Cóóż... prosiliście o Akiego i Keia od... kiedy skończyłam go pisać, a ja za każdym razem mówiłam, że być może będę go dodawać w jakieś większe święta. A czy jest większe święto niż urodziny waszego ulubionego pisarza? :D
O kimkolwiek teraz pomyśleliście prawdopodobnie nie chodziło o mnie, więc wyprowadzę was z błędu - tak, to ja mam dzisiaj urodziny :D
Chyba niechcący stworzył mi się całkiem ciekawy wątek, więc myślę, że przy najbliższej okazji dodam kolejną notę o Akim i Keiu.
P.S wielkie dzięki Invicta SWAG za radę jak poprawić łatwe przeglądanie stron na moim blogu. Miałam sporo czasu, żeby to zrobić, ale jestem leniwym człowiekiem i szykowałam się do imprezy urodzinowej, więc jeszcze nawet nie zaczęłam ^ ^
- Nie ma to jak szczerość...
- Dzisiaj nawet ty nie wyprowadzisz mnie z równowagi. A nad blogiem popracuję na dniach :D Słowo, że przynajmniej zacznę :3
***********************
Deszcz cicho dudnił, uderzając w okna. Siedziałem samotnie przy biurku, odtwarzając na papierze wspomnienia z naszego wspólnego wyjazdu. Narysowałem kilka obrazków, ale przestałem mieć wenę na robienie czegokolwiek. Odłożyłem ołówek i usiadłem przy oknie. Niebo było szare, chyba nadchodziła burza. Patrzyłem w zamyśleniu na deszcz.
Ciekawe gdzie jest Kei. Ostatnio sporo pracował, nawet w dzień...
Zacisnąłem pięści. Dlaczego Keia nie było tutaj ze mną? Dlaczego spędzał czas z innymi kobietami? Wiedziałem, że zarabia pieniądze też na utrzymanie mnie, ale... to tak bardzo bolało. Byłem samolubny, ale nie umiałem inaczej myśleć. Tak bardzo go kochałem...
Na zaparowanej szybie narysowałem serce i nasze inicjały. Wpatrywałem się w to przez chwilę, po czym wstałem. Ten domek był taki pusty bez niego...
Wyciągnąłem z szafki klucze, które zostawił mi Kei. Raczej nie wychodziłem z domu sam, ale czułem się teraz zbyt samotny, żeby siedzieć tutaj. Nie wiedziałem kiedy przyjdzie Kei, więc zostawiłem mu na stole kartkę, że poszedłem na spacer. Deszcz na chwilę przystał, ale czułem, że lada chwila lunie znacznie mocniej. Mimo to, nie chciałem siedzieć przez cały dzień sam.
Nawet Soichiro, Shun i Kazuo się nie pojawiali. Nie wiem co się działo, ale chyba wszyscy byli bardzo zajęci. W takich chwilach żałowałem, że nie mam żadnego zajęcia. Myślałem, że może mógłbym znaleźć pracę, ale nie sądzę, żeby ktokolwiek mnie przyjął. Nie miałem żadnego doświadczenia, ani ukończonej szkoły, poza tym, byłem niepełnoletni. Nie umiałem praktycznie nic poza gotowaniem i rysowaniem. Poza tym, Kei nie byłby zachwycony, że pracuję. On uważa, że powinienem był całe dnie siedzieć w domu i na niego czekać. To całkiem słodkie, że się o mnie martwił, ale nie mogłem siedzieć bezczynnie, zwłaszcza kiedy wiedziałem, że Kei spędza czas w ramionach jakichś dziewczyn.
Przeszedłem ulicą i wszedłem do parku, gdzie Kei zabrał mnie na nasz pierwszy spacer. Usiadłem na tej ławce, gdzie wtedy siedzieliśmy i przez chwilę patrzyłem w ziemię, machając nogami. Pamiętałem doskonale, jak mnie tu zabrał, zaraz po naszym poznaniu. Zaraz po tym, jak mnie uratował i zabrał do siebie... tuż przed tym jak u niego zamieszkałem i...
Westchnąłem ciężko, kręcąc głową. Niby byliśmy parą a jednak... Kei dalej nie zrezygnował ze swojej pracy. Nie miałem mu tego za złe, bo wiedziałem, że zarabia też na mnie, a sam też nie nadawał się do innych prac. Miałem tylko nadzieję, że rzuci tą pracę, jak tylko wystarczająco pewnie stanie na nogi.
- Witaj mały - Usłyszałem za sobą znany głos. Odwróciłem się szybko i aż odskoczyłem. Cofnąłem się kilka kroków, aż nie wpadłem na drzewo. Serce mi waliło jak młot a nogi nagle zrobiły się niepokojąco słabe. Pokręciłem głową, jakby sam sprzeciw miał sprawić, że on zniknie. - Przemyślałeś moją propozycję?
Zerwałem się biegiem w drogę powrotną, ale zatrzymałem się, kiedy z całej siły złapał mój nadgarstek. Szarpałem się, starając mu się wyrwać, ale mnie nie puszczał.
- Nie widzę tutaj twojego chłopaka.
- Zostaw mnie - W oczach stanęły mi łzy. Był zbyt silny, żebym dał radę mu uciec.
- A może już mu się znudziłeś, co?
- Jest w pracy - Jęknąłem, gdy ścisnął moją rękę.
- Aaa... no tak... prostytucja to ciężki zawód. Nie ma w nim świąt - Wykręcił mi rękę i praktycznie przykleił do moich pleców, stając za mną. Prawie czułem jego brzuch przylegający do moich pleców. - Nie czujesz się samotny? Może ci potowarzyszyć w samotnych chwilach?
Zacisnąłem zęby, czując jak do oczu napływają mi łzy bólu.
- Zostaw...
Poczułem jego rękę na moim brzuchu, wślizgującą się pod bluzkę. Spanikowany zacząłem rozglądać się dookoła, ale w parku nikogo nie było, kto mógłby mi pomóc.
- Moja oferta dalej jest aktualna. Przestałbyś sprawiać swojemu Keiowi problemy i byś się ode mnie uwolnił.
Pokręciłem spanikowany głową, starając się wyrwać.
- Nie! - Było to jedyne co byłem w stanie powiedzieć.
- To tylko sprzątanie mieszkania. Pozmywasz podłogi, wypolerujesz srebra... albo wedle mojej wcześniejszej umowy, w której oficjalnie cię kupiłem, złapię cię pewnego dnia i przywiążę do łóżka a potem powspominamy nasze pierwsze spotkanie.
Był obleśny. Wstrętny, obleśny i ohydny. Z trudem przełknąłem łzy.
- Sprzątanie nie brzmi chyba tak źle, co? - Jeszcze raz próbowałem się wyrwać. Bezskutecznie.Widocznie znudziło go proszenie, bo ton jego głosu zmienił się na bardziej surowy. - Pozwól, że ujmę to inaczej - Wzmocnił uścisk, jeszcze boleśniej wykręcając mi rękę. - Zgodzisz się odpracować swój dług, albo zamienię twoje życie w piekło. Będę jak twój cień. A kiedy znudzi mi się śledzenie ciebie to postaram się, żeby twój ukochany Kei skończył jeszcze gorzej niż ty.
Zachłysnąłem się powietrzem, czując lodowaty dreszcz przebiegający po plecach. Nie... nie Kei.
- Pracuje w nieciekawym zawodzie. Gdyby został pobity nie byłoby dowodów, kto to. Zresztą ktoś o moim statusie i majątku nie miałby najmniejszych problemów, żeby posłać kogoś do szpitala... lub na cmentarz.
Serce na chwilę mi zamarło. Nogi zaczęły drżeć i tylko Meiji dalej mnie utrzymywał w pionie.
- Więc? - Wyszeptał do mojego ucha. Rozpaczliwie szukałem kogoś, kto mógłby mnie uratować, ale jak na złość park wydawał się całkowicie pusty. - Jesteś gotów zaryzykować życie swojego chłopaka, żeby ocalić resztki swojej dumy?
Przełknąłem łzy, kręcąc głową. Dopiero teraz Meiji mnie uwolnił. Przetarłem bolący nadgarstek, z trudem utrzymując się na nogach.
- Jutro zgłoś się o 13 na ten adres - Podał mi wizytówkę z triumfującym uśmiechem. - Nie martw się. Dopilnuję, żeby twój Kei miał zajęcie do tej pory - Mrugnął do mnie i zmył się, zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć. Stałem bez słowa, wpatrując się w wizytówkę. W pierwszej chwili chciałem ją podrzeć i wyrzucić, ale pomyślałem wtedy o Keiu. Nigdy bym sobie nie wybaczył, gdyby przeze mnie coś mu się stało.
Błyskawica rozdarła szarawe niebo, z którego lunął rzęsisty deszcz. Momentalnie się ocknąłem z osłupienia. Schowałem wizytówkę do kieszeni i pobiegłem w stronę domu, starając się zdążyć nim przemoknę całkowicie. Odległość była dość spora, więc już w połowie drogi byłem całkowicie mokry.
Wpadłem do domu zmarznięty, przemoczony i zziajany. Oprócz tego wyjątkowo przerażony.
- Mały? - Kei odwrócił się od czajnika. Wyglądało na to, że ulżyło mu, gdy tylko mnie zobaczył. Odetchnął z ulgą, podchodząc do mnie. - Na pewno zmarzłeś. Nie powinieneś wychodzić przy takiej pogodzie.
- Ta burza mnie zaskoczyła... - Próbowałem się usprawiedliwiać, opuszczając głowę. Nie odważyłem się spojrzeć mu w oczy. Od razu by poznał, że coś jest nie tak, a ja nie chciałem go ani okłamywać, ani martwić. Pokonałem przemożną chęć wtulenia się w niego i wypłakania się w jego pierś. Nie teraz, powtarzałem sobie. Nie mogłem go martwić.
- Znowu będziesz chory - Westchnął, rozglądając się po pokoju. Złapał mnie za rękę i pociągnął do łazienki. Pozwoliłem posadzić się na pralce, kiedy Kei wyciągał z szafki ręcznik.
- Przepraszam...
Uśmiechnął się słabo, kładąc ręcznik koło mnie. Ściągnął ze mnie bluzkę i zaczął mnie wycierać.
- Nie przepraszaj, tylko uważaj na siebie.
- Nudziłem się w domu. Ostatnio dużo pracujesz... - Jego ręce zastygły, kiedy wycierał moje włosy. Westchnął ciężko patrząc mi w oczy.
- Obiecuję, że z tym skończę. Jeszcze jakiś czas i poszukam czegoś innego. Dobrze?
Pokiwałem tylko głową, opuszczając spojrzenie. Kei podniósł moją twarz i pocałował mnie delikatnie. Zamknąłem oczy, rozpływając się pod jego dotykiem. Żałowałem, że nie mogę go mieć tylko dla siebie, ale nie chciałem, żeby przeze mnie musiał sprawiać sobie kłopoty.
Dokładnie mnie wytarł, miękkim ręcznikiem przejeżdżając po całym moim ciele. Patrzył spokojnie na każdy kawałek mojej skóry. To spojrzenie przyprawiało mnie jednocześnie o dreszcze i uderzenia gorąca. Nic dziwnego, że był taki popularny. Sam w sobie był niesamowicie przystojny, a ta jego niewymuszona chłodność lecz także delikatność zapewne powodowała szybsze bicie serca zapewne nie tylko u mnie. Kiedy tylko byłem już suchy przyniósł mi swoją koszulę i krótkie spodenki.
- Następnym razem jak będzie się zapowiadało na deszcz to przynajmniej weź parasol. Albo gdzieś przeczekaj aż przestanie padać.
- Dobrze... - Opuściłem głowę, wymachując delikatnie nogami. Kei westchnął, łapiąc mnie za rękę i opierając swoje czoło o moje. Serce zabiło mi mocniej. Próbowałem jeszcze bardziej opuścić głowę, ale uniósł moją twarz, składając na moich ustach delikatny, jakby nieśmiały pocałunek. - Zrobimy dzisiaj coś razem?
Podniosłem twarz, gdy tylko mnie puścił. Uśmiechnął się delikatnie i otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale wtem drzwi od łazienki otworzyły się z hukiem. Wzdrygnąłem się, gwałtownie, dopóki nie stanął w nich Shun. Tuż za nim, Kazuo walczył z Soichiro, który widocznie bardzo chciał się wyrwać.
- Cześć chłopaki - Rzucił beznamiętnie Shun.
- Macie do mnie jakąś sprawę? - Zapytał Kei, odsuwając się ode mnie na krok.
- Właściwie to dwie.
Cofnął się w drzwiach w ostatnim momencie, żeby nie zostać zmiażdżonym przez swojego brata. Soichiro rzucił się na mnie, przyciskając mnie do siebie.
- Ale się za tobą stęskniłem! - Powiedział, prawie mnie dusząc.
- Widzieliśmy się przecież kilka dni temu - Odparłem spokojnie, dyskretnie starając się wyrwać.
- WIem, ale brakowało mi twojej słodkiej buźki. Rety, gdyby nie Kei...
Przerwał gwałtownie, kiedy Kazuo razem z Keiem odciągnęli mnie od niego.
- O ile nie macie nic ważnego to...
- No właśnie! - Kazuo odsunął od siebie Soichiro a dyskretnie schowałem się za Keiem. - Robimy dzisiaj u ciebie wieczór filmowy. Mamy masę żarcia i kasę na pizze.
Kei spojrzał na mnie pytająco. Uśmiechnąłem się delikatnie i pokiwałem głową. Ostatnio bardzo mało czasu spędzałem z Keiem. A skoro nie miał czasu nawet dla mnie to co dopiero dla swoich przyjaciół. Z pewnością moje zdanie było dla niego ważne, ale nie chciałem, żeby tylko z mojego powodu stracił okazję, żeby z nimi pobyć. Nawet jeżeli tego by mi nie powiedział, na pewno zależało mu na tym wieczorze filmowym.
- To ustalone! Siedzę obok Akiego! - Soichoro uniósł rękę, zwracając na siebie naszą uwagę, po czym zwrócił się do Shuna, ciągnąc go za rękę. - Chodź pomożesz mi rozpakować jedzenie.
- A ta druga sprawa? - Zapytał Kei gdy tamta dwójka zniknęła. Kazuo podał mu kopertę. Nie było tam ani adresu, ani praktycznie żadnych danych. Widniało na niej tylko jedno słowo...
- Kei... - Przeczytałem cicho, patrząc na kopertę. Wcale mi się to nie podobało. Czułem, że za tym kryje się coś złego.
- Podrzucili nam to do agencji. Uznaliśmy, że to świetny pretekst, żeby do ciebie wpaść.
Kei rozpakował list, zupełnie nie okazując zdziwienia. Nigdy nie dostawał listów. Każdy kto chciał się z nim skontaktować przekazywał wiadomość przez agencje.
Zachłysnąłem się powietrzem, kiedy zobaczyłem treść listu.
Większość kartki pochlapana była czymś czerwonym, co dość mocno wchłonęło się w papier. Wyglądało to zupełnie jak... krew. Ledwo się powstrzymałem od pisku.
- Głupi żart - Stwierdził Kei, wrzucając kartkę do kubła na śmieci w łazience. Delikatnie pogładził mnie po włosach, żeby mnie uspokoić
- W ogóle się tym nie przejmujesz? - Zapytał Kazuo.
- Skąd. Wiesz doskonale, że w naszej branży mogliśmy podpaść wielu ludziom. Gdyby coś ode mnie chcieli by mnie dopadli a nie wysyłali liściki. Ktoś zwyczajnie próbuje mnie zastraszyć, nic więcej. Na pewno wysłał to jakiś żartowniś, albo jakiś tchórz, który nie ma wystarczająco odwagi, by stanąc ze mną twarzą w twarz.
Zagryzłem wargi. To nie była tylko czcza groźba. I z pewnością nie do Keia. To było ostrzeżenie do mnie. Pod czerwonymi plamami kryła się wiadomość: ,,Mogę zniszczyć osobę, którą kochasz, uważaj".
- Nie martw się mały, to nie może być nic poważnego.
Uśmiechnąłem się niepewnie. Nie mogłem mu powiedzieć. Jeszcze nie teraz. Obiecałem sobie jednak, ze nie pozwolę, żeby cokolwiek mu się stało. Że tym razem to ja jego uratuję.
O kurczaki...
OdpowiedzUsuńNo cóż, po pierwsze: AKI I KEI O KURDE O KURDE NARESZCIE!!!! ^^
Okej, pierwszy szok mi przeszedł, ale i tak się cieszę ^^
Po drugie: rozumiem, że Aki kocha Kei'a i wogóle, ale żeby się tak narażać... Wiem, taki urok ukesiów ^^
Uwielbiam Soichiro, zawsze wydaje mi się taki pozytywny i w ogóle ^-^ Nieskromnie mówiąc, zachowuje się tak jak ja ^-^
No i jestem pierwsza, wygrałam życie! :v
Czekam na dalszą akcję, chcę, żeby Kei obił mordę Meiji'emu, bo mam już go serdecznie dosyć -,-
Kocham Cię za twoją twórczość ^-^
No i wszystkiego najlepszego!! Życzę dużo weny! :D
Pozdrawiam,
Mia
Chciałam być pierwsza le zbyt długo pisałam *^*
OdpowiedzUsuńAle dziś tylko czekałam aż wstawisz rozdział by złożyć życzenia :3
A więc:
Wszystkiego najlepszego, zdrówka (do pisania zajączka ^w^ ), szczęścia, pieniążków na yaoice w Empiku :D Po prostu wszystkiego najlepszego moja ty ULUBIONO autorko mojego ULUBIONEGO opowiadania!~ <3 <3 <3 :D
STO LAT! STO LAT!
OdpowiedzUsuńKurcze nie umiem pisać życzeń ale jakoś dam radę.Jako twoja czytelniczka życzę ci dużo szczęścia i radości. Żeby twoje wszystkie marzenia się spełniły i jak najwięcej uśmiechu na twarzy oraz duużo yaoi do czytania :3
No to teraz co innego....
PROSZĘ CIĘ NIECH AKI NIE IDZE DO TEGO ZBOCZEŃCA(taki tam mały wybuch XD).Ja dobrze wiem, że to się nie skończy tylko na sprzątaniu...ten koleś dobierał się do niego w miejscu publicznym tak, że nie będzie miał większego problemu żeby zrobić to w miejscu gdzie nikt go nie zobaczy. On go jeszcze zgwałci,Kei się dowie,będzie zły na Aki'ego, ponieważ mu nie powiedział i potem będzie znowu bicie oraz inne złe rzeczy....coraz częściej moje pesymistyczne myślenie ujawnia się.
Dobra zostawiam moje zimne myśli...Kocham Cię za te wszystkie słodkie momenty(dobra nie oszukujmy się Kocham Cię za wszystko ^^).Kei taki opiekuńczy,a Aki zazdrosny:3.Zastanawia mnie jak wytrzasnęłaś ten paring.Pomysł sam wpadł podczas dobrej weny?Czy może była jakaś inspiracja?A może coś innego?(dobra ja może lepiej już nie piszę XD).
Jeszcze chyba zapomniałam dodać, że (jak zwykle z resztą ale cóż,,, :D) bardzo przyjemnie mi się czytało ten rozdział :3.I założyłam sobie konto Google żeby już nie pisać z anonima ^^
Ledwo udało mi się napisać przed 24 ale dałam radę :DD
Jeszcze raz Happy Birthday <3
Jinnie
*trochę spóźnione ale kij* STOOO LAAAAT~~
OdpowiedzUsuńJezu niby uwielbiam opowiadanie "zajączek" ale Aki x Kei... no też je kocham DDD: I teraz narobiłaś mi smaka to ;--; No cóż... poczekam do następnej "wyjątkowej okazji" ;__;
Weny,
Alice
Witam,
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że Aki tam jednak nie pójdzie, Kei powinien wiedzieć o tej sytuacji...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Czytam z sentymentu, powodzenia w pisaniu... :P Bardzo fajny, super opisałaś emocje. :)
OdpowiedzUsuń