niedziela, 17 listopada 2013

Zajączek XIV - przygotowania do balu


 

 

Kilka kolejnych dni minęło normalnie. Od przeszłości różniły się tylko wspomnieniem Tochiego. Ciągle miałem różnego rodzaju zajęcia i lekcje. Właściwie codziennie pisałem z Tochim, ale i tak mi czegoś brakowało. Wiadomości tekstowe to było zdecydowanie za mało. Tęskniłem za nim...

-Usagi... a ty już masz dziewczynę?

Zapytał Kashikoi podczas obiadu. O mało co nie wyplułem mięsa na  stół kiedy to usłyszałem.

-N..nie, nie mam. Czemu pytasz?

-Myślałem, że może przed rodzicami to ukrywasz, ale nam powiedzieć możesz.

-Jak znajdę sobie dziewczynę na pewno wam powiem. Na razie żadnej nie mam.

-Jasne, że nie ma. Żadna dziewczyna by go nie zechciała. Widzieliście jego twarz? I jest niski, i strasznie dziewczynowaty.

Powiedział ten mały diabeł-Enma, bliźniaczka Raito.

-Enma, odpuść sobie. Nasz braciszek może i ma trochę dziewczęcy wygląd, ale dzięki temu jest bardziej uroczy.

Słowa Hany tylko bardziej mnie dobiły. Bycie uroczym nie jest wymarzoną rzeczą, którą facet chce usłyszeć. Ale... może to właśnie za to Tochi zwrócił na mnie uwagę. Dźwięk sms’a przerwał rozmowę. Momentalnie wyciągnąłem telefon. Zawsze kiedy słyszałem sygnał wiadomości miałem nadzieję, że to Tochi. Nie ważne było, czy byłem na zajęciach, lekcjach, czy z rodziną. Ty razem to też był on.

,,witaj zajączku. Jak ci mija dzień? Ja właśnie wróciłem z obchodu po lesie. Oprócz kilku zwierzątek zaplątanych w krzakach, kilku pułapek i niechcianego kłusownika, wszystko jest na swoim miejscu. Jednak spacery po lesie bez ciebie to nie to samo. Wszystko wydaje mi się strasznie dłużyć. Ris też wydaje się niespokojny. Chyba bardzo cię polubił. Nic dziwnego, skoro pozwoliłeś mu na sobie prawie codziennie spać. Zabrałem też Hebiego-chan do weterynarza. Okazuje się, że nie ma szans na odzyskanie wzroku. Wygląda na to, że zostanie u mnie. Nie mogę się doczekać, aż znowu mnie odwiedzisz. Fukku wrócił już do rodziny, odprowadzając go znalazłem polane pełną jagód i poziomek. Zabiorę cię tam jak tylko znów mnie odwiedzisz."

Uśmiechnąłem się do telefonu chcąc już odpisać, ale Kashikoi wcześniej zwrócił mi uwagę.

-Usagi, mógłbyś nie używać telefonu przy stole? Niewiarygodne, że nikt ci nie wbił tego do głowy.

-Przepraszam, dostałem ważnego smsa.

Schowałem telefon do kieszeni, myśląc już co odpiszę Tochiemu.

-A kto napisał? Może jakaś dziewczyna?

-Nie, nie... napisał do mnie przyjaciel.

Przybrałem niewinną minę, mając nadzieję, że uniknę dalszych pytań.

- Nichan a co to za przyjaciel?

Zapytał Raito. W sumie gdybym dalej grał, że ja i Tochi jesteśmy przyjaciółmi, może prawda nie wyszłaby na jaw.

- Poznaliście już go. Uratował mnie po tym porwaniu. Tochi-pamiętacie go?

- Dalej utrzymujesz kontakt z panem Tochim? To bardzo miłe.

- Jestem mu w końcu coś winien. Poza tym, polubiłem go.

Zastanawiałem się czy kiedykolwiek prawda o Tochim i mnie wyjdzie na jaw. Miałem nadzieję, że nie. Wolałem, żeby na zawsze zostało to tajemnicą. Przez chwile jedliśmy w ciszy. W końcu Kashikoi odchrząknął i powiedział z wahaniem.

-Nie jestem pewny, czy pamiętacie, ale wkrótce będzie kolejna rocznica założenia firmy przez naszą rodzinę. Dlatego też, jak co roku zostanie zorganizowany bal. Macie tydzień, żeby powtórzyć kilka tańców.

Zacisnąłem usta. Zauważyłem, że cała reszta zrobiła to samo. Kiedyś uwielbialiśmy te bale. Była to jedyna okazja, żeby spędzić z rodzicami czas. Nawet w nasze urodziny nie przychodzili na więcej niż 10 minut. Dlatego zawsze chętnie chodziliśmy na takie bale. Była to też okazja, żeby zaimponować naszym rodzicom. Jednak teraz, gdy dowiedzieliśmy się, że nic dla nich nie znaczymy, nie miało to zbytnio sensu. Pewnie nikt z nas nie chciał iść na ten bal. Po dłuższej chwili ciszy Kashikoi się odezwał. To on zajmował się wychowaniem nas. Przejął w naszej rodzinie rolę ojca.

-Posłuchajcie mnie. Bez względu na to, czego ostatnio się dowiedzieliśmy, nie możemy zapomnieć kim tak naprawdę jesteśmy. W końcu jesteśmy dziedzicami rodu Takeda. Nie możemy się zachowywać jak dzieci. Na naszych barkach ciąży ogromna odpowiedzialność. Nie jesteśmy normalnymi dziećmi, ale taką cenę przyszło nam zapłacić, za życie w luksusie. Tak naprawdę przecież nic się nie zmieniło. Dalej tak samo obchodzimy rodziców jak kiedyś. Jestem pewien, że to co się ostatnio wydarzyło było spowodowane szokiem. Na pewno dalej nas kochają. Dlatego pójdziemy na ten bal i jak co roku damy im powody, żeby byli z nas dumni. Jasne?

Pokiwaliśmy zgodnie głowami. Kashikoi naprawdę nadawał się na przywódcę. Zasłużył sobie, żeby przejąć kiedyś firmę. Nie było wyjścia, musieliśmy iść na ten bal i pokazać się od najlepszej strony.

-Zamówię więc nauczycieli tańca.-Powiedziała Hana wstając od stołu.

-A ja przekażę służbie, żeby przygotowali stroje. Zaraz zostaną wam przyniesione, żebyście mogli je przymierzyć. Jeżeli okażą się za małe będziemy musieli zamówić nowe.

Kiwnąłem głową i ruszyłem do pokoju. Nareszcie miałem czas, żeby odpisać Tochiemu. Przeczytałem raz jeszcze wiadomość od Tochiego i zacząłem pisać.

,,Co znaczy, że pozwoliłem tej zapchlonej wiewiórce na mnie spać? W ogóle jakim prawem którekolwiek z tych zapchleńców wchodzi na łóżko? I czemu sądzisz, że jeszcze kiedyś będę chciał nocować w tym okropnym lesie? Jeżeli chciałbyś kiedyś jeszcze mnie zobaczyć to sam tu przyjedź. Nie mam ochoty znosić więcej towarzystwa tych futrzaków"

No dobra, kochałem Tochiego, ale nie chciałem, żeby przez odległość nasze relacje uległy zmianie. Nie mogłem pozwolić, żeby Tochi zaczął myśleć, że teraz stanę się uległym chłopcem zgadzającym się na wszystko. Wysłałem wiadomość i usłyszałem wtedy pukanie do drzwi.

-Proszę.

Do pokoju weszła jedna z pokojówek, trzymając mój garnitur z balu z zeszłego roku. Zostawiła je na krześle, żebym spokojnie mógł się przebrać. Okazało się, że rękawy są odrobinę za krótkie. Zawołałem pokojówkę, która czekała za drzwiami.

-Przekaż, że potrzebny mi będzie nowy garnitur. W kolorze głębokiej czerni. Ten sam projektant co ostatnio. Może się zjawić jutro około 14. Aha, garnitur ma być wykonany z wełny. Zapamiętałaś?

Pokojówka kiwnęła głową i opuściła pokój. Przebrałem się znowu w zwyczajne ubrania i w głowie zacząłem przypominać sobie kroki taneczne poznane w zeszłym roku. Starałem się odrzucić od siebie żenującą myśl, jak bardzo chciałbym zatańczyć na tym balu z Tochim.

 

 

1 komentarz:

  1. Wspaniały rozdział :] . Szczerze mówiąc, myślałam, że chcesz dłużej poczekać z wstawieniem rozdziału, ale jestem mile zaskoczona. Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń