Otaczali mnie zawsze jacyś ludzie, ale chociaż na początku było to całkiem miłe, to w tej chwili naprawdę miałem tego dość. Tego typu osoby były jeszcze gorsze niż ludzie, z którymi zadawałem się do tej pory. Z wysokim mniemaniem osobie i potrzebami, na które nie było je stać... bogaty kumpel to praktycznie szczebel wyżej w hierarchii.
Słuchałem średniego nauczyciela, który za wszelką cenę próbował wytłumaczyć klasie jakieś pojęcie z matematyki. Nikt się tym nie przejmował i większość osób zajęta była rozmowami o najnowszych gadżetach, telefonach i swoich wycieczkach. Właściwie żaden z dzieciaków tutaj nie pochodził z bogatych rodzin. Zamożnych - owszem, ale tylko na tyle, by było stać ich na tę szkołę, okazjonalnie mogących sobie pozwolić na jakieś nowinki techniczne i czasami wakacje. Może gdyby było inaczej, wszyscy tak by nie nalegali na moje towarzystwo? Ale wtedy musiałbym zaprzyjaźnić się z bogatymi snobami, a jakakolwiek oznaka tego, że nie jestem tak bogaty jak oni, kończyłaby się złośliwymi uwagami.
- Sashi? - Niechętnie podniosłem wzrok na nauczyciela. Wyglądał na co najmniej zmęczonego nauczaniem tutaj. Dzieciaki, które się tu znalazły w większości uważały, że za kasę też uda im się zdać, więc nie przejmowały się czymś takim jak nauka. - Mógłbyś? - Wskazał na tablicę, gdzie rozpisał jakieś proste zadanie. Właściwie to lubiłem profesora Hasjiego. Był miły, chociaż jeszcze niedoświadczony i starał się jak mógł. Wstałem z ławki i podszedłem do tablicy. Przykład był dość prosty, bo właśnie zaczęliśmy nowy temat i w tej chwili dopiero uczyliśmy się jak to działa. Oczywiście z moim korepetytorem musiałem przerobić już cały dział, więc nie stanowiło to dla mnie większego problemu. Zrobiłem szybko zadanie i wróciłem do ławki.
- Bardzo dobrze Sashi. Jak zwykle - Uśmiechnął się uprzejmie w moją stronę. Ktoś prychnął ciche ,,kujon", ale całkowicie go zignorowałem. Wróciłem do ławki i zacząłem się dalej zastanawiać nad kolejną lekcją z senseiem. Jakkolwiek nie było to żenujące, był to znacznie ciekawszy temat niż szkoła i ludzie w niej. Rozmyślałem, rozpisując kolejne zadanie w zeszycie.
Nie wiedziałem czego się spodziewać, ani właściwie o co prosić. Dlaczego to ja miałem się nad tym zastanawiać? To on był nauczycielem! Miałem ochotę powiedzieć mu to w twarz, ale... jeszcze nie wiedziałem dokładnie jak ubrać to w słowa... Miałem kilka przygotowanych kartek, ale wszystko to brzmiało naprawdę słabo. A przynajmniej nie aż tak dobrze, jak powinno to brzmieć.
- Hej, Sashi - Usłyszałem za sobą szept. Odwróciłem się przez ramię. Siedziała za mną Ada - dziewczyna z mojej klasy. Z tego co słyszałem, była z dość niskiej klasy. Jej ojciec był mechanikiem, a matka zajmowała się bodajże księgowością. Nie mogli pozwolić sobie na wiele, ale większość pieniędzy i tak przeznaczali na jedyną córkę. Oprócz prywatnej szkoły, miała ona też markowe ciuchy i w sumie na wiele więcej nie było ich stać. Chyba nigdy z nią nie gadałem, więc nie mogłem ocenić jej jako osoby, ale wydaje mi się, że skupiała się jedynie na dobrych ubraniach. W tej chwili miała na sobie różową koszulkę na ramiączkach, przez którą nie dość, że widać było jej czerwony stanik, to jeszcze coś więcej, a oprócz tego krótkie, czarne spodenki. Bardziej wyglądała, jakby wybierała się na plażę, niż do szkoły. - Kurcze, dobrze ci idzie w matematyce, co? - Zapytała z uśmiechem, który całkiem trafnie podkreślał różowy błyszczyk i zatrzepotała rzęsami z toną tuszu. - Może mógłbyś mnie pouczyć co? Co robisz po szkole?
- Mam dzisiaj korepetycje - Powiedziałem spokojnie. Nie chciałem być niemiły, więc mówiłem dość łagodnie. Zresztą, jej mowa ciała mówiła zdecydowanie, że oczekuje ode mnie czegoś więcej niż korepetycji, a ja nie miałem za bardzo ochoty na randki. Pamiętałem aż zbyt dobrze, że to przez brak dziewczyny sensei po raz pierwszy zapytał, czy jestem gejem, ale nie chciałem się umawiać z nikim, dopóki mu nie zaufam. Już dawno zdecydowałem, że najpierw będzie przyjaźń, a dopiero potem coś więcej, ale dziewczyny zwykle znacznie częściej okazywały swoją prawdziwą stronę, więc jakiekolwiek znajomości kończyły się dość szybko.
- Too... co robisz jutro? Może wybierzemy się gdzieś razem?
Nawet nie była raczej w moim guście, ale z drugiej strony, nie chciałem nikogo skreślać na samym początku. Postanowiłem dać jej namiastkę szansy. Nie na coś więcej, ale chociaż pozwolić sobie ją poznać.
- Też mam zajęcia, ale na godzinę czy dwie możemy gdzieś pójść. A gdzie byś chciała się wybrać?
Dziewczyna widocznie się rozpromieniła. Pochyliła się jeszcze bardziej, by odsłonić całe swoje ,,wdzięki". Tym usilniej patrzyłem jej prosto w oczy. Mimo pewnego siebie uśmiechu, lekko się zarumieniła, co pozwoliło mi stwierdzić, że raczej mało kto patrzył jej w oczy. Jeżeli zawsze ubierała i zachowywała się w tej sposób, to nawet nie byłem zdziwiony.
- Zaproponowałabym kino, ale skoro masz mało czasu, to może coś szybszego? Jakaś schadzka? - W pierwszej chwili byłem w całkowitym szoku. Nie spodziewałem się czegoś takiego. Nawet poczułem przez chwilę wyrzuty sumienia, że źle ją oceniłem i maleńką nadzieję, że może rzeczywiście jest sympatyczna i miła. Dopiero kolejne zdanie sprawiło, że moje nadzieje legły w gruzach. - Po centrum handlowym czy coś - Zatrzepotała uroczo rzęsami, a ja już miałem całkowitą pewność, że nie mam ochoty zawierać z nią jakiejkolwiek znajomości.
- Przepraszam cię, ale nie przepadam za sklepami - Powiedziałem spokojnie.
- Oh, to nie szkodzi - Uśmiechnęła się promiennie i przysunęła bliżej mnie. - Dasz mi swój numer, ja będę w sklepie, ty pochodzisz po galerii, do kina, na obiad, a potem zadzwonię, jak skończę i pójdziemy razem do mnie - Szczupła, blada dłoń spoczęła na moim ramieniu. Długie na jakieś dziesięć centymetrów tipsy przyprawiały mnie o dreszcze. Przed oczami zobaczyłem nieprzyjemną wizję przypadkowego wydłubywania mi oczu tymi tipsami.
- Dzięki, ale robienie za kartę kredytową też niezbyt mi pasuje - Powiedziałem wprost. Dziewczyna najpierw otworzyła zaskoczona usta i uniosła brwi, a gdy już pierwszy szok przeszedł, wyglądała, jakby najchętniej mnie zamordowała. Odwróciłem głowę w stronę tablicy, nim Ada zdecydowała się rzeczywiście na mnie rzucić i pozbawić mnie wzroku.
- Sashi - Usłyszałem szept tuż nad uchem. - Mi się nie daje kosza... - Wyszeptała głosem tak przepełnionym jadem, że niemal czułem, jak jej oddech spływa po mojej skórze.
Wyzwolił mnie dzwonek na lekcje. Profesor Hasji też wyglądał, jakby ktoś go ocalił. Wstałem z miejsca i udałem się na kolejną lekcję. Nie przejmowałem się za bardzo groźbą dziewczyny. Każda jej typu zareagowałaby w podobny sposób. Po prostu poczuła się źle, że dostała kosza. Jeszcze od kogoś takiego jak ja? Właściwie oprócz pieniędzy nie miałem nic, co mogłoby zaimponować dziewczynom. Nie byłem ani wysportowany, ani szczególnie przystojny. Od taki po prostu chłopaczek, o zniewieściałej urodzie. Nie byłem też wysoki, dziewczyny nie piszczały na mój widok, a gdy słyszałem ich przytłumione szepty na korytarzu, dotyczyły mnie tylko wtedy, gdy chodziło o kasę. Cóż, zaakceptowałem już to i naiwnie wierzyłem, że jakakolwiek dziewczyna zwróci kiedyś uwagę na mnie ze względu na mój charakter, albo jakimś dziwnym sposobem spodobam jej się z wyglądu, ale z całą pewnością nie ze względu na moje pieniądze.
Kolejne lekcje minęły spokojnie. Ada już mnie nie niepokoiła, zajmując się swoimi koleżankami i bardziej atrakcyjnymi chłopakami. W końcu wytrzymałem do końca lekcji i wróciłem do domu. Przed angielskim postanowiłem zrobić sobie lekcję przygotowawczą. Oczywiście nie na lekcje języka, ale... te drugie zajęcia z senseiem. Na spokojnie napisałem sobie tekst, który chciałem mu powiedzieć:
,,Sensei, w sprawie tych lekcji. Nie zgadzam się na to, żebym sam miał sobie wybierać zakres materiału. Ty jesteś moim korepetytorem i to ty powinieneś ułożyć mi plan lekcji. Nie będę sam tego wymyślał, bo to twój obowiązek."
Brzmiało to dość idiotycznie, ale chyba najlepiej ze wszystkich moich wypowiedzi. No i miałem nadzieję, że jak będę to mówił, to jakoś lepiej przejdzie mi to przez gardło.
Spojrzałem na zegarek. Miałem jeszcze chwilę, więc mimo wszystko chciałem się czegoś dowiedzieć, czego mógłbym się spodziewać. W domu była tylko Pai i od ostatniej afery nie zamieniliśmy ani słowa, więc raczej by nie weszła do mojego pokoju, ale wolałem nie ryzykować. Zamknąłem drzwi i przekręciłem zamek. Jego szczęk spowodował u mnie nieprzyjemne dreszcze, a mój wzrok mimowolnie padł na szafkę z nożami. Pokręciłem gwałtownie głową, żeby odgonić niemiłe myśli i usiadłem do komputera. W przeglądarce wpisałem ,,Co robić w gejowskim związku" i przejrzałem kilka pierwszych linków. Co prawda nie byłem gejem i nie byłem w związku, ale warto było wiedzieć cokolwiek w tym temacie. Niestety nie znalazłem nic co mogłoby mi pomóc. Tylko jakieś informacje o gejach i jak wygląda ich życie. Nic co mogłoby mi pomóc. Zrezygnowany zacząłem szukać podobnych rad dla par hetero - to było nieco bardziej przydatne. Co prawda część rad była bardziej dla małżeństw ze stażem - zostawiaj miłe karteczki, wysyłaj wiadomości typu ,,kocham cię", podróżujcie wspólnie, rób masaże drugiej osobie i tak dalej. Ale były też bardziej przydatne porady: ,,chodźcie na randki, rozmawiajcie dużo, starajcie się utrzymywać kontakt cielesny no i oczywiście uprawiajcie seks!" - Mówiła jedna z nich. Na samą myśl się zarumieniłem i zrobiło mi się gorąco. Zamknąłem szybko kartę, żeby nie zacząć sobie tego wyobrażać. Byłem niemal pewny, że prędzej czy później sensei do tego doprowadzi... skoro był gejem to pewnie nawet prędzej niż później...
Ręce mi drżały, gdy zacząłem szukać informacji o gejowskim współżyciu. Na pierwszej stronie, na której trafiłem większość miejsca zajmowały gejowskie gify, wiec natychmiast ją wyłączyłem. Niedobrze mi się zrobiło, gdy na to patrzyłem. Nagle wyświetliła mi się reklama jakiejś strony internetowej: ,,sprawdź jak urozmaicić wasze życie łóżkowe" - Bez namysłu kliknąłem. Na szczęście tym razem były to wyłącznie porady. Zainteresowany poszukałem innych tego typu stron. Znalazłem całą masę porad o sprawach łóżkowych. Dowiedziałem się między innymi, że powinienem kupować jakąś erotyczną bieliznę, pozwalać jeść ze swojego ciała jakieś słodkie rzeczy, próbować ,,nowych pozycji", chociaż nie chciałem wiedzieć co dokładnie osoba pisząca tę radę miała na myśli, pisać jakieś erotyczne liściki i zabawy... ostatnia rada zaskoczyła mnie na tyle, że włączyłem inny link, gdzie opisane były różne seksualne zabawy. Spodziewałem się czegoś naprawdę chorego, ale nie było to nawet bardzo okropne. Jakkolwiek związywanie rąk było nieco dziwne, to propozycje rozbieranych gierek, seks w ciemnościach, czy w hotelu wcale nie było aż tak przerażające, jak się bałem. Zastanawiałem się, czy sensei będzie mnie uczył tego typu rzeczy.
Spojrzałem na zegarek i niemal podskoczyłem w miejscu. Cholera, byłem już prawie spóźniony! Złapałem torbę i wybiegłem czym prędzej w pokoju.
_________________________________________________________
fp - https://www.facebook.com/HistorieYaoi/?fref=ts
ask - http://ask.fm/Historieyaoi
Zawsze wiedziałam że internet jest wielki. Proszę o adres tej strony. Z drugiej strony w jednym z moich ulubionych opowiadanie To nie tak. Rzucono hasło nastolatce, która dostałe pierwszego okresu żeby instrukcję do podpasek znalazła sobie w internecie bo jej brat miał chłopaka:-) i nie było XX w pobliżu. Zadziwiona sprawdziłam i było.:-)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że tutaj zerknęłam na kilka stron, żeby sprawdzić, co tam jest wypisane i rzeczywiście takie rady można znaleźć xD
UsuńZ tego co pamiętam to korzystałam z tych
http://www.ofeminin.pl/intymnie/jak-urozmaicic-zycie-seksualne-d54742.html
http://www.milosctopasja.com/artykuly/pelny/1057/pikantnych-pomyslow-jak-urozmaicic-wasze-zycie-seksualne
I jeszcze kilku innych ^ ^
Brawo dla Sashi'ego za spławienie Ady! Jestem dumna :D
OdpowiedzUsuńNo, no, ciekawość to pierwszy stopień do piekła, więc uważaj Sashi xD
Ponownie zapraszam cię na spis blogów blogowibogowie.blogspot.com
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, och Sachi takie strony przeglądał, no cóż on w zasadzie to nie wie jak zachowywać się w relacjach ludzkich, a Ada to mam nadzieję, że nic nie wymyśli...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Sachi takie strony przeglądał ;) w zasadzie to to jest zielony w zachowywaniu się w relacjach ludzkich... a Ada mam nadzieję, że jecmak nic nie wymyśli...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejka,
OdpowiedzUsuńoch jak wspaniale, Sachi na takich stronach przesiadujesz :D jeśli przyszło by mi określić go to zupełnie nie jest obeznany w relacjach ludzkich... a Ada... och mam nadzieję, że jednak nic nie wymyśli i będzie spokój...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza