Wiem, że mój fp ( https://www.facebook.com/HistorieYaoi) miał służyć wyłącznie, do ogłaszania informacji o blogu, ale zaczęłam się zastanawiać, czy nie zacząć regularnie dodawać tam zdjęcia yaoi z np. krótkimi ciekawostkami dotyczącymi bloga. Napisałam to na stronie, ale spodziewam się, że nikt tego nie przeczytał. Swoją opinię co do tego pomysłu możecie napisać tutaj.
Myślę też nad tłem do fp. Kiedy zdałam sobie sprawę, że bez niego nie wygląda tak fajnie, zaczęłam jakiegoś szukać. Jednak, że nie mogłam żadnego znaleźć, uznałam, że będzie fajniej jak to wy wybierzcie jakiś obrazek, który ma się stać tłem na fp :D
Ostatnia sprawa: Obiecałam koleżance, że zareklamuję jej fanpeiga, którego dopiero co założyła. Na razie nie ma zbyt wielkiego poparcia, więc jej pomagam. Krótka informacja o fp ,,tej stronie możecie oceniać i promować wszelakie strony, o tyle, o ile mają one związek z mangą i anime.
https://www.facebook.com/renenzjeanime/info
To tyle :D Miłego czytania :D
******************************************
Nie miałem najmniejszej ochoty wracać i rozmawiać z
rodzicami, ale nie chciałem siedzieć sam w moim domku. Całkowicie odzwyczaiłem
się od samotności. Taksówka zatrzymała się tuż przed bramą do mojego domu
rodzinnego. Ze względu na nasz status, zawsze przy niej stał strażnik. Miał
nawet niewielki domek w naszym ogrodzie. Wszyscy goście, którzy chcieli wejść,
musieli najpierw pogadać z nim. Otworzyłem furtkę kluczami i ruszyłem długą
ścieżką przez ogród. Wcześniej martwiłem się co powiedzą rodzice, ale prawdopodobnie
i tak ich nie będzie. To, że moja mama była ostatnio w domu, to był ewenement
na skalę światową. Zapukałem do drzwi i wyczekiwałem ich otwarcia.
-Braciszek? Wróciłeś do nas...
Drzwi otworzyła Hana. Przynajmniej ona naprawdę się
ucieszyła na mój widok. Przytuliła mnie mocno do siebie. Poczułem jej łzy na
moim ramieniu.
-W porządku?
Zapytałem. Puściła mnie wtedy i pokiwała głową. Łzy nie
pasowały do osoby tak dystyngowanej jak ona.
-Myślałam, że już nie wrócisz. rodzice właściwie nie
przebywają w domu. Twierdzą, że nie są w stanie znieść tej atmosfery...
Na chwilę przestałem myśleć o Tochim. Najpierw zająłem się
zapłakaną Haną a potem resztą rodzeństwa. Wszyscy poza Enmą bardzo się
ucieszyli na mój widok. Ja też się cieszyłem się, że mogę znów być z rodziną. Radość
psuła niestety świadomość, że muszę dzisiaj rozmówić się z rodzicami. Zapomniałem
jednak o tym na chwilę, kiedy nasza kucharka podała obiad. Po jedzeniu Tochiego
naprawdę brakowało mi prawdziwej kuchni. Zjedliśmy jagnię pieczone z lawendą i
herbatę
-Jak się czujesz Usagi?
Zapytał mój najstarszy brat-Kashikoi przy jedzeniu.
-Nie najgorzej. Miałem trochę czasu by wszystko sobie
przemyśleć.
Wszyscy pochylili głowy w niemym geście zjednoczenia. W
końcu wszyscy byliśmy tylko ramką do idealnego obrazka rodziny.
-Nie opuścisz już nas Nichan, prawda?
Zapytał Raito z nadzieją w głosie. Jak był jeszcze mniejszy
często się razem bawiliśmy, więc mieliśmy trochę lepsze relacje za sobą niż z
resztą rodzeństwa.
-Nigdy was nie opuściłem. Po prostu musiałem wszystko przemyśleć.
Resztę dnia spędziłem z rodzeństwem na pikniku. Rodzice
nigdy za bardzo się nami nie przejmowali, ale dzięki temu nasza więź była
bardzo silna. Dawno nie mieliśmy okazji pobyć gdzieś w piątkę, więc wszyscy
bardzo się cieszyli. Oczywiście nie uniknąłem pytań, gdzie byłem przez te kilka
dni. Nie ukrywałem prawdy.
Tej nocy nie mogłem zasnąć. Długo czekałem na powrót
rodziców. Musiałem z nimi pogadać. Około trzeciej rano wrócili. Dzięki wspólnej
firmie często wracali razem.
-Usagi? Wróciłeś już... co za ulga. Czemu jeszcze nie śpisz?
Powiedział mój ojciec, gdy mnie zobaczył. Ich gra była
żałosna.
-Nie udawajcie, że was to obchodzi. Byliście gotowi
wykorzystać moją śmierć dla własnych korzyści. Jesteśmy w ogóle czymś więcej
niż idealnym dokończeniem perfekcyjnej rodzinki?
Oboje westchnęli ciężko, zajmując miejsce na krzesłach,
przede mną.
-Jesteście również dziedzicami naszej firmy.
-A więc coś takiego jak rodzina, nic dla was nie znaczy?
Spojrzeli po sobie. To było oczywiste, że mają nas gdzieś,
ale nie powiedzieliby mi tego w twarz.
-Było dobrze, czemu teraz chcesz to zniszczyć?
Zapytał beznamiętnie mój ojciec. Tym jednym zdaniem
zniszczył resztki więzi rodzinnych, jakie nas łączyły.
-Myślicie, że po tym jak byliście gotowi wykorzystać moją
śmierć, wszystko będzie dobrze?
-Przecież nie chcesz tego stracić, prawda? Po prostu udawaj,
że nigdy to się nie zdarzyło.
Miałem udawać, że nigdy nie zostałem porwany? Dobre sobie.
Nie miałem zamiaru zapominać o Tochim. Ale jeżeli chodziło o rodzinę, nie
miałem chyba wyboru. Moi rodzice zapewne byliby gotowi mnie wyrzucić, gdybym
otwarcie ich nienawidził.
-Skoro chcecie przemilczeć fakt, że nic dla was nie
znaczymy, chciałbym ustalić kilka reguł.
Ojciec oparł łokcie na stole, wpatrując się we mnie
pytająco.
-Nie będziecie musieli udawać, że was obchodzę, ale macie
grać przyjemniej dla Raito. Nie będzie to trudne, po prostu okłamujcie go tak
jak do tej pory.
-To oczywiste. Ale nie możesz zrezygnować z nauki. Nie
możemy sobie na to pozwolić. Nie martw się o pieniądze, będziesz dostawał
kieszonkowe i udziały w firmie.
-Oczywiście, że będę się uczyć. Ale chciałbym, żebyście nie
wtrącali się w moje życie.
-O ile nie będziesz zaniedbywał nauki, możesz wyjeżdżać
gdzie chcesz i spotykać się z przyjaciółmi. I wysyłaj wiadomości, jak będziesz
chciał opuścić dom na kilka dni.
-Dobrze, ale chodziło mi bardziej o...-zawahałem się na
chwilę. Nie byłem pewny jak to sprecyzować.-o chodzenie na randki i tak dalej.
Mój warunek najwidoczniej zaszokował moich rodziców.
Starałem się zachować beznamiętną twarz ale czułem, że zalewam się rumieńcem.
-Oczywiście w tej kwestii nie możemy dać ci wolnej ręki.
Twoja dziewczyna musi być z dobrego domu. Nie możemy pozwolić, żebyś wybrał
sobie pierwszą lepszą przybłędę. Rozumiemy się?
Chciałem wykłócić się w tej kwestii, ale nie miałem za
bardzo jak. Wynegocjowanie czegokolwiek to i tak było dużo. Kiwnąłem głową i
poszedłem do pokoju. Od rana, Tochi nie wysłał mi żadnej wiadomości. Wiem, że
była czwarta rano, ale bardzo potrzebowałem rozmowy z nim.
,,Cześć Tochi. Właśnie przeprowadziłem rozmowę, z moimi
rodzicami. Dopiero co wrócili z pracy. Jednak ja i moje rodzeństwo nic dla nich
nie znaczymy. Jesteśmy tylko dekoracją. Nawet nie zaprzeczali, gdy ich o to
zapytałem. Poprosiłem ich, żeby przed moim rodzeństwem grali, że cokolwiek dla
nich znaczymy. Odszedłbym z domu, gdybym tylko miał taką możliwość, ale nie
poradziłbym sobie sam. Zastanawiam się jak teraz będzie wyglądać moje życie. Do
tej pory starałem się uczyć, żeby rodzice byli ze mnie dumni, a teraz wiem, że
i tak mają to gdzieś. Moje sukcesy liczą się dla nich tylko wtedy, gdy mogą się
mną pochwalić w towarzystwie. Co powinienem zrobić? Boli mnie fakt, że nic nie
obchodzę moich rodziców."
Miałem tylko nadzieję, że Tochi nie pogniewa się, że piszę
do niego w środku nocy. Oparłem głowę na poduszce przyciskając telefon do
piersi. Miękkie łóżko tak bardzo różniło się od tego, na którym spałem przez
ostatni czas. Poczułem dziwną ulgę. Miałem przynajmniej pewność, że po
obudzeniu nie zobaczę przed sobą jednego z licznych potworów, mieszkających u
Tochiego, że nie zostanę uduszony we śnie, że nie będę musiał kolejnego dnia
chodzić przez wiele godzin. Dźwięk sms momentalnie wyrwał mnie z zamyślenia.
Włączyłem wiadomość od Tochiego.
,,Nie jestem zdziwiony, że tacy się okazali. Po poznaniu
ich, spodziewałem się wszystkiego. Bądź dzielny zajączku i nie martw się nimi.
Postaraj się żyć jak dawniej i nie myśleć o swoich rodzicach. Trzymaj się.
Kocham cię.
Tochi"
Poczułem wstępujący na twarz rumieniec oraz szybsze bicie
serca. Tak bardzo chciałem móc się do niego przytulić. Nawet na taką odległość
był wstanie zniszczyć mnie psychicznie. Schowałem twarz w poduszkę i ponownie
się rozpłakałem.
-Nichan? Coś się stało?
Podszedł do mnie Raito. Nie chciałem, żeby widział jak
płaczę, więc szybko starłem łzy.
-Czemu nie śpisz?
-Obudziłem się gdy usłyszałem jak płaczesz. Coś się stało?
Usiadł koło mnie, wpatrując się we mnie.
-Nic mi nie jest.
-Chodzi o rodziców?
Wiedziałem, że jeżeli nie powiem Raito prawdy będzie się o
wszystko oskarżał i wmawiał sobie różne scenariusze.
-Nie chodzi o rodziców. Po prostu stęskniłem się za kimś.
Przytuliłem brata do siebie. Miałem jednak nadzieję, że
niczego się nie domyśli.
-Chodzi o pana Tochiego?
Przeszedł mnie dreszcz gdy usłyszałem słowa Raito. Przecież
nie mogłem mu powiedzieć, że się zakochałem w facecie!
-Nie wstydź się Nichan. Ja też raz płakałem jak opuścił mnie
przyjaciel.
Co za ulga... niczego się nie domyślił... Wtulił się we mnie,
zamykając oczy. Położyłem się z nim na łóżku, próbując zasnąć.
♥ <-- to dla autorki ^^
OdpowiedzUsuń