sobota, 8 lipca 2017
Lekcja życia XXXVI - Lekcja formalności
- Nie przynieście nam wstydu - powiedziała jeszcze matka surowym głosem, gdy dziesięć minut później byliśmy już gotowi na niezapowiedzianą wizytę. W międzyczasie przyjechała dostawa jedzenia i w ekspresowym tempie rozłożyła jedzenie, po czym, dostając solidny napiwek, odjechała. W końcu rodzice nie mogli pozwolić, żeby ktokolwiek zobaczył, że zamówiliśmy jedzenie, zamiast mieć jakieś przepyszne dania trzymane w lodówce w razie niezapowiedzianej wizyty.
Rodzice sprawdzali, czy wszystko jest dopięte na ostatni guzik, a ja w tym czasie spróbowałem się zbliżyć do telefonu. Leżał na blacie w kuchni, gdzie zostawił go ojciec. Zrobiłem kilka kroków i już wyciągałem rękę jego stronę, gdy na ramieniu poczułem przeszywający, lodowaty uścisk.
- Co ty wyprawiasz? - Zapytał surowo ojciec, a ja poczułem, jak serce podchodzi mi do gardła. - Wiesz, że zaraz mamy gości. Bardzo ważnych gości, a ty chcesz sobie teraz pisać ze znajomymi?
- Nie... chciałem tylko wysłać jedną wiadomość, że...
- Nic mnie to nie interesuje. Do kogokolwiek chciałbyś napisać, poczekasz do końca spotkania - Wyciągniętą dłoń posłusznie opuściłem. Patrzyłem na komórkę, którą ojciec sam zabrał, odszedł, wyłączył i odłożył na szafkę z książkami. Jak na złość na najwyższą półkę, gdzie ja nie mogłem sięgnąć bez krzeseł. Niestety wzrost odziedziczyłem po matce. - Odzyskasz go, jak ładnie będziesz się zachowywał. Czy to jasne? - Spuściłem głowę i kiwnąłem nią nieśmiało.
- Jasne...
Rozległ się głośny, przeciągły dzwonek do drzwi. Matka niemal podskoczyła. Szybko poprawiła włosy i przejrzała się w lustrze. Jej wzrok znacząco padł na mnie. Niemal krzyczał: ,,no idźżesz i otwórz te drzwi". Podszedłem do przedpokoju, poczekałem, aż w pokoju skończy się harmider i otworzyłem drzwi. Znajoma para przyjaciół rodziców uśmiechnęła się szeroko na mój widok.
- Sashi - Powiedziała kobieta. Miała na sobie elegancką, zwiewną sukienkę do kolan, a na szyi korale. Jej partner za to ubrany był w zdecydowanie zbyt małą koszulę, która opinała jego sylwetkę. i podkreślała mięśnie. Niemożliwe, że byli tu przypadkiem. Wyglądało tak, jakby za wszelką cenę chcieli się pokazać z jak najlepszej strony. - Nic się nie zmieniłeś.
- Dzień dobry - Naciągnąłem na twarz sztuczny uśmiech. Pozwoliłem przytulić się kobiecie, uścisnąłem dłoń jej mężowi i przepuściłem ich w drzwiach. Weszli do salonu, gdzie od razu zaczęli żywą rozmowę z rodzicami. Za nimi wszedł Kuro. Wyglądał na równie niezadowolonego z pobytu tutaj, co ostatnio. Ubrany był w jeansy i czarną koszulę, której nawet nie starał się jakoś ładnie ułożyć.
- Siema - Kiwnął głową, wchodząc do środka. - Kope lat, huh?
- Trochę czasu minęło - Powiedziałem niepewnie. Fakt, nie widzieliśmy się dawno, ale spotkaliśmy się tylko raz.
- Witaj Kuro - Pojawiła się nagle Pai, z szerokim uśmiechem i w kolejnej obcisłej, ale eleganckiej sukience i za dużej ilości makijażu.
- Cześć - Odparł spokojnie i wyciągnął dłoń dokładnie w chwili, gdy Pai próbowała się przysunąć, by pocałować go na powitanie w policzek. Widocznie się zachmurzyła i uścisnęła jego dłoń.
- Szkoda, że nie poinformowaliście nas wcześniej - Usłyszałem głos ojca z salonu. W tonie jego głosu można było usłyszeć delikatny wyrzut. Może nie bardzo wyraźny, sam pewnie miałbym wrażenie, że się przesłyszałem, gdybym nie znał go aż tak dobrze. ,,No wiecie, kulturalni ludzie nie przychodzą od tak sobie, bez zapowiedzi". - Przygotowalibyśmy coś porządnego i jakieś dobre wino. A tak, możemy zaoferować tylko coś na szybko.
- No coś ty - Zaśmiał się mężczyzna. - Nie spodziewaliśmy się, że cokolwiek przygotujecie. Zwłaszcza, że mieliście tylko pół godziny.
Zmarszczyłem brwi. Wydawało mi się, czy ojciec Kuro mówił łudząco podobnym tonem jak mój ojciec? Brzmiało to niemal jak obelga: ,,Nie oczekiwaliśmy po was zbyt wiele. W końcu to tylko wy. Przygotowywaliśmy się, że podacie jakąś sałatę i tyle. W pół godziny? Cud, że w ogóle zdążyliście się jakkolwiek zebrać".
Zerknąłem na Kuro. Był taki spokojny i opanowany, jakby w ogóle tego nie zauważył. Albo jakby już do tego przywykł.
- Kuro - Matka podeszła i uściskała chłopaka. Mogło mi się wydawać, ale byłem prawie pewny, że w jego oczach dostrzegłem żądzę mordu. Ta jednak zniknęła, gdy tylko został uwolniony z uścisku matki.
- Dzień dobry - Powiedział obojętnie. - Dzień dobry panu - Zwrócił się do mojego ojca, który uścisnął mu dłoń.
- No proszę, chłopak wam rośnie jak na drożdżach. Ale, nie rozmawiajmy w progu. Chodźcie, przygotowaliśmy skromny poczęstunek.
Wszyscy zasiedliśmy do stołu. Nie wiem jakim idiotą trzeba byłoby być, żeby rzeczywiście uznać to za ,,skromny poczęstunek, robiony na szybko".
- To co tam u was nowego? - Zagadał ojciec, nakładając sobie pysznie pachnącej pieczeni, podał talerz matce, która natychmiast dała go mi, a sama sięgnęła po sałatkę.
- U nas? Ah, nic nowego. Widzieliśmy się w sumie niedawno. No... sfinalizowaliśmy bardzo ważny kontrakt za kilka milionów - Powiedziała obojętnie kobieta. W sumie nawet nie wiedziałem, czym się zajmują. Nałożyłem sobie mięsa i podałem talerz siedzącemu obok mnie Kuro. - Oh, a ty nie jesz pieczeni? - Zwróciła się do matki. - Tylko mi nie mów, że jesteś na diecie.
- Ależ skąd - Machnęła tylko ręką. Oczywiście, że nie mogła powiedzieć,że jest na diecie. To tak, jakby się przyznała do tego, że powinna schudnąć. - Ale przechodzę na wegetarianizm. Podobno to bardzo zdrowa dieta.
- Oh, naprawdę? - Powstrzymałem się przed ostentacyjnym przewróceniem oczami. Serio, uwielbiałem słuchać takich rozmów przy jedzeniu. Ojciec pochylił się w stronę ojca Kuro i też zaczęli o czymś rozmawiać.
- To co tam nowego? - Zagadnął Kuro, zerkając w moją stronę. Pai, która siedziała po jego drugiej stronie, aż podskoczyła, aż nie zauważyła, że pytanie nie było skierowane do niej. Znowu spochmurniała i wbiła nienawistny wzrok w sałatkę, którą wzięła o dziwo zamiast mięsa. Pewnie po to, by zaimponować Kuro.
- W sumie nic - Wzruszyłem ramionami. A w każdym razie nic, o czym miałem ochotę mówić praktycznie obcemu chłopakowi. - Szkoła, nauka, zajęcia dodatkowe... nic nowego. A u ciebie?
- Chyba też nic. W końcu się nie zgadaliśmy, co?
- Jakoś tak...
- Masz plany w weekend? - Zapytał nagle, całkowicie mnie zaskakując. Pai za jego plecami gwałtownie pokiwała głową. Cholera... chciałem pójść do senseia... zwłaszcza, że byliśmy umówieni na dzisiaj, ale... nie mogłem ryzykować. Musiałem spełnić prośbę Pai. Zwłaszcza, jeżeli nie chciałem, żeby nagle wszem i wobec ogłosiła, że już sypiam z ,,dziewczyną".
- Nie, właściwie to nie - Uśmiechnąłem się delikatnie.
- Może wypad do salonu z grami? - Zaproponował, ale z taka obojętnością, jakby właściwie łaskawie się zgadzał, żeby mnie zapraszać.
- Sashi, a czy ty wtedy nie masz zajęć? - Zapytała nagle matka, odrywając się od rozmowy z... Anną? Chyba tak się nazywała ta kobieta. - Nie wiem, czy możesz sobie pozwolić od tak chodzić i się bawić.
- Akurat w tę sobotę nie mam - Powiedziałem z uprzejmą skromnością w głosie. Nigdy nie miałem zajęć w sobotę. Rodzice po prostu chcieli pokazać, jakim pilnym i uczynnym uczniem jestem. - To mógłbym iść?
- No cóż, w takim razie nie widzę przeszkód. Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić - Uśmiechnęła się promiennie.
- Dzięki mamo. To tak, mogę iść - Zwróciłem się znowu do Kuro.
- To super. Może rzeczywiście w końcu się gdzieś spotkamy. Czekaj - Chwycił serwetkę leżącą na stole, a z kieszeni wyciągnął długopis. Jego rodzice zgromili go spojrzeniem, gdy zapisywał swój numer na serwetce. - Trzymaj. Zadzwoń do mnie i się umówimy, dobra?
- Umm...jasne - Wziąłem od niego serwetkę. Teraz i Pai gromiła mnie spojrzeniem. Z jednej strony, zdobyłem dla niej numer, ale z drugiej, zdobyłem go bez najmniejszego problemu, nawet się nie starając.
- Znam jeden zajebisty salon z całą masą gier. Najlepsze są tam wyścigówki. Samochody ruszają się przy kierowaniu i można się ścigać w dwie osoby.
- Też lubię gry komputerowe - Wtrąciła nagle Pai. - Gram w nie od rana do wieczora. Chcę nawet pisać do nich scenariusze.
- Oh... fajnie - Kuro to powiedział z taką chłodną obojętnością, że aż ja poczułem się zażenowany. Pai widocznie też, bo zaraz zalała się cała rumieńcem. Wkurzona i zawstydzona wróciła wzrokiem do jedzenia sałaty. - Sobota?
- Sobota... - Kiwnąłem niepewnie głową. Świetnie, wyglądało na to, że wkopałem się do wyjścia z Kuro, zamiast spotkać się z senseiem, to jak tak dalej pójdzie, to Pai nie będzie chciała go znać. - Brzmi super.
Po twarzy Kuro przemknął błysk satysfakcji i zabrał się za jedzenie. Czas mijał powoli, zbyt powoli, wśród nic nie znaczących rozmów. Zerkałem co i rusz to na zegar, to na szafkę, gdzie zostawiony był mój telefon. Chciałem zadzwonić do senseia, przeprosić i wszystko wyjaśnić... ale czas mijał nieubłaganie, a ja nie miałem możliwości, żeby nawet mu napisać... wyobrażałem sobie, jak siedzi przy zastawionym stole z mało smacznym, ale pełnym serca jedzeniem, świeczkami i czeka... czeka, a ja nie mogę mu nawet powiedzieć, że nie przyjdę.
Wieczór zakończył się późno. Właściwie, to gdy się skończył zrobiła się już noc. Ja niemal przysypiałem nad stołem, Pai coraz bardziej zmęczona patrzyła na zegar, nawet Kuro wydawał się już przysypiać. Rodzice tymczasem gadali i nawet nie wydawali się zmęczeni.
- O rety, która to już godzina - Zauważyła w końcu matka Kuro, a nasza trójka - ja, Pai i Kuro, aż odetchnęła z ulgą.
- Naprawdę? - Mama wydawała się zaskoczona, chociaż już dawno zauważyłem, że nawet ona zerkała na zegar od jakiegoś czasu. - O rety, jak ten czas zleciał, prawie północ - W tym zdaniu słychać było lekki wyrzut, ale delikatny, taki, żeby nie można było go stwierdzić bez wątpienia. ,,Nie powinniście siedzieć tutaj tak długo. W końcu jest tak późno, dzieciaki..." bla, bla bla. To nic, ze tak naprawdę wszyscy gadali do tej godziny, nie mogąc nachwalić się swoimi sukcesami.
- To nie będziemy wam więcej zawracać głowy - Ojciec Kuro wstał i uśmiechnął się do nas. Odpowiedziałem zmęczonym, ale uprzejmym uśmiechem. Chłopak obok mnie poklepał mnie po ramieniu i sam się zebrał. Byłem śpiący. Jedyne czego chciałem, to w końcu móc iść spać. Gdy formalności dobiegły końca, na wpół przytomny powlokłem się do pokoju. Pai szła tuż przede mną. To była tylko północ, nie powinniśmy byli być aż tak zmęczeni, ale cały dzień w szkole i jeszcze ta kolacja, zrobiły swoje.
- Dobrze się spisaliście - Powiedział ojciec, zatrzymując się u podnóża schodów. Odwróciłem tylko głowę w jego stronę. - Napiszemy wam jutro zwolnienie, żebyście mogli się wyspać.
- Przepraszamy was za to - Dodała matka. Ona też była widocznie zmęczona. - To ostatnia taka sytuacja. Śpijcie dobrze.
- Branoc - Rzuciliśmy na raz i wspięliśmy się po schodach. Dobrze, że rodzice odpuścili mi jutro szkołę. Nie wiem, czy byłbym w stanie podnieść się z łóżka za sześć godzin. Nie wspominając o tym, że nawet nie miałem czasu, żeby odrobić lekcje, czy się pouczyć.
Spojrzałem na piżamę, leżącą na łóżku, ale nie miałem siły się w nią przebierać. Praktycznie po ciemku, kierowany tylko światłem ze schodów, podszedłem do łóżka i rzuciłem się na nie. Odbicia serca liczyły czas do mojego zaśnięcia. Po dziesięciu, przed oczami zaczęły mi migać kolorowe plamy, układające się w niezrozumiały bezład. Jeszcze parę uderzeń serca i całkowicie straciłem kontakt z rzeczywistością.
_____________________________
https://www.facebook.com/HistorieYaoi/?fref=ts
https://ask.fm/Historieyaoi
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ufff a ja codziennie odliczałam dni i już za dwa dni miał być miesiąc nie strasz mnie tak bałam się że cię porwali :'(
OdpowiedzUsuńFajny rozdzialik ale żal mi Senseia i mam teorie spiskowe na temat Kuro ;-;
Yumiko :*
Wróciłaś <3
OdpowiedzUsuńNirana
Tak, wróciłam i nic mi nie jest xD
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak długo, ale po wyjeździe potrzebowałam jeszcze kilka dni na załatwienie różnych spraw. Teraz rozdziały będą się już pojawiać regularnie(raczej) ^ ^
Jupi!
UsuńNirana
Jezu aż kamień z serca :,) tak pusto bez ciebie było. Tęskniłam za twoimi opowiadaniami :) ja też mam pewną teorie spiskową dotyczącą kuro, ale poczekamy zobaczymy
OdpowiedzUsuńHmm możemy się nimi ze sobą podzielić xD
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńa myślałam, że Sachi skontaktuje się z senseiem, a tutaj poszedł spać, Kuro to całkowicie olewa Pai, ech mógł po wiedzieć, że chce sprzątnąć telefon z widoku...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńcudnie, a myślałam, że Sachi jednak skontaktuje się z senseiem... Kuro to całkowicie olewa Pai, mógł po prostu po wiedzieć, że chce sprzątnąć telefon z widoku...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńcudnie, miałam do końca nadzieję, że Sachi jednak skontaktuje się z senseiem... haha Kuro to całkowicie olewa Pai... mógł powiedzieć, że chce sprzątnąć telefon z widoku...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza