka. Bo. Będziesz. Miał. Ze. Mną. Do. Czynienia.
OdpowiedzUsuńAle bardzo mnie ciekawi, co łączy Tochiego z tą laską. I ciekawi mnie to, co powiedział Rei. Rany, tak dużo pytań, tak mało odpowiedzi. ;_;
Ale przejdźmy do rzeczy.
Rozdział nad wyraz krótki, ale nie robię ci wyrzutów, czy cuś ;) Po prostu mam jeszcze większy niedosyt!
Jeśli to nie jest problem, miałabym małą prośbę, a mianowicie, zaczęłam pisać bloga yaoi:
http://stars-are-only-visible-in-darkness.blogspot.com/
I jeśli znajdziesz czas. to chciałabym, żebyś przeczytała pierwszy rozdział i oceniła go, napisała jakie błędy itd. Będę bardzo wdzięczna ^^
To chyba wszystko, czekam na więcej.
Pozdrawiam,
Mia (dawna Haru :3)
PS. Usagi taki kawaii <3 <3 <3
Wierz mi, ale raczej nie chcesz, żebym to czytała. Nawet jeżeli wydaję wam się bardzo sympatyczną osobą, to oceniając opowiadania/książki/cokolwiek innego jestem naprawdę bezwzględną i nieprzyjemną osobą.
UsuńJak kiedyś moja siostra dała mi swoją pracę do przeczytania to przyczepiłam się już pierwszego zdania.
Przepraszam, ale naprawdę nie nadaję się do komentowania innych blogów. Nawet nie brałabym pod uwagę tego, że dopiero zaczynasz pisać.
Czemu piszesz takie krótkie rozdziały, co? W ile ja to przeczytałam, trzy minuty? ;_; Czuję niedosyt. Jak po każdym rozdziale. Idę czytać to opowiadanie po raz kolejny, hejcia DD:
OdpowiedzUsuńWeny,
Alice
Pewnie krótki bo dłużej się nie dało dobrze że jest ale przydałby się troszkę dłuższy:-)
OdpowiedzUsuńOj nie narzekajcie, krótki, aby trzymać nas w niepewności i zainteresować ;)
OdpowiedzUsuńProszę żeby następny rozdział był dłuższy, przeżywam coś podobnego tylko że nie wygląda to tak kolorowo jak tutaj, ale "Zajączek" mi pomaga
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńRei zawsze musi pojawić się w najmniej odpowiednim momencie, ciekawe czy o wszystkim powie mu Tochi, mam pewne podejżenia, ale poczekam do wyjaśnień Tochiego...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Aaaawww^w^ ta końcówka💜💜😍😍przyjemny ciężar...aaaawww^w^!Kocjam twoje opowiadania^<^
OdpowiedzUsuńDużo weny~ManekiNeko