- Przepraszam... - Wymamrotałem, spuszczając głowę, żeby nie patrzeć na rażące światło, od którego zaczęły boleć mnie oczy.
- Przepraszam? Tylko tyle? - Matka była wściekła. Nie dziwiłem jej się w sumie... pierwszy raz od jakiegoś czasu poczułem, że naprawdę sobie zasłużyłem na pretensje z ich strony. - Nie mamy z tobą kontaktu przez tyle dni, nie odbierasz telefonów, nie wiemy, gdzie jesteś. Jedyne co o tobie wiemy, to to, że nie pojechałeś na wyjazd ze swoimi przyjaciółmi. Gdybyś tam pojechał, pewnie nawet byśmy się nie przejęli, że masz wyłączony telefon, ale w takiej sytuacji? Mogło się stać wszystko. Mogłeś zostać porwany, pobity, nawet popełnić samobójstwo.
- Naprawdę nie masz za grosz wyobraźni? - Ojciec mówił spokojnym, surowym głosem, od którego aż dostawałem dreszczy. - Wiesz jak się martwiliśmy?
- Wiem... to było głupie... przepraszam... - Uparcie wpatrywałem się w swoje kolana. Nie chciałem nawiązywać z nimi kontaktu wzrokowego. Czułem się wystarczająco. źle, otoczony przez rodziców i wciąż gromiony przez ich spojrzenia, które niemal czułem na swojej skórze. Chciałem już stąd iść... chciałem się gdzieś schować i odpuścić sobie tej umoralniającej gatki. - Ja... wyłączyłem telefon, bo nie chciałem, żeby dzwonili do mnie moi przyjaciele... dość mocno się pokłóciliśmy i... nie pojechałem z nimi. A potem do mnie dzwonili i...
- Sashi, my nie chcemy tego słuchać - Powiedział ponownie ojciec, a mi odechciało się cokolwiek mówić. - Nie jesteś na przesłuchaniu, więc nie będziemy słuchać twoich wyjaśnień. Jedyne o co nam chodzi, to żebyś zrozumiał swój błąd i nigdy więcej go nie popełniał - To było takie typowe... czułem się jak więzień, ale nawet nie mogłem się bronić. Musiałem słuchać ich zarzutów i... nawet nie wiedziałem co jeszcze. Przez całe życie nie rozgryzłem jak radzić sobie z rodzicami. Poza posłusznym siedzeniem i czekaniem na koniec. Taka tyrada trwała jeszcze dłuższy czas, gdy musiałem słuchać pretensji i wyrzutów i coraz bardziej się denerwowałem, że nie mogę się nawet odezwać. W końcu ojciec westchnął ciężko i zamilkł.
- No dobrze. To na razie tyle. W ramach kary masz przez tydzień zakaz wychodzenia z domu. Bez słodyczy, bez znajomych, wracasz zaraz po szkole i wychodzisz tylko na dodatkowe zajęcia, zrozumiałeś? Spójrz na mnie, Sashi. Zrozumiałeś?
- Zrozumiałem...
- A następnym razem pomyśl dwa razy zanim coś zrobisz. I idź już do pokoju.
Kiwnąłem tylko głową i wstałem z krzesła. Jak najszybciej się wyniosłem z kuchni. Zamknąłem się w pokoju i schowałem się pod kocem. Miałem dość. Dość wszystkiego. Gdziekolwiek bym nie trafił i tak czułem, że to nie jest moje miejsce i tak naprawdę nikt mnie tutaj nie chcę.
Uspokój się Sashi! Jesteś nastoletnim facetem, nie powinieneś się tak nad sobą użalać! Leżałem jeszcze chwilę, zdołowany wszystkimi, a w tym sobą samym. Dlaczego byłem taki, jaki byłem? Czeu nie mogłem mieć normalnych przyjaciół, normalnych relacji z rodzicami? Nie pamiętam, kiedy ostatni raz wyszliśmy gdzieś razem we trójkę. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz poczułem się dobrze na towarzyskim spotkaniu. Nawet jeżeli ktoś mnie zapraszał do siebie, co zdarzało się naprawdę rzadko, chciałem tylko jak najszybciej zasnąć, bo nie umiałem się odnaleźć... może to ze mną był problem? Może to ja nie umiałem sobie radzić, a cały otaczający mnie świat był... normalny?
Skuliłem się pod kocem i przycisnąłem poduszkę do piersi. Miałem wrażenie, że jeżeli ścisnę ją naprawdę mocno, przedrze się do mojego serca i chociaż trochę ukoi jego ból. Ten nieznośny, okropny ból, który tak dobrze znałem....
_______________________________________________________________
Wybaczcie tak krótką notkę, ale gdybym dodała do niej jeszcze jeden rozdział, to ta wyszłaby dużo za długa. Pewnie wam by to nie przeszkadzało, ale ze względu na to, że mam naprawdę mało rozdziałów napisanych na zapas, muszę je jakoś sensownie rozdzielać. Jeszcze raz przepraszam, za tydzień będzie dłużej ^ ^
To było wredne. W sensie tytuł. Bo spodziewałam się innej lekcji... Już zastanawiałam się o czym ona będzie... A tu ni ma. Ale rozumiem przemyślenia Sashi na swój temat i swojej odmienności.
OdpowiedzUsuńW tych przemysleniach zjadłas "m"-" czemu nie mogłem mieć normalnych przyjaciół....". Tak., wiem szczegół.
Nirana
Smutek,że taki krótki ten rozdział :c
OdpowiedzUsuńSteve
Ten rozdział był za krótki. Mam niedobór Sashi'ego we krwi...
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej ;*
Mercy
Hej,
OdpowiedzUsuńrozdział jest wspaniały, oni to się e ogóle nim nie przyjmują... potruli i na tym koniec... nawet nic nie mógł powiedzieć...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńrozdział wspaniały, oni to się w ogóle nim nie przyjmują... pogadali i koniec nawet nie dopuścili go do głosu...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejka,
OdpowiedzUsuńrozdział wspaniały, czy w ogóle rodzice nim nie przyjmują? pogadali i tyle... no i nawet nie dopuścili go do głosu...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia