sobota, 2 listopada 2013

Zajączek XII - Spotkanie w pociągu.

*Usagi*

W końcu dotarłem do miasta. Miałem szczęście bo mój pociąg miał być ledwie pół godziny po moim przybyciu. Tym razem miałem pieniądze, więc zjadłem coś nim wsiadłem do pociągu. Cały czas towarzyszyło mi uczucie pustki w sercu. Nawet kiedy zająłem miejsce w moim przedziale chciało mi się płakać. Żeby nie myśleć o Tochim skupiłem się na tym, co powiem rodzicom. Okazało się przecież, że jesteśmy tylko ozdóbką do idealnej rodziny. Oparłem głowę o szybę, układając sobie w głowie ewentualne scenariusze. Jednak mimo wszystko ciągle miałem ochotę płakać. Już nawet nie chodziło o rodzinę. Po prostu… już tęskniłem za Tochim. Nie mogłem przestać o nim myśleć.
-Wszystko w porządku?
Zapytała jakaś pani, wsiadająca właśnie do wagonu. Wyglądała na jakieś 20 lat. Miała brązowe włosy do ramion i zielone oczy. Wyglądała całkiem przyjaźnie. Kiwnąłem tylko głową, ścierając rękawem łzy.
-Zawód miłosny?
Usiadła w fotelu naprzeciwko mnie, podając mi chusteczkę. Całe szczęście, że nie wiedziała kim jestem. Gdyby rozeszła się plotka, że dziedzic fortuny Takeda jeździ na jakieś zadupie, bo się zakochał, mógłbym mieć kłopoty. Wziąłem od niej chusteczkę, wydmuchując w nią nos.
-Można tak powiedzieć...
-Znalazła sobie kogoś innego?
Ta pani wydawała się miła, ale to było oczywiste, że nie powiem jej, że zakochałem się w chłopaku. Pominąłem więc tę kwestie.
-Nie... po prostu nie pasujemy do siebie. To skomplikowane.
-Płaczesz, więc musi ci na niej zależeć, prawda? A skoro tak jest to co za różnica czy pasujecie do siebie czy nie?
-Nie rozumie pani. Mieszkamy daleko od siebie. Nasze życia to dwa różne światy, które raczej nieudolnie staramy się połączyć.
Dźwięk SMSa przerwał naszą rozmowę. Wyjąłem telefon otwierając wiadomość. Ręce mi zadrżały a serce wydało się po raz kolejny pękać. Po policzkach zsunął mi się strumień łez.
,,Już tęsknię <3".Wybuchnąłem płaczem kuląc się i opierając na oknie. Najchętniej wyprosiłbym stąd teraz tą panią. Tak bardzo chciałem zostać sam. Gdyby nie zależałoby mi na podróży incognito pewnie wykupiłbym cały wagon. Na szczęście ta pani sama wyszła, zostawiając mnie samego. Głupi głupek... robił wszystko, żeby zniszczyć mój spokój. Gdyby był teraz w pobliżu... najchętniej bym go walnął, ale pewnie po prostu rzuciłbym mu się na szyję. Chyba gdzieś pomiędzy płaczem a płaczem, wycieńczony zasnąłem.
Musiałem być naprawdę zmęczony, bo kiedy się obudziłem od domu dzieliła mnie odległość zaledwie 20 minut. Pani, którą spotkałem podczas wyjazdu, siedziała na wcześniej zajętym miejscu, czytając jakąś gazetę. Zapewne chciała dać mi czas do dojścia do siebie i wróciła jak tylko zasnąłem. Oprócz naszej dwójki wagon był całkowicie pusty.
-Czujesz się lepiej?
Zapytała z pogodnym uśmiechem, gdy zobaczyła, że już nie śpię. Pokręciłem tylko przecząco głową, podciągając kolana pod brodę.
-Może chciałbyś o tym pogadać? Czasem to pomaga.
-Nie musi się pani o mnie martwić...
-A nie poczujesz się lepiej jak o tym opowiesz?
Westchnąłem ciężko. Może i miała racje? Czekając na moją odpowiedź, wpatrywała się we mnie wielkimi, zielonymi oczami.
-Ja... ja przywykłem raczej do życia w luksusie. Moja rodzina całkiem nieźle zarabia, więc mogę sobie pozwolić na więcej niż stać wielu ludzi. A... osoba, którą kocham żyje jak na kempingu. Kocha łazić po lesie i opiekować się rannymi zwierzakami. Nie możemy razem zamieszkać, bo nikt z nas nie umiałby przywyknąć do nowego życia. Co prawda mamy się widywać, ale rozstanie tak boli...
-Rozstanie zawsze boli. Ale czy dzięki temu ponowne spotkanie nie będzie o wiele bardziej przyjazne?
-Mówi pani jak jakiś myśliciel. Słyszałem takie teksty wiele razy na wykładach filozoficznych.
-Kochasz ją?
Spojrzała na mnie przenikliwym spojrzeniem. Wiele razy mówiłem w myślach, że kocham Tochiego, ale nigdy nie przyznałem tego na głos.
-Ja... znaczy się... to trochę bardziej skomplikowane... bo widzi pani... to dlatego, że... że...-W oczach znowu mi stanęły łzy-..Tak. Tak, kocham...
-Więc walcz z przeciwnościami. Skoro pokochałeś kogoś tak odległego swojemu życiu, udowodnij to. Pokonajcie razem przeciwności i żyjcie szczęśliwie. Dzieląca was granica może być tylko pomocą w pogłębieniu waszych uczuć.
Przypadkowe spotkanie, w pociągu, do którego mógłbym nigdy nie wsiąść, a znaczyło dla mnie bardzo wiele. Obiecałem sobie, że zrobię wszystko, by móc być z Tochim. Pociąg właśnie zatrzymał się na mojej stacji, więc musiałem wyjść.
-Bardzo pani dziękuję.
Uśmiechnąłem się delikatnie, ścierając pozostałości łez.
-Nie ma sprawy. Masz ładny uśmiech, podaruj go tej, którą kochasz.
-Tak zrobię.
Odrzekłem i ruszyłem z walizką do wyjścia. Na peronie zobaczyłem, jak tamta pani stoi przy oknie. Pomachałem jej, gdy pociąg ruszył dalej. Zabawne... oprócz Tochiego była pierwszą osobą, która pomogła mi bezinteresownie. Kiedy pociąg zniknął mi z pola widzenia wyciągnąłem telefon. Wybrałem numer Tochiego i kliknąłem ,,utwórz wiadomość"
,,Cześć Tochi. Właśnie wysiadłem z pociągu. Jestem dumny, że nauczyłeś się używać telefonu. Przepraszam, że nie odpisałem wcześniej, w wagonie na chwile mi się usnęło. Spotkałem tam dziwną osobę. Wierzysz w anioły? Jakkolwiek idiotycznie by to nie zabrzmiało, mam przeczucie, że była kimś w rodzaju anioła. Pomyślałem, że przecież możesz czasem wpaść. O ile nie będziesz zabierał do mnie jakichś zapchleńców -.-"... też będzie mi ciebie brakować.
Napisanie ostatniego zdania kosztowało mnie więcej wysiłku niż sądziłem. Powiedzenie tego wprost pewnie byłoby wręcz niemożliwe. Kliknąłem ,,wyślij wiadomość" i poszedłem złapać taksówkę do domu.

2 komentarze:

  1. Wspaniały rozdział ;3 . Dopiero dziś wrzuciłaś rozdział, a ja już chciałabym kolejny ;w; . Chociaż i tak dopiero dziś miałam czas przeczytać dzisiejszy i z ostatniego tygodnia. Naprawdę bardzo podobają mi się twoje opowiadania, aktualne i to wcześniejsze. Bardzo się cieszę, że umieszczasz je systematycznie ;] . Pozdrowienia z Krakowa [:

    OdpowiedzUsuń