sobota, 31 maja 2014

Zajączek LII - Nazwisko

 
Siedzieliśmy sobie w lesie przez kilka godzin. Panująca tam cisza była wręcz kojąca. Nie chciałem wracać do domu Tochiego. Nie zniósłbym spotkania z jego bratem. Nie po tym, jak przez przypadek się z nim pocałowałem…
- Nie chcesz jeszcze wracać?
Zapytał Tochi, podsuwając mi pod nos garść świeżo zebranych jagód.
- Nie...
- Chodzi o Rei'a, prawda?
Nie odpowiedziałem.
- Spokojnie. Nie powinien ci tego wypominać.
- Jesteś pewny, że nie wspomni o tym, co się stało?
- Ta... nie... wybacz zajączku, ale na pewno o tym wspomni.
Załamałem się. Najchętniej zapadłbym się pod ziemię.
- No już. Nie denerwuj się. Będę tam z tobą.
- O ile mu nic nie zrobisz. Wyglądałeś na nieźle wkurzonego.
- Dobra, przyznaję, Rei potrafi mnie wyprowadzić z równowagi, jako jeden z nielicznych. Poniekąd dlatego wybrałem życie w samotności.
- No właśnie. Nic o tobie nie wiem. Nigdy mi nic o sobie nie mówisz.
- Bo nigdy nie pytasz. Gdybyś chciał wiedzieć, powiedziałbym ci prawdę.
- Ty też nigdy nie pytasz, a znasz całą moją rodzinę. To naprawdę nie jest fair.
- Nie gniewaj się. Wiem, że powinienem był ci powiedzieć, ale obiecuję, że to naprawię. Powiem ci wszystko, co tylko będziesz chciał wiedzieć. Tylko nie teraz.  Zaraz nadejdzie noc, a chyba nie chcesz znowu łazić po zachodzie słońca, prawda?
Wstał z ziemi, wycierając ubrudzone jagodami ręce o bluzkę. Potem wyciągnął dłoń w moją stronę.
- Idziemy?
Mruknąłem coś tylko, wstając z ziemi.
- Długo tutaj pobędzie?
- Cóóż... - Tochi wyglądał na skołowanego. To był ewidentnie zły znak - Obiecałem mu, że jeżeli przyjedzie, to będzie mógł mnie odwiedzać kiedy zechce.
- Błagam, powiedz, że żartujesz.
Uśmiechnął się niewinnie. Czyli jednak nie żartował. Weszliśmy na polanę, gdzie stał domek Tochiego.
- Jak długo zostajesz, zajączku?
- Z samego rana wyjeżdżam. I tym razem pomówię z rodzicami. Nie pozwolę, żeby...
Zamilkłem. Na policzki ponownie wstąpił mi rumieniec.
- Żeby nas rozdzielili? To chciałeś powiedzieć?
Nie odpowiedziałem. Tochi zaśmiał się krótko, otwierając drzwi do mieszkania. Na łóżku leżał rozwalony Rei, czytając jakąś książkę. Nawet teraz, kiedy wiedziałem kim jest, trudno mi było rozpoznać, który z nich jest Tochim. Byli identyczni. Te same rysy twarzy, fryzury, oczy, włosy... byli identyczni.
- Witaj Tochi... i zajączku. Wygląda na to, że wszystko sobie wyjaśniliście. To uroczo. Jak zgaduję, nie mam już u ciebie szans, co?
- ...Wolałbym, żebyś mnie tak nie nazywał.
- Wybacz, ale Tochi nie zdradził mi twojego imienia, a sam się nie przestawiłeś.
- Jestem Usagi...
Rei uśmiechnął się. Chyba tylko mimiką różnił się od Tochiego. On był bardziej... sam nie wiem... dumny? Od razu było widać, że jest typem, który zarywa do każdej dziewczyny, a może nawet faceta... no... może prawie od razu.
- Rei, byłbym wdzięczny, gdybyś sobie dzisiaj poszedł.
- Aleś ty oziębły, Tochi. Rozumiem, że chcesz spędzić czas ze swoim chłopakiem... mimo wszystko... ale mógłbyś też spędzić trochę czasu z bratem.
- Wiesz, że to się zawsze źle kończy. Od zawsze źle się kończyło.
- Oj przesadzasz... a przecież, gdybym sobie ,,pożyczył" twojego chłopaka to nic by się nie stało.
Tochi zacisnął pięści. Chyba jeszcze nigdy nie wyglądał na tak złego.
- Chwila, że co?! Myślisz, że jestem jakimś przedmiotem, którego można sobie wypożyczać?! Co ty sobie myślisz? - Wybuchłem, zanim zrobił to Tochi. Może i wyglądałem na pierwszy rzut oka na zażenowanego chłopaka, który nie jest w stanie stanąć w swojej obronie, ale do cholery byłem z rodziny Takeda i jakiś kmiot nie miał prawa się tak do mnie odzywać.
- Nie wściekaj się Usagi. Kiedyś często wymienialiśmy się dziewczynami.
- Co takiego?
- Nie przeinaczaj rzeczywistości, Rei. To, że odebrałeś mi kiedyś dziewczynę jeszcze nie dowodzi tego, że wymienialiśmy się partnerami.
- Długo jeszcze będziesz mi to wypominać?
- Gwoli ścisłości, ty o tym wspomniałeś.
- Hej, Usagi, wiedziałeś, że nie jesteś jego pierwszą miłością? Założę się, że nie mówił ci o swojej pierwszej dziewczynie. To była piękna miłość.
- Zamknij się, Rei.
- Ups... czyżby twój kochanek nic nie wiedział o twoim życiu? A to nowość...
- Byłbym wdzięczny, gdybyś się wyniósł.
- Dobrze, dobrze. Nie denerwuj się już braciszku. Jeszcze tutaj wpadnę. A ty mały, możesz przemyśleć zmianę partnera. Jeżeli poleciałeś na jego wygląd, to mam taki sam i całkiem sporo kasy. Umiałbym zapewnić ci znacznie lepsze życie, niż jakiś tam leśniczy.
Czułem, że prawie się gotuje z gniewu. Tochi najwidoczniej nie powiedział mu zbyt wiele o mnie.
- Jeżeli sobie myślisz, że mógłbym zwrócić uwagę na jakiegoś kmiota, tylko dlatego, że ma pieniądze, to się mylisz! I to bardzo!
- Kmiota? - Rei był widocznie poirytowany. Ręce zaczęły mu drżeć a w oku pojawił się tik nerwowy. - Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy, gnojku, przed kim stoisz.
- Mógłbym powiedzieć dokładnie to samo. Gdybyś wiedział, wahałbyś się, czy możesz się do mnie odezwać.
- Oczywiście, że tak... zastanawiałbym się, czy rozmowa z tobą nie uwłacza mojej godności.
- Em... zajączku? Rei? - Tochi nieudolnie próbował przerwać naszą kłótnie.
- I kto to mówi. Co, twoja rodzina ma mały sklepik z... roślinkami znany w twojej rodzinnej wsi i myślisz, że możesz mi rozkazywać?! Żałosne.
- Żałosna to jest twoja postawa. Rządzisz się jakbyś był samym królem, a nawet nie wiesz do kogo mówisz. Masz pojęcie, o czym to świadczy? O tym, że mój najdroższy braciszek nie zdradził ci nawet swojego nazwiska.
Otworzyłem usta, żeby odpowiedzieć, ale zamilkłem. Rei miał Racje. Nie wiedziałem o Tochim kompletnie nic, poza tym, co robi w wolnym czasie.
- To nie znaczy, że masz prawo tak się do mnie odzywać!
- Dosyć! Starczy tego! - Tochi wstąpił między naszą dwójkę  - Nie powiedziałem zajączkowi mojego nazwiska, bo to wcale nie było istotne.
- Jaaasne, że tak... przyznaj, że się bałeś, że jak się dowie prawdy, to cię zostawi.
- Bynajmniej... tak się składa, że na nazwisko ma Takeda. Tak, Usami Takeda.
Skrzyżowałem ręce na piersi, patrząc na skołowanego Reia z wyższością.
- Czekaj... chcesz mi powiedzieć... że... że twój zajączek... że chłopak, którego uwiodłeś, należy do rodu Takeda?
- Tak, należy. Więc daj mu już spokój.
- Sypiasz, z chłopakiem, którego rodzice mają najlepiej prosperującą firmę w kraju? Nie dziwię się, że jego rodzice tego nie tolerowali. Ale tak, czy tak, mógłby w końcu poznać twoje nazwisko. Skoro, jak twierdzisz, cię kocha, to chyba nie będzie to dla niego problem.
Przysłuchiwałem się ich rozmowie z coraz to większym zaciekawieniem.
- I tak mi już nie odpuści. Powiem mu całą prawdę.
- Skoro tak twierdzisz... przenocuję się w miasteczku. Miłej nocy.
Uśmiechnął się złośliwie, opuszczając mieszkanie.
- A właśnie... twój nowy chłopak całuje znacznie lepiej niż poprzednia dziewczyna.
Rzucił jeszcze, nim zamknął  drzwi. W ostatniej chwili, bo gdyby zwlekał chociaż chwilę dłużej, Tochi na pewno zrobiłby mu krzywdę. Przez chwilę stał wściekły, z drżącymi dłońmi. Potem wyładował swoje zdenerwowanie na bogu ducha winnym stole, płosząc kilka zwierzaków, które zeskoczyły na podłogę. Usiadłem spokojnie na łóżku, zakładając nogę na nogę i czekając, aż się uspokoi.
- Przepraszam cię zajączku, ale mój brat naprawdę jest nieznośny.
- Zauważyłem...
- I co? Pewnie teraz jestem ci winny wyjaśnienia - Uśmiechnął się delikatnie, siadając koło mnie.
- Na to czekam.
- Ech... no cóż. Moje prawdziwe imię to... Tochi Chiba. Pewnie kojarzysz to nazwisko.
Zastanowiłem się przez chwilę, dlaczego właściwie to nazwisko było takim sekretem. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że to nazwisko nie jest mi całkowicie obce.
- Czekaj... Chiba? Nie masz chyba na myśli jednej z większych firm prawniczych?
- Nie mamy co się porównywać z twoją rodziną, ale też nam się nieźle powodzi.
- Czekaj... cały czas mnie okłamywałeś...
- Nie okłamałem cię.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś?! - Wstałem gwałtownie z łózka, stając nad Tochim - Ty o mnie wiesz wszystko a ja nawet nie wiedziałem, że nie jesteś samotnym leśniczym! Nie wiedziałem, że masz rodzinę! W dodatku taką jak rodzina Chiba! Jak mogłeś to przede mną ukrywać?! Nawet nie wiem, czy jesteś tą osobą, za która cię uważałem! Kim ty właściwie jesteś?!
Tochi też wstał. Złapał delikatnie moją rękę. Miał łagodne spojrzenie, mimo, że moja mina jednoznacznie mówiła, że mam wielką ochotę zrobić mu krzywdę.
- Kim jestem? Jestem kimś, kto cię kocha. Jestem gotowy oddać dla ciebie wszystko. Włącznie z własnym szczęściem. Czy moje nazwisko jest aż tak ważne? Kochałem cię i zawsze będę cię kochał. Pokochałeś zwykłego leśniczego. Dlaczego więc miałbyś nie zaakceptować tego, kim naprawdę jestem. Zwłaszcza, że właściwie nic to nie zmienia.
- Oszukałeś mnie! Nie powiedziałeś mi, kim jesteś! Jak mam ci teraz zaufać!
- Wiem, że powinienem ci powiedzieć, ale tak naprawdę nigdy nie uważałem, że to jest ważne. Z moją rodziną nie miałem kontaktu od lat. Nie spodziewałem się, że ty będziesz mógł ją kiedyś poznać, więc po co ci było to wiedzieć? Możesz być teraz na mnie zły, ale przyrzekam, że od teraz będziesz wiedział mnie, co tylko zechcesz.
Uniósł moją twarz, przysuwając się do niej powoli. Szybko odepchnąłem go od siebie, ale nie zdążyłem wykonać nawet dwóch kroków, kiedy złapał za moją koszulę, całując mnie namiętnie. Ponownie go odepchnąłem.
- Wystarczy tego! Co ty sobie myślisz?! Że wystarczy, że mnie pocałujesz, ja ci się podporządkuję i wszystko będzie dobrze?!
- Zajączku, naprawdę cię przepraszam i naprawdę cię kocham. Powiedz, co zmienia moje nazwisko? Że moja rodzina ma pieniądze? Ja ich nie mam. Odciąłem się od nich już dawno temu.
- To tylko gorzej o tobie świadczy. Najpierw okłamałeś mnie, że masz mnie dosyć…
- Zrobiłem to dla ciebie.
- Nie przerywaj mi. Potem doprowadziłeś do tego, że całowałem się z twoim bratem a na koniec okazuje się, że przez ten cały czas mnie okłamywałeś.
- Nigdy nie okłamałem cię odnośnie mojego nazwiska.
- Ale mi o tym nie powiedziałeś!
- Nie pytałeś.
- Przestań odwracać kota ogonem! Jestem wściekły!
- Wiem zajączku. Naprawdę cię przepraszam. Nie miałem pojęcia, że to ma aż takie znaczenie. Zresztą, sam powiedz, jakie znaczenie ma moje nazwisko?
Spojrzałem na niego z ukosa. Nie odpowiedziałem.
- Wiem, że jesteś na mnie wściekły. Mogę więc coś zrobić, żebyś przestał się gniewać.
Milczałem przez chwilę. Tochi miał niesamowicie prosty tok myślenia. Zrobiłem coś złego, więc przeproszę i wszystko będzie już dobrze. Jakby to, że mnie okłamał nic nie znaczyło.
- Chcę… chcę żebyś nigdy więcej nie ważył się czegokolwiek przede mną ukrywać. Dotarło?
- Obiecuję.
Delikatnie objął moją twarz i pocałował.  Nogi mimowolnie zaczęły mi drżeć. Chciałem się od niego odsunąć, ale jego bliskość okradała mnie ze wszystkich sił. Po chwili puścił mnie, pozwalając mi opaść na łóżko.
- H-hej, czekaj! Co ty sobie myślisz?! Naprawdę uważasz, że cokolwiek załatwisz w ten sposób?! Dalej jestem wściekły!
- Wiem zajączku.
- I nie myśl, że załatwisz to tak łatwo! Jeżeli kiedykolwiek jeszcze mnie okłamiesz, albo coś przede mną zataisz, będziesz knuł intrygi albo spróbujesz mnie zostawić to przyrzekam, że nie zobaczysz mnie więcej.
Chciałem, żeby to zabrzmiało bardziej stanowczo, jednak czułem, że spojrzenie Tochiego roztapia moje serce, doszczętnie niszcząc całą złość, która kryła się w moim sercu. Tochi uśmiechnął się delikatnie. Widziałem, że ledwo powstrzymuje śmiech. Oparł głowę na mojej piersi, splatając swoje dłonie z moimi. Byłem beznadziejny, że tak łatwo mu się poddałem. A może to dlatego, że tak dawno go nie widziałem?
- Oczywiście zajączku. I już nigdy nie pozwolę ci odejść. Kocham cię.

8 komentarzy:

  1. rozdział boski.! ;*czekam na więcej i życzę duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo weny ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej! Z takim zniecierpliwieniem czekam na ten rozdział i *wzdycha* nie zawiodłam się. Tyle uczuć się tu przeplata. Raz złość, potem miłość, smutek i w kółko.
    A Rei ostro mnie wkurwia. :')
    Still my favourite yaoi story. *-*
    ~podekscytowana Kitsune ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Waa~ przeczytałam cały D: tak jak już ci wcześniej wspomniałam świetny :Q uwielbiam twojego bloga i wgle. Masz nową fanke ;3 obrazek postaram się skończyć do 14 wtedy ci go dam(wiesz Usagi, koszula, jak przeczytałaś wiadomość na fb to kojażysz)
    Weeenyyyy~
    Masami, Miku, Oz, Maka, Pocky, Polen, Feliks itp(nie wiem którą ksywe pamiętasz więc wymieniłam wszystkie(?) ale dla pewności córka Maki i Soula, chrześnica Leviego i twoja swatka Miku; jeszcze nie znalazłamc Kaito, ale dzielnie sukam; z cosplay walku
    Nom to jeszcze raz weny i wgle do zobaczenia ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skojarzyłam od razu. Na szczęście jedyna twoja ksywa jaką pamiętam to Masami ^ ^

      Usuń
    2. To dobrze XD (jeśli jedziesz jutro na festiwal to bede Mikuo X3)

      Usuń
    3. Wybieram się :D
      Bez cospleyu, ale liczę, że i tak mnie poznasz x3

      Usuń
    4. Spoko spoko poznam bez problemu XD mam nadzieję, że ty mnie też XD

      Usuń
  4. Bliźniak? Serio? LOL X'D
    Nie no ale tego to się nie spodziewałam.
    Oczywiście, że Zajączek całuje się lepiej niż jakaś tam laska <3333333333333
    Tylko to z tą firmą Chiba było takie sztuczne.... Fajniej by brzmiało coś w tym stylu:
    "-Chiba...?-
    Przez chwilę miałem pustkę w głowie po przecież jedyne nazwisko Chiba jakie kojarzyłem to było....
    - Osz ty w cholerę *przekleństwo do wyboru*-
    ...
    ...
    Wymsknęło mi się."
    Czy coś w tym guście ^^ Byłaby wtedy w tym jeszcze taka zabawna nutka <3
    Tak czy siak kocham a z bratem bliźniakiem mnie rozjebałaś XD
    <3
    <3
    <3

    OdpowiedzUsuń