niedziela, 19 lutego 2017

Lekcja życia XXII - Lekcja pozycji

- Halo... cześć mamo - Ręce mi zaskakująco drżały, gdy wykonywałem telefon. Najchętniej zostałbym u senseia już na zawsze. Przynajmniej nie musiałbym się zmagać z gniewem rodziców. Sensei siedział obok mnie na kanapie i patrzył, jak sobie radzę. W razie czego miał mi też robić za psychiczne wsparcie.
- SASHI! Gdzieś ty się podziewał! - Odsunąłem telefon od ucha, gdy usłyszałem krzyk matki. Sensei uśmiechnął się delikatnie i pokrzepiająco położył dłoń na moim ramieniu. - Znikasz na tyle dni i nie dajesz nawet znaku życia?! I tak bym się martwiła, gdybym wiedziała gdzie jesteś, a tu nagle dostajemy informacje od twojego kolegi, że wcale z nimi nie pojechałeś! Nie odbierasz telefonu i w ogóle nic nie wiemy! Gdzie ty się podziewałeś przez ten czas?!
- U... u kolegi... - Rzuciłem niepewnie. - Chodzimy razem na angielski. Przepraszam... nie pomyślałem, a pokłóciłem się z kolegami, więc...
- Masz natychmiast wracać do domu, jasne?! Jak tylko wrócimy z pracy to pogadamy z tobą bardzo poważnie.
- Tak mamo... - Szepnąłem. Zaraz potem w telefonie usłyszałem głuche pikanie. Odrzuciłem komórkę na bok i zmęczony oparłem się o kanapę..
- I co? Nie było tak źle, nie? - Uśmiechnął się delikatnie sensei, obejmując mnie w przyjaznym geście.
- Było okropnie... mam przechlapane.
- No cóż, nie powiem, trochę sobie na to zasłużyłeś. Spróbuj jakoś się trzymać, co? - Nepewnie pokiwałem głową. - Grzeczny chłopiec.
- Będę mógł tutaj wrócić? - Zapytałem cicho. Może i zawracałem ciągle senseiowi głowę, ale... nie chciałem go opuszczać. Zwłaszcza, że w każdej chwili mógł przespać się z... kimkolwiek. A z jakiegoś powodu dalej chciałem, żeby... jeżeli miał to robić z kimś, to żebym był to ja... nie ważne, jak okropnie żenujące to było.
- Oczywiście, że tak - Sensei zaśmiał się cicho. - Zobaczymy się na angielskim. A i tak mamy nasze lekcje życia, prawda?
- Tak... - Kiwnąłem niepewnie głową. - A czy... m-możemy przerobić ostatnią lekcje? Dz-dzisiaj?
- Twoja matka nie będzie zachwycona. Aaaale... czego się nie robi dla mojego ulubionego ucznia - Poczochrał mnie przyjaźnie po włosach. Serce waliło mi jak oszalałe i... i kompletnie nie wiedziałem jak powinienem o to poprosić, ale... cholernie się bałem, że albo będzie miał mnie... albo kogoś innego. Dziwne, bo był to tylko mój nauczyciel, ale i tak nie mogłem znieść myśli, że będzie sypiał z kimkolwiek. - No dobra, co chciałbyś teraz przerobić?
- N-no... mówiłeś wcześniej, że... - Odwróciłem się tyłem do senseia, byleby nie widział mojego wyrazu twarzy. - Przerobimy... teorię...
Chwilę panowała całkowita cisza. Umiałem sobie wyobrazić zaskoczenie na twarzy senseia, gdy usłyszał, czego od niego chcę. Z drugiej strony... prosiłem, żeby się ze mną przespał, obecna prośba nie była dużo gorsza. Chciałem się tylko dowiedzieć... jak to wygląda.
- Dobrze - Usłyszałem tylko za sobą. Coś ścisnęło moją dłoń i w kolejnej chwili szedłem posłusznie przed siebie, z nisko spuszczoną głową, w stronę sypialni. To jeszcze nie był sam seks... nie miałem się czego obawiać...
- Kiedy już zdecydujesz się, że jesteś na to gotowy - Odwrócił mnie tyłem do łóżka, położył dłonie na moich ramionach i delikatnie posadził na materacu. - Będziemy mieli parę możliwości. W seksie mówi się na to ,,pozycje seksualne". Na razie omówimy te najbardziej podstawowe. Połóż się na plecach - Wykonałem posłusznie polecenie, chociaż coraz bardziej i bardziej zażenowany.
- Myślałem, że... że będziemy omawiać to wszystko w teorii... - Wymamrotałem, odwracając głowę w stronę ściany.
- Na razie tak. Planowałem, że będziemy to ćwiczyć w samej bieliźnie, więc i tak jest nieźle - Nagle jego twarz znalazła się tuż przed moją. Jakbym i tak nie był dość zażenowany. Jeszcze patrzył na mnie z tym cholernym, czułym uśmiechem - Zacznijmy od początku. Najprostsza i najbanalniejsza z pozycji. Nazywana pozycją na misjonarza - Na wewnętrznej części ud poczułem silny uścisk dłoni, które rozchyliły je na bok. Nie zdążyłem się nawet speszyć, gdy uda senseia znalazły się między moimi nogami. - Będziesz musiał się rozluźnić i mi zaufać. Ufasz mi, prawda? - Spojrzał na mnie czule. Już miałem odpowiedzieć, gdy poczułem jak coś twardego na mnie napiera. Jęknąłem zażenowany. Biodra senseia poruszały się miarowo i systematycznie, napierając na mnie. - Jak ci się podoba?
- Nie podoba... - Jęknąłem. Próbowałem zasłonić się rękoma przed jego wzrokiem, ale ciągle czułem, jak na mnie patrzy. - Nie chcę... żebyś na mnie patrzył... - Szepnąłem, dodatkowo zaciskając powieki, gdy poczułem, że sama tarcza z moich rąk to zdecydowanie za mało.
- Oh, skoro tak... pokażę ci coś jeszcze bardziej żenującego. Jak na razie nie będę nawet tego od ciebie oczekiwał, ale... warto, żebyś to znał. Jest to pozycja na jeźdźca. Daje stronie uległej szansę na chociaż częściową dominacje.
Kiwnąłem tylko głową. Zgodziłbym się teraz na wszystko, byleby w końcu nie leżeć tak, całkowicie mu oddany. Sensei usiadł na łóżku koło mnie i gdy się tego kompletnie nie spodziewałem, wciągnął mnie okrakiem na swoje biodra. Spojrzałem na niego zaskoczony. Jeszcze bardziej, gdy jego uścisk nagle znalazł się na moich pośladkach.
- A teraz mogę ci pomóc, albo możesz zrobić to sam. Unosić się i opuszczać na moje biodra - Przełknąłem ślinę, za bardzo zażenowany, by zrobić cokolwiek, chociażby kiwnąć głową. Już teraz było to żenujące, kiedy oboje byliśmy ubrani a... a w innej sytuacji wydawało mi się to niemal niemożliwe. Jęknąłem krótko, gdy nagle sensei ścisnął mój tyłek i tak jak zapowiedział zaczął unosić i opuszczać moje biodra. Przerażony zacisnąłem dłonie na jego ramionach. Ten jego dotyk był... był naprawdę dziwny. Nawet nie do końca rozumiałem, ale jednocześnie było to nieprzyjemne,żenujące i... powodowało dziwne dreszcze w dolnej części mojego brzucha.
Spuściłem głowę i oparłem ją o pierś senseia, byleby na niego nie patrzeć... nie w takiej sytuacji.
- Też nie?
- Też nie... - Szepnąłem.
- No dobra... to spróbujemy pozycji na pieska, może być?
- Brzmi... okropnie żenując... ach! - Jęknąłem, zrzucony nagle na materac. Leżałem na brzuchu, z głową odwróconą w stronę senseia. Ten znalazł się tuż za mną i znowu chwycił mnie za biodra, podnosząc je na tyle, by móc dalej na nie napierać.
- Czy tak byłoby w porządku? - Piersią niemal przylegałem do materaca, chociaż biodra miałem wysoko uniesione w górę. Jak miałem czuć się dobrze w takiej sytuacji?
- N-nie wiem... - Wymamrotałem, chowając twarz w poduszkę i zaciskając dłonie na kołdrze. - Wstydzę się...
- I jest to całkowicie normalne. Jak będziemy uprawiać seks też się będziesz wstydził. I to pewne nawet bardziej niż teraz. Będziesz wydawał z siebie rozkoszne, żenujące dźwięki i nie będziesz rozumiał co się z tobą dzieje. To wszystko będzie całkowicie normalne. I to co czujesz też jest, ale musisz się do tego przyzwyczaić. A powiem ci, że przy pierwszym razie z dziewczyną jest jeszcze gorzej. Zwłaszcza, że nie wiesz kompletnie co robić, a sam musisz działać. I jeżeli coś wyjdzie nie tak... cóż, zdarza się, że dziewczyny mają o to pretensje - Ponownie naparł na moje biodra i pochylił się nad moim uchem.
- Ale... - Szepnąłem, odsuwając się tylko na tyle od poduszki, żeby mieć wolne usta. - Ty nie będziesz miał do mnie pretensji, sensei?
Ruchy bioder na chwilę ustały, a sam sensei przez chwilę nie mówił nic, trwając w lekkim zaskoczeniu.
- Oczywiście, że nie będę - Po tonie jego głosu mogłem stwierdzić, że jest lekko rozbawiony. - Byłbym okropnym nauczycielem, gdybym ci coś tłumaczył i miał pretensje, że od razu tego nie rozumiesz - Czułym gestem odgarnął moje włosy za ucho, żeby spojrzeć na to, jak okropnie jestem czerwony. - Na kolejnych lekcjach pomyślimy, jak cię ośmielić. A na razie - Gwałtownym szarpnięciem znowu przewrócił mnie na plecy i w kolejnej sekundzie znalazł się tuż nade mną, wpatrując m się w oczy z delikatnym uśmieszkiem. - Leć do domu, póki jeszcze masz dom - Przyjaźnie pstryknął mnie w nos i w końcu uwolnił mnie od swojego niemal paraliżującego dotyku.
- Sensei... - Przewróciłem się na bok. - A co kiedy... czego mnie będziesz już uczył, gdy... ,,to" zrobimy?
- Oj Sashi - Uśmiechnął się czule i przejechał mi palcami po włosach. - Jest cała masa rzeczy, które możemy robić. Nie bój się, mam jeszcze pomysł na milion lekcji. Ale nie na dzisiaj. Zbieraj się, odwiozę cię do domu.
- Nie chcę wracać... - Powiedziałem cicho, podnosząc się z łóżka. Moje ciało było dziwne gorące po tych krótkich scenkach z senseiem. - Chciałbym zostać z tobą...
- Słodki jesteś. Ale nie możesz się u mnie ukrywać przez resztę życia... pomyślimy o tym jak skończysz osiemnaście lat, dobrze? - Słowa senseia naprawdę mnie zszokowały. Nawet jeżeli mówił tak tylko po to, żeby mnie pocieszyć... było to naprawdę miło. Mimo tego, że nawet przez sekundę nie wierzyłem, że mógłbym mówić to na serio.
- Dobrze - Uśmiechnąłem się delikatnie i kiwnąłem głową. Sensei patrzył na mój wyraz twarzy, aż nagle pocałował mnie w usta.
- Zbieraj się Sashi. Podwiozę cię - Wstał z łóżka i wyszedł. Zawsze gdy wychodził, miałem wrażenie, że powinien zostać ze mną. Gdy senseia nie było przy mnie, ta sypialnia wydawała się mi kompletnie obca. Wstałem z łóżka i wyszedłem. Moje ciało było dziwnie gorące... wydawało się niemal płonąć po tym, co sensei ze mną robił. Aż się bałem pomyśleć, co się stanie, gdy w końcu... prześpimy się ze sobą. I jak powinienem zachowywać się... po wszystkim? Było tyle pytań, które chciałem zadać... ale na dzisiaj byłem już wystarczająco zażenowany.
- Nie zadasz mi pracy domowej? - Zagadnąłem nagle, stając przy drzwiach. Jeżeli coś planował na kolejne zajęcia, wolałem być przygotowany chociaż trochę. Sensei wpatrywał się we mnie lekko zaskoczony, gdy ja zakładałem buty. Nie musiałem na niego patrzeć, żeby widzieć jego delikatny, rozbawiony uśmieszek.
- Cóż... zastanów się co chcesz zrobić i co przerobić. Na razie świetnie sobie radzisz, jak chcesz możesz jeszcze trochę o tym poczytać. I nie wpadaj w kłopoty - Objął mnie ramieniem i znowu się uśmiechnął. To było dziwne. Dlaczego serce tak szybko mi biło, gdy się uśmiechał? Dlaczego miejsca, których dotykał wydawały się płonąć? Nagle, w chwili rozstania w głowie miałem setki pytań. Nie chciałem się z nim rozstawać. Lubiłem spędzać z nim czas. Bardziej niż z kimkolwiek innym. A dalej czekał na mnie bolesny, realistyczny świat. Szkoła, rodzina... moi kumple... o ile dalej nimi byli, na co w sumie nie liczyłem. Nawet nie wiedziałem, czy ja chcę dalej się z nimi zadawać. Z drugiej strony... nie miałem już chyba nikogo.
Dołujące myśli śledziły mnie przez całą drogę na dół. Sensei pomógł mi znieść torbę, a potem ją wpakował do bagażnika samochodu. O dziwo się nie odzywał. Nie wiem czy uznał, że przez te dni powiedział mi już wszystko, czy po postu chciał mi pozwolić przyzwyczaić się do ciszy, czy też może chciał pozostawić mnie samego ze swoimi myślami. Nie wiedziałem i nie chciałem pytać. W ciszy przemierzaliśmy kolejne ulice okropnym samochodem senseia, aż dotarliśmy pod mój dom. Wyglądał, jakby był pusty... było za wcześnie, żeby rodzice wrócili z pracy, a Pai pewnie spała, albo siedziała u kumpli.
- Dasz radę - Usłyszałem głos tuż obok siebie. Był łagodny i przyjazny jak zawsze, ale jakoś niezbyt mnie uspokajał. Nawet delikatny uścisk na mojej dłoni był jakiś taki... dziwny. Przerażała mnie myśl, że za chwilę mnie puści i znowu będę musiał radzić sobie sam. Uścisk na mojej dłoni w końcu zniknął, a ja spojrzałem na senseia. Uśmiechnął się po raz ostatni i po chwili pocałował mnie krótko w policzek. - Trzymaj się jakoś. W razie czego to dzwoń, dobrze? I widzimy się na angielskim.
Kiwnąłem głową i opuściłem samochód. Teraz naprawdę nabrałem wrażenia, że mój świat ogranicza się tylko do senseia. Wziąłem od niego walizkę i poszedłem do domu.

6 komentarzy:

  1. Cudo! Kolejny wspaniały rozdział. Czekam na więcej i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo Twój świat ogranicza się tylko do senseia... Nie żeby ktoś miał coś przeciwko. A ta lekcja była genialna...
    Nirana

    OdpowiedzUsuń
  3. Mraśnie :3

    Steve

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    wspaniale, mam nadzieję, że będzie dobrze, i tak ma wsparcie w senseiu i uroczo wygląda taki zażenowany...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    wspaniale, mam nadzieję, że będzie tutaj wszystko w porządku, i tak ma wsparcie w senseiu i bardzo uroczo wygląda taki zażenowany...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    wspaniale, oby było tutaj wszystko w porządku, i tak ma wsparcie w senseiu... i uroczo wygląda taki zażenowany... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń