sobota, 2 lutego 2013

Aki x Kei VI- Koniec czy początek?


Kolejnego dnia, obudziłem się w pustym pokoju, Kei jeszcze nie wrócił a Kazuo prawdopodobnie wyszedł. Było dosyć wcześnie ale ja nie chciałem już spać, przez całą noc śnił mi się dom, do którego prawdopodobnie znowu dzisiaj miałem wrócić. Wstałem z łóża i zacząłem się zastanawiać co powinienem zrobić. Pierwszy raz od kiedy się tu znalazłem nie było przy mnie nikogo. Nie wiedziałem co mam w takiej sytuacji zrobić, nie znałem okolicy więc jakikolwiek spacer mógł się dla mnie skończyć zgubieniem drogi. Znałem tutaj tylko 4 osoby, i prawdopodobnie wszystkie były teraz zajęta... chociaż, Soichiro mógł nie być zajęty. Chociaż nie byłem pewny czy chcę się z nim znaleźć sam na sam. Ostatecznie i tak nie miałem co robić. Wyszedłem na korytarz i niepewnie podszedłem do drzwi naprzeciwko mojego pokoju. To tam mieszkał Soichiro i Shun, długo się wahałem rozważając wszystkie inne możliwości jakie miałem, nie miałem żadnych więc cicho zapukałem. Po chwili drzwi się otworzyły i stanął w nich Soichiro, widać było że dopiero wstał bo miał rozczochrane włosy i podkrążone oczy. Mimo to uśmiechał się szeroko.
-O Aki, co tu porabiasz tak wcześnie?
-Wiesz może kiedy wraca Kei, ewentualnie Kazuo?
Odwróciłem twarz w podłogę wypowiadając te słowa.
-Myślę że Kei powinien wrócić niedługo, ma dzisiaj coś ważnego do załatwienia więc będzie się starał urwać jak najwcześniej.
Oparł się o framugę drzwi, wręcz wymownie na mnie patrząc. Mogło to znaczyć tyle że te sprawy dotyczą mnie. Gdybym miał wystarczająco dużo odwagi i nie byłbym aż tak zawstydzony to bym zapytał co dokładnie ma zamiar zrobić ze mną Kei.
-O patrz, o wilku mowa. Keeei!♥ świetnie że jesteś, Aki koniecznie chciał z tobą porozmawiać, ja wracam spać. Pa Aki♥
Zanim zdążyłem zaprotestować, Soichiro zamknął za sobą drzwi zostawiając mnie z Keiem.
-Cześć mały, jak ci minęła noc? Mam nadzieję że chłopaki cię nie męczyli?
-Nie... w porządku.
-To dobrze, świetnie się składa że jesteś na nogach bo muszę ci coś pokazać.
Bez słowa poszedłem za nim. Wiedziałem że to już koniec, że ma mnie dosyć i odda mnie z powrotem mojej rodzinie albo znajdzie dom zastępczy. Wyszliśmy na dwór i szliśmy przez około 15-20 minut, po tym czasie doszliśmy do malutkiego domku, wyglądał on właściwie na pracownie malarską a nie na mieszkanie. Był on odgrodzony ze wszystkich stron, zostawiając niewielkie odstępy między nim a innymi domami. Kiedy Kei stanął przed drzwiami serce na chwile przestało mi bić, to tu chciał mnie zostawić? Dalej nie rozumiałem czemu tak bardzo nie chcę żeby mnie zostawił ale wiedziałem że bez niego sobie nie poradzę. Nie zauważyłem nawet kiedy się do niego przytuliłem pozwalając żeby moje łzy spływały na jego bluzkę.
-Hej mały...
-Kei proszę... proszę nie zostawiaj mnie, nie chcę trafić do jakiejś innej rodziny...
-Mały...
-wiem że jestem dla ciebie kłopotem ale mogę się zmienić. Proszę... zrobię wszystko tylko...tylko mnie nie porzucaj! Ja...
-Mały...
-Jeżeli mogę coś zrobić żeby nie być dla ciebie kłopotem to przyrzekam zrobię to... tylko mnie nie zostawiaj.... nie chcę..
-Mały!
Poczułem jak Kei łapie mnie za włosy i odciąga od swojej koszuli.
-Uspokój się mały, chyba mówiłem że ci pomogę.
-Ale..
-Nie wiem co ci się uroiło ale nie miałem zamiaru cię nigdzie oddawać.
-Ale... skoro tak... to... ten dom...
Bez słowa Kei wyjął klucze i otworzył drzwi. Wszedłem za nim do domu. Był to tylko jeden wielki pokój, który mieścił kuchnię, sypialnie i salon oraz osobny pokój z niewielką łazienką. Cały dom nie był duży, ale był całkowicie umeblowany. Miał dwuosobowe łóżko, sprawną kuchnię, stół, oraz biurko.
-Opowiadałem ci zdaje się że chciałem kupić dom i stać się niezależny od kogokolwiek, obiecałem ci też że będziesz mógł zamieszkać ze mną.
-Cz... czyli... te sprawy które miałeś załatwić... to ten dom?
-Musiałem załatwić formalności, teraz już należy oficjalnie do mnie, a ponieważ nie masz gdzie się podziać, też do ciebie.
Do oczu znowu mi napłynęły łzy szczęścia. Po raz kolejny tego dnia przytuliłem się do Keia, nie pamiętam chwili kiedy byłem tak szczęśliwy, wtedy pierwszy raz pomyślałem o tym że mogę do niego coś czuć.
 
 
*Kei*
Cholera, im dłużej znałem tego dzieciaka, tym trudniej mi było się przy nim kontrolować. Tłumaczyłem sobie że obaj jesteśmy facetami ale nie pomagało kiedy z tą swoją załzawioną miną przyczepiał się do mnie.
-Jak mogłeś pomyśleć że cię gdzieś oddam? Chyba obiecałem że będziesz mógł zamieszkać ze mną, prawda?
-Wiem ale... myślałem... jestem w końcu dla ciebie prawie obcą osobą. Byłem pewny że masz mnie dosyć.
-Słuchaj mały, gdybym nie miał zamiaru ci pomagać rozstałbym się się z tobą bo wykonaniu mojej pracy bez oddawania ci moich pieniędzy, nie stawałbym też w twojej obronie i nie proponował ci pójścia ze mną prawda?
-...tak
-Więc przestań myśleć że będę próbował cię wyrzucić.
-...Dobrze.
Poczochrałem jego włosy kiedy wreszcie się ode mnie odkleił, jednocześnie rękawem starłem mu łzy z oczu.
-Mam dzisiaj jeszcze kilka spraw do załatwienia, poradzisz sobie sam? Możesz się wybrać na spacer albo rozejrzeć się po domu, albo przejdź się po targach i znajdź sobie jakieś zajęcie. W szufladzie znajdziesz trochę pieniędzy. Tylko nie przesadź z zakupami.
Wyszedłem z domu tak szybko jak mogłem, nie wzbudzając podejrzeń Akiego. Działo się ze mną coś złego. Możliwe że jakbym został w tym pokoju trochę dłużej to mógłbym zrobić coś czego bym żałował. Tak naprawdę chciałem wyjść żebym mógł się spotkać z Kazuo Shunem i Soichiro. Nie żebym miał zamiar im powiedzieć cokolwiek o Akim, nie darowaliby mi tego. Ale uznałem że jak spędzę z nimi trochę czasu zapomnę o Akim, będę miał zbyt wiele na głowie. Skierowałem się w stronę pobliskiego baru, gdzie miałem się spotkać z chłopakami. Czekali na mnie przy stole z czterema kuflami piwa.
-Keeeei, jesteś wreszcie! Nie wziąłeś ze sobą Akiego?
Powiedział Soichiro jak przysiadłem się do ich stolika.
-Został w domu.
-No właśnie, chyba powinniśmy wziąć toast za Keia, za jego dom i za to że w końcu stał się niezależny od kogokolwiek, no chyba że będziemy brać pod uwagę jego małego, blondwłosego przyjaciela.
Odezwał się Kazuo podnosząc jeden z kufli do góry i podając mi kolejny. Pozostała dwójka, razem ze mną zrobiła to samo.
-Za Keia, że wreszcie udało mu się spełnić jego marzenie.
-Za Keia.
-Za Keia.
Powtórzyli wszyscy po kolei, chwilę przed tym jak stuknęliśmy się kuflami.
-Wiesz Kei, to nawet dobrze że nie wziąłeś Akiego, bo jedna rzecz nie daje mi spokoju.
Powiedział Shun, spojrzałem na niego pytająco podnosząc piwo do ust.
-Spałeś z nim?
Jego słowa tak mnie zaskoczyły że nieumyślnie wyplułem na niego piwo, którego nie zdążyłem przełknąć i krztusząc się zdołałem powiedzieć.
-Skąd w ogóle ten pomysł?
-Dbasz o niego bardziej niż o kogokolwiek, to że mu pomagasz to żadna wymówka. A następnym razem skieruj proszę głowę w przeciwną stronę.
Powiedział Shun wycierając twarz serwetką. W tym czasie starałem się jak najbardziej uspokoić żeby nie było po mnie nic widać.
-To jak było?
Wtrącił się Soichiro.
-Nie, nie spałem z nim. Może nie zauważyliście ale nie interesują mnie faceci. Jeżeli chodzi o małego to przeżywa dokładnie to co ja kiedyś tylko sam nie miał odwagi nic zmienić.
-Kei, jest tysiące dzieciaków w takiej samej sytuacji jak ty kiedyś, kilkoro nawet będzie miało twoje imię. Nie wszystkim możesz pomóc, do tej pory nawet myślałeś o tym że ktoś może cierpieć. Nie uwierzę że nagle coś się zmieniło.
-Shun ma racje. Jakoś do tej pory nie odwracałeś nawet głowy gdy przechodził obok ciebie jakiś pobity dzieciak a teraz jakiegoś zapraszasz do domu?
-Jakoś tak wyszło Kazuo. Moglibyście już sobie darować śledztwo? Mówię że z tym dzieciakiem mnie nic nie łączy.
-Dajcie mu już spokój, ja ju tam wierzę że mu tylko pomaga. gdybym pierwszy spotkał Akiego też bym mu pomógł. A właściwie Keeei, jak się poznaliście?
-Przez panią Higashiyama.
Przez gadanie Soichiro straciłem ostrożność, odruchowo zasłoniłem sobie usta. Po chwili odezwał się Kazuo.
-Powiedziałeś pani Higashiyama? Ta sama która ciągle przychodzi do agencji? Skoro to tam się poznaliście to musiała ci kazać się z nim przespać, przyznaj się.
Dobra, nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek był w beznadziejniejszej sytuacji. Shun, Soichiro i Kazuo patrzyli na mnie oczekując że powiem że jestem gejem i jestem zakochany w Akim.
-No dobra, niech wam będzie. Spałem z nim ale to nie znaczy że jestem gejem. Zrobiło mi się go szkoda bo musiał to robić żeby jego tak zwana rodzina miała za co pić.
-Wiesz, teraz to nabiera więcej sensu. Kiedy mówiłeś że od tak po prostu chciałeś mu pomóc bardziej wyglądało jakbyś się zakochał, ale chyba zdajesz sobie sprawę że będziemy zwracać uwagę na każde dziwne zachowanie do niego.
Mówiąc to, Shun uśmiechał się trochę przerażająco. Nie spodziewałem się że przyznanie się do tego że z nim spałem mi pomoże. Na szczęście potem rozmowy spłynęły na standardowe tematy, i mogłem chociaż przez chwilę nie myśleć o dzieciaku, który tak bardzo zmienił moje dotychczasowe życie.

3 komentarze:

  1. Urocze. Jeszcze bardziej urocze.
    Wciąż piszczę. o.e
    To się robi dość dziwne. I kłopotliwe. Siostra za ścianą. xD
    Kuso, jakie to wspaniałe. Pisz więcej opowiadań o takich motywach, beg you! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie to fajne...:) Uwielbiam Akiego jest takim słodkim chłopcem Aw...:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Już się powoli rozkręca (leny)

    Cuż dużo weny ! <3



    Pozdrawiam Julia :D

    OdpowiedzUsuń