niedziela, 14 czerwca 2015

Zajączek XCV - Rodzinny dom

Pół godziny później byliśmy już przed naszą wspólną rezydencją. Rodzice wybudowali ją, żebyśmy mieli gdzie spędzać czas, kiedy oni będą mieli ważnych gości. Taka przynajmniej była oficjalna wersja, ale mi się bardziej wydawało, że chcieli, żebyśmy jak najmniej bywali w domu, kiedy oni w nim bywali. Gdyby wiedzieli, że właśnie w tym domku będę się ukrywał, gdy wyrzucą mnie z domu za zszarganie naszego nazwiska, pewnie nigdy by się nie zdecydowali na wybudowanie go.
Domek był niewielki w porównaniu do naszego wspólnego domu, ale dało się tutaj żyć. Każdy z nas miał własny pokój, znalazł się też pokój gościnny i kilka udogodnień.
Kashikoi nacisnął guzik na pilocie przy kluczach i brama zaczęła się odsuwać na bok. Gdy ją minęliśmy nacisnął inny guzik, zamykając ją za sobą. Podjechał jeszcze z dziesięć metrów i zatrzymał się przed dwuskrzydłowymi drzwiami, wykonanymi z drewna, ze starannie wyrzeźbionymi wzorami.
Wyszliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę drzwi.
- Poczekaj chwilę - Zatrzymał mnie Kashikoi, odwracając mnie w swoją stronę. Przez chwilę poprawiał golf, żeby na pewno nie było widać malinek. Uśmiechnąłem się, starając się ukryć zakłopotanie. Nie wiem, co bym zrobił, gdyby Hana je zobaczyła. A Tochi jak na złość zrobił tą malinkę w dość widocznym miejscu, żeby przypadkiem nie było zbyt łatwo jej ukryć. - Jest dobrze.
Kiwnąłem głową w geście podziękowania i nacisnąłem klamkę, wchodząc do środka.
- Już jestem! - Krzyknąłem, mijając przedpokój i wchodząc do głównego salonu. Był to największy pokój w całym domu. Znajdowały się tutaj fotele i kanapy, ustawione przed telewizorem, między którymi znajdował się drewniany stolik do kawy. Oprócz tego były tutaj typowe rzeczy, które praktycznie każdy ma w salonie. Barek z napojami, półki na książki no i oczywiście różnego rodzaju dekoracje, obrazy, artystyczne zdjęcia naszej rodziny, firanki w oknach. Cały był w jasnych kolorach, więc czarny, wełniany dywan rozciągnięty na całej jego długości idealnie się wkomponowywał.
- Braciszku? - Ze swojego pokoju wyszła Hana. Ubrana była w zwiewną, letnią sukienkę w jasnych odcieniach fioletu. Podbiegła do mnie i przytuliła mnie do siebie. - Ale się za tobą stęskniłam. Jak się czujesz? Wszystko w porządku?
Spojrzała na mnie czule, po czym ponownie mnie przytuliła.
- Też tęskniłem. Wszystko w porządku. Nic mi nie jest - Odpowiedziałem po kolei, przytulając ją do siebie. Uśmiechnąłem się szeroko, ledwo powstrzymując łzy radości. Chyba za długo byłem z dala od nich. Nawet jeżeli byłem z inną, ważną dla mnie osoba to i tak niesamowicie mi ich brakowało. Cieszyłem się, że nie musiałem wybierać między nimi a Tochim, bo chyba wtedy moje serce zostałoby rozdarte.
- Hej, głupku! - Usłyszałem z dołu głos Enmy. Stała przy mojej nodze, całkowicie oburzona. Byłem tak szczęśliwy, że ani trochę się nie przejąłem jej zachowaniem. Uklęknąłem i przytuliłem ją do siebie. Byłem przygotowany na szarpaninę i serię obelg, ale takie nie nastały. Enma stała grzecznie, pozwalając mi się przytulać. Kiedy ją puściłem, podniosła spojrzenie, patrząc na mnie beznamiętnie.
- Tylko sobie nie myśl, że nagle będziesz mógł mnie dotykać. Pozwoliłam ci na to tylko dlatego, że pewnie się stęskniłeś.
- Tak, wiem - Uśmiechnąłem się do niej, na co ona odpowiedziała wzruszeniem ramion i ruszyła w stronę kuchni.
Kashikoi położył rękę na moim ramieniu, rzucając mi przyjazne spojrzenie.
- Pewnie jesteś głodny - Usłyszałem Hanę, za moimi plecami. - Co powiecie na wspólne wyjście? A może coś zamówimy?
- Zamówmy coś - Zdecydowanie wolałem spędzić z nimi trochę czasu sam na sam. Dopiero co udało mi się wrócić, nie chciałem mijać się z obcymi ludźmi. Zwłaszcza, że nie wiedziałem jak głośna w tych stronach pozostała ostatnia afera ze mną i Tochim.




- No dobrze, to opowiedz, jak sobie radzisz? - Zapytała Hana, kiwając dziękująco w stronę szefa kuchni. Był to niewysoki koreańczyk, w sumie nie wyróżniający się ze swojej grupy etnicznej niczym konkretnym.
Jednak wbrew jakimkolwiek prawom był prawdziwym mistrzem sushi. Lepszym niż jacykolwiek znani mi Japończycy.
Ukłonił się i delikatnie zaczął pakować swoje noże do fuerału. Półmiski z sushi położył na stole i bez słowa podszedł do Kashikoia. Przyjeżdżał już do nas wiele razy, ale jeszcze chyba nigdy nie słyszałem, jak wypowiada chociażby słowo. Na nasze pytania odpowiadał kiwnięciem głową, kręceniem głową, ewentualnie wzruszeniem ramion. Nie wiem, czy był niemową, czy zwyczajnie nie lubił rozmawiać.
Kashikoi wręczył mu kilka banknotów a ten ponownie się ukłonił i wyszedł, nie mówiąc ani słowa.
- Jakoś leci - Odparłem z uśmiechem, biorąc do dłoni pałeczki. Kashikoi usiadł przy Hanie, trąc szyję. Po chwili, dyskretnie popukał palcami w swoją szyję, tuż nad obojczykiem. - Co prawda brakuje mi porządnego jedzenia, ale nie narzekam - Rozpromieniłem się niewinnie, udając, że pocieram ramie i poprawiając dyskretnie golf swojej bluzki. Chyba Hana nic nie zauważyła, bo zajmowała się teraz popijaniem kawałków ośmiornicy wodą. Raito siedział po stronie, gdzie miałem malinkę, więc dyskretnie kiwnął w moją stronę, dając mi znać, że wszystko już jest dobrze. Enma, siedziała po mojej drugiej stronie. Nauczeni doświadczeniem raczej nie sadzaliśmy ją tuż przy Raito. Chyba coś zauważyła, bo zmierzyła mnie i chłopaków uważnym spojrzeniem, ale nic nie powiedziała, wkładając sobie do ust sushi.
- Pan Tochi nie umie gotować? - Zapytała spokojnie Hana, wycierając usta serwetką. Odłożyła ją z gracją na bok i ponownie wzięła pałeczki. Zawsze podziwiałem sposób, w jaki się poruszała. Ona wydawała się tego nawet nie dostrzegać, ale każdy jej ruch był pełen gracji i wydawał się idealnie wyuczony tak, żeby był całkowicie perfekcyjny.
- Średnio... - Odparłem, wzruszając ramionami. - Stara się, ale to nie to samo co tutaj.
- Cieszę się, że sobie radzisz - Uśmiechnęła się, odsłaniając nieskazitelnie białe zęby. Była naprawdę piękna. Założę się, że gdyby chciała znalazłaby sobie naprawdę wspaniałego faceta. Postanowiłem, że przy okazji z nią o tym porozmawiam. Nie powinna pozwalać rodzicom wybierać jej kogoś, z kim będzie nieszczęśliwa.
- A jak tam spędzacie wolny czas? Pewnie trochę się wynudziłeś?
Kashikoi kaszlnął w pięść, odwracając głowę. Na szczęście zrobił to na tyle naturalnie, że Hana niczego nie zauważyła. Uśmiechnąłem się niewinnie, mając nadzieję, że się nie rumienię.
- No wiesz... nie było źle. Tochi bardzo się starał, żeby dostarczyć nam rozrywki - Kashikoi zagryzł wargi, żeby powstrzymać uśmiech. Nerwowo przeczesałem włosy, starając się ukryć zawstydzenie. - Chodziliśmy do lasu, uczył mnie o roślinach, trochę się uczyłem... specjalnie ciekawie tam nie było, ale mimo to miło spędzaliśmy czas.
- A tak właściwie to jak wam się układa? - Zapytał Kashikoi, uśmiechając się delikatnie. Nie wiedziałem, czy chciał mnie w ten sposób wkopać, czy jakoś pozwolić się wytłumaczyć, zanim zacznie coś podejrzewać. Prawdopodobnie to drugie, ale jakoś nie mogłem pozbyć się wrażenia, że się dobrze bawi. - Tochi nie miał nic przeciwko temu, że wyjeżdżasz?
- Właściwie to popierał ten pomysł. Wie, jak bardzo jestem z wami związany. Zresztą, myślę, że chciał trochę ode mnie odpocząć - Zaśmiałem się krótko. W rzeczywistości sam nie miałem pewności, czy Tochi rzeczywiście nie miał nic przeciwko, ale mówienie komukolwiek o tym raczej nie rozwieje moich wątpliwości.
- Pan Tochi naprawdę musi cię kochać - Powiedziała Hana, rozmarzonym głosem. Odwróciłem głowę, czując jak się rumienię.
- Chyba tak... - Odpowiedziałem w końcu, bardzo cicho, unikając spojrzeń któregokolwiek z nich. Dlaczego zawsze musieliśmy schodzić na takie żenujące tematy? Nie miałem ochoty opowiadać o tym, czy i jak bardzo Tochi mnie kocha... ani o tym, że ja go kocham.
- To naprawdę świetnie, że udało ci się znaleźć szczęście - Powiedziała spokojnie, biorąc łyka wody. Pomimo delikatnie umalowanych ust, na kieliszku nie pozostał ani ślad szminki. - Nie powiem, wolałabym jednak, żeby była to dziewczyna, ale najważniejsze, że znalazłeś szczęście.
Kashikoi potwierdził to, kiwając lekko głową.
- Cieszę się, że znalazłeś sobie kogoś takiego - Powiedziała z szerokim uśmiechem. Nie odpowiedziałem, ale byłem dokładnie takiego samego zdania.
Rozmawialiśmy jeszcze dłuższy czas o tym, jak ja spędzałem czas i o tym, co oni robili. Byłoby naprawdę miło, gdybym co chwila nie zastanawiał się, czy teraz w domku Tochiego nie siedzi Kora, starając się go uwieść. A im bardziej starałem się o tym nie myśleć, tym bardziej się bałem, że tak naprawdę jest.

10 komentarzy:

  1. Krótkie, krótkie i... KRÓÓÓÓTKIE
    Ugh... wytłumaczy mi ktoś kiedyś, czemu jest tak gorąco? ;-; A sio, Warszawo (; ̄Д ̄)
    Bożebożebożeboże jak przeczytałam, że Enma dała się przytulić zajączkowi to pomyślałam, że ona musi być tsundere o(≧∇≦o) i chyba miałam rację ;A;
    Dzisiaj mi się taaaak niczego nie chce ;-; Nie chce mi się czytać żadnych blogów, nie chce mi się zbesztać Ciebie za krótki rozdział, nie chce mi się iść po lód... meh ;-;

    Weny,
    Alice

    OdpowiedzUsuń
  2. No to prawda krótkie Zajączek powinien zająć się babskiem bo może potem żałować.

    OdpowiedzUsuń
  3. No więc cóż, od czego by tu zacząć.
    Moźe powiem, że moja mama wyciągnęła mnie na działkę i nie miała dostępu do świata zewnętrznego ;---;
    Nie będę wysilać się na jakiś wybitny komentarz, bo zmęczona jestem.
    Po prostu ci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lol, komentarz mi się opublikował XD
      Dokończenie tamtego: Po prostu cieszę się, że Zajączek sam przed sobą się przyznaje, że kocha Tochiego. No i brakuje mi naszego leśniczego :c

      Usuń
  4. Dobra...mam dwie sprawy...
    Pierwsza dotyczy imion:
    To nie była Emma a nie Enma? (Chyba, że to się jakoś odmienia ale orłem z ortografii to nie jestem xDD) I Raito a nie Ritsu? Bo pamiętam, że jednego z rodziny zajączka zawsze z Kirą z Death Note :3 Bo Risu jest gdzieś indziej ( ͡° ͜ʖ ͡°)
    I druga:
    Jaka Kanada? Gdzieś ty wyemigrowała? :")
    Rozdział cudeńko~
    Weny~
    ~InvictaSWAG~
    (Ta... znów nie chce mi się konta zmieniać xDD )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, rzeczywiście był to Raito anie Ritsu. Ritsu pojawia się w innym moim opowiadaniu, więc czasami mi się mylą. Dzięki, że zwróciłaś mi uwagę.
      A Enma na pewno miała być nazywana Enmą. Jeżeli gdziekolwiek napisałam inaczej to tylko i wyłącznie mój błąd
      A jeżeli chodzi o tą Kanadę to tak się kończy bawienie się opcjami przy poście ^ ^" Oczywiście dalej jestem w Polsce, nie musicie się o to martwić.

      Usuń
    2. Katsumi kochana, nie o tego Ritsu mi chodziło ( ͡° ͜ʖ ͡°)

      Usuń
    3. Tak, domyślam się o jakiego Ritsu chodzi. Prawdopodobnie o tego, który występował w drugim yaoicu, którego oglądałam.
      I to od niego wzięło się imię bohatera jednego z moich bohaterów ^ ^

      Usuń
  5. Katsumi kochana, nie o tego Ritsu mi chodziło ( ͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    taki spokojny, cudowny, mam nadzieję, że rodzice s końcu dadzą mu spokój…
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń