sobota, 22 lutego 2014

Zajączek XXXVIII - Rozmowa

Wybaczcie późną godzinę, wstawiana postu, ale i tak to cud, że pojawił się dzisiaj. Aktualnie mam ferie i zwiedzam sobie trochę zabytków za granicą. Dobrze, że wzięłam ze sobą pendrive z ,,zajączkiem" a w hotelu jest wi-fi. (widzicie, jak się dla was staram?)
Skoro mam trochę wolnego pomyślę o wstawieniu jakiejś dodatkowej noty(może w środę) specjalnie dla was :3
************************************************ 

Oczywiście nikt się nie dowiedział, że w weekend widziałem się z Mitą. Myśleli, że po prostu odwiedzałem Tochiego. Nie wiem czemu ani na chwilę nie mogłem przestać myśleć o Tochim. Robiłem co mogłem, żeby skupiać się na lekcjach, ale było to dla mnie nie lada wyzwaniem. Wszędzie widziałem oczy Tochiego, paletę jego uśmiechów i czarne włosy. Jedwab niektórych ubrań był miękki jak jego ręce. Najgorsze jednak były ustawione randki z Minako. Starałem się być dla niej uprzejmy, a ona w zamian nie nalegała, na nasz ślub. Niby nie miałem wpływu na ten związek, ale czułem, że zdradzam tym Tochiego.
-Jak było na randce?
Zapytał Kashikoi, kiedy wieczorem wróciłem do domu.
-Naprawdę muszę na nie chodzić?
Zapytałem, siadając koło niego na kanapie.
-Oboje dobrze wiemy, że musisz. Przepraszam, ale wiesz, że to twój obowiązek.
-Ale to niesprawiedliwe. Jak na razie tylko ja mam narzeczoną. Dlaczego nie zeswatają z kimś kogoś z was? Jesteście starsi.
Kashikoi westchnął, wyjmując z kieszeni portfel. Wyjął z niej zdjęcie jakiejś dziewczyny o prostych, czarnych włosach. Uśmiechała się łagodnie a na jej policzkach zastygł delikatny rumieniec.
-To Seiko. Znamy się od pół roku. Rodzice mnie z nią wyswatali na jednej z biznesowych kolacji. Jej rodzice mają sieć sklepów, różnego rodzaju. Rodzina już myśli o dacie ślubu.
Wziąłem od niego fotografię. Dziewczyna była całkiem ładna. Dostojna i wyrafinowana, jak wszystkie dziewczyny z dobrych rodzin. Dziwiłem się tylko, że nic o niej nie wiedziałem.
-Dlaczego nigdy o niej nie mówiłeś?
-Bo to interes, tak jak każdy inny. Prawdopodobnie poznalibyście ją w dniu, w którym zaprosiłbym ją na kolację, na której bym się jej oświadczył.
-Kochasz ją?
Zapytałem niepewnie, oddając mu zdjęcie.
-Usagi... to trochę inaczej, niż ci się wydaje. Pamiętasz lekcje historii z zakresu średniowiecza? Rodzina Takeda, tak jak wiele innych jest najwyższym poziomem szlachty. Z tym, że rodziny szlachetne nie mogą się wiązać z byle kim. Chodzi tutaj o honor rodziny. Niestety razem z ogromnym majątkiem obarczeni jesteśmy pewnymi obowiązkami. Jednym z nich jest wykonywanie swoich obowiązków. Niestety, przez to musimy dorastać znacznie szybciej. Ślub z dziedzicami bogatych rodzin jest właśnie częścią dorastania. Wiem, że to nie jest łatwe, ale to nasz obowiązek.
-Czemu jeszcze nam jej nie przedstawiłeś?
-Nie jest nikim istotnym w moim życiu. Po prostu kolejna umowa, rozszerzająca horyzonty naszej firmy. Nie ma sensu, żebyście ją poznawali, przed ustaleniem, czy na pewno będzie w naszej rodzinie.
-Jak możesz tak mówić?! To osoba, z którą masz spędzić całe życie?! Chcesz, żeby twoje dzieci były wychowywane tak, jak my?! Kashikoi... ja...?!
-Usagi. Przestań. Jesteś członkiem rodziny Takeda, proszę cię, naucz się wykonywać swoje obowiązki. Wiem, że to ciężkie, ale nie mamy wyboru. Zrozum to i zaakceptuj. Proszę cię, zrób to dla całej rodziny.
Pokiwałem głową. Nie chciałem robić nikomu kłopotu. Kashikoi miał racje, ale ja nie chciałem stać się niewolnikiem swojej rodziny.
-Kashikoi..? - Zacząłem niepewnie, pochylając twarz i wbijając twarz w ziemię. - A co, jeżeli... powiedzmy, miałbyś kogoś, na kim ci zależy, a umawiałbyś się mimo to z Seiko, bo rodzina tego od ciebie oczekuje. I... powiedziałbyś to tej osobie? Wiesz... byłaby dla ciebie ważna, ale wszyscy by ci mówili, że obowiązek rodzinny jest ważniejszy.
Kashikoi spojrzał na mnie ze zdumieniem. Po chwili uśmiechnął się łobuzersko, przykładając pięść do policzka i opierając na niej twarz.
-Zakochałeś się w kimś?
Momentalnie się wyprostowałem, cały sztywniejąc. Odwróciłem wzrok w przeciwnym kierunku.. Nerwowo zacząłem przeczesywać swoje włosy.
-Eeeh... widzisz... to...to nie tak. Tylko... tylko pytałem... tak... teoretycznie... nie, nie... nie mam nikogo.
-Kompletnie nie umiesz kłamać. A dosyć to by ci się przydało. Zobaczysz za kilka lat. Więęęc... kim ona jest?
-Przecież ci mówię, że nikogo nie mam.
-Daj spokój. Możesz mi powiedzieć. Mogę tego nie popierać, ale nie zabronię ci się z nią spotykać. Tylko nie mów o tym rodzicom. Wściekną się.
-Wiem o tym...
-No dalej, kto to?
Nie mogłem mu powiedzieć prawdy. Tu nie chodziło już o to, czy to poprze, czy nie, ale o mój osobisty honor. Nie mogłem mu powiedzieć, że zakochałem się w facecie!
-T-To... nie sądzę, żebyś ją znał. Zwykła, pospolita... właściwie jest najzwyklejszym człowiekiem. Może tylko trochę dziwnym... ma dziwne marzenia... umie żyć jak wielu nawet biednych ludzi nie potrafiłby żyć. Prawie zawsze się uśmiecha, a wachlarz jej uśmiechów wydaje się nie wyczerpany. A... jej zielone oczy potrafią przedrzeć się do mojego serca i wyczytać nawet najgłębiej skrywane emocje.
Nawet nie zauważyłem kiedy całkowicie rozmarzyłem się o Tochim. Na szczęście zachowałem na tyle trzeźwy umysł, żeby mówić o nim w formie żeńskiej.
-Widzę, że to coś poważnego... nie sądziłem, że kiedyś będę ciebie widział w takim stanie. Wyglądasz na zakochanego na zabój.
-Emmm... t-to nie tak... Zdecydowanie, nie aż tak...
-Wiesz co ja bym zrobił?
Spojrzałem na niego z nadzieją
-Jeżeli i ona cię kocha, powinna zrozumieć twoją sytuacje. Nie możesz odrzucić swojego przeznaczenia, ale może nie mieć ono wpływu na twoje życie miłosne. Powiedz jej o tym, przeproś i wyjaśnij, że kochasz tylko ją, ale twoja rodzina nie działa tak, jak każda inna.
-Daj spokój, znienawidzi mnie. Nikt, dosłownie nikt nie zniósłby grania drugich skrzypiec.
-Co ona do ciebie czuje?
-Mówi, że mnie kocha...
-Więc powinna zrozumieć twoje przeznaczenie. Traktuj Minako jako pracę. Trochę na tym to polega. Jeżeli twoja wybranka naprawdę cię kocha nie powinna cię zostawiać, tylko dlatego, że masz pewne obowiązki. Nawet jeżeli są one dosyć dziwne.
-Ale... nie jest to niesprawiedliwe? Bo... na przykład Hana nie mogła być ze swoją miłością...
-Ona nie mogłaby grać przed kimś miłości. Jest zbyt delikatna, żeby kogoś skrzywdzić. Postanowiła zapomnieć o swojej pierwszej miłości, żeby móc spróbować pokochać chłopaka, którego wybiorą jej rodzice. Jasne, że to nie jest sprawiedliwe, ale życie takie nie jest. Usagi, nie każę ci zapomnieć o ukochanej, bo nie chcę, żebyś cierpiał jak Hana, ale nie możesz zapomnieć o swoich obowiązkach. Możesz więc zrobić tylko dwie rzeczy, nie zrywając ze swoją ukochaną. Możesz albo powiedzieć jej prawdę i czekać jak na to zareaguje, albo być z nią i starać się ukrywać swój związek do końca życia.

Wzruszył ramionami, biorąc jakieś papiery do ręki i przeglądając je skrupulatnie. Był to dla niego koniec rozmowy. Kontemplowałem wszystkie rozwiązania i chyba rzeczywiście powiedzenie prawdy było najlepszym wyjściem. Miałem nadzieję, że Tochi dobrze to przyjmie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz