************************************************
Oczywiście nikt się nie dowiedział, że w weekend widziałem
się z Mitą. Myśleli, że po prostu odwiedzałem Tochiego. Nie wiem czemu ani na
chwilę nie mogłem przestać myśleć o Tochim. Robiłem co mogłem, żeby skupiać się
na lekcjach, ale było to dla mnie nie lada wyzwaniem. Wszędzie widziałem oczy
Tochiego, paletę jego uśmiechów i czarne włosy. Jedwab niektórych ubrań był
miękki jak jego ręce. Najgorsze jednak były ustawione randki z Minako. Starałem
się być dla niej uprzejmy, a ona w zamian nie nalegała, na nasz ślub. Niby nie
miałem wpływu na ten związek, ale czułem, że zdradzam tym Tochiego.
-Jak było na randce?
Zapytał Kashikoi, kiedy wieczorem wróciłem do domu.
-Naprawdę muszę na nie chodzić?
Zapytałem, siadając koło niego na kanapie.
-Oboje dobrze wiemy, że musisz. Przepraszam, ale wiesz, że
to twój obowiązek.
-Ale to niesprawiedliwe. Jak na razie tylko ja mam
narzeczoną. Dlaczego nie zeswatają z kimś kogoś z was? Jesteście starsi.
Kashikoi westchnął, wyjmując z kieszeni portfel. Wyjął z
niej zdjęcie jakiejś dziewczyny o prostych, czarnych włosach. Uśmiechała się
łagodnie a na jej policzkach zastygł delikatny rumieniec.
-To Seiko. Znamy się od pół roku. Rodzice mnie z nią wyswatali
na jednej z biznesowych kolacji. Jej rodzice mają sieć sklepów, różnego
rodzaju. Rodzina już myśli o dacie ślubu.
Wziąłem od niego fotografię. Dziewczyna była całkiem ładna.
Dostojna i wyrafinowana, jak wszystkie dziewczyny z dobrych rodzin. Dziwiłem
się tylko, że nic o niej nie wiedziałem.
-Dlaczego nigdy o niej nie mówiłeś?
-Bo to interes, tak jak każdy inny. Prawdopodobnie
poznalibyście ją w dniu, w którym zaprosiłbym ją na kolację, na której bym się
jej oświadczył.
-Kochasz ją?
Zapytałem niepewnie, oddając mu zdjęcie.
-Usagi... to trochę inaczej, niż ci się wydaje. Pamiętasz
lekcje historii z zakresu średniowiecza? Rodzina Takeda, tak jak wiele innych
jest najwyższym poziomem szlachty. Z tym, że rodziny szlachetne nie mogą się
wiązać z byle kim. Chodzi tutaj o honor rodziny. Niestety razem z ogromnym
majątkiem obarczeni jesteśmy pewnymi obowiązkami. Jednym z nich jest
wykonywanie swoich obowiązków. Niestety, przez to musimy dorastać znacznie
szybciej. Ślub z dziedzicami bogatych rodzin jest właśnie częścią dorastania.
Wiem, że to nie jest łatwe, ale to nasz obowiązek.
-Czemu jeszcze nam jej nie przedstawiłeś?
-Nie jest nikim istotnym w moim życiu. Po prostu kolejna
umowa, rozszerzająca horyzonty naszej firmy. Nie ma sensu, żebyście ją
poznawali, przed ustaleniem, czy na pewno będzie w naszej rodzinie.
-Jak możesz tak mówić?! To osoba, z którą masz spędzić całe
życie?! Chcesz, żeby twoje dzieci były wychowywane tak, jak my?! Kashikoi...
ja...?!
-Usagi. Przestań. Jesteś członkiem rodziny Takeda, proszę
cię, naucz się wykonywać swoje obowiązki. Wiem, że to ciężkie, ale nie mamy
wyboru. Zrozum to i zaakceptuj. Proszę cię, zrób to dla całej rodziny.
Pokiwałem głową. Nie chciałem robić nikomu kłopotu. Kashikoi
miał racje, ale ja nie chciałem stać się niewolnikiem swojej rodziny.
-Kashikoi..? - Zacząłem niepewnie, pochylając twarz i
wbijając twarz w ziemię. - A co, jeżeli... powiedzmy, miałbyś kogoś, na kim ci
zależy, a umawiałbyś się mimo to z Seiko, bo rodzina tego od ciebie oczekuje.
I... powiedziałbyś to tej osobie? Wiesz... byłaby dla ciebie ważna, ale wszyscy
by ci mówili, że obowiązek rodzinny jest ważniejszy.
Kashikoi spojrzał na mnie ze zdumieniem. Po chwili
uśmiechnął się łobuzersko, przykładając pięść do policzka i opierając na niej
twarz.
-Zakochałeś się w kimś?
Momentalnie się wyprostowałem, cały sztywniejąc. Odwróciłem
wzrok w przeciwnym kierunku.. Nerwowo zacząłem przeczesywać swoje włosy.
-Eeeh... widzisz... to...to nie tak. Tylko... tylko
pytałem... tak... teoretycznie... nie, nie... nie mam nikogo.
-Kompletnie nie umiesz kłamać. A dosyć to by ci się
przydało. Zobaczysz za kilka lat. Więęęc... kim ona jest?
-Przecież ci mówię, że nikogo nie mam.
-Daj spokój. Możesz mi powiedzieć. Mogę tego nie popierać,
ale nie zabronię ci się z nią spotykać. Tylko nie mów o tym rodzicom. Wściekną
się.
-Wiem o tym...
-No dalej, kto to?
Nie mogłem mu powiedzieć prawdy. Tu nie chodziło już o to,
czy to poprze, czy nie, ale o mój osobisty honor. Nie mogłem mu powiedzieć, że
zakochałem się w facecie!
-T-To... nie sądzę, żebyś ją znał. Zwykła, pospolita...
właściwie jest najzwyklejszym człowiekiem. Może tylko trochę dziwnym... ma
dziwne marzenia... umie żyć jak wielu nawet biednych ludzi nie potrafiłby żyć.
Prawie zawsze się uśmiecha, a wachlarz jej uśmiechów wydaje się nie wyczerpany.
A... jej zielone oczy potrafią przedrzeć się do mojego serca i wyczytać nawet
najgłębiej skrywane emocje.
Nawet nie zauważyłem kiedy całkowicie rozmarzyłem się o
Tochim. Na szczęście zachowałem na tyle trzeźwy umysł, żeby mówić o nim w
formie żeńskiej.
-Widzę, że to coś poważnego... nie sądziłem, że kiedyś będę ciebie
widział w takim stanie. Wyglądasz na zakochanego na zabój.
-Emmm... t-to nie tak... Zdecydowanie, nie aż tak...
-Wiesz co ja bym zrobił?
Spojrzałem na niego z nadzieją
-Jeżeli i ona cię kocha, powinna zrozumieć twoją sytuacje.
Nie możesz odrzucić swojego przeznaczenia, ale może nie mieć ono wpływu na
twoje życie miłosne. Powiedz jej o tym, przeproś i wyjaśnij, że kochasz tylko
ją, ale twoja rodzina nie działa tak, jak każda inna.
-Daj spokój, znienawidzi mnie. Nikt, dosłownie nikt nie
zniósłby grania drugich skrzypiec.
-Co ona do ciebie czuje?
-Mówi, że mnie kocha...
-Więc powinna zrozumieć twoje przeznaczenie. Traktuj Minako
jako pracę. Trochę na tym to polega. Jeżeli twoja wybranka naprawdę cię kocha
nie powinna cię zostawiać, tylko dlatego, że masz pewne obowiązki. Nawet jeżeli
są one dosyć dziwne.
-Ale... nie jest to niesprawiedliwe? Bo... na przykład Hana
nie mogła być ze swoją miłością...
-Ona nie mogłaby grać przed kimś miłości. Jest zbyt
delikatna, żeby kogoś skrzywdzić. Postanowiła zapomnieć o swojej pierwszej
miłości, żeby móc spróbować pokochać chłopaka, którego wybiorą jej rodzice.
Jasne, że to nie jest sprawiedliwe, ale życie takie nie jest. Usagi, nie każę
ci zapomnieć o ukochanej, bo nie chcę, żebyś cierpiał jak Hana, ale nie możesz
zapomnieć o swoich obowiązkach. Możesz więc zrobić tylko dwie rzeczy, nie
zrywając ze swoją ukochaną. Możesz albo powiedzieć jej prawdę i czekać jak na
to zareaguje, albo być z nią i starać się ukrywać swój związek do końca życia.
Wzruszył ramionami, biorąc jakieś papiery do ręki i
przeglądając je skrupulatnie. Był to dla niego koniec rozmowy. Kontemplowałem
wszystkie rozwiązania i chyba rzeczywiście powiedzenie prawdy było najlepszym
wyjściem. Miałem nadzieję, że Tochi dobrze to przyjmie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz