Jeżeli czekaliście z niecierpliwością przez cały weekend to na usprawiedliwienie powiem, że pisałam o tym na moim fp, na którego przy okazji ponownie was zapraszam, bo zawsze się tam pojawiają informacje o nowych postach/ewentualnych opóźnieniach/gratisowych notach
https://www.facebook.com/HistorieYaoi?fref=ts
Kolejne dni mijały spokojnie. Na szczęście Kora nie próbowała nas gnębić. Dni spędzaliśmy standardowo na łażeniu po lesie, opiekowaniu się zwierzakami i nauce o kwiatach. Oczywiście Tochi nie byłby sobą, gdyby nie próbował mnie szprycować specjalną herbatką jego dziadka. Sporadycznie udawało mi się tego uniknąć, ale kilka razy udało mu się przekonać mnie do wypicia tego, co kończyło się tym, że przez prawie cały kolejny dzień byłem niedysponowany. Ledwo trzymałem się na nogach, o chodzeniu nie wspominając. Co rzecz jasna nie przeszkadzało Tochiemu w zabieraniu mnie do lasu.
Po mniej więcej dwóch tygodniach dostałem wreszcie smsa od Kashikoia. Przyjąłem tą wiadomość z ulgą, bo nie wiedziałem, ile jeszcze minie czasu, nim przez Tochiego całkowicie stracę zdolność chodzenia. Tochi krzątał się wtedy w kuchni, a ja w samych bokserkach starałem się odzyskać czucie w nogach. Sięgnąłem po telefon, przykrywając się kocem.
,,Cześć Usagi.
Jak wam idzie? Radzicie sobie jakoś? U nas wszystko idzie świetnie. Wyprowadziliśmy się już od rodziców i aktualnie wszyscy mieszkamy w naszym wspólnym domku. Kojarzysz? Tym, w którym spędzaliśmy wolne weekendy, gdy byliśmy dziećmi.
Raito i Enma też mieszkają z nami. Pomagają nam rozkręcić firmę. Mita szykuje projekt naszego przedsiębiorstwa a my z Haną zaczynamy nasze pierwsze projekty, chociaż przyznam, że trochę twojego talentu by się nam przydało. Oczywiście wszystko zależy od ciebie, ale jeżeli tylko chcesz wrócić to czekamy na ciebie. Daj znać jak najszybciej.
Kochamy cię
~Kashikoi, Hana, Raito, Enma."
Uśmiechnąłem się do siebie, czytając wiadomość. Byłem naprawdę szczęśliwy, że nareszcie zaczynają radzić sobie sami. I potrzebowali mojej pomocy. W takiej sytuacji nie mogłem im odmówić.
- Dobre wieści? - Zapytał Tochi, siadając na łóżku koło mnie. Pokiwałem głową, uśmiechając się do niego i pokazałem mu SMSa. - Brzmi super. Czyli wracasz do domu?
Kiwnąłem niepewnie głową. O dziwo Tochi wcale się nie zmartwił. Objął mnie ramieniem i pocałował w policzek.
- Cieszę się, że nareszcie jakoś wam się układa. Jestem pewny, że lada dzień stworzycie rewelacyjną markę odzieżową. Będę trzymał za was kciuki.
Uśmiechnąłem się mimowolnie, kiedy mnie przytulił. Tylko jedna rzecz sprawiała, że miałem wątpliwości. Nie powiedziałem tego jednak na głos. Całe szczęście nie musiałem.
- To co powiesz na taki układ jak na początku? W jeden weekend ty będziesz przyjeżdżał do mnie a w drugi ja do ciebie. Co ty na to?
Uśmiechnąłem się tylko, podnosząc na niego wzrok.
- Czytasz mi w myślach, czy jak?
Obdarzył mnie promiennym uśmiechem, wstając z łóżka.
- Wiem w jaki sposób myślisz. Znam cię zbyt dobrze zajączku - Wrzucił do miski kilka truskawek i oblał je czekoladą i bitą śmietaną. Zabawne, ale Tochi rozpieszczał mnie znacznie bardziej niż ktokolwiek w całym moim życiu. I nie mówiłem tutaj tylko o moim rodzeństwie, ale także służbie, której w sumie płaciliśmy.
- Wiesz co, w sumie się cieszę, że wracam.
- Oczywiście, że tak. Zające muszą być przy osobach, które kochają.
Uśmiechnął się chytrze, siadając na skraju łóżka. A więc teraz chciał wyciągnąć ze mnie wyznanie miłości? Oczekiwał, że powiem coś w stylu ,,przecież jestem z osobą, którą kocham"? Jego niedoczekanie. Nie było mowy, żebym powiedział coś tak zawstydzającego.
- Naprawdę? - Zapytałem, sięgając po jedną z truskawek. Tochi uniósł miskę, żebym nie mógł do niej dosięgnąć.
- A co za to dostanę? - Uśmiechnął się szeroko, sam zabierając jedną truskawkę.
- Wcale nie muszę jeść - Odparłem spokojnie. Nie było mowy, żebym zrobił coś zawstydzającego za truskawkę.
W końcu westchnął ciężko, biorąc jeszcze jeden owoc, tym razem jednak mi go podając.
- Chyba za bardzo cię rozpuściłem... następnym razem będę musiał uważać.
Wziąłem truskawkę do ust i uśmiechnąłem się z wyższością. Miło było nad nim górować, chociaż ten jeden raz.
- Skąd ja to znam... - Przewróciłem oczami, rozkoszując się owocem, czekoladą i bitą śmietaną. Była prawie tak dobra jak inne owoce, które przynosił mi Tochi. Zabawne, ale miałem wrażenie, że sam zrobiłem z nim coś podobnego.
- Chyba będziesz wpadał tutaj na wakacje, co?
- Wakacje... wakacje to ja będę miał u mojej rodziny - Spojrzałem na niego znacząco, podnosząc się do półsiadu. Spędzanie czasu z Tochim było bardziej męczące niż jakakolwiek praca. Zwłaszcza, że nigdy nie wiedziałem, co mnie przy nim czeka. Co w sumie w jakiś sposób mnie intrygowało. Tochi wziął jedną truskawkę i przyłożył ją do moich ust. Kiedy nie zareagowałem, położył mi ją na nosie. Zaraz spadła na łóżko, ale pozostawiła na moim nosie ślad z bitej śmietany. Podniosłem dłoń, żeby je zetrzeć, ale Tochi złapał moją rękę w nadgarstku.
Spojrzałem na niego pytająco, jednak on zamiast mi odpowiedzieć, zaczął wsysać się w moją szyje. Nie zdążyłem nawet cicho wypowiedzieć jego imienia, kiedy jego język przesunął się do góry, po mojej szyi, policzku i zatrzymując się na nosie, z którego zlizał bitą śmietanę. Byłem tak zaskoczony, że nie protestowałem, gdy podniósł truskawkę i wsunął mi ją do ust.
- Przyznaj, że lubisz jak cię rozpieszczam - Rzucił nagle, pochylając się nade mną. Zachowałem zimną krew, chociaż miałem wielką ochotę odsunąć się poza zasięg Tochiego. Jego bliskość jeszcze bardziej wzmacniała uczucie drżenia w dolnych partiach ciała.
- Jasne... uwielbiam te spalone dania, które przygotowujesz - Powiedziałem w końcu, kiedy ochłonąłem.
- Dalej gardzisz moim jedzeniem? - Uśmiechnął się z wyższością. - Więc następnym razem będziesz mi pomagał.
Prychnąłem tylko, opierając się o ścianę i podciągając kolana do piersi.
- Chyba nie myślisz, że uda mi się cokolwiek ugotować?
- Myślę, że ci pomogę. To będzie wyjątkowo romantyczne, nie sądzisz?
- Nie, nie sądzę. Nie nadaję się do gotowania. Już wolę jeść te twoja paskudztwa.
Spojrzał na mnie z chytrym uśmieszkiem, unosząc jedną brew. Po chwili ponownie się rozpromienił.
- W takim razie od twojego kolejnego przyjazdu nie będziesz dostawał do jedzenia nic, w przygotowywaniu czego nie będziesz uczestniczył.
- Co? - Nastała chwila ciszy, podczas której zastanawiałem się, czy Tochi żartuje. - Nie mówisz tego poważnie...
- Ależ mówię. Najwyższa pora dorosnąć zajączku. Prawdziwy mężczyzna musi nauczyć się dbać o siebie.
- Daj spokój... ktoś o mojej pozycji nie musi umieć gotować.
- Ależ owszem, musi. Co jeżeli pewnego dnia będziecie mieli problemy z pieniędzmi? Nigdy nie wiadomo kiedy może ci się to przydać.
- Aż tak bardzo chcesz głodować? - Prychnąłem, sięgając po moją koszulę, leżącą na ziemi. Dobrze chociaż, że tym razem rzucił ją w jakieś widoczne miejsce, a nie gdzieś za łóżko, albo pod ścianę.
- Od ciebie zjem wszystko. Na pewno będzie pyszne - Pocałował mnie delikatnie w policzek. Korzystając z tego, że był przy moim uchu, wyszeptał cicho, z perwersyjnym uśmieszkiem. - Założę się, że miałem w ustach gorsze rzeczy.
Wzdrygnąłem się, czując nieznośny rumieniec. Chciałem go już ochrzanić za takie teksty, ale skutecznie uciszył mnie pocałunkiem.
- Zbieraj się. Pewnie twoje rodzeństwo nie może się doczekać, żeby cię zobaczyć.
Kojarzę akcję "pajacyka" :D Mam na wstawienie tego określony czas, np. 24 h, a jak nie to cośtam? Czy po prostu mam wstawić, nieważne kiedy?
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału:
O. BORU. CZEMU. ONI. SĄ. TACY. SŁODCY. AAAAAA CUKRZYCA.
Przez cały czas z moich ust wychodziło coś
na kształt "ooooooooo~!" ^o^ Rumieniący się Usagi, napalony Tochi, aaach, to to, czego mi trzeba. Mogę ci nawet darować spóźnienie ^^
Czekam oczywiście na następny! :D
Rzeczywiście, zapomniałam o wyznaczeniu czasu i ewentualnych kar ^ ^ Pierwszy raz robię taką akcję, więc mam nadzieję, że to mnie usprawiedliwia.
UsuńBiorąc pod uwagę fakt, że zazwyczaj posty dodaje się w przeciągu 7 dni to dajmy na to, że ma się tydzień na wstawienie tego. A kara to dodanie gratisowego posta, ku uciesze fanów ^ ^
Mrrrrrraśnie >////<
OdpowiedzUsuńTak btw. odtwarzałam swoją playlistę na yt z różnymi muzykami i leciała akurat smutna. Gdy weszłam na twojego blooga i jak zaczęłam czytać nagle Biber mi śpiewa "She says she loves my lolly" xD - jeżeli wiesz o co mi chodzi ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Ale... ale... Aki x Kei.... :(
OdpowiedzUsuń(×-×)
Hej,
OdpowiedzUsuńUsagi w końcu może wrócić, jego rodzeństwo się wyprowadziło od rodziców i rozkręcają własny biznes…
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia